Kurhan Pamięci

Miejsce, które odwiedzają nieliczni. Gdzieś na pograniczu terenów Wolnych Stad, gdzie stare, kamienne najczęściej tabliczki przypominają o tych, co żyli dawno temu.
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Czy nie wiedzieli? Finezyjny wierzył w bogów i bogom. Zawierzał im swoje życie i zdawał sobie sprawę, że ktoś przędzie nici ich losów. Nie miał jednak pojęcia, kiedy ta nić zostanie przecięta albo gdzie go doprowadzi. Jednak od chwili, gdy ujrzał cienistą smoczycę w pochmurną noc na granicy, czuł z nią więź mocną, wieczną i tak bardzo niezrozumiałą, że myśli jak rzucone w wirze walki igły atakowały go ze wszystkich stron. Dlaczego?
Milczał, bo poznał ją. Zaglądnął w lilię jej oczu i wiedział, że ona nie lubi mówić niepotrzebnie. Już przy pierwszym ich spotkaniu słowa płynęły zdawkowo. Jedynie wtedy, kiedy musiały paść. Teraz nie było takiej potrzeby. Zachowywali się trochę tak, jakby już wszystko o sobie wiedzieli. Ona usłyszała głos bogów, on był zbyt zaintrygowany i podekscytowany, by móc przewidzieć jakie zagrożenie ze sobą niesie.
A niosła ze sobą śmierć. To było pewne. Finezyjny był zbyt młody, by to zauważyć, choć wystarczyło jedno spojrzenie na jej ruchy, by wiedzieć, że niosła ze sobą śmierć. Pytanie brzmiał tylko: komu?
Kózka była kózką wyjątkową. Nie miał jej za wesołej. Nie sądził także, by naprawdę kózki były takie wesołe. Były ryzykantkami i nie bały się skakać po usuwających się stopniach. A właśnie taka była ona.
On był inny, ostrożniejszy i mniej zdeterminowany. Jak paradoksalnie skoro całe życie szukał okazji na poczucie ekscytacji i adrenaliny. Skoro całe życie dążył do bycia wojownikiem, jakby nic poza tym miało nie istnieć. A jednak różnił się od niej tak bardzo. Tak wiele mu do niej brakowało. Jeśli szukała w nim czegoś, o czym mówiły jej głos, to to się jeszcze nie narodziło.
Szli powoli ocierając się skrzydłami. Futro głaskało delikatnie błonę skrzydeł Kózki, a łuski nieznacznie drapały pióra adepta, który nie zwracał na to uwagi, a wręcz nie mógł pozbyć się myśli, że to drapanie jest przyjemne. Choć milczący i zdawkowy w mimice, był buzującym wulkanem emocji, kotłujących się w jego żyłach. Najgorsze było to, że nie potrafił ich nazwać. Nie wiedział nawet, czy chce aby ich podróż trwała w nieskończoność czy aby wreszcie się skończyła, by oddalić się od ciała Słowa, a przede wszystkim od jej ciała.
W końcu spowiła ich mgła otaczająca kurhany, bardziej przejrzysta w blasku słońca. Był tu niedawno, zaraz po pasowaniu na adepta. Szukał czegoś na kamieniu Życia i znalazł to, choć jeszcze o tym nie wiedział.
Przystanął. Przez chwilę nie ruszał się wpatrzony w zimne skały, na których smoki wypisywały pożegnania. Potem nagle i błyskawicznie wyszedł spod ciała zmarłego. Wycofał się i przystanął, gdy ciężar przeniósł się na jego szyję. Nie chcąc zbezcześcić zwłok, powoli zniżył łeb do ziemi, przekrzywił go na bok i pozwolił ciału powoli sturlać się po jego uszach i bokach rogów. Gdy opadło na ziemię podniósł się i utkwił w jego pysku spojrzenie.

Licznik słów: 456
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Ciało brązowołuskiego samca wkrótce przestało mieć wagę. Ona nie przeżywała takiego natłoku myśli, nie dostawała tych wszystkich sygnałów z jakimi musiał walczyć Finezyjny. Ona nie odczuwała tego w tak intensywny sposób. Dopiero teraz, idąc z nim bok w bok... Na cmentarz. Czuła coś dziwnego, nietypowego. Zabawne. Kto wie, może za kilkadziesiąt księżyców znowu będą tak szli, obok siebie, stykając się skrzydłami. Wtedy jednak będą szli ku własnej śmierci, a nie niosąc ją na swych barkach.
Futro przy łuskach, skrzydło przy skrzydle, łeb przy łbie. Szli. W ciszy. Długo. Kanion Szeptów zostawili już dawno za sobą, wkroczyli w końcu w nowe miejsce, ostateczny cel podróży. Kurhan Pamięci, bo tak go zwali, stał tutaj – pięć wielkich głazów, każdy dla jednego stada. Ale Słowo Prawdy, chociaż był w wielu stadach, nie należał w momencie śmierci do żadnego. Dlatego też jego miejsce nie było tam, tylko tutaj, wśród tych którzy żyli samotnie. Dopiero teraz do umysłu młodej doszło, że niedawno była w takiej sytuacji jak on, bez perspektyw na przyszłość. A jednak wróciła tam, skąd przyszła by zmienić swe postępowanie. Tylko czy zmieni je tak, jak należy? Na pewno nie w całości, bo to oznaczałoby wyrzeczenie się samej siebie. Nie można tak robić.
Opuścili wspólnie ciało, pozwalając znowu spocząć mu na ziemi. Już na zawsze będzie jej częścią, stanie się ziemią. Keezheekoni wątpiła, by była to ciekawa perspektywa po śmierci, ale takie tutaj były zasady. Nie zamierzała bezcześcić tradycji związanych z pochówkiem zmarłych. U niej ciała spalano, a dusze zamieniały się w cienie, stapiały się z mrokiem. Ale to był inny świat.
Wciąż bez słowa zaczęła kopać dół, zagarniając skrzydłami ziemię, odgarniając ją za siebie i na boki. Było ciemno, ale ona dobrze widziała nocą. Lepiej niż za dnia. Lepiej niż inni.
– Dziękuję, że potrafisz milczeć – powiedziała do niego w końcu, nie obdarzając jednak nawet krótkim spojrzeniem. Wydawała się być zajęta tym, co robi, jakby od niechcenia rzuciła to krótkie zdanie.

Licznik słów: 320
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Finezyjny Kolec nie pozostał bierny, gdy Kózka zaczęła wykopywać dół. Podszedł do niej, choć już nie tak blisko jak wcześniej i pomógł jej w zbieraniu ziemi. Robił to szybciej, energiczniej, nie chciał, aby smoczyca wymęczyła się przy kopaniu. Nie stał tak blisko, jak wcześniej, oddalony od kilkanaście szponów czuł się bezpieczniej. Myśl, że znów miałby ją dotknąć była wręcz przerażająca. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Niedoświadczony i naiwny myślałby nawet, że to uczucie, które związało jego rodziców. Jednak był za młody, by móc to rozpoznać, a chłód który pomiędzy nimi panował zaprzeczał wszelkim cechom uczucia.
Nie dziękuj – odpowiedział jej niższym niż zazwyczaj, surowym wręcz głosem. Także na nią nie spojrzał. Kopał dalej, w miarowym tempie, w rytmie wyznaczanym przez własne myśli i serce. Gdy dół był już odpowiednio duży obszedł ciało Słowa Prawdy i bardzo delikatnie wsunął rogi po jego tułowie. Nie kierował ich do góry w obawie przebicia martwego ciała. Bardzo ostrożnie i powoli popchnął Nathiego do przodu. Po chwili ciało samotnika zsunęła się z niego do wykopanego dołu. Spojrzał na jego pysk jeszcze ostatni raz. Wydawało mu się, że wciąż przekrzywia je przerażenie. Czy bał się śmierci?
Westchnął i zgarnął ogonem wykopaną przed chwilą ziemię. Ta zasypała połowę ciała zostawiając na wierzchu tylko kawałek łapy. Po kilku zamachnięciach się i to zniknęło. Nie czekał aż Keezheekoni mu pomoże. Okrążył ją i wsypał także ziemię wykopaną przez nią. Grunt zasłonił pysk samca, a po chwili zniknęły także inne części jego ciała. Pozostał tylko ślad po kopaniu, jeden z wielu.
Stań się gwiazdą w nocy,
Stań się światłem swej mocy,
Stań się błyskiem w przyszłości,
Stań się źródłem płodności,

Stań się życiem dla innych,
Bądź pomocą niewinnych,
Stań się ziemią i słońcem,
Bądź początkiem i końcem.

