Znaleziono 10 wyników

autor: Neron
01 maja 2023, 0:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Neron stanął naprzeciwko pisklęcia. Było takie młode... A zarazem robiło się takie groźne. To było takie miłe dla serca. Chciał się temu przysłużyć, dlatego zachował czujność. Najpierw opuścił lekko głowę, potem stanął w pozycji gotowości. Tak z natury. Miał jednak zamiar zareagować obroną magiczną. Skoro są twory do ataku, muszą istnieć też antytwory. Planował z tego skorzystać.
Poczuł mrowienie energii w przestrzeni. Przyjrzał się miejscu obok swojego prawego barku. Nie miał doświadczenia w przewidywaniu tworów, wobec czego wymyślił coś, co wydawało mu się najprostsze w tej sytuacji. Atak Oselta ewidentnie miał wyrosnąć z ziemi, najłatwiej więc byłoby to zablokować, prawda?
Wyobraził sobie płaską płytę z kamienia. Miała wysokość jednego szpona i szerokość czterech. Płyta miała być kwadratowa. Jej kształt miał przypominać umyślnie uciętą skałę, ale boki, spód i góra nie miały być idealnie równe. Tu wgłębienia, tu uwypuklenia, jak ludzka kostka brukowa. Skała miała być szara, matowa, o gładkiej strukturze. Jej ciężar miał wynosić ciężar dwóch smoków. Miała pojawić się dwa szpony nad pulsującym źródłem maddary w ziemi i spaść zgodnie z prawami grawitacji na twór młodszego samca. Przelał pospiesznie maddarę.
Wydawało mu się, że spędził za dużo czasu na wyszukiwanie obrony i sobie nie poradzi. Niemniej nawet jeśli twór Oselta miał już zacząć wyrastać, może i tak zostanie przygnieciony?

Oseltamiwir Proszek
autor: Neron
21 kwie 2023, 20:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 393
Odsłony: 61337

Niewielkie zlodowacenie

Poker face miałby bardzo udany... poza tym zawód mima, który nie potrzebuje głosu, wydaje się być bardzo kuszący do obejrzenia w wykonaniu Porywistego. Dywagacje jednak nie mają tu już więcej miejsca w narracji.
Neron wysłuchał pierwszych słów samca i zastanowił się. Tym razem nie nad własną rodziną, ale nad skrajnym. Nie mógł się jednak tak łatwo przyzwyczaić do tej ekspresji. Ciekawe, czy dałoby się go z tego wyleczyć... a może to jego ciało jest sztywne, tam w środku? Odchrząknął, byleby tylko skupić się z powrotem na swoim rozmówcy.
Opuncja... pustynia... Coś pustego...? Z wielkiej pustyni... Z wielkiej pustki? Wydało mu się, że wie o co chodzi. Ze szczytu gór w oddali horyzont stawał się płaski i skalany piaskiem. Nie sądził, że było tam życie i dlatego skierował się bezpośrednio na wschód. Może więc zboczył nieco na południe, skoro zaszedł do Ziemi od południa, a Porywisty dołączył do Stada Słońca, które ma tereny północne?
Z dywagań wyrwał go głos nowo poznanego smoka. Zaczął się zastanawiać jak uformować słowa w wypowiedź brzmiącą z sensem. Nie mógł mówić ogólnikowo bo nie miałoby to sensu. Zaczął imaginować sobie cały proces.
Przede wszystkim wyróżniamy trzy tempa biegu – kłus, galop i cwał. – Rozpoczął, siadając naprzeciwko dziwacznego rozmówcy. – Żeby wybić się do kłusa, używamy przeciwstawnych łap i wchodzimy w rytm na dwa. Do galopu i cwału wybijamy się z tylnych i wchodzimy w powtarzalne takty na cztery łapy. Ciało jest ciężarem, którym trzeba manewrować by poruszać się wprost i na boki. Łeb i ogon są swoją przeciwwagą, podczas gdy skrzydła są w stanie całkowicie zaburzyć rytm biegu przez powiewy powietrza wdzierające się podeń. – Zamilkł na chwilę i westchnął. Dym wydobył się z jego nozdrzy. Szary i bez wyrazu jak jego pysk w tej chwili. Poczuł, że głupie jest przypominanie sobie tego w takiej formie.
Bardziej interesuje mnie postawa, która będzie dość energooszczędna i najbardziej sprzyjająca wytrzymałości smoka. – Powiedział po krótkiej chwili. – Pokaż mi ją proszę. – Obniżył lekko pysk by pogłębić prośbę.

Porywisty Kolec
autor: Neron
21 kwie 2023, 0:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Neron pokiwał ciężkim łbem. Spojrzał na Olestamiwira. Zastanowił się co on pokaże, jaką swoją zdolność. Co wymyśli? Młodzieniec z pewnością widział dużo więcej zaklęć niż Neron, wobec czego miał już w pewnym sensie nieco bardziej wykształconą wyobraźnię. To, co najbardziej kojarzyło się Neronowi ze śmiercią, było morowe powietrze.
Wyobraził sobie jak w przestrzeni wokół nosa Rejwachu powstają małe drobiny przypominające drobny piasek. Miały być dość luźno rozłożone w powietrzu. Choroba nie jest widzialna, toteż drobiny nie miały mieć żadnej wizualnej właściwości. Miały nie odbijać światła – miało one przez nie przenikać. Nie miały mieć też cienia ani załamań i zakrzywień w swojej strukturze.
Chociaż wielkość miała być wielkości ziarenka piasku, samiec wyobraził sobie te drobne elementy raczej jako kule aniżeli nieregularne ziarenka. Nie znał się na chorobach, wobec czego zastosował nieco wyobraźni i nadał kuleczkom właściwości kwasowe.
Wdychane przez Rejwach miały palić go w nos, gardło i płuca, uszkadzając drobne komórki jego ciała. Neron nie znał się na budowie tkanek, ale widział, że mogła posączyć się krew. W tym wypadku zaniechałby przepływu maddary do swoich tworów. Wystarczyło, że przez kilka dni Pył zapewne by charczał od drobnych, ale licznych mikroranek w swoim ciele.
"Trucizna" nie miała też posiadać zapachu. Bezwonna miała stać się śmiertelną toksyną... poza tym, że Neron miał ją w garści. Jedyny zmysł, jaki miał wykrywać te liczne "zarazki", to umysł. W końcu były dość liczne i chociaż rzadko rozmieszczone, to wymagały skupienia.
Można byłoby je też wyczuć przez dotyk, bo miały mieć swoją masę – miały być lekkie jak mała cząstka kropli, bo jako krople wyobrażał sobie swój kwas. Poprowadził maddarę w przestrzeń wokół pysku Rejwachu. Gdyby ten otworzył go, mógłby też lekko oparzyć się zapewne w język i dziąsła.

Oseltamiwir Proszek
autor: Neron
16 kwie 2023, 2:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 393
Odsłony: 61337

Niewielkie zlodowacenie

Z początku nie zorientował się o co chodzi, ale potem przyjrzał się mimice pyska samca. Czaszka wyglądała na zbitą i pozbawioną mięśni, zastygłą w jednej pozycji. Nie było to dla niego zrozumiałe... ale widział tyle dziwów na tych terenach, że kolejne nie zrobiło na nim wrażenia. Smok bez przednich łap – jest. Smok z błonami – jest. Smok z grzywą – jest. Smok fretka – też jest. Właściwie to Porywczy wyglądał najnormalniej ze wszystkich smoków jakie tutaj poznał. Miła odmiana.
Neron zastanowił się nad pochodzeniem Słonecznego. Z tego co rozumiał, byli neutralnymi sąsiadami, zatem nie powinni przystawiać do siebie swoich pazurów. Samiec obserwował jak drugi łapie skrzydłem róg. Nigdy nie widział takiej ekspresywności u smoka. Dopiero teraz dotarło do niego, że nadrabia tak, świadomie czy nie, swój brak mimiki. Hm... Doskonały byłby z niego aktor.
Wiele smoków mnie dokarmia. Musicie żyć w obfitości. – Powiedział nieco tęsknie za swoimi rodzimymi górami. Przyjął opuncję z lekkim wahaniem. Nigdy nie widział takiego owocu. Włożył go jednak do pyska, poznając lokalny, słodki smak pustyni. Zamknął małe oczy. Ta słodycz skojarzyła mu się z tą jaką czuł podczas obcowania z Nią.
Dziękuję... za to. – Powiedział, lekko się skrzywiwszy, gdy nie umiał nazwać owocu. Westchnął ciężko, a szary dym uwolnił się z jego nozdrzy. Jak zawsze gdy wzdychał z zafrasowania. – Jestem Neron. Neron ze wschodu. Przywódca Ziemi pozwolił mi się asymilować w jego Stadzie. – Odpowiedział wyczerpująco. Zarazem wydawał się być nieco zamyślony. Czy tylko samice trzymały go w Ziemi...?
autor: Neron
16 kwie 2023, 2:34
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Dobrze. Skupił się na swoim ataku. Znów wyobraził sobie grafitowy kolec. Miał być wypełniony, o zgrozo, grafitem. Na wypadek złamania, miał się pokazać twardy i zbity, przepełniony kruszcem, wypełniony. To wypełnienie miało w końcu przechodzić w płaskie, liczne ściany wyglądem przypominające ściany koślawo obranego warzywa. Marchewki na przykład. Sam kolec miał mieć trzy szpony długości. Podstawę miał mieć pięciokątną o nieregularnych ściankach. Całość miała przypominać wyciosaną skałę. W następnej kolejności wojownik skupił się na kolorze. Grafit był ciemny niczym węgiel, ale zarazem miał odbijać światło, jakie na nim padało, tworząc refleksy na zakrzywieniach tworu.
Kolec miał być twardy i wytrzymały. Neron musiał nieco przeforsować tę myśl, ponieważ grafik kojarzył mu się z czymś kruchym. Postanowił iść na kompromis. Grafit miał być tak twardy, że aż kruchy, jak niektóre rodzaje kamieni jakie znał. Były mocne, dopóki nie uderzyło się ich najdelikatniejszą częścią o inną skałę. To dawało też szanse Proszkowi na przeżycie, bo grafit mógł się rozprysnąć na ciele po zderzeniu ze słabszą barierą.
Instynktownie nadał kolcu ciężar. Około kilograma, może mniej. To dawało Neronowi mentalne ograniczenia szybkości pocisku, ale nie przejmował się tym. Wyobraził sobie, że kolec powinien być tak szybki, jak każden inny miotany przedmiot. Wyobraził sobie jak kolec pojawia mu się w łapie i zaczerpnął upartej maddary. Kolec zrealizował się, a pierwotny cisnął nim w pierś tuż przy barku pozbawionego łapy. Z lekką pomocą maddary tworzącej szlak od łapy do barku samca, miał trafić ostrym krańcem w cel.
autor: Neron
16 kwie 2023, 0:05
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 600
Odsłony: 68509

Wzgórze

Prokrastynował przy brzegu Tdary, rozmyślając o Goździku. Córa... Córa... córka... tak, brakowało mu ich. Wiedział, że nie może o nich myśleć, że jego umysł rozrywa się między Ziemią a jego Stadem. Bezimiennym, bo żadnego innego nie było w ich życiu. Ich... teraz tylko jego. W myśli zamajaczyła mu wypowiedź. Na granicy świadomości, niczym wizja, której uległ już kilka razy. Niemniej teraz wiedział czym ta wizja była. A może nie? To było zupełnie inne uczucie niż gdy siedzieli obok siebie. Wtedy wiadomość była jasna i czysta, jakby mówili obok siebie.
Udał się w nowe dla siebie miejsce i zastał Proszek. Był sam. Nie był świadomy tego, że Proszek nie miał już wstępu do Ziemi. Obeszła go ta nowina... jak z resztą zapewne wiele przez to, że jeszcze nie został zasymilowany ze Stadem. Na pewno Neron chciał się dowiedzieć czego dotyczy ten brak wstępu... I jak przez to powinny wyglądać ich relacje.
Gdy doszedł do dawnego nauczyciela, skinął głową na powitanie. Wydało się Neronowi, że Proszek ma nieco zmieniony zapach. Nęcił wonią Ziemi, ale nie tylko nią.
Jestem. – Powiedział nisko, gardłowo, ochryple. Niespecjalnie. Taki miał głos. Nieco również zmęczony wszystkimi myślami, jakie go uwierały. W każdym razie... wyraził swoją gotowość do rozmowy.
autor: Neron
13 kwie 2023, 20:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Nic się nie stało, młodzieńcze. – Odpowiedział ochrypłym głosem Neron. Skrzydło w istocie zabolało, ale był odporny na tego typu ból. Jego ciało nie było może silne w swojej wychudzonej formie, ale było to ciało dawnego wojownika. I to nie byle jakiego. Wytrzymywał wiele więcej. Zwłaszcza gdy był to ból ukierunkowany na coś. Ból spowodowany ochroną pisklęcia... To był naprawdę niewielki ból. Nie ważne z jakiej rany miałby pochodzić.
Wysłuchał słów Rejwachu i skupił się na sobie.
Zagłębił się w swoje źródło. Opalowy, gęsty błękit wydawał mu się teraz lawą barwy nieba. Mienił się jakby drobinki płynu rozpalały się i gasły od podmuchów brakującego tu powietrza. Całą przestrzeń otaczała czerń. Tylko ta lśniąca kula drwiła z mroku, rozjaśniając pysk i łapy Nerona, który tak uparcie chciał po nią sięgnąć... i nie mógł. Gdy jednak o niej myślał, ona wyciągała się w jego stronę. Wypływała, stając się wąskim strumykiem, a potem ledwie nicią, gdy o takiej pomyślał. Dopiero ta nić dotknęła jego szpona niechętnie. Bał się poruszyć by nie stracić tego połączenia ze swoim źródłem.
Nie otwierał oczu, o których zapomniał, a jakie zamknęły się same. Starał się wyczuć smoki siedzące w jego okolicy. Czuł ich zapachy. Poczuł drgania maddary gdy Osa przesłał swój mentalny komunikat, a przynajmniej jego próbę. W ten sposób zlokalizował ich dokładniej. Wyobraził ich sobie jako sylwetki z podobnej do jego źródła masy. Ustalił ich położenie, otworzył lekko powiekę, by ostatecznie umieścić awatary smoków w swoim umyśle. Było to toporne rozwiązanie, ale innego jeszcze nie znał. Dopiero przyszłość miała umożliwić mu praktykowanie...
Niemniej nie o tym. Poprosił swoje źródło, by posłało drugą nić w stronę awatara Rejwachu. Imaginacja płynącej ze źródła nici uwolniła się wąskim strumieniem, który delikatnie dotknął piersi masy będącej Proszkiem. Zlał się z nią, tworząc połączenie na płaszczyźnie swojego umysłu i tylko otwartość Proszka mogła pozwolić jej wtargnąć do siebie.
Zupełnie nie przemyślał wcześniej co powie. Dlatego przesył zawierał szum informacyjny. Proszek na tej podstawie mógł usłyszeć uczucia Nerona. Ból nie do zniesienia, niesprecyzowany i niemożliwy do zlokalizowania. Wydawał się pochodzić z umysłu trochę tak, jakby to całe ciało promieniowało olbrzymim cierpieniem, które wzmagało się tylko, jak nieskończenie coraz wyższa muzyka. Dostrzegłby mógł w tym cień myśli o swoim pisklęciu. Dopiero wtedy szum przesłoniły słowa.
~ Czy tak? Czy czujesz te słowa jak wizję? ~ Neron otworzył oczy, co urwało połączenie między nimi, gwałtownie i brutalnie odcinając szum informacyjny. Delikatnie przekręcił głowę, spoglądając na czarodzieja.
autor: Neron
08 kwie 2023, 0:39
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 393
Odsłony: 61337

