Znaleziono 5 wyników

autor: Posłuszna Łuska.
02 kwie 2020, 23:21
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117216

Fryta nie umiała rozmawiać na trudne tematy życiowe. Nie dlatego, że nie miała empatii, bo miała, ale po prostu nie potrafiła przejąć odpowiedzialności doradcy, czy też prostej roli pocieszycielki. Ale bardzo się starała zintegrować ze swoim pierwszym w życiu stadem. Jak dotąd słabo jej to szło, ale w gruncie rzeczy można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że odniosła sukces, bo jeszcze jej nie wywalili. Jednakże dla bezpieczeństwa z góry założyła sobie, że nie będzie się zbytnio do nich przywiązywać, czy też spoufalać. Dlatego trzymała dystans. Ten dystans nawet miała do zupełnie obcego jej imienia.
Na jej pyszczku wymalował się niesmak, kiedy wspomniał o "jej" imieniu. Nigdy go nie zaakceptuje, bo było nadane jej wbrew jej woli i z wyczuwalną złośliwością ze strony Lepkiej Ziemi.
– Jeśli można... Rozrabiająca Łuska – poprawiła starając się zachować uprzejmy ton i mając nadzieję, że temat imienia na tym się zakończy.
Popatrzyła z ciekawością na jego zachowanie w styczności z lodowatą wodą i wbrew temu co sobie myślał o wykręcaniu się z kąpieli, ruszyła w jego stronę. Miękko stawiając łapy na podwodnym piasku, sunąc niczym dostojny brązowy łabędź ku samcowi. Woda była, delikatnie rzecz ujmując, lodowata. I miała wrażenie, że zaciska swe mrożące zębiska na jej łapach jak imadło i zaraz połamie jej kości. Starała się jak mogła o tym nie myśleć. Jej gęste i miękkie futro doskonale chroniło przed mroźnym powietrzem, ale z lodowatą wodą nie miało szans, natychmiast tracąc swoje izolacyjne i estetyczne właściwości. Napięcie jej mięśni było widać gołym okiem. Jej kroki były coraz sztywniejsze, a mina skupiona, jakby miała znieść jajo! Ogon też był zesztywniały, uniesiony nad tafle wody i wyprostowany. Cała była napięta jak struna.
Gdy już stanęła obok błękitnołuskiego towarzysza odetchnęła pełną piersią, jakby przez całą drogę wstrzymywała powietrze. Starała się nie zamoczyć za bardzo, choć i tak woda tu nie dosięgała jej nawet do łokci.
– Jest... zimna. Chyba nie dam rady. Nie zamoczę brzucha – położyła po sobie uszy. Jak na północną przystało – stroniła od zamaczania futra, które potem niesamowicie ciężko było wysuszyć.
autor: Posłuszna Łuska.
31 mar 2020, 23:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117216

Przez myśli przebiegł jej plan awaryjny, czyli znalezienie cieplejszego akwenu. Mogła się zaziębić w tym jeziorze, a smoczy katar to prawdziwa trauma. Ale najpierw musiała poczekać na przybycie swojego nauczyciela. Przycupnęła na plaży, z dala od brzegu i wypatrywała na niebie smoczego kształtu. Jej duże uszy, wychwyciły chlupoczący dźwięk, wyraźnie odbiegający swym rytmem od mlaskających fal na brzegu. Obróciła głowę w tamtą stronę wyostrzając swój bystry wzrok w tamtym kierunku, aż zobaczyła niebieskiego smoka, idącego w jej kierunku po płyciźnie, a jako, że nie była ignorantką, bacznie przyjrzała się jego wyjątkowej budowie. Jego ciało wykańczały liczne, błękitne błony, miał zwartą łuskę i opływowy kształt. Ten wygląd mocno zaciekawił młodą samiczkę, ale jeszcze bardziej zaintrygowało ją zachowanie Zamąconego, który wydawał się nieobecny duchem.
Pomimo swojej natury, poczuła w sobie uczucie troski i zmartwienia. Co prawda, to nie jej sprawa, ale czy smok powinien w tym stanie marnować czas na szkolenie aroganckiej adeptki? Nawet ona uważała, że nie.
Tym chętniej... Odmówiła wejścia do wody, wykorzystując jego stan do wymówki.
– A ja, jak wiesz, Fryta. Wyglądasz na osowiałego. Może jesteś chory? Powinniśmy zatem przełożyć naukę na później. Nie powinieneś uczyć w tym stanie. Idź się lepiej połóż – zachęcała samca udając troskę w głosie w ogóle się nie ruszając z miejsca.
autor: Posłuszna Łuska.
29 mar 2020, 23:31
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117216

Smoki coś ostatnio strasznie się spragnione stały. Ilekroć myślała, że znalazła odpowiednie miejsce, ktoś bezczelnie ją uprzedził.
Nagle wszyscy chcieli uczyć się pływać.
Już straciła nadzieję na znalezienie dobrego miejsca na naukę, aż tu nagle... JEST! Idealna zatoczka zakręcająca łagodnie nad rozległą plażą. Było tu wszystko czego potrzebowała: plaża, woda, słońce i żadnego niepotrzebnego gapowicza.
Niemal natychmiast uniosła głowę i zaryczała swoim bardzo przyjemnym dla ucha podniesionym tonem. Ten wyjątkowy głos trudno byłoby pomylić z innym. Błysk powinien bez problemu rozpoznać jego właścicielkę i ocenić jego źródło. Powinien nasłuchiwać, w końcu to Wyzwolony miał go uprzedzić, że jego podopieczna będzie go wzywała.
Gdy skończyła swoje śpiewne nawoływania, podeszła ostrożnie go brzegu jeziora i zanurzyła w spokojnej tafli wody koniuszki palców i od razu się skrzywiła. Woda była lodowata! Może to jednak nie był najlepszy pomysł? Za wczesna to pora na kąpiele.
autor: Posłuszna Łuska.
04 mar 2020, 19:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95269

W ogóle nie przejmowała się tą powodzią sarkastyczności. Łowca na swój sposób był bardzo uprzejmy ucząc ją praktycznie od "zera". Chciała jak najlepiej wykorzystać wpajaną jej wiedzę, toteż nie narzekała.
Kiedy zaczął jej opowiadać o sprawach o których wcześniej nie miała pojęcia – albo po prostu nie zwracała na nie uwagi – zaczęła tak trochę sprawdzać to w skromnej praktyce. To znaczy, gdy mówił o uginaniu łap, popatrzyła na swoje i wstała ustawiając się na lekko rozstawionych kończynach, a potem delikatnie ugięła je w stawach, potem bardzie i bardziej, aż prawie szorowała brzuchem po śniegu. Zaczęła iść w takiej pozycji, wolno i płynnie stawiając łapy na śniegu wykonując kilka kroków. Płynnie kołysała grzbietem i ogonem starając się obserwować wyobrażoną przez siebie zdobycz. Ach, zapomniała o wietrze, co natychmiast poprawiła zmieniając kierunek na taki z którego wiał chłodny wietrzyk.
Ni stąd ni zowąd zamarła w bezruchu w połowie kroku, z jedną z przednich łap uniesioną nad śnieg. Wstrzymała lekko oddech niemalże czując to napięcie, ale jednocześnie starała się rozluźnić, by następny krok nie był zbyt gwałtowny ani szybko. Idąc tak sobie parę kroków, starała się patrzeć pod łapy i kontrolować miejsce w którym je stawiała. Co prawda wszędzie leżał śnieg i mogła co najwyżej sobie wyobrażać przeszkody.
O, właśnie. Przeszkody.
– Ogon, trzeba go pilnować, żeby nie poruszał się i czegoś nie potrącił. Powinien być lekko uniesiony nad ziemię jak podczas biegu. I... nie wiem czy to też, ale oddech chyba też trzeba pilnować. Powinno się go spłycić? Smoki z katarem mają chyba przekichane – zadumała się.
autor: Posłuszna Łuska.
02 mar 2020, 19:45
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95269

"Puszysty zad"? Te ostatnie słowa krążyły w jej głowie. Rozważała kilka znaczeń tego określenia. Pierwsze, które jej przychodziło do głowy, to takie, że miała po prostu futro na zadku i wtedy by się nawet z nim zgodziła. Drugie, te trochę zabawniejsze – odnosiło się do jej tuszy, która nie przekraczała norm, bowiem była zgrabną samiczką o doskonałych proporcjach. Stawiała na to pierwsze, bo to byłby najmilszy komplement ze strony jej "mistrza".
Szła za nim wodząc wzrokiem za jego końcówką ogona, którą obierała sobie za cel. Przyczajała się jak początkujący łowca. Popełniała szereg błędów, ale nie była aż taka zła. Skakała co rusz z rozczapierzonymi palcami przednich łap, jakby chciała go zaatakować, jednak za każdym razem lądowała bliżej lub gdzieś obok. Nie przez błąd, ale ze zwykłego instynktu samozachowawczego. Podejrzewała, że ten błękitnołuski smok mógłby bez wahania ją przez taki wybryk ugryźć, albo gorzej: zostawić w środku szkolenia.
Potem razem wzlecieli ku niebu. Smok chyba nie był najlepszym lotnikiem, bo bez problemu udawało się jej utrzymać go w polu widzenia. Kiedy zaczął zniżać lot, ona zrobiła to samo. Zakołowała wokół niego, a potem figlarnie musnęła go lotką po karku lądując po jego prawicy.
Gdy zaczął coś mówić, natychmiast przerwała czajkę i podbiegła do jego boku przyjmując poważną, skupioną postawę. Nie do pyska jej była taka ponura mina, ale chciała go naśladować, więc robiła to co on.
– No więc... Przy skradaniu uważamy na... Ee. Na to, żeby być cichym, przyczajonym jak kot na mysz! Trzeba się pochylić i patrzeć wprost na ofiarę, a potem w ostatnim momencie skoczyć na nią i pożreć! – wyszczerzyła się. Dobrze?

Wyszukiwanie zaawansowane