Znaleziono 115 wyników

autor: Spijający Barwy
08 kwie 2024, 14:28
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 1616
Odsłony: 66386

Powiadomienia

koral dla Śladu Chmur → Powiadomienia

aktualizacja
autor: Spijający Barwy
07 kwie 2024, 22:02
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224663

Powiadomienia

Również poproszę o małe wymiany (dogadane na dc) ^^
– Z Obliczem Determinacji: diament dla mnie, koral dla niego
– Z Córą Róż: 3x diament dla mnie, opal i 2/4 mięsa dla babci

+ przekazuję koral Śladowi Chmur → Powiadomienia

Aktualizacja.
autor: Spijający Barwy
07 kwie 2024, 21:50
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 1616
Odsłony: 66386

Powiadomienia

koral dla Śladu Chmur
autor: Spijający Barwy
05 kwie 2024, 17:17
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33080

Ołtarz Erycala

Na szczęście Ołtarz nie był daleko, więc Obejmujący dokuśtykał do niego bez większych problemów. Po drodze poślizgnął się jedynie raz, ale szybko odzyskał równowagę, więc nawet nie musiał wspomagać się obecnością Kairakiego, w którego pobliżu wciąż pozostawał. Nie opierał się o niego ani w żaden inny sposób mu się nie narzucał, bo i tak widział, że Pąk jest zestresowany. Najwyraźniej próba podniesienia go na duchu nie dała długotrwałych efektów. Ale to nic! Ciirioh i tak posłał uśmiech szarofutremu, kiedy ten mówił bóstwu o swoim problemie. A więc chodziło o płuca? Obejmujący wciąż nie wiedział co mogło mu się przytrafić, ale to była niespodziewana wskazówka, która sprawiła że na moment futro stanęło mu dęba. Chyba nie zaniedbał swojego zdrowia? Za późno wyleczył chorobę? Albo... Nie, Ciirioh zdecydowanie nie chciał teraz myśleć o tym, że woda mogłaby odebrać kolejne życie. Nie przy Yulo, który wciąż trzymał się za nimi, czekając na swoją kolej. Aha! A jak już o tym mowa, to chyba powinien się odezwać! Pokłonił się więc przed Ołtarzem, okazując mu szacunek.
~ Witaj, Erycalu. Ponownie przychodzę przed twoje oblicze, choć tym razem w towarzystwie przyjaciół ~ zagaił boga z uśmiechem, zdecydowanie nie spodziewając się, że ten w jakikolwiek sposób mu odpowie. Zrobił to dla nich wszystkich, uznając że nie warto pozostawać w nerwowej atmosferze ~ Proszę, mi również wskaż cenę uzdrowienia, żebym znów mógł śmiać się i skakać wraz z nimi ~ dodał, specjalnie nawiązując do ich rozmowy. Tym samym powiódł spojrzeniem od Kairakiego do Yula, któremu posłał rozbawiony uśmiech. Potem przesunął się na bok, robiąc mu miejsce między nimi. Pora na jego prośbę!

//(1) niezdolność do mówienia, +1 ST do ziania; (2) +1 ST do akcji fizycznych (brak prawej tylnej łapy)
autor: Spijający Barwy
05 kwie 2024, 0:23
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33385

Świątynia

Och? A więc Kairaki jednak nie zbłądził? W ślepiach Obejmującego pojawił się zdziwiony błysk, ale w żaden werbalny sposób nie skomentował tej rewelacji. Uznał, że skoro samiec sam nie chce się podzielić dręczącym jego ciało problemem, to nie ma sensu na niego naciskać. Wszak jego kalectwa może i nie było widać na pierwszy rzut oka, ale to nie znaczyło, że nie istniało. Musiało skrywać się gdzieś głębiej, tak jak jego własna blizna, która uniemożliwiała mu wykrztuszenie z siebie choćby słowa. I choć ciekawiło go, co mogło się przytrafić Pąkowi, tak zachował na tyle taktu, by nie dać się ponieść swoim emocjom. Samiec sam by mu powiedział gdyby tego chciał. A skoro tego nie zrobił, to może wspomnienie jego wypadku wciąż było zbyt bolesne? Ciirioh nie był pewien, dlatego jedynie uśmiechnął się lekko i skinął Kairakiemu łbem, wykazując w ten sposób zrozumienie. A że ten zgodził się iść pierwszy? Ha! To nawet jeszcze lepiej! Uśmiech Obejmującego jakby się powiększył, kiedy tylko to usłyszał. No no, najwyraźniej jego przepychanki z Yulo właśnie zostały rozsądzone! I całe szczęście!
~ No! I to właśnie chciałem usłyszeć! ~ zaćwierkał wesoło, ponownie zwracając się w stronę Powiernika. Złożona przez niego obietnica ucieszyła Ciirioha, który wcale tego nie krył. Wszak udało mu się skłonić Gryfa do odzyskania łapy! No, albo chociaż w jakiś sposób się do tego przyczynić, bo czy to jego zaczepki go do tego przekonały, to już nie mógł wiedzieć. Liczyło się jednak tylko to, że Słoneczny był wreszcie gotów na odzyskanie pełnej sprawności i wkrótce naprawdę będzie cały i zdrowy!

A potem? Potem Ciirioh zachichotał niemo! Czemu? Ano, poczuł się jak pisklę! Był największy z całego ich zgromadzenia, a i tak pozostali skakali wokół niego, jakby naprawdę nie mógł chodzić. Wszak Ołtarz nie był już daleko! Może i był zmęczony i nieco słaniał się na nogach, ale chyba powinien dać radę dojść na miejsce o własnych siłach! I chyba faktycznie przesądzało tu sprawę. Nie zamierzał ryzykować upadku, skoro miał koło siebie dwa smoki, które tak uparcie oferowały mu pomoc. Obejmujący skorzystał więc z niemej propozycji Kairakiego i wsparł się o jego bark, kiedy wstawał z posadzki. Trzymał się tak przez chwilę, na nowo łapiąc równowagę. Dopiero wówczas uśmiechnął się do Pąku, nie kryjąc wdzięczności.
~ Dzięki, Kairaki! Jesteś ekstra! ~ rzucił wesoło, szczerząc przy tym kły w szerokim uśmiechu. Mrugnął też do niego figlarnie, jakby i jemu dawał znać, że nie ma co się zamartwiać. Wszak Ziemny i tak już wyglądał na zestresowanego! ~ Och! I nie denerwuj się, dobra? Erycal może i nie jest zbyt rozmowny i bije od niego chłodna aura, ale z pewnością nam pomoże! ~ zwrócił się jeszcze do niego, próbując wesprzeć go na duchu. A może też i ostrzec, żeby wiedział z czym będzie miał zaraz do czynienia! Po tych słowach zerknął też na Powiernika, który najwyraźniej trochę się niecierpliwił. Ciirioh zaśmiał się więc ponownie, po czym zwrócił się w stronę Ołtarza.
~ Na nic! Już idziemy. Tylko nie zgub się po drodze! ~ zapewnił go i zażartował wesoło, gestem łba zarządzając początek marszu. Sam kicał więc przy boku Kairakiego, żeby w razie potrzeby zdążyć się go złapać. Choć miał nadzieję, że tym razem oszczędzi sobie potknięć!

Pąk Róży
Powiernik Pieśni

//zt
autor: Spijający Barwy
03 kwie 2024, 1:16
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33385

Świątynia

Zaniósł się śmiechem, który zabrzmiał zdecydowanie mniej naturalnie niżby sobie tego życzył. Wybrzmiała w nim pewna gorycz, jakby sam siłą powstrzymywał się od wygięcia pyska w smutnym uśmiechu. To nie byłaby wielka zmiana ekspresji. Jego wesołość musiałaby jedynie nieco przygasnąć, a kąciki ust opaść smętnie ku dołowi. Zadziwiająco łatwo byłoby okazać słabość. Może nawet mógłby się na to zdobyć. Gdyby nie to że... że Powiernik i tak odczuwał już przez niego zbyt wielką ilość negatywnych emocji. Upierał się więc przy swojej radosnej masce, pod którą skrywał także własne zmęczenie. Jeszcze chwila. Chwileczka. I będzie mógł pozwolić sobie na odpoczynek! Teraz zaś musiał podtrzymywać swoje rozbawienie, żeby nikogo już bardziej nie zmartwić.
~ Ha! Niech będzie! ~ rzucił wesoło, tak naprawdę gryząc się w język. Powinien bowiem powiedzieć coś zupełnie innego. Właściwe byłoby napomknięcie o tym, że i tak zdążą minąć księżyce nim uzbierają odpowiednie kamienie. Że czas prędko pogna naprzód, tak czy tak zmuszając go do przyzwyczajenia się do braku łapy. A może powinien po prostu zażartować? Palnąć coś pokroju: Och, Yulo! Daj kilka rad początkującemu kalece! Ale nie. Nie. Po prostu nie. Powstrzymał się, uznając że nie powinien przekraczać granicy. W wypowiedzi Powiernika i tak była zawarta wystarczająca ilość ironii. Żywica. Dobre sobie. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby udawać tego, przez co obaj właśnie przechodzili. Akurat oni doskonale wiedzieli jak to jest kicać. Z tym że nie mieli większego wyboru.

Pod pomnikiem rozmowa toczyła się w przyjemniejszym kierunku, więc i jego uśmiech nabrał szczerości. Łobuzerski błysk wcale nie znikał z jego oczu, pobudzając znajdujące się w jego ciele zapasy energii.
~ Nie, wcale się jej nie boję ~ odparł z pewnym rozbawieniem, a jego głos nabrał zaczepnego tonu. Tym samym, zdecydowanie się nie odsunął, kiedy Powiernik zbliżył do niego swój łeb. Ba! Wręcz bardziej się przybliżył, pozwalając sobie na jeszcze szerszy uśmiech! Sam zdecydowanie nie uważał, że istniało coś takiego jak "nieodpowiedni czas i miejsce", więc nie powstrzymał łapy, którą sięgnął do policzka Gryfa. Zachichotał, czując na piórach oddech Słonecznego. Sam przeczesał palcami jego jasne futro, jakby rozważał czy nie opłaciłoby mu się przytrzymać go w ten sposób przez choćby chwilę dłużej ~ Z kikutem może i możesz mnie objąć, ale bez niego mógłbyś to zrobić znacznie lepiej! Wyobraź sobie co by było, gdybyś znów miał dwie dłonie ~ mruknął zaczepnie w odpowiedzi, jak zwykle upierając się przy swoim. Przytulanie szyją czy skrzydłami było przyjemne. Ale gdyby zbliżyli się na tyle, żeby wpaść we własne objęcia...? Obejmujący przymknął ślepia, przekręcając łeb w stronę Powiernika. Rozwarł szczęki, jakby chciał skubnąć go zębami za uchem... Ale wystarczyło że mrugnął, a samca już nie było. Odsunął się. Tylko czemu?

...ach. Mieli towarzystwo. Ciirioh nie zorientował się od razu, bo wciąż pozostawał skupiony na Gryfie. Westchnął niemo, pozbawiony ciepła drugiego ciała, nawet w tej chwili nie zastanawiając się nad tym, dlaczego tak bardzo mu zależało na bliskości Słonecznego. Może naprawdę potrzebował przytulenia? Chwili na wylanie z siebie kilku łez, żeby mogły zejść z niego te wszystkie emocje, które zgromadził w sobie podczas trwającego księżyca? Tak. Może faktycznie dlatego miał ochotę chwycić Powiernika za łapę, żeby ścisnąć ją lekko. Żeby... znów odzyskać jego uwagę, którą teraz zaskarbił sobie Kairaki. Och! Ale co on tu właściwie robił? Dopiero ta myśl otrzeźwiła go na tyle, by mógł się skupić na rozmowie.
~ Och? Za nami? Tylko bez oszukiwania! Po wszystkim dokładnie wypytam Cię o wszystko, co powie Ci Erycal. Nie wywiniesz się! ~ zaczepnie pogroził Yulo palcem, mając nadzieję że pomysł by to on zamykał ich pochód nie był jedynie okazją do stworzenia sobie momentu na ucieczkę. Bowiem i Ciirioh mógł próbować go zatrzymać! Wszak przepychanie go w stronę posągu byłoby uciążliwe, ale nie niemożliwe, prawda? Z tą myślą zwrócił się w stronę Pąku, racząc go radosnym uśmiechem i prędkim skinięciem łba ~ Możemy tak zrobić. Ale najpierw trzeba się upewnić, że Pąk przyszedł tu w tym samym celu co my! Ty też chcesz zapytać o cenę uzdrowienia, Kairaki? ~ zagaił go, próbując niepostrzeżenie przyjrzeć się samcowi. Bowiem Obejmujący nie miał pojęcia, co mogłoby dolegać Kairakiemu. Wszak ten nie uczestniczył w wojnie z ludźmi, a na arenach Ciirioh go nie widywał. Gdzie mógłby nabawić się kalectwa? I to takiego, którego nie da się spostrzec? Tym samym Obejmujący nie był pewien czy Pąk po prostu nie zabłądził we wnętrzu Świątyni. Skąd bowiem mógłby wiedzieć, że wydarzenie przez które Kairaki się tutaj pojawił, miało miejsce jeszcze przed jego własnym wykluciem!

Pąk Róży
Powiernik Pieśni
autor: Spijający Barwy
03 kwie 2024, 1:15
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce tworzenia run
Odpowiedzi: 31
Odsłony: 1701

Kwarce tworzenia run

Jego kulawa sylwetka ponownie pojawiła się w okolicy Świątyni. Ciirioh obiecał sobie, że tu przyjdzie, więc faktycznie to zrobił, choć przeprawa pod kwarce nie należała do najłatwiejszych. Balast niesiony na grzbiecie ciążył mu niemiłosiernie, kiedy powoli kuśtykał na miejsce. Chwiał się i niejednokrotnie miał wrażenie że się przewróci, dlatego bywało że wspomagał się maddarą. W ten sposób wreszcie udało mu się dobrnąć pod odpowiedni kwarc, przy którym ułożył mięso w schludny stosik. Potem przysiadł przed nim, gotowy na naukę zupełnie nowej dla siebie umiejętności.

//16/4 mięsa za runy ataku
autor: Spijający Barwy
29 mar 2024, 20:06
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224663

Powiadomienia

8/4 mięsa dla Porywczego Kolca

Aktualizacja.
autor: Spijający Barwy
29 mar 2024, 15:36
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33385

Świątynia

Nie musiał i nie zamierzał. Może i kilka nieszczęść zbiegło się dla niego w czasie, ale to nie znaczyło, że on planował się poddawać. Użalanie się nad sobą z pewnością nie przyniosłoby mu niczego dobrego, więc zdecydował się na inny sposób. Akceptację. Po prostu przyjął swoją nową rzeczywistość i zamierzał w niej wytrwać, nawet jeśli obawiał się reakcji rodziny. Tak. Tego zdecydowanie bał się najbardziej. Gdyby nie perspektywa wymalowanego na ich pyskach smutku, to Ciirioh pewnie znacznie mniej przejąłby się swoim kalectwem. Nie był jednak sam. Były smoki, które się o niego zamartwiały, a on nie chciał dokładać im jeszcze większej liczby ciężarów. Z tego powodu wciąż zamierzał się uśmiechać! Musiał okazać w ten sposób swoją siłę, nawet jeśli jego ciało było w złym stanie. Bo to faktycznie się zmieniło. Widać było po nim, że porusza się z trudem. I nie, nie chodziło tu jedynie o brak łapy. Utrata krwi zrobiła swoje i po prostu odczuwał zmęczenie. Bardzo chętnie położyłby się i zasnął, żeby choć trochę się zregenerować. Poza tym... dotarło do niego coś jeszcze. Zdał sobie wreszcie sprawę, że nie chce umierać ani zostawiać swoich bliskich, dlatego wykiełkowało w nim maleńkie postanowienie. Nie szarżuj. Nie przeginaj. Nie wyrywaj do przodu. Zastanów się przed atakiem. Myśl niby prosta, ale dla niego jakże nowa!
~ Zachowaj łapę. Wierzę Ci na słowo! ~ odparł z rozbawieniem, przyjmując pomoc Yulo bez protestów ~ Ale przyzwyczaję się, nie? Niedługo będzie lepiej ~ dodał, uśmiechając się lekko. I tak, wcale nie był pewien kogo próbował przekonać. Siebie czy Gryfa? A może ich obu? Nie miało to jednak większego znaczenia, kiedy brnęli dalej przed siebie. Krok za krokiem. Podskok za podskokiem. I poślizg. Coraz rzadszy, ale jednak mu się zdarzało, kiedy nieopatrznie nadepnął na skrytą wśród pojawiających się traw kałużę błota ~ Nach! Prześpię się trochę i będę jak nowy! ~ odpowiedział Powiernikowi, chichocząc przy tym w jego umyśle ~ Też poszukam kamieni. Dam radę! One jedne akurat nie uciekną na mój widok! ~ zażartował, rzucając Yulo na wpół rozbawione, a na wpół zdeterminowane spojrzenie. Naprawdę nie zamierzał bowiem siedzieć w grocie. Skoro Słoneczny normalnie polował, to i on nie powinien mieć problemów z dłuższym spacerem! Najwyżej będzie sobie robił przerwy na odpoczynek. Albo się potknie i ubabrze w błocie! Niezależnie od tego i tak zamierzał próbować! Wszak jakoś udało mu się tutaj dokuśtykać, prawda? A skoro tak, to i gdzieś indziej będzie mógł kuleć! A jak będą szukać we dwoje, to pójdzie im szybciej. Mhm! Właśnie tak!

Będąc pod pomnikiem, jedynie przewrócił z rozbawieniem oczami. No oczywiście! Mógł się domyślić, że to nie będzie takie proste! W takich przepychankach oboje mieli jednak doświadczenie, więc chyba i Yulo nie myślał, że Ciirioh tak po prostu odpuści! Teatralnych ruchem ułożył więc sobie łapę na piersi, po czym posłał Słonecznemu łobuzerski uśmiech.
~ Och! Jak na moje, świetnie się dogadujemy! A i w kicaniu jesteśmy równi ~ odrzucił te argumenty, wystawiając ku Powiernikowi czubek zielonego języka. Wszak rozmawiali, prawda? Może i z pomocą maddary, ale zawsze! A jeśli o skoki chodzi, to przecież oboje byli trójłapi! Yulo faktycznie miał większe doświadczenie w łapaniu równowagi, ale kwestią czasu było, by i Ciirioh na nowo okiełznał swoje ciało ~ Wierz mi, Yulo! Twoja łapa bardziej nam się przyda. Mógłbyś wreszcie porządnie mnie objąć! A i wino łatwiej będzie ci podać ~ zakrzyknął z rozbawieniem, specjalnie pochylając szyję w stronę Powiernika. Mrugnął przy tym do niego figlarnie, ewidentnie nawiązując do ich krótkich uścisków.

Potem z wolna przekrzywił łeb, pozwalając sobie na nieco rozmarzony uśmiech. Wino? W sumie nigdy żadnego nie pił. Jedynie wuj dał mu spróbować pitnego miodu, a Obejmującemu czasem tęskno było do jego smaku! Bez wahania podłapał więc temat.
~ Lubię alkohol. Przyjemnie uderza do łba ~ skomentował wesoło, po czym wyciągnął długi palec w stronę posągu ~ Więc nie marudź i pytaj, żebyśmy mogli iść się upić! Ja już rozmawiałem przecież z Erycalem, więc będę tuż za tobą, żeby dawać ci wskazówki! ~ zażartował po raz kolejny, próbując przekonać Yulo do swojej racji. Nie zadowalało go bowiem jego "potem" ani "ewentualnie". Skoro już oboje tutaj byli, to oboje wyjdą znając cenę uzdrowienia. I przy tym zamierzał obstawać Ciirioh!
Odpoczywać zaś nie chciał, więc pokiwał przecząco łbem. Wolał najpierw załatwić tę sprawę, a dopiero potem pozwolić sobie na sen.

Powiernik Pieśni
autor: Spijający Barwy
28 mar 2024, 17:38
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 80361

Prastare Drzewo

Oho! A więc się rozpogodziła! Fakt ten ucieszył Ciirioha, który zachichotał cicho, widząc rekini uśmiech Pieśni. Ta najwyraźniej snuła już jakieś łobuzerskie plany, a on nie zamierzał ich unikać! Treść ich żartów podobała się i jemu, więc nie miałby nic przeciwko porwaniu. Ba! Pewnie nawet wczułby się w rolę! Pokrzyczałby trochę albo spróbowałby się wyrwać, żeby wyszło naturalniej! A potem śpiewałby dla uciechy Mglistej ile tylko ta by chciała! Wszak obietnica, to obietnica!
– Uuu! Chcesz żebym się poczuł zaszczuty, co? Dzień w dzień będę się oglądał przez ramię! – zakrzyknął wesoło, śmiejąc się przy tym głośno. W oczach zaś pojawiły mu się jasne ogniki, jakby faktycznie już czekał na to wyzwanie. Niech nie myśli, że dorwanie go będzie takie proste! Samica będzie musiała się trochę wysilić, jeśli faktycznie dziś go wypuści. I nie! Same ziarna nie wystarczą, żeby zagonić go w kozi róg! Ta zabawa będzie wymagała nieco lepszego planu!

Słysząc o ptakach, jedynie postukał się palcem po brodzie. W zasadzie nigdy się nie zastanawiał czy te mokną czy nie, więc będzie musiał to zaobserwować podczas jakiejś ulewy! Albo po prostu uwierzy Pieśni na słowo. Ta wszak wiedziała o ptakach naprawdę sporo, więc Ciirioh nawet nie zwątpił w jej słowa. Zamiast tego pstryknął wesoło!
– Och! Powalone drzewa... Genialne! – zakrzyknął z entuzjazmem, kiwając żywiołowo łbem – Widok może nie ten sam, ale z pewnością będzie przytulniej. Pagórek powinien też osłonić gniazdo przed wiatrem! – dodał coś od siebie, uznając że leże powinno być przede wszystkim ciepłe. A same skóry mogłyby nie wystarczyć na hulający wśród drzew wicher! Zwłaszcza jesienią.

A martwić się faktycznie nie musiała! Ciirioh nie pociągnął jej na tyle mocno, żeby wyrwać kosmyk. Nie to było bowiem jego zamiarem! Chciał jej tylko troszkę dokuczyć, więc jego działanie najpewniej nawet nie spowodowało żadnego bólu. No, może tylko zaszczypało, kiedy skóra stawiła opór!
– Hmm... – odmruczał w odpowiedzi, samemu również odsłaniając kły. Przekrzywił też przy tym łeb, a jego uśmiech sięgnął oczu. A więc chciałaby, żeby ją przytulił, co? Ha! A tak się starał ją ostrzec! Najwyraźniej niepotrzebnie, bo Pieśń wyrobiła już sobie zdanie. Puścił więc kosmyk jej futra, po czym odsuwając się, delikatnie zahaczył palcami o jej szyję – Teraz może i nikt, ale potem będzie za późno na protesty! – rzucił z rozbawieniem, gotów do podtrzymania tych słownych przepychanek. Miał wszak do nich niewyobrażalną słabość! Chyba nawet większą niż do uścisków. A do tych na razie nie dążył, bo i rozmowa prędko potoczyła się dalej.

Oczywiście, że naprawdę tak sądził. Kłamstwa nie imały się jego języka, więc Pieśń mogła być pewna, że w delikatnym świetle wyglądała wspaniale. Czy aby na pewno potrzebowała jednak potwierdzenia? Jego reakcja chyba była tego najlepszym dowodem.
– Nie oderwę od ciebie wzroku! – zapewnił, obserwując Mglistą uważnie. Ucieszyło go, że się rozpogodziła, więc i on przestał panikować, w pełni skupiając się na smoczycy. Mógł więc zachichotać, kiedy ta zaczęła się popisywać. Na tle ciemnego nieba wyglądała jeszcze lepiej! – Jak dla mnie, mogłoby tak zostać! Szkoda, że jeszcze nie mam farb. Namalowałbym Cię, żeby wspomnienie nie zgasło! – powiedział po chwili, naprawdę żałując, że efekt wypitego eliksiru kiedyś zniknie. No i że wciąż nie udało mu się sprawdzić swojego malarskiego talentu! Nie wiedział bowiem czy taki rysunek faktycznie by mu wyszedł, ale z pewnością byłaby to idealna pamiątka tej ulotnej chwili. Chwili, która wciąż trwała, więc zamierzał z niej korzystać, zgodnie z radą Pieśni!
– Ja na ich miejscu już robiłbym Ci miejsce! – zażartował wesoło, wtórując samicy w śmiechu. Co prawda, nie widział żeby któraś gwiazda już spadała, ale nie było to przecież niemożliwe! Może któraś akurat runie w dół nieboskłonu, żeby potwierdzić jego słowa? Zaś kiedy Pieśń go okrążała, po prostu podążył za nią wzrokiem. Nie miał pojęcia co ta tym razem planowała, ale i tak uśmiechnął się lekko, kiedy złapała go za ogon. Z rozbawieniem pociągnął go ku sobie, jakby próbował zmusić ją do postąpienia kroku w jego stronę.
– Jak byś wolała? – zagaił w kwestii koloru, wciąż obserwując Pieśń uważnie. Z niejaką ciekawością czekał na jej następny ruch.

Pieśń Feniksa
autor: Spijający Barwy
26 mar 2024, 1:18
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33385

Świątynia

On myślał o czymś zgoła odmiennym. Oczywiście pamiętał walkę z czerwiem. Cios, którego nie zdołał uniknąć. Uderzenie o filar i przenikający ból, kiedy skalny odłamek przebił jego gardło na wylot. I krew. Jej upajający zapach, kiedy w ostatniej chwili przytomności wodził wzrokiem za resztą towarzyszy, by upewnić się, że są bezpieczni. Dostrzegł Rytm, Othelę i Yulo, który właśnie podpalał bestię. A także uciekającego elfa, wyprowadzającego z pomieszczenia zemdlałą partnerkę. Uratowali ją. On ich ochronił, przyjmując za nich uderzenie. Życie ich wszystkich zdawało się odpowiednią ceną za jego własne cierpienia. A łuna ognia była najpiękniejszym z ostatnich widoków, który mógłby sobie wymarzyć. Niczego więc nie żałował, kiedy już wybudził się z pomocą uzdrowicielskiego dotyku. Nie żałował, bo i nie wiedział, że jego czyn i tak nie zdołał ochronić wszystkich. Ale chyba lepiej, że nikt mu nie powiedział, że profesor również o mało co się nie wykrwawił. Wówczas czułby się winny, że nie wytrwał choć chwilę dłużej, by zasłonić go po raz kolejny. Towarzysze powiedzieli mu jedynie, że wszystkie elfy przeżyły, a ta wiedza go cieszyła. Na tyle, że bez przeszkód śmiał się i żartował, choć ledwie kilka chwil wcześniej gasnął w oczach. A to co się stało na końcu? Tego to dopiero nie mógł wyrzucić z pamięci! To liźnięcie czuł na policzku do tej pory! Przez to przez całą drogę zastanawiał się czy istniał jakiś sposób, żeby skłonić Yulo do podarowania mu jeszcze jednego buziaczka.

...i dostał go. Dostał, ale od Aterala. Od wydarzeń ze zwiadu minęło ledwie kilka dni, a on ponownie zaglądał w oczy panu Śmierci. Ledwie kilka wschodów, a on utracił głos, zianie i tylną łapę. Pozwolił się więc zaprowadzić Yulo do świątyni, nie mając nawet siły się z nim sprzeczać. W ciągu niecałego księżyca niemal wykrwawił się dwa razy, więc chyba nie dziwne, że jego ciało było zadziwiająco słabe. Słabe i chwiejne. Szedł więc powoli, ślizgając się na kamieniach i kuśtykając niemrawo. To kalectwo było dla niego zupełną nowością, więc nawet nie miał pojęcia jak się efektywnie poruszać. Wyrzucał więc z siebie nieme przekleństwa, potykając się i tracąc równowagę. Zaciskał jednak kły i szedł dalej. Nie zamierzał się poddawać, a wrodzony upór pchał go do postąpienia kolejnego kroku, aż wreszcie wkroczyli na poświęcony bogom teren. Obejmującego ogarnęła ulga, że ich spacer wreszcie dobiegał końca. Do tej pory nie miał pojęcia, że bycie trójłapym to taka męczarnia. A więc myśl o tym, że Powiernik żył w ten sposób od księżyców, zdecydowanie mu imponowała.
~ Aha! Nareszcie! ~ zakrzyknął uradowany, od razu osuwając się na ziemię obok Słonecznego. Złapał wówczas oddech, po czym gestem łba wskazał Gryfowi pomnik ~ No dobra, to ty pierwszy! ~ rzucił wesoło, zdecydowane trzymając się swojej rzuconej żartem obietnicy. Skoro mieli pytać o ceny, to należało skłonić do tego także Yulo! Aha! I nie ma przeproś!

Powiernik Pieśni
autor: Spijający Barwy
24 mar 2024, 19:15
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57521

Plac przed świątynią

No no! Nie zdołał jeszcze porządnie odpocząć po swoich ostatnich przygodach, a już ponownie wpadał na plac! Był jednak umówiony z Czajką, więc nie mógł zrezygnować z tej wyprawy. Nawet jeśli faktycznie mógł się jeszcze czuć nieco zmęczony, po swoim ostatnim wybryku. Ale co to dla niego! Odespał to i był jak nowy! No... prawie.
~ Czajka! ~ zakrzyknął wesoło we łbie Słonecznego, od razu zwracając na siebie jego uwagę. Pomachał mu, po czym położył swój balast obok jego darów ~ To co? Gotowy na przygodę? ~ zagaił z figlarnym mrugnięciem, w nadziei że ich misja poszukiwawcza okaże się udana. Potem już czekał cierpliwie na błogosławieństwo, pochylając z szacunkiem łeb przed boginią lata.

//24/4 mięsa za 24 i 26.03
autor: Spijający Barwy
20 mar 2024, 0:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 659
Odsłony: 97199

Rzeka

Obejmujący niczego Gryfowi nie utrudniał. Ten mógł bez przeszkód oprzeć o niego łeb, szlochając przy tym cicho. Mógł zostać w takiej pozycji tak długo jak tylko chciał, a Ciirioh jedynie uśmiechał się delikatnie, przeplatając palce między kosmykami jego futra w uspokajającym geście. Nie przerywał przy tym swojego wywodu, choć nie lubił płaczu. Wiedział jednak, że ten czasem potrafił być oczyszczający. Bywało, że przynosił ulgę, a wojownik miał nadzieję, że to właśnie ten rodzaj łez ronił w tej chwili Powiernik. Chciał wierzyć, że jego chwila słabości i przedłużająca się cisza były dobrą oznaką. Czy tak jednak było? Cokolwiek działo się w tej chwili we wnętrzu Yulo, pozostawało dla Ciirioha tajemnicą. Nie istniał wszak sposób, żeby zajrzeć pod kopułę kotłujących się w kimś emocji, więc pozostała mu jedynie uważna obserwacja. A ta ujawniła przed nim przebłysk delikatnego uśmiechu. Obejmujący odetchnął cicho, mając nieodparte wrażenie, że właśnie zdołał osiągnąć jakiś maleńki sukces. Tak mu się wydawało, ale nie był w stanie określić, co konkretnie się zmieniło. No! Poza brakiem protestów oczywiście!

Z zawahaniem złożył skrzydło, kiedy Powiernik otarł łzy i się od niego odsunął. Nie zatrzymywał go na siłę, ale i tak zerkał na niego kontrolnie, jakby upewniał się, że przytulanie nie będzie jeszcze potrzebne. Cóż, nie miałby nic przeciwko niemu, ale Gryf zdołał się rozpogodzić, więc chyba nie było już powodów do zmartwień. Zwłaszcza, że ten najwyraźniej wracał do normy! Obejmujący zaśmiał się wesoło, słysząc kolejną kąśliwą odpowiedź. Mhm! Tak to on się mógł droczyć! Ułożył więc sobie łapę na piersi, w geście składania ważnej obietnicy.
– Och, spokojnie! Wezmę za to odpowiedzialność – odparł z rozbawieniem, przymykając przy tym ślepia. W końcu brzuszek nie był taki zły! Dziadek go miał, a babcia nigdy go nie zostawiła, prawda? Ba! Przecież to ona tak go utuczyła! Jej jedzenie było tak pyszne, że nikt nie potrafił mu się oprzeć, a to przecież świadczyło o miłości i trosce, którą ta darzyła swoją rodzinę! Myśl o jej obiadkach wciąż sprawiała, że Ciiriohowi robiło się cieplej na sercu. To trochę jak... jak te taco! No, z tym że poza wywoływaniem przyjemnych wspomnień, same w sobie też były pyszne!

I tak, Obejmujący doskonale wiedział że jest blisko. Specjalnie oparł się na tej łapie, zupełnie zmieniając dynamikę ich pozycji. Teraz to on miał łeb niżej. Przez swój duży wzrost musiał się przy tym nieźle zgarbić, ale był już świadom efektu, jaki mogło to wywoływać u innych smoków. Gorzej, że z równie wielką precyzją nie potrafił miarkować swoich słów. Czy wiedział co insynuował? Czy miał świadomość jakie emocje mógł wywołać w Powierniku? Trudno stwierdzić. Sam niekoniecznie rozważał możliwe skutki i konsekwencje, po prostu pozwalając chwili trwać. Wciąż uśmiechał się więc łobuzersko, przysuwając się nawet jeszcze bliżej. Chciał bowiem usłyszeć szeptane słowa. Nie zamierzał dopuścić do tego, by uleciały z wiatrem. Cichy głos dobiegł więc do jego uszu, a w rezultacie ślepia rozszerzyły mu się gwałtownie. Jego powód był jednak zgoła inny niż ten Powiernika. W nim nie było zdumienia. Jedynie pokrętny rodzaj nadziei, że Yulo skończy rozpoczęte zdanie, wypowiadając życzenie, które on byłby w stanie spełnić. Wyciągnął nawet ku niemu łapę... I wtem cofnął ją gwałtownie! Teraz i jego dopadło zdziwienie, kiedy szept nagle zamienił się w krzyk. Tego zupełnie się nie spodziewał, więc zamarł zdezorientowany tą nagłą zmianą atmosfery. Otworzył pysk i wkrótce go zamknął, niepewien czy przypadkiem to on nie wymyślił sobie zbyt daleko idącej teorii! Niemo przyglądał się więc wycofującemu się Yulo, dukając ledwie kilka słów.
– Och, ym... okej? – mruczał z uniesioną łapą, którą z każdym krokiem dzieliła od Gryfa znacznie większa odległość. Towarzyszem? Przyjacielem? To już mieli, prawda? Obejmujący mógł więc zgodnie kiwać łbem, słuchając wymyślnych wymówek Słonecznego. Ktoś go wołał? Miał nieść wodę? Polować? To co w końcu? I czy zdąży? Przecież przegadali znaczną część dnia! I czemu nagle tak zaczął panikować? Czy coś... coś było nie tak? – Ale przyjdziesz na ten... – rozpoczął pytanie, chcąc się upewnić, że ich plany są aktualne, ale ledwie otworzył pysk, a Yulo już był w ruchu – ...obiad? – bąknął do jego grzbietu, obserwując jak ten wzbija się w powietrze. Wówczas opuścił łapę na ziemie, wbijając zdezorientowany wzrok w niknącą w oddali sylwetkę. Co to miało znaczyć? Czy on właśnie przepłoszył Powiernika? Czy ten z rozmysłem przed nim umknął? Obejmujący z jękiem wczepił palce w swoje futro, mierzwiąc sobie grzywę. Ygh! Miał nadzieję, że niczego nie zepsuł! Pozbierał się więc z ziemi i biegiem ruszył do domu, chcąc wyzbyć się głupich myśli. Jednak jednej z nich nie potrafił zagłuszyć. Głośne: Uessasie! Czy jesteś z siebie dumny? obijało mu się we łbie przez całą drogę powrotną, jakby naprawdę spodziewał się usłyszeć boską odpowiedź. Nikt się jednak nie odezwał. Listy najwyraźniej były wystarczającą wskazówką.

//zt
autor: Spijający Barwy
19 mar 2024, 0:37
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 80361

Prastare Drzewo

Niemożliwe? Och... Cóż, prawdę mówiąc, Ciirioh zdołał już doświadczyć konsekwencji tej ustanowionej przez stada bariery. Kiedy? Dosłownie na kilka wschodów przed ich dzisiejszym spotkaniem! Zapytał bowiem dziadków o najpiękniejsze miejsca na Wolnych... a oni wskazali mu Gorące Źródła rozciągające się pod Terenami Ziemi. Z oczywistych względów nie mógł tam zaprowadzić Pieśni, więc doskonale rozumiał skąd wzięło się rozczarowanie samicy. Ale hej! Zdołał znaleźć zamiennik dla tej propozycji, prawda? A zatem i na niemożność wkroczenia na ziemie Mgieł mogliby coś zaradzić! Obejmujący potrzebował ledwie chwili, żeby wymyślić swoją odpowiedź.
– Och! Ale na Terenach Wspólnych z pewnością też jest mnóstwo jaskiń. Mogłabyś porwać mnie do którejś z nich! – zaśmiał się wesoło, zupełnie nie przejmując się faktem, że właśnie podsuwał pomysły swojej niedoszłej (bądź przyszłej) oprawczyni – Nawet jeśli udawalibyśmy przez kilka dni, to nikt nie powinien się zmartwić. Przecież bywa, że smoki znikają na znacznie dłużej! – dodał, klaskając przy tym radośnie w dłonie. Aha! Jak dla niego, to był plan idealny! Zerknął więc kontrolnie na Pieśń, jakby spodziewał się, że i ona się rozpogodzi.

Potem zaś zachichotał krótko, bo Mglista naprawdę nie wydawała się zdziwiona, że spał w gnieździe splecionym z gałęzi. Oho! Czyżby to było aż tak łatwe do przewidzenia?
– O nie, to wciąż przede mną! – zażartował więc, kiwając łbem na boki – Gniazdo leży w grocie, ale zawsze marzyłem, żeby zasnąć na drzewie. Muszą się stamtąd roztaczać niesamowite widoki! Uczucie musi być wspaniałe. Choć miejsce pewnie dość niepraktyczne! Wyobrażasz sobie co by było, gdyby lunął deszcz? – stwierdził, śmiejąc się w głos! Oj tak, wtedy to dopiero byłyby piski! Choć mimo wszystko Ciirioh wciąż chciałby tego doświadczyć. W końcu mama mówiła, że niektórzy naprawdę tak żyją... Plotą ogromne gniazda na samych czubkach najwyższych drzew i tam doświadczają codziennych trudów i radości. Czy to nie brzmi na wspaniałą przygodę? A może po prostu Obejmującemu tak bardzo się to podoba, bo brzmi egzotycznie? Cóż, najpewniej nigdy nie wybierze się na Wyspę, więc nie przekona się na własne oczy o jej niespotykanym pięknie.

– A może oba? – odparł z rozbawieniem, wtórując Pieśni w chichotach. Pytał, ale tak naprawdę mógłby po prostu stwierdzić ten fakt. Był wszak silny. Mięśni mu nie brakowało, co zresztą było widać po jego posturze. A przytulać się uwielbiał, dlatego nie miał w zwyczaju odmawiać uścisków! Kontakt fizyczny po prostu sprawiał mu przyjemność, więc nie miał większych problemów z dążeniem do takiej formy bliskości. Ba! Co on w ogóle mówił? Przecież nawet nie znał nikogo, kto odmawiałby wpadania w cudze objęcia! Pieśń powinna więc uważać co mówi, bo miała do czynienia z kimś, kto naprawdę byłby w stanie skorzystać z jej oferty! Uśmiechnął się więc łobuzersko, po czym wyciągnął przed siebie łapę, żeby złapać między palce kosmyk futra Mglistej (o ile ta mu na to pozwoliła, oczywiście!). Może i faktycznie włosia na piersi nie było dużo, ale jemu w niczym to nie przeszkadzało. Z widocznym w oczach rozbawieniem, owinął sobie futro wokół palca, po czym pociągnął za nie lekko. Yhym! Zaczepiać i dokuczać też lubił! – Uważaj, Pieśni, bo się ode mnie nie opędzisz! – dodał więc, szukając wzrokiem jej ślepi i odsuwając z chichotem łapę.

Wyraźnie ucieszył go też fakt, że i w Mgłach nie przekazywano już sobie plotek o negatywnej treści. Wyszczerzył się na tę wieść radośnie i pokiwał łbem w potwierdzeniu, ale nie dodał już żadnego komentarza do tego tematu. Dla niego bowiem członkowie rodzin porozrzucani po różnych stadach byli swoistą normą, więc nie miał w sobie ciekawości, którą można by rozbudzić. Zresztą miał już coś istotniejszego na łbie!

Wciąż czuł się nieco speszony, dlatego rzucał Pieśni jedynie ukradkowe spojrzenia. Patrzył na nią przez chwilę, a potem uciekał wzrokiem, jakby nie mógł zbyt długo znieść jej widoku. I naprawdę tak było! Miał bowiem wrażenie, że z każdym kolejnym zerknięciem robiło mu się cieplej, jakby naprawdę jakiś pokaźny rumieniec miał mu wkrótce wykwitnąć na policzkach. Nie do końca rozumiał dlaczego tak się czuł, dlatego w tym całym zaaferowaniu nie zauważył nawet, że pióropusz opadł Pieśni na kark. Zorientował się że zawalił, dopiero kiedy z pyska samicy wydobyły się pierwsze słowa. O nie! Źle go zrozumiała! Nie! To on się źle wyraził! Naprawdę przecież uważał, że wyglądała niesamowicie, kiedy księżycowe światło okalało jej łuski! Gwałtownie rzucił się więc do przodu, żeby jak najszybciej naprawić swój błąd! Tym samym pomachał Pieśni łapami przed pyskiem, jakby próbował go jej zamknąć. Po prostu chciał przerwać te nieprawdziwe słowa nim wybrzmią do końca!
– Nie, nie! – zaprotestował od razu, kręcąc żywiołowo łbem. Potem jakby się zorientował, że wykrzyczał to zbyt głośno, dlatego spuścił po sobie uszy, nieco zawstydzony. Ugh! Skąd wzięło się w nim nagle tyle paniki? Odetchnął głębiej, żeby się uspokoić – Jest idealnie. A ty... ty wyglądasz pięknie. Same gwiazdy mogłyby Ci pozazdrościć blasku! – wyjawił wreszcie swoje myśli, uśmiechając się przy tym delikatnie. Teraz już nie unikał spoglądania na Pieśń. Zamiast tego wpatrywał się prosto w jej pysk, podziwiając bijące od Mglistej światło.

Pieśń Feniksa
autor: Spijający Barwy
17 mar 2024, 23:21
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 659
Odsłony: 97199

Rzeka

Ciiriohowi chęć uszczęśliwiania innych nie została narzucona przez żaden byt. Boskie słowa nie były mu do tego potrzebne. Wystarczyło, że ten jeden jedyny raz niemal doprowadził matkę do płaczu... i już wiedział że nigdy więcej nie chce być powodem takich uczuć. Nie chciał widzieć smutnych grymasów ani łez. Widok zaciskających się gniewnie kłów też boleśnie kuł go w pierś. On po prostu marzył o tym, żeby wszyscy dookoła niego byli radośni. I był przy tym zdania, że szczęściem trzeba było zarażać, dlatego sam zawsze chodził uśmiechnięty. Nawet jeśli do śmiechu mu nie było, to starał się udowadniać innym, że mimo wszystko można było znaleźć jakiś powód do żartów. W końcu jak mógłby nieść innym wesołość, jeśli sam chodziłby smutny? Mieli więc z Yulo ten sam cel, ale najwyraźniej obrali zgoła inne sposoby na spełnienie swojego powołania. Pewnie dlatego byli w stanie tak uparcie podgryzać własne słowa. Patrzyli bowiem na ten sam skrawek świata, ale ze zgoła innych perspektyw.
– Ależ wiele! – odparł, machając przy tym niedbale łapą. Oczywiście powinien się od razu domyślić, że Yulo doszuka się w jego wierszyku najgorszego ze znaczeń. Był jednak na tyle wzburzony, że dwa razy się nad tym nie zastanowił, dlatego musiał przełknąć teraz fakt, że znów sprawił Słonecznemu przykrość. Ugh. Takie właśnie powstawały problemy, kiedy rasowy optymista spotykał się z kimś, kto patrzył na świat w ciemniejszych barwach. Musiał więc teraz precyzyjniej się wyrazić! – Po prostu chcesz zbyt dużo wziąć na swoje barki. Przenoś jeden ciężar naraz, a z pewnością zaoszczędzisz siły. Wtedy zaś każdy będzie mógł na Ciebie liczyć! – stwierdził, tłumacząc w ten sposób co naprawdę miał na myśli. Obawiał się bowiem, że gdyby zwalił na Powiernika wszystkie swoje przykrości, to ten w końcu po prostu ugiąłby się pod ich naporem. Złamałby się, nie wytrzymując presji własnych problemów, które dodatkowo by się wzmogły. Powinni więc albo wzajemnie się wspierać (co byłoby łatwiejsze gdyby Powiernik był w stanie przyjąć pomocną łapę!) albo po prostu brać po kawałku własnych cierpień, żeby te nie okazały się zbyt przytłaczające. Na takie noszenie ciężarów Obejmujący chętnie by przystał. Nie zamierzał jednak zrzucać wszystkiego na Powiernika, nie dając przy tym niczego od siebie.

Nastała później cisza była... stresująca. Ciirioh nerwowo przełknął ślinę, wciąż niepewien czy się przypadkiem za bardzo nie zapędził. Z jednej strony cieszył się bowiem, że powiedział co myśli, ale z drugiej obawiał się reakcji Powiernika. I chyba słusznie. Ekspresja, która pojawiła się na pysku Gryfa na moment zaparła Obejmującemu dech. Słoneczny wyglądał w tej chwili tak... tak smutno. Wszystkie oznaki gniewu, które wkrótce przerodziły się w płacz, sprawiły że Ciirioh nawet nie musiał spostrzec łez, żeby wiedzieć że buzujące w Powierniku emocje były wyjątkowo silne. Przez moment patrzył więc na własne łapy, niepewien co powinien teraz zrobić. Sam przecież to wszystko zepsuł, więc jak mógłby to naprawić? Jak mógłby pomóc? Wciąż bowiem wierzył, że był w stanie to zrobić. Nawet jeśli Yulo był zgoła innego zdania.
– Oczywiście, że mogę – stwierdził po prostu, po czym zrobił jedyną rzecz, która przyszła mu na myśl. Powtórzył gest babci, która pomogła mu w chwili jego największego kryzysu. Uznał bowiem, że nie ma leku lepszego od... przytulania. W końcu jemu przyniosło to ulgę, więc na Yulo też powinno zadziałać, prawda? Cóż, właśnie na taką logikę się powoływał, kiedy przysunął się do Gryfa na tyle, żeby delikatnie objąć go skrzydłem. Uśmiechnął się przy tym lekko, nic sobie nie robiąc z faktu, że samiec ukrywał przed nim swoje łzy. Zamiast tego po prostu mówił dalej, przekonany o swojej racji – Dla matki walczyłem z ludźmi i obiecałem nawet powalić bogów. Dla Ciebie mogę więc odmienić bieg rzeki! – stwierdził cicho, doskonale zdając sobie sprawę, że nie był żadną sprawiającą cuda lawiną. Mógł jednak księżycami znosić kamienie, aż wreszcie nazbiera ich tyle, by sama woda musiała uznać jego wolę. Wierzył wszak, że wszystko było możliwe, nawet jeśli wymagałoby to niebywałego wysiłku i ogromnych nakładów czasu – Zresztą! Gdyby rzeki były takie mocarne, to płynęłyby gdzie chciały, zamiast falować wśród lasów i dolin! – dodał jeszcze, zdobywając się na typowy dla siebie chichot. Mhm!

A potem już roześmiał się w głos, słysząc tak barwne zapewnienia Powiernika. Ależ mu te glony musiały zajść za skórę, że nawet teraz gotów był opróżniać przez nie jelita! Ugh, ohydne! Ale jednocześnie jakie zabawne!
– Żadnych glonów! Zrozumiano! – zakrzyknął, wciąż roześmiany, unosząc przy tym łapy w górę w geście niemej kapitulacji. Kręcił przy tym z rozbawieniem łbem, zdecydowanie obiecując sobie, że nie tknie tych obślizgłych roślin. A czy uczta miała być randką, to i on nie wiedział. Podobnie jak Powiernik, miał w kwestii związków zerowe doświadczenie, dlatego nawet nie pomyślał o tym, by nadać ich następnemu spotkaniu taką nazwę. Zamiast tego skupił się na tym, by plany obiecywały przyjemne spędzenie wspólnie czasu, dlatego zbierał wszelkie informacje, które mogłyby okazać się przydatne. A więc słodko i bez glonów! – Pf... hahaha! – pozwolił sobie na kolejny napad wesołości, słysząc żart wypowiedziany przez Yulo. Ten spodobał mu się na tyle, że aż musiał otrzeć łzę wesołości, prychając przy tym z rozbawieniem. Ależ wymyślił! – To już lepiej żeby przybywało, zamiast ubywać! Utuczę Cię więc, za pozwoleniem! – puścił mu oczko, najwyraźniej zdecydowany, żeby pomóc Powiernikowi w utrzymaniu stałej wagi. Choć zdecydowanie by wolał, żeby ten nie tracił już więcej żadnych kończyn!

I oczywiście, że wciąż chciał się z nim widywać. Nie zamierzał przecież przekreślać całej relacji przez wzgląd na jedną ostrzejszą wymianę zdań. Zdawał wszak sobie sprawę, że od początku nie zgadzali się w pewnych sprawach, więc nawet się ucieszył, że jasno przedstawili swoje poglądy. Może dzięki temu w przyszłości łatwiej będzie im wzajemnie zrozumieć swoje punkty widzenia? Cóż, pewnie się przekonają! Na razie trzeba się było jednak skupić na tym życzeniu, które najwyraźniej... nie padło. Och. Zamiast niego usłyszał za to słowa, których zdecydowanie by nie przewidział. Zamrugał zdziwiony, ale znaczące spojrzenie Słonecznego jedynie przekonało go, że ten naprawdę miał na myśli jego. Cieplej mu się zrobiło od tych wniosków, a na pysk znów wstąpił mu szeroki uśmiech. Oparł łeb na wyciągniętej łapie, żeby obserwować Gryfa.
– Potrzebujesz mnie? – mruknął, przekrzywiając przy tym łobuzersko łeb, jakby upewniał się, że odpowiednio zrozumiał przesłanie – Mmm, wzajemnie się potrzebujemy – stwierdził po prostu, posyłając Yulo spojrzenie jasnych ślepi. Byli wszak jak dwie strony tej samej monety. Zadziwiająco wręcz do siebie podobni, a jednak zupełnie inni.

Powiernik Pieśni

Wyszukiwanie zaawansowane