Prawda była taka, że entuzjazm Yulo zdecydowanie był bardziej widoczny w ich wspólnym legowisku, niż gdziekolwiek indziej. Od zawsze obserwował jak mały, wątły Acherit się rozwija, ale też zaczynał się powoli martwić, że pomimo większych ilości jedzenia, ten po prostu nie rośnie i nie tyje. Widział też jak wymiotuje posiłki pomimo świeżości dań. Z tyłu łba pojawiała się myśl, że może stać się coś złego, jednak zdecydowanie przysłaniały to chwilę spędzane z Ciiriohem, który odganiał skrajne myśli. Tak, Yulo zdecydowanie zgadzał się co do kwestii posiadania piskląt i właśnie wiedział, iż jeden bóg może w tym przypadku pomóc.
– Zgodzi się. Będzie wiedział, że przychodzimy pewni swojej decyzji– skomentował ciepło, ale zarazem spokojnie idąc przy swoim partnerze. Często ich spojrzenia się spotykały kiedy tak szli obok siebie, a sam Yulo splótł koniec ogona z Ciiriohem, który na przestrzeni kilku dni przekonał się, że pod warstwą miękkiej sierści na ogonie Yula znajdowały się twarde kolce, które czasami jeszcze mocniej zaczepiały ich ogony ze sobą.
Dla samego Powiernika nie była to nowość. Rozmawiał z bogami dość często, a przecież ostatnio nawet z samym Uessasem.
Na powitanie sam Słoneczny kiwnął łbem w geście szacunku, ale pozwolił w całości mówić Ciiriohowi, który faktycznie lubił przemawiać, a Yulo zdecydowanie bardziej wolał słuchać jego głosu, niż się wtrącać. Był oczywiście jednak moment, którego nie mógł sobie podarować.
– To ja potrzebowałem ciebie, a nie ty mnie...– szepnął cicho uśmiechając się pod nozdrzami, a potem na chwilę położył łapę na łapie Ciirioha, który przejechał po jego pysku. Znów długo patrzył na niego z jakim entuzjazmem mówił, jak ciepło i miło się wypowiadał o nim. Jego ukochany potrafiłby stopić nawet największy lód i wygonić największy mrok z jego myśli.
Kiedy temat się nieco zmienił, Yulo znów spojrzał na posąg lekko kiwając łbem i też spoważniał. Była to dla nich dość istotna kwestia. Ich spojrzenia się również teraz spotkały, a Powiernik kiwnął stanowczo łbem.
No i jednak to zrobił, pokazując swoją pracę, którą tak pieczołowicie uwijał w ich wspólnym legowisku. Na początku Yulo miał wrażenie, ze patykowate gniazdo będzie bardzo niestabilne i będzie strasznie trzaskać... co było na początku oczywiste zanim się dobrze wszystko ułożyło, a jak jeszcze dodali skóry to już w ogóle nie było problemów. Niemniej sam nie potrafił rozróżnić jednego drzewa od drugiego jeśli nie widziałby procesu zbierania gałęzi. Ich zapach w wulkanie szybko zamieniał się w ten typowy dla siarczystego i gorącego powietrza. To w sumie dla elastycznych gałęzi też nie za dobrze, ale to nie Yulo budował gniazdo, tylko przy nim pomagał. Odpowiednie plecenie sprawiało, że nawet wyschnięte gałęzie nie popękają, a tylko usztywnią całą konstrukcje.
– Ciirioh cały księżyc pracował przy nim, a drugi księżyc to zbieraliśmy na to wszystko gałęzie...– powiedział nieco rozbawiony tym, że na początku był oczywiście sceptyczny, a z czasem sam przekonywał się do tego całego uwijania gniazda. Yulo też w czasie pracy Ciirioha, zaczął powiększać wejście, aby jego partner nie musiał się pochylać na wejściu.
Powiernik na chwilę odpłynął myślami i zbudził się w chwili kiedy usłyszał znów swoje imię. Uśmiech mu nieco przybladł, bo nie tylko o prośbę tu chodziło. Yulo złapał za łapę swojego partnera i przyłożył ją sobie do piersi. Uessas nie potrzebował kolejnych słów więcej, bo wiedział, że przyszli tutaj prosić o jaja, które będą owocem ich miłości. Gryf miał swój plan, nieco szerszy... Zaczął więc mówić z uśmiechem i zarazem oficjalnym tonem głosu
Ukochany Ciiriohu... W obecności wszystkich bogów,
a przede wszystkim Boga miłości, Uessasa, patrona mojego stada,
Obiecuję wiecznie trwać u twego boku,
Deklaruję wyzbywać się niedoskonałości, doskonalić charakter.
Ślubuję zasłużyć na ciebie,
Oświadczam, że jesteś mym marzeniem,
mym spełnionym żarliwym życzeniem,
Ofiarowuję przeszłe bogactwa i przyszłe obietnice,
Przysięgam nie stracić twego zaufania,
Oddaję ogień mej duszy i siłę mego ciała.
Wyznaję, że jestem na zawsze związany z twoim sercem.
Ogłaszam, że jestem twój.
Jeśli dostąpimy zaszczytu, niech owoce naszej miłości rosną przy nas w tym uczuciu jakie my czujemy do siebie...
Potem zamilkł i czekał. Bóg się w końcu odezwie... na pewno to zrobi, bo wiedział, że Yulo mówił z pasją i przekonaniem, nadając swojej miłości formę słów czego do tej pory nie zrobił.
Uessas Spijający Barwy