Znaleziono 4 wyniki

autor: Truskawka
16 sty 2016, 2:52
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 72958

I naraz na Truskawkę spadła lawina wątpliwości. Może nie powinna mówić o tym tak otwarcie? Nieznajomy powiedział przecież, że tylko o tym słyszał! Jak mogła być tak nierozważna i z rozbiegu pomyśleć, że mógł znać Słowika?
Zadrżała pod dotykiem Kruczego, ale nie cofnęła się. Podniosła pyszczek lustrując pysk samca rozszerzonymi obawą oczami. Oblicze Truskawki zmieniało się jak w kalejdoskopie i łatwo było z niego wyczytywać targające samiczką uczucia. Jednak obawy ustępowały uldze kiedy samiec mówił. Miał taki miły głos i był taki sympatyczny! I chciał jej pomóc! Uśmiechnęła się nieśmiało i potwierdziła skinieniem, że Słowik owszem, należy do stada Życia.
– Cieszę się, że nic mu nie jest – Bąknęła cichutko, nie chcąc przerywać Kruczopióremu. Ale gdy padła propozycja (jak zrozumiała to Truskawka) aby zawołać Słowika, samiczka wyraźnie się przestraszyła. Od pewnego czasu zastanawiała się czy czasem przez to wszystko Słowik przestał ją lubić. Może nawet jej nienawidzi? Może mama aż ta go wystraszyła? I jak przystało na samicę i chciała się z nim spotkać i bała się spotkania.
– Nie, nie. Nie wołaj go... – Zaprzeczyła żywo, nie bacząc na to, że weszła Kruczemu w słowo, potem zaś zamilkła zaskoczona "głosem w głowie". Smoki potrafiły czynić za pomocą magii wiele cudów, ale czegoś takiego jeszcze nie widziała! Otworzyła pyszczek w zdumieniu i nagłym podekscytowaniu. Mogłaby sama poprosić Słowika by przybył? Nie mogła w to uwierzyć.
Pokręciła łebkiem w odpowiedzi na pytanie.
– Nie umiem, ale bardzo chciałabym się nauczyć. Nie wiedziałam, ze dzięki magii smoki mogą się tak porozumiewać. I naprawdę mógłbyś mnie tego nauczyć? – Spojrzała na Kruczopiórego z niedowierzaniem pomieszanym z zachwytem i szacunkiem.
autor: Truskawka
15 sty 2016, 2:56
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 72958

Przyjęła pieszczoty z pomrukiem aprobaty. Najwyraźniej nie dowie się, że Kruczopióry chciał jedynie podać jej łapę, ale jak widać wcale jej to nie przeszkadzało. Od najmłodszych księżyców lgnęła do smoków śmiało przekraczając granicę dotyku. Gdy więc odjął łapę od jej głowy, śmiała się do niego radośnie. Przytaknęła skwapliwie gdy powtórzył jej imię, a potem zogniskowała uwagę na truskawce, która pojawiła się znikąd. Być może ku zdziwieniu smoka, pisklę wcale nie było zaskoczone, ale miało ku temu podstawy. Przecież pokazywano jej już w ten sposób truskawkę i wtedy też zdążyła jej spróbować. Teraz natomiast chwyciła owoc w łapkę i poczęła mu się dokładnie przyglądać.
– Próbowałam – odparła z nieukrywaną dumą – Sombre mi taką stworzyła, ale twoja też jest piękna. Szkoda, że nie mogę jej zatrzymać... – Podniosła owoc do nosa i wciągnęła przyjemny zapach. W tamtej chwili była naprawdę dumna ze swojego imienia, truskawki w jej odczuciu były pięknymi i smakowitymi owocami.
Podniosła spojrzenie na samca kiedy zaczął mówić, ale z każdym kolejnym słowem padającym z jego pyska, samiczka coraz bardziej się zasępiała. Jeszcze gdy zbliżył do niej nos, patrzyła błyszczącymi z ciekawości ślepkami, ale dalsze słowa sprawiły, że ich blask przygasł ze strachu i zażenowania. Nawet kompletnie obce smoki o tym mówią! Ale zaraz, jaka wojna?! Truskawka opuściła pyszczek kuląc się w sobie. I co ona miała powiedzieć? Oni wszyscy odbierali to zupełnie inaczej niż ona i nikt jej nie chciał wierzyć!
– To nie było tak... – wymamrotała zawstydzona. Nie miała pojęcia, ze w ogóle była jakaś wojna i że ta wojna wybuchła po części z jej powodu! A może nieznajomy żartował? To sugerowałby jego śmiech, ale Truskawce wcale nie było do śmiechu. Poczęła turlać truskawką po śniegu.
– Bo Słowik wcale mnie wtedy nie porwał... – zaczęła nieśmiało. Wciąż miała w pamięci jego uśmiechnięty pysk i przyjemny ton głosu. Miała nadzieję, że nic mu się nie stało, że nie miał kłopotów. Nie chciała tego. Może po części nawet pragnęła znów się z nim spotkać, nawet jeśli matka byłaby temu przeciwna. – Ja wiem, że źle zrobiłam nie mówiąc mamie, ale... nie chciałam żeby wszyscy mieli z tego powodu kłopoty... – Po osuszonym grzbiecie przebiegł jej zimny dreszcz. A jeśli Słowik zginął w wojnie?! Poderwała dotąd opuszczony pyszczek i z mocą pisklęcego uporu spojrzała nieznajomemu w oczy – Ty znasz Słowika? Nic mu się nie stało? Możesz mnie do niego zabrać? – nadzieja w jej głosie była porażająca. Najwyraźniej nie miała kłopotów z zaufaniem nowo poznanemu smoki nawet pomimo rzekomego porwania. Pewnie była naiwna, ale naprawdę sądziła, że ktoś, kto jest dla niej miły i dba o nią jest godny zaufania. Jak Słowik.
autor: Truskawka
14 sty 2016, 23:00
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 72958

Truskawka była ostatnim smokiem jakiego należało się bać, choć kto wie, może w przyszłości będzie postrachem stad? Cóż, na pewno na razie nic na to nie wskazywało. Co z tego, że z biegiem czasu nieco urosła, a mały, krótki pyszczek się wydłużył podobnie jak kły i rogi? Nadal z jej dwukolorowych ślepi patrzyło dobrze, a na pysku gościł uśmiech. Gdy więc usłyszała gdzieś za sobą zawołanie, odwróciła się od razu posyłając uśmiech w stronę nieznajomego. Czarna sylwetka obcego mocno odcinała się na tle wszechobecnej bieli więc nietrudno go było dostrzec. Z resztą i ona doskonale była widoczna.
– Witaj, smoku! – Odkrzyknęła i wtedy poczuła przyjemne ciepło na grzbiecie. Zerknęła w górę i tym razem uśmiechnęła się do pełgających płomyków. Szybko powiązała fakty i wdzięcznie wyprężyła grzbiet niczym kot, poddając się pieszczocie ciepła. Za chwilę po czerwonych łuskach zaczęła spływać woda.
– Dziękuję! Miło z twojej strony! – Zawołała, a gdy samiec się zbliżył i wyciągnął do niej łapę, bez strachu i z brakiem poszanowania dla barier wtuliła w nią pysk. Nic innego jak chęć pogłaskania nie przyszła jej do głowy. Nikt inny nie witał się z nią w podobny sposób, więc nawet jej przez myśl nie przeszło by tę łapę uścisnąć.
– Jestem Truskawka – przedstawiła się grzecznie. Zadarła głowę spoglądając na samca z uśmiechem – Właściwie, to... zwiedzam. Moja mama jest trochę nadopiekuńcza i miałam mało okazji żeby sobie połazić. A ty? Co tu robisz? A wiesz, dobrze, że na ciebie natrafiłam. Gdyby nie ty na pewno teraz trzęsłabym się z zimna – zerknęła na płomienie nad grzbietem i zamruczała z wdzięcznością.
autor: Truskawka
14 sty 2016, 17:52
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 72958

Minęło sporo czasu odkąd ostatni raz wyszła poza tereny stada. Kiedy zrobiła to ostatnim razem nie skończyło się dobrze. Teraz o tym wiedziała, a więc była też ostrożniejsza. Wprawdzie z wiekiem nie zatraciła swojej radosnej, niefrasobliwej natury, ale na pewno nie była już tak lekkomyślna. Choć może za lekkomyślność należało uważać samotne wędrówki niewyszkolonego smoka w taką pogodę jak ta? Cóż, najwyraźniej Truskawka była mniej lekkomyślna jedynie w swoich wyobrażeniach.
Brodziła w wysokim śniegu, podekscytowana i ze zwyczajowym dobrym nastawieniem. Nigdy tu nie była, a po tylu księżycach oglądania wciąż tych samych widoków, nic dziwnego, że pragnęła zobaczyć coś nowego. Przed nią rozciągała się pusta, ośnieżona połać. W oddali majaczył zarys skał, a mniej więcej w połowie do nich drogi rosła jedna, jedyna sosna, której gałęzie uginały się pod ciężarem białego puchu. Truskawka miała zamiar dostać się w kierunku skał, ale po drodze "zahaczyła" o drzewo. Gdy się do niego zbliżyła, zadarła głowę uśmiechając się do gałęzi i wtedy... łup! Z jednej z nich zsunął się śnieg, który uderzył Truskawkę w grzbiet i przykrył go grubą warstwą bieli. Mała jęknęła zaskoczona, ale już po chwili otrzepywała się ze śmiechem. Chłodna pora miała swoje uroki!

Wyszukiwanie zaawansowane