Znaleziono 483 wyniki

autor: Kaltarel
09 mar 2020, 19:44
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Pływania i Kamuflażu
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2757

Kwarce Pływania i Kamuflażu

Zamącony Błysk pisze:PŁYWANIE

Wyobraź sobie, że znajdujesz się na samym środku bezkresnego oceanu. Wokół nie widać żadnego lądu, ani niebezpieczeństwa. Jesteś tylko ty. Niesiony przez niskie, spokojne, rytmiczne fale. Dryfujesz. Nie musisz nic robić, by utrzymać się na powierzchni. Rozkładasz skrzydła, jeśli je masz, dla większej pewności utrzymania się na powierzchni.
Przez kolejne dziesiątki, setki uderzeń serca nic się nie dzieje. Jesteś skazany na łaskę wszechobecnej wody.
Ale czy na pewno?
Uspokój oddech. Nie ma co panikować. Tu i tak nikt cię nie usłyszy. Skup się na swoich łapach. Zacznij nimi ruszać, nie ważne w jaki sposób. Poczuj na własnej łusce, czy własnym futrze, jaki woda stawia im opór. W jaki sposób zachowuje się Twoje ciało pod jej wpływem. Zauważ, że z każdym, dowolnym ruchem, obracasz się lub poruszasz w jakimś kierunku. Wyłap ruchy, które najefektywniej pchają Cię do przodu. Nim się obejrzysz, twoje łapy zaczną instynktownie, na przemian, podnosić się, wypychać w przód, by następnie zapętlić cykl jak najmocniejszym odepchnięciem cieczy za siebie. Jeśli masz błony, skorzystaj z nich. Rozłóż szeroko palce w trakcie wypychania ciała do przodu. Jeśli nie, nic nie szkodzi. Odpychając się, złóż palce. Też uformują spójną całość. Ćwicz rytm, nie przestawaj się napędzać. Pamiętaj o równie rytmicznym oddechu. To on nie pozwoli twojemu ciału i opaść z sił po chwili wysiłku, i opaść teraz i później na samo dno.
Niektórzy z was jednak nie poczują jeszcze tej prędkości. Jeśli miałeś rozłożone skrzydła, spróbuj je teraz powoli złożyć. Poczujesz, że przyspieszasz, ale jednocześnie, że Twoje ciało opada coraz niżej. Wykorzystaj nabytą już wiedzę, i zamiast odpychać się tylko do tyłu, kieruj wypychany strumień wody bardziej pod siebie. Od razu lepiej, czyż nie? Gdy poczujesz, że wszystko już załapałeś, dodaj do puli napędzających cię kończyn ogon. Machaj nim tak, jak ruszają się fale. Góra, dół. Góra, dół. Spokojnie. Rytmicznie. Wpadnij w trans.
Przez kolejne dziesiątki, setki uderzeń serca płyniesz wciąż naprzód. To już jakiś postęp. Przyzwyczaiłeś się przez ten czas do poruszania się w wodzie. Już wiesz, jak działa, jak reaguje na każdy twój ruch.
Wykorzystaj tą wiedzę, albowiem zza horyzontu, po twojej lewej, twym ślepiom ukazał się ląd, do którego zmierzasz. Nie dopłyniesz do niego, płynąc prosto. Zacznij więc od delikatnego przechylenia się w stronę, w którą zamierzasz skręcić. Poźniej dodaj do tego wypychanie wody bardziej na swoje prawo, niż za siebie. Na koniec wykrzyw swe smocze ciało w lekki łuk skierowany w lewo. Od łba po sam koniuszek ogona. Jeśli chcesz zakręcić jeszcze ostrzej, możesz nawet delikatnie rozłożyć skrzydło po wewnętrznej stronie Twego ciała-łuku, lecz nie zapomnij go potem znów złożyć.
No dobrze, skręciłeś, ale co się dzieje? Prąd zniósł Cię zbyt bardzo na lewo, i teraz ląd masz po swojej prawej. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, byś zrobił dokładnie to samo, tylko w drugą stronę. Może to być pierw mylące, lecz przecież nic Cię nie goni...
...Prawda?
Przez kolejne dziesiątki, setki uderzeń serca płyniesz w stronę lądu, ciągle korygując swój kierunek. Jest coraz lepiej, już możesz dokładnie dostrzec swój upragniony cel. Jednak nagle, gdzieś z tyłu głowy czujesz, że coś tu jest nie tak... Ktoś za Tobą leci. Zbliża się, i to bardzo szybko. Twój największy koszmar. Nie oglądaj się za siebie, schowaj się. Weź głęboki wdech, jeśli nie potrafisz oddychać pod wodą i zanurkuj.
Nie wiesz, jak to się robi? To proste. Przestań na moment machać łapami. Podnieś swój przód z łbem lekko w górę, a później opuść go na taflę wody, zginając się w dół. Użył przednich łap, wypychając wodę za siebie, czyli w tym przypadku w stronę powierzchni, i z postępem zanurzania się Twego ciała dodaj do tego faliste ruchy tułowia. Kontynuuj ruchy, dopóki cały nie zanurzysz się w swym oceanie. Pod żadnym pozorem nie rozluźniaj skrzydeł, one tylko przeszkadzają. Trzymaj je przy sobie i zanurzaj się dalej, płyń w stronę ciemności. Ciemności, która jest twoim drugim obliczem...
Eugh, wybacz, za rozkojarzenie. Więc jesteś pod wodą. Dopiero teraz w całości doświadczasz tego, co ta życiodajna ciecz robi z twymi ruchami mięśni. Ruszałeś w niej łapami przez tak długo, więc instynktownie, bez żadnych problemów, będziesz już w stanie domyślić się, w jaki sposób ruszyć jaką łapą, aby popłynąć w obranym przez siebie kierunku. Możesz płynąć tu tak samo, jak na powierzchni, lecz to właśnie tu możesz również i w pełni wykorzystać ruchy swojego torsu i ogona. Możesz wykorzystać wszystkie błony, w jakie wyposażyła Cię natura. Śmiało, tutaj nic Cię nie powstrzymuje.
Och, chwila, no tak, powietrze. Nie wszyscy potrafią oddychać pod wodą. Jednak to żaden problem. Twój Koszmar dawno już odleciał, nie widział Cię...
Chyba...
Cóż, jeden sposób, aby się przekonać. Nie muszę już tłumaczyć, w jaki sposób się wynurzyć. Jeśli do tej pory nie zapoznałeś się z poruszaniem w wodzie, nie nauczysz się pływać.
No dobrze, jesteśmy z powrotem na powierzchni, sami ze sobą, a ląd jest na prawdę blisko. Postarajmy się dopłynąć tam jak najszybciej, aby nie być narażonym na Jego kolejne ataki.
Spójrz na mnie, jestem u Twego boku. Rób to, co Ja. Patrz, wyciągnę obie przednie łapy nad wodę, do przodu, zanurzę cały swój przód, odepchnę się nimi na raz, pociągając za sobą całe ciało, a ogon pójdzie w ślad za nim. Zaangażuj w ruch swój tors wraz z całym ogonem. Powtórz to. Kontynuuj. Wyobraź sobie, że jesteś... Wydrą. Delfinem z łapami. Falą. Cały poruszasz się, jak fala. Od razu szybciej. Poćwicz jeszcze, im szybciej załapiesz, tym szybciej dopłyniesz do brzegu.
Przez kolejne dziesiątki, setki uderzeń serca zbliżasz się do kresu morskiej wędrówki. Zmęczenie boli, ale niedługo zaznasz odpoczynku. Już widzisz piaszczystą plażę, nawet stos drewna w formie przygotowanego ogniska, perspektywę ogrzania się i relaksu...
Dobrze.
Zasłużyłeś sobie na to.
Wyjdź na brzeg, podejdź do ogniska. Ja rozpalę.
Skorzystaj z tej chwili, by przy dźwięku morskich fal, na spokojnie, uporządkować w swoim łbie wiedzę, którą właśnie nabyłeś. Wędrówkę, którą do tej pory przebyłeś. Przed tobą jeszcze długa droga. Droga przez taki sam ocean życia. Jednak dalej musisz radzić sobie sam. Ja już do niczego nie jestem Ci potrzebny.
Eskalacja Konfliktu pisze:KAMUFLAŻ

