Polana

Wprawdzie nie tak piękna jak kiedyś, ale Błękitna Skała dalej jest miejscem zabaw smoków. Coraz rzadszych zabaw.
Brak Słów
Dawna postać
Kivuli Lekkoduszna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 526
Rejestracja: 15 gru 2015, 22:41
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 23
Rasa: Drzewny
Opiekun: Jeździec Apokalipsy
Mistrz: Przedwieczna Siła

Post autor: Brak Słów »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 1
U: MA,MO: 2| B,S,Pł,A,O,W,MP,Skr,Kż: 3| Śl: 4
Atuty: Ostry węch; Pamięć przodka;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wrzos znowu się nudziła. Kotłujące się w jej łebku myśli kręciły się wokół jednego – chciałaby pobiec, uciec gdzieś dalej, zwiedzić coś więcej! A jednak… nie mogła. Granice Stad ograniczały ją ciągle, tak że nawet swojej drogiej przyjaciółki nie mogła już odwiedzać w jej siedzibie, gdyż przeniosła ją do obozu Życia. Ale Wrzos… Skoro nie może uciec, to może może się choćby przed światem schować?
Z uśmiechem na ustach przystąpiła do treningu łowieckiego – to zawsze jej poprawiało humor. Najpierw położyła się na śniegu i zaczęła mówić sobie pod nosem, jakby chciała przekazać wiedzę komuś innemu. A chciała ją sobie tylko podsumować, tą wiedzę, której sprawdzić nie mogła.
– Kamuflaż jest sztuką chowania się. W każdych warunkach, nawet w tych skrajnych… W mokrym lesie i na bagnie jest się najłatwiej schować. Na bagnie zawsze gdzieś jest błoto i jakieś chwasty, które sobie na błoto można poprzylepiać do łusek. Błoto dobrze klei i maskuje zapach, a nawet jak wyschnie to się nawet dobrze trzyma. W lesie też łatwo znaleźć błoto, a no i dużo liści… To je sobie można poprzyklejać, najlepiej się w ogóle w nich wytarzać. Jakbym była w iglastym lesie, to bym mogła się wytarzać w igłach albo porozcierać na sobie młode gałązki iglaków, bo one mocno pachną i dobrze kryją Chociaż tam już trudniej, bo nie ma nic do klejenia, chyba że mi się trafi płaczące żywicą drzewko: to dopiero dobry klej! Ale to nic, pustynia to dopiero jest straszna… Ale można się tam zakopać w piasku, bo w nim tak nie widać śladów, jak w śniegu. Jakby się przypadkiem znalazł jakiś kaktus, albo aloes albo agawa, to też by było fajnie, bo są soczyste i się można nimi wysmarować łatwo, a pachną i kleją piasek. Może by się nawet trafił jakiś krzak czy skałka, za którym by się można schować… – mruczała pod nosem swój monolog.
Przerwała swoje słowa nagłym podskokiem. Zostało jej tylko sobie wymyślić, jak się może schować na otwartej przestrzeni, ale że była na właśnie takiej, postanowiła to poćwiczyć praktycznie, wszak praktyka zawsze była jej droższa od teorii.
Zaczęła od rozgrzebania śniegu. Nie szła nigdzie dalej – zaczęła po prostu energicznie kopać pod sobą dołek, szeroki i płytki, taki tylko, aby wydobyć jak największą połać ziemi spod śniegu. Obejrzała swoje znaleziska – jakieś chwasty, trochę ściółki i trochę więcej niż trochę zeschłych i na powrót rozmoczonych liści. Wesoło zdrapała pazurami mieszaninę resztek roślin wraz z glebą i, chyląc łeb, przerzuciła sobie kilkanaście garści „brudu” na plecy. Skrzydła uniosła lekko i ich palce zakrzywiła tak, że uszczelniła niższe miejsca swojego grzbietu, tworząc sobie tam małą misę na ziemię. Potem zebrała też tym sposobem trochę śniegu, wybierając ten czysty i niezbrylony. Trzymała go w łapkach lekko i krótko, aby nie stracił pożądaniej przez nią sypkości.
Z małym kopczykiem na plecach zaczęła iść miękko i wolno, na zgiętych łapkach, aby się jej nic stamtąd nie zsypało. Nie chciała pozostawić za sobą ziemistego śladu, a i swoje własne tropy zamiatała z lekka ogonem, chcąc zniekształcić je choć trochę, aby nie przypominały smoczych.
Dążyła teraz do rozrzuconych nieopodal kilku głazów, które wypatrzyła już z daleka. Były z nich trzy większe ułożone w trójkącie i trochę mniejszych, rozrzuconych wokoło i pośrodku. Wrzos skręciła jeszcze ogon przed głazami, aby ślady jej ogona nie były zbyt oczywiste. Ciągle skręcając nieznacznie w prawo, naznaczyła na śniegu przetarte lekko koło. Momentami rzucała ogonem trochę dalej, po przeciwnej stronie koła, tak, by wyglądało, że ślad prowadzi gdzie indziej.
Ona sama powróciła śladem swojego koła do miejsac najbliższego wcześniej upatrzonej, skalnej formacji. Zgięła mocniej tylne łapy, unosząc tym samym przednie, aby nie zostawiły tutaj śladu zbyt wystającego z okręgu. Ogon, zamiast trzymać uniesiony prosto za sobą, owszem uniosła – ale trochę po boku. Mrugnięcie ślepia po wybiciu machnęła nim po śladach łap, chcąc ukryć dowody jej skoku w stronę kamieni.
Gwałtowny ruch ogona spowodował przy okazji, że się odwróciła w locie, po czym wylądowała łapami na kamieniach – trochę koślawo, trochę niezdarnie, ale wszystko po to, żeby utrzymać zawartość swojego skrzydlastego koszyczka na plecach.
Teraz pozostało jej tylko powyjmować spomiędzy trzech większych głazów wszystkie mniejsze skałki, które bez ceregieli rozszucała na wszystkie strony, w miarę możliwości celując w inne skalne skupiska. Tym sposobem zrobiła sobie trochę miejsca na swoje ciałko. Wlazła w środek i kucnęła tam, rozdymając skrzydła do dwóch małych półkul, które ją miały upodobnić do skałki. Trząsnęła wtedy grzbietem bezpośrednio w górę, aby to, co miała na nim, rozsypało się trochę szerzej po jej ciele. Na koniec zagarnęła jeszcze tylko trochę śniegu, który leżał między kamieniami i rozłożyła go sobie na pysku, chcąc ukryć trochę niepasujący do kamuflażu, żywy brąz jej łusek. Pochyliła go potem i złożyła na skałach, jakby czekała, aż nadarzy się okazja do ataku z zaskoczenia….

Licznik słów: 785
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wróciłam! Zaczynam odpisywać regularnie. Jeśli ci nie odpisałam – śmiało pisz na PW.

1. Ostry węch: +1 kość do testów na Percepcję przy użyciu węchu.
2. Pamięć przodka: -1ST do Ataku i Obrony w walce z drapieżnikami.


Posiadane: 2x perła, 4/4 mięsa, 2/4 owoców, kryształ Nenyi (do 8.05.16)
Fabularne: pióra sroki, bażanta i harpii, skóra lisa

by Szkarłatny
Obrazek
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
// Omijanie mgły tak bardzo xDxDxD.

Rudy mógł poczuć, iż znajduje się... gdzie indziej. Gdzie? Trudno powiedzieć na pierwszy moment, jedyne, z czego w pierwszej chwili mógł zdawać sobie sprawę, to fakt, iż ze wszystkich stron otaczało go powietrze. Dużo powietrza. Bardzo dużo. I ewidentnie znajdował się w czymś co go teraz transportowało. Co jest...? Poczuł nieprzyjemny, przeszywający ból w boku, coś wilgotnego zaczęło po nim ściekać, zorientować się tez mógł szybko, iż doskwierało mu kilka braków w futerku. A gdyby otworzył oczy...?

