Znaleziono 66 wyników

autor: Dymomówczyni
05 kwie 2020, 13:05
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 84850

Uff... Nie pytał! Nie ciągnął tematu! Nie drążył! Jak dobrzeee...
– Dobra!– rzuciła, zerwała się na równe łapy i przez cały czas słuchając brata, zaczęła kopać dołek. Mimo początkowo ostrych relacji, czuła się przy nim swobodnie i bezpiecznie. O wiele lepiej, niż gdy sama błąka się po terenach za jedynych kompanów mając Adirę lub Fio.
Teraz jednak była całkowicie skupiona na słowach Rozrabiaki oraz na kopaniu w ziemi. Przerwała tylko na chwilę, z zaciekawieniem strzygąc uszami. Na chwilę uniosła wzrok, by zerknąć na brązowołuskiego:
– Spotkałeś kiedyś elfa? Albo ludzia?– A potem znów kopała z nosem przy ziemi.
Skończyła dołek na chwilę, nim Zefir zajął się splataniem. Dół miał wielkość sporego gołębia... Raczej grubego, niż wysokiego. Nie była wcale pewna, czy takie coś by wystarczyło na złapanie czegokolwiek, ale przecież zawsze można to poprawić, nie?
Podeszła bliżej, by przyjrzeć się działaniom brata. Ledwie skończył, a zdołała dyskretnie podebrać mu kilka niewykorzystanych ostrężyn. Tak, jak i on zgniotła jeden w łapie i zaczęła coś tam splatać... Choć wyszło to dość nieporadnie. Niby można by to uznać za jakąś linę, ale zdecydowanie nie była to najwytrzymalsza lina. Była krzywa, wyraźnie zrobiona przez nieporadne łapy.
Jednak zdawało się, że to w ogóle nie przejmowało Estrel. Obdarzyła swój twór krótkim, powątpiewającym spojrzeniem, ale zaraz znów skierowała je na Ziemistego. O dziwo, nie tylko Łowca miał tutaj jakiś błysk w oku.
– Jest dół i lina. Co dalej? – spytała z entuzjazmem Łowcę. Może i nie zamierzała teraz polować na żadnego gołębia... Ale ciekawość i chęć działania robiły swoje!
autor: Dymomówczyni
05 kwie 2020, 12:34
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 86983

Nieee... Dlaczego powiedzenie innym smokom, co ma się na myśli, jest takie ciężkie?! Albo może to kwestia taty? Z mamą jakoś szło się dogadać... Ale z mamą też aż tak bardzo nie poruszała tego tematu.
Początkowo chciała stanowczo zaoponowała. Stwierdzić, że to jednak jest trochę powiązane, a to, że rozmawiają teraz na temat Perły to dlatego, że tata za bardzo zbacza z tematem i wciąż nie wie wszystkiego (i jak się tak zastanowić, może lepiej mu wszystkiego nie mówić...).
I pewnie wciąż próbowałaby prowadzić kłótnię, ale do rozmowy wtrącił się Błysk. Trel nagle się zatrzymała, ciekawa, co takiego powie. Spodziewała się, że poprze Strażnika. Może będzie chciał zakończyć tę rozmowę, po prostu przyznając mu rację...
Myliła się. To nie była kolejna wypowiedź smoka, który jej nie rozumie i próbuje dowieść, że jej paplanina jest bezsensu. Ba! Czy tu właśnie doszło do krytyki taty?
Ze zdziwienia na chwilę lekko rozwarła pyszczek. Zaraz jednak zacisnęła mocno zęby, wodząc spojrzeniem między bratem, a Strażnikiem. Miała cichą nadzieję, że teraz rozmowa zejdzie na inny temat, ale... Zeszło, ale teraz poczuła się jeszcze gorzej.
Wcześniejsza rozmowa, owszem, zaczęła mocno ją frustrować, ale jeszcze nie było tak źle! Jeszcze za bardzo nie wydał jej się we znaki fakt, że musiała przez cały czas się bronić. Do tego przecież bezsensownie, bo to nie tak, że ma złe argumenty! Nieee... To oni jej nie rozumieją!
Ale teraz to Trel miała wrażenie, że czegoś nie rozumie. Albo coś jej umknęło. Wbiła skupione spojrzenie w śnieg między swymi łapami. Do niej należy ocena, ale... Nie chciała nikogo teraz oceniać. O ile zwalenie wszystkie na kompanów było proste, tak dostrzeżenie błędów rodziców było cięższe. I naprawdę nie czuła się jak smok, który ma tutaj prawo do oceny. Nie dlatego, że jest pisklęciem, ale dlatego, że miała wrażenie, że coś jej umknęło...
Chociaż im dłużej milczała, tym więcej sensu zauważała w słowach Błysku.
W końcu wyprostowała się, choć wcześniejsze skupienie zastąpił wyraz kompletnego zagubienia. Nie wiedziała wiele więcej, niż kilka chwil temu.
– Dlaczego każdy mówi na inny temat? – spytała niezbyt jasno... Nie pierwszy raz. Podejrzanie wiele z jej pytań nie było jasne. – Mama nie jest problemem – dorzuciła stanowczo, choć cicho. Nie, żadne z tych zdań nie było odpowiedzią na konflikt między Strażnikiem i Błyskiem.
autor: Dymomówczyni
05 kwie 2020, 12:06
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Strzeżony Dąb
Odpowiedzi: 237
Odsłony: 23713

Strażnik naprawdę nie powinien dziwić się temu, że Trel zdołała tak bardzo przyspieszyć. Patrząc na to, jak zachowuje się na co dzień, nie ciężko było pomyśleć, że jest wręcz stworzona do biegu.
Chociaż gdyby nie ostrzegawczy krzyk ojca, pewnie by zderzyła się z drzewem. I to bardzo boleśnie... Zamiast tego jednak, zwolniła nieco, gdy tylko usłyszała ostrzeżenie. Nie całkowicie, bo wciąż biegła dość szybko, ale jednak zyskała na tyle dużo czasu, by móc spróbować wyczyn drzewnego... Który z jednej strony wydawał się prosty, a z drugiej wcale nie była pewna, czy podoła wyzwaniu. Może jednak trochę przesadziła z tą prędkością...!
Tak, czy siak, na pewno nie zamierzała poddać się bez walki! Albo bez biegu? Skrętu? No, mniejsza z tym. Ważne, że nie zwolniła jeszcze dalej.
Zamiast tego, podobnie jak Strażnik, skręciła swój tułów w prawo. Wygięta w łuk, mocniej odbiła się od podłoża lewymi łapami. Odpowiednio machając ogonem, pociągnęła resztę ciała w ślad za tułowiem. Zgodnie z przewidywaniami drzewnego, musiała przy tym mocno zarzucić zadem... Ale to nic ponad jej siły! Bardziej przejęła się tym, by znów ruszyć harmonijnie naprzód, gdy tylko tylne łapy znalazły się znów na śniegu. Przednie znów wystrzeliły do przodu i przez cały czas naśladując ojca, kontynuowała skręt. Tym razem łagodniej. Nie robiła tego tak ostro, ale delikatnie znów wygięła swe ciało w półksiężyc i odpowiednio rozkładając ciężar, zakończyła kolejny zwrot w prawo. I znów pobiegła za ojcem, miejmy nadzieję nie lądując ani na pniu, ani z pyskiem w śniegu. Ale póki wszystko działało w sposób zsynchronizowany, nie powinno być problemu!
autor: Dymomówczyni
17 mar 2020, 19:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 86983

Początkowo Estrel kiwała łebkiem na znak, że zrozumiała... Ale zaraz dorzuciła swoje trzy grosze. Jedno, to ustępować w kłótni smokom, które, jak myślała, mają większą wiedzę. A co innego prostować sytuację smokom, które nawet jeśli wiedzą wiele na różne tematy, to wcale nie znają tej jednej sytuacji!
– To jest powiązane! – zapewniła z wyraźnym rozdrażnieniem. Ale zaraz znów sztywno się wyprostowała i dodała ze spokojem. – Nic się nie działo, więc Adira nie musiała nic mówić. A skoro mówiła, to mama nie musiała panikować i w ogóle przychodzić – wytłumaczyła. Nie była pewna, czy próbuje dowieść winy Adiry, czy raczej zarzucić coś mamie... Nie! Nie chciała jej nic zarzucać. Przecież widziała, że to wszystko dlatego, że się martwi, a więc nie ma złych intencji...
Ale żeby martwic się aż tak? I tu właśnie leży pies pogrzebany! I to całkowicie pomijając zachowanie Fio, które, gdyby się tak zastanowić, było całkowicie zrozumiałe...
Estrel wyraźnie musiała się chwilę zastanowić nad odpowiedzią na kolejne pytanie. Najpierw trzeba sobie jak najdokładniej przypomnieć sytuację. Potem upewnić, czy aby na pewno wszystko dobrze pamięta i na koniec zdać relację jakimiś słówkami, które będą odpowiednie:
– Niby nic, poza szybkim przylotem. Ale czuć było, że coś się jej nie podoba. To pewnie wystraszyło Thear – w końcu odpowiedziała przy okazji próbując sobie wytłumaczyć tę sytuację. Fakt, Perła nie zrobiła niczego, co byłoby wrogie w oczywisty sposób... Ale najwyraźniej Thear była strachliwym i wrażliwym pisklęciem, które od razu coś wyczuło. W to Trel nie wątpiła – sama nie posiadała tej wrażliwości, ale z Plagijką coś było na rzeczy!
Nim Strażnik zdążył pociągnąć temat, okazało się, że Estrel siedzi już za długo. Wstała na równe łapki i zaczęła krążyć przed Strażnikiem. Jak zawsze z energią, choć tym razem bez uśmiechu. Trzeba najpierw skończyć tę bardzo poważną rozmowę!
autor: Dymomówczyni
17 mar 2020, 18:38
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 84850

Wszelka wrogość szybko zniknęła. Nie pierwszy raz próbowała się tak pozbyć jakiegoś kompana... I dlatego z doświadczenia wiedziała, że to tak naprawdę nic nie daje! Po prostu usiądzie gdzieś dalej, poza jej zasięgiem i tyle z prób pobycia w samotności.
Chociaż teraz sama nie była! Na krótką chwilę słowa Zefira wywołały w niej wyrzuty sumienia. Chyba pierwszy raz, bo dopiero teraz ktoś zwrócił na to uwagę w tak łagodny sposób. Czy też raczej zrobił to bez monologu na temat tego, po co, na co i dlaczego. Ani bez jej własnych prób zaczęcia tematu. Ani...
Uch, mniejsza z tym. To wciąż jej przeszkadzało, a wyrzuty zniknęły nad wyraz łatwo. Równie szybko, co się pojawiły.
– Taaak... Mama pokazała mi prawdziwe gołębie. Wiem, że to jest... Ten... Sokół-kompan – stwierdziła, tym razem trochę rozdrażniona. Ile można tłumaczyć to samo?
Co z tego, że za każdym razem tłumaczyła to innemu smoku i że za każdym razem nie robiła tego w jasny sposób...
Zaraz jednak na jej pysku znów pojawił się uśmiech.
– Ale przy tobie nic mi nie grozi, nie? Możemy wrócić do pułapek? To na pewno jest przydatne! I ciekawe! – dodała zataczając koło w miejscu, w którym jeszcze niedawno znajdował się maddarowy twór. – Jak takie coś zrobić bez maddary? Bo chyba nie będę wciąż siedzieć przy takim czymś. Ptak by zauważył... – zaczęła i po chwili sprostowała, co ma na myśli. – Sznurek? Sam takie robisz? – I z tymi słowami przysiadła przed Zefirem. Wzorowy uczeń... A może po prostu chciała zmienić temat.
autor: Dymomówczyni
17 mar 2020, 18:23
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 98273

Czy Trel dalej ciągnęła ten temat? Nie.
A czy tłumaczenie matki jej wystarczyło? Chciałaby... Ale nie. Ani trochę! Estrel wciąż nurtowało to samo pytanie, a odpowiedź zdawała się w żaden sposób nie być wystarczająca. Czy też raczej – nie przemawiała do niej. No bo skąd Łowcy mogą mieć tyle mięsa? Może stąd, że polują więcej, bo przecież taki Uzdrowiciel jest zajęty tym całym zbieraniem ziół i leczeniem?
Ale mniejsza z tym. No, a przynajmniej w tej chwili. I z tym smokiem. Trel podejrzewała, że wiele już na ten temat od mamy nie wyciągnie... Ale od innego smoka? Przecież swoich pytań nigdy nie zapomniała, więc gdy, tak, jak zapowiedziała Biel, nadejdzie moment jej pierwszej wizyty uzdrowicielskiej, jeszcze poruszy ten temat!
A na razie...
– Wiem gdzie jesteśmy – stwierdziła, rozglądając się po okolicy. – To stąd mogę już iść sama, tak? – spytała i nim Perła zdołała udzielić jej odpowiedzi, poczuła jak pisklę krótko się do niej przytula. Chwilę później Trel już pędziła między drzewami. – Dalej już trafię. Cześć! – I już jej nie było...
O ile jednak zniknięcie między drzewami było proste, tak Trel nie wątpiła w to, że kompanów tak łatwo nie zgubi. Na pewno jeszcze ktoś za nią poleci... Ale tym nie zamierzała się przejmować. Ledwie kilka ogonów dalej znów zwolniła i spacerkiem zaczęła sobie iść... Mniej-więcej w kierunku Drzewa taty. Mniej-więcej nie dlatego, że nie znała drogi, ale dlatego, że skoro już tu była, to chyba nie zaszkodzi trochę pozwiedzać, nie?
Nie żeby w lesie dało się wiele znaleźć o tej porze roku...

zt~
autor: Dymomówczyni
17 mar 2020, 18:07
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Strzeżony Dąb
Odpowiedzi: 237
Odsłony: 23713

Protest Hebzena zadziałał dezorientująco. W pierwszej chwili Trel zaczęła odruchowo zwalniać... Ale nawet nie zdążyła się zatrzymać! Tata ubzdurał sobie, że jej dalszy bieg może zmotywować resztę... A może to wcale nie było takie głupie? Tak, czy siak, złotołuska zamierzała podjąć to wyzwanie!
Pchnięta przez Strażnika, zaczęła biec szybciej, jednocześnie przysłuchując się temu, co on tam tłumaczył. A było czemu, bo to same przydatne rady! Chociażby to, jak oddychać – Estrel szybko dostosowała się do polecenia ojca, przebierając łapami coraz szybciej. I szybciej. I szybciej. Co jakiś czas zerkała na Strażnika, by sprawdzić jak ona stawia łapy, ale prędko sama złapała jakiś rytm i zdołała przyspieszyć. I już nie zwalniała! Wyglądało to wręcz tak, jakby próbowała stąd uciec – przemykała między drzewami, unikając ostrych skrętów. Susami pokonywała to kolejne połacie terenu. Najpierw z całej siły odpychała się tylnymi łapami, potem przednie wyciągała jak najdalej. Tylne lądowały tuż przy przednich i znów cykl zaczynał się od nowa, gdy odbijała się podłoża. I o dziwo tym razem nawet się nie potknęła! Może fakt, że teraz była skupiona tylko i wyłącznie na biegu trochę w tym pomógł. Skoro już nie musiała przejmować się braćmi...
Mogła pędzić jak strzała! I to też robiła. W równym tempie, utrzymując równy oddech. Skrzydła dociśnięte do grzbietu, ogon niepuszczony luzem pilnował równowagi. I chyba nie szło tak źle...?
autor: Dymomówczyni
04 mar 2020, 18:16
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 7067

Zaczęła podążać za Duchem i jego kompanem, gdy tylko zamajaczyli jej na horyzoncie. Jeszcze na terenach Ognia.
Choć nie szła za nimi po to, by rozmawiać, czy dlatego, że była tak bardzo zainteresowana tym, co zamierzają zrobić. Nieee... Ona po prostu się uczyła. Czego? Ano, skradania! Wydawało jej się to umiejętnością niezbędną do przeżycia... Poza tym, skoro Gołębie mogą, to czemu nie ona? Ba! Wiedząc co nieco na ten temat, nie dość, że łatwiej jej będzie ich wypatrzyć, to może też sama częściej będzie miała szansę na bycie niewidoczną...
Tak więc kompletnie nie przejmując się faktem, że w okolicy pewnie był jeden z kompanów Bieli, ruszyła za Ognistym i pumą.
I skradała się tak dość długo, bo aż do Dzikiej Puszczy! Tę okolicę już dobrze znała i chyba nie powinna tu przyłazić bez wiedzy mamy... Ale z drugiej strony, Trel była pewna, że nie zgubiła swojego dzisiejszego stróża. A skoro podążała za jakimś smokiem Ognia, to chyba mama nie będzie od razu panikować, nie?
I tak co chwila tutaj przyłaziła...
Ale nigdy nie dotarła do tego miejsca. Albo może po prostu go nie zauważyła? Jedno było pewne – jeszcze go nie znała. Nie zdążyła go wyeksplorować, a z pewnością było tam coś ciekawego! Wciąż próbując być jak najciszej, zaczęła się skradać za Duchem i Reyem do środka tego tajemniczego miejsca i...
Uch, czy to jedzenie? No rzeczywiście, sama była trochę głodna.
Tylko czy powinna? Czy mogła? Nie otruje się?
Ale ten Ognisty i jego kompan nie wyglądali na zmartwionych. Wokół nie widziała żadnych trupów... Ani też dzikich zwierząt, swoją drogą. Ciekawe!
Zbyt wiele pytań w tak krótkim czasie...
Nie wiedziała, czy Ognisty ją zauważył. Nic nie powiedział, nie dał po sobie znaku... Może miała jakiś wrodzony talent i powinna zostać Łowcą, hmmm?
Tak cz siak, nadszedł moment ujawnienia się!
Ale najpierw jedzenie! Sama nie wiedziała, kiedy tak zgłodniała.
Młoda jeszcze raz czujnie rozejrzała się wokół. Szybko zgarnęła do pyska jakiś ładniej wyglądający kawałek mięsa , który przy tym wszystkim nie wyglądał zbyt podejrzanie i czym prędzej podreptała za kompanami. Ledwie zaczęli jeść, a złota iskierka już się przy nich znalazła.
Przez chwilę patrzyła się na nich w ciszy. W końcu, naśladując spokojną, cywilizowaną metodę Ducha, zaczęła powoli odrywać kawałki mięsa i je przeżuwać. Jeden kęs, drugi...
I pytania!
– Co to za miejsce? Skąd to jedzenie? – A potem jeszcze kilka kęsów. Mięso zniknęło szybciej, niż się spodziewała... Tak samo, jak szybko pojawiła się sytość, którą nie od razu zarejestrowała. Do tego czuła się naprawdę dobrze, a i nikt inny wciąż tutaj nie umarł, więc chyba wszystko będzie w porządku...
To wszystko jednak nie zmieniało faktu, że wbiła w Ducha wyczekujące na odpowiedź spojrzenie. Nie musiał wiedzieć, że dotarła tutaj tylko dlatego, że od dłuższego czasu Czarodziej i jego kompan byli śledzeni...
autor: Dymomówczyni
03 mar 2020, 19:44
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 98273

Trel niemalże zaświeciły się ślepia na słowa matki. Maddara... Coś co samo w sobie nie ma postaci, ale za to może przybrać dowolną postać, na jaką tylko wpadnie smok. Coś, co jest ograniczone tylko wyobraźnią!
Jakoś nie brała teraz pod uwagę faktu, że przecież początkujący mag nie zrobi czegoś tak widowiskowego, jak wprawny Czarodziej. Ani że w ogóle nie jest to tak potężne... Ale ciekawe? Tak, to na pewno...!
Na odpowiedzi na kolejne pytanie jedynie z powagą pokiwała łebkiem. Czyli podejrzenia miała dobre, ale... Zaraz, coś jej nie pasowało!
– Dlaczego nie mogę wiedzieć więcej? A gdybym została Klerykiem, dowiedziała się i uznała, że jednak nie chcę być Uzdrowicielem? – Bez żadnego wyjaśnienia to nie brzmiało zbyt przekonująco. Jeśli rzeczywiście miał ją ktoś leczyć, to wolała znać w szczegółach przebieg takiej akcji... Choć to pewnie w dużej mierze wynikało z ciekawości.
Oraz tego, że nie odpowiadał jej fakt, że nie bycie Klerykiem jej wiedzę ograniczało. Nie dość, że dorośli tak często powtarzali "dowiesz się, gdy będziesz starsza", to teraz jeszcze to...
autor: Dymomówczyni
02 mar 2020, 21:39
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 84850

Zdawało się, że spotkanie uchodziło za katastrofę tylko w oczach Rozrabiaki. Trel zdawała się nie do końca zauważać jego rozterki. Ba! Sama cieszyła się, że go znalazła. Nawet nie do końca rozumiała, co to właściwie znaczy – dlaczego nic o niem nie wiedziała? Ale i tak cieszyła ją jego obecność.
Zabawne, że obserwująca to za pośrednictwem Adiry Perła, zaczynała tak panikować...
– Bardzo ładna! – przyznała Rozrabiace, choć nijak nie mogła się dopatrzyć tych piegów. Sama jakoś nie przejęła się faktem, że ani ona, ani Ibris, ani nawet Łajza nie mają podobnej. Jakoś nie powiązała ze sobą faktu, że mogło to wynikać z nieco innej linii pokrewieństwa...
A tak swoją drogą miała nadzieję na jakieś sprostowanie tej sytuacji – jego relacji ze Strażnikiem... Tymczasem wygląda na to, że Wyzwolony nie chciał na ten temat mówić. No, dobrze nie teraz... Spyta kiedy indziej! Nie dziś, ale jedno jest pewne – do tego tematu jeszcze kiedyś wróci!
Estrel z początku z lekkim powątpieniem przyglądała się jego pułapce. Fajnie, że znał jakiś sposób, ale... Czy taki Fio mimo wszystko nie był zbyt inteligentny?
Ale może jakby trochę poeksperymentować... Poza tym zawsze mogła to wykorzystać w przyszłości w czasie polowania! Tak więc wiedza przekazywana przez brata pochłonęła ją bez reszty. Uważnie przyglądała się jego tworowi, choć jak się okazało, nie był on materialny; o czym przekonała się, gdy tylko spróbowała go dotknąć. Ale za to tłumaczenie zdawało się logiczne! No dobra, coś chyba z tego kiedyś będzie...
– Dobra, brzmi nieźle, ale... Gołębie są większe od kruków. Nie masz może czegoś na rozmiar... Fenikasa? – spytała z nadzieją. Co ciekawe, w ogóle nie wyglądała na znudzoną tematem. Ba! Bez większego problemu Rozrabiaka zainteresował ją zastawianiem pułapek. Z chęcią dowiedziałaby się czegoś jeszcze...
Nagle jakby coś ją tknęło. Rozwarła szeroko ślepia i nim brat zdążył cokolwiek powiedzieć, sama rzuciła;
– Czekaj! – I rozejrzała się czujnie dookoła...
Tam! Gdy wiesz czego szukać, nie jest to takie ciężkie. Bo gdzie może przysiąść taki sokół? Na gałęzi. A jak taki sokół wygląda? Cóż, chyba nikt nie wątpi, że Trel zdążyła już dawno zapamiętać, jak wyglądają kompani matki...
– Gołąb, sio! Nic się nie dzieje, sioooo! Leć sobie! – krzyknęła, nagle się zrywając i podbiegając do drzewa... Stanęła na tylnych łapach, przednie opierając o pień... Ale to pewne niezbyt skuteczne. Nawet jeśli Adira odleci, to pewnie zaraz się znów przyczai w okolicy. Cho.lerne Gołębie... Niby obecność sokolicy zawsze była dla niej znośna... Ale teraz na pewno nic się jej nie stanie, prawda? A przede wszystkim, jak tu planować pozbycie się Gołębi, jeśli jeden z nich przez cały czas podsłuchuje...
autor: Dymomówczyni
02 mar 2020, 21:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 86983

Słuchając przez cały czas Strażnika, przyglądała się błonom Zamąconego. Nie zawsze ma się okazję przyjrzeć takim rzeczom z bliska... Może przez to wyglądała, jakby zbyt uważnie nie słuchała tego, co mówił Strażnik, ale to stwierdzenie byłoby dalekie od prawdy! Skoro sama chciała nawiązać tak ważny dialog, to przecież nie będzie teraz ignorować swoich rozmówców! Po prostu jednocześnie potrzebowała jakiegoś zajęcia...
Zastrzygła uchem, gdy tylko usłyszała nacisk, jaki ojciec położyła na słowo "nauka". Mimo wszystko nie była taka głupia i od razu zrozumiała, że to nie było przypadkowe.
Posłała Błyskowi szeroki uśmiech, słysząc, jak oferuje jej pomoc w nauce. Na pewno będzie o tym pamiętać! A tymczasem...
Trel cofnęła się o krok. Raz, czy dwa przeszła się wzdłuż drzewa, wciąż słuchając Strażnika. W końcu przysiadła naprzeciw niego (choć wciąż na ziemi) i owinęła ogonem łapy. Wyprostowana, zaczęła z zadziwiającym spokojem tłumaczyć. Bo narzekaniem się z tatą nie dogada. To pewne... Trzeba spróbować inaczej! W prawdzie, nie całkowicie zrozumiała naukę, którą właśnie próbował jej przekazać... Ale jednak wciąż rozumiała to tłumaczenie na tyle dobrze, by wiedzieć, że powinna spróbować innej metody.
– Adira jest w porządku, jest cicha. Fio ostatnio też się nie rzuca... Ale przesadzają, gdy cos się dzieje. Ostatnio rozmawiałam z innym pisklakiem. Gdzieś w okolicach Dzikiej Puszczy. Któryś Gołąb wezwał mame, ona zaczęła panikować – nie wiem dlaczego – i przestraszyła to piskle. Tylko Thear nie robiła nic złego – mówiła spokojnie, bez jakiś większych emocji... Choć w zdaniu, które po chwili ciszy dodała, zabrzmiał jakiś smutek. – Z nią też był jakiś kompan, ale on nic nie robił. Chciała mi pomóc cię znaleźć, bo tak trochę się chyba... Minęłam z Puszczą – Zgubiła? Nie. Oczywiście, że się nie zgubiła! Ona tylko minęła Puszczę, spotkała jakieś pisklę, a ono zaproponowało jej pomoc, której w prawdzie nie potrzebowała, ale z uprzejmości i tak ją przyjęła... Tak. Tak własnie było!
Oczywiście... Nikt w to przecież nie wątpił!
Póki co nie wracała do nauki walki. Do tego jeszcze zdąży dojść... Jak zawsze. Jeśli nie uzyska pytania za pierwszym razem, to za drugim albo już sama dojdzie do odpowiedzi, albo spyta jeszcze raz. Nigdy nie zapomniała swoich pytań!
Poza tym najpierw musiała przebrnąć przez obecny temat, a przecież ta sytuacja była tylko jedną z wielu, które jej przeszkadzały w jakiś sposób...
autor: Dymomówczyni
18 lut 2020, 20:15
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 86983

Nie przejmowała się krępującą ciszą. Patrzyła wyczekująco na Strażnika... Tylko po to, by kolejny smok próbował jej wmówić, że Gołębie to nie gołębie. Oczywiście, że nie! Ale co ona ma poradzić na to, że oni nie wyłapują uchem takich niuansów, jak “Gołąb” przez duże “G”?
– Tak, tak, bo gołąb to inny ptak... Ale Fio i Adira to Gołębie Stróżujące! – Teraz to ona musiała coś wytłumaczyć i tłumaczyła z prawdziwym zapałem. I może też lekką niecierpliwością... Nieuzasadnioną, tak w gruncie rzeczy, ale w tym wieku jeszcze do niej nie docierało, że nie może winić smoków o to, że nie rozumieją jej skrótów myślowych.
Jakieś posłuszne, spokojne pisklę zapewne zgodziłoby się ze Strażnikiem... Ale nie Trel. Nagle zamrała, jakby wydarto jej oddech z piersi. Sztywno wyprostowana, wbiła uparte spojrzenie w ojca. Jedynie ogon nerwowo drgał, gdy czekała, aż zarówno on, jak i brat-Błysk skończą swoje tłumaczenia. Taaak... Wiedziała po co to i że teoretycznie to jest dobre...
Ale coś jest dobre tylko wtedy, gdy jest zrównoważone złotym środkiem, a nie, gdy występuje w przesadzie!
– No właśnie nie! Znacy... – Zamilkła, by po dłuższej chwili na powrót podjąć dialog. Tym razem z większym spokojem i starannością wypowiadała swoje słowa. – One latają i z reguły nawet się kryją, więc nie jest źle... Ale one przesadzają. Albo mama przesadza. Nie mogę nawet pogadać z obcym pisklakiem, bo zaraz przylatuje oskarżając je o nie-wiadomo-co.
A to wszystko prawda! Była już taka sytuacja...
Była też sytuacja, w której Trel z drobną pomocą sama sprowokowała Fio... Ale nie chciała go przecież zabić, a jedynie zyskać trochę spokoju! I w sumie nie wyszło tak źle, bo teraz jeśli dostrzegała jakiegoś kompana, to z reguły była to Adira, a rodzicie chyba o niczym nie wiedzieli... Dobrze. Niech to pozostanie tajemnicą.
Dlatego początkowo zachowała dyplomatyczną ciszę, gdy tata spytał, co jest nie tak z kompanami. W końcu jedynie podbiła swoje wcześniejsze tłumaczenia;
– Przesadzają. Nie mam spokoju. Mogą latać, ale niech się nie wtrącają.
Już w ogóle pomijając fakt, że po raz kolejny wyskakiwali jej z tym, że czegoś jeszcze nie umie, że kiedyś się nauczy....
– Ale nie możecie mnie po prostu nauczyć walczyć, czy coś? – już po chwili dodała cicho, nie wytrzymując i zrywając się na równe łapy. Najpierw po prostu zatoczyła niewielkie kółeczko przed drzewem, potem znalazła się tuż przy Błysku, gdzie z wyraźnym zaciekawieniem wbiła spojrzenie w jego błony. Ba! Pochyliła się nad nimi i wyciągnęła jeden szpon, by lekko tapnąć błonę na ogonie. Skoro ma okazję przyjrzeć się czemuś takiemu z bliska, to trzeba skorzystać!
autor: Dymomówczyni
17 lut 2020, 22:29
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 98273

Fakt, to zaskakujące, jak długo trzymała w sobie to pytanie. Może nie widziała do tego dobrej okazji, może uznała, że sama może dojść do odpowiedzi... Tak, czy siak, w końcu padło. I teraz już na pewno nie da matce spokoju, póki na nie nie odpowie!
I rzeczywiście, odpowiedź dostała... Choć przy okazji pojawiło się kilka innych pytań. Trel puściła mimo uszu uwagę, że jest to kolejna zdolność, o której się dowie “gdy podrośnie” i od razu wyrzuciła z siebie to, co nękało jej ciekawość;
– Ona jakoś wygląda? Coś jak serce, tak? – Skoro była w środku, to to chyba logiczne, że maddara jest innym narządem, tak? A to, że samych narządów z nazw znała może dwa...
Jakaś iskra błysnęła w jej ślepiach na wieść, że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia. Ciekawe, bardzo ciekawe...! Ale na razie pozostawiła ten fragment bez odpowiedzi. Jedynie z szerokim uśmiechem i wyraźnym zafascynowaniem dorzuciła kolejne pytanie;
– Jak ci pomagała? Jak w ogóle wygląda leczenie? – Tu na chwilę się zatrzymała, zbierając w głowie myśli. – A teraz nie leczysz, booo... Jesteś Starszą? Tak? – Żeby nie było, że nie słucha, gdy mama coś tłumaczy! Co to, to nie! Słucha przez cały czas... Tylko nie wszystkie pytania przychodzą od razu. Na niektóre smok wpada później...
autor: Dymomówczyni
14 lut 2020, 22:26
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 84850

Tak po prawdzie, to rozumiała może połowę z tego, co mówił do niej Rozrabiaka. Wiele z tego... po prostu nie było zrozumiałe. Nie wiedziała, jak wyglądają relacje brata ze Strażnikiem. Nie miała skąd... Przecież dopiero co się dowiedziała, że on w ogóle istnieje!
– Też jesteś podobny! Tylko masz takie fajne futerkooo... – mruknęła cicho, wbijając zafascynowane spojrzenie w grzywę Zefira. Zaraz jednak dotarł do niej sens całej wypowiedzi. Uśmiech z jej pyska zniknął... Ale tylko na chwilę. Zaraz znów się szeroko uśmiechnęła, odsłaniając kiełki. – Nic się nie stało! – zapewniła, przez cały czas uważnie go słuchając... Tak po prawdzie, to dopiero, gdy to powiedział, zauważyła, że rzeczywiście coś nieprzyjaznego padło w tej rozmowie. Ale skoro przeprosił, to nie miała mu tego za złe...
Choć nie da się ukryć, że im dłużej go słuchała, tym więcej pytań pojawiało się w jej łebku. Z jednej strony lubiła takie rozmowy, a z drugiej... Drażnił ją fakt, że nie uzyskiwała wielu odpowiedzi, by zamiast tego mieć więcej pytań.
Ale skoro doszli do jakiejś zgody (bo chyba doszli?), to może pójdzie już lekko... Choć wciąż nie do końca wiedziała o czym tak właściwie rozmawiają. Kiedyś musiało się stać coś, o czym nie wiedziała.
I oczywiście było to coś, o czym wiedzieć musiała. Nie ma wątpliwości, że teraz nie da innym smokom spokoju, póki nie wybada tej sprawy!
– Dobra, więc później go sama poszukam... Ale za to nie rozumiem – stwierdziła, sama nie mówiąc w zbyt jasny sposób. A fakt, że jej uśmiech nieco przybladł, a w ślepiach pojawił się jakiś pytający błysk... Nie, to wcale nie kierowało na żadne konkretne pytanie...
Może sama nie wiedziała o co pyta? Tyle tego było...!
– Czekaj... Czyli Wyzwolony od... Strażnika? Też chce być wyzwolona. Od Gołębi – powiedziała to z całkowitą powagą na pysku, choć dla niewtajemniczonych pewnie nie brzmiało to zbyt poważnie. – Znasz jakiś sposób na pozbycie się ich? Kamienie nie działają, granice stad nie działają... – Na koniec westchnęła ciężko. I co tu robić?!
A na pytania jeszcze znajdzie pora. Niech nie myśli, że zapomniała... O nie, ona nigdy nie zapomina o swoich pytaniach!
autor: Dymomówczyni
14 lut 2020, 21:55
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 86983

Trel z widocznym zafascynowaniem przyglądała się Błyskowi. Ten wygląd! Niewielki, mniejszy od taty, ale i tak siedział na drzewie... Choć nie wyglądał na smoka, który jest do tego lepiej przystosowany. Różnice między gatunkami smoków? Zapewne, ale w tym temacie jeszcze się nie orientowała, więc Ziemny stanowił pewnego rodzaju fenomen. Tym bardziej, że już po chwili usłyszała wytłumaczenie Strażnika.
Przysiadła na śniegu, nie bardzo przejmując się jego chłodem. Na krótką chwilę jej uśmiech został zastąpiony miną pełną skupienia, gdy z przekrzywionym łebkiem przyglądała się morskiemu. W końcu przerwała ciszę;
– Cyli starszy brat-Błysk, tak? – pytając wptarywała się we wspomnianego smoka, choć nie sposób stwierdzić, czy w ogóle oczekiwałą odpowiedzi. – I też w Ziemi...– zakończyła cicho, wciąż w zamyśleniu. W końcu znów się uśmiechnęła – tym razem na pewno było to coś skierowanego do Zamąconego.
Choć nie trzeba było długo czekać, by jej mimika zmieniła się po raz kolejny. Tym razem przybrała bardzo poważny, niemalże godny dobrego polityka, wyraz i wlepiła swoje błękitne ślepia w Strażnika.
– Poniewaz mam ważną sprawę...! Możesz coś zrobić z tymi Gołębiami? Mama wysyła je za każdym razem. Rozumiesz? Zawse!. Zawse to bardzo dużo! – zaczęła mówić. I o dziwo, była dziś bardzo rozgadana. Niezwykła rzadkość... Co wcale nie znaczyło, że wszystko będzie jasne dla jej rozmówców. – A ja ich wcale nie potrzebuję. Bo dobrze sobie radzę, widzis? – I jakby chcąc coś pokazać, wstała na równe łapy. Zatoczyła koło przed drzewem i znów stając na wprost niego, dokończyła. – Sama tu dosłam! I nic mnie nie zjadło. I jakoś cię znalazłam, i w ogóle... Mogę chodzić bez Gołębi, plawda? Albo chociaż po terenach tego tam... Stado, o!
Czyli innymi słowy chodzi o... O co tak właściwie chodzi z Gołębiami? To wiedzieli tylko wtajemniczeni...!

Wyszukiwanie zaawansowane