Smok jest jednym z niewielu znanych drapieżników, które potrafią być dodatkowo zabójcze i nieprzewidywalne. Większość zwierząt korzysta z naturalnych predyspozycji do ataku z zaskoczenia, ale co ma zrobić smok, którego barwa łusek alarmuje o jego obecności cały las, całą równinę i wszystkie szczyty gór? Odpowiedź jest prosta: kamuflaż.
Być może wolisz używać do tego maddary, a może wręcz chcesz jej unikać. Zasada jest jednak zawsze ta sama: wykorzystuj to, co cię otacza. Dzięki maddarze musisz tylko się skupić i chcieć wyglądać jak pobliskie drzewa czy ich liście, ale używając własnych sił do nakładania kamuflażu musisz niestety zebrać to, co pod łapą. Wszystko ma znaczenie. Zapach, wygląd, wielkość. Zwierzyna nie ucieknie od ciebie jeżeli nałożysz na siebie zapachy typowo leśne, ale gdy przesadzisz i zamaskujesz się zbyt zmyślnie, zaalarmujesz ją. W końcu dlaczego w lesie miałaby poczuć coś, co należy do biomu pustyni...?
Bazując na zręcznych ruchach łap, nie zapomnij o używaniu głowy. Nie przesadzaj z ilością nałożonego błota czy liści – mogą cię zdradzić. Nie chciałbyś przecież, aby twój kamuflaż cię wydał bo zbyt duża warstwa roślin szeleści podczas twoich ruchów. Albo ściekające po barkach błoto kapie na ziemię, co również nie jest ciche. Umiar. We wszystkim. Ostrożnie i skrupulatnie rozprowadzaj błoto po łuskach. Zasłaniaj tylko te części ciała, które najbardziej są widoczne – nie ma potrzeby zakrywać tego, co natura zakryła sama dając ci odpowiednie barwy. Gdy już oszukasz wzrok przeciwnika bądź ofiary, pamiętaj o jego nosie. Smoki pachną specyficznie, jak każdy drapieżnik. Dobierając elementy otoczenia na swój kamuflaż, pamiętaj aby ze sobą współgrały. Nie mieszaj za dużej ilości wilgotnego, lepkiego błota ze świeżymi listkami, gdy chcesz zamaskować się w lesie – będziesz cuchnąc jak bagno, a nawet sarna potrafi odróżniać las od mokradła.
A maddara? Cóż... zasada jest ta sama. Nie musisz po prostu przejmować się wysiłkiem fizycznym, ale kto powiedział, że twory magiczne nie męczą ich użytkownika? Gdy przepracujesz głowę, ciało także wiotczeje. Umiar.
autor: Kaltarel
09 mar 2020, 19:43
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Biegu i Lotu
Odpowiedzi: 55
Odsłony: 2806

Kwarce Biegu i Lotu

Światokrążca pisze:BIEG

Bieg, fascynujące, jak czynność na tak prosta może mieć tak wiele ukrytych znaczeń i przypisanych emocji. Możesz biec... by przed czymś uciec... obezwładniony strachem. Słyszysz ogłuszające bicie twojego serca, słyszysz jak przełykasz ślinę, chociaż masz wrażenie, że przez gardło przechodzą ci potłuczone ości. Czujesz jak drżysz, czujesz siebie, swoje ciało, czujesz, że zaraz się potkniesz o niewidoczny korzeń, że nogi ci się poplączą jak nowo narodzonej sarnie. Że padniesz, że usłyszysz cudze dyszenie tuż przy uchu, że cie dopadnie, że umrzesz. Panika.
... Uspokój się.
Im bardziej się boisz tym więcej błędów popełnisz.
Jak cię dopadnie, to umrzesz... i co z tego? Przecież, cię nie dopadnie.
Bo nie dasz się dopaść. Jesteś na wrzody Tarrama ZBYT DUMNY NA ŚMIERĆ! TY CHCESZ ŻYĆ I POKAŻESZ TO CAŁEMU ŚWIATU!
Oddychaj głęboko. Oddychając płytko zabraknie ci powietrza w płucach, zmęczysz się szybciej, padniesz szybciej. Bądź pewny swoich kroków, nie upadniesz,
ha w końcu uczysz się ode mnie, prawda? Zachowaj elastyczność, by nawet drobne potknięcia ci nie zaszkodziły. Już i tak słyszysz, czujesz, jesteś swoim ciałem, więc zachowaj równowagę, to jest ci potrzebne. Reaguj nim zdążysz upaść. Zignoruj bicie serca, zignoruj ślinę. Zaufaj ciału. Dostrzeż otoczenie. Wróg może zajść cię od boku, jeśli się na nie zamkniesz. Albo przegapisz okazje. Skacz, zwódź, spraw by, ten kto cię goni tego pożałował. Ugnij nogi, prześlizgnij się pod gałęzią, wycisz kroki zgub się w lesie. Wskocz do wody i biegnij po dnie.
Możesz biec by gonić, będąc bestią polującą na zwierzynę. Czujesz krew buzującą w żyłach, czujesz wściekłość, czujesz głód i żądze. Nie widzisz nic po za oddalającym się puntem przed sobą. Nic innego się nie liczy. Tylko dopaść. Zabić. Zjeść. Nic się nie liczy, świat się nie liczy, ty się nie liczysz. Liczy się tylko ofiara. Błąd.
To, że masz ochotę na coś sobie zapolować, nie znaczy, że świat zniknął. On wciąż tu jest, i czeka by z łowcy zrobić ofiarę. Bądź skupiony na celu, tak. Ale nie zapominaj, że ty wciąż możesz upaść, że możesz czegoś nie zauważyć, że możesz się zgubić. Gniew zaślepia, przeistocz to w zimną furię. Bądź sprytniejszy, skróć sobie ścieżkę, okrąż bokiem, skacz, ryknij tak by ofiara zamarła w trwodze.
A może... a może zwyczajnie doceniasz finezje smoczego ciała? Tego jak się porusza, jak wygina grzbiet w łuk, jak łapy na zmianę uderzają o ziemie, jak lecisz bez rozkładania skrzydeł. Czujesz swój ogon z tyłu, czujesz jak się buja, chybocze, jak jego waga utrzymuje cię na prostej. Czujesz wiatr na policzkach i ciepłe promienie słońca dotykające twoich powiek. I biegniesz, biegniesz przez zielone łąki i lasy, oddychasz głęboko, spokojnie. Nikt cię nie goni. Ani ty nikogo nie gonisz. Po prostu biegniesz... jesteś
wolny.
Chochlik Miłości pisze:LOT

Ach lot.. Niby to podstawowa cześć naszego smoczego życia, główny środek transportu a jednak zapominamy o tak wielu rzeczach. Często zapominamy o technice, podstawach które zdają się zbędne w obliczu tak prostej, mechanicznej czynności. A to jednak dzięki technice jesteśmy w stanie pomóc sobie w szybszym dotarciu do celu czy zwinnej ucieczce przed zagrożeniem. Dobrze – Od początku. Rozluźnij się skarbie bowiem spięte mięśnie nie pomagają w dobrym oderwaniu się od gruntu. Napięcie musisz czuć jedynie w łapach i tylko podczas wybicia – Przez resztę czasu masz być lekki niczym piórko, pozwalając by ciało dało się porwać wietrznemu żywiołowi. Ogon na ziemi jest Ci zbędny – Niech będzie lekko nad podłożem. Wyprostuj się, łeb zadrzyj do góry i prosto. Gdy poczujesz swobodę, odepchnij się mocno i wyprostuj swe skrzydła – Agresywnie! Mają ustawić się w linii prostej tak by jedno solidne machnięcie pozwoliło Ci się odbić ku górze. Działa? Machnij jeszcze raz, mocniej! Dociśnij łapy do cielska, zginając je lekko jednak pamiętaj by łeb cały czas wyprzedzał resztę ciała. Teraz ogon, który wcześniej statyczny powinien obecnie być Ci nawigatorem, pomocnikiem balansu.
Sam lot, teraz na tym się skupimy. Normalnie latasz w jednej pozycji, prawda? Machasz skrzydłami by poruszać się dalej dziś jednak spróbuj zaburzyć ten rytm. Rozłóż je mocno, zastygając resztą ciała. Nie machaj, nie ruszaj się i pozwól wiatru ponieść Cię gdzie ma ochotę. By rozwinąć swoje umiejętności rób na przekór wszystkiemu, czego uczono Cię za pisklęcia – Zamiast delikatnych skrętów, które idą w prostej kolejności od łba, przez tułów aż po zadek, wyginając ciało w lekkie półkole niech ten łeb szarpnie się drastycznie ku wybranej stronie a ogon wraz z przeciwnym skrzydłem niech odbiją się mocno od spokojnego powietrza. Wykręcaj ciało, pomagając sobie skrzydłami – Niech błony czy pióra jedynie pozwalają Ci się unosić bez szwanku w powietrzu. Jesteś tutaj by odkryć ten żywioł z lekko innej strony. Czasem schowaj skrzydła i przechyl ku ziemi aby poczuć jak zdradliwa siła ściąga Cię na dno. A co z lądowaniem? To bardzo proste! Machaj skrzydłami coraz mniej i mniej, ujmując ruchowi mocy a gdy będziesz czuć że zbliżasz się do ziemi, rozprostuj delikatnie przednie i zadnie łapy z ugiętymi lekko nadgarstkami – I od razu po pierwszym odczuciu trawy pod opuszkami łap, zacznij biec; delikatnie i bez zrywu a skrzydła złóż, przyciskając do boków. Z czasem nauczysz się lądować w miejscu, bez biegania ale z nim zawsze bezpieczniej.
Oczywiście nie mówię iż statyczny, zwykły lot według zasad jest zły. Gdy zechcesz kiedykolwiek wzlecieć ponad chmury, chcąc dotknąć czubka góry – Tam zachowaj spokój. Oddychaj miarowo i spokojnie, skrzydła rozstaw delikatnie w równej odległości a łapy owszem, trzymaj przy sobie jednak nie uciskaj klatki piersiowej. Staraj się też nie machać często skrzydłami – Raz a mocno, przy prosto ustawionym ciele z lekko balansującym z tyłu ogonem powinno Ci starczyć. I pamiętaj o tym, że owe wysokości są zdradliwe! Tam nie ma miejsca na szaleństwa, bowiem powietrze jest bardziej gęste a jeżeli nie jesteś górskim, idzie stracić przytomność. Łagodnie, tak jak uczyła matula czy tato – Twoje skręty powinny być finezyjne i delikatne.
To wszystko co teraz słyszysz jest czymś, czego ja sam doświadczyłem w swoim życiu. Lot jest piękny i ważne abyś wiedział gdzie możesz pozwolić sobie na trochę szaleństwa a gdzie warto zachować umiar.
autor: Kaltarel
09 mar 2020, 13:57
Forum: Warsztat
Temat: Warsztat
Odpowiedzi: 90
Odsłony: 6044

Kaltarel rzucił okiem na zebranych – żadne z nich nie było mistrzem umiejętności, które chcieli dziś utrwalić w kwarcu. Ale ile można jeszcze czekać na to, aż znajdzie się ten jeden wspaniały samouk-wybraniec, który zwali wszystkich z nóg swoimi zdolnościami? Minęło blisko trzydzieści księżyców od powstania pierwszego kwarcu – nawet Kaltarel zaczynał się już niecierpliwić. Czy to już moment na to, by ustąpić? Pozwolić, żeby warsztat nie był idealny, ale przynajmniej został ukończony? Ghh...
Czarnołuski zmarszczył pysk, lecz nie protestował. Po prostu sięgnął łapą po puste kwarce i podał je trójce zainteresowanych.
Przypomnijcie sobie, co kiedyś przekazali wam wasi nauczyciele. I to, co odkryliście na własną łapę. Skupcie się, a kwarc sam wchłonie waszą wiadomość.
Miejmy to już za sobą, myślał stary bóg.
autor: Kaltarel
20 sty 2020, 23:34
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10633

Minęło nieco od przebudzenia Villiara. Kaltarel wrócił na swój Piedestał i wyglądał jak posąg bardziej niż zwykle. Kiedy Wrzosowiska przemówiła, Bogowi zajęło nieco dłużej niż zwykle przebudzenie się z letargu. Jego ruchy były jakby ospałe, a sam Nauczyciel zmęczony.
Witaj, Mgliste Wrzosowiska. – powiedział, rejestrując jej obecność i mrugając powiekami, ze znużeniem. Słuchał jej krótkiej przemowy, po czym milczał jeszcze chwilę, zanim w końcu z ciężkim westchnieniem nie odpowiedział – Uwierz lub nie, ale wiem o tym, że mimo tupetu niektórych smoków Plagi, inne są bardzo oddane w wierze. Jak każde ze Stad dostaliście wybór. Wybraliście zamknąć wasze Stado i wasze Tereny na smoka, którego Sennah naznaczyła na Proroka. Jego wyborem było służyć, jej naznaczyć, a Waszym odrzucić jego posługę. Jeśli Przywódca działa na szkodę Stada, może nie powinien być Przywódcą? – uniósł jedną brew i uśmiechnął się ironicznie – A może zamiast przeskakiwać do drastycznych środków, wystarczy porozmawiać? Uśmiech Szydercy bardzo długo kroczy po tym świecie. Jak na kogoś, kto wielokrotnie przemierzał odcienie moralności swoich czynów, jest wyjątkowo uparty w dawaniu drugiej szansy.
Kaltarel poprawił się na Piedestale, siadając nieco wygodniej. Ramiona opadły mu nieco i pysk jakby wydłużał się zmęczony życiem, ale blade ślepia wciąż błyskały dawną złośliwością. Kontynuował.
Nikt nie każde mu lubić Proroka, nikt nie każe mu go karmić. Jednak jeśli chce, by jego Stado dostąpiło łaski Bogów, to nie na jego warunkach. Przywódca musi otworzyć Zdradliwe Urwisko przed Strażnikiem Gwiazd i uznać go Prorokiem Wolnego Stada Plagi.
Ostatnie słowa skwitował wzruszeniem ramion, ale nie zamykał ślepi i nie kończył dyskusji. Patrzył z zainteresowaniem na młodą Uzdrowicielkę, czekając na jej odpowiedź. Wyglądało, jakby ta sytuacja go nużyła i nieco bawiła jednocześnie.
autor: Kaltarel
20 sty 2020, 22:37
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Posąg Viliara
Odpowiedzi: 96
Odsłony: 7096

