Skalny zakątek

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Obróciła łeb, gdy zbliżyła się do nich i Dzika.
Tak szybko...?
Wywróciła ślepiami na prośbę, czy może żądanie o wyjaśnienie sytuacji.
Powinnaś wiedzieć, co zaszło. Grzmot nie płakał ci w myślach o tym, jaką okropną zmyśliłam na niego zasadzkę? – stwierdziła chłodno, pół żartem, pół serio. Postawiła potem krok, gdy Szyszkowy się usunął. I chciała postawić następny, gdy przywódczyni zaszła jej drogę.
Wypuściła powietrze chłodne powietrze spomiędzy otworzonego delikatnie pyska, niezadowolona.
To już się skończyło. I nie bądź taka pewna, że pojedynek na granicy, na zasadach zostałby uhonorowany przez Ogień. To banda mamionych, tępych smoków, którzy skoczyliby na pierwszą lepszą okazję udowodnienia, jacy to są sprawiedliwi i prawi – odpowiedziała, prawie z odrazą.
Zmrużyła ślepie na zarzut dotyczący narażania stada, jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek, od kogokolwiek, mogła usłyszeć te słowa.
Nikogo nie narażam – stwierdziła sucho.
Rozumiała, co oznaczałaby śmierć Grzmota z jej łap. Nie była głupia. Była za to stara. Nie łudziła się co do ilości rzeczy, których uda się jej jeszcze doświadczyć. Nie byłoby to takie złe: samemu ukrócić sobie ten czas, który jej został, po zabraniu życia zdrajcy.
Zwróciła się na bok, w próbie wyminięcia Dzikiej Ziemi.

Licznik słów: 194
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
Zielone skrzydło rozwinęło się, by ponownie zagrozić wojownicze drogę. Mocno oparło się o pierś matki, a mięśnie łowczyni napięły się zatrzymując ją w miejscu. Dzika nie zamierzała ustępować, dopóki matka nie da jej słowa, że przestanie zwracać uwagę na czerwonofutrego. Mogła sobie do niego pałać nienawiścią ile chciała, ale dla jej córki Grzmot był już członkiem innego stada. A atakowanie smoków z innego stada nie mogło się skończyć inaczej niż wojną.
Nikogo? – zapytała, zwieszając głos, by jej pytanie zawisło na chwilę w powietrzu. – Nikogo po za stadem, które będzie musiało stanąć do walki, jeśli Ogień uzna to za akt agresji. Tylko im pomagasz w udowadnianiu tego jak prawi są, łamiąc postanowienia ze Skał Pokoju. Umowa to umowa, Grzmot wygrał prawo do życia, więc albo zmierz się z nim w pojedynku albo zostaw go w spokoju. Nie każę ci go kochać, sycz, warcz i prychaj na niego ile chcesz lub traktuj go jak powietrze, ale nie wolno ci go tknąć. Nie pozwolę by nasza krew znów była przelewana w imię czego? Skóry zdrajcy? – powiedziała twardo, chłodno, chociaż w środku krajało jej się serce. Musiała być jednak silna, nie mogła pozwolić by matka znów zaatakował Grzmota lub jakiegokolwiek Ognistego tylko dlatego, że ją zezłościli.

Licznik słów: 206
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja
Odsłoniła kły, gdy zabroniono jej przejść dalej. Warknęłaby, ale nie mogła.
Jaka umowa? – zapytała. – Nie wkładaj słów do pyska mojego, ani Keezheekoni. "Umowa" była taka, że zamiast wojny będą pojedynki. Nie mniej i nie więcej. Prawo do życia nie jest gwarantowane. Jedyne, co Grzmot wtedy wygrał, to możliwość odejścia ze Skał Pokoju.
Nozdrza rozszerzyły się lekko, na następne słowa. Coś... ugodziło w serce smoczycy. Nie w serce Ziemnej, ale serce wojowniczki. W bardzo osobisty sposób. Przypomniało przeszłość, której ani Dzika, ani Szyszkowy, ani nikt, kto jeszcze żył w Ziemi, nie był świadkiem.
Znowu? Nasza krew? – zapytała, gorzko. – MOJA KREW. MOJA I OPOKI ZIEMI. – uniosła ton, jeżąc futro. – Nikt z was młodych nie przelał krwi za stado w ten sam sposób, co my. Ja i Keezheekoni oszczędziłyśmy wam tego na Skałach Pokoju. Oszczędzili wam tego Ogień i Woda, masakrując Cień w Pekeri. Nikt z was nie czuł tego, co ja i Opoka na Szczerbatej Skale. Nie próbuj udawać, że wiesz o czym mówisz. Nikt już nie wie. Wszyscy zdechli.
Podniosła wyżej brodę, i odetchnęła ciężko. Chrapliwie. Co za naiwność, co za obrzydliwe uczucie bezpieczeństwa, które rodziło rzeczy, czy raczej osoby, takie jak Płomień Świtu. Chciała się tego pozbyć. Ale nie wiedziała jak.
Przepuść mnie. Wracam do domu – powtórzyła.

Licznik słów: 217
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
W Dzikiej na słowa matki zagotował się krew. Nie wiedziała? Nie widziała? Może i nie było jej gdy działa się Szczerbata, ale wystarczyło jej to co zobaczyła w lesie Pekeri, jako młodziutka, nieopierzona adeptka, która potykając się o własne bieżyła łapy przez nieznane wtedy terytoria. Na śmierć na zatracenie, bo co innego spotkałoby z łap znacznie bardziej doświadczonych smoków. Ale biegła, bo tak było trzeba. Nie sądziła by Szaleństwo Szczerbatej wyglądało inaczej – martwe i wykrwawiające się smoki, cztery stada dyszące sobie w karki, śmierć i strata tych najlepszych. I za co? Co w zamian otrzymali? Nic! Figę z makiem, pustkę. Walczyli w imię niczego, co najwyżej rozbuchanego ego przywódców. Nikogo nie straciła? A ją, matkę, wtedy po pojedynku z Grzmotem, gdy leżała w kałuży własnej krwi? Dzika doskonale wiedziała z czym wiążą się smocze konflikty. Po raz pierwszy w swoim życiu miała ochotę uderzyć Gonitwę, wbić jej te słowa z powrotem do pyska. Miała siedzieć cicho, pozwalać jej na prowokowanie wrogiego stada, tylko dlatego że nie dała sobie oberżnąć łba za nic?! Bo próbowała nie dopuścić do tego by Las Pekeri nigdy się nie powtórzył?!

Burzę i wściekłość, które zaczynały kłębić się w Dzikiej zburzyły jednak ostatnie słowa wojowniczki. Nagle cała złość i wzburzenie uleciały z niej jak powietrze z pękniętego balonika, uświadamiając łowczyni na powrót to, czego przyznać przed sobą nie chciała: że jej matka była starą, złamaną przez życie smoczycą, która w swoim życiu straciła zbyt wielu bliskich. Po za Dziką, Popiołem i Czeluścią nie miała nikogo. Rodzina umarła lub odeszła po za barierę, wiele piskląt nie dożyło wieku adeptckiego. Jedyna smoczyca jaką obdarzyła kiedykolwiek uczuciem została zabita na jej oczach. Dwa razy. Nie rozumiała bogów ich zamysłu, nie mogła więc nawet oprzeć się w wierze. Co więcej na starość bogowie odebrali jej także jedyną towarzyszkę, czyniąc z niej proroka. Chęć zemsty na Grzmocie było jedynym co Gonitwa miała, a Dzika usilnie chciała ją tego pozbawić, stąd zapewne rozczarowanie i złość, gdy przerwała ich walkę. Przerwać ją jednak musiała, dla dobra samej matki jak i całej Ziemi jako stada. Czy to był jeden z tych momentów, których tak się obawiała? Momentów, w których będzie musiała wybierać między rodziną, a powinnością?

Czy ona w ogóle kiedykolwiek jej podziękowała? Za... za wszystko?

Dzika skrzydło złożyła, a potem podeszła w kierunku matki. Blisko, nie bacząc ani na wściekły ton maddarowego głosu ani na zjeżone futro. Po prostu podeszła i przytuliła Gonitwę, oplatając ją mocno skrzydłami wokół szyi, przytykając swoją pierś opancerzoną grubą łuską do jej pokrytej kędzierzawą sierścią piersi. Uścisk był mocny, ciepły, taki jak kiedyś, gdy mała Freya odzyskiwała siły po odnalezieniu przez Reię. Bała się wtedy dosłownie wszystkiego, po za szorstkim, brązowym futrem. Ono oznaczało ciepło i bezpieczeństwo. Było wiele słów, które Dzika chciała powiedzieć, ale żadne nie chciało przejść przez jej gardło, żadne nie zdołałoby pomieścić emocji, które kłębiły się teraz w przywódczyni: żalu, współczucia, tęsknoty za lepszymi, bardziej beztroskimi czasami i wdzięczności. Nie mogła jej wynagrodzić wszystkich strat i rozczarowań. Mogła pokazać jej, że wciąż tu jest, jej mała Freya. Trochę większa, trochę bardziej rogata, trochę bardziej pyskata, ale wciąż jest.

Nie chciała wybierać.

Licznik słów: 518
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja
Dostrzegła ruch skrzydła Dzikiej, gdy ta składała je na bok. Już miała wtedy westchnąć z ulgą, jeśli nie wyrzutem, że w końcu dostanie pozwolenie na powrót na swoje ziemie.
Podnosiła lewą łapę do kroku, gdy została zatrzymana. Znowu. Ale nie przez skrzydło zagradzające drogę w przód, tylko...
Hm?
Mrugnęła, pochylając lekko łeb, by spojrzeć na pysk Dzikiej.
Pomimo uścisku, pomimo ciepła, pozostawała spięta. Nie ruszyła się w żaden sposób.
Ale to nie tak, że to ciepło nie było kuszące. Jakaś część Gonitwy chciała się złamać, oprzeć na Dzikiej. Wrócić, na tą krótką chwilę, do czasów młodszych. Kiedy jeszcze Hila, Podżegająca, Keezheekoni żyli. A nawet wcześniej: gdy walczyła z tatą, gdy uśmiechała się do Skamieniałej, rozmawiała z ciocią. Gdy taplała się w błocie na Wzgórzach Yanaha, stawała przed Chłodem Ziemi, obok Łazęgi, jako Isdnir. Gdy czuła wszechogarniającą ją dumę, fascynację a wręcz euforię w momencie, gdy pierwszy raz stawała krok na ziemiach własnego stada.
Chciała. Ale nie mogła.
Brak ślepia, siwiejące futro, i martwa rodzina jej o tym przypominała. Że jej świat się zmienił, i niekoniecznie na dobre. Nie mogła odpuścić gniewu, który czuła wobec innych. Bo czy wtedy nie umniejszałaby bólu i nieszczęścia, których doświadczała i ona, i drogie jej smoki? Jak mogłaby nadal kochać swoje stado, jednocześnie opuszczając sobie nienawiść do Wody i innych, którzy rozlewali krew na Szczerbatej? Jak mogłaby nadal kochać swoich braci i ojca, jeśli wybaczyłaby Ogniowi za nieupilnowanie ich? Jak mogłaby nadal kochać Zmorę, nie czując wściekłości na myśl o Równinnej Uzdrowicielce czy samotniczce Feridzie?
Gniew był jej potrzebny. I był tym, co nie pozwoliło jej w tym momencie odwzajemnić gestu.
Ale pozwoliła się dotknąć, na te kilka uderzeń serca. Może z powodu smutku, który poczuła, albo dlatego, że nie chciała podnosić łapy na swoją przywódczynię.
Skończyłaś już?
Brzmiała zimno, bezuczuciowo – zalety madarowego głosu. Poruszyła się, by strząsnąć z siebie skrzydła Dzikiej, a następnie wyminąć ją.
Chciała tylko wrócić do domu. Nie powinna w ogóle była opuszczać terenów Ziemi.

// nwm, czy zt x.x

Licznik słów: 331
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
Dzika Gwiazda
Dawna postać
Wieczna celebrytka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1972
Rejestracja: 19 cze 2017, 11:31
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 109
Rasa: Górski
Opiekun: Gonitwa Myśli
Mistrz: Zmierzch Gwiazd
Partner: Khagar

Post autor: Dzika Gwiazda »

A: S: 1| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| Śl,A: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Szczęściarz, Poszukiwacz, Wybraniec Bogów, Nieulękły
Przez chwilę myślała, że wszystko będzie już dobrze. Dawno już nie przytulała się do matki, cudownie było znów poczuć jej pachnące lasem, szorstkie, brązowe futro trące o zielone łuski. Oprzeć się na wciąż mocnym i stabilnym, atletycznym ciele, które kiedyś było synonimem bezpieczeństwa. I chociaż teraz ciepłe, brązowe futerko nie mogło otaczać jej ze wszystkich stron, tworząc przytulną kryjówkę, wciąż było to miłe uczucie. Przez chwilę znów były razem nad Niewielkim Zakolem, całe księżyce temu...