Był w siatce. Był w skonstruowanej z lian, maddarowej siatce o niewielkich, kwadratowych oczkach boku może długości pół szpona, jego prawy bok silnie krwawił, czuł, że nie wszystkie żebra znajdują się na swoim miejscu... i czuł tez delikatny swąd spalenizny. Futerka... chyba trochę mu ubyło i chyba trochę stało się miejscami bardziej czarne niż rude. Och, co się dzieje...?

Gdyby spojrzał w górę, ujrzałby czarnego smoka, który trzymał w łapach swoją siatkę z adeptem, frunąc gdzieś nad polaną pospiesznie. Kruczopióry nie zorientował się jeszcze, iż Lis wrócił do zmysłów; zbyt pospiesznie gnał przed siebie, wyjątkowo poważny jak na ostatni czas. I jego stan nie należał do idealnych; kilka głębokich, osłaniających mięśnie ran pokrywało jego szyję i klatkę piersiową, kropla krwi spadła wprost do oka Rabusia, który delikatnie dyndał w swojej siatce, na szczęście nie aż tak bardzo, jako że nie było wiatru. Cóż się stało, dlaczego...? Przecież jeszcze chwilę temu znajdowali się w dolinie plączących wierzb... prawda?

Licznik słów: 240
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
" To... to było szybkie. Szybsze niż myśli, niż ich zaczątek, niż cokolwiek! Rudy skulił łeb. Na jego pysku wyrysowana była jakaś mieszana ekspresja. Stał ze zmarszczonym czołem i zaciśniętymi powiekami, dryfując gdzieś pomiędzy "Co się tak właściwie stało?" a "Jaką mamy dziś ładną pogodę!". Gdy w końcu zaczął kontaktować, poczuł, że oblepiła go dziwna substancja o konsystencji smarków. Wstrząsnął mimowolnie całym ciałem i z przymrużonymi oczyma zerknął, by zbadać pobojowisko. Tarczy nie było, nie było też ran. Był tylko brud, i to na jego futrze!
Z początku jakby nie zdawał sobie sprawy, że ciemnoszara maź jest jego sprawką – wpatrywał się z nią z obrzydzeniem. "Jakbym chciał, żeby to ze mnie zlazło..."
Jakież było wielkie zdziwienie, kiedy ciecz "zlazła", a tak właściwie rozlała się po śniegu. Rudy otworzył szerzej ślepia, po czym je przymknął... następnie znowu otworzył i znowu przymknął. Maź wyparowała na żądanie.
Emmm... w sumie... – Mruknął, odwróciwszy się w stronę Kruczopiórego.
Co się tak właściwie wydarzyło?
Odpowiedź przyszła natychmiast – w przeciwieństwie do jego gotowości na wszelkie niespodziewane niespodzianki Kruczego. Jednak nie jest tak dobry w odczytywaniu jego intencji... Trudno mu było też zareagować prawidłowo na nagły "atak", tym razem w łagodnym wydaniu. Powinien cofnąć głowę, przymknąć ślepia... cokolwiek! A on nic – gapi się, nawet nie w oczy, a w jakąś przestrzeń, nie wiadomo gdzie.
Lis nie byłby lisem, gdyby... no właśnie...
Rudy otworzył szerzej oczyska, uaktywniając nowe emocje. Powróciło to, co przed chwilą było zakryte przez skołowanie. Podekscytowanie.
Pewnie tak... choć ja jestem z tych zimnokrwistych. – Odpowiedział, uśmiechając się drapieżnie. To może być zabawne!
Uważnie obserwował każdy krok Kruczego – między innymi ze względu na ostrzeżenie, jakie otrzymał z jego strony. Dlatego też spiął się nieco, ujrzawszy gest niezwykle podobny do tego, który ostatnio zwiastował coś niepokojącego. To nieco przerażające, że Kruczy potrafi wywrzeć na niego taki wpływ...

Lis kiwnął głową z niezwykle poważną miną. Skupienie, skupienie, skupienie... Kruczy dobrze dobierał dla niego ćwiczenia! Jako że nie była to jego mocna strona, trochę się pewnie jeszcze z tym pomęczy.
Rudy westchnął cicho. Nie znał się za bardzo na gazach, szczerze powiedziawszy, prawdopodobnie pierwszy raz usłyszał takie pojęcie! Z wypowiedzi jego nauczyciela, jednak dało się co nieco wywnioskować. Gaz unosi się w powietrzu, może mieć zapach, lecz ten konkretny go niema... a skoro nie może go zobaczyć... jest bezbarwny! I tyle chyba wystarczy, by pojąć co dzieje się wokół niego.

To zadanie wymagało wytrenowania nowej umiejętności – wyczuwania maddary przeciwnika. Jak dotychczas twory Kruczopiórego były widoczne i w dodatku namacalne. Wtedy też wyczuwał pewne osobliwe sygnały, ściśle powiązane z powstaniem czegoś magicznego – jednak jaki to był zmysł? Żaden węch, żaden słuch, żaden wzrok, a tym bardziej smak! Jeśli chodzi o dotyk, można by było się jeszcze zastanowić... chociaż? To było coś w stylu drgań, impulsów.
Impulsy i drgania...
Rudy zamknął oczy. Brwi zmarszczył jak należy, sięgając do głębi umysłu. Istotnie czuł jakiś podejrzany szmer za jego plecami, jednak określenie czym owy gaz jest, było naprawdę trudnym zadaniem. Za pomocą jakiegoś dziwnego zmysłu starał się badać tor ruchu niewidzialnej mgły. Jakby tu wniknąć w jego strukturę... jak nauczyć się okiełznać jego moc?
Gaz początkowo nie miał szczególnie wielkiej objętości, jednak z czasem zajmował coraz więcej miejsca. Lis potrafił wyczuć mieszanie się maddarowego metanu i powietrza – oba gazy cicho walczyły o terytorium. Prawdopodobnie to świadczyło o ich wybuchowym temperamencie...
Sam nawet nie wiedział, jak udało mu się "skopiować" ów gaz. Coś instynktownego, jeszcze niedokońca okiełznanego mu to umożliwiło. Uaktywnił się tajemniczy zmysł, który pozwalał mu "czytać" z maddary, jak z książki...
Tak więc mamy do czynienia z bezbarwnym, bezwonnym, lżejszym od powietrza cichym zabójcą. Rudy uśmiechnął sie szeroko – udało mu się przed czasem! To całkiem spore osiagnięcie, zważywszy na to, że w poprzednim zadaniu nie do końca mu wyszło...

Lis kiwnął głową w kierunku Kruczego i kłapnął ostrzegawczo zębami. Czas zacząć!
Obrócił się w miejscu tak, aby wzrokiem odnaleźć idealne miejsce na wybuch. Wybrał sobie miejsce, oddalone od nich na ogon, maksymalnie do półtorej ogona – idealnie dla oglądania zjawiska z pierwszego rzędu!
Mimo iż płomień jeszcze się nie pojawił, jego błysk wyraźnie odbił się w oczach Rudego. W jego wyobraźni natychmiast pojawił się potężny ogień, jednak, po wzięciu głębokiego oddechu, zmalał do wielkości iskierki – nie chciał w końcu doprowadzić do pożaru całego lasu. Choć znając jego szczęście – pewnie prędzej przypali sobie ogon, niż spali jakiekolwiek drzewo.
Skupisko gazu pojawiło się nisko nad ziemią. Niczym kiełkująca roślina, metan piął się do góry, w ciągu kilku sekund zwiekszając swoją objętość tak, by stworzyć wybuchowa mieszankę. Bezbarwny, bezwonny gaz, zgodnie z planem, zmieszał się z powietrzem. Jednak w planie Rudego nie wszysto okazało się być dopracowane. Tuż przed zapłonem, coś poszło nie tak...
Chmura została wzruszona przez wiatr, a co za tym idzie? Wybuchowa mieszanka zbliżyła się do swojego stwórcy. Jednak co z tego, skoro Kruczy nad wszystkim panuje?
Iskierka w ruch!

Wybuch z początku nie wyglądał zbyt imponująco. Iskierka podpaliła metan w miejscu, w którym miał się pierwotnie skumulować. Nie było go tam zbyt wiele, ale mimo wszystko ogień pojawił się... tyle, że...!
Lis nawet nie mógł nawet porządnie wkurzyć się na mizerny efekt swojego magikowania. Całe szczęście nie zdążył również zareagować, spoglądając w bok – skutek mógłby by być nieodwracalny...

Coś huknęło, tak po prostu, niespodziewanie. Zaczęło mu niemiłosiernie piszczeć w uszach. Kątem oka dostrzegł błysk – a właściwie nawet nie zdążył go dojrzeć, bo jego ślepia natychmiast się zamknęły. Dalej już wszystko działo się poza jego świadomością. Czy to on sam nie chciał już uczestniczyć w tej katastrofie, czy też jakiś kamień, będący odrzutem eksplozji napotkał jego łeb na swojej drodze. Prawdopodobnie ostatnią rzeczą jaka poczuł, był piekący ból. No i... to chyba wszystko..."


(...)
Obudził go niepokojący dreszcz. Było mu jakoś zimno... nie jakoś... trząsł się straszliwie! Pewnie od razu poczuł by piekący ból, gdyby nie to, że rana po oparzeniu była bezustannie chłodzona. Nie mógł jednak powiedzieć, że nic nie czuł. Czuł każdą część swojego ciała. Poobijane, ponacinane. W dodatku jego oddech był niezwykle płytki. Na tym etapie nie obchodziło go zbytnio gdzie jest, wszystkie te bodźce otępiały mu umysł. Jednak stan ten nie trwał zbyt długo, bo w końcu naturalne jest, że pierwszą rzecza, jaką robi sie po przebudzeniu, jest otwarcie oczu!
Oj pożałował otwarcia ślepi, bardzo bardzo pożałował... Nie dość, że ze strachu niepotrzebnie się przewentylował – co przy tym płytkim oddechu mogło niejednego przerazić – to jeszcze coś znienacka zaatakowało go, pozbawiając w ten sposób wizji na jedno oko. Normalnie, w panice, pewnie zacząłby się szamotać, jednak rany szybko przypomniały mu o tym, że to nie jest zbyt dobry pomysł.
Spójrzmy na to trzeźwo – Rudy jest w siatce, nie widzi na jedno oko, jest poharatany, dynda sobie w powietrzu i z trudem oddycha. Brzmi kiepsko... nawet bardzo kiepsko... jednak co jeśli...?
Lis warknął, choć było to bardziej zduszone sapnięcie. Mrugnął kilkukrotnie, by pozbyć się ciała obcego, utrudniającego mu wizje. Czarny smoczy brzuch i coś, co z początku wydawało mu sie być mroczkami przed oczyma. Zmarszczył nos i opadł bezwładnie na siatkę. Niech będzie... powiedzmy, że już co nieco rozumiem...

Licznik słów: 1178
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Frunął dalej. Wiatr w uszach Kruczopiórego zagłuszał swoją mocą dźwięki, on zaś był na tyle skupiony na zadaniu, iż właściwie nie zauważył, co się dzieje. To znaczy... prawie. O ile ciche warknięcie całkowicie umknęło uwadze czarnego smoka, o tyle delikatny ruch, kiedy rudy podniósł na moment swój łeb ku górze, musiał zostać odczuty przez czarodzieja, który wszak do mocarzy nie należał. Pochylił łeb i spojrzał w dół; ach, te strużki krwi cieknące z jego szyi nie należały do najprzyjemniejszych! Ale i tak był w lepszym stanie od Rabusia; ten... Cóż.

"Żyjesz?!" zadał pytanie drogą mentalną, jakby uznał, iż w chłodzie lepiej nie strzępić sobie gardła. Wprawdzie mimo śniegu pokrywającego cała polanę było dość słonecznie, ale... "Wszystko w porządku, odzyskałeś zmysły?!" zapytał znów, obserwując reakcję młodego. "Boli, chcesz odpocząć? Trzeba lądować? Przerwa?"

Nim miał streścić Lisowi bieg wydarzeń, lepiej było upewnić się, iż wróci do siebie. Jakiś uzdrowiciel też by nie zawadził... Ach, a miało być tak pięknie! Wspaniały, epicki wybuch, którym Kruczopióry chciał zademonstrować swojemu uczniowi całe piękno i grozę maddary w jednym tylko zaklęciu! Niestety, przesadził. Bardzo przesadził. Bardzo, bardzo przesadził – zupełnie nie docenił mocy metanu, mimo że miał z nim trochę doświadczenia. Choć patrząc z drugiej strony – czy tych parę ran ostatecznie nie pomoże młodemu trochę się zahartować...?

Licznik słów: 212
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Rudy skrzywił pysk w grymasie. Lepiej spać, czy cierpieć katusze? Z resztą, co to za pytanie... i tak nie zdoła zasnąć z tak obolałym tyłkiem.
~
Tiaaa... słyszę, żyję, czuję... ~ Ta droga komunikacji jest lepsza nie tylko z powodu jakiegoś zdarcia sobie gardła – jego płuca ledwo wtłaczają i wytłaczają z siebie powietrze, więc tym bardziej trudno mu będzie wypowiedzieć jakiekolwiek słowa.
Lis był zmęczony... nie mówimy tutaj jedynie o fizycznym zmęczeniu, ale także i psychicznym. Zdanie, jakie przed chwila dotarło do Kruczopiórego, było po prostu przekazaniem informacji – Młody nawet nie myślał, by zadbać o jego przyjemny wydźwięk.

Otworzył oczy, by zerknąć na smoka. Ten akurat patrzył w jego stronę, zapewne by sprawdzić, jak się trzyma. Rudy nie miał jakoś szczególnej ochoty na niewerbalną komunikację – jedyne co zrobił, to ledwo widoczne kiwnięcie głową.
Łagodne kołysanie się siatki było całkiem odprężające, jednak mimo wszystko sznurki ocierały się delikatnie o rany, nie dając Lisiemu ani chwili spokoju.
~
Noooo... w sumie przydałoby się.

Licznik słów: 164
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Usłyszawszy odpowiedź Lisa, Kruczopióry nie zwlekał specjalnie – już po chwili rudzielec mógł poczuć, jak siatka zakołysała się nieco mocniej, lekko podrzucił go do góry, kiedy jego nauczyciel wykonał ruch w dół. Sylwetka powietrznego skierowana ku ziemi lekko przyspieszyła za sprawą grawitacji, nim ten tuż przy podłożu wyrównał lot, aby w ruchu poziomym doń delikatnie odłożyć maddarowy twór. Który zaraz zniknął, pozostawiając Rabusia samego na środku polany – tylko na chwilę, nim Kruczopióry zatoczył koło w powietrzu zatrzymując się przed nim. Byli zupełnie sami; może i lepiej, iż nikogo nie było w pobliżu, ciekawe, jak by to... wytłumaczyli.

Delikatnie, ostrożnie dotknął boku rudego w pobliżu rany, aby lekko go obrócić, oglądając jej stan; nie było to pewnie przyjemne dla smoka, ale... no cóż, chciał chociaż wiedzieć, jak bardzo jest źle. Szkoda, że nie trudniąc się uzdrowicielskim, nie bardzo miał pojęcie, jak coś na to poradzić... Podrapał się po łbie; przydałoby się trochę uspokoić myśli. Chociaż trochę...

– Przez chwilę się bałem, że mi jeszcze umrzesz albo coś takiego. Dobrze, że się jednak obudziłeś – stwierdził, zdając się przy tym lekko skonsternowanym. – Chyba odrobinę... Eeee... Przesadziłem – dodał, znów podrapawszy się po łbie. – Ale dalej byś się pewnie chciał nauczyć magii, co? – zapytał. – No to... Hmmm... W sumie nie wiem, czy lepiej najpierw wezwać uzdrowiciela, czy lepiej poczekać, żeby cię poskładał potem... całego. – zaznaczył, znów zamyśliwszy się. – No bo przecież... podczas prawdziwej walki będziesz często ranny! A podczas pojedynku z Dwuznaczną Aluzją czy innym Słowem Prawdy nie ma, że boli! – niemal zakrzyknął, nagle rozpogodziwszy się. – Daj mi wiec po prostu sygnał, Lisie, kiedy będziesz gotowy na... następną część – zaznaczył, wyszczerzywszy kły.

Przesadził; zapamiętał sobie we łbie, aby nigdy więcej nie próbować z młodymi smokami wybuchów. A już na pewno nie poprawiać ich skuteczności swoją własną maddarą. Chociaż... nie, to było zbyt zabawne, aby nie spróbować jeszcze raz, nawet mimo faktu, że sam skończył z poharataną szyją! Ale to w innej nauce... A może w tej, ale później...?

Licznik słów: 335
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Kruczy wykonał całkiem dobrą robotę – lądowanie nie sprawiło mu bólu. Nie otwierał jeszcze przez chwilę ślepi, powoli przyzwyczajał się do leżenia na chłodnym śniegu. Rany po oparzeniach delikatnie piekły, jednak zdawały się mniej dokuczliwe. Lis wzdrygnął sie delikatnie, gdy Kruczy klepnął go po boku. Otworzył ślepia spoglądając na czarnołuskiego. Błękitne niebo i śnieg odbijający słoneczne światło natychmiast zmusiły go do przymrużenia powiek.
Śmierć? To nie dla mnie... – Młody wypowiadając te słowa zapomniał, z jakim wysiłkiem się to wiąże. Miał zamiar delikatnie się zaśmiać, jednak zamiast tego zachłysnął się powietrzem, a każde kaszlnięciu było jak strzała bodząca go w pierś.
Nie porywając się ponownie na nadwyrężanie swoich płuc poczekał, aż Kruczy skończy mówić.
~
Myślę, że zanim ci odpowiem, wypadało by potrafić ustać przez chwilę w miejscu. ~ Powiedział przewracając oczami i wyszczerzając krzywo pysk. To będzie całkiem spore wyzwanie...
Lis uniósł delikatnie łeb by ocenić sytuację. Jego ślepia rozwarły się szerzej, gdy ujrzał liczne ubytki... zarówno w ciele, jak i w futrze. Odsłonił kły i opuścił łeb na ziemię. Westchnął głęboko, co zdecydowanie nie było dobrym pomysłem.
~
Beznadzieja... ~ Podesłał Kruczemu.

Kolejna próba pozwoliła mu określić jakich miejsc lepiej nie dotykać i która kończyna będzie w stanie unieść go delikatnie do góry. Przewrócił się na zdrowy bok i po krótkim stęknięciu uśmiechnął się delikatnie. Połowa sukcesu. Następnym ruchem było dźwignięcie się chociażby do siadu.
Rudy zaparł się prawą z przednich łap, by natychmiast móc przetransportować lewą łapę tak, by znalazła się bliżej ciała. Powolnie dźwignął przednią część tułowia i tak samo zrobił z tylnymi łapami. Ogonem wspomógł się pod koniec. Całe ciało drżało, czy to z zimna, czy to z bólu – kto wie? Lis stał jednak na wszystkich czterech łapach, a w końcu to było jego celem.

Na stojąco nieco lepiej mu się oddychało, jednak mimo to był nieco niedotleniony. Z całych sił walczył o to, by nieco ustabilizować swój oddech – w końcu w innym przypadku znowu padł by zemdlony na ziemię. Dla równowagi podparł się zarówno ogonem, jak i jednym ze skrzydeł.
~
Daj mi może... chwilę odsapnąć ~ Lis skierował zmarniały wzrok w kierunku czarnołuskiego. To dziwne, że nawet w takim stanie potrafił się uśmiechać.
Nie męcząc się dłużej przysiadł i rozprostował skuloną wcześniej szyję. Teraz miał nieco czasu na ogląd całej sytuacji. Zmarszczył brwi i zerknął na całkiem rozległy teren wyłożony białym puchem.
~
A tak w ogóle... gdzie my jesteśmy? ~ Rudy przekrzywił łeb i uniósł do góry brew. Swoją drogą... był teraz tak komicznie skrzywiony, jakby przed chwilą zeżarł coś niezwykle kwaśnego i nawdychał się pieprzu... no może nieco przesadzone porównanie, ale całkiem dobrze działa na wyobraźnie – nieprawdaż?

Licznik słów: 440
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
– Nie mam zielonego pojęcia, gdzie jesteśmy – stwierdził Kruczopióry, wzruszywszy barkami. Przy okazji rudy mógł też zobaczyć, jak na skutek ruchu jedna z raz na szyi czarnołuskiego delikatnie rozsunęła się, efektem czego popłynęła po niej mala strużka krwi. – Nie wiedziałem, jak bardzo jest źle, wiec wolałem cię zanieść do uzdrowiciela. Ale... w gruncie rzeczy nawet nie opuściliśmy terenów wspólnych – dodał, uśmiechnąwszy się. – Nie ma co narzekać, nie takie rany pewnie cię czekają, kiedy przyjdzie do prawdziwych walk – dodał jeszcze, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. – Możesz się przynajmniej chwalić, że poznałeś całkiem skuteczny typ ataku!

Odwrócił łeb na moment w bok, rozejrzawszy się. Nietknięta stopami innych smoków polana rozciągała się daleko pod błękitną skałą, stanowiąc właściwie doskonałe miejsce do treningu, kiedy tylko Lis zechce go kontynuować. Ale skoro jeszcze wracał do siebie... Kruczopióry postanowił na chwilę zmienić temat.
– Tak właściwie to dlaczego zdecydowałeś się na czarodziejstwo? – zapytał, zwracając wzrok ku adeptowi. – Znaczy... Wiele smokom podoba się maddara, jak mnie, ale niewielu decyzje się obrać taką ścieżkę. Więc pytam z czystej ciekawości, bo trochę co innego coś lubić, a co innego trudnić się tym przez całe życie – podkreślił, znów mrugnąwszy ślepiem. Przy okazji powoli, spokojnie przysiadł, dokładnie układając swój brzuch na śniegu, składając przy tym jednocześnie skrzydła. Ciekaw był, co teraz powie ten młody, którego znał jak dotąd z figlarnej strony... ale niekoniecznie z głębi. A może znać go powinien...?

Licznik słów: 236
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Gdy w końcu wypluł cytrynę, która skrzywiła mu pysk i rozluźnił wszelkie mięśnie odpowiedzialne za mimikę, skierował swoją kamienną twarz w stronę Kruczego i wlepił w niego lekko przymrużone ślepia. Nie był przygotowany na brak odpowiedzi, bo brak odpowiedzi wiąże się z zadawaniem kolejnych pytań bez konkretnego punku odniesienia. Nie wie gdzie jesteśmy? Lis sapnął, po tym jak przez przypadek wziął nieco głębszy oddech.
~
Z pewnością skuteczny... ~ Rudy wykrzywił się z wymuszonym rozbawieniem.

Lis obserwował ruchy czarnołuskiego – dopiero teraz rzuciła mu się na oczy rana na szyi... więc on też nieco ucierpiał...
Z zamyślenia wyrwało go nagłe pytanie, a jako że był jeszcze nieco przytłoczony, jego reakcja była nadto powolna. Przez to też nie do końca dosłyszał pytanie, jakie do niego skierowano. Przez chwilę, nieco skonsternowany, wpatrywał się w ślepia Kruczopiórego. Całe szczęście, że istnieje coś takiego jak kontekst – Lis z całą pewnością wolał uniknąć dopytywania się.
~
Emmm... to znaczyyyy... ~ Młody opuścił nieco łeb i zmarszczył nos. Gdyby tylko mógł się pokusić na podrapanie się łapa po głowie, zrobił by to... ale jeszcze nie czas na takie szalone manewry.
~
... nie, że nie mam pojęcia czy coś... ale jakoś trudno mi to teraz określić.~ Rzucił Kruczemu krótkie spojrzenie spode łba.
~
Całkiem prawdopodobne... że to właśnie dzięki tobie.~ Tym razem stać go było na krótki uśmiech, z pokazaniem zębców.
Od tego wszystkiego zapomniał już, że trudno mu oddychać, że łapy mu się trzęsą, że w głowie się kręci – było całkiem dobrze! Może nawet niedługo będzie mógł i tyłek unieść nad ziemię...
Rudy w odstępie kilku sekund od swojej ubogiej wypowiedzi zdał sobie sprawę, że jego rozmówca może jednak czuć lekki niedosyt.
~
A tak oprócz tego... uważam, że to fascynujące, że mogę użyć krztyny mocy i wyobraźni, do tworzenia czegoś pięknego, bądź śmiertelnie niebezpiecznego... no bo w sumie... genialna z tym sprawa, nie?

Licznik słów: 311
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
"Że to właśnie dzięki tobie"...? Kruczopióry otworzył szerzej ślepia i zamrugał kilka razy, obserwując Lisa bacznie. Zmierzył cała jego sylwetkę, począwszy od łba, przez ranny bok, na ogonie kończąc. Czy ten młody zdecydował się na rolę tkacza maddary... tylko dlatego, że kiedyś się zupełnie przypadkiem spotkali?

Słuchał do końca; słuchał wszystkich jego słów. Tak jak mówił chwilę wcześniej czarnoluski: każdemu podobała się maddara... ale nie każdy na zajmowanie się nią poświęcał całe życie. Nie wiedział, co odpowiedzieć – mimo że fascynacja też stanowiła świetny powód, w jego łbie wciąż pobrzękiwały wcześniejsze słowa Lisa. Uśmiechnął się nieznacznie... i jeszcze raz zlustrował go wzrokiem. A następnie nagle podniósł się...

Podszedł bliżej adepta i obejrzał jego bok – przyjrzał się uważnie krwawiącej, choć już nieco zasklepionej ranie. Przewrócił łeb na bok, a następnie wyciągnął łapę do przodu....
– I nadal uwielbiasz maddarę, mimo że zrobiła ci... to? – zapytał, delikatnie trącając adepta w bok. – Mimo że ta maddara pozbawiła cię kiedyś futerka... – kontynuował, przejechawszy dłonią po jego grzbiecie – ...i mimo że twoje nogi... – spokojnie przeszedł przed smoka, podnosząc jego prawą, przednią łapę – ...przewracały się od kłody z niej złożonej? I mimo że wyrządziła wiele innych, pomniejszych krzywd? – Popatrzył głęboko w oczy smoka. Bardzo głęboko. – Kochasz maddarę; gdyby tak nie było, już dawno nie chciałbyś mnie widzieć na oczy po tym, co ci dotąd zrobiłem. Ale nadal tutaj jesteś i nie próbujesz uciekać, i to nawet mimo ciężkiej rany i skrajnego wycieńczenia. Dlatego zasługujesz na to, aby zostać jej mistrzem...

Wyszczerzył nagle kły... a tuż przy rannym boku Lisa zaczął pojawiać się twór Kruczopiórego. Podłużna, ciemnoszara igła z metalu – długa na mniej więcej szpon, o kształcie stożka, którego nasada miała wielkość łuski, płynnie przechodząc w wyjątkowo ostry szpikulec na krańcu. Matowa, o metalicznym posmaku, bez zapachu – i gotowa za chwilę powoli, ale wyjątkowo boleśnie wbić się w w ranę Lisa...
– Jeszcze tylko trochę, Rabusiu... – rzekł spokojnie smok, wpatrując się w oczy rudego, kiedy jednocześnie nakazywał igle ruch. – Jeszcze tylko trochę...

Licznik słów: 338
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Reakcja Kruczego była co najmniej... dziwna. Między innymi to właśnie sprawiło, że dopowiedział te kilka słów. Czemu ta informacja okazała się być tak istotna, dla jego nauczyciela?
Nieco zaskoczony podniósł delikatnie zad. W takiej pozycji też zastygł, dokładnie obserwując ruchy czarnołuskiego. Młody kątem oka dostrzegł, że w kierunku jego rany zbliża się smoczy pazur. Przełknął głośno ślinę i zmrużył oczy.
Nic nie poczuł... w sumie czemu Kruczopióry miałby wciskać mu paluchy do rany? Rudy odwrócił łeb w kierunku smoka i postawił uszyska z zaciekawieniem.
Niestety jednak nie obeszło się bez krótkiego syknięcia – było to delikatne szturchnięcie, ale w jaki czuły punkt. Młody nie zdążył nawet rzucić Kruczemu groźnego spojrzenia, gdy ten przejechał mu łapą po grzbiecie. Nie wiedzieć dlaczego, każdy dotyk był irytujący – jakby organizm bronił się przed wszystkimi bodźcami z zewnątrz. Nieprzyjemny dreszcz spowodował, że Lis ponownie osiadł na tyłku. Rudy cierpliwie czekał, aż przemowa Kruczego się skończy. Szczerze powiedziawszy czarnołuski zachowywał się wręcz teatralnie. Potok myśli, jaki z siebie wylewał powoli stawał się dla adepta jedną całością.
Lisi przymrużył oczy, by zaraz ponownie je rozszerzyć. Wpatrywał się w czarne ślepia całkiem długo, z każda chwilą poważniejąc. Jednak koniec końców uśmiechnął się lekko.

Jak to się dzieje, że Kruczy zawsze potrafi go zaskoczyć? Rudy, marszcząc czoło, wpatrywał się w drapieżny uśmiech nauczyciela, nie mogąc skojarzyć z czym ów uśmiech się wiąże.

Coś wyraźnie wprowadziło zaburzenia po jego prawej stronie. Bezwzrokowo zbadał obiekt, wykorzystując do tego pojedynczy impuls maddary – tego w końcu zdołał się nauczyć zanim... ten, no...
W każdym razie – przedmiot okazał się być szpikulcem z jakiegoś twardego materiału. Punktowy atak wiąże się z siła i precyzją – będzie musiał stworzyć coś solidnego... W jego głowie podświadomie wytworzyło się coś, co widział u swojego nauczyciela – okrągły kształt, całkiem grube, z twardego tworzywa. Szarawa tarcza z kamienia, chłodna w dotyku, o ziemistym zapachu, ciężkawa. Twór ów miał pojawić się na drodze igły – gdzieś tuż przed jego bokiem, chroniąc przy tym cały tułów, prócz łap.