Niewielkie zlodowacenie

Ziemia pokryta lodem jak w wysokich górach i podczas zimy przyciągnęła jego uwagę. Poszedł w tę stronę. Szedł raczej niezdarnie. Jego chude ciało o nieco wystających kościach poruszało się ociężale, jak gdyby smok ważył tony. Jego skrzydła były zmarniałe, a szare łuski, zapewne lśniące w czasach świetności, były nieco zapadnięte i matowe. Można by się założyć, że były kruche. Miał nieco zwieszoną głowę i wydawał się głęboko rozmyślać, dopóki nie odnotował istnienia drugiego samca. Wyglądał dość dziwnie, ale wszystkie smoki z tych terenów były dziwne i pokraczne. Z futrem, grzywami, bez łap, długie jak łasice, z błonami, bez kolców, bez skrzydeł – pełen przekrój.
Nieznajomy – zagaił, podchodząc do samca u brzegu boru. Ton miał szary jak jego ciało. Język również wydawał się poszarzały, być może od długiego odwodnienia. Przekrwionych białek nie było widać przez szerokie, popielate tęczówki. – Witaj – Zakończył zdanie, gdy upewnił się, że jest wystarczająco blisko, by dziwnobłoniasty go usłyszał.
Mam problem, mości nieznajomy. – Nie był bynajmniej zakłopotany, wyglądał wręcz na poważnego. Miał niski, ochrypły głos. – Długo nie jadłem, nie piłem i nie robiłem użytku ze swojej fizjonomii. – Zaczął od wyjaśnień. – Potykam się podczas biegu i nie mam sił latać. Przed księżycami to matka wszystko mi wyjaśniała. Zechcesz przypomnieć mi to, co mogłem zapomnieć i poprawić to, w czym robię błędy?
autor: Neron
08 kwie 2023, 0:28
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Neron zachował spokój gdy Rejwach przemawiał. Spojrzał na jego kolec i wyobraził sobie podobny, ale z lodu, który widniał nieopodal. Tak było mu łatwiej – wyobrażać sobie coś, patrząc na to. Wtedy poczuł wibrację maddary. Gwałtowną, silną. Nie rozumiał tego jeszcze, ale był to instynkt wojownika, który musi mierzyć się z tworami wroga. Młody Oseltamiwir tchnął swoją maddarę i kamienna iglica wystrzeliła z ziemi prosto w jego brodę.
Samiec zareagował natychmiast. Leżąc nie mógł zrobić nic ponad lekkie wsparcie. Wystrzelił skrzydłem w stronę drugiego ucznia i uderzył iglicę jego łokciem. W zależności od jakości czaru ta zapewne zniknęła, ale mogła też się złamać, jeżeli młodzieniec podtrzymał wiązkę magii tworzącej połączenie. W najgorszym wypadku obił sobie skrzydło. [//Chciałabym by Oseł w krótkim poście zawyrokował lub Rejwach jako prowadzący- zależy kto pierwszy napisze//]