...wszystko prysło pod wpływem chłodnego, stanowczego ruchu, która strąciła skrzydła zaskoczonej córki. Zielone błony zaszeleściły cicho na skałach, gdy łowczyni nie zdążyła zwinąć ich na czas, dopiero po chwili orientując się jak daleko odpłynęła w swoich myślach. Złożyła więc latadła, wyciągając jednak na chwilę łapę by złapać Gonitwę za skrzydło. Lekko, żeby na chwilę zatrzymać ją w miejscu, żeby na nią spojrzała. Pysk Dzikiej miał smutny, poważny wyraz, a żółte ślepia były zaskakująco szkliste. Zwykle pogodna, uśmiechnięta i pełna energii przywódczyni wyglądała dziwnie, nienaturalnie, nawet obco, jakby w ciągu kilku chwil postarzała się o kilka księżyców. Była smutna bo matka potraktowała ją jak pisklę, które nic w życiu nie straciło? Bo przeszłość musiała zostać tam, gdzie była i nigdy już nie wróci? Bo widziała jak gniew, którego Gonitwa tak desperacko się trzymała wyniszcza ją i nie pozwala żyć w pokoju? Trudno było stwierdzić co ciążyło jej bardziej.
Po prostu staram się ich chronić. Ciebie także. – powiedziała z goryczą i smutkiem, puszczając brązowe skrzydło i odwracając się bez słowa. Kiwnęła głową Szyszkowemu, dając do zrozumienia, że jest wolny i może sobie iść gdzie chce. A potem rozłożyła skrzydła, odbiła się od ziemi i poleciała w tylko sobie znanym kierunku.


Licznik słów: 275
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekOstry WzrokWszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na wzroku mają dodatkową kość.SzczęściarzW przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek. Następne użycie (polowanie): 03.07PoszukiwaczRaz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (polowanie): 28.06Wybraniec BogówSmok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie). Następne użycie (polowanie): 16.06 NieulękłyDo smoka należy pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze.Obrazek
Karta kompana | za avatar pięknie dziękuję Kryształowemu Kolcowi ♥ | Drzewko genealogiczne | Następne użycie Błysku: 02.07
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Pył unoszący się nad Rumowiskiem Proroków jeszcze dobrze nie opadł, a on już nie był w stanie wytrzymać na Terenach Wody. Przyczyna wcale nie leżała w jego niechęci do własnego Stada czy jego terenów, co to to nie! Tkwiła ona raczej w poczuciu bezsilności. Dotychczas szedł przez Dziką Puszczę, tak bliską a tak odmienną od lasów położonych nad Naksarą, skupiony na wszelkich jej aspektach, poznając nowe miejsce. Próbując odwrócić myśli od wspomnienia sprzed 5 księżyców, gdy cały pokryty własną krwią unikał dotyku Ojca i przepraszał go za swoją bezradność. Po kobaltowym łbie bez ustanku tłukły się słowa jego własnej obietnicy złożonej wtedy Przyjacielowi: że stanie się wart swego rodzica; przestanie być pijawką dla Złotołuskiego. Wciąż uderzała go bolesna świadomość, że niewiele się od tamtego czasu zmieniło.
___Wędrowiec wciąż musiał polować dla nich dwóch, choć przecież już przekroczył 94 księżyce swojego życia. Ostatnimi czasy ponadto zaabsorbowało go wyręczanie wuja w niektórych obowiązkach Przywódcy. Przyczyn tego stanu rzeczy Kobalt doszukiwał się w jesiennej obfitości przejrzałych gruszek, co stwierdził mimowolnie nie przerywając głównego toku użalania się nad sobą. Jakakolwiek nie byłaby jednak przyczyna, to bezsprzecznie implikował jedno: Słonko nie miał teraz czasu, by uczyć swojego pierworodnego. Nawet ledwie starczało im wieczorów na pytania i opowieści. Ostatnie wydarzenia w związku z Gigantem i barierą chyba również odbiły się na pozostałych członkach Stada i w efekcie granatowołuski najzwyczajniej w świecie zatrzymał się w rozwoju, nie mając do kogo zwrócić się z prośbą o naukę. Och, oczywiście wciąż badał nowe tereny, zwiedzał jaskinie, stawiał przed sobą nowe koncepcje, uczył się przydatnych sztuczek od Lonusso i weryfikował swoje własne i dziwne pomysły, ale w kwestii tak prozaicznej jak zapewnienie pożywienia sobie a przede wszystkim Tacie- niczym nie różnił się od świeżo wyklutego pisklęcia.
___Tym właśnie sposobem, gdy zbyt długo puchnący w nim ropień samoużalania w końcu zalał chłodny i opanowany zwykle umysł, Kobalt akurat wyszedł na drobną przesiekę w gęstej- i doskonale obojętnej na jego problemy egzystencjalne- puszczy. Wtem… Zatrzymał się gwałtownie, z jedną łapą na wpół oderwaną od ziemi. Mętny wzrok samczyka uległ nagle gwałtownemu zogniskowaniu a gadzi język wysunął się w poszukiwaniu zapachu i smaku, gdy mózg zarejestrował w gęstwinie charakterystyczną linię smoczej sylwetki. Szarej sylwetki. W powietrzu nie unosiła się żadna smocza nuta poza jego własną. Powstrzymał szarpnięcie łbem, by nie utrudniać sobie obserwacji- tajemniczej postaci już bowiem nie było. Tylko dzięki temu udało mu się dostrzec szyderczy, grubo ciosany pysk prezentujący ku niemu rząd kamiennych kłów. Kolejny, jeszcze jeden… Co najmniej czwórka kamiennych sylwetek. Ruchomych sylwetek.
___Mięśnie Kobalta momentalnie zesztywniały, pierwsze krótkie syknięcie zaskoczenia przeszło w dobyty spomiędzy zębów warkot, niosący się znakomicie przez okoliczne tereny. Kamienne sylwetki smoków zostały momentalnie skojarzone z Gigantem. Czym one są? Rozglądał się, poszukiwał planu działania, szukał logicznych powiązań…
___Machnął mimowolnie ogonem, rozszarpując świdrowaną i ostrą końcówką pobliski krzaczek malin.

Licznik słów: 463
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Długie cielsko lawirowało wokół drzew depcząc wilgotne runo leśne. Nos chcąc nie chcąc rozchylał i zamykał swoiste chrapy zbierając informacje o miejscu które już znał. Nigdy nie wiadomo jednak na kogo miało się trafić, a on zwłaszcza w obecnej kondycji wolał wiedzieć wcześniej. Ból w klatce piersiowej był lżejszy niż po felernej utracie przytomności w jaskiniach Proroków, czy raczej w tym co po nich zostało. Tego co się tam stało nie potrafił wyrzucić jednak z umysłu. Ta potęga, siła, władza, energia jakkolwiek by nie zwać świetlistej kuli po prostu wyssała z niego niemal całe życie. Każdy poza pisklętami wiedział czym była maddara... to nie tylko zabawa w wyczarowywanie sobie iskierek czy płomyków. Dlatego też Yisheng widząc jak niektóre smoki szastały swoją własną energią na lewo i prawo wiedział, że czeka ich zagłada. Może nie teraz, może nie dnia jutrzejszego, ale kiedyś... Muflon którego zaufanie pozyskał po wydarzeniach związanych z Gigantem położył uszy po sobie. Czuł doskonale myśli swojego smoczego towarzysza, wiedział że jest mu niezbędny. Jego płomień, jego jestestwo eliminowało potrzebę używania ognia magicznego podczas leczenia i innych eksperymentów. Cieszył się wewnętrznie, że dzięki niemu jego smok będzie zdrowszy, lecz teraz... teraz czuł, że był słaby i jak bardzo go to irytowało.
Płomyki pokrywające grzbiet muflona oraz ten jeden wiszący pomiędzy jego różkami, jako że osobnik był młody i nie mógł się jeszcze pochwalić wielkim porożem, zmieniły barwę na błękitną. Yisheng zwrócił złote ślepia na żywiołaka i westchnął nic jednak nie dodając. Nawet kompan go żałował... o świecie do czego to doszło.
Robiło się ciasno, drzewa rosły gęściej, a i gęsta mgła zaczęła osiadać wokół nich. Lothric prychnął chrapkami i potrząsnął głową. Nie lubił tego miejsca miało dziwną aurę z kolei samiec uniósł wyżej łeb mniej więcej w kierunku z którego dobiegał warkot.
Nos intensywniej zaczął pracować w miarę zbliżania się do źródła dźwięku, przez mgłę nie było to najłatwiejsze no i te głazy. Jeden pojawił mu się niemal przed pyskiem, wystający jęzor, wytrzeszczone ślepia, pokruszone kły. Yisheng zmarszczył się pokazując nieco więcej własnych zębów. Irytująca przedwieczna magia, tak samo niezrozumiała jak kula światła.
Nos zdradził mu imię więc mógł odchrząknąć dając młodszemu znać o swoim przybyciu.
-Tętni magią, czujesz to czy jeszcze nikt w Wodzie nie zdradził ci jej tajników?
odezwał się nagle gotowy by ewentualnie złapać w łapę lecący w jego kierunku ogon młodego. Mógł go wystraszyć, lepiej było mieć to na uwadze. Ogniki żywiołaka znów przybrały kolor czerwono-żółty, a sam zwierzak przechylił lekko łepek w bok. Kolejny smok do którego jego towarzysz ma spokojne myśli. Podobnie było przecież z tą zieloną smoczycą, chyba jego matką.. większość innych smoków powodowała silny wzrost poirytowania.

Licznik słów: 435
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Kamienne smoki zdawały się poruszać wokół niego bez jakiegokolwiek sensownego wzorca- jakby bez ładu skakały to tu, to tam, gdy tylko wodził swoim polem widzenia poza obszar w którym się znajdowały. Nawet nie dostrzegał, w jaki sposób się poruszają… O co tutaj chodzi? Powiązania z Gigantem poszły w strzępki jak nie w porę dostrzeżona między drzewami pajęczyna- wyraźnie brakowało spójności tej hipotezie. Jednakże nawet jeśli to jest jakaś inna magia niż ta, która napędzała golema, to skąd miał wiedzieć czy nie jest groźna? Przyjaciel opowiadał mu o szaleństwie, które niedługo przed wykluciem niebieskołuskiego zgotował złośliwy duszek na Spotkaniu Młodych. Hmm… „zastępując” nieobecnego tam a oczekiwanego boga… Nie, nie czas teraz na roztrząsanie boskiego milczenia! W końcu sam mógł być w tej chwili celem aktywnej złośliwości żywej części eteru.
___Uwielbiana zazwyczaj przez Kobalta mglista pogoda oraz zwinność wężowego Uzdrowiciela sprawiły, że dopiero zdecydowane, pewne siebie i wystudiowane odchrząknięcie Ziemnego pozwoliło mu zorientować się w tym niespodziewanym, acz miłym towarzystwie. Myśl u niebieskołuskiego dalece wyprzedzała odruchy, więc Dar Tdary mógł dalej stać spokojnie na czterech łapach bez ryzyka wejścia w posiadanie reliefów na pysku. – Gdybym potrafił wyczuć naturę tej magii, nie miałbym powodów do takiej reakcji, czyż nie? – Spięte ciało wróciło do naturalnego stanu a Kobalt zadał pytanie już spokojnym tonem. Jednocześnie skinął na powitanie dwójce kompanów swoim lecącym odruchowo w bok łbem. Kto jak kto, ale znajomy Uzdrowiciel zapewne podzielał jego opinię, że zrozumienie jest zazwyczaj samo w sobie dostateczną bronią. O jego bezdyskusyjnej nieodzowności w dowolnej sytuacji nie wspominając.
___Rozmowa z Darem była o tyle wspaniała, że Kobalt nie musiał się zagłębiać w wymienianie wszystkich implikacji swojej wypowiedzi, by mieć pewność bycia zrozumianym. Tak teraz na przykład mógł spokojnie założyć, że Dar domyśli się jak niewiele zmieniło się w edukacji młodego od ich ostatniego spotkania. Cokolwiek by jednak nie mówić o brakach smoczka w umiejętnościach praktycznych, jego szerokie pojęcie o świecie było dobrze pielęgnowane przez Ojca, zatem fakt że kompanem Uzdrowiciela jest żywiołak ognia był dokładnie tym: przyjętym do wiadomości suchym faktem o rzeczywistości. Niemniej wciąż faktem intrygującym, czyż nie? Krótką chwilę więc stojąca naprzeciw siebie dwójka istot z przekrzywionymi łbami- ognisty muflon i Wodny smok- wymieniała się spojrzeniami. Kobalt pozwolił sobie bez żenady usidlić istotę swoim niepokojąco dojrzałym wzrokiem, wyłapać z powietrza jej zapach i smak…
___Chowając język między zęby przeszedł jak gdyby nigdy nic obok smoka i żywiołaka. Skupił się na jednej z figur i zgodnie ze swoimi przewidywaniami, ta jakby wyczekała na pierwsze lepsze mikroskopijne zachwianie jego wzroku, by zniknąć. Była już na wyciągnięcie łapy. Prychnął z irytacją spoglądając na ziemię w miejscu, gdzie stał posążek. Oczywiście, żadnych śladów. Nie, żeby Kobalt był wyszkolony w sztuce śledzenia, czego z resztą również dotyczyło jego prychnięcie. Zakończywszy wstępne badanie tej tajemniczej okolicy odwrócił się w kierunku przesieki i Daru.
___Wybacz, to zakrawa z mojej strony na narzekanie a przecież moje opóźnienia w nauce nie są Twoim zmartwieniem. Choć… – Żywe Zaskoczenie błysnęło ślepiami, klarując ich dwójce coś, co zapewne obaj już wiedzieli –bardzo bym chciał, by poniekąd nimi były. Im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej jestem przekonany, że chciałbym być Uzdrowicielem. To natomiast pozostawia mnie tylko z jednym logicznym wyborem Mistrza, nieprawdaż? – Kolejne stwierdzenie faktu, choć ubrane w formę pytania. Bo i po co więcej? W zasadzie już obecnie zawdzięczał Ziemnemu tą jedną lekcję: nie tłumacz się do przesady. Zaczekał spokojnie, aż Dar zareaguje na jego słowa. Dodatkowym atutem rozmów z tym smokiem był fakt, że niewątpliwie chętnie podejmował się on słownej gry prowadzonej na wielu płaszczyznach konwersacji. Kobalt więc spodziewał się, że to spotkanie będzie… odświeżającym doświadczeniem.
___Może w końcu będę miał okazję poznać obu kompanów Szabli Kniei. W przeciwieństwie do mantykorzej kompanki Słońca ci mogą nie być tak zazdrośni, o czym kiedyś nie wspomniał na głos Prz… Ojciec. – Cichy śmiech utonął we mgle. Ach, Złotołuski doprawdy sądził, że może ukryć swoje myśli przed synem. W zasadzie Kobalta niewiele dzieliło od dzielenia więzi kompana z Tatą, gdyż nawet teraz mógł z wysokim prawdopodobieństwem wnosić o jego nastroju. Poza tym śmiechem chciał nieco odwrócić uwagę Uzdrowiciela od określenia „Przyjaciel”, które wymsknęło mu się na głos pierwszy raz w życiu. Nawet Wędrówka Słońca nie wiedział o tym, jak nazywa go Kobalt, więc fakt że nie zapanował nad językiem w obecności innego smoka był dla smoczka cokolwiek niepokojący. To informacja o matce dawała mu jednak jakąkolwiek szansę, by zatuszować przed nad wyraz spostrzegawczym Darem tą bardzo osobistą wpadkę.
___Przystałbyś na to, by skorzystać z tego fortunnego spotkania i nauczył mnie podstaw wiedzy zielarskiej? Zamęczałem o to Słonko już wielokrotnie, ale mimo swojej fenomenalnej pamięci upiera się, że taką wiedzę powinienem otrzymać z łap kogoś więcej niż byłego Kleryka. – Propozycja nie dość, że szczera, to dodatkowo miała potencjalną moc sprowadzania rozmowy na bezpieczniejsze tory niż mizerny światek kobaltowych uczuć. – Potraktuj to jako możliwość przekonania się, czy faktycznie jestem wart zostania twoim uczniem.. i vice versa. – Niebieski łeb zaczął lekko kiwać się w pionie w takt rozmaitych płynących mimochodem myśli a kły błysnęły ponownie w lekko ironicznym, acz szczerym uśmiechu.