Licznik słów: 330
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
// Tym krótkim opisem obrony chyba bardzo chcesz, żeby nauka trwała jeszcze dłużej :>...

Niezbyt kształtne, niezbyt twarde, niezbyt dokładne, niezbyt, niezbyt, niezbyt... Ale czego mógł się spodziewać po zupełnie wycieńczonym uczniu? Kruczopióry posłał przed siebie metalowa igłę... ale ta i tak wtopiła się w kamień w jego połowie, zatrzymując dosłownie tuż przed celem! Bo i czarodziejowi wcale nie chodziło o zupełne dobicie rudofutrego – jedynie o obudzenie na powrót jego uwagi. O to, żeby Lis się skoncentrował i wrócił myślami do nauki, żeby był w stanie nadal myśleć o maddarze mimo bólu i delikatnie sączącej się krwi... Jakoś był w stanie. To dobrze.

Kruczopióry popatrzył na adepta uważnie i wziął kilka głębszych oddechów, namyślając się, co powinno być dalej...
– Bez szału, ale wystarczająco – zaczął krótko, obserwując młodego, który powinien łatwo domyślić się, iż miał na myśli obronę sprzed chwili. – Sprawdzałem tylko koncentrację... jak poprzednio – dodał, wlepiając w smoka swoje ślepia. – Niech będzie, że ... chwilowo nie będę cię uczył tak, abyś otrzymał jeszcze więcej ran. Z naciskiem na "chwilowo" – zaznaczył, znów wyszczerzywszy lekko kły. Następnie skierował spojrzenie w bok, na polanę; wielka, pusta przestrzeń aż prosiła się o wykorzystanie...

Tylko co tym razem? Ano tak... Rabuś. Zmrużył lekko ślepia i zaczął posyłać maddarę w swój kolejny twór, tym razem jednak twór całkowicie nieagresywny, niemniej aż zbyt dobrze znany młodemu. Płoworude futro, poszarzałe podbrzusze i ten wiecznie uśmiechnięty wyraz pyska... Tak, Lis we własnej osobie – dużo dokładniejszy niż onegdaj pokazywał mu podczas nauki biegu, miał czas, więc zadbał o każdy szczegół. Pragnął dać uczniowi jeszcze chwilę na dojście do siebie, nim jego kopia – zupełnie zdrowa – zmaterializowała się jakieś dwa ogony od niego.

Następny atak Kruczopiórego był inny – oto bowiem wokół maddarowego tworu, na całej długości jego tułowia, zaczął pojawiać się metalowy pancerz. Zaraz, zaraz... No, nie taki zwykły pancerz, przecież atakował nim, czyż nie?! No wiec metal był... nagrzany. Ba, nie po prostu nagrzany, gorący jak świeżuteńko wydobyte ze smoczego pyska zionięcie, rozgrzany do czerwoności, parzący, od samego dotknięcia można było zrobić sobie krzywdę! I co teraz...?

– Ach, przed upieczeniem mógłbym go jeszcze oskubać, futerko potem miedzy zęby wchodzi... – mruknął Kruczopióry, wyszczerzywszy ironicznie kły i drapiąc się łapą po głowie. Oczywiście liczył na to, iż Lis obroni swoją własną kopię... a może i nie?

Licznik słów: 386
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Lis starał się tryzmać emocje na wodzy – i nawet mu to wychodziło, gdyby nie to, że zamiast metalicznego brzęku odbitego kolca usłyszał kruszący się kamień. Jego ślepia rozszerzyły się gwałtownie, a łeb błyskawicznie odwrócił w kierunku tarczy. Szpikulec o mało go nie dotknął! Rudy mrugnął kilkukrotnie i odetchnął głęboko... a przynajmniej na tyle głęboko, na ile mógł.
Z otępienia wyrwał go głos Kruczopiórego. Uszy obróciły się w kierunku źródła dźwięku. Lisi po chwili odwrócił się w kierunku nauczyciela posyłając mu skrzywiony uśmiech.
~
Ha ha...! Chwilowo, tak? Niech będzie... ~ Zachichotał bezgłośnie... znaczy się, telepatycznie? Jakoś tak.

Lis zerknął na pysk Kruczego – widniało tam skupienie (, czyli coś czego mu osobiście brakowało)... W każdym razie mogło to oznaczać tylko jedno – stanie się coś spektakularnego lub ewentualnie smok tworzy bardzo skomplikowane kształty. Lis mimowolnie przybrał podobny wyraz pyska – zmrużył oczy i wpatrywał się cierpliwie to w ślepia czarnołuskiego, to w przestrzeń za nim. Trwało to pewnie kilka-kilkanaście sekund, lecz rudy, jak to rudy, zdążył się zmęczyć całą tą atmosferą napięcia. Z tego wszystkiego też, z niewyjaśnionych przyczyn, zaskoczył go fakt, że coś z tego skupienia i marszczenia czoła powstało. I był to nie kto inny jak on sam. Wpatrywał się w swoją kopie z zachwytem... nie był to może samozachwyt, a bardziej zachwyt z samego faktu, że coś tak dokładnego powstało. Przekrzywił łeb sprawdzając, czy to nie jest przypadkiem lustrzane odbicie. Jeszcze większa była jego uciecha, gdy okazało się ze to twór z krwi i kości... jeśli można tak powiedzieć.
Nagle jednak źrenice w jego oczach zwężyły się, a na pysku wymalował się niepokój. Ty draniu!
No i klon zamknięty w piekarniku...

Rudy zmarszczył brwi i obnażył zębiska. Kruczy niezwykle starannie dobierał dla niego ćwiczenia – były cholernie trudne! Istnieje parę opcji... zalać to wodą? Nie... wtedy zamiast się upiec zostanie ugotowany żywcem! Rozwalić zbroję? Odłamki mogą dotkliwie poparzyć klona... A może... rozepchać ją od środka? To już mogłoby się sprawdzić. A może zawalczyć z Kruczym o dominację nad jego dziełem? To wydaje się zbyt trudne, zważywszy na to, że jego nauczyciel z pewnością umie zdecydowanie więcej niż on...
Miał bardzo mało czasu – z resztą jak zawsze! Tak więc liczy się prosta, lecz skuteczna konstrukcja... Tutaj mógłby sprawdzić się kamień, albo coś co potrafi pochłaniać ciepło...
Lis wyobraził sobie warstwę z materiału, który byłby barierą między ciałem a zbroją – twarde jak kamień, zatrzymujące ciepło na swojej powierzchni, bez zapachu, bez smaku, o szarym, pospolitym dla skały kolorze. Następnym etapem były by kolce wystrzeliwujące na zewnątrz w kierunku zbroi, z siłą znacznie większa od uderzenia młota o żelazo – nie miało to na celu zniekształcenia tarczy, tylko przebicia się przez nią. Kolce pojawiały by się jak pojedyncze impulsy, uderzając w coraz to nowe miejsca, niszcząc strukturę metalu, aż do momentu, gdy cała zbroja zniszczeje.
Pierwszy z impulsów maddary zbadał położenie zbroi względem ciała – była tam dosłownie odrobina przestrzeni na zmaterializowanie się jego tworu. Młody przelał całą swoją maddarę w kierunku celu – najkrótszą drogą, po ziemi, trafiła do klona, a następnie zaczęła wykonywać powierzone jej zadanie. Na powierzchni ciała smoka powstała twarda skorupa, którą narastała na zewnątrz, aż do momentu zetknięcia się z metalem. Wtedy reakcja była błyskawiczna – ostro zakończone kolce impulsami i z ogromną siłą przebijały zbroję na wylot. Metal o tej temperaturze z pewnością był nieco plastyczny – nie kruszał, lecz odrywał się przedziurawionymi płatami. Cały proces trwał tak długo, by na dobre pozbyć się zbroi. Gdy tylko rozżarzony materiał odpadł, skała zaczęła się kruszyć, pozostawiając pod smokiem pył, który wkrótce znikł, jakby z mocniejszym podmuchem wiatru.

Licznik słów: 595
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Rudy miał całkowitą rację – metal w tej temperaturze był plastyczny. Bardzo plastyczny; ba, prawie jak ciecz! Nawet sam Kruczopióry nie do końca przewidział jego zachowanie, aczkolwiek biorąc pod uwagę, iż tym razem nie pracował na żywym materiale – zdecydowanie chętniej sobie pofolgował, nie żałując ani odrobiny ciepła! Jeszcze więcej, jeszcze mocniej, jeszcze goręcej, ach! Taaaak, to było to, niech się upiecze! Ale wszak zbroja... to zbroja, prawda?

Zamysł był dobry – kamienny twór Lisa doskonale odgrodził ciało jego kopii od źródła wysokiej temperatury, ale te kolce... Hmmm... A może to nawet było fajne?! Oto bowiem już po chwili cały wierny klon futrzastego smoka nadal otaczała metalowa zbroja, tyle że ta zbroja mniej przypominała zbroję, a bardziej... skorupkę kasztana. Rozgrzany do czerwoności, stalowy twór momentalnie przyjął barwę otoczonego przeń pancerza, czarodziej zaś na ten widok parsknął śmiechem... i żeby jeszcze bardziej dodać atakowi kasztanowatości, zwyczajnie nakazał tworowi zmienić kolor na zielony! Czy można było teraz powiedzieć, że był rozgrzany do zieloności...?

– Dobre, podoba mi się! – zakrzyknął czarodziej, przez moment jeszcze obserwując wirtualnego Lisa. Nie odwoływał jeszcze ani smoczej kopii, ani jej metalowej otoczki – nie musiał, skoro nikomu nie stanie się od tego krzywda. Zamiast tego... tak, uśmiechnął się. Tak, wyszczerzył nagle szelmowsko kły, kiedy nagle jego łeb z szatańskim spojrzeniem odwrócił sie ku Rabusiowi. I...

...kasztan. Brązowy, otoczony z zewnątrz zieloną, kolczastą powłoczką twór o średnicy około czterech łusek znienacka pojawił się tuż przed pyskiem rudego. Tuż, tuż – w odległości szpona odeń! Właściwości miał dokładnie takie jak kasztan prawdziwy – przyjemny, leśny zapach, zielona, miękka otoczka z lekko irytującymi kolcami otaczała brązowe, twardsze wnętrze, w którego środku tkwił jasny miąższ, o ile można go tak określić. kiedy tylko twór Kruczopiórego zmaterializował się... cóż, ruszył przed siebie. Na wprost, byle szybciej, dokładnie między oczy Lisa! Tego prawdziwego, nie sztucznego, na reakcję miał może... dwa mgnienia oka?!

Licznik słów: 309
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
Lisi Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 168
Rejestracja: 09 gru 2015, 22:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Północny

Post autor: Lisi Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: Sl,W,Skr: 1| B,L,MP,S: 2
Atuty: Szczęściarz,Chytry Przeciwnik
Lis uśmiechnął się drapieżnie widząc jak kamień przebija się przez rozżarzony metal. Udało się! Mechanizm obronny zadziałał! Chociaż... może jednak nie zadziałało tak jakby tego chciał? Kolce, które później próbowały przebić się przez metal najwyraźniej nieco zaniemogły. Stal bardzooo, ale to baaardzo powoli spływała z kamienia – prawdopodobnie nie doczeka się momentu, w którym spłynie na dobre! Rudy uniósł brew i wykrzywił pysk, patrząc, jak Kruczy nabija się z jego dzieła. Czarnołuski niezwykle dosadnie przedstawił mu swoje skojarzenie. On sam, zamknięty w wielkim kasztanie... no no!
No wygląda... nieprzeciętnie... – Mruknął zachrypniętym głosem, skierowawszy wzrok w kierunku nauczyciela. Zmarszczył nos, wypuszczając mroźną mgiełkę z nosa.

Muahahahaha! Atak krwiożerczego kasztana!
Tak naprawdę Lis nie miał nawet szansy zobaczyć co leci w jego kierunku – wystarczyło mu tylko to, że odcina się od koloru śniegu. Jego oczyska rozszerzyły się gwałtownie, by po chwili, nawet szybciej, zamknąć się pod wpływem odruchu obronnego.
W takich sytuacjach było zbyt mało czasu na jako takie myślenie – trzeba było korzystać z tego, co miało się już utrwalone, przechodzić między informacjami droga skojarzeń. A niestety... bądź stety, pierwszą rzeczą, która przyszła Lisowi na myśl, był rozżarzony, lejący się metal. Dobrze, że gdzieś za tym skojarzeniem, w pamięci wciąż istniało wyobrażenie twardego kamienia. No ale nie tracąc czasu – w jego głowie pojawiła się kula, z rozgrzanego do czerwoności metalu – był on na skraju stanu ciekłego, a stałego, tak więc mógł opóźnić nieco ruch lecącego przedmiotu. Rudy przelał maddarę w powstały w wyobraźni twór. Kula niezdarnie zmaterializowała się tuż przed kasztanem, jednak w odpowiedniej odległości od jego pyska. Była czerwona, rozgrzana, utrzymywana w jednej pozycji. Jej powierzchnia z biegiem czasu delikatnie szarzała, pod wpływem zimniejszego powietrza. Ale to z pewnością nie wszystko, bowiem smok natychmiastowo poczuł gorąco buchające mu na pysk!
Natychmiast przywołał wyobrażenie kamienia. Czymkolwiek był pocisk stworzony przez Kruczego, mógł być odporny na gorąco! Twardy, szary materiał, bez smaku, bez zapachu... no dokładnie jak poprzednio! Wyobraził sobie coś na kształt talerza – całkiem szerokiego, a przynajmniej na tyle, aby wychwycić wszelkie odłamki... czegokolwiek! Twór zmaterializował się tuz przed jego nosem. Smok zacisnął zęby. Czemu w ogóle wpadł na pomysł tego rozgrzanego metalu!

Licznik słów: 358
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kruczopióry
Dawna postać
Ten od maddary
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2704
Rejestracja: 14 wrz 2015, 21:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Powietrzny
Opiekun: Wirtuoz Iluzji
Mistrz: Sam sobie mistrzem
Partner: Earie*

Post autor: Kruczopióry »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| I: 5| P: 1| A: 3
U: M,Kż,S: 1| A,O,Śl,Skr: 2| W,Pł,L,B,MP: 3| MO,MA: 5
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Mistyk; Magiczny śpiew; Poświęcenie
Pac! Kasztan odbił się od metalowej, rozżarzonej kuli. Pac, pac! Teraz dwa razy na czubku głowy Lisa. Pacpacpacpacpacpacpac! Swoim kolczastym jestestwem drzewny owoc potoczył się z tego czubka w dół, niczym zdalnie sterowany dokładnie między ślepiami smoka, pod jego ochronnym talerzem – który wcale nie zmaterializował się aż tak blisko celu – pokonując calusieńką długość nosa, aby zatrzymać się na jego czubku. Tam, ze względu na lekkie podwyższenie, na moment zatrzymał się, zachwiawszy... PAC! Spadł w śnieg. A smokowi nic się nie stało... ale kto to widział, żeby komuś coś się stało od uderzenia kasztanem...?

– Eeeee... – mruknął Kruczopióry, rozdziawiając szeroko swoją paszczę w wyraźnym zaskoczeniu po ujrzeniu obrony młodego. Tego... się nie spodziewał, tak, to świetne określenie: nie spodziewał się! – Jak by to ująć... to był kiepski pomysł? – dodał po namyśle, badawczo obserwując rudego. – Odwołaj lepiej tę kulę, bo zaraz sobie krzywdę zrobisz sam! – mruknął, zmrużywszy nieco ślepia. – I nie zapominaj, że w obronie, w przeciwieństwie do ataku, finezja nie tylko nie zawsze pomaga, ale i wręcz bywa szkodliwa. Zwłaszcza kiedy ma się mało czasu – dodał i cicho westchnął. – No nic, dalej. Dawno nie próbowałeś już zaatakować, co...?

Maddarowy Lis rozpłynął się w powietrzu, wokół niego zaś pozostał jedynie wytworzony przez adepta kasztan, który pewnie będzie tam tkwił, aż i rudy odwoła swój twór. Kruczopióry potrzebował skupienia, aby... zmaterializować kolejną postać. Ale tym razem prawdopodobnie nieznaną młodemu. Powoli, spokojnie przelewał magię, zaś przed oczami Rabusia stopniowo materializowało się wyobrażenie Kruczopiórego – dorosły, a wręcz nieco podstarzały, brązowy smok o czarnych ślepiach, od którego pyska odstawały w tył cztery kolce. Reprezentował rasę drzewnych, o czym świadczyły chwytne łapy, znalazł się tuż przed rudym, dosłownie na wprost niego – i obserwował go poważnym, stanowczym spojrzeniem.

– Nazywam się Słowo Prawdy – przedstawił się maddarowy twór Kruczopiórego, skłoniwszy się. – Jakkolwiek jestem niepozorny i mogę na pierwszy rzut oka zdawać się uprzejmy, znany jestem z tego, iż wbrew imieniu, nigdy nie mówię prawdy – kontynuował, zachowując na pysku stoicki spokój. – Dlatego właśnie uchodzę za starego krętacza i manipulanta, strzeż się mnie, bo nigdy nie wiesz, co tak naprawdę chodzi mi po łbie. Nawet jeżeli myślisz, że mnie przejrzałeś... moim planem było, abyś tak pomyślał – zaznaczył, uśmiechnąwszy się zadziornie. I nagle...

Gdyby Lis przyjrzał się teraz Śmiałemu, mógłby ujrzeć na jego pysku skupienie, umysł smoka bowiem nieustannie pracował, i to nawet mimo faktu, iż twór zdawał się skończony. A wcale nie był! Maddarowy Słowo Prawdy niespodziewanie, nic stąd, ni zowąd zaczął stawać się dziwnie... szeroki. Bardzo szeroki. Bardzo, bardzo nienaturalnie szeroki, aż wreszcie rudofutry mógł spostrzec, iż brązowy smok właśnie przechodzi proces... rozmnożenia się! Tak! Oto z jednego Słowa Prawdy niespodziewanie powstały dwie sztuki, obydwie identyczne w swoim zachowaniu i gestykulacji... i mowie.

– Jak widzisz, nawet fakt, że jestem jeden, był pozorem – powiedziały idealnie równocześnie dwie kopie Słowa Prawdy, co mogło wywołać pewien dysonans. Następnie obydwaj drzewni jednocześnie, dosłownie niczym lustrzane odbicia, spokojnym, pewnym krokiem przeszli na boki Lisa, zatrzymując się jeden po lewej, drugi zaś po prawej jego stronie. Kilka razy spokojnie zamrugały, stojąc na wprost futrzastej sylwetki... Co chodziło Kruczopióremu po łbie...?

– Moc kłów i pazurów jest wielka, moc maddary jeszcze większa, ale największa moc tkwi tam, gdzie z pozoru w ogóle jej nie ma – kontynuowały magiczne twory, mówiąc spokojnym, stonowanym głosem. – Słowem często można zdziałać więcej niż ofensywną szarżą; słowem można pokonać wojownika, w ogóle z nim nie walcząc, zatrzymać twór czarodzieja, zanim ten zostanie przezeń wymyślony. Ba, mało! – niemal zakrzyknęły dwa klony, wyszczerzywszy zęby w uśmiechu. – Po prostu wojownik lub po prostu mag może kierować tylko swoją mocą. Ten, który wprawnie włada słowem, może kierować przeciwko sobie moc innych wedle uznania. On nie potrzebuje własnych umiejętności... gdyż jego artylerię stanowią pozostałe smoki. I kiedy one będą się wzajemnie wyżynać, władający słowem pozostanie na boku, obserwując, jak realizuje swój haniebny cel...

Słowo Prawdy przestał mówić... zaś skupienie na twarzy Kruczopiórego stało się jeszcze większe niż poprzednio. Czyżby...? Lis znów mógł obserwować, jak kopie nienaturalnie rozszerzają się... i po chwili drzewny występował już nie w dwóch, a w czterech sztukach! Kiedy dwie z nich pozostały na swoich miejscach, dwie kolejne przeszły na nowe pozycje, jedna przed łeb, druga zaś za ogon smoka. Wszystkie stały teraz na baczność, niczym klony... którymi właściwie były! Cztery pary czarnych ślepi pozostawały wlepione w rudofutrego, wyrażając swoim spojrzeniem wyjątkową pewność siebie, a wręcz buńczuczność. Tak,poczwórny Słowo Prawdy zdawał się zadziwiająco przekonany o swojej własnej wielkości.

– Nie żebyś mnie źle zrozumiał; słowem można wyrządzić wiele złego, ale można też uczynić wiele dobrego – kontynuowały naraz wszystkie kopie. – Inteligentnie użyte, równie dobrze jak doprowadzić do wojny, może zaprowadzić pokój, może kierować dobrych przeciw dobrym... ale i dobrych przeciw złym, jednocząc ich w realizacji wspólnego celu – zaznaczyły Słowa Prawdy. – Tylko od ciebie zależy, jak będziesz słowa wykorzystywał... i czy dasz się wykorzystać słowom innych – zakończyły kopie, po czym zamknęły ślepia. Trwały przez chwilę jeszcze w milczeniu, aż...

– To tylko była dodatkowa nauka na boku, ale nauka ważniejsza być może od tej całej nauki magii – podkreśliły klony, kilkakrotnie mrugnąwszy. – Teraz powróćmy do zasadniczego wątku, a więc... zaatakuj mnie! – zakrzyknęły, nagle wyszczerzywszy swoje zęby w szelmowskim uśmiechu. – Zaatakuj mnie wszystkiego naraz!

Licznik słów: 877
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
"To ... uzależnia, przyznaję. Jest jak upojne ziele, którego w każdej chwili chcesz więcej i więcej, niekoniecznie potrafiąc to pragnienie zatrzymać. Ale ja nie chcę go zatrzymywać" – Kruczopióry

Do woli uczę i pomagam wszystkim smokom oprócz tych, których Kruczopióry nie lubi (a te, których nie lubi, o tym wiedzą).

Żetony: 2 x złoty (wrzesień, listopad), 3 x srebrny (MG czerwiec, wrzesień, grudzień)

Szczęściarz: W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona. (ostatnie użycie w świątyni: 4 lipca)
Magiczny śpiew: Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy.
Poświęcenie: Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej. Musi jednak określić użycie atutu przed atakiem.

Kruczopióry by: Szydzia Lisia Szkarłat Szydzia2 Młody Niewidoczek
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej