Znaleziono 75 wyników

autor: Zapierający Dech
17 gru 2020, 15:33
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Diamentowe źródełko
Odpowiedzi: 484
Odsłony: 72848

  Podczas swoich wędrówek, zdarzy się czasami samcowi zajść za daleko. Podobnie było i teraz.
  Chodząc po Dzikiej Puszczy należącej częściowo do Ziemi, nie zauważył nawet, kiedy wyszedł na część terenów Wspólnych. Poczuł niknący zapach domu, ale mógł go połączyć z wieloma czynnikami (niechętnie uczęszczana okolica, zbliżanie się do jakiejś granicy), niekoniecznie z faktem wykroczenia.
  To, co go uświadomiło, była nagła cisza. Nie towarzyszyły mu odgłosy zwierząt, jakoby żadnych tu nie było. Na podstawie obserwacji łatwo doszedł do wniosku, że te nie występują na Wspólnych, najpewniej przez spore zagęszczenie smoków i ich zapachu – bądź co bądź Wspólne były wielokrotnie mniejsze od terenów stadnych.
  Zatrzymał się więc, spoglądając za siebie. Wracać czy nie? Chociaż, jaki jest sens zawrócenia? Nie zaszedł na tereny obcego Stada.
  Po krótkiej chwili wahania, ponownie ruszył w marsz, równym, nieco już cichym krokiem, jakoby taki sposób poruszania wchodził mu w nawyk. Ciekawe co – lub kogo, dopowiada narrator – dzisiaj spotka?
autor: Zapierający Dech
16 gru 2020, 15:09
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 67348

  Hm. Bardzo ciekawe podejście. Takie prawdziwe, ale i nietypowe, zwłaszcza z tym brakiem niechęci w głosie i aparycji. Kijanu miał co prawda zgoła inne zdanie – nie warto podejmować się wyzwania, kiedy się wie o jego niepowodzeniu – ale zachowa je dla siebie, bo jednak tematem rozmowy nie jest ta właśnie kwestia (pomijając to, że wtedy się wytworzy za wiele tematów naraz, co potrafi wyglądać... przynajmniej nietypowo).
  Tak, zauważył jej osobliwy sposób wypowiedzi, zwłaszcza to "ona" na początku. Do tego, dobrze pokrywa się to z sympatią do pierwszego imienia. Poza tym, raczej dziwniej by się czuło przestawiając się z "Kijanuliws to" na "Upojny to", niż z samym faktem jedynie zmiany przedstawiania się (i narracji).
  Aj, no tak, zapomniał o tym wspomnieć na głos – punkt dla Ciebie. I ona sama również pochodziła od dwóch matek? Więc faktycznie można mieć albo dwóch ojców, albo dwie matki? (tu narrator żałował, że nie może mu powiedzieć prawdy, tylko musiał w pełni spisywać jego myśli) Chociaż, czy były przynajmniej z wyglądu owocami...? Nie, raczej nie. Honi to smok jakich wielu (chociaż wygląda dosyć mizernie, nieco się tym martwił), a druga matka wyglądała jak ryba, z najwyżej żółtymi elementami.
   –
Nie, nie są owocami. Ani dosłownie, ani z wyglądu. Jedna to smoczyca o jasnych łuskach, a druga przypominała rybę i miała co najwyżej żółte elementy, ale tej nigdy nie widziałem osobiście. Jeden z braci ma wzory po niej. Ale mogę się podpytać, może czegoś nie wiem – odpowiedział, po chwili zastanowienia. Na prośbę skinął łbem. – Poinformuję Cię i przekażę, kiedy znajdę coś takiego. – powiedział
autor: Zapierający Dech
15 gru 2020, 22:54
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Robi postępy, to dobrze. Tak samo jak i dobrze, że przejdą do dalszych nauk. przed tym jednak ma powiedzieć co pamięta z teorii. Trochę średnio widział powód, bo mieli ją niedawno, ale skoro tego wymaga, to pewnie dopowie do tego coś nowego:
   –
Maddara jest energią, którą posiada w sobie każdy smok. Jest ona magazynowana w źródle, które wpierw trzeba odnaleźć i przebudzić. Z jego pomocą smoki mogą materializować na jakiś czas twory swojej wyobraźni. Nie są one trwałe, a same właściwości są zależne od wyobrażenia, czyli woli rzucającego. Bywa również przydatna przy oswajaniu kompanów, zakładaniu im więzi. Tak w skrócie, podałem te najważniejsze według mnie informacje – odpowiedział i poinformował na koniec.
autor: Zapierający Dech
08 gru 2020, 18:32
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 67348

  Oh. No tak, przez jej wadę trudno samicy wymówić jego imię – sama jednak wolała wymówić akurat je, niż jego adepckie. Wiedziała więc na co się pisze. Zresztą, może skracać do Kijanu, Kijanki, Kija w ostateczności... No, tak go nikt jeszcze nie nazwał, ale zawsze to jakiś wariant imienia, racja?
  Hm. Podała dorosłe tak późno? O czym to może świadczyć? Braku jej przywiązania do tego imienia? A może właśnie o większym do pierwszego? Kijanu, mimo że w teorii sam opracował swój system przedstawiania się, dalej był ciekaw podobnych opinii u innych.
   –
Mimo trudności przy wymowie, wolałaś wymówić moje pisklęce imię. I późno przedstawiłaś się dorosłym. Mogę wiedzieć z czego to wynika? – spytał się dosyć spokojnie, z niewyraźną nutą ciekawości – zdecydowanie dominował raczej spokój. – Zauważyłem, że smoki przedstawiają się rozmaicie, czasami korzystając ze wszystkich imion, a czasami z jednego. Chciałbym się dowiedzieć, czemu tak się dzieje, od czego zależy trzymanie się tej tradycji i jej siła u innych – wyjaśnił jedno ze źródeł swojego pytania. Ono na pewno wystarczy.
  Wodna zapunktowała u samca swoim oddaniem. Mimo zmęczenia i tak przybyła, a do tego wychodzi na to, że była Łowcą z powołania, z jakąś misją. Mimo to i tak odda, jak zdobędzie minimum zapasów na karmienie innych.
  "Banan". Ciekawe w brzmieniu słowo, dosyć proste, oddające na swój sposób aparycję owocu. Żałował jedynie, że jakoś nie pasuje mu do niego samego. A narrator natomiast był rozczarowany tym, że samica jednie pomyślała o powiązaniu z bananem. Gdyby tylko wiedziała jakiej płci są jego biologiczni rodzice, na pewno by się o to spytała. Zasugerowała jakoś na koniec jednego z dialogów, ale jest to zbyt wielowymiarowe stwierdzenie.
  Szkoda również, że nie spytała się o jedzenie (Paqu pomijała dość wiele istotnych kwestii), bo fakt, był zaabsorbowany bananem, ale zapytany by odpowiedział. Chociaż, kto wie? Może za pośrednictwem jakiegoś głosu coś go tknie, podpowie mu pochwalenie kuchni smoczycy? Jeszcze się okaże.
  Na wspomnienie o kropkach, odruchowo popatrzył się po sobie. Jakieś od początku były (niewiele), ale zaczęło mu ich intensywniej przybywać wraz z wiekiem – jak jak bananowi zresztą.
   –
Nie jestem już pewien, ale chyba jakieś były – odparł – a jakże – niepewnie, trochę zirytowany zapomnieniem takiego szczegółu. Z drugiej strony był wtedy jedynie świeżo wyklutym pisklęciem – za wiele to on nie wiedział. – Chętnie zatrzymam tego... banana. Dziękuję za niego, jak i posiłek. Jeśli do następnego głodu nic nie znajdę, chętnie znowu Cię wezwę – odparł, chwaląc jednocześnie sam z siebie posiłek, nie pytany, bez żadnych sugestii. Jaki wychowany!
autor: Zapierający Dech
07 gru 2020, 14:54
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 608
Odsłony: 92215

  Ah, wiatr. No tak, jego wróg, jak się okazuje. Musi go lepiej pilnować, ale jeśli poza tym wszystko było dobrze – nie było tak źle. Weźmie również jej porady dotyczące wiatru do siebie, na przyszłość, jak zresztą zawsze robił. Skinął łbem, na znak, że rozumie.
  Dalsze słowa były na swój sposób pokrzepiające. Fakt, dopiero zaczyna, pewnie po czasie się nauczy, tak zresztą było ze wszystkim. A co do pytań...
   –
W kwestii nauk – nie, nie mam pytań. Ogólnie mam tylko jedno: jaki mam test na zyskanie rangi? – zapytał.
autor: Zapierający Dech
05 gru 2020, 17:41
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Znowu mu się udało niemal perfekcyjnie. Nie przeszkadzało mu to jakoś – lepiej niż się spodziewał. Może więc powinien zająć się magią...? E, nie, machinalne czynności są przyjemniejsze wykonywane własnymi łapami. Ta pewność, ta radość, że samemu coś się zrobiło, bez pomocy z zewnątrz, bez ułatwiającej magii.
  Halo! Wróć na ziemie! Opowiada o kompanach! Przywołany samiec prędko skupił swą uwagę na słowach starszego brata. Był wyraźnie zainteresowany temat. Więź z dzikim zwierzęciem? Ciekawy koncept. Szkoda że magiczny. Chociaż... jest tylko magiczny. Tu niczego nie ułatwia, tu jest wręcz wymogiem. Jednakże wpierw trzeba coś zrobić samemu – uspokoić zwierze. Wymienione sposoby były proste, ale pewnie i skuteczne – a to się liczy.
  Po wywodzie, został szczerze zaskoczony poleceniem. Mają opisać wymarzonego kompana? Trochę nietypowe, zważywszy na poprzednie, nastawione pod tworzenie zadania. No ale dobra, nie było to trudne, będzie w stanie wysłać taką wiadomość; nawet jeśli niezbyt złożoną. Wiedział co konkretnie by chciał, ale był pewien cech jakie ma posiadać.
  Skupił się na słowach w swojej głowie (brzmi to niepokojąco, wiem, ale nie chodzi o nic złego), porządkując je w jedną wiadomość. Potem jakby je "zebrał", ciągle o nich pamiętając. Całość zaczął wysyłać ku umysłowi brata:
   ~
Chciałbym, aby mój kompan był jak cień – bezgłośny, niewidoczny, wiecznie podążający niepostrzeżenie, ukryty. Miałby być wyrafinowanym zabójcą, doskonałym w mordowaniu zwierzyny. ~ Taki oto lekko niepokojący opis dostał Świetlik, głosem Kijanuriwsa, jak zawsze spokojnym i opanowanym. Mowa była o wymarzonym, a nie realnym, racja?
autor: Zapierający Dech
28 lis 2020, 0:24
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  No no no. Kto by pomyślał, że smok początkowo nieufający magii, może być w niej aż tak dobry? No, chociaż przy niej każdy by chyba był lepszy... Ale on dodatkowo wyprzedził oczekiwania! Nie za bardzo, ale przynajmniej poszedł jakoś do przodu.
  Przynajmniej według narratora; sam smok się cieszył, że wyszło – nie było to trudne. Żałował jedynie, że nie wychodziło Mirri. Nie każdy musi być do niej stworzony. Kijanu był, podobnie jak do wielu rzeczy, ale nie warto się o tym rozpisywać – obecnie liczy się co innego.
  Skupił się na tworze, przypominając sobie gdzie go usadowił. Potem wziął poprawkę na ruchy brata. Jabłko zaczęło się przesuwać w poziomie, wprost nad centrum łapy. Ruszał nim powoli, prosto, ze stałą prędkością dwóch łusek na uderzenie serca, jedynie lekko przesuwając o łuskę, jeśli zaszła potrzeba korekty. Kiedy twór był nad celem, zaczął jego powolne opuszczanie. Zwyczajnie nadał mu standardowe przyciąganie ziemskie (określenie narratora. Kijanu naturalnie nie wie co to było), opuszczając powoli, szpon po szponie. Zwolnił do łusek, kiedy był nieco nad celem. Zmrużył ponętnie czarne pochłaniająca życie jak kosmos oczy, dla większej precyzji. Dosłownie dwie łuski nad, puścił jabłko, któremu już wcześniej nadał ciężar kamienia. Co prawda nie zrobił tego do końca tak jak miał, ale sprawdzi w ten sposób wagę. Przelewał ciągle maddarę, zarówno do manipulacji, jak i przesuwania tworem.
   –
Dobrze? – spytał.
autor: Zapierający Dech
26 lis 2020, 16:03
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Więc mieli stworzyć jabłko z pomocą magii? Dalej jakoś nie mógł zaakceptować faktu, że tak łatwo można odtworzyć rzeczywistość... ale co mu szkodzi spróbować? Może jednak jest to trudniejsze niż się wydaje?
  Pozostając skupionym, odegnał z myśli wszelkie leśne obrazy, zostawiając tylko ten jeden, konkretny obraz – podobiznę jabłka. Rozebrał je na czynniki pierwsze, wyrzucając z głosy poszczególne czynniki. Poskłada je na nowo. Zaczął od kształtu – kula o średnicy jego łapy. Spłaszczona nieco bardziej u góry i dołu, z dziurkami do środka – górna była rzecz jasna większa. Ich obwód miał wynosić raptem parę łusek – aby się odznaczyć. Sama powierzchnia kuli miała być pokryta cienką, chrupiącą skórką, tak gdzieś ćwierć łuski. Jej struktura miała być rzecz jasna twarda, acz w granicach – smok mógłby bezproblemowo się przez nią przegryźć. Kolor owej skórki miał być klasyczny, intensywna, wręcz soczysta czerwień. Dalej – środek. Wypełniony słodkim, soczystym, jabłkowym miąższem. Również nie miał być jakoś specjalnie twardy, mowa w końcu o tej części, która miała zwierać smak, była wręcz kwintesencją owocu. Trudno powiedzieć o nim coś więcej poza tym, że to on miał stanowić wagę owocu – miał on delikatnie ciążyć w łapie, z odczuwalnym ciężarem. Nie trzeba dodawać, że nie miał być głazem? Bliżej by mu było do takiego zwykłego kamienia jego rozmiarów, jakich wiele wokół. Poza tym, nie miał zawierać jakichś dodatków. Miało pojawić się przy prawym barku Świetlika, przed nim, parę szponów, w zasięgu jego wzroku. Unosiłoby się w powietrzu, wręcz by na nim stało, aby mógł z łatwością spróbować. Jakby tylko je chwycił, ta część czaru by wyparowała, oddając mu kontrolę nad owocem – on jedynie by utrzymywał jego bytność.
  Przelał maddarę w twór, patrząc na wszystko, co było w jego umyśle, w moment przenika do rzeczywistości, pod postacią owocu. Trzymał połączenie, skupiając się głównie na tym. Pozostaje jedynie poczekać na werdykt.
   –
Dobrze? – spytał się jeszcze dodatkowo.
autor: Zapierający Dech
23 lis 2020, 16:06
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 608
Odsłony: 92215

  Przyswoił wszystkie informacje, chociaż sądził że rzadko kiedy będzie poza lasem. Jednak to o oddechu było już ważne, ale i... dziwne. On naprawdę na ogół jest aż tak dobrze słyszalny? Kiedy jakoś zwróciłby na siebie uwagę, to wiadomo, zwierzę będzie bardziej wyczulone... ale dobra, już to zostawi, najwyżej sam się przekona.
  Kiedy Mistrzyni się ruszyła, sam zamierzał, ale zatrzymał się od razu po komendzie, czekając – wiedział co się szykuje. Wydane polecenie jedynie go utwierdziło. A więc czas się sprawdzić.
  Ugiął łapy, zniżając swoją sylwetkę; skrzydła przycisnął do boków, chowając je jak się da; łeb przy ziemi, śledzący drogę do celu; ogon nad ziemią, usztywniony, aby nie rozgarniał śmieci. I ruszył.
  Stawiał kroki ostrożnie, miękko, zatrzymując się co jakiś czas. Ślepia lustrowały drogę przed nim, wyłapując wszelkie patyki czy liście lub inne przeszkody. Dobierał drogę wzdłuż linii drzew, po samej ziemi, bez zbędnego poszycia. Zbliżał się nieznacznie, płytko oddychając – pobierał niezbędne minimum tlenu do pozostania skupionym. W ten sposób podchodził z wyczuciem, cierpliwością, dokładnie, z zabójczą precyzją. Łapy omijały przeszkody, wzrok stale wędrował od Mistrzyni do podłoża przed nim. Badał naraz obie rzeczy, zmieniając cel w miejscu, minimalizując ryzyko głupiego błędu. Przy dowolnym ruchu celu przystawał na moment. Kiedy patrzyła w jego stronę, spinał mięśnie nieco bardziej, aby się jeszcze bardziej obniżyć i zrównać z krzakami oraz drzewami. Jego droga wiodła bardziej bokiem, niż frontalnie (patrząc na to jak Pogoń poszła to parę ogonów dalej). Koniec końców, zjawił się za nią.
   –
Dobrze? – wyszeptał.
autor: Zapierający Dech
22 lis 2020, 21:42
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Czyli ograniczeniem jest jedyne wyobraźnia? Cudownie. Tyle dobrego, że jak już z niej skorzysta, nie będzie musiał myśleć nad jakimiś zasadami, regułami czy gestami, jak to zazwyczaj jest magią wszędzie indziej. Ta prostota miała jednak jedną wadę – wielkość jest ograniczona, ale to naturalne, że ci co częściej z niej korzystają, będą w niej lepsi. Tu przeszkodą może okazać się to, na ile będzie mógł sobie pozwolić po odkryciu źródła.
  Teraz się jednak wycisz. Zamknij ślepia. Skup się na poszukiwaniu źródła, swojego magicznego serca, centrum całej maddary. Początkowo nic nie słyszał, nie czuł nic ponad miarę; samo wyciszenie przyszło mu łatwo – starczyło jedynie przenieść się myślami w leśną głuszę. Tam, gdzie jedynym hałasem jest cudowny śpiew ptaków, gdzie natura wyznacza najlepsze szlaki, gdzie ma moc, siłę, władzę, gdzie nie żyją inne smoki. Tam, gdzie kwiaty i krzewy zdobią żywymi krajobrazami wszędobylską zieleń...
  Wtem, poczuł coś. Jakby poruszenie w... prawej przedniej łapie. A więc to tam? Nie, chwila – zarejestrował coś jeszcze. Kolejne, nowe, nieznane uczucie w lewej przedniej łapie. Po chwili wszystkie cztery kończyny emanowały jakby... energią. Czuł przypływ nowych sił, przebiegających od palców po grzbiet. Źródło się przebudziło?
   –
Coś... czuję. Coś, czego wcześniej nie czułem. To dobrze? – spytał, nie otwierając ślepi. Był dalej skupiony na utrzymaniu połączenia ze źródłem. Zwyczajnie potrafił utrzymać dość dobrą podzielność uwagi.
autor: Zapierający Dech
19 lis 2020, 23:57
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 67348

  Czekał cierpliwie, aż ktoś się zjawi. Wraz z biegiem czasu jednak, coraz częściej patrzył w stronę Ziemi, myśląc o powrocie. No bo skąd mógł wiedzieć, że gdzieś tam w Wodzie Łowczyni po prostu zaspała i właśnie się zbierała do drogi? Został jednak, prowadząc do ciekawego spotkania.
  Słysząc łopot skrzydeł, od razu zadarł łeb do góry, wypatrując przylatującego smoka. Ląduje niedaleko! Nareszcie ktoś przyleciał! I do tego się przywitała, więc pewnie słyszała wołanie.
  Przekrzywił nieco łeb, słysząc sposób przedstawienia. Spojrzał dla upewnienia za smoczycę, czy nie przyleciała z kimś jeszcze. Nie, była sama. Ciekawa maniera. Taka... nietypowa, inna.
   –
A ja jestem Upojny Kolec – przedstawił się uprzejmie i spokojnie, ponownie chyląc łeb. Chociaż, podała pikslęce. Może też powinien...? – Lub Kijanuriws, jeśli tak wolisz – dodał po chwili.
  Kiedy tylko dojrzał żółty, podłużny owoc, sam zawiesił na nim wzrok.Tu doszło do myślenia odwrotnego, Nie dlaczego on wygląda jak banan, tylko dlaczego banan wygląda jak on? Przerzucał wzrokiem to od siebie na owoc, to na Paqui, nieco zdezorientowany. Czyli Kijanuriws to nazwa dla... banana? Nie mógł wiedzieć co prawda tyle co narrator, więc gdybał we własnym zakresie.
  Potem, kiedy samica przeszła do działania, obserwował ją przy pracy, nabywając doświadczenie. Na pewno wykorzystanie owców (a raczej ich soku) było ciekawe. Zamknięte podgrzewanie – wręcz gotowanie – maddarą również; spróbuje kiedyś jak się nauczy. Tworzenie niezbędnych przedmiotów maddarą uważał za dobre ułatwienie, ale nie dla niego – ma w rodzinnej grocie niezbędne przedmioty/ Jeśli je znajdzie...
  Zjadał swoją porcję powoli, nie tyle delektując się smakiem, co go badając. Przyprawy dobre, zrobiły swoje. Nieco słodkawe mięso smakuje inaczej. Nie jego gusta, ale zapamięta na przyszłość.
   –
Dziękuję za posiłek. Powinienem zjeść sam, ale nie miałem czego. Oddam, jak tylko zdobędę – zapewnił, ponownie spoglądając na banana. W końcu się zapytał: – Czemu ten owoc wygląda jak ja? Jak się zwie? – Wskazał pazurem banana (lub kijanuriwsa), patrząc z zaciekawieniem na smoczycę.
autor: Zapierający Dech
18 lis 2020, 23:19
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 608
Odsłony: 92215

  Ano tak, wiatr. Zapomniał o nim zupełnie. Pogoń jednak nie, tyle dobrego. Żałował jedynie, że nie da się go okiełznać. Jednak z tego co mówiła, to i wtedy da się coś zdziałać. Nie będzie to najlepsze wyjście, ale przynajmniej jakieś. Dobrze by jednak było, aby do tego nie doszło.
  Zadała kolejne pytanie. Czyli praktyka z tego wszystkiego pójdzie na koniec? To pytanie było dla niego akurat proste. Często, jak chciał gonić za czymś małym, zwracał uwagę na źródła hałasu. Wtedy co prawda nie skradał się pełnoprawnie, ale coś próbował.
   –
Na liście, patyki i wszelkie źródła hałasu będące na ziemi. Kałuże również, krzaki... Hałas może łatwo spłoszyć zwierzynę. Ogon wysoko, aby nie szurał i nie powodował hałasu. Sama wspomniałaś o wietrze – tu też trzeba na niego uważać. Warto również patrzeć od czasu do czasu patrzeć na ofiary, ich zachowania, czy zmieniają położenie, co robią, czy się patrzą w naszą stronę. Jeszcze stąpałbym ostrożnie i powoli, aby uniknąć wypatrzonych wcześniej przeszkód. Pewnie obrałbym też taką trasę, abym mógł się dobrze ukryć, nie tracąc jednocześnie zwierzyny z oczu. Dobrze?
autor: Zapierający Dech
18 lis 2020, 17:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Przywitał się ze zwierzakiem skinieniem łba, a potem pogrążył się w opowieści... a dokładniej nauce. Nie spodziewał się, że okazała się ona boskim darem. Zyskała przez niego taki... specjalny status. Ale i jednocześnie wie, że w takim razie może sobie poradzić bez niej; do tej pory nawet to robił. Dlatego też specjalna, a nie wyjątkowa – dodatek, ale nie niezbędnik. Lecz z tego co słyszał, można nią robić wiele, ale wpierw ważne jest znalezienie źródła. To poruszyła jednak Mirri, więc nie musi się nad tym roztrząsać. Ale poza tym, nie miał jakoś wielu pytań; większości i tak dowie się w trakcie, bo to jedynie wstęp. Chociaż, jedno się znajdzie.
   –
Są jakieś ograniczenia co do czarów? Mogę stworzyć dowolny kolec? Nie musi być zwyczajny? – spytał się.
autor: Zapierający Dech
16 lis 2020, 13:24
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 26074

  Trochę dziwne było to, że pisklę bezproblemowo wymówiło jego imię, kiedy to dorosły samiec miał z tym problemy. Do tego Mirri była w stanie dodać, że jest ładne. Fakt, dla niego też było ładne. Kojarzyło mu się z kimś znanym i lubianym, kimś kto ma poważanie, renomę i posłuch. Oraz urok. Ciekawe czy z tego powodu został tak nazwany...
   –
Nie musi być pełne. Kijanu, Kijanka lub – jak matka – Riws też pasują – powiedział, widząc jego próby. – Dziękuję. Twoje też ładne. – powiedział do samiczki.
  Czyli, jeśli dobrze obaj zrozumieli (smok i narrator), to nie użył magii, bo wiedział o przebiegu i nie uważał tego za potrzebne? Logiczne, tym bardziej że to w końcu jego żaba.
  Na pytanie o magii, uniósł uszy zaciekawiony. Magia zdecydowanie mu się przyda – sama Mistrzyni o niej wspomniała podczas nauk. Mirri też była chętna. Do tego ma rekompensatę od kogoś innego.
   –
Chętnie się nauczę czarować – odparł krótko.
autor: Zapierający Dech
16 lis 2020, 1:40
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 608
Odsłony: 92215

  Hm. Nie poszło mu najlepiej, ale przynajmniej jakoś. Ergo, początek dobry, a reszta przyjdzie w praktyce. Jak zresztą zawsze i ze wszystkim. Mimo młodego wieku, wiedział o tym doskonale.
  Jaka pozycja byłaby adekwatna do skradania? Odpowiedź już miał – ta co dotąd, ale nieco zmieniona. Pewnie ugięte łapy, ciało nisko, ogon wysoko (żeby nie szurał po ziemi), łeb również przy ziemi. Skrzydła blisko, rzecz jasna.
   –
Łapy ugięte, ciało nisko, ogon wysoko, żeby nie szurał po ziemi, łeb również nisko, żeby widzieć możliwe przeszkody i teren przed nami. Skrzydła przyciśnięte, aby nie krępowały ruchu. Nie mogą być jednak za mocno ściśnięte, bo by przeszkadzały. Taka postawa zapewni mała widoczność, bo będzie się głównie przy ziemi, oraz bezszelestne podejście do ofiary, z ciągłym kontrolowaniem drogi przed sobą. Dobrze? – powiedział dosyć prędko, część wnioskując w chwili mówienia.

Wyszukiwanie zaawansowane