Licznik słów: 839
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Młodzik dość mocno zaintrygował się zjawiskiem które miało miejsce wokół nich i szczerze mówiąc chyba nie można się było mu dziwić. Pewnie każdy inny smok machnąłby na to łapą – magia i tak ma być. Najlepiej wszystko było zwalić na energię występującą naturalnie w ich świecie, nie szukać przyczyny. Godne podziwu, ale tak daleko Dar raczej nie chciał się zagalopować. Podziw był silną reakcją, podziwem szczyciła się Feeria do czasu, aż sam samiec nie dorósł i się nie wyszkolił. Teraz pozostało tylko wypełnianie obowiązków uzdrowiciela, których de facto i ona nie wypełniła. Widział jak nie używa ziół na tamtym Cienistym i czuł jak jego źródło maddary wygasa całkowicie, niemal jak jego własne podczas badania sfery. Co też działo się w jej łbie.
Och znów odbiegł myślami za daleko, przecież był w Skalnym Zakątku i obserwował młodego smoka aspirującego na kogoś o wiele poważniejszego. Jak Woda mogła tak marnotrawić potencjał samczyka w tak bezmyślny sposób.
-Jest skomplikowana i nie ma swego źródła, poczułbyś poirytowanie, ale i chęć spędzenia w tym miejscu stanowczo zbyt wiele czasu.
powiedział głosem bez większych emocji, jakby mówił o kimś innym. Czyżby mówił o sobie? Badania były ważnym elementem jego życia, ale siedzenie w jednym miejscu zwłaszcza tak tajemniczym jak to... musiałby porzucić inne plany na rzecz tego zakątka. Kuszące, ale próby powstrzymania śmierci były jeszcze ciekawsze. Nie jemu jednak mówić co powinien zrobić Kobalt. Nie jemu? To komu? Zmarszczył brwi czując, że posuwa się w swych rozmyślaniach za daleko. Nie powinien go przecież interesować los obcego młodzika, na bogów nawet o swoje pisklęta by nie dbał. To chyba wynikało z braku ojca w jego okresie dorastania... Już dwa razy jego myśli skierowały się ku przyszłości granatowego smoka którego miał przed sobą.
Lothric poruszył nosem kiedy to Kobalt badał otoczenie jęzorem. Muflon czuł się jak w domu, nikt nie patrzył w tej chwili na niego jak na coś co trzeba było zniszczyć – jak ten paskudny szyszkowaty smok, ani nie badali go zbyt nachalnie wzrokiem. Jakby był naturalnym elementem występującym przy boku swojego smoczego towarzysza. To dobrze, bo przecież był normalny! Młody żywiołak zamachał kitką ogona.

Otóż to! Opóźnienia w nauce młodego nie były jego problemem, miał stosownie dużo innych problemów na głowie. Niestety jednak coś ukuło go gdzieś w środku na widok błysku w żółtym ślepiu samczyka. Szeroka czarka gotowa po to by ją zapełnić, ba wręcz sama podsuwała mu się w łapy i nie była dziurawa. Do kroćset, nie była dziurawa jak w przypadku większości smoków! Yisheng przeżuł kilka słów i warknął coś pod nosem pokazując na moment przednie zęby. Logiczne, do bólu logiczne. Nie było mowy, że wypadałoby nie odmówić. "Nie wypadało" w jego słowniku było nieco inne.
Żar jest mądry, ale zbliża się do przepaści jaką jest śmierć. Feeria jest spokojna, ale jej kruk za bardzo zniekształca to co chce powiedzieć, w efekcie nie dowiedziałby się istotnych rzeczy. Cicha Łuska... czy musiałby komentować uzdrowiciela który w swoim wieku nadal jest adeptem? Jest jeszcze Werystyczny, ale on jest zbyt próżny i podchodzi do leczenia niezwykle machinalnie. Nie wgłębia się we wszystko jak Kobalt. Nauczyciel z Górskiej Jaskini ma wiedzę, ale jest skąpy z resztą sam by się przekonał. Na wszystkie pytania odpowiada słowem bądź wcale.
Złapał go i dobrze o tym wiedział, oczywiście mógł odmówić i to również dziwne by nie było. Świetlista sfera która go osłabiła, nowe mieszanki ziół, problem jakim była śmierć... miał sporo na głowie. Czarka umysłu stała przed nim połyskując ślepiami i czekając na słowa zgody.
-Nie muszę chyba odpowiadać prawda?
Powiedział poważnienie nie zrywając kontaktu wzrokowego z młodym samczykiem. Niema zgoda i dziwna więź która powstała między nimi jeszcze kiedy badali razem ślady Giganta. Dało się to wyczuć jak i magię poruszającą dziwnymi posągami wokół. Muflon czując napięcie chwili aż zabeczał by ocknąć smoki siedzące obok niego. Co oni, naćpali się?!

Kobalt jak przystało na wprawnego obserwatora mógł mieć nadzieję, że śmiech i wzmianka o matce zatuszuje jego słowną wpadkę. Musiał jednak czuć gdzieś tam w głębi, że Dar na pewno to usłyszał i odnotował. Czy jednak zareaguje? Sam uzdrowiciel nie mógł się pochwalić kimś takim jak prawdziwy ojciec, dlatego próba nazwania rodziciela przyjacielem wydała mu się cokolwiek dziwna. Nie zamierzał jednak zaprzątać sobie tym łba zwłaszcza, że ta informacja nic by nie wniosła do dalszej nauki.
-Słońce i Szabla wiedzą, że chcesz uczyć się u mnie? Nie chciałbym potem niezapowiedzianych wizyt z ich strony.
Nie wiedział, że jego przyjaciółka miała jajka ze smokiem z Wody, ale dość ładnie ukrył swoje pierwsze zaskoczenie. Ciekawe czy nadal utrzymują ze sobą kontakt no i Kobalt zdawał się nie poznać nigdy jej kompanów? Dziwne. Przywódczyni powinna być bardziej dumna z tak wielkiego umysłu który zrodził się z jej lędźwi.
-Masz rodzeństwo?
dodał niby przypadkiem.

Temat związany z rodziną mógł się ciągnąć w nieskończoność, a skoro młody chciał nauki... naukę dostanie.
-Mistrz nie bywa nieomylny, ale przekazuje swą wiedzę z własnej woli swemu uczniowi. Rozumiesz jaki rodzaj więzi wtedy powstaje? Wspólny szacunek który łatwo nadszarpnąć kiedy uczeń myśli, że po kilku naukach przewyższył mistrza.
poważny nieco zachrypnięty ton głos miał za zadanie dać Kobaltowi wizję na to, na co się pisze. Dar wiedział, że młody był wyjątkowym smokiem.. trochę jak on sam za młodu, nie zamierzał jednak znosić próżności czy powątpiewania w to co zamierzał mu przekazywać. Głupie na pozór zadania, proste pytania zakrawające o brak wiary w umiejętności logicznego myślenia... to wszystko miało być częścią czegoś większego.
-Nie interesuje mnie, że Szlachetny Nurt czy Ty wybrałeś mnie na mistrza. Teraz to ja oficjalnie przyjmuję cię na swego ucznia.
Yisheng wysunął przed siebie łapę nad którą unosiła się mgiełka maddary, nie było to dla niego najłatwiejsze skoro nadal źródło regenerowało się po wypadku w jaskini proroków... jednak musiał to zrobić. Łapa skierowana była ku Kobaltowi tak by mógł schwycić ramię Daru, a on złapać za ramię granatowołuskiego.
-Chwyć mą łapę i spójrz mi w ślepia. Czy jesteś pewien, że chcesz przyjmować nauki uzdrowicielskie właśnie ode mnie?
Tak jakby usunął wszystko co było powiedziane wcześniej. Tak jakby nie było pytania... Mało to było logiczne, ale może właśnie o to w tym chodziło. To on Dar wybierał sobie ucznia i teraz uczeń miał mu odpowiedzieć czy był gotowy na nauki.

Licznik słów: 1025
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Respons Daru na temat magii Skalnego Zakątka wywołał nieco zaskoczony wężowy ruch niebieskim ogonem i lekkie wzruszenie skrzydłami. – Naturalne sycenie własnej ciekawości na bok, ale naprawdę nie sądzisz, że poznanie natury takiej bezźródłowej i skomplikowanej magii mogłoby mieć wiele intrygujących implikacji na wielu polach badań? – Jakkolwiek Kobalt nie znał zagadnień, którymi zajmował się badacz-Uzdrowiciel, ciężko mu było wyobrazić sobie jego rezygnację ze zgłębiania natury różnych przejawów magii. W końcu dziedzinę tą cechowała pewna… różnorodność aplikacji praktycznych, żeby o jej nurtującej otulinie tajemnicy nie wspomnieć. Och, szczerze powiedziawszy dałby wiele, by móc obejrzeć grotę Uzdrowiciela i posłuchać o jego eksperymentach. Ponadto jemu samemu kręciło się w głowie stanowczo nazbyt wiele pomysłów i koncepcji, których sam zrealizować czy zweryfikować nie był w stanie. Słońce miał niestety ostatnio mniej czasu dla Kobalta i choć niebieskołuski rozumiał że nie jest to ich wina, to jego jedyna nić silnego uczucia boleśnie szarpała wewnątrz a pomysł na wspólne eksperymenty z Tatą leżał odłogiem. 9 księżyców: oto ile im zostało. Gdyby tak mógł natomiast z Darem wspierać się wzajemnie w badaniach… przestrzeń możliwości jaka się przed nim otwierała była wręcz oszałamiająca.
___Być może włącznie z odmłodzeniem Złotołuskiego- szczęki samczyka na ułamek chwili zacisnęło prędko stłumione poczucie bezsilności. Tak mało czasu…
___Zmarszczenie krzaczastych granatowych brwi, zamyślone, zapewne nawet momentami lekko zamglone spojrzenie Daru, towarzysząca temu mimika; wygląda na to, że ich myśli zmierzały w podobnym kierunku: specyficzna mieszanka osobistych introspekcji oraz wybieganie w kierunku wizji ich współpracy. Choć wyczuwał, że Uzdrowiciel jest tego niepewny i- przynajmniej częściowo- wypiera się tych myśli. Niebieskołuski nie mógł go jednak za to winić ani nie chciał naciskać, bowiem wyłącznie obopólnie dobrowolne zawiązanie więzi mistrza i ucznia miało jakikolwiek sens. Cóż, w odwodzie zawsze miał możliwość stania się samoukiem. Kiedyś musiał być w końcu ten pierwszy w historii Uzdrowiciel, który uczył się na własną rękę. Skoro on dał radę, to czemu i nie Kobalt? Szczerze powiedziawszy innych logicznych alternatyw na okoliczności odmownej odpowiedzi Daru zbytnio nie widział. Ale to było aż nazbyt oczywiste.

___Uczyniłbyś mi tą przyjemność i przedstawił mnie swojemu kompanowi? – Kobalt dał ich dwójce szansę na zmianę nurtu swoich rozmyślań choć na chwilę. Spodziewał się, że rzucenie pytania o naukę popchnie ich rozmowę na tory i (oby) rozciągnie między nimi świeżą więź, która z racji swojej młodości będzie miała zdolność do definitywnego zdominowania dalszej części tego spotkania. Był to zatem najlepszy moment na wymienienie odrobiny ciepłych uprzejmości z żywiołakiem ognia. Cóż za intrygująca i piękna istota- dualizm jej natury sprawiał, że Kobalt czuł się po prostu dobrze w jego obecności. Samo spotkanie nie było niczym niezwykłym, lecz możliwość faktycznego poznania żywiołaka to zupełnie inna kwestia. Szczególnie, skoro jest to kompan tak pozytywnie niebagatelnego smoka.

___W końcu jednak musiał zadać to pytanie, które miało potencjał odmienienia życia nie tylko ich dwójki. Warknięcie, odsłonięcie kłów, przetrawianie oczywistych faktów, jak choćby ewaluacja potencjalnych zastępców do roli Mistrza- reakcja była tego rodzaju, jakiej młody samczyk się spodziewał. Jakiejkolwiek odpowiedzi Dar by nie udzielił, syn Wędrowca nie okazałby żadnego zdziwienia. Analityczny umysł co najwyżej odnotowałby nowe informacje o starszym myślicielu. I gdy odpowiedź padła…
___…Rzeczony umysł zalała mimowolna fala cichej radości oraz ulgi, której akurat się nie spodziewał. Dar- smok którego zrozumienie dla Kobalta niemal na pewno pod pewnymi względami przekraczało zrozumienie, jakie wykazywał sam Przyjaciel- zgodził się.
___Zielonołuski mógł to odczytać wyłącznie z kolejnego błysku i gwałtownego poruszenia złotych włókien tęczówki, które odwzajemniało jego spojrzenie. Faktycznie, napięcie jakie powstało gdy oba smoki przyswajały nowy stan rzeczy i rewidowały więź, którą właśnie umacniali sięgnęło dokładnie tego pułapu, którego Kobalt się spodziewał. Zaskoczone beczenie Lothrica trafiło w pustkę…

___Uzdrowiciel może faktycznie nie dał po sobie poznać, że odnotował omsknięcie słowne niebieskołuskiego, lecz dodatkowy ułamek uderzenia serca przed jego odpowiedzią był dostateczny, by wyłuskać prawdę. Choć fakt faktem, że przynajmniej na razie stosunek jego ucznia do własnego ojca nie powinien mieć dla niego większego znaczenia. Warto jednak pamiętać, że ktoś zyskał dostęp do czegoś tak osobistego. – Żadne z nich nie wie. Jednak Tacie na pewno wystarczy że widział, jakim darzę cię szacunkiem nad Rumowiskiem Proroków. Nie sądzisz chyba, że wypadasz gorzej niż Smoczyca z Głębin? Co do Mamy, cóż… sądzę, że zastałbym cię w cokolwiek odmiennym nastroju, gdybyś nosił teraz ponownie rangę Kleryka? – Choć wypowiedź mogłaby się jawić postronnemu słuchaczowi jako bezczelna pyskówka, to smok pokroju Daru mógł bez problemu wychwycić, że jest to niewinna gra słów ze strony młodego. Swoją drogą, ostatnie pytanie Uzdrowiciela wzbudziło w Kobalcie ledwo stłumione rozbawienie. Darze: jedno pytanie a tyle oczywistych konsekwencji. Chcesz dotknąć tafli bez burzenia wody? Nie rzucaj się zatem pyskiem prosto w sam jej środek, proszę. Mimo wszystko samczyk, niby przypadkiem, udzielił informacji. – Nie wiem nawet, ile jajek poza moim złożyła jeszcze Szabla. Niemal na pewno jednak tylko moje nie było do końca jałowe.

___I tak oto zeszli ponownie na temat przewodni. Teatralność, jaką wywołał zielony smok swoją chrypką, choć zdaniem niebieskołuskiego zbędna, nie zmieniała powagi z jaką odebrał sens słów Uzdrowiciela. Gdyby wypowiedział tak banalne stwierdzenie dowolny inny smok, Kobalt nie uznałby ich za istotne. Dar był jednak zbyt inteligentny, by przestrzegać młodego o zwykłej pysze. To była cenna uwaga, bez której być może faktycznie nazbyt ambitny uczeń mógłby przedwcześnie rozkładać skrzydła, nie rozumiejąc czemu Mistrz nagle stracił wiarę w jego możliwości. – Rozumiem. – Wplecione w zdanie Daru sformułowanie „wspólny szacunek” samo w sobie miało dla Kobalta wielką wartość.
___Wyciągana w jego kierunku, otoczona maddarą łapa Uzdrowiciela wywołała ostatnią kaskadę wątpliwości. Czy na pewno mógł zawierzyć aż tyle Darowi? Będąc geniuszem mógł on mimowolnie próbować zamienić młodego ucznia w nie więcej niż pionek do własnych celów. Z drugiej strony… Dar naprawdę go rozumiał. I wyglądało na to, że i Uzdrowicielowi szczerze na nim zależy, przynajmniej na razie.
___Dlatego Dar nawet nie dostrzegł wahania ze strony Kobalta, najwyżej wyłącznie naturalną chwilę bezwładności. Granatowołuski wysunął swoją łapę i ujął w pewnym chwycie ramię wężowego Uzdrowiciela. Kobaltowe złoto ślepi związało się w równie mocnym splocie spojrzeń ze złotem tdarowych ślepi. – Jestem pewien… Mistrzu.
___Być może Dar stwarzał wizję, że wymazuje wszystkie poprzednie słowa, lecz i własne słowa zaczerpnął z tych już wypowiedzianych, budując ten akt wokół pytania: „czy chcesz?”. Kobalt więc miał teraz całkowitą pewność, że oto zdobył sobie Mistrza a nie samozwańczego Pana. Teraz mógł bez obaw potwierdzić swą gotowość do nauki.

Licznik słów: 1041
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Uderzył z lekka o ziemię i mruknął coś do siebie, niestety tylko żywiołak potrafił stwierdzić co też takiego powiedział do siebie Dar. Wolał jednak nie powtarzać tego młodemu niebieskiemu, z resztą i tak by go niestety nie zrozumiał, taki los. W trakcie rozmowy Lothric jakby nigdy nic zaczął sobie oglądać dokładnie Kobaltowego. Zajrzał mu pod skrzydło, obejrzał jego szyję jak i sierść rosnącą na grzbiecie. Nie wyglądał jakby krępował się tym co robił. Przeżył miłą odmianę, że ktoś nie chciał go od razu zabić...
-Gdyby dane mi było żyć wiecznie lub sprawić iż byłoby mnie dwóch, wtedy już dawno widziałbyś mnie tu badającego sprawę. Niestety jednak nie mam na to w tej chwili czasu.
mruknął nieco markotnie, wyglądał jakby wypluwał każde słowo. Nie bronił młodemu badań, były one godne podziwu. On jedynie wskazał mu iż mieli ograniczony czas, czas z którym Dar bardzo chciałby wygrać bez pomocy bogów.
Żywiołak w końcu zaprzestał swoich oględzin i usiadł obok uzdrowiciela ewidentnie się nudząc. Był młodym stworzeniem, a Dar strasznie dużo myślał zamiast się z nim bawić. Siedział więc udając poważnego, chociaż cały plan spalił na panewce gdy Kobalt dotknął tematu z nim związanego. Zamachał kitką i zabeczał, płomyk między rogami i te wzdłuż grzbietu zaiskrzyły większym ogniem.
-Lothric, jedyny który ma wstęp do pełni mojego umysłu chociaż chyba zbytnio tym faktem się nie przejmuje.
rzucił uzdrowiciel, a jego pysk na moment się jakby rozjaśnił. Każdy powinien mieć kogoś przy kim można było odpocząć choć na chwilę. Żywiołak chcąc nie chcąc miał dostęp do wszystkich emocji swego towarzysza i reagował na nie dość ostentacyjnie jeśli sytuacja tego wymagała. Yisheng zamilkł uważając, że przedstawianie się dobiegło końca. Czasem zapominał, że nie każdy wie co też działo się w umysłach powiązanych więzią. Muflon już wiedział, że ma do czynienia ze smokiem Wody, młodym klerykiem Kobaltowym Kolcem, który ma iskry by być kimś wielkim tylko trzeba mu pomóc.
Zabeczał i schylił głowę przed granatowołuskim po czym podskoczył ku górze i machając kitą polizał go po pysku.
Dar skrzywił się, ale czy na pewno? Pod odpowiednim kątem przez te wystające szable... ej to wcale nie było krzywienie się, on się uśmiechnął spod tych wąsisk.

Słuchając krótkiego opisu młodego kleryka Dar nie potrzebował więcej już więcej słów. Chyba wychodziło na jaw jak słabo interesuje się życiem smoków w swoim własnym stadzie. Szabla dorobiła się piskląt i to ze starym Słonkiem? Nic, nie miał do starych smoków, ale Krzew zawsze była tak wygadana i energiczna. Patrzcie jednak tylko co takiego powstało z połączenia tej dwójki. Pod tą granatową łuską aż kipiało od pragnienia wiedzy. Skinął łbem i zaśmiał się chrypliwie na koniec.
-Tą głębinową bestię z chęcią spotkałbym raz jeszcze. Jej umysł zdaje się skrywać ciekawe fakty, bądź groteskowe historie.

Ta dwójka mogłaby chyba gadać po kres życia gwiazd, a tyle czasu jednak nie mieli. Zdawkowe zdałoby się słowa Kobaltu w pełni jednak starszemu samcowi wystarczyły. Mogli przejść w końcu do konkretów by dłużej nie wstrzymywać rozwoju młodego.
-Zacznijmy więc od terenów na jakie możemy podzielić nasze smocze ziemie. W dużym skrócie i nie wdając się oczywiste szczegóły jak morfologia gleby, nasłonecznienie danego terenu i ilość dostarczanej wody, tereny występowania ziół które zbierać będziesz dzielimy na lasy, równiny i mokradła. Tak, wiem co powiesz... tereny podgórskiego, przy pustynne, nadmorskie i kilka innych biotopów też mogłoby zawierać zioła których szukamy. Pewnik jednak stanowią te trzy które wymieniłem na początku. Nikt ci nie broni szukać w innych miejscach w czasach gdy skład Wody będzie pełny. Wręcz zachęcałbym cię do poszukiwań... nie zbaczając jednak z tematu głównego. Lasy, równiny, mokradła. Niektóre zioła wstępują w dwóch biotopach na raz, co nie jest chyba żadnym odkryciem nieprawdaż.
Posiadając dostęp do magii na całkiem dobrym poziomie wyszkolenia mógł pokusić się o stworzenie kilku grudek różnego rodzaju torfu. Grudek powstały cztery o różnych odcieniach brązu. Miały oczywiście też odpowiedni zapach, a wielkością dorównywały smoczej łapie, unosiły się przed pyskiem samczyka.
-Zajmijmy się mokradłami bo tak rośnie najmniej ziół. Gleba jakąś najczęściej tam spotkasz to torf którego jest kilkanaście rodzajów w zależności od położenia mokradła oraz rzecz jasna ilości dostarczanej do niego wody. Na przykład torf na którym cały czas stoi woda nazwiemy szuwarowym, tam raczej ziół nie znajdziesz bo teren ten we władanie biorą szuwary co chyba wynika z nazwy. Drugim jaki chciałem ci pokazać jest torf mechowiskowy, tu woda non stop dostarczana jest spod ziemi. Ta mokradłach niskich znajdziesz najwięcej roślin, poza rzecz jasna szuwarami. Drugą kategorią torfu będzie ta oto grudka torfu wrzosowiskowego, powstałego kiedy ziemia jest mało przepuszczalna, tu również znajdziesz nieliczne zioła. Torfowisko przejściowe i ostatnia grudka powstają gdy masz po trochu z każdej dostępnej wody, podziemnej, opadowej i dopływowej, najszczęśniejszej spotkasz je na obrzeżasz mokradeł. Rośnie na nich brzoza, mchy, trzcina, kosodrzewina... zależy gdzie poniosą cię łapy.
odchrząknął i sprawił iż grudki zniknęły, a w ich miejscu pojawiło się pięć różnych ziół.
-Dość o ziemi. Na mokradłach i tylko tam rośnie kozłek lekarski i lulek czarny.
Bliżej nosa kleryka podsunęła się roślinka o drobnych zielonych listkach, długich nagich niemal łodygach na których siedziały w skupiskach malusieńkie białe i lekko różowe kwiatuszki.
-To kozłek którego zbierać będziesz jedynie listki. Kiedy smok wdycha napar zrobiony z jego sproszkowanych listków czuje rozluźnienie. Dlatego też wybieramy go do kuracji nerwicy, migreny i na uspokojenie.
Drugie zioło wiszące obok kozłka miało większe liście, podobne do smoczych łap które rosły na całej długości łodygi i otulały nawet kwiaty. Same kwiaty były żółte poprzecinane na płatkach brązowymi żyłkami, z ciemnym środkiem.
-Lulek czarny też nadaje się do podawania w przypadku nerwicy, ważniejsze jednak iż pomaga przy Czarciej Grypie, zwalcza chorobę i działa również przeciwbólowo. Potrzebujesz nasion lulka by stworzyć z nich proszek i podać go z ciepłą wodą. Nasionka znajdziesz w kieliszkach.
powiedział spokojnie wskazując na płatki rośliny.
Po odpowiednim czasie lulek i kozłek zniknęły, a przed Kobaltem zostały trzy zioła. Wskazał szponem na pierwszą, zieloną o mięsistych liściach pokrytych malutkimi włoskami. Zgrabny krzaczek.
Melissa to kolejne zioło które wpływa na układ nerwowy smoka. Działa bardzo dobrze w przypadku nerwicy, uspokajająco, ale również kiedy twój pacjent ma koszmary czy depresję. Zbierasz tylko świeże listki, potem wrzucasz je na wrzątek, czekasz aż napar nieco przestygnie i podajesz.
Drugie zioło wskazane przez Dar miało podłużne liście i ładne opadające niby u dzwonka fioletowe kwiaty. Tym razem jednak roślina miała też widoczny gruby, czarny korzeń z białym środkiem.
-W przypadku żywokostu interesuje cię tylko korzeń więc niestety, ale roślinę musisz albo umiejętnie pozbawić jednej odnogi, albo zupełnie wyjąć z ziemi. Korzeń musisz ususzyć by móc wykorzystać go w dwojaki sposób. Albo cały gotujesz długo, schładzasz i zakraplasz do smoczych ślepi jeśli ten ma zapalenie rogówki. Albo sproszkowujesz korzeń, dodajesz nieco wody i mieszasz aż nie powstanie maź. Taką maść nakładasz na miejsce które zostało odmrożone, bądź na ranę która według ciebie bardzo źle będzie się goiła, żywokost niezwykle to ułatwia.
Trzecia roślina wskazana łapą uzdrowiciela była sporym kłączem o pięciopalczastych i trójpalczastych, jasnozielonych liściach z dużą ilością małych szyszek również w tymże kolorze.
-Chmiel, roślina znana w dwojaki sposób pośród smoków. Często i nie uzdrowiciele kojarzą o zioło ponieważ nim można zabić. Pamiętaj, że dawka większa niż cztery szyszki zabija, a mniejsza niż dwie szyszki nie uleczy dorosłego smoka, czyli takiego który osiągnął już dwadzieścia księżyców. Szyszki podajesz na sen w różnych przypadkach... kiedy smok ma nerwicę, kiedy cierpi z bólu, kiedy rzuca się z bólu i nie daje ci pracować... Zazwyczaj po podaniu kładą się spać niczym pisklęta. Do wrzącej wody wrzucasz odpowiednią ilość i gotowe.
Samiec zaczekał aż młodzik napatrzy się na zioła i rozwiał je jak poprzednie. Czekał teraz na pytania.

Licznik słów: 1253
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
Soundtrack

___Gdyby świat był smokiem, byłby smokiem mgieł. Jego powolny oddech otulałby swego twórcę tumanem napowietrznej piany, jej chłód- wsiąkający w mineralne łuski, ziarnistą zgorzel błotnistej skóry, bezładne kępki kędzierzawej zieleni i chaotyczne grzywki zdrewniałej sierści, poddający się zaledwie najtwardszym grzbietom rogowych orogenez i najmiększym podmuchom skrzydlatych kaprysów; wreszcie- te lepkie wyziewy mglistego smoka zasłaniałyby przed próżnią obojętnego wszechświata obłażącą go wszawicę pomniejszych istotek. Jak choćby Kobalta, który właśnie spokojnie i z zaskoczonym półuśmiechem pozwalał pewnemu młodemu żywiołakowi ognia na oględziny swojej osoby. Płomyki muflona pełgały po jego ciele, leniwa mgła nieżywej planety pełgała po wszystkim, natomiast po nerwach gadziego samczyka pełgały iskierki beztroskich w krótkich rozbłyskach swego żywota łaskotek, gdy pokryty sierścią pysk właśnie wciskał się z rozbrajająco ciekawską bezczelnością pod jego prawe skrzydło. Gdyby jego łuski były złote a muflona porastały łuski niebieskie, to właśnie odgrywaliby doskonały teatrzyk niedawnych zachowań Kobalta wobec własnego Ojca. Kimże on był, by zabraniać żywiołakowi ciekawości? Przez łepek przebiegła myśl, czy Dar Tdary właśnie go nie ocenia w pewien sposób, korzystając ze zmysłów swojego kompana. Badanie było jednak odmienne, zbyt otwarcie rozradowane możliwością zaistnienia czy wręcz natarczywie towarzyskie, by mogło kamuflować wykopaną w miękkiej glebie muflonich zachowań pułapkę na informacje.
___Kobalt więc stanął więc pewnie łapami swej własnej osobowości na tej glebie i zaczął odwdzięczać się kompanowi Uzdrowiciela podobnym zachowaniem. Nie było to jednak dźganie nieznanych terenów kijem geodety czy natarczywe spojrzenie głodnego badacza-narkomana. Kleryk-pisklak zwrócił pysk ku szyi muflona przy dobrej sposobności i wsiąknął w nozdrza gęstą woń jego płomiennego jestestwa. Jakby poznawał kogoś znajomego. Ciężko było mu nie dostrzec, jak młody, żywiołowy kompan balansuje na granicy między swoją własną naturą a naturą swego smoka. Kobalt więc zachowywał się przyjaźnie, pozwalał młodemu być sobą. Bo, chłodny intelekt na bok, czyż on sam nie był po części podobny Lothricowi?
___Tak, Lothric. – Jaką genezę ma to imię? Pasuje mu. Pasuje do ciebie. – W zasadzie nie widział powodu, dla którego nie miałby powiedzieć tych słów wprost do właściwego adresata. Widząc lekkość, pociągniętą znienacka żółtą kreską słonecznej farby na płótnie uzdrowicielskiego pyska, Kobalt przyjął odpryski radosnego barwnika we własne ślepia i błysnął nimi z rozbawieniem. – Jeśliby wszyscy ci przytakiwali, to rozmowy byłyby niczym więcej jak plewami na wietrze. Pasujecie do siebie z Lothriciem, o tak. – Nie potrzebował w tej chwili odkrywczości w swoim stwierdzeniu, lecz właśnie tej chwili oddechu i rozmowy nie jałowej, lecz zarazem na wpół zaledwie poważnej. Tą właśnie potrzebę ukoronował szorstki pysk muflona, różowy masyw bez skrupułów przekraczający granice przestrzeni osobistej, przerzucający mokre dywizjony śliny przez suchy bród kobaltowych łusek. Dowództwo skryte w ostojnym bunkrze niebieskiej czaszki rzuciło się do ekranów zmysłów z przerażeniem, by po chwili ogłosić gotowość do żartobliwej kontrofensywy. Korzystając z chwili kontaktu niebieski nos zderzył się zaczepnym taranem z bokiem mufloniego pyska a z nozdrzy buchnęły prędkie strużki chłodnych obłoczków. Kiedy żywiołak ognia musiał więc zmierzyć się z mroźną odpowiedzią Kobalta, kleryk mrugął z przyjacielską ironią wtenczas strzelając lekko gadzim językiem, po czym delikatnie potarł swoim pyskiem schłodzone pole rudej sierści na znak gotowości do podpisania traktatu o wzajemnej znajomości. Konkordat chłodu i ognia, zrodzony z wymiany uprzejmości, z opiekuńczym ambasadorstwem pokracznie niecodziennego uśmiechu pewnego Uzdrowiciela.

___– Umysł Smoczycy jest przepełniony historiami niezgłębionymi. – Przytaknął, nagle jakby zatapiając się w dryfie ciemniejszych wspomnień. – Historiami, których przebłyski dane mi było poznać, tymi niepoznanymi i skrzętnie skrytymi jak i tymi, których poznania wręcz się lękam. Nie wiem, co przeżyła, ale jestem przekonany, że wszystkich nas wychowanych pod barierą podobne doświadczenia z łatwością zredukowałyby do smoczej glizdy.– Tak, znajomość ze Smoczycą, nawet tak krótkotrwała mimo iż nietypowa, wystarczyła by wzbudzić pewną szczególną więź z tą żywa enigmą. – I niezmiernie żałuję, że najwyraźniej znów wyruszyła w swoją stronę. Gdziekolwiek by teraz nie była, raczej rychło jej nie zobaczymy. – Stwierdzenie skwitowane westchnięciem. Głębszym nawet, niż sam się tego spodziewał. Co tu wiele mówić, już przy ich pierwszym spotkaniu Lonusso zdołała jednocześnie wyrwać go z mokrych, duszących szponów wodnej śmierci i niemalże samej zająć jej tron. Zaiste, tajemnicza to była więź wiążąca amazonkę w kwiecie wieku z niezdarnym pisklakiem. Więź nie do odżałowania, gdy nieco tęsknie ciągnąc za nią po drugiej stronie odnajdywał teraz jeno luźny a osamotniony koniec. Niebieski łeb powędrował w zamyśleniu ku południu, ku rzekom, w których teraz wyobrażał sobie wolną. Nie Wolną lecz wolną właśnie. Zapomniał na chwilę o Darze, który tak nieświadomie zepchnął go w odmęty tych rwących prądów rozmyślań.
___~ Cóż… powodzenia Lonusso, gdziekolwiek nie zawędrujesz. Oczyść się w końcu i bądź szczęśliwa. Może, kiedyś… do zobaczenia. Libinez viiro. ~ Kobalt nie panował nad swoją maddarą, lecz fioletowy pazur wystukał na kamieniu w alfabecie, który dzielił z Lonusso tą krótką treść. I jakoś tak wbrew swojej bezwzględnej zwykle logice czuł, że jakoś jego stuknięcia sięgnęły celu. Suche zgrzytnięcia o obojętny kamień poniosły się w przestrzeń i utonęły we mgle. Może i je wyłowi, jak pisklaka z toni.

___I on musiał jednak spłynąć w końcu dalej swoją rzeką. Puszczenie prawicy Daru było więc jednocześnie pierwszym w jego życiu zamknięciem pewnego etapu życia, pogodzeniem się z faktami i ruszeniem dalej. Wciąż miał swoje niezapisane życie. Życie, które właśnie trafiało na długo wyczekiwany trakt. Dlatego też wraz z początkiem nauki jego umysł powrócił na właściwe sobie akordy ożywczego skupienia. Ta nauka była ponadto przedsionkiem jego przyszłości, obficie obrośniętym pnącą się majestatycznie niczym bluszcz wonią ziół, więc Kobalt skupił się szczególnie uważnie.
___Pierwsza część- opis torfowej gleby, była intrygującym początkiem. Kleryk czerpał pełnymi łapami z precyzji Darowych iluzji, angażując w proces poznawczy wszystkie zmysły. Język chował się wyłącznie po to, by oczyścić się z posmaku i zapachu jednej próbki i przygotować się na obiektywną ocenę następnej. Wystarczyło zbliżyć go do powierzchni, by wrażliwy zmysł węchu i smaku rozpoczął rozplątywanie kłębuszków torfowych woni. Od wszechogarniającej błotnistości szuwarowego torfu, przez paprotną obślizgłość mechowiska i suchą słodycz wrzosowisk aż po najbogatszą, faktycznie najżywszą próbkę przejściową. Skinął lekko swemu Mistrzowi na znak gotowości do dalszej części swej nauki.
___I oto pojawiły się przed nim dwie pierwsze rośliny. Kobalt oddał się jednocześnie analizie sensorycznej i uważnemu słuchaniu słów Uzdrowiciela, świadomość powagi tej wiedzy przydawała mu dodatkowych sił. Musiał doskonale poznać każdy aspekt wszystkich roślin leczących, by nie ryzykować najmniejszej pomyłki ani w ich zbiorze, ani przy ich wykorzystaniu. Górka pytań przeżywała narodziny godne szaleństwa grzybni po deszczu, lecz została skrupulatnie odsunięta, by odczekała do końca nauki. Najpierw niech Dar skończy swoją część wedle własnego zamysłu.
___Gdy Mistrz odwoływał iluzje lulka czarnego oraz kozłka lekarskiego, Kobalt akurat pocierał między szponami żywione maddarą nasiona lulka, które sam przed chwilą wybrał z równie nierzeczywistych, wciąż jednak doskonale realistycznych kieliszków. Starty proszek powędrował na język i uwolnił na nim smak swych urojonych olejków, gdy widmo rozpłynęło się w niebyt. Z chwilą pojawienia się następnych roślin uczeń wiedział z niezachwianą pewnością, że dwie pierwsze zostały zakonotowane bezbłędnie.
___Ach, melissa. Chyba już miał tą przyjemność. Kojący a lekki aromat oraz charakterystyczna zgrzebność roślinki teraz jednak została uzupełniona o świadomość, na ile przydatną jest ona rośliną. Proces tworzenia naparu również nie był zaskoczeniem. Co zabawne, tą sztukę przedstawił mu pewien parzący herbatę w morskich muszlach, analfabetyczny smoczy rolnik.
___Żywokost… nie, definitywnie Kobalt nie miał zamiaru usiłować wyrywać całej rośliny. Wiedział, że musi opanować zdolność precyzyjnego odcinania fragmentu korzenia tak, by nie pozbawić dawcy jego spokoju. O roślinę o tak cennych właściwościach i pięknym, charakterystycznym wyglądzie należało dbać.
___Chmiel- tutaj nie było nic do dodania. Kleryk upewnił się tylko w myślach dwukrotnie, czy dobrze zapamiętał proporcje dane przez Mistrza. Raz jeszcze skinął łbem, gdy tylko skończył skrupulatne badanie tych trzech roślin.

___– Pierwsze pytanie dotyczy kozłka. Rozumiem, że napar powinien być przygotowany dokładnie w chwili podania do wziewu, czyli należy wrzucić listki na wrzątek i od razu podać do wdychania? Po drugie- lulek czarny. Jakie proporcje wody do nasion są właściwe i jak orientacyjnie określić odpowiednią temperaturę wody? Ostatnia jak na razie otwarta kwestia dotyczy żywokostu. Czy wymieniłeś odmrożenia nie wspomniawszy o oparzeniach z konkretnego powodu? Dobrze, nim zapomnę to mam jeszcze jedno pytanie. Z jakich przyczyn czasem tak pozornie niewiele potrzeba, by osiągnąć rezultat? Nie spodziewałem się, że działanie tak wielu ziół będzie tak… intensywne, przyznaję. Czy i z innych dałoby się wyekstrahować substancje o podobnej mocy?– Kobalt owinął łapy ogonem w oczekiwaniu na odpowiedź. Łeb i spiralna końcówka ogona wykręcały wahadłowo-zębatkowy ruch w przypływie poważnego zamyślenia.

Licznik słów: 1369
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Przymknął ślepia udając, że nic nie widzi i nie interesuje go spotkanie dwóch młodych różnych gatunków. Co prawda, mogliby już przejść do nauki ale powstrzyma się ten ostatni raz i nie zwróci mu uwagi. Czekał cierpliwie, w końcu nie znali się i chcieli ten fakt zmienić. Lothric... męczący, ale dzięki temu iż inny tak Darowi potrzebny. Machał kitką ciesząc się z zapoznania się. W dodatku ktoś wyraził otwartą przychylność co do jego imienia! W końcu sam Yisheng mu je wybrał i...
-Lothric i Lorian to stara legenda o dwóch braciach którą opowiedział mi ojciec, a jemu jego ojciec. Dwaj smoczy władcy za barierą dzielący się obowiązkami, coś czego tu nie spotkamy chyba, że ktoś taki jak ty wyciągnie łapę.
powiedział i otworzył w końcu ślepia zerkając na Kobalta z wysoka. Sam też przecież nie był nie wiadomo jak stary, ale znał Ziemię i jej zwyczaje. To tak jakby spróbować nauczyć jabłoń rodzić wiśnie. Woda była jednak inna, wolniejsza od okowów innych stad. Kusząca.
-Dalszą część baśni opowiem ci jednak innym razem bo chyba nie po to się spotkaliśmy przypadkiem w tym miejscu.
dodał i odchrząknął. Muflon zaś podskoczył czując zimne powietrze na boku i zabeczał w proteście. Ogniki na jego grzbiecie urosły znacznie, pływające w jeziorach lawy poziome kreski źrenic zadrżały roziskrzone, zaś powietrze zafalowało wokół. Kobalt w ostatniej chwili zdążył podarować mu liźnięcie zanim skóra muflona nie stała się żywym ogniem. Tupnął racicą w ziemię po czym płomienie zmniejszyły się znów to wcześniejszej formy. Dar nie musiał chyba tłumaczyć iż jego kompan nie był fanem zimna, wody i innych przejawów przeciwstawności do jego żywiołu. Młodzik fuknął przymykając jedno ślepie i patrząc na kleryka wyniośle po czym uśmiechnął się lekko. Ach ta udawana ważność... Samiec przewrócił ślepiami.

Obserwował go uważnie widząc każdą drobną zmianę na pysku granatowego. Samica z głębin nie było tylko koleżanką, ale i nie matką. Zdawać się mogło, że brał za nią odpowiedzialność mimo wieku, tłumaczył, chciał pomóc i zrozumieć. Intrygujące podejście zwłaszcza tak młodego smoka. Cóż... na pewno będzie w przyszłości lepszym ojcem niż Dar. Nie komentował jego słów bo nie widział potrzeby by cokolwiek od siebie dodawać. Z resztą rozmowa mogła zejść niebezpiecznie blisko uczuć młodego... na tych Dar raczej średnio się znał. Od tego była Zaranna, tak ona znacznie lepiej rozumiała smocze "serce".

Nauka rozkręciła się na dobre, jemu jednak jeszcze nawet nie zaschło w gardle. Pierwszy raz miał okazję by przekazać drugiemu osobnikowi swoją wiedzę, w dodatku czuł, że Kobalt jej nie roztrwoni. Czekał cierpliwie, aż młody wybada wszystkie próbki które mu tworzył za pomocą magii. Zapach, sprężystość, smak... Dar dbał o każdy szczegół tworów, było to męczące ale czego nie robiło się dla nauki.
-Tak, im dłużej czekać będziesz z podaniem naparu do wziewania tym słabszy on będzie. I mówimy o proszku z liści kozłka, nie samych liściach.
uściślił i wyciągnął ze swej torby którą zawsze przy sobie starał się mieć, miskę z obsydianu i wodę w bukłaku. Nalał doń cieczy i zagotował ją za pomocą magii. Lothric patrzył na to z oburzeniem jednak nie mieli teraz czasu na patrzenie się na gotującą się wodę. Kiedy pojawiły się pierwsze bąble, a para intensywnie buchała ku górze Yisheng machnął nią w kierunku Kobaltu.
-Pewnie wielokrotnie widziałeś gotującą się wodę i czułeś jej parę. Ta para normalnie niosłaby ze sobą dobroczynny napar z kozłka, dlatego nie powinno się czekać z jego podaniem.
mówiąc to przestał dostarczać ciepła do miski i przeszedł gładko do następnej odpowiedzi.
-Do sproszkowanych nasion lulka czarnego dobieram podobne ilości wody. Zaczynam od trzech czwartych naczynia z wodą jeśli rana jest poważna, a kończę na pełnej misce w razie lżejszej rany, ale do tego nie ma ścisłej zasady. Co do temperatury.. jeśli twój jeżyk nie poparzy się od wody to znaczy, że jest dobra. Niech nie będzie chłodna, powinna ogrzać gardło smoka, ale nie poparzyć. Co do odmrożeń, a poparzeń to są to dwie różne rany na które użyć trzeba dwóch różnych ziół.
machnął łapą tworząc dwa zgrabne smocze uda unoszące się w powietrzu przed nimi. Oba miały kolor biały by lepiej pokazać co się z nimi dziać będzie. Łuski obu ud zaczęły się powoli zmieniać, jedne pokryły się szronem wyglądały tak jakby nic się im nie działo, drugie natomiast zaczęły powoli unosić się i zwijać, potem, topić. Szron wyglądał ładnie, ale w pewnym momencie pierwsze udo zaczęło czernieć w centrum i czerń zaczęła się rozszerzać. Łuski powoli zaczęły odpadać od ciała tworząc mozaikę żywo-czerwonej i czarnej otwartej rany. Drugie udo w tym samym czasie zaczęło sączyć z siebie osocze które niemal natychmiast gotowało się i parowało, łuski albo odpadły albo stopiły się z ciałem. Powstały spore pęcherze, niektóre wybuchły krwią.
-Dwie różne rany, dwa rodzaje ziół.
i po tych słowach oba uda zniknęły.
-Zioła mają olbrzymi potencjał Kobalcie dlatego sam zostałem Zielarzem stada. Mogłem iść ścieżką konsyliarza, ale wolę skupiać się na właściwościach ziół. Z resztą dzięki nim mogę teraz wytwarzać różne susze do fajek. Wracając jednak do leczniczych ziół. Myślę, że moglibyśmy to uczynić, nie wiedzę powodu czemu nie.
Wzruszył lekko barkami, a mówiąc o fajkach... wyciągnął właśnie jedną z torby i zaczął nasypywać do środka mieszanki.
-Żywokost oraz melisa o których rozmawialiśmy lubią również glebę leśną do której przejdziemy w tej chwili. Do gleb leśnych wliczają się niektóre gleby torfowe, więc chyba rozumiesz już obecność tych dwóch ziół w puszczach. Szukaj ich bliżej terenów podmokłych, jezior, ale nie rzek. Innymi typami gleb rozprzestrzenionych po naszych ziemiach są czarnoziemy, najbogatsze w składniki odżywcze, wchodząc do boru sosnowego najpewniej chodzić będziesz po glebach bielicowych dość ubogich jeśli mowa o skrajnościach. Litosole spotkasz w górach od muraw i kosodrzewiny po regiel górny, te płytkie gleby posiadać będą bardzo niewiele ziół. Rędziny, mady, rankery... Mady spotkasz przy wodach płynących które często niszczą okoliczne obszary roślinne, lasy łęgowe to coś co trudno przeoczyć. Rędzinę powstałą ze skał węglowych spotkasz wy wysokich lasach z kolei rankery spotkasz w podobnych okolicach co litosole. Nie będziemy jednak wnikać w te ostatnie ponieważ niewiele naszych ziół rośne w górach.
mówiąc to wszystko, a nawet nieco więcej pokazywał młodemu każdy przekrój gleby. Pozwał dotknąć go oraz polizać jeśli taka była jego wola.
-W górach znajdziesz jednak rośliny z tej samej rodziny co te których używać będziesz w leczeniu, może więc kiedyś uda nam się wytworzyć z nich jakąś leczniczą substancję. Te które ja znalazłem to żywokost sercowaty, babka górska, babka wężowa i macierzanka nadobna. Jest ich tam wiele więcej, ale nie chcę ci wszystkich przytaczać.
odchrząknął i machnął łapą niwelując obraz gleb i roślinek których Kobalt chyba widzieć nie powinien podczas nauki o ziołach. Dlaczego jednak miał nie poszerzać jego horyzontów? Być może kiedyś jeden albo drugi znajdzie dla tych roślin jakieś zastosowanie.
-W lesie znajdziesz więc poza wspominanym żywokostem i melisą również jałowiec. Wśród jego zielonych igiełek zbierać będziesz tylko dojrzałe owoce. Teraz najciekawsza część tego zioła. Nie musisz poddawać go żadnej obróbce cieplnej ani mechanicznej, wystarczy ujął w łapy odpowiednią ich ilość i podać smokowi który odniósł jakieś złamanie. Jałowiec przyspiesza zrastanie się kości i jest ziołem które musisz zawsze podać więcej niż dwie sztuki, ale nie więcej niż pięć. Słodki w smaku, możesz skosztować i tak nie zapełni ci żołądka ani nie zatruje skoro to magia. Następnym ziołem jest jemioła, dla większość stworzeń trująca, pasożyt leśny. Rośnie w kulach na pewno widziałeś, pożywia się sokami ożywczymi drzew, ale my potrafimy zrobić z niej użytek. Zbierasz liści, następnie je suszysz by z takich stworzyć silny napar. Rozpoznasz po mocnym aromacie. Wody musi być jednak na tyle by wywar stał się bardzo gęsty, trochę jak miód lejący się z pszczelego domostwa. Taką jemiołę z naczynia musisz podzielić sobie na cztery części. Trzy części podajesz smokowi do wypicia i patrzysz jak męczy się z gęstwiną, pamiętaj musi wypić to co mu dałeś... a ostatnią czwartą część nakładasz na silnie krwawiące rany. Temperatura taka by nie poparzyć pyska, a na ranę lepiej chłodna ale tego chyba mówić ci nie muszę. Muchomory rosną tylko podczas deszczowych dni i tylko wtedy możesz je w lesie znaleźć. Zbierasz czerwony kapelusz i podajesz smokowi do spożycia. Uprzedź jednak najpierw pacjenta, że musi dokładnie przeżuć roślinę... niezbyt łatwe z naszym uzębieniem, ale trzeba chociaż spróbować. Nie ma sensu rozcierać kapelusza w naczyniu bo wytracisz większość substancji. Po odpoczynku ktoś kto cierpiał na postępującą infekcję, zatrucie jadem bądź toksyną powinien poczuć się lepiej. Orzech włoski rośnie na drzewach, ciebie interesują tylko skorupki, tak te brązowe. Jak widzisz normalnie są pokryte zieloną skórką kiedy rosną jeszcze na drzewie. Dojrzałe spadają jednak i odsłaniają przed nami brązową pomarszczoną i niezwykle twardą skorupę z orzechem w środku. Orzech możesz zjeść jest cierpki lecz smaczny, skorupka koniecznie ususz. Działają świetnie na infekcje bakteryjne i grzybice. Suchą skorupkę musisz sproszkować, czujesz ten mocny zapach? Dodajesz nieco wody i trzesz aż stworzysz maść, taką własnie maź możesz nałożyć na smoczą skórę czy łuski tam gdzie nastąpił wysięg choroby. Maść musi wyschnąć więc nie pozwól by smok wstał sobie i polazł pływać czy siedzieć w deszczu. Drugim zastosowaniem orzecha jest stworzenie naparu do wdychania na drogi oddechowe podczas choroby. Taki napar musisz bardzo długo, wielokrotnie gotować, radzę ci więc zawsze zaczynać od orzecha kiedy dobierasz zioła dla chorego. Przecedzasz napar i otrzymawszy płynny syrop możesz dać do wypicia, nie tylko oczyszcza drogi oddechowe, ale zmusza smoka do odkrztuszania. Topola czarna to strzeliste drzewo które wielokrotnie nas przerasta. Lubi rosnąć samotnie jak i w grupach, a wiosną pokrywa okolicę białych puchem by się rozmnożyć. Ciebie interesują jednak nie puch, ani nie liście, a kora. Musisz umiejętnie zdjąć ją prosto z drzewa. Polecam regenerację takiego miejsca za pomocą naszej maddary by drzewo szybciej doszło do siebie. Mając już korę trzeba ją wielokrotnie gotować jak orzecha, zimniejszy ci się tym samym dawka ją podasz pacjentowi, ale nie daj się zmylić. Topola silnie obniża temperaturę dlatego jest dobra przy gorączce, nie możesz podać jej za dużo nawet przy tak małej ilości jaką otrzymasz. Poza byciem dobrym środkiem na gorączkę możesz podać ją też przy potrzebie płukanki. Wypłukuje skutecznie wszelkie zakażenia z organizmu.
zatrzymał się na moment w swoich opisach i tworzeniu nowych ziół. Chciał by Kobalt wszystko ułożył sobie we łbie. Dar nie spieszył się podczas tłumaczenia i opisów, ale drobna przerwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła zwłaszcza, że byli ledwo w połowie. Buchnął fajką roztaczają wokół aurę melisy, orzecha i tytoniu. Ułożył się wygodniej na ziemi i znów machnął łapą by powietrze między nimi oczyściło się z powstałych do tej pory roślin.
-Dziurawiec pospolity, hypericum perforatum to roślina po którą będziesz sięgał bardzo często zwłaszcza jeśli kolejki w twojej grocie cierpieć będą z powodu wszelakich bóli. Dziurawiec jest jednym z najmocniejszych ziół na ból. Zbierasz jedynie żółte kwiaty, im świeższe tym lepsze bo to z nich robisz potem napar. Do gotującej się wody wrzucasz płatki i dalej im nieco czasu by nabrały mocy, potem podajesz smokowi i patrzysz ile wypił. Możesz też na początku odlać mniej niż połowę napoju i podać to co zostało. Czemu? Jeśli nie chcesz by komuś sczerniały i poodpadały łuski to lepiej zrób jak mówię. Dziurawiec to nie zabawa. Kalina jak widzisz jest średniej wielkości drzewem pokrytym drobnymi liśćmi i czerwonymi owocami bliżej pory Liściastych Dywanów, oczywiście możesz je też zebrać o innych porach, ale będzie ci trudniej. Lecznicze części rośliny to właśnie owoce, ale i korzeń. Jak w przypadku żywokostu uważaj podczas zbierania korzonków by nie zabić rośliny. Czerwonych owoców kaliny używać będziesz na czarny kaszel, paskudna choroba która rozwinięta jest śmiertelna oraz w przypadku krwotoków wewnętrznych. Korzonki zaś weźmiesz na nerwicę. Jak przygotować obie części rośliny? Stosunkowo podobnie jak nie tak samo chociaż owoce staną się gotowe szybciej niż korzeń. Wrzucasz niezależnie którą cześć potrzebujesz do gotującej się wody i gotujesz aż stanie się gęsty, dopiero taki podajesz po wystygnięciu do picia. Ślaz jest niezwykle ważną rośliną jeśli przychodzi nam do leczenia ran zadanych magią, kwiat jak widzisz ma rozłożyste liście i to właśnie na nich ci zależy. Ucierasz je nie ważne czy w łapach czy w naczyniu i nakładasz na ranę smoka. Jeśli uznasz jednak, że syrop lepiej pokryje ranę możesz długo gotować liście aż takowy otrzymasz, świetnie pomaga w przypadku powikłań po starych ranach. Ślaz dobrze działa razem w nawłocią pospolitą i nic nie stoi na przeszkodzie byś utarł takowe liście razem, nie gotuj ich jednak razem bo wtedy obie właściwości się wytracą. Hmm no i działanie ślazu, bo poza tym że wypłukuje obcą maddarę z ciała smoka, bo musisz wiedzieć iż po atakach takowa w nas zostaje w szczątkowej formie... to również na dłuższą chwilę niweluje działanie maddary w ogóle dlatego nie spiesz się z leczeniem maddarą zaraz po użyciu ślazu. Dobrze działa również jak wstęp do leczenia wszelakich ran. To chyba tyle jeśli chodzi o leśne rośliny. Czy masz jakieś pytania?
Machnął leniwie ogonem spoglądając cierpliwie na ucznia. Sporo tego wszystkiego wyszło, ciekawe jak podejdzie do tego sam Kobalt.

Licznik słów: 2123
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
___Lekki tik objął skrzydła, ogon i łeb niebieskołuskiego na sugestię Uzdrowiciela o wyciąganiu łapy po władzę. To było niedorzeczne, choć starszy smok miał rację w jednym: Kobalta poniekąd dziwiło, że każde stado kierowane jest przez jednego tylko Przywódcę. – Tak, faktycznie nie po to się spotkaliśmy. – Odpowiedział już lekkim syknięciem ich mowy. Fakt, że Dar postanowił podzielić się z nim historią przekazywaną w swojej rodzinie miał być zapewne przypochlebiający, w pewnym sensie. Z resztą- faktycznie skracał pomiędzy nimi dystans. Tylko… po co? Jaką rolę widzisz w tym dla siebie, Uzdrowicielu Ziemi? A dla mnie, w tej swojej wizji? Młody niebieskołuski Lorian, marionetka i prawa łapa Dara-Lothrica? Jedno lekkie kiwnięcie łbem: przebiegły zielonołuski z pewnością był doskonale świadomy, na jakie szlaki skieruje rozmyślania młodego. Czyżby właśnie spokojnie sondował sobie jego reakcję na te słowa? Nie, Kobalta niezbyt interesowała władza.

___Natomiast bardzo sobie cenił brak odpowiedzi Dara na słowa o Lonusso. Powiedział Uzdrowicielowi tyle, ile sobie życzył a sam o uczuciach nie miał zamiaru rozmawiać, dlatego też pozostawienie tematu w spokoju było błogosławieństwem. Dar nieumyślnie wpędził go w takie rozmyślania, skoro już jednak się stamtąd wynurzył, to mogą przejść do kwestii poważniejszych- niebieskołuski może i nie był takim cynikiem życiowym jak swój Mistrz (przynajmniej obecnie), ale też trzymał zwykle swoje emocje na sztywnej wodzy logiki. „Rozmowy sercowe” przeprowadza się samemu w zaciszu własnego umysłu. Kropka.

___Doskonale, że spytał o lulka. Wyjaśnienie Uzdrowiciela dostarczyło mu zapewne bardzo istotnej, ogólnej informacji o ziołolecznictwie. – Rozumiem, liczy się nie tylko dawka, ale i stężenie naparu. Im mniej wody wykorzystam do tej samej dawki roślin, tym silniejsze będzie działanie naparu, zatem w tym cięższym przypadku go stosuję. Podejrzewam, że lepiej unikać podawania mocno stężonych leków młodszym organizmom, czy może już nadinterpretuję?
___Skinął tylko łbem na ukazany mu sens wziewnego naparu. Szczerze powiedziawszy, gdy Dar pokazywał mu jak paruje woda, to bardziej ocenił szybkość zagotowania wody maddarą i ilość wytworzonej w tym procesie pary a także samo naczynie, niż oglądanie, jak wrze woda. Ba, parę księżyców temu wykorzystał podgrzaną wodę do strzelania drewnianymi kulkami ze wzmocnionych trzcinowych rurek, więc o powstawaniu i zachowaniu pary wodnej trochę wiedział. Podobnie jak jego udo, na którym do dziś widniał pod łuskami siniak od niefortunnego przypadku z tą „plującą rurką”.
___W zamian uwaga o określaniu temperatury „na język” była konkretna. Mimo, że metoda wydawała się brutalnie niedokładna, to najwyraźniej działała. Próbki ran od odmrożeń oraz oparzeń… tak, to było istotne. Co prawda uczyli się o ziołach, lecz czemu by nie skorzystać z okazji? Gdy obie rany ukończyły swój proces powstawania, Kobalt sięgnął łapą do ud i rozciął ostrym szponem obie rany wzdłuż, by przyjrzeć się ich strukturze w głąb ciała, odchylając zewnętrzne warstwy. Iluzje Uzdrowiciela były z pewnością godne zaufania, przy okazji były sterylne, co dawało świetną sposobność na określenie, jak głęboko w mięso smocze wrzynają się obrażenia tego typu, zatem i na ile głęboko działać może (lub powinna) maść z żywokostu.
___Dosłowne lizanie gleby byłoby głupim pomysłem, gdyż pozostawiałoby na języku zbyt długi posmak i zaburzało ocenę następnych. Zamiast tego badał strukturę, szczególnie ilość dostrzegalnego „życia” w glebie oraz jej chłonność i porowatość, poza tym tylko smakował powietrze blisko próbki. Tyle wystarczało smoczym zmysłom węchu i smaku. Wbił pazury parę razy przed siebie w ziemię, wycinając klockowatą grudkę prawdziwej gleby z Dzikiej Puszczy. Zbliżył go i porównał z próbkami czarnoziemu, bielicówki oraz madu. Wypadała pomiędzy, na co Kobalt skrzywł się lekko. – Te próbki są bardzo wyidealizowane. Choć… nie. – Grymas odpłynął. – Nie, rozumiem dlaczego. Te rośliny odmienne od zwykle stosowanych: dziękuję za ich pokazanie. Choćby i po to, by uniknąć pomyłki, jeśli nigdy nie ukażą własnych użytecznych właściwości.
___Kleryk wyciągnął szyję w bok i przeczyścił język i zatoki z resztek doznań w przygotowaniu na następną porcję ziół. Gdyby wychował się w innej kulturze, zapewne kwalifikowałby się na kipera herbacianego. Jałowiec: prosty w użyciu, łatwy w zapamiętaniu, zarazem niezwykle przydatny. Szczęście, że żywokost rośnie też w lasach, zapewne oszczędzi mu to niejednokrotnie ganiania przez pół terenów Wody za jednym korzonkiem. Ciężko też o bardziej charakterystyczną roślinę od jemioły, poza tym rany krwawią zapewne w większości przypadków, więc jej działanie nadaje jej z definicji wysoki priorytet na liście ziół do zebrania. Wizja podawania gorzkiego naparu Goryczy Losu niosła też ze sobą zbyt piękny ładunek ironicznego kalamburu, by jej nie zrealizować przy pierwszej lepszej okazji… ale ale, powagi.
___Muchomora obejrzał i obwąchał sobie dobrze. Już parę razy oglądał różne grzyby i niektóre były do siebie nazbyt podobne, choć ewidentnie należały do różnych gatunków. Czerwone kapelusze tak charakterystyczne jak ten widział co prawda tylko w jednej odmianie, ale lepiej mieć pewność co się zbiera niż trupa w jaskini. Z drugiej strony… miałby z takiego jednego szczęściarza smoczą tkankę do spreparowania i do badań… dość! Co za nierozgarnięta wyobraźnia. Skup się lepiej na orzechach. Proszę, jakie przydatne, aż dwa zastosowania. I dwie metody przygotowania, na szczęście mało udziwnione. Topola również jawi się jako istotna, mimo swojej sytuacyjności. Skinął łbem Darowi: niech się nie martwi, jego uczeń nie miał zamiaru pozostawiać zdrowotnych roślin samym sobie, okorowanym i bez opieki.
___Nie zmarnował chwili przerwy danej mu przez nauczyciela- choć wiedza o ziołach nie była szczególnie wymagająca intelektualnie, to w zamian wymagała dokładności, co przyprawiało młodego o milczenie i skupienie. Sięgnął po grudkę jasnego, miękkiego wapienia leżącą na ziemi i na jednym z głazów leżących nieopodal zaczął tworzyć symboliczne grafy przedstawiające dotychczas poznane zioła, ich metody obróbki oraz zastosowania. Wiedząc teraz, że pojawiające się w tej okolicy posągi smoków są raczej niegroźne, po prostu olewał osaczające go twory. No, jeden wybitnie namolny dostał kredą po ryju na zakończenie, kiedy graf był już gotowy. Kobalt odsunął się lekko od swego szkicu i przyjrzał mu się dokładnie, precyzyjnie wertując w kiwającym się łbie świeżo zdobytą wiedzę; fakt po fakcie, zależność po zależności. Jedno, głębsze i zadowolone kiwnięcie: dotychczas wszystko się zgadzało, tego był pewny. Zostawił wolne miejsce do uzupełnienia schematu i wrócił do Mistrza. W przeciwieństwie do niego niebieskołuski nie uwalił się na murawie, lecz pozostał na łapach.
___No dobrze… poza poznaniem wyglądu nowych roślin oraz zaleceń pokroju dawkowania i skutków ubocznych przedawkowania, raczej niczym nie zaskoczył go ani hypericum perforatum, ani kalina ani ślaz. Informacja o dobrej współpracy tego ostatniego z nawłocią pospolitą (która najwyraźniej była rośliną równinną, ponieważ był absolutnie przekonany, że ta roślina jeszcze nie została mu przedstawiona) oraz warunkach tej współpracy była bez wątpienia przydatna.
___– Daj mi krótką chwilę, proszę. – Ponownie sięgnął po jasny wapień i uzupełnił swój schemat na głazie. Przy okazji obejrzał go od nowa. Kiedy obracał się pyskiem do Daru, w ślepiach pływała pewność siebie. Dojrzała, nie szczeniacka bynajmniej. – Dwa pytania. Płukanka z topoli: mówimy tu o płukance zewnętrznej czy wewnętrznej? Czy może dotyczy ten termin zarówno przepłukania rany, jak i organizmu od środka… jakkolwiek nie miałoby to drugie być przeprowadzone. Drugie to pytanie czysto teoretyczne: wiesz, dlaczego należy odlać część naparu z dziurawca, by uniknąć wypadania łusek? Ściślej: dlaczego nie wystarczy zaparzyć naparu z mniejszej liczby płatków? To sprawka obecności w roślinie jakichś dodatkowych substancji, które zbierają się w górnej warstwie płynu po przyrządzeniu?

