Znaleziono 252 wyniki

autor: Zabójczy Umysł
31 sty 2014, 13:55
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 135487

Wysłuchawszy polecenia od starszej smoczycy, nie dając po sobie znać, że jednak słucham, ani jeden mięsień mi nie drgnąl, odepchnęłam się energicznie od podłoża, od razu zaczynając przebierać łapami. najpierw nieco chaotycznie, ale nie można było tego nazwać jakąś paniką – po prostu musiałam dostosować się do nowych warunków a to na początku nauki nie bylo proste, zwłaszcza, że woda stawiała mi opór – ale potem znacznie, znacznie miarowo. Pysk oczywiście uniosłam wyżej, zgodnie z poleceniem. Przebierałam rytmicznie łapami w wodzie, lewa, prawa, tylna, przednia. Naprzemiennie. Przednimi łapami pchałam wodę pod siebie i lekko za siebie, zaś tylnymi kopałam wodę, chcąc nabrać większej prędkości.Me ruchy nie były gwałtowne , ale delikatne i wyważone. Swój ogon trzymałam wyprostowany na powierzchni, ale go nie spinałam jakoś przesadnie. Dryfował on sobie bezwładnie tam, gdzie kierowała się reszta ciała. Skrzydła miałam ciasno przyciśnięte do boków, ani na sekundę ich nie rozluźniając. Tak zaczynalam i tak zamierzałam skończyć.
autor: Zabójczy Umysł
31 sty 2014, 10:39
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 135487

Nooo ... nareście coś się dziej. Z wielką ochotą, werwą znaczy, wskoczyłam (nie weszłam, nie wtruchtałam, ale właśnie skoczyłam) do "piekiełka". Łiiiii! Ale fajnie – pomyślałam, uśmiechając się do siebie jak głupi do sera. Ciepło, przyjemnie, nawet ta woda za bardzo nie przeszkadza. Faluje sobie wokól mnie i faluje ... Intrygująca sprawa. Hm. Przez kilka chwil się zapomniałam, bo przyglądałam się i przyglądałam tej wodzie, całkowicie się wyłączając. Później, przyszło opamiętanie. Dość bolesne. Potrząsnęłam kilkakrotnie głową, aby się pobudzić do życia, marszcząc nieco pysk. Ekhm. Pora wrócić do rzeczywistości. Zgodnie z poleceniem zaczęłam spacerować w płytkiej wodzie z nieobecnym wyrazem pyska, wpatrując się w taflę przed swoimi łapami. Ciekawe. Woda ładnie marszczyła się wokół łap, kiedy stawiałam kolejne kroki. Dodatkowo wydawała z siebie przy tym przyjemny plusk. Było by całkiem miło, gdy nie to, że muszę wkładać więcej siły w poruszanie się. Me łapy nie przesuwały się tak łatwo jak na lądzie, zupełnie jakby powietrze wokół mnie nagle zgęstniało. Koniec kropka. No dobra, przywyczaiłam się do wody, więc mogłam przejść do kolejnego ćwiczenia. Weszłam więc na głębszą wodę, sięgającą mojej szyi. Co bylo dalej, tego nie wiedziałam, ale nie zamierzałam tego teraz sprawdzać. Może niczego tam nie było? Niczego ciekawego?
autor: Zabójczy Umysł
31 sty 2014, 7:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 135487

Pierwsze co zrobiłam, gdy tylko dostrzegłam zmierzającą w mym kierunku smoczycę, to przewróciłam ślepiami. No nareście, ileż można czekać. Być może gdybym siedziała w jednym miejscu, i wyczuliła maksymalnie swój słuch, a także dostosowałam bym wzrok do szczegółowego wodzenia po okolicy, zapewne usłyszałam bym i zobaczyłam bym ją wiele, wiele wcześniej. Ale na tym mnie akurat nie zależalo. Chciałam się znowi czegoś nauczyć, i tylko to mnie interesowało, a nie nic innego. Poza tym, jakoś mi wcale nie zależalo na szukaniu jakiś znajomości. Przywitamy się, nauczymy się czegoś (to znaczy ja się czegoś nauczę) a potem, na koniec, się pożegnamy i zapewne nasze drogi się nie przetną. No chyba, że znowu będę czegoś potrzebować. Ah, ta ma egoistyczna bestyjka. Rodzony ze mnie drapieżnik. Nic nie daje, a korzysta. Miodo-lodzio. – Chochlik, tak. Chcę się nauczyć pływania. Jak najszybciej – na moje słowa nie można było powiedzieć nie. One były powleczone tonem nie znoszącym sprzeciwku. To dało się bardzo szybko wychwycić.
autor: Zabójczy Umysł
31 sty 2014, 7:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 135487

Kręciłam się wzdłuż akwenu, wykonując 5-6 kroków, potem robiłam zgrabny zwrot, i znowy wykonałam kilka, dopasowanych do poprzednich, kroków. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć ... I znowu kolejny skręt, i znowu liczymy od początku. Co? Nosiło mnie i to tak konkretnie. Bo raz, znowu mogłam się czegoś nauczyć, a dwa, siedzenie lub stanie w miejscu, w zależności od mojej wenny, nie było zbyt mądre. Bo tylko w energicznym marszu mogłam się porządnie rozgrzać. Od czasu do czas, z utęskniemiem także spoglądałam na bajorko z której to, biło przyjemne ciepło. Ah. Już sobie wyobrażałam siebie w tym miejscu. Cud, miód i orzeszki. No ale musiałam czekać.Niestety. Oby ta moja nauczycielka szybko się zjawiła. Bo za chwilę sama wskoczę do tego zbiornika. Aż mnie łuski zaczęły swędzieć. Agrh.
autor: Zabójczy Umysł
29 sty 2014, 18:19
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

Przewróciłam oczyma. Ależ ta mediacja jest trudna. Ni ząb nie mogłam jej zrozumieć, a przynajmniej na razie. No cóż. Prędzej czy później będę musiała nad nią popracować, ale to nie teraz. Teraz to mi się nie chce. Niemniej jednak, Przekrzywiłam nieco łeb, słuchając z zapałem informacji przekazywanych przez Nieposkromione Wody. Wszystko to, układałam sobie w pamięci, segregując w zależności od działu. niczym szafki z szufladkami. Nie trwało to jednak długo. Parę sekund, może minuta – nie więcej. Pora na kolejne zadanie. – Próbowałam bym jej powiedzieć, że nie można sobie ot tak sobie przechodzić ze Stada. Stado, jak zdążyłam już zauważyć – tu nastąpiło kolejne przewrócenie ślepiami. To miało tłumaczyć mą myśl: "Bo ta rodzina ma strasznie brzydki nawyk wchodzenia z butami nie tam gdzie trzeba, i to w dodatku wtedy kiedy się ją nie zaprasza. – to rodzina, a rodziny nie powinno się porzucać. Poza tym, obowiązkiem Przywódcy jest zarządzanie swoją grupą, podejmowanie decyzji z nią związanych i przede wszystkim troszczenie się o jej dobro i rozwój, a opuszczając swój klan stanie się zdrajcą a to może doprowadzić do konfliktów na linii stare Stado-Przywódca. Bo zdrajca to zdrajca, sam tak mówiłeś. Zdrajcę można wygnać albo nawet zabić. Stąd też, Przywódca stada Ziemi powinien więc także przytoczyć punkt, który o tym mówi. A jeśli to nie poskutkuje to niech z nią dalej rozmawia, ale delikatnie. Że niekoniecznie musi zmieniać Stado, skoro chcą być razem. O ile się wcześniej nie rozmyślą, rzec jasna. To nie jest jakaś poważna przeszkoda. Może także wspomnieć, że w razie ich rozejścia w tym nowym Stadzie, niby poprzedzone jakimś tam powodem, obojętnie jakim ale dość poważnym, może ucierpieć na tym dobro Stada. Bo część może polubić ziemnego, a część dalej będzie trzymać stronę wodnej smoczycy. I co wtedy? Powstanie wewnętrzny konflikt.
autor: Zabójczy Umysł
28 sty 2014, 20:08
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

//tam powinno być: pominiemy a nie pominięty ... nie wiem skąd ten błąd ><

Przekrzywiłam łepek. Kolejna sytuacja, która wydawałaby się oczywista, a trzeba ja porządnie wytłumaczyć i rozwinąć. Znowu! – Uzdrowiciel ma obowiązek leczyć tylko smoki ze swojego Stada? Inne może ale nie musi. To nie są "jego" smoki, tylko obce. Więc, albo też Uzdrowiciel zgodzi na bezpłatne leczenie, czyli nie będzie chciał niczego w zamian, albo może poprosić Przywódcę o coś czego mu będzie akurat brakowało? Może nowe zioła? Może, no te, drapieżniki. Nie. Nie same drapieżniki, tylko mięso z nich. Albo owoce?
Być może się myliłam, a może i nie, ale tak mi podpowiadała inteligencja. Czy do groty Pustynnego wkroczył jakiś inny smok, nie z Ziemi? Nie. raczej nie. Tam zjawiały się same ziemniaki. no. Czyli dobrze myślałam, jak zwykle zresztą. No dobra, może nie tak zwykle, ale na 80 %.
autor: Zabójczy Umysł
27 sty 2014, 18:00
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

Skinęłam wolno głową, poruszając leniwie końcówką ogona. O. To było ciekawe rozwiązanie, i aż dziwne, że sama na to nie wpadłam. Mhm. Jednak muszę jeszcze nieco popracować nad swoją inteligencją, niestety. Nie zamierzałam jednak dać po sobie, że coś jest nie w porządku, dlatego też uśmiechnęłam się uroczo, ukazując ostre, białe zębiska, które z każdym mijającym księżycem, a upłynęły aż 3 od mojego wyklucia, robiły się dłuższe i masywniejsze, i przystosowane do gryzienia i szarpania. Sprytna byłam, a co! Jak lisek-chytrusek. Uśmiech czasami czyni cuda. Poza tym, i tak dowiedziałam się czegoś nowego, czego ani Poranna, ani Zapalająca nie potrafiły mi przekazać. Że istnieje coś takie jak smoczy kodeks, i że zdrajcę karze się śmiercią. Moim skromnym zdaniem, obie panie właśnie powinny od tego zacząć. Od poinformowania mnie co jest dobre dla mnie a co złe. A jak bym sobie tak wpadła na pomysł zdradzena swojego stada? Całkiem przypadkowo? To dopiero były by jakieś jaja. I to nawet nie smocze. – Wiem od Poranne, że Przywódca stoi wyżej od wojownika, więc to jemu powinno przysługiwać prawo leczenia, kierując się samą hierarchią, jednak, jeśli pominięty kolejność smoków stojących w Stadzie, to pierwszy do wyleczenia powinien być wojownik. Jego rana jest cięższa, a i nie nigdy nie wiadomo, czy ta rana, jeśli Medyk będzie zbyt długo zwlekał z wyborem, nie przemieni się coś w gorszego. W końcu nie wiadomo, jakich konkretnych obrażeń doznał ten wojownik. Prawda? – jak dla mnie, to było dobre, poprawka bardzo dobre, rozwiązanie i widziałam tylko to jedno. Na inne, jakoś nie mogłam wpaść. Może trzeba wezwać drugiego Uzdrowiciela?? A wojownika jakoś podtrzymać przy życiu, aż przybędzie ten drugi?
autor: Zabójczy Umysł
27 sty 2014, 12:01
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

Czy ten smok był głupi czy tylko tak udawał? Nie no. No przecież mówię do niego wyraźnie, a on jeszcze zadaje mi takie pytania – kim jestem, Poranna Łuska. Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam! Naprawdę! Zamierzałam dać mu jeszcze jednego kuksańca, nawet podnosiłam swoją łapę, ale w końcu, w bliskim kontakcie, dostrzegłam jego ślepia. Nie było w nich żadnego życia, żadnego blasku, zupełnie jakby Nieposkromione Wody był tylko pustą skorupą. Z zewnątrz był normalny, jak każdy smok – miał to co powinien mieć każdy smok – ale wewnątrz? Nie było niczego. Nawet moje przenikliwe oko nie mogło dostrzec tego co powinno dostrzec. Duszy! Ah. gdybym była mniej kumata niż jestem, na pewno bym mu przygadała, i to dość konkretnie, ale jako, że byłam sobą, piekielnie intelgentą istotką, po całości z tego zrezygnowałam. Niech mu będzie. Nie będzie mu przygadywać, nie kopie się leżącego w końcu, a wodny tak własnie wyglądał. Jakby stał nad grobem. usiadłam więc na zadzie, ale wciąż będąc wyprostowana, aby dobrze widzieć swoje ... rozmówcę/nauczyciela? Czujnie i uważnie wsłuchiwałam się w słowa, które płynęły z jego pyska. Z jego trzewi. Krtani! A więc mediacja to coś co rozwiązuje problemy? Dobrze wiedzieć. I dobrze jest to zapamiętac. No więc szybko to zapamiętałam, układając ów umiejętność w swojej mózgownicy blisko szufladki z napisem wiedza. W razie czego się po to sięgnie.– Co prawda nie bardzo się wyznaję na zasadach tu panujących, jeszcze – spojrzałam wymownie na Wodę – nie moja wina, że mało kto mi coś mówi – ale myślę, że nalezy mu się druga szansa Każdemu się należy.W końcu, nie wiemy czymś się kierował ten smok. Raczej nie sądzę, żeby sam podjął taką decyzję, żeby coś komuś donosić, więc na pewno ktoś mu coś kazał. Może groził? Może roztoczył przed nim jakąś wizę, że będzie kimś ważnym, że ta poprzednia grupa w której żył, będzie go bardziej cenić, może wielbić. Dlatego też, nie znając konkretnych powodów, którymi się ów smok kierował, nie możemy go osądzić. Stąd tez, moim skromnym zdaniem, ja bym go w tym Stadzie zostawiła, ale na pewno nie powinien on zostać Zastepca. Tu bym głosowała przeciw. Niech go Przywódca, albo też smok przez niego wyznaczony, obserwuje. Ale dyskretnie. Albo też niech się czymś wykaże. No nie wiem, obroni swojego .. no tego ... no .. – agrh. Zabrakło mi słów. – smoka ze Stada przed gniewiem innego, dajmy na to jego przeciwnik chciałby go zabić z jakiegoś tam powodu. To by oznaczało, że nie powinien być dalej traktowany przed Stado jak zdrajca
Co prawda nie miałam pojęcia o tym, że Zdrajcę można, w zależności od widzimisia Przywódcy, zabić lub wygnać, ale w tym przypadku nie miało to dla mnie znaczenia. Miałam tą sprawę rozwiązać pokojowo, więc starałam się, aby tak to zabrzmiało. Dobrze? Pod koniec wyglądałam jak uczeń tylko czekający na pochwałę. Broń boże nie na naganę – o tym wogóle nie myślałam.
autor: Zabójczy Umysł
26 sty 2014, 16:43
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

Znarszczylam pysk, kiedy tylko opadlam na przednie lap, Co on gluchy czy co? Juz mialam do niego podejsc i go tzasnac ogonem, kiedy cos do mnie dotarlo. Olsnienie jakby. No tak. I znowu problemem byl moj maly wzrost. Olaboga! Przeerocilam wiec slepiami, ale zblizylam sie do tego olbrzyma. Powoli, ostroznie i czujnie. Nastepnie, powtorzylam to co powiedzialam, dotykajac go i lapa, potem na zmiane obiema, przednimi, lapami a takze i ogonem. To mialo byc takie dzgniecie,kuksaniec, znaczy. Jesli nie dotarlo, powtorzylam to jeszcze raz. I gesty i slowa. Chyba powinnam urosnac. Pij mleko bedziesz wielki? fajnie, tylko, ze smoki nie pija mleka. Ugh. Ma mina byla uparta, zacietosc eprost od niej bila, jak i irytujaca. Spojrzalam na wodnego po raz drugi. Znowu sie wyciagajac.
autor: Zabójczy Umysł
26 sty 2014, 15:34
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

//Moja postać w dorosłym życiu będzie o połowę mniejsza od normalnego, dorosłego smoka xD
Taaaak. Zgniecenie przez łapę również można uznać za ryzyko. Nieposkromione Wody dobrze myślał. Ale nim do tego doszło, wpierw musiałam zbliżyć się tego olbrzyma, a przy moich malutkich kroczkach, mogło to zając wieki. A przynajmniej kilka miesięcy, jak nie więcej. Zauważywszy wielką, czerwoną sylwetkę, dla mnie to naprawdę był gigant, zważywszy, że moja postura przypominała królika, może wyrośniętego zająca – choć normalne pisklę, 2 księżycowe, no może jeszcze trzy księżycowe, jest wielkości lisa. – Witam. Nazywam się Chochlik i przysłała mnie tu Poranna Łuska. Chodzi o naukę mediacji – wyrecytowałam, jakby to co właśnie powiedziałam, również zostało mi przez opiekunkę przekazane. w dodatku, nie patrzyłam na Przywódcę Wody wprost, a nawet nie próbowałam tego robić, bo bo wczasie swojego monologu – dość krótkiego – raz spoglądałam na niebo, raz na prawą stronę, raz na lewą, innym razem znów na niebo, ale po skosie. Ta. To nawet mogło być irytujące. I to nawet nie chodziło o same słowa ale o czyny. Nie utrzymywanie kontaktu wzrokowego z rozmówca, tylko "filowanie" nie wiadomo gdzie; recytujący ton wypowiedzi ... Dopiero kiedy skończyłam, wzniosłam się na zadnie łapy, wyciągając się jak struna. Chciałam mu się przyjrzeć, a z mojej, ziemnej, cztero-łapowej, pozycji było to niemożliwe. Po prostu byłam za mała.
autor: Zabójczy Umysł
26 sty 2014, 14:50
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 72144

Leżałam sobie do góry brzuchem na jednym z wielu kamieni tu się znajdujących. Wybrałam sobie taki, który by mnie odzwierciedlał – nieduży, gładki, bez jakiś rys i innych bajerów. Stado Ziemi jak zwykle nie miało czasu dla swoich pobratymców, i pisklaków i adeptów, dlatego też prośba Porannej o podszkolenie mnie w jakieś nauce znowu poszła w ruch. Tym razem wezwanie miało trafić do Przywódcy Wody. I pewnie trafiło bo usłyszałam jakieś kroki. Niechętnie zwlekłam się, to znaczy stoczyłam się – tak to wyglądało dosłownie – na ziemię, kierując się w stronę dźwięków. Skrzypienie śniegu nie sposób było ukryć, a przynajmniej normalnie, więc to był mój wyznacznik. Oczywiście, mogłam nie trafić na Wodę ale za zupełnie kogoś innego, ale to było ryzyko wpisane w smocze życie.
autor: Zabójczy Umysł
21 sty 2014, 8:33
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 68270

Po raz pierwszy, no dobra, nie aż tak po raz pierwszy, bo jednak łaziłam już po cudzych grotach, o czym jednak ten-kto-powinien-o-tym-wiedzieć, jednak nie wiedział – a to także można było zaliczyć jako piewszy raz – znalazłam się nie tak gdzie powinnam. Poza legowiskiem swojej opiekunki, Porannej Łuski. Ale tymr azem było nieco inaczej. Wyszłam poza granicę swojego Stada, ale na szczęście nie było to wyjście niekontrolowane, bo o świecie wiedziałam tyle, co nic. Widziałam inne smoki, widziałem jakieś dziwne potwory, jakby smoki, ale jednak nie smoki, dowiedziałam się kilku rzeczy, dlaczego ktoś ma futra a ktoś łuski, kto to Przywódca, ale na tym ma wiedza, niestety, się skończyła. O zgrozo! A nikt nie chciał mnie czegoś konkretnego nauczyć, wszyscy mnie jakoś ignorowali, ale ja im jeszcze odpłacę. Popamiętają mnie, i to szybciej niż myślą. Wróćmy jednak do tematu. Wyruszywszy z Zwezyru Ziemi, szłam tak jak mnie poinstruowaną, ani na chwilę nie zbaczając z wskazanej ścieżki, Nie mogłam się zgubić, a już na pewno tego nie miałam w planach, bo by wtedy moja nauka nieco się opóźniła. A tego, oczywiście, nie chciałam. I tak już czuła się dziwnie opóźniona. Dotarłszy na miejsce, zbliżyłam się do źródełka, przez chwilę przyglądając się sobie – oceniałam swój stan – po czym usiadłam bokiem do owego akwenu, nie chcąc być zaskoczonym. Już raz zostałam zaskoczona, i nie zamierzałam tego powtórzyć – bo jak wiadomo, smok uczy się na własnych błędach. Czekając na swoją nauczycielkę, tak mi polecono, przyjdź do Źródła Rzeki, i szukaj smoczycy o mianie Wyklęta Cisza, zaczęłam bębnić pazurami o podloże (wcześnie odgarnęłam sobie nieco śniegu z miejsca gdzie miałam usiąść, wykorzystując i swoje łapy i ogon), marszcząc kilka mięśni na nozdrzach. Długo jeszcze mam czekać? Również i me spojrzenie wyrażało taką myśl.
***
Odczekałam chwilę, ale keidy nie dostałam żadnej odpowiedzi, odbiegłam. Nie będe tu przecież wiecznie, czyż nie?

Wyszukiwanie zaawansowane