Powstanie Magii

Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19042
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Jest to legenda, a jak wiele legend, otoczona jest warstwami przekręceń, niedopowiedzeń, wyolbrzymień i metafor. Niemniej, jak wszystkie historie, zawiera w sobie ziarnko prawdy.



Fioletowa smoczyca, córka Immanora, Naranlea, długo przebywała na ziemi. Nie przepadała za polowaniem, tym bardziej starała się nie walczyć. Młodziutka smoczyca lubiła za to przebywać wśród natury. Znała większość ziół, kwiatów. Mimo rangi wojownika tak naprawdę zaledwie parę razy się pojedynkowała. Była, jak widać, smoczycą pokojową.

Podanie mówi, że gdy głód zajrzał w oczy jej małemu stadku, postanowiła się przełamać i pójść na polowanie. Długo chodziła po lesie i czaiła się. Wreszcie, gdy znalazła się na skraju polany, zauważyła kilka saren. Młode jeszcze, dość małe, ale Naranlea wiedziała, że teraz potrzebują każdego kawałka mięsa.

Fioletowa zaczęła się skradać. Powoli, pod wiatr, tak jak jej uczono. Przesuwała się wśród wysokiej trawy, starając się ukryć każdy centymetr odróżniającej się kolorem od otoczenia skóry. Obserwowała jednocześnie reakcję potencjalnych ofiar.

Gdy była już bardzo blisko, a żadna sarna nie reagowała, zebrała się w sobie i skoczyła, uświadamiając sobie jednocześnie, jak bardzo nie cierpi zabijać. Było jednak za późno- smoczyca wylądowała prosto na sarnie, przyduszając. Naranlea szybko przecięła pazurami jej tętnicę, chcąc skrócić cierpienie. Reszta już zdążyła uciec, widząc potwora.

Fioletowa oceniała wielkość sarny, gdy usłyszała jakiś szmer. Odwróciła się, a tuż za nią stał niedźwiedź. Podczas gdy ona była zajęta, on podkradł się niepostrzeżenie, a teraz patrzył na nią groźnie wielkimi, bursztynowymi oczami.

Naranlea powstrzymała krzyk. Chciała się rzucić do ucieczki, uświadamiając sobie, że nie umie walczyć; zawsze, podczas najbłahszego nawet pojedynku, przegrywała.

Przeciwnik jednak już zaszarżował i przewrócił ją, omal nie przygniatając. Smoczyca próbowała się bronić, ale niedźwiedź ustawił się tak, by nie mogła go dosięgnąć żadna łapa atakującej ofiary. Dodatkowo przyduszał ją przednimi łapami, metodycznie zagłębiając pazury w jej szyję.
Dla młodej Naranlei ta walka mogła oznaczać koniec. Jednak, nie wiadomo, czy przez interwencję Immanora, czy też nie, smoczyca poczuła nagle rozlewające się w środku ciepło. Czuła, że wraz z atakami niedźwiedzia rozlewa szybciej i szybciej. Z początku myślała, że ma to coś wspólnego z krwią, ale po chwili uświadomiła sobie, że może kontrolować to ciepło. Przymknęła oczy, skupiając się. Skoro może je kontrolować wewnątrz siebie, to może na zewnątrz też...?

Poczuła, jak z zawrotną prędkością ciepło przedostaje się na zewnątrz jej ciała i uderza w przeciwnika, który się przewrócił. Poderwała się natychmiast i wykorzystując jego niemoc, rozłożyła skrzydła. Mimo ran lot się udał i przemieściła się w bezpieczne miejsce.
Gdy już nic jej nie groziło, spróbowała przywołać ciepło, które ją uratowało. Dopiero po chwili poczuła znajome już mrowienie. Mimowolnie wystawiła łapę, jakby chciała, by ciepło skupiło się właśnie na niej. Faktycznie- energia przepłynęła prosto do jej łapy, a następnie, przez jej rozkaz woli, uzewnętrzniła się w postaci małej kuli, tuż nad końcówkami jej szponów.
Podobno pierwszymi słowami, jakie wypowiedziała Naranlea po zobaczeniu kuli energii, było ‘ma naddara’, co znaczyło ‘mój obrońca’. Stąd i powstała druga, oficjalna nazwa many- maddara.

Po opanowaniu umiejętności kontrolowania maddary i przekazania jej innym smokom, Naranlea trafiła do boskiego panteonu, gdzie stała się boginią magii.

Licznik słów: 502
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zablokowany

Wróć do strony głównej