Znaleziono 64 wyniki

autor: Czereda Czerwi
13 paź 2023, 22:44
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309638

Powiadomienia

1x złota moneta, 5x srebrna moneta, 1x miedziana moneta dla Spóźnionego Debiutu ^^

akt.
autor: Czereda Czerwi
05 paź 2023, 22:42
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce tworzenia run
Odpowiedzi: 31
Odsłony: 2021

Kwarce tworzenia run

  • Czereda był zdenerwowany, może nie było po nim tego fizycznie jakoś widać, ale czuł się... kiepsko. Jakby cały czas stał na krawędzi... czegoś. Jakby coś złego miało się wydarzyć. Nie podobało mu się to. I przez to złe przeczucie też, gdy udało mu się zebrać odpowiednio dużo sił po przebudzeniu ze smoczego snu (było to bardzo ciężkie przebudzenie) podrapał Pimpusia za żuwaczkami, dziękując mu za jego obecność, wziął kamienie szlachetne i... po prostu poleciał w stronę świątyni, a dokładniej warsztatu i kwarców. Wyszukał odpowiednie kamienie, takie uczące go jak jeszcze lepiej móc chronić siebie i innych, gdy już umiejętności zawiodą. Runy. Czuł... potrzebę poznania tajnik run. Może to była tylko paranoja po-przebudzeniowa, ale tak było i basta.
    Oferował swoją zapłatę... i czekał.

    ametyst, szafir, 2x bursztyn za runy ochronne
autor: Czereda Czerwi
15 wrz 2023, 15:46
Forum: Modlitwy
Temat: Czereda Czerwi
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1329

Robaczywy Kolec

  • //a w sumie dlaczego by nie, inny czas Ateral xD

    Ubrany tradycyjne w dość starą już, ale jednak bardzo zadbaną haftowaną chabrową pelerynkę, Czerw wkroczył do świątyni. Torba ubrana, bukłak wody także wzięty, lecz niewidoczny pod pelerynką. Zatrzymał się przed wejściem do ciasnego korytarza, które wiedział, że będzie prowadziło do gwiezdnej groty Aterala.
    Uśmiechnął się delikatnie, czuł spore przywiązanie do tego miejsca. Może to było głupie, ale wystarczyło, że pomyślałby o lodowatym miejscu, a, co może być dość ironiczne, robiło mu się cieplej na metaforycznym serduszku. Nie do końca wiedział, jak nazwać to uczucie, ale tak było.
    Pokręcił powoli łbem i ruszył przed siebie, żeby finalnie dotrzeć do świątyni Aterala. Jego uśmiech powiększył się.
    – Hejka, panie Ateralu – powiedział, wyciągając zestawik do herbat, w ciemnych ślepiach błyszczały mu rozweselone iskierki... a może to po prostu sadzawka odbijała swój blask?
    Przysiadł na zadzie, nalał wody do czajniczka i zaczął podgrzewać ją maddarą.
    -Tym razem już nie będzie za dużo jaśminu, bo nie będzie go wcale. Hibiskus, jarzębina, czarna porzeczka i odrobinę płatków chryzantemy, mieszanka testowana na smokach, ale spokojnie, nikomu nie stała się krzywda. Jedynie wujek Szalej dolewał rumu, ale tego krzywdą nie można nazwać.– wrzucił garść mieszanki do czajniczka i przestał podgrzewać. Już za niedługo dwie miseczki stanęły napełnione.
    -Pozdrowienia dla taty i mamy, wreszcie ponownie są razem... Heh, ich syn po ponad 40 księżycach wreszcie ogarnął herbaty. Moje największe życiowe osiągnięcie, najważniejsza umiejętność, szczyt i wyżyny... sam nie wiem czego. Nie wiem, czy lubisz hibiskus, więc jak na razie nie wlewam, hah. Mam też przy sobie jabłko-zielona herbata, ale ona jakoś tak popularna nie była z jakiegoś powodu. Uznałem, że to oznacza, że ta hibiskusowa jest obiektywnie lepsza, chociaż tak naprawdę mi obie smakują tak samo – zaśmiał się delikatnie, po czym położył się na brzuchu, siedząc w spokojnej ciszy, popijając z czarki. To, czy zawartość naczynia ponownie została wylana, czy nie, zależało w pełni od tego, co zrobi, bądź tego, czego nie zrobi Ateral.
    W końcu odezwał się ponownie.
    -W sumie... znasz jakieś fajne książki? Bo był pomysł w Ziemi zrobić czytelnię, nie typowo kroniki, jak na Skalnym Gigancie, ale czytelnię z najróżniejszymi typami książek. Teraz do mnie doszło, że mogę popytać smoki z wieczorka poetyckiego, czy pamiętają swoje wiersze i czy mieliby coś przeciwko, żeby je zapisać, bo były naprawdę dobre. Szkoda, żeby zostały zapomniane. – zamyślił się na chwilkę -Ale i tak. Czy polecasz cosik? I wiesz, gdzie można by zdobyć taką księgę? Przyznam się, że najbardziej czytaną przeze mnie rzeczą był jedynie śpiewnik, a i tu nie wiedziałem, jak czytać nut, aż niczym rycerz na białym koniu nie pojawiła się Ilka. Absolutnie niesamowita smoczyca, tak w ogóle, haha.– Trochę głupie pytanie, ale zadać go nie zaszkodziło. Kto by nie posiadał wiedzy na temat literatury, jak nie bóg śmierci? Przynajmniej wedłóg Keniego. Bo przecież Ateral miał do czynienia z setkami, jeśli nie tysiącami smoczych dusz: jeśli zapytać o ulubiony tytuł taką liczbę, i jakiś by się częściej przewijał, to oznacza, że jest warta przeczytania. Nie mówiąc już o działach z przeszłości. Więc tak, Ateral wydawał się odpowiednią osobą... bytem boskim, do zadania tego pytania. Może odpowie. Może nie. Kto wie. I tak dobrze było odwiedzić tę grotę. Zawsze dobrze było odwiedzić tę grotę.

    Ateral
autor: Czereda Czerwi
15 wrz 2023, 14:51
Forum: Modlitwy
Temat: Czereda Czerwi
Odpowiedzi: 17
Odsłony: 1329

Robaczywy Kolec

  • Czerw uśmiechnął się -No to zdecydowanie można uznać za brak odezwania się. – przymróżył oczy z zadowoleniem. Jedną czarkę wziął do łap i powoli, przechylił. Ciecz niespiesznie wylewała się ciągłym, nieprzerwanym ciurkiem, aż w końcu w naczyniu nie pozostało nic więcej, co mogłoby się wylać. Czarka pozostała przechylona jeszcze przez chwilę, ostatnie krople spadające w głęboką nicość świata poza miseczką... W końcu smok położył naczynie i uśmiechnął się jak głupi. Wzią do obu łap swoją porcję nie tak dobrej jak być mogła herbaty, i widocznie zadowolony z siebie, trzymając naczynie cały czas przy pysku, popijał. brakowało tylko bardzo głośnego i podłużnego siorbania do uzupełnienia obrazka, ale to tak nie pasowało, nie tu. Dlatego ograniczył się jedynie do wyglądania jak gremlin, bez efektów dźwiękowych.
autor: Czereda Czerwi
11 wrz 2023, 16:59
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
Odpowiedzi: 347
Odsłony: 16131

Kwarce Siły i Wytrzymałości

  • Do warsztatu po raz.. chyba trzeci w życiu, przybył Keni. Niósł ze sobą dużą torbę wypełnioną jedzeniem na zapłatę. Trochę je zbierał, ale hej! Jeśli jakoś go nie zużyje to się jeszcze zepsuje, i co wtedy?
    Przybył spokojnym krokiem, tm razem pod inny kwarc niż ostatnio i złożył swój łup. Było to... bardzo dużo mięsa. I trochę jabłek.
    Pokręcił łbem, kryształy, duszki, magia. Nie miał pojęcia, w jaki sposób to działało, ale działało, a on czuł potrzebę zwiększenia sobie kondycji, po tym jak ostatnio padł na villarze. Znaczy, zaszedł daleko, tak mu się wydawało, ale musi być lepszy. Rozwijać się, czy coś.

    //27/4 mięsa, 1/4 roślin za Wytrzymałość III
autor: Czereda Czerwi
01 wrz 2023, 16:52
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bagno
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 73392

Bagno

  • Entuzjastycznie kiwnął łbem -Tak. Wijów – krasnolud zaczął krzyczeć, gdy Czereda mu podał jednego. Co z tego, że później wlazł mu na twarz: taka uroda wijów.

    Po skoku wyszczerzył zęby i zaśmiał się -Wybacz, wybacz. Myślałem, że mniej chlapnie –

    Czereda widział, że smoczyca jedynie kiwa łbem. Czy go sluchała? Bardzo możliwe, że nie. Czy i tak dokończy przemowę? Jak najbardziej, ale heh, smoczyca wręcz wyglądała, jakby żałowała lądowania na tym jednym drzewie, zbyt blisko Czerwia. Coż, nikt nie powiedział, że wojownik nie wiedział, kiedy się uciszyć.
    ...
    No dobrze, czasem nie wiedział, ale zazwyczaj mimo wszystko był świadom, że pieprzy za dużo, tylko ignorował ten fakt i brnął dalej, klepiąc pyskiem i klepiąc. Część umysłu wojownika mówiła mu, żeby właśnie się uciszył i dał czarodziejce spokój. Druga cześć była zbyt podekscytowana, żeby słuchać. Pytanie, która wygra.

    Kiwnął łbem, uśmiechając się lekko -Rozumiem, jak najbardziej rozumiem. Też czasem przesadzę z lataniem. Mmmm, to było dość głupie pytanie z mojej strony, heh- zauważył puszące się futro. Część każąca się mu zamknąć miała przewagę. Na pewno zwolnił swój potok słów.
    Wolno skinął łbem – Nigdy nie byłem biegły we władaniu maddarą, to niestety nie wiem, co jest osiągalne, a co nie, dla kogoś kto jest czarodziejem. Podstawy oczywiście znam, ale cokolwiek wymagającego precyzji i dłuższego skupienia? Odpadam od razu- w trakcie mówienia starał się niezauważenie wycofać się trochę do tyłu i w bok, żeby dać czarodziejce więcej przestrzeni. – Hmm... bo mnie zaraz w ten sposób zachęcisz do prób maddarowych, heh.
    Ja lubię latać, szybkość, adrenalinka i tak dalej, ale no, raczej jestem przyzwyczajony do tego, że mięśnie palą z wysiłku.–
    usiadł, obserwując dalsze zachowanie Miodu. Jeśli wygladałaby, jakby chciała sobie pójść, to Czereda po prostu by się wrócił do bagna. Czarodzieja przecież nie była nastawiona na spotkanie trajkoczącego wojownika, tylko na samotny lot. To, że los rzucił w nią Czeredą, to nie znaczyło, że Czereda będzie ją skazywał na swoją obecność.

    Powroty Słońca
autor: Czereda Czerwi
27 sie 2023, 23:28
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kapliczka Ognvara
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 3390

Kapliczka Ognvara

  • Zaśmiał się i mrugnął jednym ślepiem -No, jeśli tak twierdzisz, to tak być musi. Przyjmę komplement i może z nim ucieknę, zanim zdążysz zmienić zdanie- pokręcił łbem. Czy ta smoczyca właśnie użyła jego własnych ruchów przeciwko niemu? Nie dość, że wesołe wygłupy to jeszcze rzuty wszystkimi pozytywnymi rzeczami, które się zauważy u towarzysza rozmów? No, może nie wszystkimi, ale na pewno częścią... No jak to tak to? Wypuścił powietrze nozdrzami w bezgłośnym śmiechu. No jak to tak to...?

    -Hej, to jest zaś mega ciekawe, że skąd pochodzisz nie ma aż takiego... nad-naturalnienia, hah. Zawsze myślałem, że wszędzie jest tak samo jak tutaj, tylko ma się inne duszki i innych bogów. Trochę tak abstrakcyjne to dla mnie. Miejsce bez – zakręcił łapą w powietrzu -Bardziej duchowych rzeczy... Albo kamieni szlachetnych pojawiających się w przypadkowych miejscach? Słyszałem, że to też tylko tutaj... Niestety moje sprawdzenie, czy faktycznie ich brakuje, nie jest to końca, jak by to ładnie powiedzieć, miarodajne, heh. Biorąc pod uwagę, że kamyk jest mały i nieruchomy, a ja często zapominam, że ej, miałem szukać, a nie się przechadzać – Nie widział nigdy żadnego leżącego kamienia, gdy był poza granicami. Nie szukał też ich wtedy za bardzo, był skupiony na innych sprawach zazwyczaj, ale jednak nie widział. Będzie musiał to sprawdzić... Chyba że zaraz po prostu się dowie. W końcu miał obok siebie smoka, który spędził całe życie poza Wolnymi Stadami: nie ma lepszego źródła wiedzy od kogoś takiego.

    !!!!!!!
    Na kolejną odpowiedź smoczycy oczy Czerwia zalśniły, a on sam wyraźnie się podekscytował. Końcówka ogona zadrżała gwałtownie, a sam smok jakby stanął lżej. Usłyszał też część o Upojce i o bardzie układającym pieśni o wojaczkach. Usłyszał, przyjął i zapamiętał, jednak jego uwagę aktualnie miało nie przyczyna, ale skutek. Skutek, którym był fakt, że Ilka umiała i czytać i zapisywać rytm.
    -Z nieba mi tu spadasz. Nie masz pojęcia, jak długo próbowałem rozszyfrować znaczenia tych takich znaczków kułeczkowo-linowych. Jak na razie to wiem tylko, że im więcej tych linii, to szybciej, i że kułeczko niżej odznacza głos niżej z piersi. Hah, teraz jak to powiedziałem na głos, słyszę, jak to głupio brzmi, ale trudno. Matko, Ilka, proszę, naucz mnie. W zamian, nie wiem. W miarę potrafię po krasnoludzku, ale ugh, pewnie też potrafisz- stał wyprostowany, a jego ogon kontynuował nie do końca kontrolowane ruchy. Serce też mu zaczęło bić szybciej: czy wreszcie będzie mógł czytać jak należy śpiewnik mamy?

    Słoneczko inaczej zwana Glizą, inaczej zwaną Gafą inaczej i chyba oficjalnie zwaną Gheiną. Ok, ok, ok. Dalej w trybie podekscytowania mózg Keniego chyba miał większe możliwości zapamiętywania rzeczy. Przynajmniej na chwilę. Na dłużej to gorzej. Dlatego musisz sobie to powtarzać, Keni. Powtarzaj sobie.... Słoneczko i Glizda, bo te dwa słowa są akurat proste do zapamiętania. Jenak mimo chwilowego kryzysu spowodowanego słabą pamiecią, Czerw musiał dołączyć się do uśmiechu. Tym razem na jego pysku zajęło miejsce coś delikatnego. Uśmiech nie pełen wesołości, ale po prostu spokojnego... zadowolenia? Chyba tak, chyba zadowolenia, że ktoś inny odpływa w dobre myśli. Dobre wspomnienia, jak to zakładał Czereda.
    A Anamira to przyjaciólka. Lub ktoś z rodziny... Cokolwiek to słowo kumka znaczyło, ale smokowi wydawło się, że taka dobra towarzyszko-przyjaciółka... No, ale ważne, że Anamira i Słoneczko inne osoby. Dobrze, dobrze. Keni powiedziałby, że kropki się łączą, ale chyba na razie nie miał żadnych kropek do połączenia. Jak na razie były one po prostu dodane na pergaminie i podpisane. Co i tak było lepsze od braku kropek.
    Pokręcił łbem -Nie, nie, nie. W pełni rozumiem. Też jak zaczynam już coś mówić, to się rozgaduję –

    Czereda obserwował z zaciekawieniem smoczycę, gdy ta przygotowywała ekwipunek. Oj, była przygotowana. Gdy splunęła kwasem do miseczki wyszczerzył zębiska w krótkim uśmiechu -Hah, ładny kolor- on pluł czarnym. Ale ta informacja nie była nikomu do życia potrzebna. Po prostu czuł potrzebę wewnętrznego porónania kwasów, które wypluło (badum tsss) wnioski, że kwas Ilki był w ładnym odcieniu pomarańczowego. Głęboka analiza tak zwana, hehe.

    Skinął łbem na propozycję drzewnej -Możemy też bok przytrzasnąć od razu potem tą tabliczką. Wiatr wtedy nie powinien niczego zwiać. – dodał tylko. Tabliczka chyba była najcieższą, najbardziej nadającą się do przyciskania płat pergminu, dostępną tutaj rzeczą. I też już była na ołtarzu, więc nie trzeba będzie dodawać byt dużej ilości przedmiotów potencjalnie nie należących do wyposarzenia-na-ołtarzowego.
    A gdy czarodziejka zaproponowała wiersz... Cóż, Czerw mógł jedynie patrzeć i leżeć jak wryty w ziemię. Przynajmniej miał nad sobą wystarczająco kontroli, żeby nie rozdziawić pysku w szoku. Gdy skończyła, patrzył na nią jeszcze przez chwilę z niedowierzaniem, po czym wreszcie odezwał się.
    -I ty tak... w minutę. Z biegu. Takie coś.– zaśmiał się -Hah, co do brzmienia, to jak dla mnie wszytko brzmi jak najbardziej dobrze. Immanorze, przerażająca z ciebie smoczyca, wiesz?– pokręcił łbem wydychając powietrze, po czym nagle na jego pysku zagościł zaczepny uśmieszek. Chyba powoli wychodził z szoku. -Jednakowoż... jednakowoż miałbym obiekcje merytoryczne- zachichotał. Tak. Już szok przeszedł. Pozostała sama akceptacja straszności smoczycy zwanej Ilką. -Też co do tej ostatniej zwrotki. Czas może i trwa wiecznie, jednak kończy się bardzo szybko. Często go brakuje. Wydaje mi się, że można podkreślić raczej właśnie to, tym bardziej, że wcześniej zostało powiedziane, żę czas jest darem.... hmmm... Chwila,... Darem... Darem... zegarem, gdyby tak... – zbliżył się do jeszcze pustego pergaminu, jakby ten posiadał tajemnice stworzenia -Głupi rym, ale eh, zawsze lubiłem rymy. Gdyby tak po prostu zakończyć zwrotkę słowem "darem"... Przypomina, że czas, w nieskończoności skończony, jest darem... zamysłił się, także skupiony. Słowa. Ciężkie sprawy.

    Illianah
autor: Czereda Czerwi
21 sie 2023, 17:28
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kapliczka Ognvara
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 3390

Kapliczka Ognvara

  • Keniemu ciężko było opanować smiech, bo jakże to tak nie spojrzeć zażenowanym spojrzeniem. Spojrzeć jak na debila, który mówi za dużo i to jeszcze na dodatek same głupoty. To było dobre spojrzenie, na pewno wpierało uspakajanie się. Nie tak jak dołączenie się do wygłupów, oj nie nie. Dołączenie tylko pogarszało stan rozbawienie, pogrążało Keniego w.... dobrej zabawie?
    Czy to głupie, że w tym momencie czuł dziwny rodzaj braterstwa z dopiero co spotkaną smoczycą? Tylko dlatego, że ta miała podobne poczucie humoru co on?
    Wreszcie się uspokoił i pokręcił tylko łbem -Ha! Poeta! Jedyne co mnie łączy z poetą,nawet takim wyciągniętym spod większego kamienia, to że i taki poeta, i ja, używamy dużej ilości słów. Tylko ze słów poety coś wynika. mają jakieś znaczenie. Ja się muszę przyznać, że łączyłem tylko przypadkowe słowa, hah-
    Po następnej wypowiedzi, gdyby Czerw miał jaśniejsze oczy, to Ilka mogłaby zauważyć, że wzrok smoka odbiega gdzieś w bok. Żółtoglowy trawił słowa smoczycy. Ile znał samców? Z Pożeraczem dawno się nie widział (trzeba będzie o zmienić), tak samo z Rosami (także do zmiany). Rosy był przyjacielem za pisklaka, potem... potem za często się spało. Albo Keni, albo Gaesai... Jego mistrz. Ha! Jego mistrz był przeciwieństwem typowego samca opisanego przez Ilkę. Ale Syn był Synem, i chyba Keni nawet by go nie położył koło kogoś "typowego"... Jeszcze Światła, ale on był po prostu straszny. To że już nie był uzdrowicielem bynajmniej nie ujmowało mu punktów straszności, one jak najbardziej zostały. Jedynie uśpione brakiem konieczności pojawiania się i tłumaczenia, że no heeeeej, kąpałem się w bagnach i teraz mam grzybicę, pls pomóż, bo swędzi jak pięć piekeł. (Ale Czerw nie potrafił sobie wyobrazić wesołych Świateł. Szyderczo śmiejącego się z kogoś: jak najbardziej. Wesołego? Jakoś tak ciężko)
    ...Czy on, Keni, się zaliczał do tego opisu?...
    -Wiesz, dobra bitka nie jest zła, a lenić się, coż, wolę dobrą rzekę, albo jakieś nie za-głebokie jezioro- khe khe, bagno, khe khe – A wesołość w sercu, ha! Musiałabyś spotkać Syna Przygody. Ale bardzo się cieszę, że zaliczasz mnie do takiej elitarnej grupy – uśmiechnął się. Część o chędożeniu została przefiltrowana i uznana za niewystarczająco ważną, żeby ją nawet rozważać. Być może to była jakąś reakcja obronna organizmu, gdy pół stada to twoje kuzynki?

    Pokręcił łbem– Nie, nie, nie. Alaleya to jedynie duszek. Duszek uhhh obrony natury? Czy tam roślin? Ładu roślin? Wiem, że jeśli skrzwdzisz tutaj roślin lub zerwiesz przedwcześne owoce... czyli w sume skrzywdzisz roślinę, no to się pojawi Alaleya i pewnie skopie ci tyłek jakimiś magicznymi wilkami, albo nawet własnoręcznie. Mamy.. chyba pięc duszków tutaj, Katamu, Dadu, Naquima, Riromi, ale on jest mega złośliwy i właśnie Alaleya. Poza granicami spotkałem jeszcze innego duszka, Alzali, był śnieżnookim kotem. – podrapał się po łbie -No i są jeszcze bogowie, ale tam są jakieś bardziej skomplikowane i legendy i nie aż tak dawne dzieje zwązane z uhhh iskarami, cośtam cośtam Tarram, rodzina i w sumie nie wiem. Znam ich imiona i czego są patronami, ale dokładniejszych historii nigdy nie studiowałem. Miałem pójść poczytać je z Nowym Porządkiem, ale coś nam nie pykło. Jest cała świątynia poświęcona własnie naszym bogom tutaj, na terenach wspólnych. Gdyby ciebie to zainteresowało, to mogę pokazać gdzie ją znależć.– poprawił skrzydła i przymróżył ślepia -W sumie jest tam też Warsztat z kryształami, więc nawet jeśli bogowie ciebie nie interesują, to warto odwiedzić świątynię. Użycie jest dość drogie, ale pozwala szybko nauczyć się przydatnych rzeczy- zakończył, po czym roześmiał się delikatnie -Hah, wybacz za wywód. Po prostu wydawało mi się, żę akurat to jest dość przydatna wiedza na wolnych stadach. I tak z mojej strony bardzo podstawowa, hah.
    Ślepia Keniego zalśniły jeszcze bardziej gdy Ilka wpsomniała, że ma skórę. Oj, się podekscytował chłop przez te wszystkie potencjalne możliwości oferowane przez jeden kawałek materiału. Ja niestetety wszytsko zostawiłem we Wnęce, nie spodziewałem się niczego potrzebować... Piosenka... ah, potrafisz może zapisywać rytm? Albo czytać, jeśl już o tym mowa? Mam taki jeden śpiewnik, ale ciężko się śpiewa, nie znając melodii- zamachnął ogonem -Ah, ale niepotrzebna dywagacja, nawet jeśli tylko my byśmy znali orgnalną melodię, piosenka brzmi dobrze – wyszczerzył zębiska w uśmiechu -Na pewno zawarł bym w niej fragment o zmieniających się w kwiaty wężach. W sumie to by było moje jedyne wymaganie.Trzeba podkreślic grozę tego wydarzenia.– nagle się wyprostował -O! Albo dadać taką mini ilustrację! Węża to nawet ja bym chyba potraił narsować. Aczkowliek możnaby go wtedy pomylić z dżdżownicą... albo ogonem szczura, względnie tasiemcem, aleeeeee jesli mu dodać takie ładne zęby, to chyba byłoby rozpoznawalne?–

    Keni zamyślił się -Niestety z Mgieł znam wielką ilość dwóch smoków.... w sumie ze Słońca to wcale nie lepiej, heh. Ale dobrze się złożyło w takim razie, że pierwsze trafiłaś do Słońca, bo chyba nie powinno być żadnych problemów ze spotkaniami, nagłym wbiciem do jaskini i takie tam. Słońcem ma dobre relacje i z Ziemią i Mgłami.
    Słoneczko i Anamira to dwie różne osoby, tak? Wybacz, jeśli trochę się gubię-


    Gdy towarzyszka wyciągnęła rulonik na paszczy Keniego pojawił się bardzo szeroki, zębisty uśmiech. Przyległ do ziemi i zarzucił ogonem -Oj tak, to jest to. Haha, chyba nigdy mały kawałek skóry nie byl dla mnie piękniejszy... A to dopiero początek! – finalnie zawinął ogon wokół własnego ciała tak, że mógł sobie spleść końcówkę między łapami -Jak właściwie chcemy pisać? Węgiel może się zmyć przez deszcz, chyba że... – spjrzał na ołtarzyk. W sumie było w nim sporo zakamarków -Jakoś ukryć go w ołtarzu, ale wtedy... hmmmmm.. jakaś piosenko zagadka? Tylko że piosenko zagadki można bardzo łatwo źle odgadnąć, oraz można przegapić notatkę wtedy... Ale plusem jest dodatkowa... zagadkowość. Przygoda, czy coś, haha!– potarł hak z końca ogona pazurami -Można spróbować też wydrapać... albo wypalić? Wyżreć kwasem?–uśmiechnął się konspiracyjnie -i potem schować w ołatrzu?–

    //Illianah
autor: Czereda Czerwi
17 sie 2023, 12:39
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kapliczka Ognvara
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 3390

Kapliczka Ognvara

  • Na odpowiedź smoczycy (Ilki. Cholera, Imiona ciężko było zapamiętywać, będzie musiał się skupić) zaśmiał się bardziej, pochylając i kręcąc łbem, po czym nagle wyprostował się i tocząc widoczną walkę z uśmiechem na pysku (na razie Keni wygrywał i udało mu się przybrać poważny wyraz mordy) Skrzydła leciutko podniósł do góry, stanął lżej na nogach, bardziej opierając się na paliczkach i z gracją zwinął szyję. Jedna łapa powędrowała do przodu, podstawa pod następny ruch, a mianowicie pełen gracji półukłon -Ah, ależ oczywiście, słowo pani czarodziejki jest moim rozkazem- zaczął, prostując się, a w jego oczach tańczyły rozbawione ogniki. Batalion z próbującym wydostać na wolność uśmiechem trwał. Zakręcił łapą, dodając swojej przemowie przesadzonego dramatyzmu, którego i tak już było sporo, według Keniego – Łuski twe są niczym lekki powiew zefiru, który znalazł swoje miejsce nad pogożeliskami wielkiej puszczy. Odbijający makowy ogień łuny oraz zapraszający do tańca pełne życia złote iskierki jak i kościstą biel popiołów, wielkich tajemnic, niezgłębionych i niewyjawionych. A wszystko to obleczone idealnie komponującymi się łatami trawiastej i mchowej zieleni... – uśmiech wyrwał się ze swoich więzów, a smok opadł na pełne słonie -które to pewnie znalazły się tam przypadkiem, pewnie gdyby wiatr się tarzał, to uznałbym, że w ten sposób, ale jako, że tak nie jest, musi to być ...magia- przed ostatnim słowem zrobił dramatyczną przerwę, a gdy wreszcie zakonczył... coż, zbyt długo wstrzymywane rozbawienie zaatakowalo go z krwiożercą wściekłością, a Czereda zaczął chichotać do łap, z gracji ruchów pokazanej wcześniej nie pozostało absolutnie nic. -Wybacz, wybacz, musiałem – udało mu się wykrztusić między oddechami.

    W końcu się uspokoił i wstał. -Wybacz, hehe- rzucił jeszcze raz, szczerząc zębiska w uśmiechu.
    Też się otrzepał z przekazanaych źdbeł trawy; nie żeby mu one za bardzo przeszkadzały, nie takią roślinność miał utkniętą między łuskami, a ta przynajmniej była wolna od bagiennych stworzonek, o czasem dość... ciekawej aparycji. Przechylił łeb -Mmmm, jeśli tak ją pięknie reklamujesz, to zapewne bym musiał, kimkolwiek ona jest. Zobaczyć prawdziwe iluzje, skoro podobno to, co ty przedstawiłaś, jest proste... W Ziemi nie mamy dużo czarodziei. Tak... nie kojarzę, żeby przez całe moje życie był moment z więcej niż jednym czarodziejem na raz w stadzie, o takiej ilości magów mówię, heh... więc każde spotkanie z kimś płynnie władającym maddarą jest... magicznebadum tsss, hehe –

    Trzy księżyce? To by tłumaczyło lekki zapach. -No, ja też nie kojarzę, więc na pewno nie jest bogiem wolnych stad. I mimo że raczej dobry w legendy i historyczne fakty nie jestem, jestem prawie pewien, że tutejszych bogów wszystkich znam. Ale wystarczy przejść za granicę i moja wiedza na temat istot ponadnaturalnych robi puff, i jestem jak pisklak, heh.
    Na słowa o wiadomości ślepia Czeredy zalśniły. Wiadomość? Z teoretycznym otrzymaniem opowieści? Oj tak, chciał tego. -Hah, no ja tam nie wiem, na ile przewidywalne, tym bardziej jeśli w historii pojawiają się zwykłe śmiertelne smoki. Smok wprowadza chaos. Same opowieści o bogach... nie wiem, nie znam takich aż tak dużo, chyba spałem zbyt dużo za pisklaka, haha! – wskazał łapą na oltarz -I apropo wiadomości: Co proponujesz? Mamy... drzewa w okolicy, dużo drzew, heh, ale nie polecam nic zrywać, bo jeszcze Alaleya się pojawi-

    Zamrugał, trochę zdziwiony pyatniem. No ale tak, trzy księżyce w wolnych, nie każdy się tu urodził. -Przywiało to trochę za dużo powiedziane. Stado Ziemi, wolne stada, heh. Całe życie tutaj – poklepal grunt łapą -No, może nie koniecznie tutaj, bo tutaj to nawet jeszcze nie byłem, ale wiadomo o co chodzi – przyjaźnie przymróżył oczy.

    Illianah
autor: Czereda Czerwi
12 sie 2023, 22:31
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kapliczka Ognvara
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 3390

Kapliczka Ognvara

  • Na słowa smoczycy Czerw nie do końca wiedząc, co robi, lekko pochylił szyję i wbił pazury do ziemi. Ton ognistej mówił o niebezpieczeństwie, i to jeszcze o którym Keni nie wiedział, co było dużo gorsze od znanego niebezpieczeństwa. Znane można ugryźć, wbić pazury, zacząć uciekać lub spróbować porozmawiać. Jeszcze dodać fakt, że to był jakiś ołtarz, a ostatni nieznany Keniemu ołtarz... cóż. Wężydło jest bardzo blisko gigantycznemu morderczemu demono-insektoidowi.
    Dlatego Czereda odrobinkę się spiął i odrobinkę wszedł w tryb walki i ucieczki. Ciupineczkę. Odwrócił się ponownie w stronę ołtarza i faktycznie, był tam wąż. Wąż który się praktycznie od razu rzucił do ataku, zero wytłumaczeń, zero możliwości rozmowy. Smoczyca też musiała zareagować, bo poczuł drgania smoczej maddary w powietrzu.
    Z sykiem na pysku smok przeszedł do obrony....
    a wąż nagle zniknął. Albo dokładniej mówiąc skwiatkował się. Łapa Czerwia niepewnie zawisnęła w powietrzu, z paroma kwiatkami, które to przypadek rzucił akurat na dłoń żółtołowego, jakby właśnie zaczęła redefiniować swoje cele w życiu jak i priorytety. Powietrze przeszył jakiś dźwięk.
    Keni zamrugał, lekko skonfundowany... i nagle wszystko kliknęło.
    Smok dołączył się do dźwięku, właśnie zidentyfikowanego jako śmiech, najpierw ciszej, potem już głośniej, z piersi. Opuścił łapę z kwiatkami na ziemię, a całe napięcie w ciele wojownika rozproszyło się, niczym poranny wiaterek.
    Potrząsnął łbem, szczerząc zęby w uśmiechu.
    -No, ładnie mnie zrobiłaś, hehehe- otwarł oczy, które niewiadomo kiedy zamknął i pochylił lekko łeb-Hah, jesteś czarodziejem, czy po prostu cholernie dobra w magię precyzyjną? Bo zarzekałbym się, że ten wąż jest prawdziwy... I w sumie dalej mogę to robić- przechylił lekko łeb w bok z delikatniejszym już uśmiechem, mrużąc przy tym oczy – Duszki są w końcu dziwne-
    Rzucił jeszcze jeden uśmiech i podszedł wreszcie do ołtarza. O. Faktycznie był tam wąż jedzący swój własny ogon.
    Przejechał łapą po grawerowanym napisie, Ognvar. Bóg Czasu. Keni nie kojarzył takowego z panteonu wolnych stad.. ale istniał świat poza stadami, a wizerunek był zbyt przemyślany, kolory zbyt dobrane, żeby to było wymyślone od tak. No, ale samo zaakceptowanie istnienia jakiegoś Ognvara, nie znaczyło, że Czereda od razu zaczął go czcić, tym bardziej nie znając żadnej historii z nim związanych.
    Opuścił łapę. Ciekawe, kto zbudował ten ołtarz, nawet dla niewprawionego oka ziemnego, wyglądał on... ładnie. Porządnie. Jakby ktoś wiedział, co robi.
    -Względnie jest jeszcze opcja, że to ja po prostu jestem tępy, i wtedy na moje wytłumaczenia mógłbym powiedzieć, że iluzje mojego mistrza, jak i moje, są, ah, kiepskie, tak łagodnie mówiąc, i jestem przyzwyczajony do takiej jakości krecji.– Znów zwrócił się do smoczycy -No ale zdecydowanie wolę wersję podkreślające twoje umiejętności, haha!
    ...
    Ej, ale tak na poważnie, wiesz, co to za miejsce? Tak ponad wężowy-smoczy-czasowy ołtarz? –
    dodał na koniec

    Illianah
autor: Czereda Czerwi
10 sie 2023, 19:47
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kapliczka Ognvara
Odpowiedzi: 44
Odsłony: 3390

Kapliczka Ognvara

  • Puszcze i lasy: można w nich spędzić księżyce, a i tak całych się ich nie pozna. Można poznać ścieżki, owszem. Nawet całkiem szybko, jeśli się wie, co się robi, ale faktycznie znać cały las? Każde drzewo stanowiło mały świat, liście, konary, pnie i korzenie. Tysiące mrówek odbywających każdego dnia tą samą wędrówkę, rodzina lisów ukryta w dziurze między korzeniami. Termity pod korą, ptaki między gałęziami. Muchomor tam, borówki tu. Upadłe liście tworzące poszycie...
    Żeby całkiem poznać las, trzeba spędzić w nim dużo, dużo czasu.
    Nie trzeba chyba mówić, że Keni tego nie zrobił. I tym bardziej nie w tym lesie. Może, może, gdyby wszystkie te księżyce, które spędził w półśnie i pełnym śnie, zamienić na wędrówki po puszczy, to mógłby się poszczycić, że zna ten las. No, ale tego nie zrobił. Bah, był tutaj tylko raz w życiu, tak na prawdę. W bagnie. Było to bardzo fajne bagno, pełne życia, tak jak każde szanujące się bagno powinno być. Miało dodatkowe punkty za dobre wspomnienia.

    Czerw podleciał pod Dziką Puszczę, rozkoszując się szybkością oraz wiatrem w skrzydłach, a następnie już na czterech łapach, powoli wędrował wśród roślinności. Słuchając. Obserwując. Czuł zapachy, jednak nie było to polowanie; smok nie ukrywał się, ani nie szukał śladów zwierzyny. Nie miał celu, poza samej wędrówką.
    Nie powinno być to jednak zaskoczeniem, że Keni nie wiedział, że w puszczy jest jakiś ołtarz, ani już tym bardziej gdzie dokładniej on się znajduje. Po prostu szedł, aż usłyszał dźwięki, które zakłócały kakofonię ciszy. Stanął i zamrugał, jakby wyciągnięty z transu.
    Uhhhh.
    Tam było jakieś przejaśnienie. Polana?
    Skręcił, idąc już głośniej, i faktycznie. Polana, smok i.. coś. Kamień, rzeźba i kolory. Oh? Keni czuł bardzo wyraźną potrzebę podejścia bliżej, ale najpierw wypadało się przywitać, wiec dokładnie to zrobił:
    – Hejka, hejka – Mmmm tak. Elokwencja powinno być w imieniu żółtogłowego. Czereda Elokwencja Czerwi.– Wybacz, że tak wbijam, ale wiesz może co to za miejsce?– zaczął podchodzić bliżej ołtarza, próbując zauważyć jak najwięcej szczegółów z daleka. Jednak zanim, zdążył w pełni podejść, zatrzymał się nagle i potrząsnął łbem i uśmiechnął się w stronę smoczycy -Ah, nazywam się Czereda Czerwi, tak w ogóle, miło spotkać – zaśmiał się, obserwując smoka. Zapach ognia, ale nie zbyt silny. Nowoprzybyła? Ale mimo wszystko Ogień, więc Keni pozwolił sobie na mniejszą ostrożność niż w przypadku Mgieł. Lepsze stosunki stadne i tak dalej.

    Illianah
autor: Czereda Czerwi
09 sie 2023, 5:50
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1579
Odsłony: 98347

Plac przed świątynią

  • Niedługo po Nyan przybył i Keni, z naszyjnikiem z kokorowych kamyków w łapach. Nie kamieni szlachetnych, po prostu ładnych otoczaków znalezionych w rzekach. Rzucił wszystkim obecnym szeroki uśmiech, a Tęsknocie jeszcze zarzucił combem zwanym "Skninięciem Głową i Wolnym Mrugnieciem Jednocześnie". W skrócie SGiWMJ. Bardzo intuicyjnie i prosto do zapamiętania.
    -Cześć Sennah. Czy moglibyśmy poprosić o błogosławienstwo na naszą najbliższą wyprawę dla.... Chciałbym powiedzieć nas trzech, ale jeszcze jednego smoka nam brakuje, haha. No nic, trzeba poczekać- powiedział wesoło i położył naszyjnik przed sobą.

    //boski ulubienic na zwiad 10.08 dla Keniego + darmowe błogosławieństwo z loterii dla Dżdżystej Łuski℅na ten sam zwiad
autor: Czereda Czerwi
03 sie 2023, 14:57
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
Odpowiedzi: 327
Odsłony: 14405

Kwarce Percepcji i Aparycji

  • Keni po długiej, dłuuuuuugiej wypawie jak najbardzej na około, jak się dało, dotarł do świątyni. Przed wejściem sprawdził jeszcze raz zawartość torby. Mięso i rośliny, zgadzało się. Oprawiony żubr i jeleń złapane w pułapki, trochę zimowych jeszcze jabłek i inne. Nazbierało się tego trochę.
    Wszedł do warsztatu, podchodząc do kryształu aparycji. Ku zaskoczeniu smoka, ktoś już tam był. Smok z mgieł.
    Uśmiechnął się w stronę smoczycy i kiwnął jej łbem na przywitanie, po czym także zostawił swoją zapłatę pod kwarcem
    -Heh, magiczne kryształy robią brrrr i nagle łuski lśnią ci bardziej i twój ryk jest pełniejszy, hehe – zagadał fioletowołuską, bo jak by inaczej. Nowy smok, to nowy smok. Obojętnie gdzie spotkany.

    //17/4 mięsa, 11/4 roślin za aparycję na III
autor: Czereda Czerwi
02 sie 2023, 22:31
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 94683

Podnóża Skały

  • W trakcie przyglądania się ścieżce mrówek idących od drzewa do mrowiska ukrytego blisko skały wiatr... znaczy.... uhhhh, w trakcie wędrówki w stronę świątyni, wiatr nagle zmienił swój kierunek. Nie było to nic dziwnego, wiatr cały czas wiał w różne strony, ciężko by było wymagać od niego, żeby wiatr, ze wszystkich rzeczy wiatr był statyczny. Jednakże ten jeden podmuch przyniósł ze sobą coś nowego, coś co wpyłnęło na zachowanie wojownika.
    Zapach smoka. Lekko otwarł pysk, żeby posmakować powietrza.
    Mgły. Nie rozpoznawał smoka, co akurat za dużym zaskoczeniem nie było. Keni znał wielką ilość 3 smoków spoza stada ziemi: jednego smoka z ognia, jednego robaczarza z mgieł i jednego małomównego samotnika, chociaż tego ostatniego to spotkał raz w życiu.
    Uśmiech na pysku Czerwia się poszerzył, jednak dalej pozostawał łagodny. Nowy smok, nowa krew!
    Poszedł za zapachem niesionym przez wiatr i już po chwili znalazł swój cel. Smok! Duży smok, ale pachnący młodo haha! Leżąy na skale; genialne! Czemu Keni na to nie wpadł?
    -Hejka- zaczął wesoło i paroma potężnymi uderzeniami skrzydeł uniósł się w powietrze i usiadł na pobliskiej skale, żeby po potrząśnięciu łbem niczym pies, położyć płasko łeb na rozgrzanej powierzchni. Była to dość cekawa pozycja, bo reszta ciała Czeredy była w pozycji smoczego bochenka, jednak i tak wojownik dał radę wyglądać, jakby było mu bardzo wygodnie (bo było!) Inna sprawa, że po zbyt długim takim leżeniu, pewnie by go plecy bolały przez najbliższy tydzisń, ale ciiiii.
    Oczy smoka jednak pozostały otwarte: przymróżone z zadowoleniem, lecz obserwujące -Z góry mówię, że jeśli mam spadać, to daj znać, hehe- mrugnął – Więc już to przekazawszy, witam, jak tam. Zawsze miło spotkać kogoś nowego, mgielny smoku. Zapytałbym, co robisz, ale to trochę widać, więc zadam inne pytanie, o wadze... wielkiej! A mianowicie.... herbatki? Hehe –

    Wiśniowy Kolec
autor: Czereda Czerwi
01 sie 2023, 17:09
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 94683

Podnóża Skały

  • Skała skale skałą. A tak naprawdę to rzadki lasek z wieloma skałami. Pewnie gdyby Czerw był innym smokiem kwestionowałby swój wybór drogi do świątyni, ale jako, że Czerw nie potrafił być nikim innym niż Czerwiem, szedł sobie wesoło (i dość ostrożnie i cicho, jak na niego) przez krzaki. Miał zarzuconą na siebie haftowaną, chabrową pelerynkę w kwiaty i torbę, której zawartości nie znał sam żółtogłowy smok. Pakował się na szybko, ok?
    Więc tak maszerując teoretycznie w stronę świątyni, praktycznie to po prostu do każdej pierwszej lepszej rzeczy, na którą mógłby to się pogapić. (Na przykład na każdą taką skałę: ten las był pułapką), nucił sobie coś pod nosem, widocznie szczęśliwy.

    Wiśniowy Kolec

Wyszukiwanie zaawansowane