OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Spojrzała na niego krótko.– Pie*rdolisz – skwitowała całość jego wypowiedzi. Dosłownie całość. Nie z pogarda, a wręcz ze znudzeniem.
– Prorok jest wybrany przez boga, a nie sam się na niego wybiera. To ty poszedłeś do nich pierwszy, nie oni zgłosili się do ciebie. Możesz udawać wielkiego i wspaniałego, ale nie dorównujesz do pięt tym, których bogowi wybrali spośród wielu smoków i które o to nie prosiły. Musisz udowodnić, że na to zasługujesz, zamiast wmawiać wszystkim, że tak jest. Nie jesteś kopia standardów tylko marną podróbką i nie próbujesz nic zrobić, by zasłużyć na miano Proroka – zmrużyła lekko oczy, obrzucając go krytycznym spojrzeniem. Bardzo krytycznym.
– Jeśli któryś z następnych Przywódców uzna, że "Plaga cię akceptuje" nie zrobi tego dla ciebie, a dla stada. Bo będzie miał dość słuchania, że dopóki nie zostaniesz zaakceptowany, Plaga nie będzie otrzymywała tego, na co zasłużyła, a o co musi teraz błagać. Twierdzisz, że to nie przez ciebie Plaga nie otrzymała tytułów, ale my pi*e*przymy te wasze tytuły. Chodzi nam o traktowanie. Takim jak ty wykazujesz teraz, okazujesz, jak bardzo nie nadajesz się na Proroka – fuknęła z odrazą i pogardą, których nie zamierzała ukrywać. Nie należała do tych smoków, które dusza w sobie emocje, starając się pogrążać z jak najlepszej strony. tym bardziej w stosunku do kogoś, kto był tak żałosny, że nawet ne zasługiwał na to, by słyszeć mądrość spływająca z jej pyska.
– Prorok nie stoi ponad nikim. Należy do wszystkich. Nie jest Przywódcą ani nie stoi ponad innymi Przywódcami. Jest jedynie posłańcem bogów, ich głosem i łącznikiem z nami. Nikim więcej. Może ci się wydawać, że jesteś wyjątkowy, że stoisz ponad wszystkimi i masz prawo im rozkazywać... Ale dopóki nie zrozumiesz, że Prorok nie jest częścią Wolnych Stad, jednocześnie nią będąc, nie jest Przywódcą. Dbasz o przestrzeganie boskich praw i tyle. Dopóki tego nie pojmiesz, dopóki nie przestaniesz stawiać się ponad nami i próbować ZMUSZAĆ nas do słuchania twoich zachcianek, nie masz prawa nazywać się Prorokiem ani wymagać, aby ci, którzy wiedza, na czym polega twoja rola uważali cie za godnego funkcji, do której się ZGŁOSIŁEŚ i na która łaskawie wyrażono zgodę – machnęła gonem z irytacja, bo Świadek udawał, że słucha, ale wcale nie słuchał. Uważał, że chodzi tylko o jego tak zwane powołanie? nie, chodziło o całokształt. O charakter, o wywyższanie się, o przeświadczenie o własnej wielkości. Nie dokonał niczego. NICZEGO, by zasłużyć na szacunek. Uważał się za bóstwo wcielone, a ta arogancja i pozerstwo nie były czymś, co skłaniało do spojrzenia na niego pod innym kątem niż ten, pod którym widzieli go wszyscy.
– Ależ tak, właśnie przez pryzmat jednego smoka cała Plaga została odrzucona. Odmówiono nam posłuchania u bogów do czasu, aż nie zostaniesz zaakceptowany. Więc tak, bogowie stosują odpowiedzialność zbiorową przez ciebie, niezależnie od tego, że same smoki wznosiły do nich modlitwy, wielbiły ich czy nawet kochały. To nie Plaga wybrała odrzucenie, a oni zdecydowali się ukarać całe stado przez ciebie. Nawet po tym wszystkim Plaga wciąż dążyła do powrotu bogów, wciąż się modliła i wciąż wierzyła. I wciąż jest odrzucana, dopóki cię nie zaakceptuje. I nie dziwie się, że Kheldar tego nie zrobił, skoro zachowujesz się, jakbyś już stał jedną łapą wśród boskiego panteonu. Próbujesz upokorzyć mnie nawet teraz, pokazując swoja wyższość, aby poczuć się lepiej i uwierzyć w swoją wspaniałość. Jaka szkoda, że nie wiesz, gdzie uderzyć, aby zabolało – Równinny stracił przez to życie. Bogowie mieli wielką słabość do tej podróbki.
– A kto mówił, że przestaliśmy wierzyć? To ty mi to wmawiasz. Nikt w Pladze nie chce twojej pomocy, bo nie jesteś w stanie żadnej udzielić. A twoje imię... Nie, to znak, że nie uznaję cię za Proroka, wiec nie używam imienia, które sobie wybrałeś do pełnienia tej funkcji. Proste, prawda? – Zaśmiała się z szyderstwem słysząc, jak bardzo chce się wywyższyć. Ma o sobie aż tak wysokie mniemanie aby uważać, że nie ma niczego innego do roboty niż wymyślać sposoby do gnębienia go. Chociaż gdyby udało jej się wyprowadzić z równowagi ten kawał spróchniałego pniaka byłoby wyjątkowo zabawnie.
– Nie odpowiedziałeś jednak na moje pytanie. To ty do mnie przylazłeś, więc mów, czego chciałeś. Fałszywego uwielbienia? Zapewnienia o twojej wspaniałości, a mojej marności? Bo na razie robisz jedynie to, by sprowadzić mnie do poziomu gleby, nie będąc nikim specjalnym. To żałosne, wiesz? – przekrzywiła lekko głowę. W końcu to on do niej przyszedł, nie ona do niego. tak jak to on przyszedł do bogów, zgłaszając swoja kandydaturę na Proroka. W przeciwieństwie do bogów miała chyba większe wymagania.