Niech cię przyjmą bogowie,
W modlitewnym tym słowie,
Wyszeptanym z wiarą.

Grzechy twoje zmazane,
Innym smokom oddane,
Za moją ofiarą
– wyszeptał bardzo bełkotliwie, wręcz niezrozumiale. Wpatrując się w nierówny kopiec. Odmawiał modlitwę, o której wierzył, że zmazuje grzechy. Wypowiadał słowa, których nigdy nie powinien wypowiedzieć. Być może i jego spotka zemsta przodków. Być może jeszcze kiedyś będzie miał za złe, że Kózka nie powiedziała mu kim był Nathi. Ale było już za późno. Oczyścił go z win, on, Finezyjny Kolec, niewinny smok, który może odbierać innym grzechy i nie kalać swojego serca. Lecz te zbyt pochopne słowa były też pieczęcią. Zapieczętowały jego los.

Licznik słów: 395
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Keezheekoni wierzyła, że uczucia osłabiają – im więcej smoków darzysz uczuciem, tym jesteś słabszy, tym łatwiej ciebie zranić, bo bliscy stają się twoimi słabymi punktami. Dlatego nie przywiązuj się do nikogo zbytnio, nie wspominając już o tym, co niektórzy nazywają miłością. To jeden z lepszych sposobów na szybką utratę życia.
Gdy dół był już wykopany, patrzyła jak samiec wkłada ciało zmarłego do jego miejsca wiecznego spoczynku. Przez chwilę się wahała, ale w końcu to zrobiła – zanim ciało zostało zakopane, użyła magii i zdjęła z klatki piersiowej samca jedną z jego ciemnobrązowych, niemal czarnych łusek. To był odruch, coś nakazywało jej to zrobić. Może w ramach przestrogi, jeśli spojrzy w przyszłości na tą łuskę przypomni sobie, czego nie robić, by nie skończyć jak ten tutaj.
W ciszy słuchała modlitwy samca. I wszystko było pięknie, ale w tym momencie padło to słowo. Bogowie. Niech cię przyjmą bogowie. Skrzywiła się wyraźnie, jakby coś ukłuło ją w serce, drażniąco, niczym jad płynący w żyłach. Nie powiedziała jednak nic, chociaż głosy przodków uderzyły w jej umysł chórem, wielkim, szepczącym chórem.
Fałsz. Fałszywi, przeklęci. Fałsz.
Nauczyła się ich nie słuchać i w końcu zamilkli. Ale miała wrażenie, że wciąż słyszy ich pełne dezaprobaty syczenie. Skupiła się na leżącym przed nimi, pogrzebanym w ziemi smoku. Który niósł Kłamstwa i nazywał je Prawdą, a teraz został oczyszczony z grzechów przez czarnofutrego adepta stojącego obok niej. Nieważne. To już i tak bez znaczenia.
– Na co ci było to wszystko... – powiedziała szeptem, kręcąc powoli głową. Nathi popełnił w życiu wiele błędów. Ostatecznie nic nie osiągnął.
– Spoczywaj w pokoju – mruknęła jedynie. Takie skromne, ostateczne już epitafium wypłynęło z jej pyska. Spojrzała na głazy stojące dalej, pnące się ku górze. Nie wiedziała czemu, to był instynkt. Ruszyła w stronę tego, na którym wyryto imiona poległych Cienistych. Nawet nie patrzyła na Finezyjnego, po prostu szła, w ciszy, ale zdecydowanie, poruszając się jak drapieżnik. Samiec mógł iść za nią, lub zostać, albo odejść, teraz jej to nie interesowało. Zrobi, co uzna za słuszne.
Stanęła przed obsydianowym głazem, szukając jednego, konkretnego miana, wodząc wzrokiem byle je odnaleźć. Liliowe ślepia szybko znalazły to, czego szukały i po prostu utkwiły w tym jednym punkcie.

Licznik słów: 362
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Uczucia mogły osłabiać smoka, ale nie musiały. Mogły go też umacniać. Być może największa siła tkwiła w tym, by zerwać więzy i zapomnieć. Czasem uczucia sprawiały, że smok robił rzeczy, których bez uczuć nie byłby w stanie dokonać. Kózka nie mogła wiedzieć, jak uzależniająca i głęboka była to emocja. Nie nauczono jej okazywać słabości. A przecież okazywanie słabości nie zawsze jest wadą. Czasem jest odwagą i chwałą. Finezyjny wiedział, co to miłość. Nie mogło być inaczej, bo pokazano mu, czym miłość jest. Czy miał się zakochać w Kózce? Być może tego chcieli bogowie, którym ona nie wierzyła. Aby obdarzył ją uczuciem niezrozumiałym dla niej, ale uczuciem, które pozwoli jej wypełnić misję.
Był zbyt zamyślony i zbyt wpatrzony w kopiec, by patrzeć na nią i widzieć dezaprobatę w jej oczach. Nie słyszał nawet szeptu mogącego wzbudzić jego podejrzenia. Był tak naiwny i tak głupi. Pochował wroga swojej duszy, wroga Życia. Wymazał jego grzechy i posłał na bożą ucztę. Nie na to zasługiwało Słowo Kłamstwa. Smok, który zniszczył tak wiele i tak wiele zabrał. Czy przodkowie powiedzieli o tym Keezheekoni? Czy wyszeptali słowa, które powinien usłyszeć on.
Przeklinam cię.
Obserwował, jak Kózka oddala się od kopca i rusza w stronę kurhanu Cienia. Powoli podążył za nią. Stanął przy niej, wciąż trzymając bezpieczny dystans od rozpraszającego chłodu jej ciała. Spojrzał na kamień i zaczął czytać. Znów natrafiał na imiona, które nic mu nie mówiły.
Tajemnicy nie da się zdefiniować, bo jej sensem jest tajemnica – odezwał się nagle podnosząc wzrok na Kózkę. Widział tylko bok jej pyska i jedno liliowe oko. – To miałem na myśli, wtedy na granicy. Twoja definicja to były tylko synonimy – dodał. Sam nie wiedział, czemu nagle nawiązał do tamtej rozmowy. Czy miało znaczenie to, co wtedy powiedział.
Zostawię cię – rzekł nie pozwalając jej odpowiedzieć. – Ty niesiesz ze sobą jakieś sekrety, które zachowujesz dla siebie. Nie jestem gotowy ani by je poznać ani by na nie oczekiwać. Wierzę, że jeszcze nie raz się spotkamy... – urwał na chwilę i jeszcze raz obejrzał ją od stóp do głów. Potem wycofał się i znów przystanął.
Do zobaczenia... Kózko – dodał na końcu. Nie potrafił latać, więc nie mógł opuścić jej nagle. Miała szansę odpowiedzieć, choć Finezyjny starał się pragnąć, by go nie zatrzymywała.

