Znaleziono 14 wyników

autor: Złakniony Kolec
01 maja 2016, 23:35
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Znów poczułem się zmieszany. Według instrukcji brata powinien on najpierw dojść do owej 'zaklepywanki' (która nawet nie wiem, gdzie się znajduję) i krzyknąć "Za Łazęga", czy jakoś tak. Natomiast zamiast tego ruszył gdzieś w nie wiadomo jakim celu. Myślałem, że znów zapomniał mi o czym napomknąć, więc zdziwiony poszedłem za nim, nie odstępując go ani na krok.
-Nie bawmy się już w to – rzekłem będąc niedaleko w tyle -nie podoba mi się ta zabawa. Jest zbyt skomplikowana i nadal nie znam wszystkich reguł.
Zatrzymałem się na moment, po czym dodałem:
-Po za tym muszę już chyba wracać. Mój tato będzie się niepokoić. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Pamiętaj: jestem Łazęga syn Zwiastuna Światła – Twojego ojca zwanego – tu musiałem chwilę pomyśleć – Assuremith...
Uśmiechnąłem się na koniec, czekając chwilę na ostatnie słowa Eridora skierowane pod moim adresem, po czym biegiem (tak jak poprzednio) zacząłem wracać do domu...

autor: Złakniony Kolec
01 maja 2016, 22:51
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Od momentu puszczenia przez Eriego sygnału starałem się w absolutnej ciszy pozostać w swojej kryjówce. Nie minęło wiele czasu zanim zostałem odnaleziony i musiałem wstać, opuszczając kawałek ziemi, na której przyszło mi trochę poleżeć.
Zaskoczył mnie fakt, że Eridor zaczął jakoby uciekać ode mnie, mimo że jeszcze nie zamknąłem ślepi tak, jak on wcześniej. Nieco zdezorientowany obserwowałem jego próby rozpędzenia się, a następnie postanowiłem go dogonić, gdyż znudziło mnie sterczenie w miejscu i zastanawianie nad logiką jego postępowania. W jednej chwili ruszyłem za nim, wyciągając daleko przed siebie kończyny i kontrolując każdy oddech. Stopy stawiałem miękko, nie tracąc energii na przyduszanie ich do podłoża, a jakby sunąc wprost do przodu. Miałem zamiar wyprzedzić kolegę z prawej strony, po czym gwałtownie wygiąć ciało w lewo i wykonując silniejsze odepchnięcie od podłoża kończynami znajdującymi się dalej od niego, skręcić i zatrzymać się tuż przed nim.
-Gdzie biegniesz? – zapytałbym z uśmiechem na twarzy, lecz ze zdziwieniem w duchu.

//Teraz powinniśmy poprosić MG o odpis?//
autor: Złakniony Kolec
29 kwie 2016, 20:25
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Z początku nie byłem zachwycony zmianą zabawy, ale nic dziwnego, że w końcu do niej doszło. Braterstwo nie oznaczało, że będziemy się dobrze dogadywać czy mieć podobne zainteresowania, dlatego czasami należało pójść na kompromis. Na wiadomość o nowej grze zamieniłem się w słuch, a po wysłuchaniu jej zasad przystąpiłem do szukania dla siebie kryjówki. Eridor nie określił, jak daleko możemy odejść, więc przyjąłem za wyznacznik tę wielką skałę, u podnóża której się znajdywaliśmy. Następnie pamiętając o kończącym się czasie, pośpiesznie zszedłem na ciepłą trawę po przeciwnej stronie miejsca, gdzie znajdował się nauczyciel pływania Eriego i położyłem się w cieniu głazu, który niedawno służył mi za instrument muzyczny.
autor: Złakniony Kolec
24 kwie 2016, 19:58
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Eridor włączając się do wymyślonej przeze mnie zabawy, sprawił mi wielką radość. Połączone odgłosy uderzeń moich i jego łap brzmiały o wiele lepiej od pierwszych dźwięków, które wcześniej wystukałem. Może jeszcze trochę i zostaniemy prawdziwymi wirtuozami... – pomyślałem, ciesząc się ze wspólnych postępów.
-Fajna! Jasne, że fajna! – odpowiedziałem z wielkim entuzjazmem od razu, gdy Eridor przestał mówić. Następnie wsłuchałem się w nowe dźwięki wytworzone przez kolegę, powstałe prawdopodobnie w wyniku jego pomysłowości. Pomyślałem, że nie mogę zostać w tyle i także coś wymyślę.
-Czekaj, zaraz Ci coś pokaże! – dodałem na tyle głośno, by przedrzeć się przez panujący hałas, po czym zacząłem szybciej i miarowo uderzać w skałę, następnie zwolniłem, pozostawiając jednak miarowość, później znów przyśpieszyłem, zwolniłem, przyśpieszyłem... i tak cały czas. Prościej mówiąc, stukałem łapkami o podłoże w zmiennym tempie. Niby nic wielkiego, ale dla mnie była to całkowita nowość, która również wymagała wykazania się pomysłowością.
autor: Złakniony Kolec
21 kwie 2016, 18:18
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Pytanie Eridora wprawiło mnie w zakłopotanie. Zazwyczaj całymi dniami włóczyłem się gdzieś w okolicy lub dopytywałem ojca o różne sprawy, więc nie znałem żadnych ciekawych zabaw.
Kiedy Eri obchodził skałę, głośno przy tym tupiąc, roześmiałem się z tej sytuacji po czym jąłem go naśladować. Wydawało mi się to niezwykle zabawne, a kiedy brat zatrzymał się, obwieszczając świetność skały, którą wybrał, byłem tuż za nim. Nie odpowiedziałem mu na jego pytanie, a usiadłem na zadzie z szerokim uśmiechem i uderzyłem parę razy łapkami o powierzchnię głazu. Bum! Bum! Było słychać donośny dźwięk rozchodzący się w najbliższym otoczeniu.
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 21:49
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Zaprowadzony na tył głazu spojrzałem na wskazaną mi skałę, po czym uśmiechnąłem się w odpowiedzi na słowa brata. Następnie, nie czekając na niego, ruszyłem biegiem w jej kierunku.
Kiedy dotarłem na miejsce, odwróciłem się w stronę kamrata, który nadal pozostawał w tyle.
-Pośpiesz się, bo dzień nam ucieknie – rzuciłem w stronę Eridora, spoglądając na niego z góry. Nie mogłem się doczekać wspólnej zabawy, lecz nadal martwiła mnie obecność obcego dla mnie smoka. Cóż, może nie potrzebnie zawracałem sobie tym głowę?
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 19:37
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Oglądałem chmury wskazane mi przez Eridora, kiedy do podnóża Błękitnej Skały przybył ktoś jeszcze. Zaciekawiony zaistniałą sytuacją zwróciłem się w stronę przybysza i zaciągnąłem głęboko powietrze, by wyczuć bijącą od niego woń. Niestety, jeszcze nie byłem w tym zbyt biegły, ale po kolorze łusek założyłem, że nowo napotkany smok pochodzi ze stada Cienia.
Chciałem wstać i przywitać się ze starszym od siebie osobnikiem, lecz powstrzymały mnie słowa mojego brata.
-To twoja mama? – odrzekłem szeptem w stronę jaszczurkopodobnego przyjaciela -Czemu miałaby nas zjeść? Podpadłeś jej czymś?
Eridor wyraźnie bał się smoka, który siedział nieopodal nas. Na tą myśl posmutniałem, gdyż obawiałem się, że mój nowy kolega nie będzie chętny na rozpoczęcie wspólnej zabawy.
-Chcesz się bawić czy nie? – dodałem dla spokoju ducha, mając nadzieję usłyszeć pozytywną odpowiedź.
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 13:25
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Cała ta sytuacja wprowadziła mnie w lekkie zakłopotanie i zdziwienie. Z zaskoczenia nie wiedziałem, co powiedzieć. Otworzyłem tylko buzię na znak własnej niewiedzy, po czym usiadłem koło Eridora, zwracając łeb w jego kierunku.
-Na pewno jesteś moim bratem? Nie przypominam sobie, bym miał jeszcze jednego brata... – odparłem, po czym zwróciłem wzrok do nieba -Co tam widzisz?
Często rozmyślałem nad swoim życiem i o swoim rodzeństwie, ale nigdy nie wpadł mi do głowy pomysł, że gdzieś na smoczym świecie wałęsał się nieznany mi brat. Czy to możliwe, że było ich więcej? A może specjalnie mnie unikają? Te pytania i jeszcze jedno nie dawały mi spokoju.
-Czy to oznacza, że Kiara jest też moją mamą? – spytałem po chwili potrzebnej na zebranie myśli. Nie wiedziałem, czy Eridor będzie znał odpowiedź, ale nie zaszkodziło spróbować. Czy to możliwe, że znalazłem przez przypadek drogę do własnej matki? Może wreszcie ją ujrzę... – pomyślałem.
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 12:40
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Stada cienia... – powiedziałem w myślach -Pachnie podobnie do tego strasznego smoka, którego spotkałem wcześniej, więc on też musiał być z cienia. Gdy tak sobie dymałem, na mojej twarzy było zauważalne zamyślenie. Wtenczas zapomniałem o złości i zastanowiłem się jeszcze przez chwilę, czy na pewno mogę zaufać nieznajomemu przybyszowi.
-Mów mi Łazęgą, jestem synem Zwiastuna Światła, a ty? – odparłem z również bardziej przyjaznym nastawieniem niż wcześniej, rozluźniając się, a tym samym opuszczając ogon. Można powiedzieć, że działałem jak lustro, odbijając rzucone we mnie emocje. Dostrzegłem to dopiero teraz, gdy było już po fakcie. Celowo nie mówiłem od razu z jakiego stada pochodzę, nie chciałem go tym zniechęcić. Przecież nie wszyscy cieszą się z rozmowy z cudzoziemcem, a Eridor był pierwszym pisklakiem, prócz mojego rodzeństwa, którego poznałem. A tak w ogóle to kogo obchodzi czyjeś pochodzenie? Liczy się wnętrze!
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 12:01
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Słysząc czyiś głos, momentalnie otworzyłem ślepia. Twarz niespodziewanego przybysza zasłoniła mi cały obszar widzenia. Ów obraz, który ujrzałem przeraził mnie do tego stopnia, że wykonałem czym prędzej kilka kroków w tył. Rozstawiłem nieco ugięte w kolanach nogi, wysuwając prawe łapy lekko do przodu; podniosłem troszkę ogon, pozostawiając go luźnym, skrzydła zbliżyłem do ciała, a głowę spuściłem. Jednym zdaniem: przyjąłem jedyną pozycję, jaką do tej pory nauczył mnie ojciec. Miałem w zwyczaju często ją sobie utrwalać, aby przypadkiem nie uciekła mi z pamięci.
Dopiero wtedy miałem więcej czasu na przyjrzenie się spotkanemu osobnikowi. Zauważyłem, że był mniejszy ode mnie, a do tego przypominał jakieś inne zwierzę, którego jeszcze nie dane było mi poznać.
-Byłem tu pierwszy! Wybierz sobie inną! – odparłem na usłyszane słowa, odwzajemniając poniekąd uczucie gniewu. Mój spokój został przerwany, a przecież chciałem się tylko chwilkę przespać. Pewnym i niezachwianym wzrokiem zwróciłem się do przybłędy, by go odstraszyć.
autor: Złakniony Kolec
19 kwie 2016, 11:29
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89461

Podczas jednej ze swoich wypraw w odległe miejsca zawitałem do podnóża pewnej wyróżniającej się na horyzoncie skały. Zmęczony wędrówką postanowiłem odpocząć w jej cieniu, uciekając w ten sposób przed promieniami prażącego słońca.
Oparłem plecy o głaz, przymykając lekko powieki. Miałem ochotę się przespać, lecz domyślałem się, że byłoby to ciut niebezpieczne w mojej sytuacji. Chociaż... krótka sjesta chyba nie mogła mi zaszkodzić. Po za tym nie miałem już sił iść, a powinienem zacząć myśleć o powrocie; jeszcze chwila, a tata mógłby się zorientować, że nie siedzę spokojnie w bezpiecznym gnieździe. Często słyszałem, by nie podróżować samemu w tak młodym wieku, ale nigdy nie mogłem się powstrzymać. Chyba taka jest właśnie moja natura... a z naturą się przecież nie dyskutuje!
Leżałem tak koło kwadransa, wdychając połacie świeżego powietrza docierającego do mnie prosto z pobliskiego lasku, a przynajmniej miałem taki zamiar...
autor: Złakniony Kolec
09 kwie 2016, 22:38
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85150

Nagle z groty wyłoniła się postać. Zrozumiałem to po odgłosie kroczących łap dobiegającym z miejsca znajdującego się za mną. Kiedy odwróciłem wzrok, była już tak blisko, że nie miałem szans na ucieczkę. Po za tym sam jej widok mnie sparaliżował; wyglądała po prostu paskudnie i przerażająco, a do tego uśmiechała się krwiożerczo. Miałem poważny dylemat, czy mam do czynienia ze smokiem, czy nie. Mimo wszystko owe monstrum opanowała zdolność mowy, a w dodatku próbowało być miłe.
Niestety, nie udało mu się wywrzeć na mnie pozytywnego wrażenia. Co raz bardziej tęskniłem za ojcem. Zacząłem żałować podjęcia się samotnej wyprawy. W moich oczach można było dojrzeć jedynie strach i niepewność. Te dwa uczucia ogarnęły mnie do tego stopnia, że nie zdałem sobie do końca sprawy z tego, co wypowiedziało źródło mojego niepokoju. Świat wydawał mi się zamglony, umysł zaczął szybciej pracować w celu odnalezienia sposobu na przeżycie. W mojej głowie siedziała myśl, że ta bestia niedługo rozszarpie mnie na kawałki, a ja nie będę w stanie się obronić.
-Jesteś smokiem? – wyjąkałem, zapomniawszy, z powodu strachu, o zadanych mi pytaniach.
Sądziłem, że jeśli odpowiedź będzie twierdząca, będę mieć cień szansy na uratowanie. W przeciwnym wypadu czekałoby mnie najgorsze. Jeszcze chwilę postałem w bezruchu, po czym nagły przypływ adrenaliny rozkazał mi mimo wszystko ratować się ucieczką. Błyskawicznie odwróciłem się w tył i zacząłem rozpaczliwie biec w przeciwnym kierunku, wyciągając przy tym daleko nogi, wydychając sprężone powietrze przy każdym kroku i raz po razie napinając ciało, gdy odpychałem się łapami od podłoża. Plan był prosty: najpierw znaleźć się jak najdalej od przerażającego stwora, a następnie szybko znaleźć drogę, którą przybyłem w to miejsce i wrócić do rodzinnego legowiska. Jakbym znalazł rzekę, cała reszta drogi nie sprawiłaby mi trudności, gdyż po drodze wciąż trzymałem się żwawych nurtów wody.

autor: Złakniony Kolec
06 kwie 2016, 18:04
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85150

Odpowiedź nie nadeszła. Nie chciałem dużej czekać, lecz, ponieważ to była moja pierwsza tak odległa samodzielna podróż i zacząłem lekko tęsknić za tatą, nie miałem odwagi wtargnąć do środka owej mrocznej groty. W mojej głowie walczył właśnie strach z chęcią odkrycia nieznanego. Niestety, mimo wielu prób, nie udało mi się zdobyć na odwagę, a pragnienie zobaczenia groty zrekompensowałem sobie włożeniem do jej wnętrza jedynie głowy. Minął krótki czas zanim przyzwyczaiłem wzrok do panującej tam ciemności. Po tym czasie ujrzałem długi, prosty korytarz, który następnie rozwidlał się na parę innych. Wtedy przypomniałem sobie o radach mojego ojca, w których wspominał o drapieżnikach zdolnych do walki z dorosłymi smokami. Przeszył mnie dreszcz na samą myśl, że jeden z nich może zamieszkiwać tą grotę i czaić się na mnie u otworu jednego z rozwidleń. Natomiast nawet przez chwilę nie pomyślałem, czy takie drapieżniki umieją w ogóle kopać groty, ani czy właściciel tego schronu był akurat w domu. Jedyne, co uczyniłem, to czym prędzej oddaliłem się od groty, wciąż czując się niepewnie.
-Jeśli nie wyjdziesz, odejdę! – krzyknąłem na pożegnanie, mając nadzieję, że jeśli to dzika bestia, nie zrozumie mnie i zignoruje. Następnie zacząłem miarowo oddalać się od źródła mego lęku, lecz właśnie z jego powodu nie byłem w stanie zapomnieć o czającym się potencjalnym niebezpieczeństwu, dlatego pozostałem czujny. Oby niepotrzebnie.
autor: Złakniony Kolec
03 kwie 2016, 22:11
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85150

Podczas ostatnich lotów na plecach ojca zrozumiałem, że świat jest większy niż sobie wyobrażałem. Zafascynowany jego ogromem i różnorodnością postanowiłem oddalić się nieco od rodzinnego legowiska, nie mówiąc przy tym nikomu, by na własną rękę zbadać nowe zakątki, a także nieco zmężnieć. Przecież jedna mała przygoda nie mogła skończyć się katastrofalnie, a jedynie nauczyć mnie wielu nowych rzeczy, które z pewnością pomogą mi w przyszłym życiu.
Tak więc szedłem przed siebie, uważnie oglądając otoczenie. Wymyśliłem nawet, według mnie niezawodny, system, dzięki któremu będę mógł spokojnie wrócić do domu, tzn. podróżowałem wzdłuż rzek. Owa wycieczka sprawiła mi wiele radości. Z zainteresowaniem spoglądałem na wielkie polany, gęste lasy i pustkowia na horyzoncie. Oddychałem głęboko, by zaczerpywać jak najwięcej wilgotnego powietrza. Raz na jakiś czas można było zauważyć niewielkie wzniesienie, na które się wdrapywałem, by dostrzec odleglejsze tereny. Wreszcie po długiej wędrówce doszedłem do jakoby wodnego ronda. Dalej nie mogłem iść, gdyż niedługo znalazłbym się na terenach mojego stada, które w całości jest pokryte dziwną mgłą.
Minąłem cmentarz smoków i miałem zawracać, kiedy nagle moim oczom ukazało się dziwne zwierzątko, o połowę mniejsze ode mnie, po drugiej stronie rzeki (chodzi tu o rzekę Samnar). Nie wydawało się groźne, więc postanowiłem pójść w jego kierunku. Podążając wzdłuż rzeki, znalazłem przesmyk i przeszedłem na drugą stronę. Rozejrzałem się za obiektem mojego zainteresowania, po czym ostrożnie ruszyłem ku niemu. Za nim się spostrzegłem zgubiłem z oczu rzekę, a owe żyjątko znikło, jak tylko zdałem sobie z tego sprawę. Zgubiłem się i wylądowałem z dala od domu na jakimś samotnym pagórku – powiedziałem do siebie w myślach, po czym rozejrzałem się w poszukiwaniu sposobu na odnalezienie drogi powrotnej.
Na szczęście była tu jakaś grota. Zbliżyłem się do niej, a następnie krzyknąłem do jej wnętrza:
-Jest tu ktoś?! – Zaraz po tym uderzył mnie straszny smród zgniłych roślin i zwierząt, więc zatkałem sobie nos palcami w oczekiwaniu na odpowiedź.

Wyszukiwanie zaawansowane