Licznik słów: 1168
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Zaciągnął się fajką przymykając nieznacznie ślepia kiedy to Kobalt dumał nad jego słowami. Chociaż dumał było tu zbyt wygórowanym słowem. Widział jak przyjmuje informacje niczym huba na drzewie jego sok, po czym kataloguje je i idzie dalej. Te słowa która jednak wywołały w nim pewien zgrzyt pływały na powierzchni wodnistej wiedzy jak tłuszcz niedźwiedzia.
-Masz częściowo rację, na ogół zawsze dostosowujemy dawkę ziół do powagi rany, czasem tylko do wieku ponieważ zioła są nadal tylko roślinami. Ich działanie jest zbawienne, ale to maddara odgrywa pierwszy głos.
powiedział spokojnie wypuszczając szary dym przez nozdrza. Logicznym byłoby podawanie lżejszego wywaru komuś młodemu, ale młode smoki na ogół nie chorowały. Chyba, że mowa była o ranach, fakt wtedy trzeba było być ostrożnym.
-Wybacz za niedociągnięcia. Następnym razem dodam robaczki i szczątki roślin.
rzucił kwaśno szczerząc kły na swojego ucznia. Nie był zły czy urażony, nie warczał, doprawdy na stwierdzanie faktów nie można było się przecież obrażać niczym pisklak.
Obserwował kątem oka jak granatowołouski sporządza na kamieniu swoje zapiski. Inny kamień świsnął z kolei w stronę smoczego gościa który postanowił pojawić się między nimi. Ech męczące miejsce jeśli ktoś chciał się skupić na czymś innym niż badanie natury znikających głazów.
-Topolę podajemy do pyska, jej dobroczynne składniki pomagają w walce z sepsą. Wypłukanie samej rany nic by ci nie dało bo mówimy o zakażeniu organizmu czyli krwi. Najlepiej byłoby wprowadzić topolę dożylnie... ale nad tym trzeba jeszcze popracować.
powiedział poważnie z naciskiem na "trzeba popracować" żeby przypadkiem Kobalt już teraz nie pobiegł i nie zaczął dziurawić smoczych tętnic. Pragnienie wiedzy robiło z niektórych smoków szaleńców czyż nie?
Skinął łbem na drugą serię pytań.
-Składniki dziurawca niestety mają dwojakie działanie i nie jesteśmy jeszcze w stanie wyekstraktować tych złych by zostały same zbawienne. Gdybyś zrobił mniej naparu nie zadziałałby wcale, a mnie wygodniej ulać gotowego leku niż pilnować czy nieodpowiedzialny dureń przypadkiem nie wypije całości.
westchnął spokojnie.
-Co do gleb występujących pod równinami musielibyśmy poświęcić temu trzy razy więcej czasu niż podczas opisywania ich dla systemu leśnego. Powiem wiem w skrócie, że jej natura jest dwoista jak chyba w każdym przypadku. Może być bielicowa i niezwykle płytka, również i taka która wypycha wapień ku górze wtedy na takich terenach spotkasz jedynie kępy traw i nic poza tym. Czarnoziemy które już widziałeś również występują pod równinami i to na nich znajdziesz sporo ziół i innych roślin o większych wymaganiach bytowych. Tereny zalewowe będą miały wytrzymałe rośliny z kolei te z małym dostępem do wody stojącej, płynącej bądź gruntowej często będą zwykłym pastwiskiem dla krów i koni.
mówiąc to nie trudził się tym razem z pokazaniem przekroju gleb bo większość i tak już mu pokazał. Ziemie Wody z pewnością będą miały urozmaicone florę.
-Przechodząc do istotnych ziół równin jest kilka takich o których już ci wspomniałem przy okazji lasu i mokradeł. Na równinach znajdziesz rosnący na mokradłach chmiel zwyczajny, z kolei z okazów leśnych które zobaczysz i na równinie będą to ślaz dziki, kalina i dziurawiec pospolity. Zobaczymy jednak jak długo te gatunki będą występować w obu typach krajobrazu bo ten ciągle się zmienia.
zmarszczył lekko brwi kiedy skalny smok pojawił się mu tak blisko łap, że niemal wytrącił fajkę. Wypuścił dym i wsunął ją do pyska kontynuując ostatnią część nauki o ziołach.
-Przed sobą masz teraz babkę lancetowatą jak widzisz składa się głównie z liści rosnących przy ziemi i nagich gałązek z pręcikami u góry. Ty zbierać będziesz liści rosnące najbliżej tego długiego kłącza bo te będą najmłodsze. Pamiętaj również iż musza być na tyle dorosłe w swej młodości by zawierały dużo dobroczynnego soku w środku. Po babkę będziesz sięgał chyba najczęściej ze wszystkich ziół, jest powszechna w występowaniu i działa dobrze jako wstępny opatrunek na rany wszelakiego typu. Jeśli widzisz rozdarcie łuski czy skóry, na pewno babka temu nie zaszkodzi, tamuje krwawienia, zapobiega infekcji i zakażeniom trzeba jedynie zgnieść delikatnie liście by puściły soki. Zioło działa jednak niezwykle krótko więc po garści przesypanego piachu traci swoją moc (garść piachu czyli 10min nie chciałam wrzucać tu przedziałów czasowych). Imbir jak widać jest leczniczym korzeniem i ciężko go zdobyć jak z resztą wszelkie korzonki. Wyczarowałem ci roślinę całą byś wiedział czego szukać jeśli używać będziesz wzroku nie nosa. Imbiru używamy tylko do płukania gardła. Korzeń najpierw musisz sparzyć pod wodą, następnie ścierasz go do miski, zalewasz i gotujesz aż uzyskasz aromatyczny napar. Jest bardzo mocny w smaku i ja osobiście takim go podaję. Jeśli jednak szkoda ci smoków które leczysz bądź są młode i mają wybrzydzać... możesz dodać do naparu nieco miodu dla osłody. Pamiętaj by podawać wszystko w temperaturze powietrza skoro ma być stosowane do płukania gardła. Jeśli smok nieco przełknie nic się nie stanie. Lawendę znajdziesz szybko po samym zapachu, rośnie w większych skupiskach i jak widzisz ma charakterystyczne kwiaty. Zrywać musisz nie je, a gałązki porośnięte dużą ilością zdrowych i nienadgryzionych przez owady listków. Pamiętasz zapewne naszą rozmowę o smokach młodych i mniejszym stężeniu leków, otóż w przypadku lawendy podajesz młodemu samą gałązkę. Musisz jednak pilnować by żuł ją przez czas dwóch smoczych pięści wypełnionych wysypującym się ciurkiem piaskiem (20min). Męczące zadanie... dlatego wolę starsze smoki którym podaje się napar. Wydaje mi się, że bez przeszkód mógłbyś podać go i młodym. Gałązkę wrzucasz do gotującej się wody, czekasz aż napar nabierze mocy i podajesz do wypicia. Lawenda ma kilka różnych działań, po pierwsze możesz ją dać w przypadku grzybicy czy zapalenia, głównie jednak daje się ją uspokajająco. Działa również niezwykle dobrze gdy masz do czynienia ze spanikowanym smokiem. Tylko musi ci się udać ją podać. Lubczyk to delikatna roślina która nadaje się w przypadku skomplikowanych ran do których ciężko dotrzeć łapami. Robisz z niego napar i najpierw dajesz smokowi do wdychania, dopiero później gdy ostygnie może go wypić do dna. Lubczyk łagodzi ranki jakie powstały podczas zapalenia czy czarnego kaszlu, ale pomaga też przy poważniejszych zranieniach. Zbierasz tylko listki rosnące przy ziemi tylko jak zwykle, powinny być całe i zdrowe. Macierzanka bardziej wije się po ziemi niż rośnie w górę i właśnie te obficie ulistnione gałązki zbierać musisz. Podawanie nie jest skomplikowane, miażdżysz całą gałązkę, a następnie nakładasz na miejsce które tego wymaga. Grunt to wiedzieć by listków nie ucierać, a zgnieść... macierzankę użyjesz na owrzodzenia, pęcherze wywołane ogniem czy gorącą parą oraz na zakażenia i rany które ciężko będą się goić. Nawłoć pospolita o której już słyszałeś to kolejne dość popularne podczas leczenia ran zioło. Działa dobrze w połączeniu ze ślazem, ale i z babką lancetowatą. Odkaża i utrzymuje ranę w dobrym stanie dłużej niż babka, ale jej działanie jest nieco słabsze. Zgniatasz listki i tyle, jeśli jednak chcesz podać nawłoć komuś kto cierpi na ból łba wtedy wrzucasz zioło do gotującej się wody i robisz napar. Kolejna roślina do której możesz dodać nieco miodu dla smaku, jeśli chcesz. Jeśli chodzi o zbiory to interesują cię tylko soczyste listki. Ostróżeczka polna to kwiat i właśnie je powinieneś kolekcjonować, kwiaty o dużych płatkach. Zioło to działa dobrze na miejsca do których trzeba delikatnej łapy czyli na ślepia i na rany podbrzusza, genitaliów i tym podobne. Łagodne działanie sprawia, że zazwyczaj nie piecze. Płatki musisz sparzyć i zaczekać aż ostygną przed nałożeniem na rany lub oczy. Następnie już tylko czekasz aż wyschną i same odpadną. Rumianek to również kwiat i tu też będziesz zbierał właśnie je, nie tylko płatki, ale całą główkę kwiatu. Na zapalenie rogówki robisz okład ze sparzonych płatków, płatki nadadzą się również na inne miejsce które trawione jest zapaleniem. Opary do wdychania oraz napar do wypicia podajesz na czarny kaszel, ewentualnie jeśli smoka trawi jakieś zapalenie. Jeśli nie potrzeba by smok oczyszczał sobie drogi oddechowe nie musisz robić inhalacji wystarczy napar do wypicia. Tasznik pospolity już widzisz jak wygląda i musisz dokopać się do korzonka. Podajesz go przy bardzo bolesnych ranach, a że to uczucie jest dość subiektywne nie zaszkodzi podawać go zawsze gdy widzisz zmarszczki bólu na pysku smoka. Parzysz korzeń, kroisz na wygodne talarki bądź wzdłuż, lekko uciskasz by puściły soki i kładziesz na otwartych ranach.
Dar zaciągnął się mocniej swoją fajką przymykając ślepia. Żywiołak natomiast wstał i zaczął dreptać po okolicy szukając szczęścia w okolicznych krzewach. Przecież mógł znaleźć jakiś minerał czyż nie?
-Na razie więcej na temat ziół nie jestem w stanie ci przekazać. Wyrusz na wyprawę i zbierz zioła, najlepiej minimum trzy rodzaje z trzech różnych regionów. Masz jeszcze jakieś pytania?

/Wiedza I (zioła)
bo wiem że nie chcesz II (:

Licznik słów: 1384
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej