OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wiedział, że łatwo nie będzie i prawdopodobnie nie otrzymają od razu odpowiedzi. Ale duszek? Z pewnością zajmie im długo, nim wyciągną z niego cokolwiek interesującego. O ile jest to w ogóle możliwe. Nie miał pojęcia z kim dokładnie rozmawiają, ale jasne było to, że ta istota nie chciała im pomóc. Zdawało się, że duszek nie ma o niczym pojęcia... ale Nurt mu nie wierzył.Przez cały czas ze spokojem przesiadywał na swoim, nie odzywał się. Czekał aż każdy z pozostałych przywódców się wypowie i nie będą mieli już nic do dodania. Wątpił, że w tym momencie da im cokolwiek grzeczne proszenie istoty, by ta udzieliła im wskazówek. Jego zdaniem... nie tędy była droga. Trzeba było użyć sprytu, a nie brać go na litość.
– Daruj to sobie. – Rzucił znudzony do Duszka. – Dobrze wiem, że posiadasz większą wiedzę niż tą, z którą się z nami dzielisz. – Nie mogli sobie pozwolić na to, by ta tajemnicza istota na każde ich pytanie odpowiadała "nie wiem, o co wam chodzi", albo rzucała radami, które nie mają w tym momencie żadnego zastosowania. Im dłużej zwlekają, tym dalej oddalają się osoby odpowiedzialne za porwanie Zmierzchu Gwiazd.
– Jak zapewne już wiesz... Zmierzch była dość ważną smoczycą. Została porwana, nie wiemy przez kogo, ale jedno jest pewne.... nie wziął jej na miłe spotkanie i z pewnością ma złe zamiary. Wiem, że wiesz więcej niż mówisz. Potrzebujemy czegokolwiek. Jeśli zawiedziemy... złe osoby mogą wyrządzić nam wszystkim jeszcze więcej krzywd. Dlatego więc skupić się musimy na podążeniu śladem tej jednej smoczycy. – Przerwał na chwilę. – Bylibyśmy wdzięczni za pomoc. – Nie był mistrzem we władaniu maddarą, ale miał w życiu już dużo okazji do tworzenia przeróżnych iluzji. Niegdyś całkiem nieźle działało to na krasnoludy, dlatego też zawsze wychodził z założenia, że jak z nimi się udało, to uda się z każdym.
Przed nim więc pojawiła się stojąca podobizna Zmierzchu Gwiazd. Jakoś tak... o połowę mniejsza niż oryginał, nie chciał przesadzać i zbytnio się nadwyrężać. W swym wyglądzie oczywistym było, że miała w jak najdokładniejszy sposób przypominać prorokinię. Oczywiście nie mogło się to równać prawdziwej smoczycy, czarodziejem nie był, ale powinno wyjść to dosyć dobrze. Tchnął maddarę w swój twór.