Licznik słów: 378
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
Ona nie potrafiłaby okazać miłości. Jak można umieć to robić, skoro nie ma się z nią do czynienia? Zazwyczaj pisklęta są otoczone miłością rodziców, gdy tulą się do ciepłego ciała kochającej matki lub rozmawiają z kochającym ojcem. Ona tego nie zaznała. Matka z pewnością traktowała ją wyłącznie jak środek do osiągnięcia celu. Ojciec... On zapewne darzył córkę swego rodzaju uczuciem, które było zbliżone do miłości, ale nie było nią z pewnością. To było raczej przywiązanie.
Czytała to imię w kółko. Dwuznaczna Aluzja. Całe życie szła przed siebie, często upadała, ale nigdy nie klękała. Bestia najgorsza zna nieco litości, lecz ona jej nie znała, więc nie była bestią.
Nie wiedziała, kto wyrył tą sentencję, ale wiedziała że się mylił. Matka była bestią. Krwiożerczą, pozbawioną litości i skrupułów. Bestia, która zna litość... To właśnie ona nie jest bestią.
Wysłuchała ze spokojem jego słów, chociaż mogłoby się zdawać, że w ogóle go nie słyszy, że to co on do niej mówi kompletnie do niej nie dociera. Pozwoliła mu mówić, lecz nie udzieliła odpowiedzi. Bo robiła coś wewnątrz siebie. Sięgnęła po jedną z wiązek swej maddary i wysłała ją do swojej łapy, by za jej pomocą umieścić przy imieniu swej matki znak Obrazek. Symbol, który jej się należał, którego nikt nie zrozumie, ale na który ona zasługiwała. Tchnęła w niego magię, a ten pojawił się na obsydianowym głazie. Dopiero teraz przypomniała sobie, że obok niej stoi czarnofutry samiec. I właśnie odchodzi.
– Ȳdra daor ȳdragon naejot nyke hae bona. Nie mów tak do mnie – rzekła lodowato, jakby jej głos był wyjęty z wnętrza chłodnego grobu. Odwróciła się powoli w jego stronę. Mogłaby za nim iść, zatrzymać go, złapać za łapę i nakazać się zatrzymać. Ale tego nie zrobiła i nie zamierzała.
– Sekrety są po to, by zatrzymywać je dla siebie. Inaczej nie byłyby sekretami, tylko powszechną wiedzą – powiedziała, nie ruszając się w ogóle z miejsca. Jeśli samiec zdecyduje się kontynuować swoje odejście, niech idzie. Ale niech przynajmniej nie żyje w błędzie.
– A kwestia tego, czy się spotkamy, nie zależy już od nas. To kwestia kaprysu przeznaczenia – dodała wkrótce, nie spuszczając już z niego wzroku. A właściwie z jego zadu i unoszącego się nad nim łba, bo tylko to widziała z obecnej perspektywy.

Licznik słów: 373
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Kózko – powtórzył. Wcale nie przeraził się jej lodowatym tonem. Właściwie miał wrażenie, że kiedy się odezwała tak chłodno i z takim zdenerwowaniem, jak wtedy na granicy, to wszystko wróciło do normy. Uśmiechnął się.
Uśmiech? W takiej sytuacji wydawał się absurdem, ale na prawdę się uśmiechnął. Uśmiech ten nie był czuły ani ciepły. Był zadziorny, był nonszalancki, był subtelny i finezyjny. Z lekka nawet perfidny, jakby cieszył się, że trafił w jej czuły punkt tym słowem.
Kózko – westchnął patrząc w niebo zamglone przez cmentarne opary. Skąd ten niesłychany humor? Czy cieszył się, gdy ją prowokował. Zdawał się nie przejmować tym, że Kózka może zareagować nawet agresją.
Jak dla mnie mylisz się. Ten pochówek nie będzie zdarzeniem, o którym rodzice będą opowiadać bajki na dobranoc. Pozostanie między nami. A zatem albo sekret może mieć dwóch strażników, albo istnieje coś jeszcze, Kózko – spoważniał patrząc na nią i wysłuchując kolejnych jej słów. Za dużo mówi pomyślał, z czym pewnie ona by się nie zgodziła.
Powiedziałem "wierzę" Kózko, wierzę, że się spotkamy – odpowiedział. Podniósł jeszcze raz kąciki ust, tym razem na ułamek sekundy w smutnym uśmiechu i odwrócił się. Ruszył przed siebie powoli, ale zdecydowanie. Teraz nie było już szansy na rozmowę. Musiała go zatrzymać lub pozwolić odejść. Czarne futro zdawało się rozpływać w mgle.

Licznik słów: 218
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___W jej liliowych ślepiach pojawiło się ostrzeżenie, wyraźne, stanowcze. Adept nie poprawiał swojej sytuacji, wręcz przeciwnie, prowokował ciemnołuską, z premedytacją, w perfidny sposób, właśnie tym zadziornym uśmiechem. Pierwsze ostrzeżenie było słowne, teraz pojawiło się drugie. A zaraz po nim trzecie, bowiem samiec tylko bardziej się pogrążał. Na szyi, wśród bieli łusek pojawiły się cieniutkie, błękitne niteczki. Trwało to dość długo, by ten mógł się zastanowić nad swym postępowaniem. Otworzyła pysk, prezentując ciemnofioletową gardziel, czarne uzębienie i równie czarny jęzor, który wysunął się do przodu, zaś to wszystko rozświetliło się neonowym błękitem – wypuściła z gardzieli małą kulę lodu, niegroźną, co więcej wycelowaną tuż przed łapy samca, a nie centralnie w niego. Trawa pokryła się warstewką szronu.
– Więc niech sekret zdecyduje, ilu chce mieć strażników. Ma czas. Dużo czasu – mruknęła jedynie. Czy zamierzała go zatrzymywać? W żadnym wypadku, nie miała nic przeciwko temu by odszedł. Ich spotkanie było przypadkowe, ale odejść muszą już celowo, bo musi tego chcieć przynajmniej jedna ze stron. A niewykluczone, że chcą tego nawet dwie, tylko nie są pewni swoich zachcianek i decyzji.
– Wracaj do siebie, na swoje ziemie, dopóki masz okazję – powiedziała, gdy w jej pysk uderzył podmuch zimnego wiatru, a w oddali usłyszała krakanie kruka. Wiedziała, co to znaczy. Noc budzi się do życia. Taki samiec jak Finezyjny nie przeżyje takiej nocy. Bo to była specjalna noc.
I ona się odwróciła, w drugą stronę, kierując się ku terenom Cienia. Niespiesznie, powoli, ale z drapieżnością w swych ruchach. Ona nie zatrzymuje jego, on jej. I tak, chociaż niedawno szli bok w bok, teraz idą w przeciwnych kierunkach, oddalając się od siebie. Jeśli chcą się zatrzymać, mają ostatnią szansę. Ale ta szansa rozpływa się w powietrzu, w mgle, w ciemności, która pochłania ich znikające na horyzoncie ciała.

Licznik słów: 294
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wilcza Pani
Dawna postać
FaolitiarnaPromienna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 418
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:39
Płeć: Samica
Księżyce: 51
Rasa: Skrajny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Kruczopióry

Post autor: Wilcza Pani »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Śl: 1| Pł,S,A,O,Skr,MP: 2|MA,MO: 3| W: 4
Atuty: Szczęściarz; Pamięć Przodka; Obrońca
To była pierwsza Pora Opadających Liści jaką Faolitiarna miała okazję oglądać. Gdy wykluła się z jaja świat pokrywał śnieg, panował mróz, a Mgła dopiero wchodziła na tereny Wolnych. Z czasem śniegi stopniały, zasilając bystro płynące strumienie. Rośliny wypuszczały pąki i kwiaty, wszystko było oszałamiającym rozbłyskiem kolorów i zapachów. Pojawiło się więcej zwierząt i więcej pożywienia, Złota Twarz zaczynała świecić coraz dłużej i mocniej. Faolitiarna pamiętała swój zachwyt – nie musiała już chować się po jaskiniach i przesiadywać blisko ognia. Niedługo po ceremonii Rankora noce były tak jasne i upalne że można było spać na zewnątrz. Nastał czas coraz dalszych wędrówek po ciemku i narzekania na duchotę, czekanie na deszcz.
A teraz nastały deszcze. Fao bez wahania wróciłaby do upalnych, dusznych dni które wydawały się ciągnąć bez końca.
Złota Twarz chowała się teraz coraz szybciej, a jej promienie ledwie przebijały się przez zwały chmur. Idąca nieśpiesznie Czarodziejka westchnęła ciężko, rozglądając się. Wcale nie było tak późno, a ciemno jak podczas zimowych nocy. Na wodę lejącą się z nieba Wilcza nie zwracała już uwagi, chroniona przed zmoknięciem i zimnem przez maddarę. Wyruszywszy na swoją wycieczkę, wyczarowała wokół siebie przejrzystą kulę która poruszała się razem z nią, odbijając kropelki wody i promieniując ciepłem do wnętrza.
Beżowołuska zatrzymała się przed największym z kamieni i przysiadła, wysuszywszy kawałek ziemi krótkim czarem. Zdawała sobie sprawę, że po tak długim korzystaniu z maddary będzie jeszcze bardziej zmęczona, ale chciała nacieszyć się wolną chwilą. Rusitaurion opiekował się pisklakami, a Fao mogła wreszcie rozprostować łapy...
Coś ją tknęło, by wreszcie odwiedzić miejsce pamięci przodków. Może to, że sama została matką, może to, że myślała o swoim ojcu...
Tak czy siak, nawet jeśli jego imię było gdzieś tu zapisane, nie umiała go znaleźć. Nie poznała nigdy smoczych run, ba, nawet o tym nie pomyślała. Jedyne co widziała to ślady pazurów i wgłębienia na kamieniach.
Rozczarowana i irracjonalnie rozzłoszczona, zasyczała głośno. Nie spodziewała się... Tego. Napisów. Spotkała się już z runami, ale... Ale... Ech. Czyżby fatygowała się tu na marne?
Przymknęła ślepia i wysłała krótką wiadomość telepatyczną do Heulyn. Jeśli Uzdrowicielka nie miała teraz ważniejszych zajęć, może będzie mogła jej pomóc. A Fao i tak od dawna chciała z nią dłużej porozmawiać. Warunki – słota i ciemności – nie były idealne, ale Fao postanowiła je zignorować.

Licznik słów: 375
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Szczęściarz – W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek.
Pamięć przodka -1 ST do ataku/obromy w walce z drapieżnikami.
Obrońca raz na walke +1 sukces do obrony magicznej, raz w miesiącu dar od patrona.


Rusitaurion|Wilk
A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: A,O,Skr: 1

Nie wiesz jak odmienić imię? Klik!
Faolitiarna w wykonaniu Czerwieni Kaliny! i Koszmarnego Kolca!
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19259
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Heulyn od kilku już wschodów nie wyruszała na kolejną wyprawę. Musiały odpocząć razem z Alastrioną po długich wędrówkach pośród Ognistych terenów. Była na nich niemal trzy księżyce, a i tak nie była w stanie zapoznać się ze wszystkimi zakamarkami...
W pamięci nadal miała obraz roziskrzonej, niezmierzonej tafli wody, wzburzonej, dzikiej, upstrzonej białymi, spienionymi bałwanami. Bezmiar, który zdawał się połykać niebo oraz Złotą Twarz. I ten donośny skrzek nadmorskich ptaków, których nawet nie potrafiła nazwać!
Mimo to, nawet to piękno, ten bezmiar nie był w stanie wygonić jej ponownie na dłużej z legowiskach, ponieważ kierowało nią coś znacznie głębszego, bardziej pierwotnego, coś z czym zmagała się od zawsze, a z czym miała nadzieję już nigdy nie mieć styczności: poczucie klęski, przymus stanięcia na wysokości zadania, ciągła gonitwa po najlepsze, aby samej być tą jedyną.
I zawiodła, własne potomstwo, nowe pokolenie Cienistych. Mało tego, przez jej niedbalstwo o młode... Freigon, Flygo, a nawet Aileen zniknęły. Może zdechły.
A to potomstwo, co żyło było jej... obce, jej własny syn i córka, najmłodsze oraz ostatnie z miotu.
Nienawidziła czuć się bezradna, dlatego zaprzęgła się do pracy, musiała chociaż uratować to, co pozostało z cienkiej nici więzi, które zadzierzgnęła po ich wykluciu.
Było jednak coś, co bardziej ją niepokoiło.
Nieobecność Kerrenthara. Nawet jego zapach w obozowisku był słaby, nawet jeżeli wyczuwała jego cień z jego legowisk. Najgorsze jednak było to, że Cień... nadal pozostawał bez celu, niby razem, a osobno. Na dobrą sprawę przestali przypominać Stado, a raczej gromadę, która trzymała się ze sobą z przyzwyczajenia.
Martwiła się o los swego ukochanego domu, Cienia. Nikt już o nich nie mówił, pobrzmiewało jedynie echo dawnych przewinień i sławy, które również z wolna zgasło.
Nie wiadomo, jak to się stało, że wybrała się na tą słotę, w podróż w jedną stronę, której nigdy nie odwiedzała.
A jednak był to wieczór, kiedy zapragnęła spotkać się z Przodkami, nawet jeżeli niepewny był los jej rodzicieli. Nigdy ich nie miała, nigdy nikt nie określił swej roli spłodzenia jej. To Cień był jej matką i ojcem, a jednak leżał tam ktoś, w tej rozmiękłej ziemi, kogo uważała za wzór, nawet jeżeli pod koniec swego życia nie był najlepszym wzorem do naśladowania.
Kheldar, drugi przywódca Cienia, założyciel.
Cienista Brać.
Pozwalała, aby deszcz spływał po naoliwionych bokach, wsiąkał w grzywę. Nie chciała i nie mogła walczyć z pogodą, robiła to nieustannie, dzisiaj potrzebowała sił do przemyśleń, gdy nagle do jej umysłu wdarły się myśli najstarszej z córek.
Zamrugała powiekami, odruchowo odsuwając od siebie wszelkie emocje oraz przemyślenia, pozostawiając po prostu skłębioną czerwień wiecznego pożądania, mrocznych instynktów.
Nie widziała Faolitiarny jeszcze dłużej, niż tych młodszych.
Czyżby to miało być przeznaczenie, znak jakiś, skoro gnało je w jedno miejsce?
Dostrzegła ją w oddali, jasny punkt na ciemnym tle pogody, na tle żałobnego, pochwalnego kamienia.
Zakołysała ogonem, docisnęła skrzydła do boków, a następnie ruszyła ku niej przez to błoto, strugi wody spływającej wokół niej, unosząc dumnie łeb, a na gadzich złotych wargach zaigrał znajomy półuśmiech, gdy zrównała się od prawej z córką, patrząc przez chwilę na kamień.
Parsknęła po chwili, wypowiadając z pewna pogardą słowa:
Wielu zginęło i wielu zginie,
a zdrajcy zostaną wygnani.
– przewróciła ślepiami, kierując je na córkę. – Może dawniej, dziś i zdrajca i zabójca legnie koło tak zwanych bohaterów. Cóż zatem się wydarzyło, że wezwałaś mnie w to miejsce, Faolitiarno?

Licznik słów: 549
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Wilcza Pani
Dawna postać
FaolitiarnaPromienna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 418
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:39
Płeć: Samica
Księżyce: 51
Rasa: Skrajny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Kruczopióry

Post autor: Wilcza Pani »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Śl: 1| Pł,S,A,O,Skr,MP: 2|MA,MO: 3| W: 4
Atuty: Szczęściarz; Pamięć Przodka; Obrońca
Przez chwilę Faolitiarna czuła tylko ciepło rozchodzące się po kręgosłupie. Maddara wydawała się wrzeć, bulgotać w każdej kości, mrowić w koniuszkach szponów i elektryzować łuski. Heulyn nagle stała obok niej, a we łbie Czarodziejki śpiewała tylko jedna myśl: "Przywołałaś ją tu, sprowadziłaś, wyczarowałaś!". Była irracjonalna, jak ze snu i równie niedorzeczna, a jednak... Przez chwilę, krótszą niż dwa oddechy, wydawała się tak prawdziwa jak spadający wokół deszcz.
Głos matki wyrwał ją z bezruchu, działając równie orzeźwiająco jak napar z mięty. Zamrugała kilkakrotnie, potrząsając łbem i zerkając na matkę. Odwzajemniła jej szybki uśmiech, błyskając białymi kłami.
Właśnie po to – odparła prosto, wskazując na stojący przed smoczycami głaz. – Czyżbyś odnosiła się do kogoś konkretnego? – dopytała, nie kryjąc zaintrygowania. Heulyn wydawała się zniesmaczona zarówno treścią napisu, jak i panującym według niej stanem rzeczy.
Zmieniła pozycję, nie chcąc wyginać szyi przy każdym spojrzeniu Heulyn. Stan matki nieco ją zaskoczył – jej łuski lśniły od wody, zwykle dumna grzywa przypominała bardziej nadzwyczaj kolorowe glony oblepiające szyję.
Mogę...? – zapytała, wykonując krótki, urwany gest pokazujący suchy okrąg wokół siebie. Maddara nadal grzała jej kości, wręcz prosząc się o użycie. Niespodziewana myśl wydawała się przywołać nieznane dotąd rezerwy sił. Zmęczenie nadal było odczuwalne, gdzieś z tyłu łba, i wydawało się teraz nieistotne.
Pomyślałam... Miałam nadzieję, że będziesz umiała odczytać te znaki. I przy okazji mnie tego nauczysz. Nie wiem za wiele o naszych Przodkach, nie znam nawet imienia pierwszego Czarodzieja Cienia. Chciałam sprawdzić, czy znajdę tu kilka odpowiedzi – powiedziała, wracając do swojej pierwszej odpowiedzi. Miała o wiele więcej pytań niż te wymienione!
Pewnie mogłaby pójść do Nauczyciela, przekonać go by w zamian za kamień opowiedział jej trochę o Cieniu. Tylko, jaką miała pewność że stary, zdegradowany bóg będzie pamiętał imiona poszczególnych Cieni, znał ich rodziny i historie życia? Żadną. Faolitiarna bała się, że część tych informacji została stracona. A przecież historia była tak ważna! Dziedzictwo się liczyło. Co miała powiedzieć swoim pisklętom? O czym im opowiadać?
Heulyn była jej nadzieją, jej szansą. Czarodziejka wychowała się sama i dorosła, prawda. Odcisnęło się na niej piętno braku matki, piętno które bardzo jej doskwierało i nieustannie przeszkadzało. Mogła się go pozbyć, jeśli Heulyn byłaby skłonna przy tym pomóc.

Licznik słów: 365
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Szczęściarz – W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek.
Pamięć przodka -1 ST do ataku/obromy w walce z drapieżnikami.
Obrońca raz na walke +1 sukces do obrony magicznej, raz w miesiącu dar od patrona.


Rusitaurion|Wilk
A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: A,O,Skr: 1

Nie wiesz jak odmienić imię? Klik!
Faolitiarna w wykonaniu Czerwieni Kaliny! i Koszmarnego Kolca!
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19259
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Stała przy boku córki, wpatrując się w ten kamień, epitafium dla zmarłych, z niejakim niesmakiem, jakby naigrywał się z niej, wskazując, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje. A prawda i kłamstwo są niczym w obliczu śmierci, nawet zdrada.
Parsknęła cicho, zwracając łeb ku Faolitiarnie.
Ten napis twierdzi, że zdrajcy nie mają tu wstępu, a jednak pośród naszych Braci i Sióstr leży chociażby jeden z nich, Uskrzydlony Marzeniami, dawny przywódca Ziemi, a potem Życia, który nienawidził Cienistych niemal od początku ich przybycia. A potem, kiedy Życie się od niego odwróciło na koniec panowania, przeszedł właśnie do nas, jakby mu się to należało. Miejsce zdrajcy jest w bagnie, a nie pośród naszych – w głos smoczycy wdarł się warkot, gdy strzeliła ogonem, przecinając go ze świstem powietrzem, rozsiewając krople deszczu, które osiadły na jej skórze.
Zamrugała zaskoczona powiekami, kiedy ciepła aura córki otoczyła jej ciało, aby obeschło. Oblicze smoczycy nieco złagodniało, pojawiło się w nim coś w rodzaju zamyślenia, gdy skinęła jej w podzięce łbem.
Uśmiechnęła się z jakimś przekąsem.
Czy uwierzysz, że do niedawna sama nie potrafiłam czytać run? Jakiż wstyd przeżyłam, kiedy podczas nauki z Nauczyliem dostałam od niego zapisane kamienne tablice i nie potrafiłam ich odszyfrować. Chociaż wstydem nie jest niewiedza, a ignorancja, jaką pokazałam, nie zgłębiając tajników odszyfrowywania run – prychneła, wydmuchując wstążki szarego dymu, które zmył od razu deszcz.
Skinęła, jakby do siebie łbem.
Tak, powinnaś poznać te symbole, aby móc zapoznać się, chociażby z imionami swych przodków, założycieli naszego Stada. Odważnych smoków, które uciekły przed zagrożeniem, wydzierając sobie fragment życia w tym miejscu. Nie zawsze się dostosowujemy do tutejszych zasad, nie zawsze jesteśmy roztropni, ale to jest nasz dom i nikt nie może nam tego odebrać – wyrzekła po chwili milczenia z jakimś zacięciem.
Ruszyła między głazami, na których wyryto wiele imion. Jej celem jednak był zakątek nieco inny, niż reszta, a jednak podobny.
Stał tam jeden z pięciu wysokich czarnych obelisków, a na nim lsniły fioletowo srebrne runy.
Wskazała go pyskiem córce.
To jest część cmentarna, gdzie chowany naszych zmarłych. Ten kamień zaś głosi:
"Ci, którzy mroku się nie lękali
w twarz śmierci się śmiali.
Porzucili ciążące im ciała i kości
by odkryć tajemnicę wieczności."
Czyż to nie podniosłe?
– uśmiechnęła się nieco ironicznie, przechodząc do niewątpliwe najstarszego w tym miejscu czarnego głazu, nieco oblepionego śniedzią .
Wskazała smoczycy pierwszą z liter.
Ta runa odpowiada dźwiękowi "KY lub KA", obok zaś jest runa odpowiadające dźwiękowi "Aa", dalej symbol oznajmiający "LY, EL". Tutaj jest runa "HA,HY', obok, jak widzisz znowu "Aa". Ta prosta kreska to runa "Ii". Ostatnia to runa dopsaowana do dźwięku "Rr, ER". Razem tworzą imię o wydźwięku KALHAIR. Był to jeden z założycieli, pierwszy Przywódca Cienia. Są jeszcze inne runy – mówiąc to, przesunęła łapą po wilgotnej ziemi, wygładzając ją, a następnie narysowała troszkę niezdarne znaki, które opisywała jej fonetycznie.
Zerknęła na nią, gdy przedstawiła wszystkie runy.
Przyjrzyj się runom pod zlepkiem Kalhair. Przedostatnia linia, ostatnie dwa słowa. Spróbuj odcyfrować ich dźwięki – mówiąc to wskazała imię Kalhaira na modłę tradycji Wolnych Stad.

