Znaleziono 248 wyników

autor: Gonitwa Myśli
15 lis 2020, 22:20
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Ucieszyła ją wizja gaju. Pamiętała, jak sadzili te drzewa! I te imiona wyryte na kamieniach, ile ich było, smoków. Ona sama, jej dąb. Ładne drzewo. Nie dorastało do większości drzew w lasach naokoło obozu, ale było... w porządku. Miała nadzieję, że wyrośnie na zdrowe i silne drzewo, z czasem.
Oraz te trzy posągi. Nikt nie planował ich w gaju, ale stały. Dwójka jej dzieci i jakiś, hm, smok.
Jeszcze trochę i będzie wyglądał jak pełnoprawny gaj! – uśmiechnęła się, gdy to mówiła. Pomysł z gajem był dobry, a jeszcze lepiej, że był pielęgnowany.
Dobry pomysł, Czeluść – skwitowała propozycję syna krótko. – Pozwolisz, że poprowadzę? – zapytała, wstając i ruszając widmem w stronę terenów Ziemi. Miała nadzieję, że nie zgubi się po drodze...

// zt?
autor: Gonitwa Myśli
15 lis 2020, 14:34
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Pokiwała z chęcią łbem. Rapsod, Rapsod... tak, był tam taki pomarańczowy samiec. Hiacynt...? Czeluść chyba wspominał o nim ostatnio, gdy wnuk był malutki. Teraz już był zastępcą.
Tak, jest... – odetchnęła, prawie z ulgą. – Jak tak dobrze będzie iść naszej rodzinie, to nawet nie będę musiała schodzić w następnej porze na ziemię – zażartowała.
Oczywiście nie była pewna, czy Ateral znowu zagapi się po raz trzeci, ale zdążyła się przy okazji tych dwóch wypadów już przyzwyczaić.
Zastanawiało mnie w sumie... czemu nie mogę przejść do obozu Ziemi – mruknęła, zerkając na Czeluść z zastanowieniem. Nie oczekiwała wyjaśnienia od syna, bo wiedziała, że takiego nie ma. – Aż zaczęłam myśleć, czy mojego drzewa jakiś wiatr nie zerwał! Ale nie, bo ostatnio było tak samo. Mogę zejść ale co najwyżej to tutaj, na te wspólne, ale gdzieś na obrzeża Ziemi, ale nie do obozu. Wiesz, jakie to irytujące, Czeluść? – westchnęła głęboko.
autor: Gonitwa Myśli
13 lis 2020, 23:59
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Wywróciła widmowym ślepiem. Cień był... specyficzny, na tyle, na ile pamiętała. Plaga brzmiała gorzej, jeśli zmysł estetyczny ducha miał jakiekolwiek znaczenie.
Mhm. Wiesz, że pewna plaga prawie wybiła kiedyś smoki, które nazywały się Wolnymi Stadami? Na waszym miejscu bym uważała – zaśmiała się krótko, żartując. Albo nie, haha.
Uśmiechnęła się, rozweselona wspomnieniem o wrzucaniu smoka do wulkanu.
Jakkolwiek parszywy był Ogień, bardzo ciekawa forma egzekucji – znaczyłoby to też, że wulkan odżył. Hm.
A gdy Czeluść wspomniał, gdzie poszedł Tweed, pożałowała, że użyła przeszłej formy "być".
Ooo? Nadal nie wstyd płomykom przyjmować wybrakowanych osobników... – prychnęła. Wstyd też jej się zrobiło, że z jej krwi wylągł się zdrajca. Zadrapała widmowym pazurem w ziemi, nerwowo.
Odetchnęła, słysząc o przygodach syna.
Brzmi jak... – no co, Gonitwo? Jak dobra zabawa? Dziwna myśl, że życie na ziemi nie musi opierać się tylko na zmęczeniu i budowaniu Ziemnego imperium. – Brzmi fajnie. Żywo – "nie to co w zaświatach". Uśmiechnęła się leciutko. Nie miała zamiaru oczywiście dopowiadać za dużo tej drugiej stronie. Jeszcze Czeluść się zniechęci i nigdy nie umrze.
Dobrze, że ci się wiedzie, Czeluść. I że stado jest silne – miała nadzieję, że przyłożyła do tego łapę swoją przeszłością. Nie wątpiła, że starania innych też były duże, ale... miała nadzieję. – Niczego więcej w zasadzie nigdy nie chciałam. Dobrze, że stado było i jest w dobrych łapach... Bo, jest, prawda? Ostatnio jak zerkałam, to jakiś brązowy samiec zostawał przywódcą. Korona, tak? Grzywę miał jak... jak Szabla – zmarszczyła się, zastanawiając się, czy dobrze pamięta. – Co w rodzinie to nie zginie – mruknęła z lekkim uśmiechem.
autor: Gonitwa Myśli
09 lis 2020, 18:22
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Aż cztery, pięć smoków... Co za bzdura.