Kaltarel widząc jak przebiega cała sytuacja, skrzywił się znacząco. Kiedy Villiar splunął pod jego łapy, drgnął jakby chciał zareagować. Otworzył pysk, ale zamknął go zaraz i wbił spojrzenie w bok. Eskalacja wytarła przed nim posadzkę, a starzec uniósł blade ślepia na młódkę i Wojowniczka mogła zobaczyć zmęczony wzrok tysiąca zim, które ostatnimi czasy jakby przygniatały Nauczyciela. Skinął jej łbem, bez słowa i pociągnął po posadzce miecze.
~ Wewnętrzna Jaskinia. ~
Pusty jak jego Piedestał głos odezwał się w głowie Eskalacji, kiedy Bóg Zimy uniósł się i z mieczami planował opuścić Niszę całkiem. Zbiegło się to w czasie ze wyjściem Spuścizny i kiedy szpony Boga Wojny zacisnęły się na szyi Infamii, Kaltarel nie reagował. Uparcie patrzył w bok aż scena nie minęła, jego słabość nie została boleśnie wypomniana i nie mógł powrócić na swoje miejsce.
Pusty jak jego serce Piedestał.

// z/t, Kaltarel wraca na swoje stanowisko w : https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=105
autor: Kaltarel
12 sty 2020, 1:53
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Posąg Viliara
Odpowiedzi: 96
Odsłony: 7096

Kaltarel rzeczywiście pojawił się prawie natychmiast w wejściu do Niszy Zadumy. Podszedł ociężałym nieco krokiem na czoło grupy, wbijając spojrzenie w trzymany przez Spuściznę metalowy odłamek. Zatrzymał się tuż przed Wojowniczką i otworzył własne szpony. leżały tam kawałki Iskry, które uniosły się i złączyły z odłamkiem białołuskiej, zespoiły tworząc jednolitą całość, jak gdyby nigdy nie zostały podzielone. Wszyscy zebrani mogli poczuć, jak prądy maddary zmieniają się i od Iskry płynie czysta moc, cudownie potężna, budząca dreszcze wzdłuż kręgosłupa i ciarki na całym ciele.
Kaltarel postąpił krok w tył i odchrząknął, zanim powoli i dosyć cicho nie powiedział:
Możesz bezpiecznie wziąć ją w łapy. Złóż Iskrę Wieczności u stóp posągu, na podeście i zaproś Viliara ponownie do Wolnych Stad, tak samo jak przed ich odejściem smoki w tym miejscu modliły się o jego błogosławieństwo.
Bóg Zimy cofnął się nieco dalej, by inne smoki mogły, jeśli chciały, znaleźć się bliżej posągu w tej ograniczonej przestrzeni. Jego rola tutaj została dokonana. Teraz ostatni krok na drodze do przywrócenia Nieśmiertelnego Pana Wojny leżał w ich łapach.
autor: Kaltarel
10 sty 2020, 16:26
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10633

Sakiewka rozplątała się w łapach Spuścizny, a zebrani poczuli pojedynczy puls potężnej magicznej mocy, kiedy niewielki odłamek metalu wzleciał w powietrze i popłynął w kierunku Kaltarela. Bóg zacisnął szpony na odłamku Iskry, zacisnął ślepia i zadrżał. Przez chwilę wydawało się, że go upuści, ale Bóg Zimy wyprostował się z widocznym wysiłkiem i uchylił nieco powieki.
Musicie dojść do serca mgły. – mruknął, opuszczając łapę na ziemię – Ostatni fragment i powrót Viliara wciąż krąży po tym polu bitwy.
Następnie, ponieważ nikt nic więcej nie powiedział, Bóg wdrapał się na piedestał i zastygł w bezruchu.
autor: Kaltarel
09 sty 2020, 23:17
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 719
Odsłony: 35209

Głos rozległ się w śród zebranych odpowiadający na pierwsze pytanie Eskalacji.
Przywódca reprezentuje Stado i podejmuje decyzje w jego imieniu. Jeśli nie reprezentuje Ciebie, zmień Stado. Lub Przywódcę. – tutaj dało się słyszeć odrobinę ironii w niskim tonie.
Chłód owiał wszystkich w przedsionku, kiedy wiatr uderzył od wnętrza Wewnętrznej Jaskini, a ciemna sylwetka stanęła w jej wejściu. Ślepia Kaltarela jaśniały w półmroku, obrzucając zebranych zmęczonym spojrzeniem. Bóg uniósł łapę i nagle każdy z zebranych poczuł, jak otacza go kokon zimna, jakby wskoczyli nagle do zamarzającego jeziora. Na łuskach i futrze zebranych kolejno zaczęła pojawiać się prawie całkiem przejrzysta, srebrna osłona, opływająca szczelnie ich kończyny. Sensacja była tylko chwilowa, bowiem czar wydawał się wchłonąć w ciało i zniknąć, jak rozlana woda na spragnionej glebie. Wciąż jednak pod skórą pozostawało uczucie, jakby ktoś dotykał ich ciała chłodną łapą – nie dosyć, by przeszkadzać, ale wyczuwalne tak długo, jak długo trwała boska protekcja. Z kolei Bóg Zimy odetchnął ciężko i machnął łapą, ciężko jakby powietrze było gęste jak smoła.
Zostawcie dary tu pośrodku, Prorok je zbierze. – po czym obrócił się ciężko, marszcząc brwi i z wyraźnym trudem ruszył w stronę Pustego Piedestału.

Eskalacja Konfliktu
– bursztyn, granat, akwamaryn
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 11.01.2020

Spuścizna Krwi
– 2x szmaragd, onyks, akwamaryn (Włóczykij)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 11.01.2020 oraz 24.01.2020

Kuszenie Diabła
– szafir, 4/4 owoców (Włóczykij)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 11.01.2020

Infamia Nieumarłych
– 2x agat, 2x cytryn, 2x ametyst, topaz, 2/4 mięsa
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 11.01.2020 oraz 24.01.2020 dla siebie oraz Ulfhedinn

Echo Istnienia
– 8/4 owoców (Odkrywca)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 10.01.2020

Głos Mokradeł
– szmaragd, tygrysie oko (Włóczykij)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 10.01.2020

Niespokojna Toń
– 2x perła, 4/4 mięsa
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 10.01.2020

Przesilenie Północne
– 8/4 mięsa (Włóczykij)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 10.01.2020

Godny Uczynek
– topaz, agat, tygrysie oko
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 12.01.2020

Kwiecisty Kolec
– 3x rubin
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 12.01.2020

Trzęsienie Ziemi
– 2x akwamaryn (Włóczykij)
+ błogosławieństwo Kaltarela za Misję 12.01.2020
autor: Kaltarel
07 sty 2020, 18:08
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10633

// wybaczcie za długie oczekiwanie na odpisy, w szczególności tu Rakta

Kaltarel siedział nieruchomo jak posąg, wydawało się ignorując przybywających petentów. A było już ich nie mało... Kiedy jednak do dwóch samic Plagi dołączył Przywódca Ziemi, starzec otworzył powoli ślepia i zamrugał kilka razy. Wyglądał na zmęczonego. Bardzo zmęczonego, dużo intensywniej niż ktokolwiek z obecnych kiedykolwiek go widział. Westchnął i uśmiechnął się półgębkiem.
Trzęsienie Ziemi, nie mylicie się. Iskra, którą namierzyliście należy do Thahara, a sprowadzenie boga polowań w zimowym okresie może okazać się zbawienne dla Wolnych Stad. – pokiwał łbem powoli, po czym zsunął się z Piedestału, kontynuując – Ta Iskra jest cała, nie skrzywdzi was, tak jak ta znaleziona przez Plagę. Możecie wziąć ją w łapę, ale zalecałbym traktowanie jej ostrożnie. A gdzie ją znajdziecie? – starcze ramiona poruszyły się, kiedy Kaltarel wzruszył nimi niefrasobliwie – Iskry zakrzywiają wokół siebie rzeczywistość. Co wydaje się największą manifestacją mocy w Sercu Matecznika?
Tutaj bóg obrócił się i obrzucił beznamiętnym spojrzeniem białołuską Wojowniczkę. Boska łapa uniosła się i opadła na jej czoło, obejmując szponami czaszkę z zadziwiającą delikatnością, nawet jeśli z zewnątrz wyglądało, jakby Kaltarel miał ją zmiażdżyć. Wojowniczka czuła chłodny dotyk, jakby nic nie rozgrzewało ciała Pana Zimy od środka. On zaś zaczął zaczął spokojnie przemawiać, a głos niósł się po Wewnętrznej Jaskini.
Spuścizno Krwi, niestrudzenie przemierzałaś świat poza barierą. – łapa przeniosła się spokojnie i dotknęła w podobny sposób łba górskiej Czarodziejki – Kuszenie Diabła, wyruszyłaś w nieznane, by poznać i zrozumieć. – Kaltarel opuścił łapę i spojrzał na jedną i drugą z powagą – Za to każda z was już zawsze będzie nosić w sobie cząstkę świata z dala od Wolnych Stad. I ona będzie was chronić na równi z moim Błogosławieństwem. Nadaję wam i tylko wam, tytuł Włóczykija.
Następnie skinął im krótko łbem, poczekał na reakcję. Po czym wyciągnął szpony w stronę Spuścizny, oczekująco.
autor: Kaltarel
28 gru 2019, 5:14
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 13773

Kaltarel obserwował smoczy pochód ze spokojem kogoś, kto wie że najcięższe zostało wykonane i teraz tylko oczekiwać rezultatów. Uśmiechał się krzywo, widząc katorgę Świadka, ale nie skomentował nic, racząc chętnych wykładem na temat Nimf.
Dziękuję, ale zrobiłeś już wszystko, co się dało. – odpowiedział Olchowemu, po czym powstał, bo w tym też momencie jajo poczęło się wykluwać. Zachłannie obserwował wszystko co się działo, a gdy mignął różowy kolor łusek, z zadowoleniem pokiwał łbem.
Smoki Wolnych Stad! Przedstawiam wam waszego Boga Lata, Sennah, Panią Gorącej Pory... Oraz jej Proroka. – powiedział głośno, a jego basowy ton niósł się do najdalszych rzędów – Udało się wam. Dziękuję. – dodał po prostu i jak to on, odwrócił się, by ruszyć z powrotem do Świątyni.
~ Powodzenia z nowym patronem... Gwiazdo? ~
Ironiczne słowa dotknęły umysłu Świadka Puszczy. Czyżby bóg sugerował, że czas na zmianę imienia?
autor: Kaltarel
27 gru 2019, 19:03
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 719
Odsłony: 35209

W Świątyni panowała cisza. Kontrastowała mocno z zimowym wiatrem, który hulał na dobre za progiem, targając błony skrzydeł Infamii. Nie było w nim jednak nic nadnaturalnego, ot pogoda. Jednak wyolbrzymiał tylko sakralną prawie ciszę, przełamaną na moment przez głos Spuścizny.
Zanim jednak samice Plagi doczekały się odpowiedzi, nieśmiało w przedsionek weszła Dziewanna. Uzdrowicielka położyła nieśmiało kamienie przed sobą i czekała.
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Potem uczucie przeszywającego chłodu spłynęło na wasze ciała, jak kąpiel pod lodem w Zimnym Jeziorze. Prawie całkiem przejrzysta, delikatnie srebrna powłoka otuliła łuski smoczyc oraz skórę i kości dwójki kompanów. Wchłonęła się, pozostawiając jednak orzeźwiająco chłodne uczucie, które wiedziałyście nie zniknie do zachodu słońca.
Czas wyruszać.

Spuścizna Krwi
– 2x opal, ametyst
+ błogosławieństwo Kaltarela

Infamia Nieumarłych + kompan ekimma + kompan latawiec
– 4/4 mięsa, 3x diament, nefryt i rubin
+ błogosławieństwo Kaltarela x3

Wonna Dziewanna
– rubin i szafir (Odkrywca)
+ błogosławieństwo Kaltarela
autor: Kaltarel
25 gru 2019, 16:33
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10633

Kaltarel milczeniem przyjął pożegnania Spuścizny i Kuszenia. Nie było to chłodne jednak milczenie, raczej mocno znudzone. Po pokazie Infamii nie wyglądał też na przesadnie ciepło nastawionego do smoków Plagi.
Zaraz jednak do Świątyni weszła futrzasta para Piastuna i Uzdrowicielki, wraz z całym ich zwierzyńcem. Na uprzejme powitanie samicy, bóg otworzył ślepia i uśmiechnął się krzywo, jak zwykle.
Im mroźniej tym, lepiej, Mgliste Wrzosowiska. – powiedział spokojnie, obrzucając uważnie ich kompanów – Uważajcie na nich, więź za barierą słabnie.
Następnie uniósł łapę, a kamienie polewitowały w ciemność za Piedestałem, renifer zaś przysunął się w stronę Chochlika. Kto by myślał, Bóg wydaje resztę! Opuścił szpony, a dwójka smoków mogła poczuć, jak znajomy chłód wpełza im między włosie, szczelnie otacza każdy zakamarek ciała, by wchłonąć się skórą i zostawić uczucie mroźnego orzeźwienia.
Dzikie smoki wysp, na południowym zachodzie mogą mieć dla was jakieś wskazówki. Tam kierowałbym kroki. – mruknął do różowej samicy, zanim nie wyprostował się ponownie i iście posągowo zastygł.

Mgliste Wrzosowiska + kompan
– 4x perła i 2/4 mięsa
+ błogosławieństwo Kaltarela

Chochlik Miłości + kompan Mortadela
– malachit, bursztyn, cytryn, jaspis, perła
+ błogosławieństwo Kaltarela
+ 2/4 mięsa
autor: Kaltarel
24 gru 2019, 0:33
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 13773

Kaltarel powrócił i zasiadł u szczytu zgromadzenia. Łapa spoczywała szczycie glinianego pojemnika okrytego trzciną, a sam Bóg wydawał się zamyślony, skupiony i jakby nieobecny. Kiedy zaczęli powracać nie poruszył się nawet, nie spojrzał na żadne ze smoków, aż do momentu gdy podeszła do niego Eskalacja.
Matka byłaby dumna. – poinformował spokojnym głosem i cicho, idealnie wybierając moment, zanim podszedł Mętny, by tylko Wojowniczka usłyszała jego słowa. Skinął jej łbem, jak zwykle bez wyrazu, widać było jednak powagę w jego spojrzeniu. Po czym ostrożnie, jakby rzeczywiście to było jajko, zabrał z jej łap onyks.
Następnie położył go pieczołowicie przed sobą i wyciągnął szpony po malachit w rękach adepta Ziemi. Kolejne pełne powagi skinięcie, nieme podziękowanie i już obracał się do Przesilenia. Do perły, którą przyniósł Przywódca Wody zaraz dołączył też rubin z łap Olchowego. Wszystko z podobną powagą i kurtuazją.
Na koniec Kaltarel machnął łapą, a diament w szponach Wrzosowisk stał się jakby nieważki. Zanim samica zdążyła wykazać się refleksem, powędrował przez powietrze wprost w pazury Boga Zimy.
Spóźniłeś się. – powiedział cicho do stojącego u jego boku Świadka, który już pewnie myślał, że mu się upiekło. Nic więcej jednak nie dodał, jedynie usiadł na zadzie, a następnie podźwignął ciężkie cielsko do góry w pionowy siad.
Tutaj zaczęła się prawdziwa magia. Łapy Kaltarela kreśliły wzory w powietrzu, a chłodny wiatr zaczął gwałtownie szarpać błonami skrzydeł zebranych. Kilka co mniejszych piskląt musiało przykucnąć, by nie zostać porwanym ze Skały! Klejnoty zaś uniosły się i zaczęły krążyć w powietrzu, wznosząc się i opadając po okręgu. Najpierw szybko, prawie chaotycznie, zlewając się w tęczę barw. Potem zwolniły, a smoki mogły zobaczyć jak każdy z nich pulsuje mocą, która zawstydzała gwiady na nocnym niebie ponad nimi.
Pan Zimy poruszył łapami, a trzcinowa pokrywa spadła z pojemnika. Przez powietrze popłynęły dwa złote karpie. Poruszały się najpierw gwałtownie, ale gdy zawisły we wnętrzu ruchomego koła szlachetnych kamieni, znieruchomiały prawie. Tylko pyszczki otwierały się i zamykały, jakby ryby nie mogły nadziwić się temu, co oglądały ich okrągłe oczka. Karpie również zaczęły obracać się w pionowym okręgu, jakby płynąc w dół i górę, goniąc się wzajemnie. Całość uniosła się wyżej, nad głowy zgromadzonych i nabierała mocy. Kamienie rozpadły się na kawałki i niczym gwiezdny pył otaczały dwie ryby, które zaczęły lśnić złotym blaskiem
Obrazek
Kiedy w końcu światło stało się nie do zniesienia, wydawało się że doszczętnie pokonało noc i sprawiało ból, przeciskając się nawet przez zamknięte szczelnie powieki...
...Nagle ciemność.
Chwilę zajęło wszystkim przystosowanie oczu do półmroku, jaki ponownie powrócił na Skały Pokoju. W oddali wstawało słońce, barwiąc niebo pierwszymi kolorami świtu. Jak długo tu stali, nawet nie rejestrując upływającego czasu? Na tle zorzy poranka stał Kaltarel, trzymając pod łapą wielkie Złote Jajo.
Udało się. – oznajmił głośno, patrząc jak zgromadzeni mrugają i patrzą niepewnie na Boga – Lato ma formę i moc boga. Brakuje jej jednak smoczego serca. Została ostatnia rzecz, o którą muszę was poprosić...
Pan Zimy odwrócił się i wręczył lśniące cennym kruszcem jajo w łapy Świadka, nie pytając go nawet o opinię. Następnie podniósł się i dopiero teraz Wolne Stada widziały, jak ciężki dla niego był ten rytuał – jak długo znali Nauczyciela, ten nigdy nie słaniał się na nogach. A teraz poruszał się z widocznym trudem, wyglądając nie jak wszechpotężny Bóg, a jak starzec.
Podejdźcie do prawie-proroka i połóżcie łapę na jaju. Szczególnie wy, młodzi. – machnął łapą w kierunku piskląt, siadając nieco z boku i robiąc miejsce dla smoków przed Prorokiem – Wszyscy pozostali jednak również. Może jedynie Ci blisko kresu drogi niech się wstrzymają... Dotknijcie go i prześlijcie w głąb złotej skorupy wspomnienia z waszego wylęgu. Jeśli wciąż je macie. Jeśli nie, drogie wspomnienia z dzieciństwa. Młodość, to czego teraz potrzebuje Lato! Nawet ta dawno miniona.
Krzywy uśmiech pojawił się na starym pysku. Kaltarel półleżał na boku i czekał. Czas nie gonił już tak morderczo, nie naglił. Smoki miały nadchodzący dzień, a nawet dwa, by zrobić ostatni krok na drodze narodzin Lata. Wyczerpał sporo mocy, ta jednak zawsze wraca. Byli wszakże w sercu zimnej pory, jego domeny! Ciężko było więc dziwić się stosunkowo pogodnemu Kaltarelowi, przynajmniej jak na jego standardy. Co więcej! Był w tak dobrym humorze, że Ci, którzy podeszli do niego po przelaniu wspomnień w Złote Jajo, mogli posłuchać jak spokojnie opowiada nieco więcej o tajemniczych Nimfach, z którymi smoki dopiero co miały okazję się spotkać...

// originalny art

// Ostatnia prosta przed zakończeniem eventu! Tura trwać będzie prawie pełne 48h i zakończy się o północy 25.12 – fabularnie oraz faktycznie. Do tego czasu też czekamy na wasze ostatnie odpisy. Wraz z ostatnim eventowym odpisem zostaną przyznane nagrody.
autor: Kaltarel
19 gru 2019, 23:31
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 719
Odsłony: 35209

Chłodno i zimno. Jak zwykle, kiedy to smoki zabierały się za przynoszenie zapłaty w zamian za Błogosławieństwo. Ciemność nie zachęcała do kolejnego przekroczenia bram.. Ale trzeba było, prawda?
Po ułożeniu kamieni znów zawiał wam tak dobrze znany z wcześniejszych wizyt, porywisty i nieprzyjemny wiatr. Rozbijał się niedbale o wasze ciała, by zaraz ustać. W zamian za to, wszyscy zebrani poczuli zimny dotyk na swoim grzbiecie a ciała objął lekki paraliż, pozwalający otulić każdą z was czymś w rodzaju niewidzialnej powłoki, która miała wam ułatwić postawione zadanie.
Chłód znów przestał być problemem a dla niektórych nawet.. Nawet był przyjemny.

Infamia Nieumarłych:
– Jaspis, agat, cytryn
+ błogosławieństwo Kaltarela

Spuścizna Krwi:
– Onyks, granat
+ błogosławieństwo Kaltarela

Kuszenie Diabła:
– 2x szafir
+ błogosławieństwo Kaltarela
autor: Kaltarel
19 gru 2019, 13:49
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10633

Kaltarel obrzucił wyvernę chłodnym, wręcz oziębłym spojrzeniem. Takim, jakie tylko potrafił zaserwować smokowi Bóg Zimy. Zmrużył ślepia i powoli podniósł w górę łapę, po czym pstryknął szponami.
Infamia zaś poczuła jak jej własne łapy, skrzydła i ogon spotykają się gwałtownie z zimną posadzą. Magia ochronna rozpłynęła się jak śnieg pod ogniem smoczego oddechu, równie gwałtownie i złowrogo.
Ach, nie interesuje Cię prorok? – zapytał sarkastycznie, a boskie pazury zgrzytnęły o kamienny podest, gdy przesunął je wzdłuż krawędzi – Mnie z kolei nie interesuje Twoja impertynencja. Wygląda, że każde z nas dostało coś, z czego nie jest zadowolone.
Następnie owinął ogonem łapy i zamknął ślepia całkiem, nieruchomiejąc ponownie. Chłodny wiatr, wiejący nie wiadomo skąd, potargał nieco błony zebranych smoków Plagi.

Wyszukiwanie zaawansowane