Samiec patrzył na młodzika przenikliwie, zanim sam przeszedł do projekcji. Gdy młodemu się udało stworzyć kolec, Neron przeszedł do swojego tworu. Nie odwrócił jednak wzroku od młodzieńca. Wyobraził sobie podobny do jego kolca. Ten Nerona stworzony był jednak z grafitu. Doskonale znał ten materiał żyjąc u podnóży gór w jakich polował.
Grafit, a przy tym twór, był twardy, ale bardzo kruchy. Nie mógłby przebić smoczej łuski. Nawet na podgardlu powinien się rozproszyć i zostawić smugi ciemnej barwy. Właśnie... kolor. Kolec zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz był zupełnie czarny, ale błyszczał lekko. Jego faktura nie była idealnie okrągła, ale przypominająca odłamany kawałek skały o kształcie rogu – pełen zakrzywień i prostych ścianek. To ich brzegi miały reagować na słońce.
W tym celu spojrzał w niebo by wyobrazić sobie kąt padania światła i odpowiednio oświetlić kolec. W końcu nie wiedział, czy sam wejdzie w interakcję z gwiazdą. Kolec miał mieć też swój własny cień i ziemisty zapach. Przy liźnięciu miał być też gorzki i utrzymujący się ze względu na swoją kruchość i minimalną nawet szorstkość języków.
Wyobraził sobie, że grafit będzie miał szpon wysokości. Postawił go sobie między łapami, a potem przelał maddarę w swój twór.
Kolec pojawił się tam. Samiec złapał go w łapę i podniósł. Chciał przetestować swój twór. Łapa przeniknęła przez niego. Skrzywił się. Wyobraził sobie, że jest materialny, nieco ciężkawy, a w środku stworzony z bardzo zbitego pyłu. Tak sobie wyobrażał wnętrze kryształu. Przelewając maddarę, nadał kolcu właściwości. Tym razem faktycznie go podniósł, obrócił. Cień trochę zamajaczył. Może nie idealnie, ale odruchowo wraz z tym jak jego myśli wyobrażały sobie ruch cienia.
Odwrócił kolec do góry nogami i wbijając w ziemię, zrobił czarną kreskę. Działało, rozsypał się tak, że stworzył "napis", samiec uśmiechnął się. Gdyby tylko mógł pokazać to swoim dzieciom...
Nagle twór się rozpadł.
Neron spojrzał na to z konsternacją.

Proszek Oseltamiwir
autor: Neron
04 kwie 2023, 22:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 72146

Smoczy Grzbiet

Rejwach Pyłu pisze:No cóż, smoki w różnym wieku zdobywały nowe umiejętności. Proszek nie zamierzał nikomu odbierać możliwości nauki, dlatego nie zwlekał dłużej.
Chrząknął.
– Maddara bierze się z wnętrza. Jest siłą życiową smoków. Drapieżniki nie potrzebują jej do życia, ale niektóre potrafią z niej korzystać. Nie potrzebne nam są do niej specjalne narzędzia, wystarczy że zaczerpniemy jej ze źródła. O tak – sięgnął do swojego wnętrza i wyobraził sobie klatkę będącą źródłem jego i Retwarhu. Otworzył jej drzwi i maddara wypłynęła z niego niczym strumyk wody. Wymyślił długiego na jeden ogon i szerokiego na cztery łuski, zmiennocieplnego, złotego węża z białymi oczami. Ślepia świeciły błękitnym blaskiem widocznym nawet teraz, za dnia. Miał bladoszary język i krótkie kły wewnątrz zawierające nieszkodliwy jad. Zwinął się w kłębek przy łapach Czarodzieja i spojrzał na Nerona, a później na Oseltamiwira.
Laus wyciągnął szyję i syknął na Proszka, jakby chciał zwrócić mu uwagę na to, że wciąż tu był i nie miał ochoty widzieć innych węży. Proszek zachichotał.
– Maddara może służyć zarówno do komunikacji, walki, obrony, tworzenia, jak i do zakładania więzi z kompanami. Ale po kolei. Najpierw spróbujcie wyobrazić sobie wasze źródło. Może być ono zarówno miejscem, przedmiotem, zwierzęciem, jak i żywiołem. Może być wszystkim, więc spróbujcie zajrzeć w głąb siebie i odkryć co tam jest. Wyobraźcie sobie, jak strumień maddary przepływa przez całe ciało – od palców, po czubek pyska i spróbujcie ustalić skąd dochodzi.
Link
Wskazał miejsce, które poznał niedawno. I tutaj przyprowadził pozostałą dwójkę. Stanął na środku Smoczego Grzbietu i spojrzał na tereny rozciągające się przed nim. Następnie spojrzał na pisklę. Czyżby wychowanek Rejwachu? Proszka? Był lekko skonfundowany, ale to nic nie zmienia. Najważniejszy był młody czarownik, który przybył tu z nimi. Raczej nie był synem Rejwachu, ale czyimkolwiek był synem, Neron miał zamiar go strzec.
Dlatego upewnił się, że młodzieniec również znajduje się w miarę na środku a nie na jakiejś krawędzi nim zaczął przypominać sobie słowa samca. Nie miał dużo czasu, bo ten wyczarował węża. Neron długo zastanawiał się, czy to prawdziwy wąż czy ułuda, ale nie zamierzał dotykać by to sprawdzić. Spojrzał na Osę i doszedł do wniosku, że ten mały zapewne rozumie dużo więcej niż on przez to że żył wśród magii.
Położył się na ziemi, żeby go nie przerastać. Pisklęta to lubiły... Te które znał. Łeb nieco zwiesił w próbie kontemplacji. Zastanawiał się, gdzie ma szukać tego źródła i czym ono w ogóle jest. Do czego służy maddara? Do latania owoców i tworzenia węży. Owoce na pewno były prawdziwe, wąż nie. Czy to znaczyło, że owoce były objęte tą siłą? Jeśli tak, to czy miała objętość? Czy to jakiś organ miał znaleźć w swoim ciele?
Nie... widział wiele otwartych ciał i nigdy nie było w nich nic niezwykłego. No i był jeszcze wąż. Miał formę w przeciwieństwie do magii jaka władała owocami. I również od niego biła jakaś niezweryfikowana wibracja, którą poczuł wtedy, gdy Goździk go karmiła. To nasuwało kolejne wnioski.
Zamknął oczy. Magia nie posiadała kształtu, bo mogła zostać uformowana. Nie miała żadnych właściwości fizycznych poza tymi, jakie się jej nada. Czy to znaczy, że może stworzyć poza ciałem zapach? Czy to nie wymaga dużego obszaru, na który trzeba wpłynąć? Czy to możliwe? Wspominając węża... tak.
Pochylił niżej głowę. Kontemplacje trwały długo, a czas potrzebny smokowi na znalezienie swojego wewnętrznego ego był równie długi. Szukał w zakamarkach swego ciała, ale był do niego tak przyzwyczajony, że nie potrafił znaleźć i zrozumieć tej subtelnej nuty nadanej istotom żywym. Dopiero gdy jego powieki spowiła Prawdziwa Czerń, jego umysł oddalił się od rzeczywistości, wtedy dopiero, być może pod wpływem wyobrażenia, dostrzegł dużą kulę. Była wielkości jego piersi, nie pulsowała i nie migotała, ale sprawiała wrażenie wewnętrznego ruchu, zaprzeczając tym stwierdzeniom.
Gdy się do niej zbliżał, ta była nieuchwytna i zawsze pozostawała tuż poza wyciągnięciem łapy. Po prostu Była. Gdy otworzył oczy, zastanawiał się czy sobie tego nie uroił. Zamknął więc oczy ponownie i ponownie odszukał Źródło. Wydawało się inne... a zarazem takie samo. Błękitnawe o powolnym, wewnętrznym ruchu. Ponownie otworzył oczy i spojrzał porozumiewawczo na Rejwach.


Oseltamiwir Proszek

Wyszukiwanie zaawansowane