Znaleziono 81 wyników

autor: Szczyt Potęgi
18 lip 2016, 15:27
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 608
Odsłony: 92232

Kontynuował swoją wędrówkę przez leśne ostępy, aż w końcu dotarł do kolejnego zakątka puszczy, w którym stwierdził, że dobrze będzie odpocząć. Może nie tyle z konieczności, co z chęci czerpania przyjemności płynącej z nic nie robienia.
Tak, tak, wiadomo. Nic nie robił przez zimę aż do teraz, ale spał. A teraz nic nie robił, ale był przytomny!
To spora różnica, prawda?
Zresztą, jakby nie patrzeć, i tak wiedział, że sielanka kiedyś minie. Ognista smoczyca na dzień dobry ostrzegła go przed kolejnym niebezpieczeństwem jakim okazała się być jakaś nadnaturalna mgła napływająca zza bariery- a pomyśleć, iż nie tak do końca dawno, odepchnęli agresję Cienia, zakładając przymierze z Wodą...
Wydając z siebie odgłos skrzypienia przy każdym ruchu łapami, w końcu delikatnie opadł wśród gęstych chaszczy, owijając cielsko długim ogonem, na którego końcu zwisało kilka splątanych gałęzi.
Chwycił w pysk lekko irytującą narośl, po czym zrzucił ją i dokonał kolejnego oglądu ciała.
Mech między łuskami, który porastał także zrogowaciałe części skóry oraz skrzydła, bujne trawy zwisające z grzbietu, długie odstające gałęzie, należące kiedyś do ściółki leśnej, poroże na wzór jeleniego. Wszystko na swoim miejscu.
Złożył łeb na przednich łapach, lustrując okolicę szmaragdowym spojrzeniem świecących oczu, które jako jedyne zdradzały, że wśród leśnej roślinności nie leży kłoda, lecz żywy smok.
autor: Szczyt Potęgi
17 lip 2016, 21:35
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 96465

~Jakiej mgły? Co tu się działo pod moją nieobecność?~
Spytał zaniepokojony, gdy nieznajoma samica podeszła bliżej. Czuł nawet coś na wzór dziwnego niepokoju. Faktycznie, w atmosferze dało się wyczuć coś bardzo dziwnego, wręcz podejrzanego, zważywszy, że samiec bardzo często przemierzał tereny swojego stada wzdłuż i wszerz. CO prawda, bardzo dawno temu, niemniej nawet teraz czuł pewną różnicą.
~Chcesz mi pomóc? Nie wiem czy jesteś w stanie. Gardło boli mnie do tego stopnia, że ciężko mi mówić, a co dopiero zrobić użytek ze smoczego oddechu. Nawet nie wiem do końca co mi dolega. Ostatnią zimę oraz wiosnę spędziłem we śnie, będąc zakopanym w środku lasu i do teraz nie bardzo potrafię się odnaleźć. Niemniej dziękuję za same chęci. Odkąd sięgam pamięcią, mało było takich, którzy chociaż by próbowali.~
Przekazując taką wiadomość mentalną, podszedł powolnym krokiem do Spłoszonej, pozwalając zdrewniałym kończynom zaskrzypieć, zrzucając z siebie przy tym kolejne połacie suchej, odpadającej płatami ziemi. Rozwarł paszczę przed uzdrowicielką.
~Nazywam się Posłaniec Natury. Jak Ci na imię?~
autor: Szczyt Potęgi
17 lip 2016, 13:13
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 96465

Stara brzoza byłą jednym zn nielicznych miejsc, w które lubił się udać po dniu pełnym wędrówek po lasach. Po pierwsze dlatego, że od czasu do czasu należało zmienić krajobraz, a po drugie dlatego, że każde drzewo darzył czymś na wzór ogromnego sentymentu graniczącego z niemal nabożną czcią. W końcu gdyby nie puszcza, nigdy nie przyszedłby na świat.
Był naturze winien co najmniej wielki szacunek.
Zmęczony po długiej, męczącej wędrówce w końcu klapnął pod rozłożystym pniem układając łeb na przednich łapach, zwijając skrzydła niczym poszarpane żagle starego okrętu, który zawinął do portu i owijając ogonem prawy bok swojego cielska. Ziewnął przeciągle, a w trakcie tego procesu poczuł, że w gardle zebrało mu się tyle gęstej flegmy, że musi ją wypluć.
Charknął raz, drugi, po czym wyrzucił z siebie ohydną ciecz o brunatno-żółtej barwie. Pewnie jakieś zapalenie albo inne coś. Pięknie.
A trzeba było zostać uzdrowicielem, zbierać zioła i leczyć jeżyki po lasach, to może teraz by sobie jakoś pomógł. A tak, był po prostu kolejnym czarodziejem mogącym straszyć jaki to jest silny.
Ale nie był i nie lubił się takim czuć. Po prostu ćwiczył magię, bo ją lubił, stanowiła miłą odmianę od tego, co widziało się każdego dnia na trakcie w czasie wędrówki.
Ziewnął po raz drugi, roztaczając woń jagód, jeżyn oraz malin. Zanim zapach zniknął całkowicie, obejrzał się na swój grzbiet czy może z tych wszystkich porostów wyrosła chociaż jedna jagódka.
Nie?

Szkoda...
autor: Szczyt Potęgi
17 lip 2016, 12:47
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89594

"...twemu niewielkiemu umysłowi"

Powtórzył sobie w głowie leśny, kiedy słuchał swojej rozmówczyni. To znaczy, próbował słuchać, bo cały czas leżał na wpół zakopany pod warstwą ziemi, błota, traw, liści oraz mchu. Nie komentował, nie krytykował ani nie próbował wdawać się w polemikę na temat wyglądu samicy. Szkoda mu było na to czasu oraz energii. Był na to zbyt zmęczony i zniechęcony przez długi okres snu zimowo-wiosennego, który zdołał nie tylko nadszarpnąć jego zmysły, lecz także zdrowie.
Być może, gdyby Pawiooka nie obraziła właśnie jego intelektu, być może nawet podjąłby jakiś wysiłek aby móc wydobyć z siebie głos, lecz nieznośny ból gardła nie tyle nie dawał za wygraną, co dominował całkowicie, co zmuszało samca do takiej a nie innej formy komunikacji.
"Chłód przywódcą? To ile ja spałem?!"
Próbował liczyć przeleżane księżyce jakie przyszło mu spędzić na śnie, ale za nic nie potrafił ustalić ile czasu przyszło mu spędzić na hibernacji. Eh.
~Nie musisz rozmawiać~
Rzekł ponownie w umyśle młodej.
~Wystarczy, że odrobinę się skupisz i będziemy mogli porozmawiać mentalnie. Nie mogę mówić, a co dopiero się ruszyć, dopóki wszystkiego sobie nie przypomnę. Uczyłaś się magii, prawda? Przypomnij mi, proszę, zasady ziem Wolnych Stad.~
autor: Szczyt Potęgi
16 lip 2016, 20:43
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 601
Odsłony: 95581

Po dość długim czasie zalegania w wilgotnej ziemi, postanowił w końcu ruszyć leniwy zad i rozprostować kości. Ha, łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Bolączka Thahara, zapewne również niejednego żyjącego smoka z nadwagą, a co dopiero kogoś, kto uległ hibernacji na tyle księżyców. W trakcie wędrówki i zaciągania się świeżym powietrzem próbował sobie przypomnieć poszczególne wydarzenia ze swojego życia. Sojusz z Wodą, groźba wojny z Cieniem, Azyl... tak, Azyl. Ta mała szczególnie zapadła mu w pamięć. Pamiętał ich naukę nad jeziorem. Wspólną rozmowę.
Przypominał sobie, w każdym razie.
W dalszym ciągu pokryty grubą warstwą ziemi, liści, błota i mchu szedł przed siebie, niby ożywiona część jakiegoś bagniska, a po plecach stoczyła mu się śpiąca żmija. Zdegustowany zwierz odpełznął w swoją stronę, a gdyby się dłużej zastanowić, być może nawet złorzeczył na druida za to, że usługi mieszkaniowe właśnie zostały przerwane. Ale jemu to nie wadziło. Nic co było częścią Matki Natury, nie stanowiło dla niego przeszkody. No, oczywiście póki nie próbowało go zabić. Pomimo dawnej wesołości, a późniejszej surowości, Posłaniec był także niezwykle spokojny i oddany temu, co go zrodziło. Jeśli ktokolwiek spotkał smoka drzewnego, który nie kochał puszczy, powinien porozmawiać właśnie z nim.

Tylko komu to wiedzieć, skoro uosobienie Matki Natury więcej spało, aniżeli prawdziwie żyło?
Jego myśli ponownie skołowała mieszanina wspomnień.
autor: Szczyt Potęgi
16 lip 2016, 20:09
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89594

Ledwie rozpoczął konwersację z ognistym, a już do jego nozdrzy zaczęła dobiegać nowa woń. Na chwilę obecną leśny smok był bombardowany naraz tyloma zapachami, że gdyby był inną, bardziej wrażliwą istotą, zapewne rozwaliłoby mu nos. To trochę tak, jakby zaciągnąć się odrobiną siarki, potem zapachem świeżych poziomek, zassać trochę zapaszku palonego drewna, a na koniec popić sokiem z wyciśniętych jabłek. Tak mniej więcej czuł się Posłaniec.
Nie otwierając ślepi, wodził pyskiem to na lewo, to na prawo, próbując odszukać źródło zarówno zapachowe, jak i dźwiękowe kolejnego osobnika, zaskakująco będącego najpewniej z jego stada. Dawno nie rozmawiał z żadnym smokiem Życia...
~Kim jesteś? Gdzie teraz jesteśmy? Kto teraz rządzi stadem Życia?~
Szepnął w umyśle Pawiookiej. Rzucił tyloma pytaniami, na ile pozwalał mu obecny, półprzytomny stan umysłu, coraz bardziej podatnego na przygniatającą go rzeczywistość.
"Nie powinienem na tak długo zasypiać. Jeszcze jeden taki zjazd i będą zbierali mój mózg w promieniu kilkunastu ogonów."
Pomyślał z lekką goryczą. Z pyska wyfrunął mu wielobarwny motyl.
Czekał na odpowiedź.
autor: Szczyt Potęgi
16 lip 2016, 17:57
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89594

Zapewne leżałby tak jeszcze bardzo długo, gdyby nie woń świeżego mięsa, która dobiegła jego nozdrzy. Tak dawno nie czuł tego zapachu...
Pociągnął nosem raz, drugi, aż w końcu poruszył uchem. Grudka brudnej ziemi stoczyła się po nosie na wpół śpiącego olbrzyma, który w niby nieśmiałym odruchu wyciągnął szyję po kawał mięsa, skubiąc pożywienie i gryząc razem z co kruchszymi kośćmi aż do momentu, gdy poczuł sytość.
Smok był na tyle leniwy, że z powrotem zapadł się pod swoją warstwę gleby, sunąc językiem wzdłuż okrwawionych od mięsiwa warg.
Ciche, wyraźnie mocno tłumione beknięcie zatrzęsło ściółką leśną.
~Wracasz mi życie, nieznajomy. Dobre. Dziękuję.~
Szepnął w myślach rozmówcy.
Jakiż to zaskakujący zbieg okoliczności, kiedy to nieznajomy przychodził Ci z pomocą po długim, zimowym śnie...
PociÄ…gnÄ…Å‚ nosem po raz drugi.

I to w dodatku ognisty!
Fala wspomnień zalała umysł drzewnego smoka, który nawet teraz nie otwierał oczu. Sprawiał wrażenie, jakby żył pół jawą, pół prawdą. Mieszkająca w nim maddara, odżyła.
autor: Szczyt Potęgi
15 lip 2016, 12:52
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89594

Od niepamiętnych czasów Matka Natura zawsze żyła swoimi prawami. Często mniej lub bardziej zawiłymi, acz akceptowalnymi przez każdą istotę, choć nie ukrywajmy, bardziej z przymusu, aniżeli czystej chęci brania udziału w toczonym przez czas kręgu życia.
No bo powiedzcie, chcielibyście być którymś z trawożerców, na którego za pięć minut może skoczyć wilk?
A on też ma młode i musi je nakarmić... na przykład waszymi wnętrznościami.
Były rzecz jasna, również te przyjemniejsze aspekty jak pory roku, czas kiedy kwitły kwiaty, a zieleń wybijała się ku górze ostrymi zębami traw w poszukiwaniu cennych promieni słońca. Szum drzew rywalizujący zajadle z szeptem wiatru, widok gór osnutych gęstymi pasmami mgieł, padający deszcz, bijące z nieba, pofałdowane grzbiety morskich fal zmieniające barwy w zależności od pory dnia.

Potęga Matki Natury przyćmiewała wszystko. Nawet niektóre z jej własnych tworów, które dobrowolnie wolały pozostać w ukryciu przed resztą świata, snując swoje indywidualne plany na przetrwanie, lub po prostu będąc. Tak jak był sobie na przykład on. Posłaniec.

Odstraszony i stłumiony chłodem mroźnej zimy, zapadł na długi sen w najlepiej znanym sobie środowisku, w ciemnej głuszy pośród grubych pni drzew, które w trakcie pory kwiecistych ziem zdołały porosnąć go korzeniami. Porosnąć? Skąd to pytanie?! To nie wiecie, że najlepiej śpi się właśnie pod ziemią z wystającym ledwie nosem?!
Ach, żal mi was. Ale wam pewnie również żal- zwłaszcza takich, co większość życia przesypiali. I cóż poradzić? Taka była natura... Posłańca Natury. Dawny przywódca Życia o równie krótkim czasie przytomności, co stażu na tej pozycji potrzebował dużo regeneracji.

Zaczęło się niewinnie, od zaledwie paru lekkich wstrząsów. Spod ściółki leśnej dosłyszeć można było dźwięk jakby trzaskających lin, pęta roślinności zaczęły z wolna ulegać narastającej, rozsadzającej je od środka sile. Ziemia w pewnym miejscu wybrzuszyła się, tworząc żywy pagórek, z którego najpierw wystrzeliły skrzydła, rozrzucając wkoło poszarpane korzenie, kielichy buchającej gleby i ogromny pióropusz liści. Niecały pysk smoka wychynął z kryjówki, łapczywie zażywając świeżego powietrza przesyconego wonią lepkiej żywicy. Dalej w sporej mierze pokryty ziemią, wyjrzał nieśmiało na otaczający go świat, otwierając szmaragdowe, świecące ślepia. Po niby jelenim porożu stoczył mu się kolczasty jeżyk, wyraźnie zaniepokojony tym, co teraz miało miejsce.
"No wiesz? Miałeś mnie obudzić..."
Burknął w myślach do stworzenia, chociaż świetnie zdawał sobie sprawę, że ani by go nie zrozumiało, ani nie posłuchało. Ba, nie miał mu tego za złe.
Klapnął z powrotem na swoje miejsce składając skrzydła. Nie miał już ochoty na sen, ale poleży jeszcze chwilę.

Tak, poleży.
Niemal zrośnięty pysk pękł w pół wydając z siebie skrzypiące, drewnopodobne brzmienie, wypuszczając z wnętrza mrowie owadów, szarpiącego się z nimi zaskrońca i won leśnych jagód.
Przykryty dywanem roślinności, traw i wilgotnej gleby, smok ziewnął przeciągle, a następnie złożył łeb na warstwie miękkiego mchu.
" Ile czasu minęło tym razem?"
Myślał.
autor: Szczyt Potęgi
02 wrz 2015, 18:13
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wezwanie Przywódców
Odpowiedzi: 32
Odsłony: 2024

