Znaleziono 248 wyników

autor: Gonitwa Myśli
05 lis 2018, 19:50
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 958
Odsłony: 132731

W czasie, który zajęło im dotarcie na wspólne, Gonitwa zaczęła bardziej... nie tyle co rozumieć, ale dostrzegać, co było powodem jej niepokoju.
Przeczucie, że coś złego działo się Uzdrowicielce Ziemi. Nie była z Feerią Ciszy nigdy za specjalnie blisko. Ceniła jej umiejętności, była wdzięczna i tak dalej, ale nie więcej niż to.
Dlatego przeczucie było tak dziwnie niespodziewane, i niepokojące. Również niepokojące było to, jak bardzo... przekonujące ono było.
Wiedziała, gdzie miała lądować, więc wiadomość syna tylko bardziej utwierdziła ją w przekonaniu, że to na pewno tu. Chociaż jej treść... smok, i to z Wody, sterczący nad Feerią. Pysk jej się sam krzywił na myśl, co mogło się takiego złego zadziać. Bo była pewna, że to było coś złego.
Zniżyła prędko lot, by nieco gwałtownie, ale wciąż bezpiecznie, opaść na ziemię. Niemalże pośrodku zagajnika, bo nigdy nie przepadała za dyskretnością. Trzepnęła skrzydłami, pokładając je po bokach, i rozejrzała się.
Feeria, faktycznie, leżała. Ale sama. Gonitwa zastrzygła uchem. Nieprzyjaciel musiał zwiać. Albo zwęszył, że ktoś się zbliżał, albo... zrobił, co miał zrobić.
Stara smoczyca potrząsnęła łbem, sfrustrowana, i podeszła bliżej Uzdrowicielki. Wcześniej skinęła w stronę Śliskiego, by też się przestał chować.
Czułam, że coś jest nie tak – wyburczała maddarowo, odwołując się do swojego dziwacznego daru... przewidywania? – Wszystko w porządku? Zawołać Dar Tdary? Co ci zrobił? – zapytała. Głos miała donośny, ale dosyć miękki. Chciała przebić się przez spanikowanego kruka, ale nie stresować jeszcze bardziej Uzdrowicielki.
autor: Gonitwa Myśli
14 paź 2018, 16:21
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Ziemi
Odpowiedzi: 19
Odsłony: 7234

Pawiookiej.
Wojowniczce Ziemi.

Ku pamięci Świetlistej Łuski.
Obiecującej adeptce, młodej czarodziejce. Oby znalazła swój spokój wśród przodków.

Wybrana Łuska.
Przyszła zza bariery, by stanąć razem z Ziemią. W pamięci stada.

Hila, Liivrah, Ivara.
Dzieciom
Mama.
autor: Gonitwa Myśli
10 paź 2018, 10:33
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224646

+ 3x rubin, 2x bursztyn, malachit, turkus, diament
dla Śliskiego od Gonitwy

♣ Aktualizacja ♣
autor: Gonitwa Myśli
25 wrz 2018, 20:09
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224646

+ 2/4 mięsa dla Maestrii od Gonitwy

♣ Aktualizacja ♣
autor: Gonitwa Myśli
13 wrz 2018, 21:10
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224646

-onyks (poszedł dla delirium)

Zaktualizowane
autor: Gonitwa Myśli
31 lip 2018, 20:32
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 516
Odsłony: 71439

Dostrzegła ruch skrzydła Dzikiej, gdy ta składała je na bok. Już miała wtedy westchnąć z ulgą, jeśli nie wyrzutem, że w końcu dostanie pozwolenie na powrót na swoje ziemie.
Podnosiła lewą łapę do kroku, gdy została zatrzymana. Znowu. Ale nie przez skrzydło zagradzające drogę w przód, tylko...
Hm?
Mrugnęła, pochylając lekko łeb, by spojrzeć na pysk Dzikiej.
Pomimo uścisku, pomimo ciepła, pozostawała spięta. Nie ruszyła się w żaden sposób.
Ale to nie tak, że to ciepło nie było kuszące. Jakaś część Gonitwy chciała się złamać, oprzeć na Dzikiej. Wrócić, na tą krótką chwilę, do czasów młodszych. Kiedy jeszcze Hila, Podżegająca, Keezheekoni żyli. A nawet wcześniej: gdy walczyła z tatą, gdy uśmiechała się do Skamieniałej, rozmawiała z ciocią. Gdy taplała się w błocie na Wzgórzach Yanaha, stawała przed Chłodem Ziemi, obok Łazęgi, jako Isdnir. Gdy czuła wszechogarniającą ją dumę, fascynację a wręcz euforię w momencie, gdy pierwszy raz stawała krok na ziemiach własnego stada.
Chciała. Ale nie mogła.
Brak ślepia, siwiejące futro, i martwa rodzina jej o tym przypominała. Że jej świat się zmienił, i niekoniecznie na dobre. Nie mogła odpuścić gniewu, który czuła wobec innych. Bo czy wtedy nie umniejszałaby bólu i nieszczęścia, których doświadczała i ona, i drogie jej smoki? Jak mogłaby nadal kochać swoje stado, jednocześnie opuszczając sobie nienawiść do Wody i innych, którzy rozlewali krew na Szczerbatej? Jak mogłaby nadal kochać swoich braci i ojca, jeśli wybaczyłaby Ogniowi za nieupilnowanie ich? Jak mogłaby nadal kochać Zmorę, nie czując wściekłości na myśl o Równinnej Uzdrowicielce czy samotniczce Feridzie?
Gniew był jej potrzebny. I był tym, co nie pozwoliło jej w tym momencie odwzajemnić gestu.
Ale pozwoliła się dotknąć, na te kilka uderzeń serca. Może z powodu smutku, który poczuła, albo dlatego, że nie chciała podnosić łapy na swoją przywódczynię.
Skończyłaś już?
Brzmiała zimno, bezuczuciowo – zalety madarowego głosu. Poruszyła się, by strząsnąć z siebie skrzydła Dzikiej, a następnie wyminąć ją.
Chciała tylko wrócić do domu. Nie powinna w ogóle była opuszczać terenów Ziemi.

// nwm, czy zt x.x
autor: Gonitwa Myśli
30 lip 2018, 12:10
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 516
Odsłony: 71439

Odsłoniła kły, gdy zabroniono jej przejść dalej. Warknęłaby, ale nie mogła.
Jaka umowa? – zapytała. – Nie wkładaj słów do pyska mojego, ani Keezheekoni. "Umowa" była taka, że zamiast wojny będą pojedynki. Nie mniej i nie więcej. Prawo do życia nie jest gwarantowane. Jedyne, co Grzmot wtedy wygrał, to możliwość odejścia ze Skał Pokoju.
Nozdrza rozszerzyły się lekko, na następne słowa. Coś... ugodziło w serce smoczycy. Nie w serce Ziemnej, ale serce wojowniczki. W bardzo osobisty sposób. Przypomniało przeszłość, której ani Dzika, ani Szyszkowy, ani nikt, kto jeszcze żył w Ziemi, nie był świadkiem.
Znowu? Nasza krew? – zapytała, gorzko. – MOJA KREW. MOJA I OPOKI ZIEMI. – uniosła ton, jeżąc futro. – Nikt z was młodych nie przelał krwi za stado w ten sam sposób, co my. Ja i Keezheekoni oszczędziłyśmy wam tego na Skałach Pokoju. Oszczędzili wam tego Ogień i Woda, masakrując Cień w Pekeri. Nikt z was nie czuł tego, co ja i Opoka na Szczerbatej Skale. Nie próbuj udawać, że wiesz o czym mówisz. Nikt już nie wie. Wszyscy zdechli.
Podniosła wyżej brodę, i odetchnęła ciężko. Chrapliwie. Co za naiwność, co za obrzydliwe uczucie bezpieczeństwa, które rodziło rzeczy, czy raczej osoby, takie jak Płomień Świtu. Chciała się tego pozbyć. Ale nie wiedziała jak.
Przepuść mnie. Wracam do domu – powtórzyła.
autor: Gonitwa Myśli
29 lip 2018, 21:21
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 516
Odsłony: 71439

Obróciła łeb, gdy zbliżyła się do nich i Dzika.
Tak szybko...?
Wywróciła ślepiami na prośbę, czy może żądanie o wyjaśnienie sytuacji.
Powinnaś wiedzieć, co zaszło. Grzmot nie płakał ci w myślach o tym, jaką okropną zmyśliłam na niego zasadzkę? – stwierdziła chłodno, pół żartem, pół serio. Postawiła potem krok, gdy Szyszkowy się usunął. I chciała postawić następny, gdy przywódczyni zaszła jej drogę.
Wypuściła powietrze chłodne powietrze spomiędzy otworzonego delikatnie pyska, niezadowolona.
To już się skończyło. I nie bądź taka pewna, że pojedynek na granicy, na zasadach zostałby uhonorowany przez Ogień. To banda mamionych, tępych smoków, którzy skoczyliby na pierwszą lepszą okazję udowodnienia, jacy to są sprawiedliwi i prawi – odpowiedziała, prawie z odrazą.
Zmrużyła ślepie na zarzut dotyczący narażania stada, jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek, od kogokolwiek, mogła usłyszeć te słowa.
Nikogo nie narażam – stwierdziła sucho.
Rozumiała, co oznaczałaby śmierć Grzmota z jej łap. Nie była głupia. Była za to stara. Nie łudziła się co do ilości rzeczy, których uda się jej jeszcze doświadczyć. Nie byłoby to takie złe: samemu ukrócić sobie ten czas, który jej został, po zabraniu życia zdrajcy.
Zwróciła się na bok, w próbie wyminięcia Dzikiej Ziemi.
autor: Gonitwa Myśli
28 lip 2018, 17:50
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 516
Odsłony: 71439

Zatrzymała się gwałtownie przed lądującym Szyszkowym. Wbiła pazury w ziemię, a skrzydła lekko otworzyła, chociaż i tak zarzuciło ją nieco.
Pochyliła się nieznacznie, mrugając krytycznie na Szyszkowego.
Nie rozumiała, na co i czemu miała czekać. Nie widziała w swoim wcześniejszym zachowaniu niczego złego. Dawała wyraźne znaki, ze nie życzyła sobie towarzystwa i natręctwa zdrajcy, a po trzecim razie po prostu spełniła swoje groźby. Czy raczej, próbowała.
Także nie mogła się nawet domyślać, po co Szyszkowy ją zatrzymuje.
Zejdź mi z drogi – brzmiała chłodno, a w emulowanym głosie również udzieliła się warkliwa nuta. – Skoro to przywódca się wezwał, to jemu zawracaj zad, a nie mi. Ja wracam do domu.
Wznowiła krok, szerokim łukiem chcąc obejść samca.
autor: Gonitwa Myśli
28 lip 2018, 13:03
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 599
Odsłony: 90020

Syknęła, gdy odtrącił jej łapę, zmuszając do wylądowania kawałek dalej.
Pochyliła się bardziej na ugiętych łapach. Łeb miała nisko, a górna warga była uniesiona, prezentując zżółkłe kły.
Wtedy też zastrzygła uchem, gdy usłyszała głos. Dobrze znany głos.
Tylko... co tu robił...?
Las Dzikiej Puszczy był spory. Wątpiła, by był to przypadek. Szczególnie, że Dzika wiedziała, co mówi. Wiedziała, co się działo. To znaczyło, że... zawołał ją? Ten tchórz! Oczywiście, podskakuje, ale jak przechodzi co do czego, to chowa ogon i wysługuje się tymi, którzy są w silniejszej pozycji.
Ale jeszcze gorsze było to, że Dzika Ziemia wysłuchała zawołania Grzmota. Że chciała przerwać, obronić zdrajcę.
Odechciało się jej potyczek. Ale nie z powodu władczego tonu przywódczyni. Miała gdzieś rozkazy przewodnika. Odechciało się jej, bo już teraz poczuła się pokonana. Zdradzona.

Spojrzała raz na Dziką Ziemię, bez miękkości w ślepiu, po czym przeniosła nienawistny wzrok na Grzmota.
Jesteś głupcem, jeśli myślisz, że ci wybaczę, że pokój ze mną był kiedykolwiek możliwy po tym, co zrobiłeś. Jeszcze raz się do mnie zbliżysz, jeszcze raz zaczepisz. Spojrzysz chociaż w moim kierunku, odetchniesz tym samym powietrzem, to przekroczę Niri i podpale wasze lasy. Znajdę obóz, porozbijam jaja i zjem pisklęta – musiała zabrzmieć... śmiesznie. I desperacko. O jedzeniu piskląt słyszało się w bajkach opowiadanych, by dzieci nie oddalały się za bardzo od legowiska czy obozu. Mówiło się tak o smokach strasznych i godnych potępienia. Gonitwa... musiała bardzo nienawidzić Grzmota.
Nie zbliżaj się do mnie ani do mojej rodziny.
Odwróciła się i oddaliła się od smoków długimi susami. Powinna była zrobić to dużo wcześniej.

// zt
autor: Gonitwa Myśli
26 lip 2018, 22:57
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 599
Odsłony: 90020

Nie jest tym samym Grzmotem, zmienił się. Miała mu wybaczyć...?
Chyba uszy jej zaraz zwiędną.
I jakby na ironię, podszedł do niej. Gdy zaznaczała, że ma tego nie robić. Gdy sam mówił, że nie jest już nierozważny i pochopny. Dorósł.
Jaka szkoda, że Gonitwa czuła się dużo lżej po oddaniu imienia Ziemi swojej córce, i że powróciła do swoich bardziej impulsywnych tendencji.

Ptaki mogły sobie ćwierkać, powietrze mogło mieć posmak Cienia i Wody, a odciski w ziemi kształt smoczych łap. Ba, mogłyby i nawet przypominać kształty elfich stóp, a jej nie interesowałoby to w najmniejszym stopniu.

Samiec podszedł dwa kroki, a Gonitwa obróciła się do niego przodem, by zbliżyć się jeszcze bardziej.
Ugięła mocniej zadnie łapy i wybiła się w stronę samca. Ogon miała uniesiony, a przednie łapy wyciągnęła w przód, ku jego szyi. Chciała zaczepić jeszcze w powietrzu pazurami obu łap o szyję smoka, jak przy łapaniu zwierzyny. Szpony miały wbić się stosunkowo niegłęboko, chciała złapać jakiś punkt... zaczepienia. By w następnym ruchu, gdy ciało samo kontynuowało ruch po wyskoku, rozedrzeć skórę szyi. Przejechać po ścięgnach i mięśniach, w przypływie szczęścia dosięgając i tętnicy.
Nie była zainteresowana długą potyczką, a jedynie ubiciem smoka na miejscu.
Skoro zdecydował się wystawić jej słowa na próbę, nie godziło się jej z tych słów wycofywać.

// jesli ktoś by się zdecydował na to rzucać, to poświęcenie + czempion
autor: Gonitwa Myśli
23 lip 2018, 15:23
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73995

Smutne...?
Strzygła uchem, na spostrzeżenie Czeluści. Absurd Istnienia... nie brzmiało to jak smutne imię, według Gonitwy. Pamiętała ojca jako smoka raczej... normalnego. W sensie: nie odstawał ze swoją melancholią i smutkiem od znanych wtedy Isdnir dorosłych. Przez to może i jego imię nie wywierało na smoczycy takiego wrażenia, jak na jej synu.
Nie... nie wiem. Jak jeszcze żył, to nie miałam wrażenia, jakoby życia nie lubił. Dla mnie jego imię było... zabawne. Jak żart. Bo absurd istnienia, to... no. Absurdalne. Nie myśl o tym długo – poradziła, błyszcząc kłami w przelotnym uśmiechu.
Ciocia miała inną mamę – wyjaśniła. – Pawia nie była jej mamą, ale jakaś inna smoczyca. Z Cienia. Ale nie wiem, kim ona była.
Wzruszyła barkami. Nie była tym jakoś wybitnie zainteresowana. Nie czuła, że jej relacja z siostrą miała być jakakolwiek inna przez fakt, że miały inne matki.
A dziadek...
Zmarszczyła się. Nie lubiła tego tematu, ale niekoniecznie nie lubiła o nim mówić. To była część historii jej stada, stada Czeluści. Powinien ją znać.
Zdradził swoją rodzinę. – zimny, odległy gniew odezwał się w tonie smoczycy. Pamiętała, jak pobłażliwie podchodziła do tej kwestii. Kiedyś, przed Szczerbatą i przed odzyskaniem terenów Ziemi. O, jaka była naiwna, wierząc w tłumaczenia Cichego Potoku.
Bo widzisz, kiedyś nie było Wody. Znaczy była, ale rozpadła się, a spora część jej smoków włączyła się wtedy do Ziemi, która z tej okazji przybrała imię Życia. Ale obóz, tradycje, pozostały ziemiste, pomimo tej zmiany. To stado trwało przez jakiś czas, pod przywódcą Złudzeniem Życia. Gdy stary Złudzenie chciał przekazać władzę nad stadem dalej, kolejnym przywódcą miał zostać Słowo Prawdy. Z czym nie zgadzała się część stada. Ale zamiast rozwiązać ten problem razem, jak stado, jak rodzina, to praktycznie połowa stada odłączyła się od Życia, łamiąc swoje przysięgi jako Życiowi. Na czele tego... przewrotu, był Cichy Potok.
Mówiła powoli, żeby Czeluść zapamiętał, i z pogardą w głosie.
Byli Życiowi określili się Wodą, pomimo tego, że nie mieli ze starą Wodą nic wspólnego. Ba, dwa smoki, które oryginalnie należały do starej Wody w trakcie tej farsy zdecydowali się zostać w Życiu. Pewnie wiedzieli, że tworzenie nowego stada przez Cichego to nic, tylko próba podbicia sobie ego. No, i dalej nowa "Woda" zagarnęła tereny Życia na zachód stąd, aż do morza. Znaczy, niby zostały im przekazane przez przywódcę, którym zamiast po Słowie, który nie rządził długo, zostało Leśne Życie. Ale nie sądzę, żeby Życie miało wtedy jakikolwiek wybór. Odejście zdrajców mocno osłabiło stado, bo Cichy wziął ze sobą kilku dorosłych i trochę piskląt. A gdy zaczęło być jasne, jak mocno ucierpiało Życie, Woda miała czelność wyjść im z "pomocą". Ślepi na to, że sami doprowadzili do takiego stanu swojej poprzedniej rodziny, chełpili się jako obrońcy słabego Życia przed Ogniem i Cieniem.
Pokręciła łbem, obrzydzona zachowaniem swojego przodka.
Życie i Woda zawiązały wtedy sojusz. Albo: unię. Życie i Woda mogły swobodnie chodzić po swoich terenach, obozach... Aż trudno się nie zastanowić, na co to wszystko było Cichemu Potokowi, jeśli smoki i tak koniec końców żyły razem. Aaale... to nie wszystko, o Cichym. Gdy był już stary, postanowił znowu trochę zamieszać. Wymyślił sobie, że się obejdzie po stadach, zostając w każdym z nich na cztery księżyce. Pierwsza była Ziemia. Przyjął nasze przysięgi, zamieszkał w obozie. Ale było to równie puste i powierzchowne jak jego poprzedni wybryk. Wtedy też Woda wpadła na Szczerbatą Skałę i próbowała obalić poprzednią przywódczynię, Opokę Ziemi, pod pretekstem tego, że Opoka nie dba o Ziemię. A, bo zmieniliśmy też nazwę. Z Życia z powrotem na Ziemię, gdy byłam mała. Jak ty. – napomknęła. Te rozdział historii były nieco zawiłe.
I, faktycznie, Ziemia nie była wtedy w najlepszej kondycji. Dorosłe zaledwie byłyśmy ja i Opoka, która teraz jej prorokinią, Zmierzchem Gwiazd. Była też nowa adeptka, Niewinna Łuska, i kilkoro piskląt. Ówczesny Przywódca Wody, Wzburzone Wody, wtargnął na szczyt Szczerbatej mówiąc z niej do zgromadzonych Ziemi i Wody. Okropne – znowu pokręciła łbem, tym razem z pewnym obrzydzeniem. Jaka wtedy była zła, jaką pasję czuła, gdy Wzburzone Wody ważył się mówić źle o Przywódcy Ziemi, siedząc na jego miejscu.
Ziemia i Woda skłóciły się, a zastępca Wzburzonego mnie zaatakował. Wtedy Opoka stwierdziła, że dość, i zerwała unię z Wodą. I wezwała Cień. Słusznie, bo Ziemia przestała się czuć bezpiecznie w swoim własnym domu, w którym panoszyła się Woda. Z Cieniem natomiast przyszedł Ogień. I potem znowu były kłótnie, w trakcie których Cień zerwał swój wtedy sojusz z Ogniem. No i w końcu zaczęliśmy się bić. Przywódca Ognia tchórzliwie zaatakował Przywódczynię Cienia zza pleców, a Wzburzony mu zawtórował. Łeb Kapłanki Cienia, bo tak się nazywała wtedy ich przywódczyni, padł na ziemię, więc Cienie ruszyły do walki. My, ja i Opoka, z nimi, przeciwko Wodzie i Ogniowi. A Cichy, który wtedy był "ziemnym", stanął po stronie Wody – prychnęła. – Kolejny raz, gdy łamał swoje słowa i pluł na dumę Ziemi. Ale, tym razem za to zapłacił. Życiem. Jeden z Cieni go wtedy zabił.
Odetchnęła, a zimne powietrze uciekło z jej pyska. Wtedy mrugnęła, i zrozumiała, jak bardzo zboczyła z tematu.
To... tak, tyle o Cichym. I, o, w trakcie tej wojny na Szczerbatej Skale straciłam oko – wskazała szponem ku swojemu prawemu oczodołowi. Może w próbie rozwiania tego napięcia, które sama stworzyła.

Drgnęła, gdy poczuła szturchnięcie. Spojrzała na syna, i uśmiechnęła się.
Pewnie. Będę czekać na twoje wyzwanie – zapewniła, a w jej uśmiech wkradła się na moment nuta smutku.
Ucieszy się, zapewne. Tylko nie w trakcie ceremonii. Nie chciałbyś zabierać komuś uwagi przywódczyni – pouczyła łagodnym tonem.
autor: Gonitwa Myśli
18 lip 2018, 0:57
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 599
Odsłony: 90020

Jaki bezczelny!
Znowu próbował jej dorównać. Co za ślepy i głupi upór. Co za trywialne pytania.
Co ona sądziła o Zmierzchu Gwiazd? Nic. Może... nie była pewna. Ceniła sobie smoczycę, może wtedy, jak jeszcze była przywódczynią i starszą, ale teraz... Czuła się, jakby jej już nie znała. Nie miała pojęcia co nią kieruje.
Jakby bogowie zabrali kolejną część jej życia, relacji, zostawiając tylko zimną, pustą dziurę. Okrutni bogowie.
Nie były to jednak myśli, którymi chciała dzielić się z kimkolwiek.
Zamknij pysk – zażądała. – Tak, nie interesuje mnie twoja wdzięczność, nie interesuje mnie to, co cię cieszy. Więc zamknij pysk i wróć na te jałowe ziemie Ognia i sczeźnij tam, wśród swoich nowych zaplutych pobratymców.
Była... zła. Rozjuszona. Nie rozumiała czego on chciał, i bardzo irytowała ją arogancja smoka. Co chciał takiego osiągnąć, natrętnie zaczepiając starą wojowniczkę?
Zbliż się jeszcze raz, a dokończę to, czego mi się nie udało na Skałach Pokoju.
Kolejny raz zmieniła kierunek, tym razem kierując się w swoje lewo.
autor: Gonitwa Myśli
16 lip 2018, 22:16
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73995

Patrzyła na syna, gdy ten zadarł brodę do góry. W poszukiwaniu gwiezdnych dusz, zapewne.
Już, już, bo ci tak zostanie – położyła na czubku łba Czeluści i nacisnęła, zmuszając do opuszczenia głowy. – Poszukasz gwiazd jak będziemy wracać. Akurat pewnie zacznie się ściemniać – zapewniła luźno, i pokiwała łbem z entuzjazmem na pytanie młodego.
Oczywiście. Są rzeczy, których nigdy nie da się poznać ślepiami. Magia taka jest, po części. Bo możemy jej nadać dowolny kształt w rzeczywistości, ale także przyjmuje ona formę jedynie w sferze... mentalnej. I... – zamilkła, na moment. No właśnie. Czy byli, w jakimś sensie, stopniu, smokami, które zdecydowały się powrócić do fizycznego wymiaru? Przechodziło jej to oczywiście przez myśl czasami, jak wiele innych rzeczy, ale nie zastanawiała się nad tym dużo.
Tak, jesteśmy spadłymi gwiazdami. Ale od momentu, w którym się wykluwasz, to to, czego twoja dusza mogła doświadczać w przeszłości nie ma dla ciebie znaczenia. Teraz jesteś Czeluść, i poznajesz świat jako ty, a nie ktoś kto żył ileś ile księżyców temu. Ta dusza, która dała ci życie nie zmienia się. Ale to, jak rozumiesz świat już tak.
Wymyśliła w końcu. Na kolejne pytanie pozwoliła sobie delikatnie wzruszyć barkami. Sama nie rozumiała, co wtedy zaszło, i jak. Ale była pewna, że czuła konkretną obecność.
No właśnie widzisz, teraz ja też niczego nie czuję. Ale wtedy jak najbardziej wiedziałam, że tata był ze mną. Tak, czułam po prostu. – uśmiechnęła się, przepraszająco, że nie potrafiła lepiej wytłumaczyć tamtego fenomenu.

Babcia babci, dziadek dziadka, i jeszcze więcej dziadków i babci. Oj, Czeluść, otwierasz puszkę pandory.
Tak, posadziłam je. Przynajmniej część. Reszta była posadzona przez inne smoki Ziemi. Zebraliśmy się jednego dnia, aby w ten sposób uczcić wszystkich, których pamiętaliśmy. Może zmarli nie są dosłownie tymi drzewkami, ale jakaś ich część, pamięć o nich, została w tych drzewkach przez nas zapisana. A jeśli chodzi o rodzinę – westchnęła, teatralnie. – To długi temat. Może smutny. Wiesz, większość właśnie już nie żyje. Albo odeszła spod bariery. Niektórzy mają drzewka, inni nie, bo nie byli z naszego stada. Na przykład właśnie dziadek – wskazała łbem na kurhan Ognia. – Nazywał się Absurd Istnienia, był łowcą w Ogniu. Jego rodzice mieszkali natomiast za barierą, razem z siostrami i braćmi dziadka. Mieli własne stado. I kto wie... – odpłynęła na moment. Pielęgnowała w pamięci fakty o swojej rodzinie. Nawet te, które poznała dawno temu. – Może nadal gdzieś tam są. Jak moje rodzeństwo, w tym twoja ciocia. Ciocia była też łowczynią, jak dziadek. Ale w Cieniu, nazywała się Zorza Północy. Ale jakiś czas temu odeszła za barierę. Zorza miała córkę, Stłuczoną Klepsydrę. Klepsydra przyszła tutaj jako młoda smoczyca, w Cieniu została czarodziejką. Ale potem postanowiła wrócić do miejsca, w którym się wykluła. I... miałam jeszcze braci. Lwia i Żurawia, którzy byli w Ogniu, jak dziadek. Ale też postanowili odejść za barierę...
Już jakiś czas temu przestała łudzić się, że wrócą. I że przekaże im pamiątki po Absurdzie.
W ogóle, sporo smoków z naszej rodziny odchodziło za barierę. Jak moja mama i ciocia. Pawiooka i Szeleszczące Leszczyny. Pawia była z Ziemi, była wojowniczką jak ja. A Szeleszcząca była w Wodzie. Obie odeszły, jak byłam młoda, do doliny, w której żyli ich rodzice. Moi dziadkowie, a twoi pradziadkowie, Modliszka i Trzmiel. I wiesz, chociaż żyli z dala od nas, Wolnych Stad, to swoje korzenie mieli tutaj. Kiedyś spotkałam pradziadka, Cichy Potok, ale... – skrzywiła się. – nie był to dobry smok. – wyjaśniła, po czym potrząsnęła łbem.
To nie koniec o familii!
Jeśli jeszcze chodzi o drzewka, to jest twoje rodzeństwo. Błyskawica, Hila, Podżegająca i Ivara. Błyskawica była malutka, i umarła dawno temu. Hila jak ty był morski z krwi i kości, ale... morze zabrało go z powrotem. Podżegająca... zaginęła. A Ivara, podobnie jak Błyskawica, była mała gdy umarła.
Była smutna, oczywiście. I zgadzało się to z tonem jej głosu, i tęskniącym spojrzeniem. Ale pogodziła się już jakiś czas temu ze stratą. Rozumiała ją, jak i to, że już nie miała wpływu na fakt, że życie jej dzieci zostało zabrane. No, może nie Podżegającej, ale to tą wersję chciała podtrzymywać.
No, ale nie wszyscy są drzewkami. Są jeszcze Dzika Ziemia i Popiół Przeszłości. Stare już z nich osły, ale nadal twoje rodzeństwo. I ich dzieci. Niektórzy są pewnie w twoim wieku, inni starsi. I z tego co wiem, w Cieniu są też dzieci Dzikiej. A, dla smoków z Cienia masz być dobry. Bo tak, mamy tam rodzinę, ale są z nami w sojuszu – pouczyła syna.
Ciekawe, jak tam rodzina w Cieniu...?
autor: Gonitwa Myśli
15 lip 2018, 20:19
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 599
Odsłony: 90020

Nie spodobało się jej to, jak swobodnie Grzmot się poczuł. Gdy tylko zrównał z nią krok, syknęła charcząco, na tyle, na ile jeszcze pozwalało jej gardło, i zatrzymała się.
Zawsze zdumiewało ją to, skąd inne stada miały wieści o zmianach władzy. Ona sama nigdy nie była zainteresowana dzieleniem się podobnymi wieściami z kimkolwiek. Bo ci, którym być może chciała powiedzieć, sami bywali na ceremoniach. Może nie doceniała więzi smoków z Ziemi z obcymi.
Wypuściła gwałtownie powietrze z nosa, prychając na następne słowa smoka. Była niezadowolona.
Brzydzę się tobą.
Jej słowa były nadzwyczaj szorstkie, tak samo jak i ton jej głosu. Metaliczny, prawie niesmoczy. Nie miała cierpliwości do zdrajcy Ziemi.
Jeśli skończyłeś już swoje próby wejścia mi w zad, to zostaw mnie w spokoju.
Ruszyła w przeciwną stronę, zdeterminowana pozbyć się towarzystwa Grzmota.

Wyszukiwanie zaawansowane