Znaleziono 3 wyniki

autor: Tanha
31 lip 2022, 22:11
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98544

O ile nadal nie czuła się dziwnie w towarzystwie tak wielkiej ilości wody, przestała się jej bać. Ba, nauczyła się nawet pływać, chociaż pierwsze chwile były dla niej ciężkie. Myślała, że i to jej nie wyjdzie, skoro nie umiała nurkować w piasku jak reszta plemienia. A jednak... Woda okazała się przyjemna. No, może poza chwilami, kiedy nabierała jej w nozdrza.
Początkowo wodospad ją onieśmielał – rozmachem, hukiem, siłą. Czuła się przy nim odsłonięta i głucha. Pewnie, gdyby nie przypadkiem zauważona grota, nie odwiedziłaby więcej tego miejsca.
W środku czuła się już pewniej, bezpieczniej. Mogła odpocząć po pływaniu i czyszczeniu łusek. Dwa razy miała szczęście i udało się jej nawet złapać rybę, choć na początku podchodziła do nich bardzo sceptycznie. Nie smakowały jak żadne mięso, którego dotychczas by próbowała.
Dzisiaj również próbowała łowów, jednak bez skutku. Sfrustrowana i zmęczona, smagnęła powietrze końcówką ogona. Gniewny syk utonął w szumie wody.
Zaalarmował ją nagły ruch pod taflą. Coś znacznie większego niż ryba zdawało się przesmyknąć wokół jej łap. Czując jak niepokój przyśpiesza jej serce, cofnęła się w stronę skał. Wciągnęła ciemne sploty ciała do groty, nerwowo oglądając się za siebie i o mało nie nadeptując na własny ogon. Pewnie znowu stresowała się byle czym, ale nie umiała zignorować swoich instynktów – żyła przecież sama. Zaczynała teraz żałować, że nigdy nie spytała Erysa jakie stworzenia żyją w wodzie poza rybami.
autor: Tanha
30 lip 2022, 22:05
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73464

Niski głos leszego sprawił że drgnęła mimowolnie, szybko podrywając łepek do góry. Już miała mówić, że wcale nie jest głodna – wydawało jej się to wstydliwe do przyznania przed potężnym stworem. On nie wyglądał, jakby kiedykolwiek bywał głodny albo żeby burczało mu w brzuchu. Poza tym, czy biorąc jedzenie od Marosa nie nadwyrężałaby jego gościnności? Czy... Czy w ogóle zasługiwała na taką uprzejmość – zapasy i towarzystwo w postaci kompana smoka?
Przytłoczona tymi myślami i nagłym spadkiem humoru, poczuła jak pieką ją ślepia. Nie chciała się jednak rozpłakać przy Erysie, dlatego posłusznie wzięła sobie kawałek nieznanego, ususzonego mięsa z torby. Po przełknięciu paru kęsów, poczuła się trochę lepiej – na tyle, by z nieudawaną ciekawością przyjrzeć się jaszczurce i zapytać o nią leszego. I tak zastał ich pierwszy wspólny poranek w grocie, pogrążonych w rozmowie...

~ Trzy księżyce później

Tanha wpadła do jaskini ze zgrzytem pazurów. Zatrzymała się gwałtownie i wypluła z pyska drobną wiewiórkę. Nie był to solidny posiłek – szczególnie patrząc na to, ile mięsa z niej zostanie po odjęciu futra. Kępki rudego włosia po jej poprzednich łowach walały się po grocie. Cóż, skradanie wychodziło jej już całkiem dobrze – cóż z tego, skoro jej szpony nadal nie trafiały celu? Nie miała na tyle dużo siły by powalić którekolwiek z większych zwierząt o których opowiadał jej Erys. Nie żeby w ogóle można było je spotkać na tym skrawku ziem niczyich...
Westchnęła głośno, kierując się w stronę swojego legowiska. Początkowa euforia z udanego polowania zaczynała opadać. Miała swój plan: podrosnąć, nauczyć się wszystkiego co tylko może od tutejszych, wyruszyć na wielką wyprawę – pełną przygód, oczywiście – i wrócić do swojego plemienia jako Mądra, Wspaniałą Smoczyca która będzie godna roli kapłanki.
Problem polegał na tym, że nadal nie odezwała się do żadnego z tutejszych poza Erysem i Marosem. Widziała mnóstwo smoków podczas nieśmiałych, krótkich wyjść poza grotę! Kolorowych i jednobarwnych, pokrytych piórami lub tylko futrem czy samymi łuskami, jak ona sama. Większość miała skrzydła, dużej ilości towarzyszyli kompani – fascynowały ją szczególnie żywiołaki inne niż ogniste. A mimo to... Wstydziła się... Nie, bała się podejść. Cały czas słyszała we łbie głos matki ostrzegający ją, że nie wszyscy życzą jej dobrze i że nic nie przychodzi za darmo. Czasem nie mogła się go pozbyć z myśli nawet podczas rozmów z Erysem, chociaż leszy był chyba jedyną teraz istotą, którego mogła szczerze nazwać przyjacielem. Spędzał z nią czas, opowiedział trochę o tej nowej krainie – od tego, które jagody mogła zrywać, do wyjaśnienia dziwnych chmur zakrywających niebo.
No właśnie. Te chmury... Nie ustępowały. Coraz bardziej tęskniła za słońcem. Obecna pogoda w jakiś irracjonalny sposób powiększała jej obawy przed tutejszymi. Nie dość, że mieli istoty zwane bogami, na tyle potężne by zakryć niebo, to jeszcze rozzłościli je na tyle, że ten stan trwał już tak długo...
Oparła łeb na skrzyżowanych łapach i westchnęła ciężko. Czarne myśli do końca pozbawiły ją radości ze złapania rudego gryzonia.
autor: Tanha
09 lip 2022, 20:24
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73464

Nad Wolnymi Stadami wschodził kolejny świt, witając tym razem o jeden pysk więcej niż poprzedniego dnia.
Obudziła się nadal na trzęsącym się grzbiecie Marosa. Przez chwilę myślała, że płynie na czarnej chmurce – było jej tak miękko i ciepło. Wspomnienia wróciły jednak szybko; obóz jaszczuroludzi; gra w kubki; dwa puchate smoki; przyklejenie się do nich; odejście z wioski... I sen.
Na myśl o opuszczeniu łuskowatych dwunogów ogarnęła ją niesamowita ulga pomieszana z poczuciem winy. Narrash i Rybołów byli dla niej tacy mili i pomocni, bawili się z nią i wcale nie chcieli jej zatrzymywać... A jednak głos z tyłu łba kazał jej się nie ufać, co chwilę oglądać, uciekać od dotyku. Serce przyśpieszało kiedy widziała ich niezgrabne nogi i dłonie, które mogły w mig ją złapać i unieruchomić.
Sól zapiekła ją ślepia. Zamrugała czym prędzej i rozejrzała się, teraz już czując znajomą gulę strachu w gardle. Teraz czuła się znów sama i zagrożona, mimo miękkiego puchu pod sobą. Od razu do nich podeszła, o nic nie pytała, chciała tylko smoczego towarzystwa. Znała ich imiona, nazwy ich stad i... Tyle.
Pamiętała, co mama opowiadała jej o innych plemionach. Nie wszyscy byli przyjaźni, często mieli złe zamiary i chcieli się bić, a już na pewno nigdy nie dawali nic za darmo. A ona nadal była częścią swojego plemienia i chciała do nich wrócić... Po prostu Baraai musiał ją zgubić i odgonili go ci ludzie, którzy ją zabrali. Tak było. Nigdy by jej przecież nie zostawił.
Wzięła głęboki oddech i złapała końcówkę ogona w nerwowym geście. Będzie dobrze. Maros i Erlyn może pomogą jej wrócić... Ale musiała uważać, żeby nie być nic winna ich stadom.
Dlatego cichym i nieco drżącym głosem zapytała samca, czy było jakieś miejsce, które było ziemią niczyją, taką gdzie nie przeszkadzałaby nikomu i mogłaby chwilę zostać a on i Erlyn mogliby ją odwiedzać, bez martwienia sie o wchodzenie na obce tereny.

Towarzystwo leszego z początku ją przestraszyło, ale potem obawa ustąpiła fascynacji. Wielkie, chodzące i do tego mówiące drzewo! No, nie drzewo. Prawie drzewo? Magiczne drzewo? Wyglądał na tyle okazale, że bez strachu szła obok niego. Krótkie łapy niosły długie sploty ciała z zaskakująca zwinnością. Zdążyła odpocząć w podróży, kiedy Erlyn i Maros rozmawiali.
Grota znajdująca się pod jedną ze wielkich Skał – Bliźniaczych, jak powiedział leszy – była większa i bardziej wilgotna niż miejsca, do których była przyzwyczajona. Mimo tego, nie było tu tak źle. Była przyzwyczajona do ciemności i uspokajało ją, że na pewno nikt jej w środku nie dojrzy. Teraz jednak chciała pooglądać świt. Promienie słońca wydawały się jej bledsze i mniej ciepłe kiedy leniwie przedzierały się przez pnie drzew i padały na zroszoną trawę. Tyle zieleni... Nadal wydawało się jej to aż dziwne.
Próbowała dodać sobie animuszu myśląc, że potem, kiedy już wróci do domu, wszyyyscy będą chcieli usłyszeć jej opowieści o zielonej krainie i magicznych drzewach. Będą siedzieć przy ognisku i jeść opiekane-
Głośno zaburczało jej w brzuchu.

Wyszukiwanie zaawansowane