Leśne Życie kontynuował słuchanie. Tak, w tym był chyba lepszy niż w przemawianiu. Tak przynajmniej sądził sam o sobie. Kiedy na chwilę zmieniono temat na ten, dotyczący mianowania Jadu na proroka, uśmiechnął się pod nosem od niechcenia. O prorokach słyszał jedynie, iż są swoistymi posłańcami oraz orędownikami będącymi łącznikami między śmiertelnikami, a bogami. Jak z tej posługi wywiąże się wojownik Ognia? Cholera wie, choć Leśny z całą pewnością wybada ten temat gdy tylko znajdzie odrobinę czasu wolnego. A tego, nie oszukujmy się, było ostatnio mało. Ostatni raz gdy mógł spokojnie spocząć we własnej jaskini miał miejsce jakiś księżyc temu. Przez większość czasu łaził po terenach stada, przechadzał się po lasach, planował i wchodził w dyskusje z wieloma smokami. I pomyśleć, że mógł sobie jeszcze spokojnie spać zakopany głęboko w puszczy pod grubą warstwą listowia nie niepokojony przez nikogo... no ale cóż, powiadają, że miecz przeznaczenia zawsze posiada dwa ostrza.
Leśny trafił na to, które wymagało pielęgnacji oraz odnowy. Podobnie jak stado, które dawno temu przyjęło go w swoje skromne progi i ugościło jak swojego, mimo, że nie musiało. Do dzisiaj zastanawiało go co się stało z Niepoprawną Optymistką... i myślałby o tym jeszcze długo gdyby nie ponowne wtrącenie się do rozmowy Aluzji oraz jej wypowiedź, która omal nie wywołała u niego torsji.
– Punktu zaczepnego? Powodu, dla którego trzeba Cię wysłać w niwecz? Przecież ten powód został już przedstawiony, nie trzeba niczego szukać. Razem z pobratymcem z Twojego stada dopuściliście się zabójstwa oraz profanacji zwłok. Tak, profanacji. Nie ważne w tym momencie kto wypełnił jaką część tej bluźnierczej zbrodni, pewne jest natomiast jedno- nie ujdzie wam to płazem bez względu na wszelkie wymówki czy zbywanie tematu stwierdzeniem jakoby wyrok miałby się nie odbyć "bo nie". Skoro stać was na tak odważny ruch jakim jest ignorancja wobec prawa pod barierą to nie mam do zaoferowania w zamian nic poza wyegzekwowaniem go siłą. Liczcie się z tym, bo przyrównywanie życia smoka do życia bawoła, którego ubijesz na polowaniu jest poniżej wszelkiego poziomu nie tylko przyzwoitości, lecz także wielkiego kręgu równowagi, według którego przecież musimy coś jeść, a pokarm otrzymaliśmy od samej Matki Natury. Inne smoki walczą na arenie by kształtować swoje umiejętności oraz zdolności walki. W obliczu wcześniej wymienionych zabicie oraz pożarcie pisklęcia jest niczym innym jak aktem kanibalizmu oraz barbarzyństwa, który powinien zostać potępiony.
autor: Szczyt Potęgi
25 sie 2015, 11:36
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wezwanie Przywódców
Odpowiedzi: 32
Odsłony: 2024

Przez większość wiecu nie mówił kompletnie nic. Nie z braku argumentów, nie z lęku, że pozostali, niewątpliwie starsi i bardziej doświadczeni przywódcy go wyśmieją, ale dlatego, że każdego smoka, który był na tym zebraniu chciał bardzo uważnie wybadać oraz zrozumieć. Kto jest najbardziej agresywny, który najbardziej bezinteresowny, kto może się okazać sprzymierzeńcem, a który największym wrogiem w całej dyskusji? Do kogo wyciągnąć łapę, a komu strzelić w pysk?
Rozmyślania przerwała nagła wymiana zdań między wojowniczką Cienia a przywódcą Wody. Leśne Życie obserwował oboje z nich i już czuł jak napięcie na zebraniu zaczyna powoli osiągać masę krytyczną. Nagle ta sama energia uległa rozładowaniu gdy przemówił wojownik stojący u boku Cichych Wód.
Było źle. Bardzo źle.
A on jako niedawny adept musiał wziąć sprawy we własne łapy ważąc ryzyko na szali zdrowego rozsądku, ale i chęci zaprowadzenia sprawiedliwości.
Słyszał z wielkiej oddali szum drzew, śpiew strumieni i jezior, powiew wiatru, szepty wichur szalejących pośród górskich szczytów... słyszał, lub wydawało mu się, że słyszy. Pośród dzieł Matki Natury spędził już tyle czasu, że już niejednokrotnie czuł z nią pełną, symbiotyczną więź. Tak silną, że nie wyobrażał sobie możliwości jej zaniknięcia. Zapewne dlatego, że gdy mówił, pragnął by jego słowa były również słowami całej żyjącej przyrody pod barierą. Czy tak było? Ha! Tego nikt nie mógł wiedzieć.
– Urząd przywódcy piastuję dopiero od niedawna.– podjął, mówiąc w stronę cienistych– Ciężko jest mi mówić zważywszy, iż jestem tylko zwykłym smokiem, jeszcze zaś ciężej podejmować taką a nie inną decyzję, lecz niewątpliwym jest, iż członkowie Cienia złamali prawo Wolnych Stad. Stad, na których terenach się osiedlili, i których prawa zaakceptowali godząc się jednakowoż na wszelkie konsekwencje płynące z ich łamania. Śmiecie zaprzeczać jakobyście otrzymali swoje terytoria, lecz prawda jest taka, że tak właśnie uczyniono. Z DOBREJ WOLI oddano wam ziemie by grupa zabłąkanych smoków mogła na nich zamieszkać odnajdując spokój. Z czasem urośliście w siłę, a gdy do tego doszło, najwyraźniej zapomnieliście o przeszłości. Ktoś kto zapomina o przeszłości, przegrywa teraźniejszość i nie powinien mieć prawa do przyszłości. Faktem jest, że pisklę Wody było niepilnowane i równie dobrze mogłoby utonąć w rzece miast zostać pożartym, niemniej kodeks nadal pozostaje naszym prawem i to WASZE stado nadszarpnęło paragraf mówiący o najważniejszej wartości- życiu. Ta kwestia w ogóle nie podlega dyskusji. Żadnej. Nie mogę mówić za bogów, nawet pomimo faktu, iż otrzymałem od nich już łaskę i wysłuchali moich modłów w świątyni. Ich rozum przekracza nasz, ich wola winna być niezachwiana. Mogę za to jednak rzec, iż wódz stada, do którego należą mordercy winien wydać oboje z nich przywódcy Wody by ten mógł wymierzyć im sprawiedliwość poprzez egzekucję. Śmierć zabójców za śmierć pisklęcia. Natomiast jeżeli tego nie zrobi...
Tutaj Leśne Życie na moment spasował. Jego wewnętrzna waga zaczęła się niebezpiecznie chwiać to w lewo, to w prawo. Miał na karku istnienie siebie oraz członków swojego stada. Jego wypowiedź mogła być kluczowa.
– Jeżeli zabójcy nie zostaną wydani na śmierć z dobrej woli, ja, Leśne Życie, przywódca dawnego stada Ziemi, naznaczony prze Naranleę oraz Pana naszego Immanora, który jest źródłem życia oraz władcą natury, poniosę żagiew przeciwko całemu Cieniowi. I choć jesteśmy od was słabsi, to jest nas wielu, gotowych walczyć za zachwianą sprawiedliwość. Jeżeli zaś moi ziomkowie wypowiedzą mi posłuszeństwo, pójdę do walki choćby i sam, albowiem rzygać mi się chce gdy przymuszony muszę patrzeć z boku na nieprawość oraz barbarzyństwo przyniesione do naszego świata przez zwykłą bandę zwyrodnialców pozbawionych jakiejkolwiek moralności. Chędoży mnie fakt, iż nie poczuwacie się do konsekwencji swoich czynów. Skoro zdolni jesteście do zabijania bezbronnych, winniście być zdolnymi do poniesienia kary. Nieważne czy stając przed obliczem bogów, czy też ginąc w bitwie. Ryzykuję bardzo wiele. Może nawet to, że członkowie Życia znacznie na tym ucierpią. Każdy jednak kto spogląda na zbrodnię nie chcąc jej zapobiec lub, gdy jest za późno, chociażby pomścić, niewątpliwie jest jej współwinny. Nie będę winowajcą. Ani ja, ani ktokolwiek kto razem ze mną poniesie wam gniew Matki Natury.
Matki Natury, która tak jak Immanor, daje Życie, a gdy trzeba, również je odbiera.

