OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
-Dobra yyy.....zamierzasz ukrywać smoka na niebie? To jest nielogiczne.– stwierdziłem wysłuchawszy Aidena.-Mówi ten, który całe dnie przesiaduje u Nauczyciela.– prychnąłem. Ja kujonem? A gdzie tam...Pff dobre sobie. Co złego jest w chęci nabywania wiedzy? Nic!
Zerknąłem po sobie. Ten mały geniusz nie zauważył chyba, że wszędzie zalega biały śnieg, a ja, cóż do najjaśniejszych smoków nie należę. Właściwie chciałem się sprzeczać, mówić, że to bezsensu bo nie ukryję w śniegu swoich fioletowych łusek, ale w końcu doszedłem do wniosku, że to na nic. Aiden jest zbyt uparty by mu przegadać.
Westchnąłem .Dobra, mogę użyć magii, tak? No to niech tak będzie. Wokół nas zawirowały płatki śniegu. Wirowały wokół mnie tworząc kotarę, przez którą profesorek nie mógł nic dostrzec. W środku zaś płatki opadały na mnie oklejając całe moje ciało. Skrupulatnie naklejałem na sobie jeden płatek przy drugim, wciskając śnieg nawet w szczeliny między łuskami, by jak najlepiej zakryć ich fiolet. Brrr zimno.
-A jak nie chcesz mnie czuć to zatkaj sobie nos.– mruknąłem zza kotarki, którą pomału opuszczałem odsłaniając swe bielutkie, czyściutkie oblicze. Byłem niczym lodowa rzeźba- nieruchomy, biały i wielki. Choć miałem nadzieję, że na tle wszechobecnej bieli trochę się rozmyję.