OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smoczyca uśmiechnęła się, idąc za nim gdy zawrócił. Nie uszli długo gdy do trzepotu skrzydeł dotarło jeszcze popiskiwanie.. Już wtedy adept mógł usłyszeć czy raczej się domyśleć że coś tutaj jest nie tak. Nie wiele i nie długo zajęło im dotarcie do wyższego drzewa, skąd dochodziły te dźwięki. A tam widać było gniazdko a w nim kilka mniejszych, kolorowych ptaków i jeden większy. Chyba matka i chyba pora karmienia.– Śledzenie to też często metoda prób i błędów. Widzisz, nie zawsze znamy zachowania zwierząt oraz ich cech szczególnych, przez co czasem tracimy trop. Zapamiętaj – Jeżeli tropisz sowę, wszelkie trzepoty skrzydełek i tak dalej Cię nie obchodzą – Sowa lata bezdźwięcznie więc od razu wiesz iż takie dźwięki nie należą do niej. – wyjaśniła spokojnie, wcale nie oskarżając go ani nie mając mu tego za złe. No uczy się w końcu, prawda?
Mistyczna skierowała się w przeciwną stronę skąd przyszli.
– Wróćmy do punktu "straty tropu". Może coś przeoczyłeś? – zagarnęła łagodnie, czekając na reakcję i ewentualne decyzje młodzika.