OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Patrzyłem ukrytkiem jak ona na mnie patrzy. Czułem, że ta adeptka epatuję może nie spokojem a lekką troską. Te uczucie szybko minęło. A ja? Czym chcę być? Sam nie wiem...– Łowca... Rozumiem, już wiem do kogo z prośbą o nakarmienie będę chodził. Co do mnie... Sam nie wiem do czego się nadaje, walka to zło, bezsensowna próba zdziałania czegokolwiek. Łowca... tez niezbyt pasuje. Tak naprawdę przez te skrzydła trudniej mi biegać, a latać nie potrafię. Z pisklakami się nie dogaduje, a leczyć nie potrafię i już moja siostra jest uzdrowicielką, tak jak mój ojciec nim był... Z twego plemienia. Wiecznie uśmiechnięty, wiecznie pragnący drugiej połówki. Wieczne Nadzieje Ukojenia. Choć prędzej znasz go jako Wieczne Ukojenie lub Tygrysi Kolec, tak go zwano. Nosił maskę z czaszki naszych pobratymców, pełną inskrypcji, kręgów... Wiem też, że miał grotę pod rzeką w waszym obozie... – czy jestem tak sam beznadziejny jak mój rodziciel? On wiecznego pecha miał, a ja? Sam nie wiem. czemu mam poświecić serce, dusze i ciało. Komu służyć i kark ugiąć i czemu nie ma nic co do mnie by pasowało...