Plaga? – zainteresowała się, gdy Czeluść użył nieznanej jej nazwy. Z kontekstu domyśliła się, że chodziło o... stado? – Wybacz, może to błahe pytanie, ale nie obserwuję już was z takim zapałem. I czasami mój wzrok nie sięga za daleko – wyjaśniła. O tak, częściej już drzemała, śniła i błąkała się po zaświatach, niż obserwowała żywych. Czuła się już tak od nich odcięta, że czasami nie było sensu zerkać nigdzie indziej, niż Szczerbata Skała.
Brzmi, jakby Hojny miał problem sam ze sobą – zauważyła, pewnie słusznie. – Każdy zdrajca ma problem sam ze sobą – poprawiła się zaraz. Nie było innego wytłumaczenia przecież – Ziemia nie mogła być problemem, tylko niektóre obłąkane i pomylone smoki.
Kojarzyła, że Tweed był smokiem, którego spotkała tutaj ostatni raz. Czy... ah, to był jej wnuk!
I gdzie Tweed odszedł? Za morze? Na wschód? – dopytała się. Zrozumiała, że "odszedł" z Ziemi, i Wolnych Stad. W jakiej innej sytuacji można się zgodzić na opuszczenie stada...?
Następne nowości, o których usłyszała, były... też totalnie dziwne! Iskry Bogów? Łowcy smoków, nie ma równinnych?
Co ty opowiadasz? Czeluść, Światokrążco, jak nie ma równinnych? Towarzyszyli Wolnym od tak długiego czasu – pokręciła głową. – I łowcy smoków? Iskry bogów? Ale... dziwne – zmarszczyła się, i przeszedł ją dreszcz. Co za... dziwy.
autor: Gonitwa Myśli
04 lis 2020, 20:12
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Strażnik, Strażnik... Musiała przypomnieć sobie, o kogo chodzi. Znała smoka pobieżne, prawie wcale, bo potem się jej umarło.
Prorokiem – charknęła z pogardą niemal. Tak, stara miło... niechęć nie rdzewieje. – No nic, jak pogratulować – mruknęła z przekąsem. Oj, Czeluść, nawet nie myśl, żeby tym przeklętym prorokiem zostawać.
Słuchała cierpliwie o sytuacji Ziemi, krzywiąc się lekko na wspomnienie zdrajców.
Zdrajcy? Ale że... kilku? – dopytała. Gdyby nie była duchem, to poczułaby uścisk w brzuchu i sercu. Ale była, i na szczęście czuła tylko niepokój w myślach. – Powinniście byli im łby ukręcić i powiesić gdzieś w obozie, aby nikomu do głów nie wpadały takie głupoty. Co to za robale, które zdradzały stado...? – zapytała, cicho, jakby w ogóle nie kierowała pytania do Czeluści. Retorycznie, pewnie myśląc, jak można naprzykrzać się innemu duchowi w zaświatach.
Trochę jednak odetchnęła, gdy syn mówił dalej. O młodzieży, że są lepsi. To było... pocieszenie. Jakieś.
No to... dobrze. Tak, dobrze. Wyruszacie za barierę? Po co? Nie ma tam równinnych? – dopytywała. Swój ostatni wypad wspominała nieciekawie, więc nic dziwnego, że zmartwiły ją te wieści.
Popatrzyła jeszcze wątpiąco, gdy Czeluść uśmiechnął się ignorując zagrożenie uchatki-kleptomanki, po czym machnęła widmową łapą.
autor: Gonitwa Myśli
02 lis 2020, 19:30
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Obróciła się na dźwięk głosu syna. Albo... no, nie przesadzajmy – Gonitwa zapominała pewnych rzeczy o świecie materialnym, siłą rzeczy też trudno było po tak długim czasie rozpoznawać głosy żyjących. Więc obróciła się na dźwięk głosu, a potem uśmiechnęła gdy zrozumiała, do kogo należał.
Zajęło jej to jej to jedno uderzenie serca, przeliczając czas na miary żyjących. Czeluść był tak charakterystycznie ubarwiony, z wyrostkami na grzbiecie i bez skrzydeł, że nie dało się go pomylić. Nawet, jeśli był już widocznie coraz starszy, i ah, jak zmęczony.
Ha! – szczęknęła rozbawiona – Nie wiedziałabym. Księżyce to taka... przyziemna miara – kiwnęła sobie sama głową. – Ale tak, minęło trochę czasu. Zaczęłam się aż zastanawiać, Czeluść, czy przypadkiem nie umarłeś sobie i nie przemknąłeś szybko przez zaświaty z powrotem do jakiegoś jaja, tyle minęło. Szabla, Dzika i inni zdążyli już przyjść – ...i niektórzy również odejść – A ciebie dalej nie ma! – stwierdziła z wyrzutem. Widmowy ogon trzasnąłby o ziemię z głuchym pogłosem, gdyby tylko mógł.
Ziemia totalnie chyba sobie nie radzi, że potrzebują nadal takich starców jak Ty? – zapytała, z żartobliwą złośliwością.
Zerknęła również na fokę u boku syna. Przekrzywiła łeb. Hmmmm, kompan.
Osobliwe zwierzę. Strasznie tłuste. Sprawdzaj swoje zapasy jedzenia, może ci coś z nich podbiera.
autor: Gonitwa Myśli
31 paź 2020, 23:46
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 92535

Ateral znowu popuścił bram. Gonitwa, mając w swojej widmowej pamięci ostatnią ucieczkę z zaświatów, z rozbawieniem zstąpiła na ziemie Wolnych Stad jeszcze raz.
Półprzezroczysta sylwetka skrajnej wojowniczy zamajaczyła w liściastych rozstajach. Było chłodno, wiał wiatr, było około południa. Gonitwa żałowała swojej niematerialności. Zawsze lubiła czuć wiatr na pysku, w futrze, na skrzydłach. Odetchnęła. Tak, pora była podobna, co ostatnio. Czy to był jakiś dziwny cykl, może Ateral wpadał o tej porze w jakiś letarg, który sprawiał, że tracił władzę nad niektórymi niesfornymi duszami. Albo po prostu... Hm. Nie wiedziała.
Położyła się wygodnie, rozciągnęła wręcz, pośrodku polanki. Gdy leżała już wygodnie, odchyliła głowę w tył i zaryczała. Dziwne, głuche echo poniosło się po bliższej i dalszej okolicy, niczym jakiś wyjątkowo głośny szept.
Może... ktoś przyjdzie. I zabawi ducha. Z góry nie zawsze dobrze było widać, co tam w trawie piszczy.
autor: Gonitwa Myśli
03 lis 2019, 18:18
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 596
Odsłony: 89222

Dużo nowości. Czarna mgła zamiast zielonej, Kaltarel zamiast Nauczyciela, kamienne posągi zamiast proroków, i nic w zamian za barierę. Uroczo!
Mnie to wcale nie dziwi. Wątpię, że bogowie kiedykolwiek sobie przypomną o tym, że smoki kiedyś wzniosły na ich cześć posągi i oddawały im dary – wzruszyła barkami lekko, niezdziwiona w ogóle brakiem odpowiedzi od bogów. Typowe! Kiedy w końcu smoki przejrzą na oczy?
To co teraz z Kaltarelem? Siedzi tam gdzie zawsze na stercie klejnotów, czy poszedł szukać przygód gdzieś indziej? – zapytała. Na miejscu Nauczyciela wzięłaby łapy za pas – jego tu nie trzymało nic oprócz przekleństwa.

Teza Obłędu... czyli wnuk wojownik. Gonitwa Myśli zmierzyła Tweeda krytycznym spojrzeniem. Brakowało mu... krzepkości, na pierwszy rzut oka, ale był jeszcze młody – wyrobi się. Oby.
Przechytrzyłam Aterala – wyjaśniła króciutko, i niby dumnie. Nie do końca "przechytrzyła" Boga Śmierci, ale... cóż, brzmi to trochę lepiej niż "wymknęłam się na widzenie z żywymi".

Chwilę potem dotarła także jeszcze jedna wnuczka – Szzzzeptucha, jak się przedstawiła. Aha, czarodziejka.
Zjawa pokręciła głową, trochę wybrednie, oglądając zieloną smoczycę, i jeszcze raz zerknęła na czerwonego wojownika.
W ogóle nie są do mnie podobni, Czeluść. Ani do mamy, ani taty, ani dziadków – poskarżyła się synowi, siadając ciężko, ale bez echa na ziemi.
Szeptucha Roju może odziedziczyła trochę sprytu do maddary bo starych dziadkach, ale Tweed? Musiała ci go harpia podrzucić... – kontynuowała narzekanie, ale oczywiście – z rozbawieniem w głosie. Cieszyła, się, że są wnuki. Nawet, jeśli i urwały się z choinki z tymi wszystkimi kolorowymi łuskami.
autor: Gonitwa Myśli
03 lis 2019, 17:17
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 132741

Hmm... Dla ciebie, mądrość to tylko taka, by patrzeć pod łapy! – żachnęła się, wierzgając łbem, jakby chciała ochlapać nagłym ruchem samca. Na nic, oczywiście.
Ja ci wybaczę Twoje gapiostwo, ale trafiłbyś... ducha Czarnych Wzgórz, i już by ci pewnie skórę na zadzie złoił! – przytaknęła sobie po tej przestrodze. Ducha wzgórz oczywiście nie było, ale, pokrakać sobie można. Przecież nikt jej potem do odpowiedzialności za dezinformację nie będzie ciągnął.

Wychyliła się trochę śmielej ponad wodę, słysząc imię Zarannej Iskry. I... kogoś innego. Czy córka mówiła jej kiedyś o jakimś Kheldarze? Znaczy... może. Nie pamiętała. Skora była nawet sobie odpowiedzieć, ze nie. Nie była szczerze zadowolona, że Zaranna oddawała potomstwo do innych stad. Nigdy nie podobała się jej praktyka dzielenia się miotem z samcem, szczególnie takim z Wolnych Stad. Po co, dlaczego? Żeby umacniać inne stada, a własne osłabiać. Głupota, totalna rozrzutność i idiotyzm!
Tylko ugryźć w zad potrafią takie bachorki, jak już je ich nowe stado zindoktrynuje i wystawi na pierwsze szeregi w wojnie.

Haaaaa... – westchnęła, rozmyślając tak. Gonitwa Myśli nigdy nie kryła swoich uczuć, i tutaj też Khuran mógł dostrzec lekką irytację w mimice Gonitwy, gdy ta rozmyślała nad rodzicami smoka.
Kheldara nie znam – Skłamała lekko, nie chcąc kierować rozmowy w kierunku samca – Ale Zaranna Iskra? Zmarła prorokini? Tak, kojarzę – godna smoczyca... Co, wyszedłeś już z Cienia mamy, Khuranie? – zapytała, ciekawie. Niemniej... cienisty był jej wnukiem.
autor: Gonitwa Myśli
02 lis 2019, 20:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 132741

Siedząc tak sobie, ciesząc sie w jakims stopniu jeszcze z możliwości odetchniecia prawdziwym powietrzem, prawie nie odczuła, jak cos ja... nawet nie umiała opisać tego uczucia. Poczuła sie troche... niewyraźnie od tylu. Ale od tylu! Ktos ewidentnie popsuł jej zad! Musiała sie zemścić.

Widmowe uszy zastrzegły starym zwyczajem, dosłyszac obcego głosu. Odwróciła łeb w strone przybysza, szyja ducha wykręciła sie duzo bardziej, niz normalnie przewidywałaby to kręgi szyjne i wszystko inne, co normalny smok stworzony z krwi i kosci w sobie miał.
Spojrzała na smoka, i zrobiła zszokowana minę.

– O rany, smok! – przedrzeźnila samca, i dała nura do bajorka, znikając pośród mgły.
Zebrało sie wiedźmie na zarty. Musiała tylko przetrwać kilkanaście ksiezycow w niebycie, by odzyskać swoje poczucie humoru.

– Jestem duchem gorącej zatoczki. Nazywali mnie... Rozgrzana Mara – odpowiedziała na pytanie smoka, wychylając przezroczysty łeb ponad tafle wody.
Który trudno bylo odróżnić od wspomnianej pary i mgyły. Szafirowe oko odznaczało sie tylko, świecąc jak światełko w tunelu.
autor: Gonitwa Myśli
02 lis 2019, 11:17
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 132741

Skoro udało sie jej juz wymknąć z podziemi, równie dobrze mogła pozwiedzać, prawda?
Nawet, jeśli teren wycieczki musiał ograniczać sie tylko do ziem wspólnych.
Gonitwa była juz i tak niezle przezroczysta jako widmo, a wszechobecna mgła jeszcze bardziej „ukrywała” smoczycę.

Zjawa ułożyła sie nad zatoczką, marszcząc nos przed gorąca para. Znaczy – para nic jej nie przeszkadzała. Ot, odruch, który jeszcze został po przyzwyczajeniach z zycia.
Odetchnęła ciężko, zaniżając widmowa lape w gorącej wodzie. Bez większego skutku oczywiscie. Nie czuła gorąca, na pewno nie w ten sam sposób, co kiedys. A szkoda. Ciepła woda na pewno zadziałałyby kojąco na każdego przy takiej pogodzie.
autor: Gonitwa Myśli
01 lis 2019, 19:58
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 596
Odsłony: 89222

Strażnik oddał przywództwo? To... hm, trochę niespodziewane dla Gonitwy – kojarzyła smoka jako ambitnego, z pamiętnego spotkania na Szczerbatej, gdy zostawał zastępcą.
Ale, może pamięć ją myliła. Albo chodziło o wiek smoka, skoro zostawał starszym. Aaaah, ale musiało ją dużo ominąć...
Pokiwała głową, na wspomnienie o Darze. Nic dziwnego, że byl zdolny. Dzieciak Dzikiej, czy ważniejsze – wychowanek Ziemi.
Zmarszczyła się, słysząc tylko te kilka imion jeszcze żyjących. Ah, Aurę i Rudzika musiała już zmóc śmierć. Popiół i Maestria... ich brakowało jeszcze za życia.
A Dzika... Aaah, prorok. Tak, dobrze, że nie wynieśli jej za życia Gonitwy. Jaka byłaby zła, że kolejna z najważniejszych w jej życiu smoczyc zgina łeb przed okropnymi bogami! A teraz... słysząc o tym, nie jest co tyle zła co... nawet nie zaskoczona. Córka zawsze wierzyła w Immanora, nawet, gdy ten wypinał się zadem do swoich smoków.
A jako martwa, Gonitwa nauczyła się pewnej pobłażliwości wobec żywych i ich durnych pomysłów.

– Zmarła? Jako prorok? Czy ją tez porwali jak Zmierzch Gwiazd? – dopytała. Prorocy byli długowieczni... chyba. Tak słyszała. Skoro było to dziesięć ksiezycow temu, to Dzika nie mogła byc az tak stara!

– Starość nie radość! Nie zapomnij zlać jeszcze tyłków Wodzie, zanim będziesz oddawał Ziemię komu innemu – zażartowała, albo... nie żartowała. Kto ducha wie.

Kiwała łbem do każdego imienia, które wymienił Czeluść. Łowczyni, czarodziejka, wojownik... prawie wszystko obstawione. I prawie wszyscy dorośli, więc niech się biorą do piskakowych obowiązków.

– Jest trudne. Szczególnie, jak dorastają i nabierają własnych opinii. Ciesz się małym Hiacyntem, póki możesz – doradziła synowi, chociaz jej rady... Czelusc pewnie i tak to juz wie. Jakby nie patrzec, jemu do dorosłości dotrwało wiecej dzieciaków...

Mówiąc o dzieciakach... gonitwa zerknęła zaciekawiona na czerwony łeb wystający z krzaków.

– Kto to? – zapytała w odpowiedzi.
autor: Gonitwa Myśli
31 paź 2019, 17:13
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 596
Odsłony: 89222

Taki duży, a płacze!
Gonitwa rozchyliła pysk w uśmiechu, i miała przez chwilę wrażenie, że jej kąciki pyska pękną – tak dawno się nie szczerzyła.
Podniosła łapę i zbliżyła do głowy syna, chociaż udając, że gładzi go po policzku.
Ateral zaspał na warcie – wyjaśniła krótko, chociaż sama nie była pewna, dlaczego... i jak w sumie mogła się znaleźć z powrotem na ziemi Wolnych Stad. Jeśli jedynie Ateral stoi na straży widm i żyjących to... ciekawe.
Ciekawe, czy też za sprawa niedopatrzenia Aterala kiedyś Absurd Istnienia znalazł się na cmentarzu. Nie, żeby wiedziała – nie konwersowali wtedy. Na pewno nie w ten sposób, co teraz Gonitwa z synem
Przywódca? – powtórzyła. Chyba... dużo się zmieniło, odkąd umarła.
Wtedy... Szabla była przywódczynią? Ale zastępcą był Strażnik Ostępów, nie Czeluść.
I wojna! Kto by się spodziewał, że w końcu ktoś wziął sprawy w swoje łapy.
Gratulacje! – okrzyknęła niemniej, "smagając" syna ogonem po łapie, w geście kuksańca. – Zawsze wiedziałam, że jesteś stworzony do wielkich rzeczy. Chociaż początki miałeś wątpliwe – wyszczerzyła się żartobliwe. – Mocno daliście im po zadach?
A Feeria... Cicha, niema uzdrowicielka. Czekaj, czy ona nie była starsza od Czeluści? Dużo starsza? Grubo-po-dwudziestce-gdy-Czeluść-się-wykluwał starsza?
Ah, nieważne... Ważne, że dała mu dzieci.
Dorosłe? Ile? Mam nadzieje, że poganiasz ich do powiększania stada? – zapytała. – Jak tam w ogóle Ziemia? Dycha tam jeszcze w ogóle ktoś, kogo wcześniej znałam?
autor: Gonitwa Myśli
31 paź 2019, 14:18
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 596
Odsłony: 89222

Chrzęst-chrzęst, stękały opadłe liście, pod czyimś ciężkim ciałem.
Gonitwie te dźwięki nie skojarzyły się od razu z przybyciem intruza. W zaświatach liści nie ma, wszystko i wszyscy suną nad ziemią, lub stawiają niematerialne łapy, ale bez dźwięku.
Gdy dopiero świeższy zapach doszedł nosa zmarłej, mogła podejrzewać, że nie jest tu sama.

Widmowy łeb obrócił się w kierunku całkiem... znanego... smoka.
Nozdrza zadrgały, powieka jedynego oka uniosła się w zaskoczeniu, a samo widmo zadrżało dziwnie, jakby poruszone wiatrem, jakby miało się rozpaść ze zdziwienia.
Wiadomo było, że duchy przodków patrzą na swoich bliskich z nieba, z gwiazd, ale takie zerkanie to nic w porównaniu ze stanięciem pysk w pysk z ostatnim synem!
Jaki on był... duży! Jaki silny, jaki stary! Chwila... czy zawsze miał tyle łap? Wszystkie cztery...? Tak... nie?

Ooooooo... – zajęczała widmowo, z rozczuleniem w głosie.
Zwróciła się przodem do Czeluści i ruszyła na syna. Schyliła łeb, jakby chciała czoło wtulić w pierś syna, ale tylko z impetem przeniknęła przez jego ciało, materializując się w swojej widmowej formie za nim. Potrząsnęła łbem, skonfundowała.
Zapomniała w chwili, patrząc tak na swojego żyjącego potomka, że już nie są w tym samym wymiarze egzystowania.
Czeluść! – zawołała zaraz, wychodząc jeszcze raz po tym duchowym faux pas przed syna. – Ale wyrosłeś!
autor: Gonitwa Myśli
31 paź 2019, 9:26
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 596
Odsłony: 89222

Jakaś mara nawiedziła Dziką Puszczę.
Sunęła między drzewami puszczy, zgrabnie je wymijając, jakby jeszcze pamiętała, jak nieprzyjemne mogło być spotkanie czołowe z dębem. Szła, brnęła, uparcie ku północy – gdzie kończyły się ziemie wspólne, a zaczynał... dom?
Targana wspomnieniami życia, prawie nie zauważyła, jak zaczyna znikać!

Szlag.
Ale okropny żart! Siedzieć tyle w zaświatach, wynudzać się na śmierć, raz na nie wiadomo nawet, jak długi czas, przemknąć się koło Aterala po to by... utknąć w tym śmierdzącym lesie!
Gonitwa Myśli charknęła swoim nowym (starym?), widmowym głosem, zawiedziona ograniczeniami również widmowego ciała.
Zawróciła się w tył, nie narażając się na nagłe zniknięcie, i usiadła. Zamachnęła przezroczystą łapą na drzewo przed sobą, w jakiejś próbie rozładowania swojej frustracji, ale bez skutku. Pazury przeleciały jak przez powietrze, nie czyniąc roślinie najmniejszej krzywdy. Może łudziła się, że jej aktualna forma będzie w stanie oddziałać na świat żywych, lub... cokolwiek, ale nie.
Wojownik-zjawa. Jeszcze jeden tragiczny dowcip!

Wyszukiwanie zaawansowane