Smok wbił pazury w ziemię. Zrobił to na tyle pewnie i silnie by odnieść wrażenie jakby wyrosły z nich korzenie.
– Decydujcie, lecz baczcie, że jaką decyzję podejmiecie i taka miara jaką przyłożycie i wam odłożone zostaną. Z nawiązką.
autor: Szczyt Potęgi
10 sie 2015, 23:45
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wezwanie Przywódców
Odpowiedzi: 32
Odsłony: 2024

Na wezwanie przybył również Leśne Życie. Czynił to bardzo niechętnie, gdyż ostatnie dni większość czasu spędzał na pilnowaniu wewnętrznych interesów własnego stada. Z jakichś powodów jednak oczekiwano jego obecności na skałach pokoju, a tego przegapić nie mógł. Idąc powolnym, miarowym krokiem przybył na umówione miejsce targając ze sobą woń żywicy, mchów i ociekających rosą kwiatów. Towarzyszyły mu również pomniejsze stworzenia leśne, jakie zwykły zamieszkiwać jego grzbiet, tak gęsto pokryty trawami i zdrewniałymi łuskami do reszty przypominającymi korę drzewa. Pierwszym mieszkańcem jaki ukazał swoją obecność był mały jeż, który w chwili przybycia smoka sturlał się z jego grzbietu i zniknął gdzieś w wysokiej trawie.
Niespecjalnie zwracając na to uwagę, przywódca Życia zajął swoje miejsce, czekając na rozpoczęcie zebrania.
autor: Szczyt Potęgi
06 sie 2015, 13:48
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117187

Leśny wpatrywał się podejrzanie w młodego samca, lekko nie dowierzając. Ach więc to tak...
Samiec skierował szmaragdowe ślepia w dół, wprost na opatulone pisklę.
– Nie wyrażę na to zgody. Wykluczone. Ta mała jest jeszcze zbyt młoda by samodzielnie podejmować tak odpowiedzialne decyzje. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę, iż jej rodzice mogą nawet nie wiedzieć, że tu jesteśmy i podejmujemy za nich taki wybór.
Odparł bardzo spokojnym, acz niemalże karcącym głosem, czemu towarzyszyło postąpienie krok w stronę Tygrysiego. Stawy zaskrzypiały przywodząc swym dźwiękiem na myśl trzask konarów.
– Jeśli pisklę miałoby przejść do stada Wody, wyrażę na to zgodę TYLKO i wyłącznie wtedy, gdy jej prawowity opiekun będzie o tym wiedział i świadomie umożliwi przenosiny. Jest to warunek, który musi zostać bezwarunkowo spełniony- ta kwestia nie podlega dyskusji. W stadzie przywódcą jestem od niedawna i jeszcze nie do końca znam sytuację wszystkich jego członków. Jeśli okaże się, że mała chodzi samopas, decyzja zostanie podjęta przeze mnie bezpośrednio lub z pomocą innego smoka. Póki co, nie pozwolę młodej z biegu do was dołączyć. Tak nakazuje przyzwoitość oraz odrobina poczucia sprawiedliwości.
Po tych słowach, porośnięty roślinnością smok zagarnął pisklę łapą i posadził je sobie na grzbiecie dokładnie w miejscu gdzie na karku znajdował się miękki mech.
~ Będę musiał z Tobą poważnie porozmawiać, dziecko. ~
Rzekł mentalnie do maleństwa, po czym zawrócił w stronę swojego obozu na pożegnanie rzucając jeszcze przez ramię:
– Poinformuję Cię o mojej decyzji. Póki co, zabieram małą na rozmowę w cztery oczy. Bywaj.
Z takimi też słowami ruszył w stronę terytoriów Życia pilnując by malec nie spadł z jego grzbietu.
autor: Szczyt Potęgi
05 sie 2015, 23:59
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117187

Zgodnie z wezwaniem Leśny przybył na plażę. Zdziwił go jednak mocno charakter wiadomości mentalnej.
Po pierwsze dlatego, że pochodził od niemalże obcego smoka. Po drugie dlatego, że gdy przywódca Życia postawił pierwsze kroki na gorącym piasku, zastał tam nie tylko wodnego, ale również małe pisklę, od którego biła woń jego stada.
Samiec na początku nieufnie otoczył Tygrysiego, rozglądając się bacznie na boki czy nie było tu kogoś innego, po czym stanął pomiędzy nim, a pisklakiem, którego okrył wielkim wachlarzem skrzydła pokrytym bujnym, mchowym porostem. Gdy tak uczynił, w powietrze wystrzeliła kaskada różnych woni- od zapachów paproci, krzewów malin, przez zapach żywicy oraz dębowych liści, na aromacie kory sosnowej kończąc.
– W czym mogę wam pomóc?
Rzekł, a w jego tonie było coś, co pomimo bardzo łagodnego charakteru samca nie nosiło sprzeciwu, a wręcz domagało się natychmiastowej odpowiedzi. Nawet pomimo faktu, iż nigdy nie oceniał z góry swych rozmówców.
autor: Szczyt Potęgi
13 lip 2015, 22:07
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 97134

– Tak, to prawda. Źle się dzieje ostatnio w naszym stadzie, a ja pozwalałem sobie zbyt długo na wylegiwanie na łonie matki natury żeby teraz machnąć na to wszystko łapą i się przyglądać. Skoro byłeś na zebraniu, kojarzysz moje imię, niemniej ja, nie znam Twojego. Jak Ci na imię, nieznajomy?
Spytał, a jego ogon wodził to w lewo, to w prawo, zbierając ze sobą wątłe wiązki traw. Oddech miał miarowy, a z pyska powionęło jagodami i jeżynami. Spomiędzy przednich łap wytoczył mu się mały jeżyk, który będąc spłoszonym przez dwójkę rozmawiających drapieżników momentalnie zwinął się w kolczastą kulkę. Na ten widok Druidyczny uśmiechnął się łagodnie, a potem odłożył stworzonko na bok, pozwalając mu odejść.
– Zresztą to i tak bez większego znaczenia. Podejrzewam, że Życie tak czy siak przez długi czas będzie kierowane przez starsze, bardziej doświadczone ode mnie smoki. Ja zaś muszę spędzić też sporo czasu na przypomnieniu sobie ważnych umiejętności, które pomogą mi w walce z naszymi ewentualnymi nieprzyjaciółmi. W każdym razie wierzę, że wytrwamy. Musimy wytrwać. Dla dawnej Ziemi.
autor: Szczyt Potęgi
13 lip 2015, 21:55
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bagno
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 73366

Zapytany, Druidyczny znacząco uniósł łeb. Jego szmaragdowe ślepia rozbłysły, a szpony wbiły głębiej w ziemię.
– Skąd pochodzę? Z bardzo daleka. Tak daleka, że nawet gdybym chciał Ci powiedzieć, to już po prostu nie pamiętam. Jedyne co świta mi w głowie to to, że ojciec był bagiennym, a matka smokiem leśnym. I że mieliśmy ogromne gniazdo na konarze ogromnego drzewa. Tak ogromnego oraz wybujale rosnącego, że można było po nim wejść na szczyt jak po schodach, a grube gałęzie mogły utrzymać nawet cztery smoki naraz. Owoce jakie na nim rosły były wielkości zaciśniętej pięści dużego smoka, korona przysłaniała niebo w taki sposób, że nawet za dnia gdy podchodziłem do pnia, wydawało Ci się, że nadchodzi noc. Zresztą w nocy było tym piękniej, że mrok puszczy był rozświetlany przez miliony wielobarwnych świetlików świecących tak intensywnie, iż przypominały rozognione lampiony. Gdy większa chmara podleciała do jednego z takich wielkich, jadalnych grzybów o czerwonej barwie, one też zaczęły świecić w dokładnie tym samym kolorze co świetliki, jakby natura uczyniła te owady i niektóre rośliny całkowicie zgodnymi. Piękne to były czasy, a mimo, że jestem młody, wydają się być odległe tak, jakby to było dziesiątki księżyców temu. Gdybym chciał najbardziej treściwie odpowiedzieć na Twoje pytanie, Głosie, powiedziałbym, że pochodzę z lasu. Urodził mnie las. Wykarmił mnie las, młodość spędziłem w lesie. Tamten las był moim domem, schronieniem i miejscem, do którego chciałbym kiedyś wrócić. Teraz nawet nie wiem czy nadal istnieje.

Wyszukiwanie zaawansowane