Znaleziono 211 wyników

autor: Szlachetny Nurt
26 lis 2017, 17:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

// Dum dum! Trafiłaś na dzień odpisów! xD

Warknięcie Aro było dla niego oznaką, że no... coś się dzieje. Niestety nie był w stanie rozszyfrować co też mogło oznaczać, nie brzmiało jak typowe warknięcie. Nie było czuć w nim złości, czy poirytowania, brzmiało dosyć naturalnie, chociaż dziwnie. Czyżby była to jednak oznaka, że jego plan się nie powiódł? W końcu nie mógł przypisać temu odgłosowi innej genezy, niż brak zainteresowania kulką.
Jednak o dziwo... Aro zaczął się do niego zbliżać i wpatrywać w turlającą się kulkę, jednocześnie coś tam mrucząc. Czyli jego genialny plan się powiódł! Skąd jednak wynikało to pojedyncze warknięcie młodego? Podejrzewał, że nawet i samo pisklę tego nawet do końca nie wiedziało.
Pytanie zguby jeszcze bardziej potwierdziło fakt, że naprawdę zainteresowała go ta jakże interesująca zabawa. Teraz tylko wystarczyło tego nie zepsuć.
– To kulka, którą można się bawić. Fajna, prawda? – Powiedział, pamiętając o tym, by w miarę możliwości dobierać dość proste i nie skomplikowane słowa, do tego najlepiej krótkie. Jeszcze młody zamyśliłby się nad znaczeniem któregoś z nich i cały wysiłek poszedłby na marne.
Zaczął od kontynuowania swojej czynności, z jeszcze większym "zapałem" niż wcześniej, starając się trochę bardziej zaciekawić młodego. Tak, by sam zechciał później spróbować. Turlał kulkę, tak jak wcześniej, jednak czasami decydował się chociażby na delikatne podrzucenie jej.
Widok ten również był godny zatrzymania się i dokładnego przeanalizowania tej całej sytuacji.
No i najważniejszy moment. Teraz musiał w jakiś dobry sposób przekazać kulkę pisklęciu, jednocześnie nie strasząc go przy tym, czy po prostu nie wprawiając go w dyskomfort.
Taki według niego wywołałoby zwykłe podsunięcie tworu do Aro, dlatego postanowił zrobić nieco prostszy ruch. Zatrzymał kulkę na ziemi, w taki sposób by kompletnie się zatrzymała. Następnie zrobił kilka kroków do tyłu, tworząc swego rodzaju "przestrzeń" dla pisklęcia.
– Śmiało, możesz jej dotknąć, albo nawet zrobić to co ja. – Powiedział łagodnym głosem, starając się zachęcić Aro do zabawy, albo chociaż do dokładnego zbadania tworu. Jego genialny plan póki co sprawdzał się doskonale. Jednak wszystko zależało od tego, co zrobi zguba. Czy dotknie dziwnego przedmiotu, czy może z jakiegoś powodu tego nie zrobi?
autor: Szlachetny Nurt
19 lis 2017, 21:20
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

Jego plan wydawał się świetny, wręcz genialny i przemyślany w każdym możliwym szczególe. Bo przecież tworzył kulkę, która to powinna służyć jako idealny przedmiot do zabawy dla młodego. Potem podsuwa mu myśl, tak żeby uważał, że to on na to wpadł, lub magiczny amulet mu w tym pomógł. No... tak przynajmniej mu się wydawało, dopóki nie zaczął wprowadzać swojego planu w życie.
Skąd miał jednak wiedzieć, że pisklę zareaguje w ten sposób na pokazany obraz? Poprzednią wiadomość mentalną odebrał dość spokojnie, jakby nie odróżniając jej od zwyczajnych słów. Tym razem reakcja była inna, widział, że Aro wystraszył się, nie wiedząc do końca co się dzieje. A kulka... chyba kompletnie o niej zapomniał.
Poczuł się z tym... no źle, jakby naprawdę wyrządził młodemu jakąś krzywdę, a przecież nie to było jego zamiarem. Nie uważał siebie nigdy za dobrego opiekuna piskląt, dlaczego też mógł pomyśleć, że uda mu się jakoś zająć takim dość specjalnym malcem?
Nie mógł jednak jeszcze zrezygnować. Jeszcze nie. Postanowił, że spróbuje ostatni raz coś zrobić. Odpadało wpływanie na Aro za pomocą maddary, czy po prostu sprawienie, by zaczął bawić się sam z siebie. Zakładał też, że jeżeli skieruje do zguby swój twór, to on po prostu się wystraszy, a no tego nie chciał. Postawił więc na najbardziej łagodny i neutralny sposób. Czyli jakoś go zachęcić, jednak bez żadnych sugestii.
Sięgnął łapą po znajdującą się dalej w tym samym miejscu kulkę, następnie chwycił ją i zaczął... turlać, do przodu, następnie znów chwytając ją, przesuwając do następnej łapy, a później zmieniając kierunki turlania. Wpatrzony był w swój twór, starając się sprawiać wrażenie jakby to co robił mu się naprawdę podobało. Jemu samemu to raczej za bardzo nie odpowiadało, ale przecież zabawa nie była stworzona dla niego.
Gdyby ktoś teraz zapuściłby się na samotny pagórek, ujrzałby dwójkę smoków. Dorosłego, bawiącego się dziwaczną kulką i zdającego się do tej czynności przykładać, oraz malca, zapatrzonego w amulet, jakby zobojętniałego na wszystko inne.
Jeżeli faktycznie ktoś by ich teraz zobaczył... miałby pewnie spory ubaw, bo był to widok dość komiczny.
– Aroo, zobacz. – Przerwał dość długą chwilę ciszy, zwracając się do zguby, dosyć spokojnym i łagodnym tonem. Starał się w jakiś sposób zwrócić jego uwagę, jednocześnie ciągle kontynuując turlanie kulki. Jeżeli to nie odniosłoby żadnego skutku, to zapewne kontynuowałby próbę zwrócenia się do Aro, aż do skutku. Jeżeli ten kiedykolwiek miałby nadejść oczywiście, bo jeżeli tak by się nie stało, to po prostu dałby sobie spokój. Jednak miał nadzieję, że pisklę mimo wszystko porzuci przyglądanie się amuletowi i zainteresowane podejdzie bliżej jego samego.
Miał nadzieję, że młodego zaciekawi wykonywana przez niego czynność, a gdy ten by już do niego podszedł... no byłoby o wiele łatwiej. Wtedy po prostu dalej bawiłby się kulką, próbując jeszcze bardziej zwrócić uwagę zguby. Ale najpierw musi poczekać na rozwój sytuacji.
Tym razem jego plan wydawał się nieco lepszy... i oby wypalił. Bo ciężko byłoby mu wymyślić coś lepszego.
autor: Szlachetny Nurt
19 lis 2017, 18:02
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

Tak... mówił poważnie. Ciężko było o lepsze przygotowanie do polowania, Obsydian wiedział już wszystko, co powinien. Pokazał mu jak ukryć siebie i swój zapach przed zwierzyną, za pomocą kamuflażu, teraz dokończył też z nim naukę tropienia zwierzyny i podążania jej śladem.
No i przede wszystkim... dał mu kiedyś kilka cennych wskazówek, dotyczących gryfa, którego to ma upolować, co było jego zadaniem na rangę łowcy.
Po samym charakterze wiadomości mentalnych Gryzącego, mógł dowiedzieć się jak bardzo jest on szczęśliwy z zakończenia swoich podstawowych, łowieckich nauk. Oraz możliwości wyruszenia na polowanie. Sam podzielał radość jego ucznia, chociaż nie aż w takim stopniu.
Aż przypomniał sobie, jak spotkał młodego pierwszy raz i jaki to entuzjazm się wręcz wtedy z niego wylewał. A teraz? Wreszcie będzie mógł się sprawdzić!
~ Nie wątpię, że tak właśnie będzie. Co do wskazówek... dam Ci jeszcze jedną. Gryfy oczywiście potrafią latać, dlatego mogą też użyć swoich skrzydeł w sytuacji zagrożenia, wtedy gdy uznają, że tracą przewagę. Jeżeli tak się stanie, musisz reagować szybko. Najlepiej spróbować dosięgnąć je atakiem, lub za pomocą maddary. – Powiedział mentalnie, nadal nie chcąc za bardzo płoszyć danieli. Uznał, że wskazówka ta może się bardzo przydać Obsydianowi. No bo... gryfa może wytropić, a nawet skutecznie z nim walczyć, ale gdy ten użyje swoich skrzydeł, to po prostu lepiej, żeby wiedział co robić.
Nie zdziwił się słysząc pytanie Gryzącego. Tak właściwie to od momentu, gdy tylko Obsydian znalazł ślady tych zwierząt, czekał tylko aż właśnie o to się zapyta. No bo taki pasjonat łowiectwa, jak on... no musi wiedzieć co tropił!
~ To daniele, o wiele większe od saren. I jak trafnie zauważyłeś, bardzo do nich podobne. Możesz je jednak bardzo łatwo poznać. Widziałeś już pewnie, że jest widoczna różnica w ich śladach kopyt. No i daniele mają też takie białe plamki na futrze, więc tym bardziej nie powinieneś ich pomylić podczas następnych polowań. – Wytłumaczył mentalnie, po czym przeniósł wzrok na ziemię, kawałek obok. I zapewne ku zdziwieniu swojego ucznia, stworzył na niej iluzję zwierzęcia. Przyszły łowca zapewne mógł się domyślać, że nie jest to ani daniel, ani sarna. Zwierzę charakteryzowało dość spore poroże, jak i same rozmiary.
– To z kolei... jest jeleń. Podobny do tych dwóch poprzednich, ale o wiele większy i z jeszcze bardziej dorodnym porożem. – Dodał mentalnie, a po chwili jego maddarowy twór zniknął. A czemu tak właściwie mu go pokazywał? Ot, uznał, że skoro Ognisty widział już dwa dosyć podobne zwierzęcia, to czemu nie przekazać mu jak wygląda kolejne, z którym to łatwo mógłby pomylić te poprzednie?
autor: Szlachetny Nurt
16 lis 2017, 1:07
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

Nadal przyglądał się Gryzącemu, był już przy końcówce swojej drogi, ale to nie oznaczało, że nie może teraz popełnić błędu. Od tego właśnie był, żeby ewentualnie mu pomóc. Jednak takowej potrzeby nie było. Obsydian szybko chwycił zapach. I po chwili dość dokładnej analizy, ruszył w prawie dobrym kierunku.
Czy z kierunku, w którym szedł udałoby mu się dostrzec daniele? Pewnie tak, jednak te znajdowały się bardziej na zachód, przez co mógłby je przeoczyć. No, ale we wszystkim pomogła mu logika!
Gryzący ruszył za odgłosem wody... bo to przecież bardzo prawdopodobne, że zwierzęta mogły się tam znajdować. No i tak właśnie było. Po chwili starań, Obsydian mógł zobaczyć dwójkę danieli, znajdujących się obok wodopoju.
Jeden z nich pił wodę, a drugi skubał trawę. Zatrzymali się tutaj właśnie w tym celu, no i prawdopodobnie będą tutaj przez dłuższy czas. Zwierzęta nie zauważyły ich obecności, po prostu robiły to co wcześniej. No, czyli Gryzącemu się udało! Nie było to łatwe, ale jego uczeń wytropił zwierzęta.
Podszedł nieco bliżej przyszłego łowcy, uważając, żeby przy tym zbytnio nie hałasować.
~ Widzisz? Nie było tak źle! Wystarczyło, że poznałeś kilka ciekawych sposobów na szukanie tropów i przypomniałeś sobie te poprzednie. Teraz już nie będziesz mieć żadnych problemów ze znalezieniem zwierzyny. Co oznacza... że chyba możesz już polować. – Wysłał Obsydianowi wiadomość mentalną, której towarzyszył dość radosny ton. A czemu nie powiedział mu tego wprost? No cóż... daniele mogłyby to usłyszeć i uciec, jednocześnie wywołując dość sporo zamieszanie, a tego raczej oboje nie chcieli.
~ Jeżeli masz jakieś wątpliwości, pytania... to śmiało pytaj. – Dodał po chwili, również mentalnie, po czym oddalił się kawałek dalej od zarośli, które dzieli ich i zwierzynę. Następnie klapnął sobie przy jakimś pieńku, jeżeli Gryzący chciał się czegoś dowiedzieć, to teraz miał okazję. Można było powiedzieć, że był teraz do jego dyspozycji.

// Raport Åšledzenie I
autor: Szlachetny Nurt
13 lis 2017, 9:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

Oczywiście trzymał się z boku i obserwował poczynania Obsydiana. Tak, żeby w razie czego móc mu podpowiedzieć, czy po prostu mieć pewność, że wszystko robi jak należy. Zależało mu na tym, by przekazać młodemu wiedzę, jak najdokładniej i najlepiej jak się dało.
I znalezienie śladów nie zajęło Obsydianowi dużo czasu, w końcu stosował się do rad swojego nauczyciela! Pierwszy był kłębek futra, a zaraz potem połamana gałązka. A to z kolei... bez problemów doprowadziło go do odcisków kopyt.
Jego uczeń raczej nie wiedział co to za zwierze, chociaż mogło mu one przypominać sarnę. Niestety daniele, jak i jelenie mają bardzo podobne ślady, przez co nawet doświadczeni łowcy mogą je ze sobą pomylić.
Ruszył za Obsydianem, który z kolei starał się podążać za tropami, w kierunku zwierzyny. Już teraz widział, że zdecydowanie idzie dobrze. Odciski kopyt należały do tych samych zwierząt, które chociażby zostawiły kłębki futra. No i musiały być gdzieś blisko! Świadczyła o tym świeżość owych śladów, daniele musiały być tutaj niedawno.
Ognisty podążał tak zapewne jeszcze chwilę, no i o ile jego węch był wystarczająco czujny, to powinien wyczuć zapach zwierząt, dochodzący z północy, jednak delikatnie odbity na zachód. No i oczywiście ślady... stały się jeszcze bardziej wyraźne.
– Muszą być blisko, nieźle Ci idzie. – Szepnął do młodego, tak żeby przez przypadek nie mówić zbyt głośno i nie przepłoszyć tym samym danieli. Nie zdradzał mu więcej, bo nawet nie było takowej potrzeby. Obsydian radził sobie świetnie, wystarczyło przypomnieć mu jak to się robi, no i dać kilka cennych wskazówek. I proszę bardzo!
Po chwili usłyszał dźwięk... jakby szelest, dochodzący mniej więcej z tego samego kierunku, co zapach. Był połączony z szumem jakiegoś wodopoju, czyżby właśnie tam zatrzymały się zwierzęta? Bardzo prawdopodobne. Jednak to od Gryzącego zależy, czy uda mu się do nich dotrzeć, mimo wszystko łatwo się w takich momentach pogubić. Źle ocenić kierunek wiatru, czy miejsce, z którego pochodziły dźwięki. A to... może kompletnie zbić z tropu.
Sam nadal trzymał się w bezpiecznej odległości od swojego ucznia. Zachowując jednocześnie ciszę, tak na wszelki wypadek. Oczywiście nadal mógł nieco... wspomóc młodego, jeżeli ten będzie tego potrzebował.
autor: Szlachetny Nurt
11 lis 2017, 20:03
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

A więc Aro. Dosyć proste, ale ładne imię. Nie posuwało ich to bliżej rozwiązania problemu, ale przynajmniej wiedział już jak młody się nazywa.
Gdy Aro zaczął rozmyślać nad pytaniem, nie wyglądało to najlepiej. Na początku myślał, że po prostu młody zastanawia się nad potencjalnymi zabawami, które znał. Jednak gdy dostrzegł jak napięły mu się mięśnie, a łapy zaczęły drzeć... od wysiłku? Wyglądało to, jakby miał zaraz zemdleć.
Autentycznie zrobiło mu się z tym źle. Wiedział, że trzeba z młodym postępować inaczej, niż z innymi pisklakami, jednak nie spodziewał, że proste pytanie sprawi mu takie trudności. Chciał nieco umilić mu czas, a teraz jakby poddawał go torturom.
No cóż, musi działać, bo faktycznie młodemu coś może się stać z tego całego wysiłku.
No i wpadł na pewien pomysł, na szczęście pod presją łatwiej mu było coś wymyślić. Sam podsunie mu pomysł na zabawę. Jednak nie mogła być ona zbyt trudna, jednocześnie musiała być interesująca. No i coś takiego znalazł, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Sięgnął do swojego źródła maddary i zaczął wymyślać twór. Miała być to kulka, wielkości pięści dorosłego smoka, błyszcząca i lśniąca, co miało zwrócić dodatkowo uwagę. Całość miała być troszkę jak lód. Jednak nie miała być przezroczysta, a biała, bo to jeszcze wystraszyłoby pisklę. Nie była też do końca gładka, a miejscami bardziej chropowata. Przez co miała być nieco milsza w zabawie. Zapach... ciężko mu było to określić, ale stwierdził, że dobrym pomysłem będzie nadanie jej charakterystycznej woni Stada Ognia. Aro powinien to kojarzyć ze swoim domem. Chyba.
Kula miała się znaleźć dokładnie przed Aro, jednak miał w zamyśle jeszcze jej nie zauważyć. Przynajmniej tak mu się wydawało, bo przecież skupiał się na swoich myślach.
Przelał maddarę w swój twór.
Nie był to jednak koniec. Zauważył, że młody wpatrywał się w podarowany mu talizman, jednocześnie trzymając go łapkami, jakby miał mu to w czymś pomóc. I pomoże. Tak jakby.
Wysłał mu przekaz mentalny, jednak nie zawierał on słów, a obrazy. Przedstawiały Aro, który bawił się łapami kulką. W przeróżnych formach, jednak mało skomplikowany. Wszystko musiało pozostać proste.
– Hej, patrz! Widzisz to coś? – Rzucił młodemu, wskazując łapą na stworzoną przez siebie kulę.
Był dosyć dumny ze swojego "planu", miał jednak tylko nadzieję, że zadziała. Bo jeżeli nie... no może nie być zbyt dobrze. Jeszcze zamiast pomóc zgubie, to wyrządzi mu jakieś trwałe szkody. No... na pewno się postarał. Pytanie jednak, czy jego "zabawa" zaciekawi to specyficzne pisklę.
autor: Szlachetny Nurt
09 lis 2017, 1:11
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

No tak... miał rację, Obsydian wyruszył na kolejną wyprawę. Wydawało mu się to dość dziwnie, zwłaszcza w przypadku, gdzie osoba jest dosyć młoda. Nie wnikał jednak w szczegóły i po prostu skupił się na jego dalszych słowach, nie przerywając mu.
No cóż, młody faktycznie uciekł nieco przedwcześnie z ich nauki. Przekazał mu dosyć sporo wiedzy, jednak zabrakło czasu, by ją utrwalić. To też Obsydian miał problemy z wytropieniem zwierzyny. Nic jednak straconego! Może dokończyć z nim naukę tu i teraz. Zwłaszcza, że Gryzący był na to jak najbardziej chętny.
– Możemy, tylko tym razem mi za wcześnie nie uciekaj, dobra? – Uśmiechnął się do Obsydiana i pomyślał nad tym, od czego najlepiej byłoby tu zacząć. I stwierdził, że od teorii... jeszcze raz. – No dobra, przypomnę Ci, to co najważniejsze. Najważniejszy w śledzeniu jest początek, znalezienie jakiegoś tropu, dzięki któremu dalsza część powinna być prosta. Czymś takim może być kłębek futra, połamane gałązki, odchody, nadjedzona roślinność. Ale też dźwięki i zapach, który również może Cię doprowadzić do zwierzyny. Więc lepiej nie ograniczać się do samego wzroku, a wspomagać się słuchem i węchem. – Przerwał na chwilę, biorąc dość głęboki oddech. Cóż, śledzenie jest dość bogate w... teorie. – A gdzie wypadałoby szukać takich tropów? Najlepiej w okolicy wokół Ciebie, ale warto też zaglądać do kęp traw, czy wysokiej roślinności. Ślady często bywają tam ukryte. – Zakończył, przypominając młodemu wszystko to, co najważniejsze. Jednak dodał od siebie sporo ciekawych porad, które również powinny mu pomóc.
– Jeżeli wszystko rozumiesz, to spróbuję pokazać Ci to w praktyce. Teraz na pewno Ci wyjdzie! – Dodał po chwili i ruszył do przodu, o ile młody faktycznie wszystko zrozumiał.
Tak się składa, że idąc na spacer do Srebrzystego Jeziora, po drodze zauważył kilka dość obiecujących śladów. Były to kłębki futra, ukryte za jednym z krzaków. Dalej znajdowały się odciski, które prowadziły na północ, były też dość wyraźne i świeże. Należały one prawdopodobnie do danieli, a konkretnie, to dwóch. Daniele zmierzały gdzieś na północ, zostawiając za sobą też sporo połamanych roślin i gałązek. Miał się za nie zabrać, jednak najpierw chciał nieco odpocząć przy zbiorniku wodnym. Teraz powinny posłużyć jako... nauka dla Obsydiana.
– Widzisz tamte zarośla? Idąc tu widziałem tam gdzieś całkiem obiecujące ślady. Nie powiem Ci dokładnie, w którym miejscu, bo przecież nie byłoby to żadne zadanie! Spróbuj je znaleźć, a następnie podążyć ich tropem. W razie czego... służę pomocą. – Wskazał młodemu miejsce, w którym to owe ślady miały się znajdować. Blisko jeziorka, na północ od nich. Było tam sporo zarośli, krzaków i kęp traw.
autor: Szlachetny Nurt
06 lis 2017, 19:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

Cieszył się, że młodemu łowcy smakowało jedzenie. Jakoś tak czuł się wtedy bardziej spełniony, jeżeli można to tak nazwać. Jednak sam nie miał żadnego wpływu na smak jedzenia, a jedynie dobór odpowiedniej zwierzyny. Niby mógłby je dodatkowo przypiec, albo dodać do tego coś innego, ale nie było to jakoś w jego stylu.
Dziwło go, że Gryzący tak bardzo zaniedbywał samego siebie. Wyglądał naprawdę dość nieciekawie, a nawet o tym zapomniał! Pozostawało tylko jedno pytanie... czym było to spowodowane? Brakiem łowców w stadzie Ognia, czy po prostu Obsydian wybrał się na kolejną "wycieczkę"?
Po prostu... no jak ostatnio go widział, to wyglądał mu na takiego, co od razu po nauce wyruszyłby szukać zwierzyny.
– Nie ma jakiejś szczególnej reguły, jeżeli chodzi o rozpoczęcie polowań. Tak właściwie... to coś stało na przeszkodzie, że na nie się nie wybrałeś? Wiesz... jeżeli masz z czymś problem, to ja chętnie pomogę. Chociażby dając Ci jakieś wskazówki czy sposoby, które mógłbyś potem wykorzystać. – Powiedział, jednak nie miał pewności jak było naprawdę. Pomógłby mu, już nie tylko z powodu, że go polubił, czy po prostu kochał uczyć innych łowieckich umiejętności. Ogniowi po prostu... przydałby się jakiś łowca, z tego co zdążył zaobserwować, Zapomniany nie jest zbyt aktywny, jeżeli chodzi o dostarczanie stadu pożywienia.
autor: Szlachetny Nurt
02 lis 2017, 23:57
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 117979

Przechadzał się po terenach wspólnych, jak to miał w zwyczaju. Czy miało to jakiś konkretny cel? Nie.
Po prostu była to dla niego jakaś forma odpoczynku. No i przy okazji mógł też patrolować teren, czy to jego stada, czy właśnie ten, na którym się znajduje. Tutaj... po prostu, żeby wiedzieć, czy ktoś chociażby nie potrzebowałby jego pomocy. Stał się Przywódcą, ale nie zapominał też o obowiązkach łowcy. A walka z głodem też do nich należała, przynajmniej w jego mniemaniu.
Udał się w stronę Srebrzystego Stawu. Wszelakiego rodzaju zbiorniki wodne, zawsze były dobrym miejscem, żeby tak po prostu klepnąć sobie na zadzie i odpocząć.
Na miejscu zauważył, że ktoś już tam był. Po kolorze łusek domyślił się o kogo mogło chodzić. Podszedł nieco bliżej. Nie mylił się.
– Witaj, Obsydianie. – Skinął łbem i przyjrzał się Ognistemu. Mogłoby się wydawać, że powinien wyrosnąć po tylu księżycach, ale było wręcz odwrotnie. Wydawał mu się jakiś taki wychudzony, i to nawet bardzo. Nie była to jednak jedyna oznaka głodu, jako łowca doskonale potrafił rozpoznać, który smok potrzebuje jedzenia. A Obsydian potrzebował go bardzo.
Przywołał ze swojej groty dwa żubry, ostatnio starczył jeden, ale te były naprawdę bardzo wychudzone. Mimo wszystko, dawały łącznie 4/4 mięsa, co bez problemu powinno wystarczyć na posiłek.
– Proszę i smacznego. Widzę, że jesteś wychudzony, to też nie mógłbym tak zostawić Cię bez jedzenia. – Powiedział, po czym oddalił się kawałek dalej i usiadł przy brzegu jeziora. Jak to pierwotnie miał w zamyśle, może jeszcze nawet uda mu się porozmawiać z przyszłym łowcą? A może już nim był? Cóż, dawno go nie widział, więc też po prostu trochę go to ciekawiło.
autor: Szlachetny Nurt
31 paź 2017, 22:02
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

Słowa pisklaka jasno wskazywały na to, że nie ma, lub po prostu jeszcze się nie widział ze swoją matką. W pewien sposób to rozumiał, w końcu sam swojej matki nigdy nie poznał.
Z kolei opis ojca młodego... no nie był jakiś bardzo dokładny. Jednak i te skąpe informacje coś mu dawały. Niestety, nie kojarzył żadnego smoka z Ognia, który choć odrobinę przypominałby wyglądałem to, co opisał młody. Ani zielonych kropek, ani zielonych kropek, czy łapek.
Zawsze jednak może spróbować wysłać sygnał mentalny do tego nieporadnego ojca, który nie potrafił upilnować własnego pisklęcia. Co prawda szansa, że dotarłby do niego byłaby dość mała, jednak mógł też zawsze zrobić to w inny sposób. Chociażby przez kontakt z innym Ognistym. Sytuacja więc... w pewien sposób była opanowana. Najwyżej zrobi z siebie głupa przekazując wiadomość "Witaj, szukam smoka z zielonymi łapkami i kropkami, no i białym futrem".
Spojrzał na zgubę... w pewien sposób go nawet polubił, chociaż wydawał mu się tak bardzo inny od pisklaków, które wcześniej poznał. Chociażby od samego Amoka, jego syna. Zawsze jakoś tak lubił pisklaki, nigdy nie odmawiał im chociażby nauk, czy rozmów.
No i wpadł na pewien pomysł... genialny czy nie, jakiś był. Nim spróbowałby wezwać tu kogoś z Ognia, mógłby trochę pobawić się z młodym, problem w tym, że nie za bardzo znał zabawy dla piskląt... zwłaszcza takich dość specyficznych. Co prawda, miał jakieś tam doświadczenie ze swoim synem, ale no... to były bardziej nauki niż konkretne zabawy.
– Tak właściwie, to jak Ci na imię? Mi możesz mówić Złotko. – Powiedział do młodego, po czym na chwilę przerwał i wyraźnie się nad czymś zastanawiał. – Co powiesz na jakąś zabawę? Znasz jakąś? Pewnie twój tata wiele takich wymyślał. – Uśmiechnął się. Cóż, jeżeli było inaczej... to pewnie coś wymyśli. W końcu to może być wszystko. Może słynna "gra w kółka", chociaż nie... to raczej odpadało.
autor: Szlachetny Nurt
27 paź 2017, 22:47
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 79296

A więc i ona nie darzyła szczególną sympatią Zmory. A przecież niedawno, gdy ich wszystkich wezwał prorok... wydawało się, że łączyły je bardzo dobre stosunki. Oczywistym był fakt, że Rytuałowi nie spodobał się przebieg wojny. Nie był świadkiem wszystkich wydarzeń, które miały tam miejsce, jednak widział dostatecznie dużo. Młodą smoczycę, która nawet nie powinna w tej wojnie brać udziału, opłakującą śmierć matki, zamiast walczyć dalej. Jej nienawiść do Zmory nie mogła brać się z niczego, to też podejrzewał, że coś później musiało się wydarzyć. Kara? Tylko jak duża...
Nie chciał o to pytać, bo zapewne byłby dla niej to dość nieprzyjemny temat.
– Coś już masz. – Stwierdził, przez chwilę patrząc się na smoczycę. – Nienawiść, jak sądzę. A takowa tnie bardziej, niż pazury czy kły. Rani mocniej niż smoczy oddech, czy cokolwiek innego. – Powiedział dość poważnie. Sam zawsze starał się opanować to uczucie, jednocześnie nie stając się przy tym zobojętniały na wszystko. Ale cóż... sam nie doświadczył czegoś takiego jak ona.
– Nie tylko ty chciałabyś poczuć jej krew. – Rzucił po chwili, nie mając jednak na myśli tylko konkretnie siebie, a też wielu innych. I to właśnie czyniło z Cierniowej kogoś więcej.
Po następnych słowach smoczycy, mógł już wiedzieć, że nie patyczkowała się w słowach. Nie mógł jednak zaprzeczyć temu co mówiła. Tak właściwie, to nie do końca chodziło mu o niekorzystności wynikające z samego spotkania, a raczej jego ewentualne późniejsze konsekwencje.
– Po prostu moje stado mogłoby nie być z tego faktu zadowolone. Zwłaszcza po wojnie. Jednak mało mnie to teraz obchodzi, praktycznie wcale. Dlatego właśnie się na to zdecydowałem. – Powiedział, jednak nie wyrażając przy tym jakichś szczególnych emocji.
– Stara jest, owszem. Nie przesadzałbym jednak z nazwaniem jej sprytną. – Powiedział, a kąciki jego warg delikatnie się uniosły. – Teraz? Nie dowie się o tym, wybrałaś dość ustronne miejsce. – Znów na chwilę przerwał. – Myślałem raczej o czasach późniejszych. – Dodał po chwili, chcąc nieco uściślić swoje poprzednie słowa. Nie podejrzewał, że Zmora się o tym dowie. To było trochę dziwne, jednak po prostu nie chciał, żeby młoda cierpiała jeszcze bardziej.
– Tak jak mówiłem, sporo dla mnie zrobiłaś, nie tylko czynami, a chociażby zwykłymi słowami. Nie mogę więc tego nie odwzajemnić. – Znów na chwilę przerwał, zastanawiając się nad swoimi następnymi słowami. – Jeżeli ty będziesz potrzebowała chociażby zwykłego spotkania czy rozmowy... możesz na nie liczyć. – Dodał po chwili, dość spokojnym głosem.
autor: Szlachetny Nurt
23 paź 2017, 10:18
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

A więc młodemu spodobał się naszyjnik! Mógł się teraz czuć spełnionym rzemieślnikiem, co prawda jego dzieło "oceniał" pisklak, ale mimo wszystko cieszył się, że jego wysiłki zostały docenione. Pozostał jednak jeszcze jeden problem, zguba nie wiedziała jak takowy naszyjnik zakłada się na szyję. Widząc jak młody próbuje przycisnąć kościany grot do szyi, licząc że jakimś cudem przyklei się on do niej, uśmiechnął się delikatnie, ledwo widocznie.
– Teraz musisz go założyć. – Powiedział łagodnie, po czym nieco przybliżył się do młodego. Wyciągnął do niego łapę, bardzo powoli i bez gwałtownych ruchów. – Nie bój się. – Dodał spokojnie i spróbował chwycić naszyjnik i o ile młody pozwolił mu na to i nie uciekł przy tym, to bardzo ostrożnie założył mu go na szyję. Zdążył już zauważyć, że nie jest to do końca normalne pisklę, więc starał się też podchodzić do niego... nieco inaczej.
Było to dość ryzykowne, tym prostym ruchem mógł znowu wprowadzić pisklę w stan wyjściowy. No, ale nie chciał, żeby młody zgubił naszyjnik, miała to być dla niego pamiątka, a sam wiedział jaką takowe mają moc. No i jego duma rzemieślnika trochę ucierpiałaby też na tym.
No i tak właściwie był w miejscu, którym zastał zgubę, jeżeli chodzi o rozwój tej całej sytuacji. Chociaż teraz było już nieco lepiej. Bo młody był o wiele spokojniejszy i przestał płakać, chyba że jego próba założenia naszyjnika coś w tym zmieniła.
Nadal nie chciał zostawić pisklęcia bez wcześniejszego zadbania o to, by szczęśliwie wrócił do swojej groty. Jednak ciągle nie wiedział jak do tego dojść, w końcu zguba nie była zbyt rozmowna i gubiła się przy jakichkolwiek próbach nieco dłuższej komunikacji. Nie pomagał w tym fakt, że młody nie przypominał mu żadnego z wcześniej poznanych smoków Ognia. Teoretycznie znał jedną smoczycę bez skrzydeł, ale cała reszta się nie zgadzała. Próba stworzenia maddarowych sylwetek potencjalnych rodziców odpadała. Chociaż sam pomysł był całkiem sprytny, trzeba przyznać.
Czyli pozostała tradycyjna metoda... próbować jakoś się dogadać za pomocą prostych słów.
– Mama, tata... jak się nazywają? Jacy są? – Powiedział w końcu, cały czas zachowując dość łagodny ton głosu, licząc na to, że to chociaż w małym stopniu pomaga w tym wszystkim. Jeżeli dowie się czegoś o jego rodzicach... no to cóż, będzie o wiele prościej. Być może nawet uda mu się z nimi skomunikować poprzez impuls mentalny. No naprawdę chciał uniknąć wzywania tutaj Płomienia.
autor: Szlachetny Nurt
16 paź 2017, 23:38
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 566
Odsłony: 80501

Gdy tylko usłyszał pytanie Świetlika, uśmiechnął się. Teraz był już najedzony, więc chyba nie powinien mieć problemów z nauką. Na szczęście w tej nauce, on sam nie będzie musiał tym razem robić za zwierzynę, a jego rola będzie ograniczać się do nakierowywania ucznia, czyli o wiele prościej i przyjemniej, przynajmniej dla niego.
– Próbując znaleźć je przypadkowo, raczej nie zdziałasz zbyt dużo, na szczęście te dwie umiejętności uzupełniają się. Więc.. jasne, mogę Cię nauczyć jak to się robi. – Powiedział, po czym mocno odcisnął swoją prawą przednią łapę w ziemi. – Widzisz? Tak wygląda najprostszy ślad, czyli odciśnięta łapa, zauważyłeś już może jakieś, oprócz tych smoczych? – Zapytał tak po prostu, jest szansa, że Świetlik już coś widział, a to ułatwiłoby dalszą część nauki.
– Ogólnie w śledzeniu chodzi o szukanie tropów, dzięki którym znajdziemy zwierzynę. Co to może być? Wspomniane wcześniej odciski łap, odchody, połamana roślinność, kłębki futra, wszystko co może wskazywać na obecność zwierzęcia. Dzięki temu możemy spróbować ją wytropić, podążając za tropami. – Wytłumaczył, przez chwilę rozglądając się po okolicy. – No, to masz może jakieś pytania, albo wątpliwości? – Zakończył, śledzenie mogło się wydawać Świetlikowi dość... skomplikowane, ale na szczęście jest ono dość intuicyjne, jak już przejdzie się do samej praktyki.
autor: Szlachetny Nurt
13 paź 2017, 23:33
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 79296

Słabość... jeszcze kilka księżyców temu rozmawiał o tym ze swoim i uczniem i był przekonany, że coś takiego wcale nią nie jest. Ta cała sytuacja bardzo go dotknęła, to wszystko stało się w momencie, w którym nareszcie zaczął być szczęśliwy, niestety trwało to tylko chwilę.
Cierniowa miała rację, nie powinien w tym momencie przypuszczać co mogłoby się stać, równie dobrze wszystko mogło się zakończyć jeszcze gorzej. Kiwnął jej łbem.
Po prostu w takich chwilach zawsze próbował zwalić wszystko na siebie, jakby to mogło pomóc w czymkolwiek. Z jego perspektywy po prostu łatwiej było obwinić siebie, jednak z tyłu głowy zawsze wiedział, że jest to bezsensowne rozwiązanie.
No cóż, miły... jego słowa skierowane do smoczycy nie były tylko przejawem uprzejmości, po prostu mówił otwarcie, to co uważał. Według Obojętnego była to kolejna z jego wad i no w tym przypadku nie mógł się nie zgodzić, na szczęście potrafił jeszcze ocenić przed kim może się nieco bardziej otworzy.
– Po prostu otwarcie mówię to co myślę. A znaczysz chociażby więcej niż ta wasza przeklęta Przywódczyni, jako jednostka, ranga w tym przypadku nie ma znaczenia. – Skomentował jej odpowiedź.
Na pewno spore znaczenie miała w tym Kalina i sposób w jaki wychowywała swoje dzieci, zaobserwował to już wcześniej u Tiernana.
Nie musiała kończyć słów, gdy opowiadała o jego synu. Skoro wcześniej miał problemy, to teraz bez Heulyn... nie, nie mógł o tym myśleć. Fia... podobna do Kaliny, z tego co opowiedziała mu przed chwilą smoczyca, to wdała się w swoją matkę.
Po prostu musiał ich obu odszukać, zapewne Płaczowi, by się to nie spodobało, ale to przecież są jego dzieci. Mógł prosić o pomoc Cierniową, tak żeby się nimi zajęła... jednak i tak już za dużo dla niego zrobiła. Teraz musi się po prostu wziąć się w garść, już i tak za długo z tym zwlekał.
– Zapewne potrzebują teraz wsparcia bardziej niż ja sam, pewnie nie będzie to dla mnie najkorzystniejsze możliwe rozwiązanie, ale spróbuje się z nimi spotykać. Chociaż tyle mogę zrobić. – Powiedział spokojnie, miał tylko nadzieję, że do tego momentu nic im się nie stanie. Strata dzieci... to byłoby już dla niego za dużo.
– I tak zrobiłaś już dla mnie za dużo. – Przerwał na chwilę. – I do tego się naraziłaś, jak wspomniałaś na początku... Zmorze się to raczej nie spodoba. – Odpowiedział, podejrzewając jednak iż mało ją teraz obchodzi zdanie Przywódczyni, przynajmniej po tym co widział już na samej wojnie. Znając Upiorną... musiała się naprawdę nieźle wkurzyć na Cierniową.
autor: Szlachetny Nurt
13 paź 2017, 0:23
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91707

No tak... za dużo skomplikowanych słów, młody zapewne nie zrozumiał nic z jego opowieści o znalezionym naszyjniku. No szkoda, bo wydawała mu się to całkiem ciekawa. Teraz przynajmniej wie... jak najmniej słów i to dosyć prostych, chyba tylko w ten sposób będzie mógł się z nim jakoś porozumieć.
Mógł tłumaczyć mu teraz co oznaczają poszczególne, ale i tak nie miałoby to sensu, bo przecież nie znał reszty. Darował więc po prostu to sobie.
No i młody faktycznie chciał mieć podobny naszyjnik, teraz jednak dopiero zastanowił się nad faktem jak takowy ma zamiar zrobić. Znalezienie grotu od strzały w tej okolicy graniczyłoby z cudem. Musiał więc wymyślić coś w zastępstwie, najlepiej jakiś materiał, który mógłby przerobić na coś podobnego, jeżeli chodzi o kształt. Kamień? Kolor by się zgadzał, ale ciężko byłoby zrobić z tego cokolwiek, do tego byłby o wiele za ciężki. Drewno? Raczej nie wyglądałoby to zbyt ładnie, no i nie byłoby to też zbyt trwałe.
Ostatecznie zdecydował się na kość, nie powinien mieć problemów z nadaniem jej odpowiedniego kształtu. Zamiast szukać kości w okolicy, po prostu przywołał do siebie takową ze swojej groty, miał ich tam pełno.
– Chwilę mi to zajmie, możesz sobie popatrzeć. – Powiedział do młodego, po czym podszedł do jednego z małych bajorek, które znajdowały się w okolicy. Zaczął czyścić kość z jakichś tam niechcianych resztek, chcąc też przy okazji pozbyć się potencjalnego, nieprzyjemnego zapachu.
Podszedł z kolei do jednego z licznych kamieni, których wszędzie jest sporo. Zaczął przy pomocy właśnie niego, tworzyć kształt w kawałku kości. Trzymając w łapie przedmiot, pocierał energicznie nim o kamień. Było to zadanie dosyć trudne, ale w końcu otrzymał coś, co przynajmniej wielkością przypominało grot. Później zaczął pocierać jeszcze z dwóch boków, zakończenie musiało przypominać przecież jego naszyjnik. Trwało to chwilę, ale ostatecznie osiągnął kształt, o jaki mu chodziło. Co prawda delikatnie się różnił w niektórych miejscach, ale był zadowolony.
– Jeszcze tylko sznurek. – Powiedział, mając nadzieję, że młody gdzieś obok niego jest i przygląda mu się.
No właśnie... wziął troszkę trawy i korzeni, a następnie zaczął tworzyć z tego sznurek, miał naprawdę spore doświadczenie w tworzeniu siatek na polowania, więc coś takiego nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Było to przecież dużo łatwiejsze.
Obwiązał górną, malutką końcówkę swojego dzieła za pomocą złączonej trawy, a następnie połączył wszystko ze sobą, tworząc już pełnoprawny naszyjnik.
Jednak naszła go jeszcze jedna myśl... udekoruje to wszystko dodatkowym żłobieniem. Przyłożył swoje dzieło do ostrego fragmentu kamienia, a następnie zaczął przyciskać do niego kość, tworząc swego rodzaju zdobienie. Powstały dwie linie, znajdujące się na samym początku "grotu", łączące się ze sobą. Tworzyły mniejszą wersja głównego przedmiotu. Na koniec wzdłuż dwóch boków odcisnął dość symetrycznie kilka punktów. Podszedł do młodego i położył przed nim swoje końcowe dzieło, z którego osobiście był dosyć dumny.
– No i gotowe. – Powiedział, dość radosnym głosem. – No i jak? Podoba Ci się? – Zakończył, uśmiechając się. Cały czas starał się używać mniej skomplikowanego słownictwa, no i też nie mówił zbyt dużo. No i teraz okaże się czy jego wysiłek się opłaci... i czy mały tego nie zje, czego raczej by nie chciał.

Wyszukiwanie zaawansowane