Znaleziono 21 wyników

autor: Pocałunek Śmierci
30 wrz 2022, 21:35
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

– Jaszczuroludzie zbierają zęby pokonanych przeciwników w formie naszyjników – przypomniała sobie. – W ten sposób na pewno łatwiej znaleźć godnego przeciwnika – stwierdziła, również odpowiadając mrugnięciem.

Łowczyni owinęła ogonem przednie łapy, wsłuchując się w podsumowanie Wojownika. Samą wypowiedź skwitowała wolnym skinieniem łba. Rzeczywiście, jaszczuroludzie nie tylko mieli za sobą gorzką historię, ale zdawali się również być ludem obdarzonym mądrością. Mieli swoją historię i swoje tradycje.
A przy tym darzyli smoki tak dużą czcią. Tennamiqui nie potrafiła stwierdzić, czy smoki na nią zasługują, ale na pewno sama wielce szanowała tę rasę.
– Hmm, jak tak teraz o tym wspomniałeś... – zaczęła z zamyśleniem. – Nie wiem, gdzie leży ta kraina. Z pewnością daleko... Ale przyjaciółka moich matek, której niestety nie poznałam... Podobno wywodziła się z terenów, na których smoki i ludzie żyli razem i w przyjaźni – wytłumaczyła, przywołując łagodny uśmiech. Wyglądało na to, że jednak istniały miejsca, gdzie marzenie Ziemistego jest w pełni możliwe. – Ale może wystarczy się rozejrzeć i bliżej naszych terenów. Nie wiadomo, co się kryje w głębi lasów lub wewnątrz gór...! Sam przecież wspomniałeś o człowieku, z którym się zaprzyjaźniłeś – zauważyła. Może nie było to całe stado, ale zawsze coś!
autor: Pocałunek Śmierci
29 wrz 2022, 17:15
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

W pierwszej chwili Tennamiqui zrobiła zdziwioną mine, słysząc pytanie o matki. Zaraz jednak przypomniała sobie, że to rzeczywiście była raczej niezwyczajna sytuacja i skinęła głową.
– Tak, miałam dwie matki – potwierdziła nieco melancholijnym tonem, choć wciąż mówiła z uśmiechem. Nad tą żałobą przeszła już dawno, ale myślenie o matkach zawsze przywodziło ciepłe wspomnienia, które ją uspokajały.
Na kolejne słowa Wojownika w ślepiach Łowczyni zajaśniały iskry. Przekonać ludzi... Historiami... Piękne marzenie!
– Tylko bądź ostrożny, dobra? Łowców smoków raczej nie łatwo skłonić do rozmowy przy naparach ziołowych – zaśmiała się, choć między słowami brzmiała troska. – Chociaż chciałabym to zobaczyć – zakończyła rozbawiona wizją picia herbatki z zadeklarowanym wrogiem smoczej rasy.
Ciekawa była jak bardzo prawdopodobne byłoby to marzenie?

Nie widział jaszczuroludzi? Mogła to zmienić...
Tennamiqui przechyliła łeb i przymknęła ślepia, przywołując w pamięci odpowiednie wspomnienia. W końcu zadrgała maddara, a między nimi pojawiły się iluzje dwóch postaci. Obie miały około dwóch szponów wysokości i przedstawiały dość ogólne wspomnienie jaszczuroludzi. Byli to granatowołuski Narrash oraz jasnozielony Lishnera.
– To przywódca jaszczuroludzi, których spotkałam. Ma na imię Narrash – przedstawiła, wskazując odpowiednie wspomnienie szponem. – A to Lishner... – zastanowiła się przez chwilę, jak mogła go przedstawić. – Jest doświadczonym wojownikiem, choć Narrash podobno pokonał smoka – wytłumaczyła w końcu, szczerząc zęby. Pilnie słuchała wszystkiego, co opowiadali jaszczuroludzie. A z Lishnerem chyba rozmawiała najwięcej.
W końcu iluzje zniknęły, a Łowczyni dała sobie chwilę, by przypomnieć sobie historię opowiedzianą przez jaszczuroludzi. Pewnie nie będzie to aż tak dokładne w jej wykonaniu. Może nawet nie będzie aż tak malownicze, bo uważała siebie za o wiele lepszego słuchacza, niż opowiadacza... Ale odmówić przecież nie mogła!
– Legenda zaczyna się w chwili, gdy smok imieniem Arranash zostaje złapany przez ludzi. Już wtedy relacje między rasami nie były zbyt przyjazne... I ludzie zaczęli wykorzystywać Arranasha jako narzędzie – zaczęła w końcu. W tej chwili Tata odsunęła się od swojego dołka i z ciekawością przyczłapała bliżej smoków. – Ale wśród ludzi była samica, która nie traktowała smoków jak narzędzia. Miała na imię Evianna, a jej rodzice znajdowali się w tej samej sytuacji, co Arranash, tyle że w obozie smoków. Evianna i Arranash nawiązali przyjaźń... A w końcu Evianna pomogła Arranashowi uciec. I poszła razem z nim.. – Tutaj spojrzała nieco przytomniej na Wojownika, by dodać swoje wtrącenie. – Wiesz, oboje byli tego zdania, o którym dopiero co mówiliśmy. Że smoki i ludzie mogą żyć pokojowo... I dlatego Evianna wróciła z Arranashem do jego stada. Tylko... Jego stado nie podzielało tych poglądów. Odrzucili Eviannę, a Arranash chciał pójść wraz z nią. Najpierw jednak oszukał swoje stado, by pomóc rodzicom Evianny, ale... – Tutaj smoczyca wyraźnie się skrzywiła. To był ten fragment historii, którego nie lubiła. Jak bardzo ludzie musieli nienawidzić smoków, by tak uparcie trzymać się tej postawy? – Ale oni woleli zginąć, niż przyjąć pomoc z łap smoka. I Arranash musiał ich tak pozostawić. Wrócił do Evianny... I tutaj zaczyna się historia jaszczuroludzi, powstałych z ich miłości. W teorii mieli pokazać, że ludzie i smoki mogą żyć razem... Ale to musiało być dawno temu, a jednak wiele się nie zmieniło. A nawet... – Na chwilę zawiesiła głos, po czym dodała smutnym tonem. – Nawet jeśli smoki nie mają problemów z jaszczuroludźmi, to ludzie ich nie akceptują. Przeciwnie, atakują ich może nawet bardziej niż smoki... – A nawet jeśli nie więcej, to na pewno bardziej skutecznie. Nie słyszała, aby ludzie kiedyś zaatakowali smoczy obóz... Ale obóz jaszczuroludzi?
Nie ważne jak ciepło i radośnie przywitano wtedy smoki Księżyca. Nie dało się przeoczyć faktu, że sytuacja jaszczuroludzi była wtedy tragiczna.
autor: Pocałunek Śmierci
28 wrz 2022, 20:57
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 661
Odsłony: 98701

Snowi musiało być ciężko...
I to jak. O Ceremonii, gdy został Przywódcą, nie dało się zapomnieć.
– Na pewno nie było łatwo, ale mieliśmy też wtedy Kleryków i sam mówił, że pod tym względem jest mu lżej – pocieszyła, choć nie bardzo podobała jej się ta narracja w czasie przeszłym. Ale też fakt faktem, że Snowi nigdy nie było łatwo.
Tennamiqui zdołała wykrzesać z siebie pogodny uśmiech. W dużej mierze szczery, bo za bardzo cieszył ją powrót siostry, by mogła się smucić. Wyciągnęła łapę, by poczochrać Dmuchawiec między rogami i dodała;
– Dałam sobie radę. Miałam wsparcie Chabra, Snu, Axarusa... Jako stado, daliśmy radę. – Wbrew temu co się mogło wydawać, jeśli spojrzeć na fakt, że istniało Słońce.
Pisklęta! Pocałunek nie mogła powstrzymać cichego chichotu. W tej materii czasem wciąż się gubiła. Jedno, że często nie czuła się nawet jak matka... Ale wychowywanie piskląt w trójkę wprowadzało pewien chaos.
– Nie wszystkie przetrwały... Ale w Słońcu pozostała czwórka. Będziesz musiała je poznać! – stwierdziła ciepło. Podejrzewała, że w tej chwili może być na to trochę za wcześnie... Ale prędzej czy później na pewno znajdzie dobry moment. – Ale to może, gdy poczujesz się pewniej... – Po chwili dodał sama przybierając niepewną postawę. – Planujemy z Axarusem znaleźć nowe miejsce na Przystań. Jak ta w której mieszkał... I która była trochę podobna do Groty Wspólnej zajętej przez Fale. Na pewno znajdzie się tam dla was miejsce, gdybyście tylko chcieli.
autor: Pocałunek Śmierci
28 wrz 2022, 19:55
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

– Hmmm... Słyszałam wiele o podróżach moich matek i raczej nie było tam wielu miłych ludzi... Więc wygląda na to, że towarzyszy ci szczęście! – zażartowała pogodnie. Równie dobrze to jej matki mogły mieć pecha i przekazać go w czymś w rodzaju klątwy rodowej.
Sama nie miała zbyt wielu doświadczeń z ludźmi, by to ocenić... Ale myślami była blisko tego, o czym właśnie mówił Wojownik.
– Albo po prostu istnieją. Ani dobrzy, ani źli, bo może ludzie, którzy nam się wydają źli, dla siebie nawzajem są dobrzy. A wysłuchiwanie historii o "niedobrych" smokach raczej nie nastraja pozytywnie do spotkań z nimi – uzupełniła, siadając w końcu na ziemi.
Wyglądało na to, że znalazła sobie dobrego rozmówcę.
Tata tymczasem odsunęła się od smoków, przyglądając się pobliskim drzewom. Po chwili zaczęła kopać dołek. Dlaczego? To wiedziała tylko ona.
Tennamiqui podejrzewała, że to realizacja jednego z jej borsuczych hobby. Pewności jednak nie miała...
– Och, znam ich legendę o początku jaszczuroludzi! – stwierdziła pogodnie, grzebiąc w pamięci nie mniej, niż Tata w ziemi. – A to w sumie ciekawa kwestia... Podobno pochodzą od smoków, a jednak nie są smokoludźmi. Pytałam ich skąd to wynika, ale teorie były tak różne... – kontynuowała, nijako wchodząc już w tryb opowiadacza historii. – To chyba jedna z tych historii, której nie usłyszę – stwierdziła, z lekkim rozczarowaniem w głosie.
autor: Pocałunek Śmierci
27 sie 2022, 15:49
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

– Hmm, myślę, że kilka księżycy mogę ci oszczędzić – pociągnęła żart, brzmiąc, jakby naprawdę mogła to rozważać.
Tymczasem Borsuczyca dumnie się wyprostowała, choć pogłaskanie wyraźnie potraktowała z sympatią.
– Jedno z nich właśnie poznałeś – odparła, dając znać, że najwyraźniej były też i inne.
Choć przyrównując do zdolności aktorskich Tennamiqui ciężko było stwierdzić czy i jej kompanka nie idzie podobnym tropem...
Im dłużej trwała rozmowa o gwiazdach, tym bardziej Syn Przygody sprawiał wrażenie znawcy w tym temacie. Najwyraźniej trafiły na godnego rozmówcę!
Jednak kolejne słowa przywołały w smoczycy nieco goryczy. Była pewna, że trafiła na młodszego od siebie (choć nie potrafiła powiedzieć jak bardzo), a jednak zdawało się, że jego "kilka" przygód i tak oznaczało więcej, niż te na jej własnym koncie. Sama, gdyby mogła, pewnie co chwila wybywałaby na wędrówki poza tereny Wolnych...
Ale nie mogła. Czuła, że niedługo się to zmieni, ale na razie jeszcze nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała zamknąć swoją wędrowną duszę w wyciszającej klatce.
– Mniej, niż bym chciała, ale i mnie się zdarzało miewać podobne podróże – przyznała, bez trudu przykrywając wszystko pogodnym uśmiechem. – Choć moje doświadczenia z ludźmi do przyjemnych nie należą. Ani w ogóle nie słyszałam o nich żadnej, sympatycznej historii. O wiele milsze były za to kontakty z jaszczuroludźmi.
autor: Pocałunek Śmierci
24 sie 2022, 15:46
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

Musiała przyznać, że ta odpowiedź miała wiele sensu!
– Musi to wyglądać zabawnie, gdy gwiazdy krążą w tę i z powrotem, szukając najlepszego punktu widokowego! – roześmiała się. Choć pytanie zadała poważnym tonem, to rzeczywiście nie była całkowicie poważna rozmowa.
To raczej ciekawość smoka zafascynowanego wszelkimi historiami. Ona i tak nie szła krok w krok z wierzeniami Wolnych Smoków...
– Och, jakie wspaniałe imię – zachwyciła się. Zaraz tknięta pewną myślą dodała. – Często bywasz za terenami Wolnych? – Nim jednak padła odpowiedź, na jej pysku wykwitł wyraz olśnienia, gdy Łowczyni uświadomiła sobie, że sama coś przeoczyła. Nim padła odpowiedź, szybko wtrąciła. – Wybacz, słowotok! Jestem Pocałunek Śmierci, Łowczyni Słońca, a tooo... – zaczęła przenosząc spojrzenie na swoją kompankę. Nie wątpiła, że borsuczyca sama może się przedstawić.
– Tata – ucięła lakonicznie, wypinając dumnie pierś. Najlepszy ojciec na świecie właśnie stał przed Wojownikiem Ziemi!
Choć niewtajemniczony mógł zacząć się zastanawiać czy przypadkiem nie znajduje się we śnie...
autor: Pocałunek Śmierci
23 sie 2022, 22:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 661
Odsłony: 98701

Miqui owinęła swój ogon wokół ogona siostry, dając znać, że nigdzie się stąd nie rusza. Przez łeb nawet nie przeszła jej myśl, by tak tu teraz zostawić Citialin.
– Ognia – potwierdziła, kiwając łbem. Nie pamiętała, aby odkąd się wykluła, mieli wrogie stosunki z tym stadem, więc nie było to raczej takie dziwne. Co innego, gdyby mieli sojusz z taką Plagą... Ale to zdawało się raczej niemożliwe!
Może i dobrze, bo to dopiero byłaby niezła terapia szokowa...
– Nie przepraszaj – odparła stanowczo. – Nie przepraszaj za coś, na co nawet nie miałaś wpływu. Ważne, że jesteś teraz – powtórzyła. Nawet przez łeb jej nie przeszło, by obarczyć siostrę winą. Tak, było ciężko i tak, pewnie pomoc każdego by się przydała...
Ale to przecież nie wina Citialin, że przez jakiś czas nie mogła być obecna.
A stado koniec końców jakoś przetrwało... Choć nie było już takie samo.
Nic nie było.
Na stwierdzenie o przemilczaniu, powoli pokiwała łbem. Informacji było zbyt wiele, by sama mogła od razu na wszystko odpowiedzieć. Chciała wszystko przekazać stopniowo...
Choć w środku nie mogła ukryć, że nie bez powodu wybrała taką kolejność. O wiele łatwiej powiedzieć o zmianach w stadzie, niż... Niż o zmianach wśród bliskich smoków.
– Tak – szepnęła. Yecc nie powinien być zaskoczeniem. Za to Uzdrowiciel... – Wiesz, gdy Pełnia zniknął, Przywódcą został jego Zastępca... Sen. W końcu zachorował. W tej samej chwili przyszła Plaga i... I Chaber, on był Zastępcą Snu, pertraktował z Plagą, a potem z Ogniem. On oraz Przywódczyni Ognia są teraz Przywódcami Słońca – wprowadziła dalsze szczegóły. Jak dobrze, że odruchowo używała imion, które powinny być znane siostrze! Pocałunek z reguły wybierała jedno imię i nim już do końca posługiwała się, myśląc o konkretnych smokach. Teraz mogło się to przydać.
autor: Pocałunek Śmierci
18 sie 2022, 0:44
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 101789

Zaczęło się od niewinnego spaceru po terenach Ognia, a skończyło na wędrówce po Dzikiej Puszczy przy akompaniamencie zażartej rozmowy. Z jednej strony była Tennamiqui, która w końcu wracała do swojego żywiołu. Z drugiej zaś Tata, która z chęcią podtrzymywała ten irracjonalny dialog, w sercu ciesząc się tym, że Łowczyni ostatnio wyglądała coraz lepiej.
Problem w tym, że dyskusja doszła do sytuacji patowej. I co w takiej sytuacji zrobić?
Wtedy rozwiązanie spadło na nie same. Wystarczy spytać osobę trzecią!
Tennamiqui przyspieszyła kroku, skocznie wyprzedzając borsuczycę. Jeśli uwagi Ziemistego nie przyciągnęły głosy, to mógł się nieźle zdziwić, gdy zobaczył nad sobą pysk Słonecznej Łowczyni. Bezszelestny krok wszedł jej w nawyk zbyt mocno, by przestawała się nim posługiwać nawet poza polowaniem.
– Hej, mogę przerwać? – zaczęła pogodnie i niezależnie od odpowiedzi i entuzjazmu potencjalnego rozmówcy, od razu przeszła do rzeczy. – Jak myślisz: jeśli gwiazdy to oczy zmarłych smoków, to znaczy, że jak jest pochmurno, to nie mogą patrzeć co się dzieje na dole? – Z jakiegoś powodu Łowczyni uznała, że jest to bardzo poważne pytanie.
W chwili, gdy Pocałunek skończyła tłumaczyć o co biega, na miejsce dotuptała Tata. Stanęła obok córki i wbiła pytające spojrzenie w Ziemistego.
autor: Pocałunek Śmierci
16 sie 2022, 22:34
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 661
Odsłony: 98701

Czyli teraz płakały obie, mając futro na poły zmoczone łzami i wodą z jeziora. Ale kto by się teraz takimi rzeczami przejmował?
– Długo... Tak, sporo się zmieniło – westchnęła. Patrząc wstecz przywoływała głownie te gorsze rzeczy i nie potrafiła powiedzieć, że zmieniło się na lepsze...
Ale też nie mogła powiedzieć, że siostrę ominęły same tragedie. W tym czasie działy się i dobre rzeczy!
Choć o żadną z nich nie spytała. Grota mam... Przepadła. Yecc... Odszedł. Sen... Przy tym jednym Tennamiqui wyraźnie się skrzywiła. I jego stracili. I z tą jedną stratą wciąż nie do końca się pogodziła. Choć tyle smoków smoków opuściło ich przed nim i Pocałunek potrafiła to stoicko przyjąć... Śmierć przyjaciela w jakiś sposób bolała bardziej. Bardziej nawet niż odejście matek czy rodzeństwa.
Bo na to jedno nie była przygotowana. A potem...
– Nic się nie stało. Ważne, że jesteś – dodała, jeszcze raz mocniej przygarniając siostrę i w końcu kierując się na brzeg. – Ale tak wiele się wydarzyło. Nie wiem od czego zacząć... Może od stada? Mieliśmy problemy w Księżycu. Był taki moment... Gdy było nas mało, z mnóstwem piskląt... – I byli tacy zagubieni ze świeżymi ranami, które wbiła w nich trauma.
A potem Sen odszedł, tuż za nim przyszła Plaga... I świat rozpadł się.
– Plaga wykorzystała okazję, by zabrać nam część... Większość terenów. W tym obóz. Połączyliśmy się ze stadem Ognia... Tam teraz się obudziłaś... I stworzyliśmy nowe stado. Teraz jesteśmy stadem Słońca.
Jakoś zdołała wykrzesać z siebie uśmiech, choć w księżycu, w którym Słońce powstało, to prawdziwe słońce, które było na niebie... Zniknęło za chmurami. Ironia losu tak pięknie zagrała na wydarzeniach wśród Wolnych Stad!
Zaraz jednak Miqui coś sobie uświadomiła i uśmiech na chwilę przygasł.
– Choć wiem, że Przywódcy... Mamy teraz dwóch Przywódców na raz, wiesz...? Przywódcy raczej nie będą mieć nic przeciwko, jeśli tuż po powrocie ci się to nie spodoba i zechcesz... – Odejść? To słowo nie przeszło jej przez gardło. Nie skończyła zdania.
Bo może Dmuchawiec była... Będzie tak zszokowana sytuacją, że nie zechce tu zostać?
To by chyba rozdarło Tennamiqui serce w jej już i tak rozdartym świecie, który dopiero zaczęła składać w całość. Jeśli i ta gwiazda spadnie z nieba... Będzie mieć o wiele mniej światła do szukania drogi naprzód.
autor: Pocałunek Śmierci
16 sie 2022, 0:10
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 661
Odsłony: 98701

Miqui rzadko zapuszczała się na Tereny Wspólne. Te stadne wydawały jej się w jakiś sposób spokojniejsze. Dlaczego więc tym razem je opuściła?
Zapach. Zawsze miała wrażliwy nos i raczej nie posądzała go o halucynacje. A mimo to... Polując blisko granicy, natrafiła na zapach, którego nie spodziewała się poza obozem.
Czyżby...? Czekała na ten dzień, a jednak nie była gotowa. Czasem... Czasem bała się, że nie nadejdzie.
Nie zwlekając, popędziła za śladem, aż dotarła w okolice Zimnego Jeziora. Gdzie...?
JEST!
Puściła się pędem, biegnąc szybciej, niż biegła kiedykolwiek w życiu. Żadna zwierzyna nie dawała tak silnej motywacji do biegu, jaką miała teraz.
A siostrę dopadła pewnie wtedy, gdy ta już była na płyciźnie.
Dopadła w sensie dość dosłownym. Przygarnęła do siebie Dmuchawiec wszystkimi kończynami, dając im spore szanse na to, by wylądować w wodzie.
– Citialin... – mruknęła tylko w siostrzane futro, nie wiedząc nawet co powiedzieć. Żadne słowa nie wyraziłyby tych uczuć tak, jak wyraziły to łzy padające z oczu Tennamiqui. – Jak ja za tobą tęskniłam, gwiazdko! – westchnęła z nieskrywaną ulgą i radością.
autor: Pocałunek Śmierci
21 mar 2022, 22:13
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 463
Odsłony: 20122

Miqui nie była pewna, czy określiłaby swój stosunek do duszków "brakiem wielkiej sympatii". To raczej kwestia tego, że właściwie nie miała z nimi styczności, ale też nigdy jakoś nie pomyślała, że można by ich nie lubić. Trochę tak, jakby z miejsca je lubiła... Ale czy postrzegała je właśnie takimi, jakimi były, to już inna kwestia!
Jednak mniejsza z tym – ważniejszy jest fakt, że gdy trochę czasu minęło, Łowczyni znów stawiła się na miejscu wymian. Tym razem ofiarowała duszkom zielony szmaragd.
– Znowu ja. Wasza pomoc nie poszła na marne, ale jeszcze jej potrzebuję. Dziękuję– zaczęła, tym razem swobodniej, niż poprzednio. – A co tam u was? – spytała pogodnie. Nie była wprawdzie pewna, czy duchy były tymi typami, które lubiły gadać ze smokami... Ale spróbować warto!

//szmaragd → 4/4 mięsa
autor: Pocałunek Śmierci
02 mar 2022, 11:41
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 463
Odsłony: 20122

Tennamiqui nie przychodziła często do świątyni, mając do niej ambiwalentny stosunek. Koniec końców uznałą ją za miejsce, w którym bezpośrednio można pogadać z bogami... A na co dzień wystarczy las. Przecież las też bezustannie coś szepcze i jej te dialogi wystarczały.
Ale ostatnio szepty jednak nie wystarczały. Potrzebowała również innej pomocy.
Przydreptała do świątyni, kierując się ku ołtarzowi. Ze swoich przeszłych wycieczek kojarzyła, gdzie się on znajduje. Położyła na nim jeden szmaragd i przysiadła trochę niepewnie.
– No, przydałoby się trochę pomocy w karmieniu stada – zaczęła. Potem pochyliła trochę łeb i dodała. – Dziękuję wam.

//szmaragd → 4/4 mięsa
autor: Pocałunek Śmierci
28 lis 2021, 18:59
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1575
Odsłony: 61681

Tennamiqui przyszła do świątyni wraz z ciotką (i poniekąd z Przywódcą). Trzeba w końcu zobaczyć tę"świątynię", nie! To zawsze jakieś nowe, ciekawe miejsce. Przy okazji miała nadzieję, że może tutaj dotrą do niej jakieś nowe wizje, które trochę by wyjaśniły...
Ale do niczego takiego nie doszło. Świątynia była świątynią. Nie wiązała się z niczym, co kiedyś mogło się wydarzyć... Choć i tak była szczególna. Pocałunek czuła, że jest to miejsce związane z czymś podniosłym, gdzie nie wypadało krzyczeć.
I tak się zagapiła, że nie zauważyła, jak jej przewodniczka się oddaliła. Cicho podreptała w ślad za Chaos i bez słowa przysiadła obok, kiwając łbem Prorokowi.

//Misja 30.11 o 20 – zapłata: darmowego zwiadu dla czterech osób ze skarbca Księżyca
autor: Pocałunek Śmierci
26 wrz 2021, 21:29
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XVII
Odpowiedzi: 166
Odsłony: 11271

Miqui obserwowała obco-mówiące-smoki z rosnącym skonfundowanym. Nie wiedziała, czy jej nie rozumieją czy może po prostu ignorują...? Dlatego tuż po swoich własnych słowach zamilkła i tylko z pytającym spojrzeniem patrzyła, co robią smoki Energii... A robiły różne rzeczy. Z jednej strony Kizoku proponowała inną zabawę, z drugiej ten niebieski Wartownik zdawał się ją od tego odwodzić, a Arachran... Ich Przywódca chyba do reszty się wycofał. Tennamiqui sama nie wiedziała już co o tym wszystkim myśleć. W normalnych warunkach może poszłaby za Kizoku, ale dzisiaj... To chyba nie to, czym mieli się zająć? Zresztą, do pewnego momentu dobrze im szło... A potem nagle się posypało.
Aż w końcu ktoś wziął sprawy we własne łapy. I to właśnie Kizoku! Dlaczego zdecydowała o zostaniu Niewyszkolonym? Najlepiej potrafiła komunikować się w obu językach, a teraz jeszcze zachowała się jak prawdziwy Przywódca... Chociaż jej plany nie objęły wszystkich członków stada. Jej plan po prostu nie obejmował żadnych Zdobywców, czy może wywerny znów celowo zignorowały Wodną...?
Póki Kizoku przedstawiała swój plan, młoda jedynie od czasu do czasu kiwała łebkiem, na znak, że rozumie i że Ognista ma rację. Tak, przydałoby się wysłać Zdobywców. Tak, Bestia to w tej chwili priorytet...!
W końcu jednak zabrała glos.
– Dwadzieścia smoków ma stado Energii. Cyli w stadzie jest więcej smoków, niz my i my oraz te smoki to razem dwadzieścia. – Niestety wciąż nie liczyła na tyle dobrze, by wiedzieć, ile to “my” zawierało. Ale na pewno była to najwyżej połowa dwudziestu! – Nie wiemy jakie mają rangi... Ale tak, mamy decydować, co te smoki zlobią, cyli pół idzie, pół zostaje... – Tu na chwilę się zatrzymała. – Ale Waltownicy pewnie lepiej walcą, niż Zdobywcy. Wysyłamy pół Waltowników cy pół Zdobywców? – spytała, patrząc pytająco na Kizoku. Coś jej nie pasowało w tym planie.
Zaraz jednak musiała zamilknąć. Tej części o odpowiedzialności za trzy smoki sama nie zrozumiala. Co do rang...
– Plorok, nic nie mówił o Niewyskolonych. Albo nie ma to znaczenia, albo mozecie wybrać... – stwierdziła trochę niepewnie. Zaraz jednak potrząsnęła łbem i dodała. – Gdy zdecydujemy, mamy wysłać smoka albo dwa, by powiedziały Plorokowi, co robimy. Mozemy wtedy spytać o Niewyskolonych – stwierdziła niemal pogodnie. Tak, to brzmiało jak plan!
Ale pozostawała jeszcze jedna kwestia, którą chciała rozwiać.
– Jestem Zdobywca. Co ma lobić? Patrol granic? Zebrać informacje o Bestia? – Tym razem przesunęła spojrzeniem po wszystkich członkach stada. Było... Wiele możliwości.
autor: Pocałunek Śmierci
20 wrz 2021, 21:02
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XVII
Odpowiedzi: 166
Odsłony: 11271

I Przewodnik przemówił! Ale jego słowa Tennamiqui skwitowała niewyraźnym zmarszczeniem pyska. Trochę ją to skonfundowało... Po co mieliby atakować smoki na południu? Nie lepiej najpierw zająć się drapieżnikiem? To był aktualny problem, a Łupieżcy chyba nie będą ich ot tak atakować...?
W tej samej chwili zerknęła na stado z południa... Które chyba chciało z nimi pogadać? Ale to już raczej nieaktualne, bo w tej samej chwili ich reprezentantka skierowała się do smoków z północy. Więc tak działa rozmowa między stadami... Teraz młoda skierowała spojrzenie na Arachrana.
Który w tym się gubił i tak, jak starszy kolega, mała Fala również zaczynała się gubić. Mieli pewne informacje, ale nie wiedzieli co z nimi zrobić. Większość z nich wydawała się w ogóle nie rozumieć sytuacji. Sama zaczynała wątpić w to, czy rozumie ją dobrze...
Z drugiej strony, właśnie usłyszała, jak Kaskada przyznała jej nieco racji! Podniósł ją na duchu fakt, że mogła mieć w czymś rację, mimo niewielu księżycy. Fakt, sama w sobie mogła być za młoda by rozumieć jak powinno funkcjonować stado... Ale jednocześnie miała za przykład starsze smoki – mama Jelito pewnie pozbyłaby się drapieżnika, a ciocia Fille pokazała jej, jak wykonywać patrole. To już coś, nie?
Młoda podeszła bliżej Arachrana, klepnęła go lekko w pierś i pokazała na właśnie rozmawiające smoki z pozostałych stad.
– Noc i Łupiezcy właśnie lozmawiają. Telaz musimy pocekać, jeśli chcemy coś z nimi ustalić... I wtedy ktoś od nas idzie tam pogadać z kimś od Nocy lub Lupiezców – wytłumaczyła. Może nie usłyszał jak mówił to Strażnik? Albo nie zrozumiał? A może po prostu...
Za bardzo się pogubili. Tak czy siak, trochę to było niepokojące, że niesąsiadujące ze sobą stada, zaczynają rozmawiać. Albo może to ta pewna siebie postawa młodej z Plagi budziła w Miqui jakąś czujność.
Teraz wróciła na swoje miejsce obok Aerdie. Skoro pozostałe stada rozmawiały, to znaczy, że nikt nie meldował się Prorokowi. Mieli więc czas na własne ustalenia...
– Cyli nas plan: zdobywcy zdobędą wiedzę o bestii, by lozwiązać ploblem. Chcemy go lozwiązać, moze z pomocą Nocy. Z Nocą nie chcemy konfliktu... Chcemy współpracować, tak? – mówiąc to, zaczęła odruchowo wodzić po pyskach starszych smoków. Chciała zebrać to wszystko, co mieli, poniekąd myśląc na głos. – A Łupiezcy... Tennamiqui nie chciałaby konfliktu z nimi. Na lazie tylko zaznacamy glanicę i patrole wartowników, tak?

Wyszukiwanie zaawansowane