Licznik słów: 508
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Wilcza Pani
Dawna postać
FaolitiarnaPromienna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 418
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:39
Płeć: Samica
Księżyce: 51
Rasa: Skrajny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Kruczopióry

Post autor: Wilcza Pani »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Śl: 1| Pł,S,A,O,Skr,MP: 2|MA,MO: 3| W: 4
Atuty: Szczęściarz; Pamięć Przodka; Obrońca
Wysłuchała odpowiedzi matki z szeroko otwartymi ślepiami. Uskrzydlone Marzenie... Nie znała tego imienia, jednakże słyszała o dawniej istniejącym stadzie Ziemi. Skoro Uskrzydlony był później Przywódcą Życia, znaczyłoby że stado to powstało pod jego rządami. Heulyn kontynuowała, a na pysku Faolitiarny pogłębiał się wyraz zniesmaczenia pomieszanego ze zdziwieniem.
Przecież to takie... nielogiczne. Przecież Przywódca musi być porażką, jeśli jego własne stado go nie chce. Chyba że ustąpił miejsca młodszemu, to rozumiem. Ale wtedy, czemu opuszczać własne stado? Nie, musiał popełnić jakiś błąd w panowaniu. Tylko... Po co nam taki smok, który od początku nie przepadał na naszym stadem? – skomentowała bezwiednie, marszcząc pysk. – To dziwne. – Skwitowała, potrząsając łbem. Może i ówczesny Przywódca Cienia miał swoje powody, może chciał obserwować swojego wroga? Fao wydawało się to możliwe, nawet jeśli trochę naciągane. W końcu, kto chciałby mieć nieznajomego w rodzinie?
Och, współczuję – mruknęła, krzywiąc się na wspomnienie o Nauczycielu. Nie żeby go nie lubiła... Ale nie miał zbyt przyjemnego podejścia i potrafił być zwyczajnie przykry. Zapewne na nieumiejętność Kaliny zareagował niezadowoleniem i nie bał się go wyrazić.
Uciekły? Tutejszych? – powtórzyła jak echo, zaintrygowana dziwną nutą w głosie Heulyn. – Na Spotkaniu Młodych dowiedziałam się że Cień jest najmłodszym stadem i tyle. Skąd tu przyszliśmy? Dlaczego? Znasz imiona pierwszych Cieni? – pytała. Jednocześnie podniosła się i ruszyła śladami matki, oglądając mijane obeliski. Na każdym z nich tkwiły zapiski, niezrozumiale dla Fao... Jeszcze.
Stanęły przed głazem pokrytym świecącymi fioletem runami. Wilcza uśmiechnęła się półgębkiem, myśląc o tym że fiolet całkiem dobrze pasuje do Cienia. Ciemny kolor, kolor często pojawiający się podczas zmierzchu – pory cieni. Oraz kolor łusek Kerranthara i Keezheekoni.
Podoba mi się! – zaśmiała się cicho. Krótki opis może i był patetyczny, ale miał w sobie to coś. Poza tym, ładnie brzmiał. Te pasujące do siebie słowa, rymujące się, dawały naprawdę miłe brzmienie.
Heulyn rozpoczęła lekcję, toteż Fao nie pozostało nic innego jak tylko skupić się na jej słowach. Śledziła poruszający się pazur Czerwieni, pomrukując potakująco i co chwila unosząc spojrzenie do głazu, potwierdzając runy Kaliny z tymi wskazanymi wyżej. Nie wydawały się takie trudne... Ale poznała ich dopiero sześć. Runa "El" wydawała jej się mocno podobna do "Ii", a "Ha" do "Rr". Powinna przygotować sobie tabliczkę do ćwiczeń...
Zgodnie z poleceniem matki, przypatrzyła się wskazanemu miejscu. Teraz wiedziała już, co znaczy pierwszy wyraz. Ale te dwa pod nim, były długie! Uch, zwłaszcza to pierwsze. Fao przypatrywała się im przez moment.
Umm... ZAKLINACZ CIENI Nie znam pierwszej. Dalej... A... K, L... I?... tak, I, dalej nie wiem, znowu A, nie wiem, i ta sama runa co na początku. Cośtam-AKLI-coś-A-cośtam? A to drugie... już się pojawiła, na końcu pierwszego członu, dalej I, tej nie znam, następna już chyba była, no i "Ii". Ii. Heh. – Uniosła jeden z łuków brwiowych, patrząc na Kalinę z widocznym pytaniem. Nie poszło jej chyba źle, ale chwilę czasu jej to zajęło. Będzie musiała popracować nad szybkością.

Licznik słów: 487
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Szczęściarz – W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek.
Pamięć przodka -1 ST do ataku/obromy w walce z drapieżnikami.
Obrońca raz na walke +1 sukces do obrony magicznej, raz w miesiącu dar od patrona.


Rusitaurion|Wilk
A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: A,O,Skr: 1

Nie wiesz jak odmienić imię? Klik!
Faolitiarna w wykonaniu Czerwieni Kaliny! i Koszmarnego Kolca!
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19259
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Smoczyca wpatrywała się jeszcze przez kilka chwil w opalizujące napisy, słuchając tego, co córka ma jej do powiedzenia.
Gadzie wargi drgnęły nieco, jednak nie pojawił się na nich żaden uśmiech.
Końcówka ogona kołysała się z prawa, na lewo, jakby w zamyśleniu.
Słyszałam, że nie zawsze taki był, Marzenie Ziemi, a potem Złudzenie Życia. Był dumnym Przywódcą, jednak straty piskląt, oraz kolejnych partnerek zachwiały nim. Pozwolił, aby jego osobiste uczucia przewazyły nad dobrem Stada. Zamknął się w sobie, stał się chłodny, niedostępny. Nie znam całej historii, każdy mówi co innego, fakt faktem jednak, że ustąpił stanowiska. Czy to za naciskiem Stada? Czy może był już za stary... to było tyle księżyców temu, moja pamięć mnie zwodzi – mruknęła, jakby do siebie. – Fakt jest jeden, nie lubił naszych Przodków, ani wcześniej, ani potem. Sądzę, że dołączył do nas z czystej przekory. Co zabawniejsze, złączył się z naszą Wojowniczką, jedną z najbardziej nieobliczalnych bestii. Ale walczyła, jak nikt, tylko Kheldar mógł jej dorównać. Nie jednego smoka posłała na Tamten Świat. Była nierozważna, krwiożercza, chociaż na starość kalectwa dały o sobie znać. Nienawidziła Złudzenia Życia, chciała go zabić, to pamiętam. A potem się ze sobą złączyli, nie zbadane są wyroki Absthiniusa – mówiła, mrużąc powieki, gdy spojrzała na swą córkę lazurowymi ślepiami.
Nagle uśmiechnęła się przebiegle, a jej ogon świsnął w powietrzu z podekscytowaniem.
Dawno temu, gdy Kheldar jeszcze poświęcał czas Cieniowi, a także kilka chwil mi, opowiedział mi historię Cienia, skąd się wzięli i jak tu przybyli. Nie wiem, czemu nie krzewimy tej wiedzy u piskląt, ale chyba czas to zmienić. Usiądź wygodnie, to długa opowieść, a zaraz wrócimy do nauki – wyrzekła i sama zastosowała się do swojej rady.
Przysiadła miękko na piętach zadnich łap, a ogonem oplotła przednią prawą. Otuliła się skrzydłami, dla zachowania ciepłoty ciała.
Odetchnęła, próbując przywołać z pamięci tamten wieczór, jeden z nielicznych, gdy Przywódca, którego brała za swego ojca, mówił jej o Cieniu.
Nie zawsze mieli dobre stosunki, ale szanowała go. Był Cieniem, jak jego brat, jednym z Ostatnich z Rodu, pamiętający czasy Upadku i Powstania.
Obwiodła pysk jęzorem i zanuciła cicho, kołysząc łbem na boki, aż znieruchomiała, wpatrując się w smoczycę siedząca przed nią, a oczy jej błyszczały lodowym ogniem.
Niezbadane są dotąd tajemnice tej krainy, którą każdy zwie jak chce. Nie ma jednej nazwy, jednej maści, jednego Boga, jednego stwórcy i jednego ludu. Rozproszone po tym świecie, rozległym i owianym tajemnicą, żyją smocze plemiona, którym złowieszcze szumy wiatru oraz złowróżbne pojękiwania gwiazd na nieboskłonie szeptają do ucha podpowiedzi. Podpowiadają, nęcą, prowokują, jednak jeszcze żaden nie odważył się spojrzeć im prosto w oczy. Znani są wszystkim jako Równinni, krwiożercze plemię, któremu okrucieństwem nie dorównują żadne istoty zamieszkujące te tereny od tysięcy pokoleń. Opisywana jest ich wielkość, przebiegłość, żądza cudzej krwi i zadawania bólu, zestawiana w kontraście z dobrocią i przyjaznym nastawieniem Smoków Wolnych Stad, które przez budowaną na tych wartościach potęgę zdobyły sobie sławę, a co za tym idzie, również nienawiść większości sąsiadów. Niezbadane są ścieżki tej krainy, a jednak.. Przybyszom z daleka udało się znaleźć drogę ku Wolnym Stadom.
Nie mówią Ich językiem, nie wierzą w Ich boga. Nie znają Ich zwyczajów. Ciekawość rodzi się z chęci poznania nieznanego. Przed Nami zarysuje się historia czterech braci malowana atramentową czernią i czerwienią krwi. Wolne Stada zapomniały już dawno o dzikości swojej rasy, o czystym instynkcie i woli przetrwania. Zapomniały. Zastąpiły Je kulturą, kultem i iluzją samokształcenia. I dlaczegóż to tak spodobało się ów braciom?

Mówiła stonowanym głosem, akcentując co ciekawsze fragmenty, od czasu do czasu uśmiechając się nieco ironicznie.
Zamilkła na dobrą chwilę, budując napięcie, zaczerpnęła tchu i kontynuowała dalej:
Historia rodzeństwa rozpoczyna się wiele pokoleń przed Nimi. Kiedy na tej tętniącej życiem krainie zaczęły tworzyć się stada, zaczęły tworzyć się nowe wiary, a z tego powodu oczywiście rozpoczęły się też wojny. Wszystkie stada starały się zbudować swą potęgę. Nowiny o tych najdalszych nie docierały na odległe krańce. Nastał czas spokoju. Wolne Stada nigdy nie usłyszały o potędze Cienia, jednak to Cień usłyszał o sławie Wolnych Stad. – uśmiechnęła się z niejakim przekąsem, przewracając ślepiami. –Stado Cienia wybrało taką, a nie inną nazwę z prostych powodów. Otaczające tę krainę góry dopuszczały do Niej światło tylko na kilka księżyców w roku. Ślepia Cienistych przywykły do mroku, szkoląc się na najlepszych łowców i szpiegów, o których słuch nigdy nie zaginął. Szeptały o Nich ptaki, chrzcząc Ich zaklinaczami śmierci. Byli trudnym celem. Można było się do Nich dobrać jedynie z powietrza. Wszystkie górskie granie tworzące granice Cienia były stale patrolowane. Uwagę przyciągały najbardziej charakterystyczne wierzenia Cieni. Był tylko jeden Bóg, tylko jemu oddawano szczególną cześć. Zwano go Absthiniusem. Bogiem Cienia, Cienistym Stwórcą, Ojcem Nocy, Branwatatherem- Kruczym Przywódcą. W czas każdej z pełni, gdy krainę oblewało srebrne światło księżyca oddawano ofiarę swojemu Bogowi. Przywódca, jako uhonorowany członek stada miał zadanie wgryźć się w tętnicę ofiary i na oczach Absthiniusa zabić Ją, karmiąc Go jego krwią i wypływającym z trzewi duchem. Jednak w życiu każdego ze stad bywają lata dobrobytu i nędzy. Nędza, która nawiedziła rodzinne strony braci, zebrała krwawe żniwo. Czworo z nich narodziło się tuż przed początkiem Mordęgi. Czasy nędzy zmusiły Cień do opuszczenia ukochanych sobie terenów. Ponad połowa z nich zmarła z wycieńczenia podczas wędrówki. Przeżyli nieliczni, chcący utworzenia z niedobitków kolejnego stada. Kolejnego etapu dla Cienistych, żądnych zemsty. A w tym ów czworo braci, którzy tworzyli od tego momentu historię Cienia.
Spłodzeni przez jednego ojca, urodzeni przez jedną matkę. Czas ich wyklucia przyszedł na moment tuż przed rozpoczęciem się rozpamiętywanego przez braci czasu Nędzy. Za Ich młodu Cienista Kraina tętniła życiem, krwią i wszechobecnym poczuciem wyższości, które wpajano pisklętom już po wykluciu. Każdy Cień rozpoczynał swą naukę niedługo po pojawieniu się naostrzonych kłów. Bracia szkolili się pod beznamiętnym i krytycznym okiem ich ojca, który dbał o każdy szczegół. Byli jego spuścizną, każdy z czwórki.
– Głos smoczycy stopniowo stawał się bardziej ponury, głeboki, gdy kreśliła opowieść o mroku i zagładzie.
Ale zaraz potem jej ślepia pojaśniły.
Pierwszy przyszedł na świat Kalhair, jego pierwszy syn, który miał dziedziczyć tron, stado i krainę Cienia. Ojciec pokładał w Nim największą nadzieje. Z każdą kolejną pełnią księżyca ów samiec stawał się mężniejszy, rozważniejszy i tak samo beznamiętny jak ojciec. Matka nie brała większego udziału w wychowaniu piskląt, usuwała się w cień swojego partnera, jednak darzona była szacunkiem Jemu dorównującemu. Pierworodny syn dorastał, uczył się życia od Cieni i żył jak Cień, spoglądając wciąż na swego ojca, ucząc się od Niego gestów i manier rodowitego przywódcy. I w tym momencie pojawia się również jedyna z samic ocalałych z Mordęgi. Talaith, partnerka Kalhaira, zupełnie przeciwieństwo swego partnera. Obdarzona dziwnym jak na Cienia ciepłem, które pokrzepiało nadzieja w sercach każdego, który dożył wędrówki. Kolejnym synem był Kheldar, najprzebieglejszy i najbardziej nieobliczalny z braci. Manipulant o czarnym sercu i z umysłem skąpanym w szaleństwie, nie wahający się ani chwili by zabić. Szanujący jedynie swą rodzinę, nic więcej. Często jako jeden z najstarszych mający decydujący głos zaraz za Kalhairem. Niedługo po Nim na świecie pojawił się Mawgan, którego cechuje przede wszystkim dzikość. Nie dający się poskromić samiec o rozwiniętych instynktach. Jednak cała jego postać dla Jego samego jest owiana tajemnicą. Urodzony Cień, łowca, lubujący się w zabijaniu. Tak samo, jak reszta Cienistych braci, nie szanuje nikogo prócz swej rodziny. Najmłodszy z Nich, który nie dojrzał już krytycznego spojrzenia ojca, nie poznał Jego nauk – Tiernan – swą siłę i temperament rozwijał pod okiem trojga braci, którzy nie pozwolili na to by zaniechał On tradycji, dał się ogłupić przez otaczający go świat.
Ośmiu samców i pięć samic. Dzielnie bronili się przed napastnikami, którzy pomylili ich z łatwym celem. Zagarniali kolejne tereny, rosnąc wraz z kolejną pełnią w siłę. Nijak spodobało się to Równinnym, którzy sąsiadowali z Cienistymi. Wybili każdą ich samicę, prócz bronionej przez każdego z nich Talaith i każde pisklę. Cienie zostały zmuszone do dalszej wędrówki. Droga nie była łatwa. Dzień zlewał się z nocą, jawa zlewała się ze snem. Nikt nie pamiętał już smaku mięsa, orzeźwiającej mocy wody. Byli zbyt wycieńczeni, by polować i zbyt zmęczeni, by iść dalej. I dzień później przyszło odkupienie. Nadzieja, usłana ciekawością, chęcią poznania nieznanego i żądzą zniszczenia rywali na drodze ku potędze. Natrafili na życie, na smoczą sylwetkę jawiącą się w przestworzach, gdzieś na horyzoncie. Kątem ślepia ujrzeli Wolne Stada.

Pochyliła nieco łeb do przodu, a ogon odwinął się od przedniej łapy, wijąc się tuż za nią z chrzęstem łusek oraz szelestem piór.
Przez 5 księżyców patrolowali granice Wolnych Stad. Niezauważeni powoli uczyli się języka, podkradając się pod osłoną nocy, kryjąc się w cieniu, tak jak nauczyli ich ojcowie. Była to umiejętność, spuścizna po przodkach, którą dziedziczyli wraz z krwią płynącą w żyłach. Każdy księżyc dodawał im odwagi, zaglądali głębiej, przyglądali się dłużej, intensywniej, podchodzili bliżej. Smakowali końcówką języka, wciąż nienasyceni. Odkrywszy ten nowy świat, postanowili go poznać, zawłaszczyć, zdobyć i dostosować do własnych potrzeb siłą, kłami, szponami i ogniem. Cień, który wyszedł z cienia. Nowy początek dla plemienia, które wyszło z mroku.
Dane mi było poznać Kheldara, brata Kalhaira znanego potem jako Zaklinacza Cieni. Zaś sam Kheldar, przyjmując władzę po bracie, który zmarł w wyniku ran, które otrzymał podczas wojny o tereny, które mamy obecnie, przyjął miano Uśmiech Cienia. Talaith, pierwsza Uzdrowicielka Cienia a partnerka Kalhaira, przyjęła imię Rozkwit Mroku. To tutaj przyszły na świat jej pierwsze pisklęta. Jednym z nich był Antrasmer, znany potem jako Spojrzenie Mroku, nasz beznadziejny Łowca, który okazał się być mym ojcem, a twym dziadem. Mawgan zaś był znany, jako Instynkt Zabójcy, również został Łowcą. Był jeszcze Aiden, który dołączył wraz z siostrą do Cienia podczas ich podróży. Również był Łowcą, który przyjął miano Błędnego Ognika. Wiem, że było ich więcej, jednak ich imiona z czasem wyparowały z mej pamięci
– zakończyła, wziąwszy głębszy oddech.
Zerknęła na runy, które odczytywała córka.
Wygładziła ziemię przed nimi, a następnie zaczęła kreślić na nich kolejno runy w porządku alfabetycznym. Każdy znak zaczęła jej opisywać fonetycznie, aby było jej łatwiej go odczytać. Trwało to dłuższą chwilę, ale gdy skończyła, wskazała córce raz jeszcze dwa ostatnie słowa, które miała przeliterować.

Licznik słów: 1655
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Uśmiech Szydercy
Dawna postać
Lord Dowódca Kheldar
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3084
Rejestracja: 09 gru 2016, 14:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 79
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn, Sombre
Mistrz: Samouk
Partner: Burek

Post autor: Uśmiech Szydercy »

A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 3
U: B,L,Pł,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Chytry przeciwnik; Czempion; Pojemne płuca; Magiczny Śpiew
Na cmentarzu pojawiła się samotna, czarna sylwetka. Jego czerwone końcówki rogów i kolców sprawiały wrażenie, jakby był skąpany we krwi. Samiec, całkiem już spory i masywny, nieśpiesznie stąpał pomiędzy łysymi, zimnymi kamieniami, które były jedynymi śladami po dawnych istnieniach.
Khagar każdemu poświęcał uwagę, nie bacząc na stado, nie bacząc na rangę.

Trel Skowronka, Razjeli, Cienista Pustka, Marzenie Ziemi, Nieokiełznane Wody Oceanu, Spojrzenie Mroku... wiele ich tu było. Niektóre imiona przywoływały w myślach konkretne sylwetki. Niektóre nie mówiły nic.

Khagar zatrzymał się przed kurhanem Cienia i przyjrzał uważnie znajdującym się tu mogiłom. Kalhair. Tiernan. Mawgan. Mabh. Rhan. Antrasmer. Ankaa. Kheldar.

Szkarłatne oczy przyjrzały się uważnie epitafium.

Wiedz, Kheldarze, iż siła, jaką z nas stworzyłeś pozostanie wieczna. Cień będzie coraz potężniejszy ku Twojej chwale.

Z pyska czarnołuskiego wydostało się kpiące parsknięcie.
– Jakoś nie widzę – wymruczał cicho. Przesunął wzrok niżej.

Z cienia zrodzony, w cień przemieniony.
Cieniem owinięty, cieniem przeklęty,
Z cienia zrodzony, cieniem zostanie.


Kącik pyska uniósł się lekko w krzywym uśmiechu. Całkiem zgrabne słowa. Był ciekaw, kto je wymyślił. Odetchnął głębiej powietrzem pachnącym od wilgoci, ziemi i rozkładu i zmrużył oczy leniwie.

Licznik słów: 183
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek
Cichy Potok
Dawna postać
Miedziak
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3688
Rejestracja: 25 paź 2014, 23:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 88
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Złudzenie Życia*
Mistrz: Zabójczy Umysł*
Partner: Jeździec Apokalipsy

Post autor: Cichy Potok »

A: S: 1| W: 4| Z: 1| I: 5| P: 2| A: 1
U: B,S,L,Kż,Śl,P,M,A,O: 2| W,Skr: 3| MP: 4| MA,MO: 6
Atuty: Inteligentny; Niezdarny wojownik, Mistyk, Wybraniec bogów, Utalentowany
Cichy nie zamierzał tu nigdy więcej przychodzić. Jednak musiał. A musiał, ponieważ już dawno nie widział swojej partnerki. Nie zamierzał jej jeszcze grzebać. W końcu ciała nie znalazł. Jednak miał wrażenie, jakby już odeszła. Melancholijny nastrój tego miejsca miał dla jego skołatanych nerwów kojące właściwości. W zasadzie nie chciał tu przychodzić. Nie chciał widzieć tych imion, tak licznych wypisanych na kamieniach. Wszystkie te miana w zasadzie przypominały mu tylko o tym, co nieuniknione. Czy bał się śmierci? Już nie, pogodził się z nią, gdy już zmierzał ku końcowi swojej podróży. Dostał jednak drugą szansę od życia i teraz zamierzał żyć jego pełnią. Idąc tak, pośród licznych Kurhanów dostrzegł ciemną sylwetkę młodego smoka. Na pysku Cichego pojawiła się lekka zmarszczka konsternacji. Nigdy nie widział tu młodych smoków. To miejsce było dla tych starych już, szukających odpowiedzi na to, co dalej...a jednak, młody, jak wywnioskował po zapachu, Cinisty stał tu i patrzył na Kurhan. Cichy podszedł cicho i przyjrzał się mianom, jakie tam widniały. Widział miano swojego ojca i coś go ubodło. Ten, który tak bardzo kochał swoje stado, stado Ziemi, a potem Życia, który pogardzał Cieniem, który Cienia się wyrzekał...skończył w Cieniu. Czy to nie była ironia losu? Taki żart życia...W końcu błękitne ślepia skierowały się na młodzika. – Dość dziwne miejsce na odwiedziny dla tak młodego smoka... – rzekł w końcu.

Licznik słów: 221
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cicha Woda brzegi rwie...

Atuty:

– niezdarny wojownik: Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą.
– mistyk: Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
– wybraniec bogów: Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.


Duma (kelpie)
Atrybuty: S: 0| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 0
Umiejętności: A,O: 1|MA,MO: 3


Nero (kruk)
Atrybuty: S: 0| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 0
Umiejętności: A,O: 3


Cichy wg Trzech Odcieni, Cichy i Oczywisty Kolec wg Rahvik, Cichy wg Bezkresnej Galaktyki, Cichy wg Oddechu Pustyni, Cichy wg Bławatka, Cichy wg Szydercy, Cichy wg Błękitnego, Trójkąt Cichy,Ważka,Paraliż by Ważka, Cichy w barwach wojennych by Harriet, Cichy by Kalina, Cichy by Szydzia
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej