Dar Tdary pisze:LECZENIE
Interesuje Cię smocza fizjonomia, czyli budowa ciała smoka, to już pewien krok ku sukcesowi. Znasz również zastosowanie licznych ziół spotykanych w lasach, bagnach czy na równinach. Potrafisz leczyć złamania, rozerwania, nadpalenia i odmrożenia. Oddajesz część swojej energii życiowej na pożywkę ciał nie często obcych Ci smoków. Ścieżka mistrza uzdrowień bywa niewdzięczna.
Mimo ciężaru jaki spoczywa w Twoich umiejętnych łapach dalej brać będziesz świeże nasiona lulka czarnego, będziesz obserwować jak schną do momentu aż nie zdecydujesz się ich sproszkować. Wiesz bowiem, że cały ten proces da ci w efekcie napar działający na smocze nerwy. Ukoi je i wyciszy rozdzierający je ból.
Ból nie zawsze bywa zły, obserwując cierpienie wiesz co komu dolega, nawet nie musi otwierać pyska. Krwawiące rozcięcia łap są tak banalne i oczywiste w leczeniu. Tyle ziół możesz wtedy użyć: babka lancetowata, nawłoć pospolita, tasznik pospolity, żywokost macierzanka, jemioła... tyle ziół na samo krwawe rozcięcie. Co jednak poczniesz jeśli rany nie widać? Nie mówię o chorobach które mimo wszystko łatwo zdiagnozować. Toksyna tocząca smocze ciało, podcięte ścięgna, krwawienie wewnętrzne. Tyle intrygujących przypadłości, a wszystkie znane i rozumiane tylko przez Ciebie. *
Musisz pamiętać, że smoki nigdy nie będą pchać się do Ciebie podczas choroby. Nie wszystkie, ale większość będzie łazić z zaropiałymi ślepiami, potworną migreną czy też śmiertelną Czarcią Grypą. Czemu? Wiele razy zadawałem sobie to pytanie. Smoki są zazwyczaj ignoranckie jeśli chodzi o własne zdrowie. Dopóki nie przeszkadzać im będzie to w codziennych przyjemnościach jak walka na arenie Viliara czy walka między sobą, nie spodziewaj się zbyt wielkich tłumów. *
Jeśli jesteś uzdolnionym Konsyliarzem pamiętaj by nie przesadzać z ilością ziół jakie dobierasz na opatrunki. Badając zioła, obserwując jak dojrzewają, jak zachowują się w twojej grocie, jak działa na nie wrzątek czy smocza krew, wiesz przecież doskonale jak mało ich potrzeba by ranny czy chory poczuł się lepiej. Maddara posłucha cię o wiele sprawniej jeśli znasz tajniki roślin. *
Uzdrowiciele bywają też niezwykle Skupieni co jest chyba oczywiste. Wprawne łapy mogą przesądzić o udanym leczeniu jednak przykładając aż tyle uwagi do tego jak nakładasz opatrunki nieco gorzej przychodzi ci zrozumienie samej esencji ziół. W tym przypadku jednak więcej znaczy lepiej tudzież łatwiej. *
Mało odkrywcze prawdy jednak chciałem je zawrzeć w tej nauce byś wiedział smoku, że różnice pomiędzy uzdrowicielami bywają znaczne. Różnice w tym jak podchodzą do leczenia.
Leczenie samo w sobie sprowadza się do umiejętności mądrego doboru ziół. Nie zawsze musisz używać jemioły na krwawiące rany pachwin, ostróżeczka polna czy tasznik sprawdzą się równie dobrze.
Leczenie maddarą z kolei sprowdza się już tylko do Twojej znajomości anatomii smoka. Badaj siebie, badaj pisklęta, badaj i kompanów bo ich też będziesz leczyć. Składanie kości to nie tylko pobudzanie tkanek kostnych do regeneracji, pamiętaj o szpiku oraz o krwiakach które lubią powstawać podczas przemieszania się przez ciało złamanej kości. *
Nie powiem, oddaj całego siebie – bowiem nic Cię nie zastąpi jeśli przybędzie chorych i rannych. Nauka jaką jest leczenie to władza jaką trzymasz w łapie, nawet jeśli nikt Ci tego nie przyzna w pysk.
Na zachętę przypomnę sobie teraz jedno z moich leczeń. Niezbyt skomplikowane, mogłem nieco lepiej je dobrać lecz ważna jest technika, skup się na szczegółach...
Lothric otrzepał się nagle sypiąc wokół iskry i nagle stanął w płomieniach gotów przyjąć na siebie miseczkę z wodą. Dar resztą wody polał wszystkie obecne na ciele Ymry rany i dopiero wtedy zabrał się do przygotowywania ziół. Na dwie najlżejsze zranienia wybrał macierzankę na policzek oraz ślaz dziki na bok ciała. Liście tego drugiego trafiły do naczynia w których tłuczek zajął się już za pomocą maddary smoka tarciem zioła na papkę. Macierzankę zmełł w łapach do tego stopnia by tylko puściła wartościowe soki. Rozłożył obie rośliny we właściwych miejscach i zwrócił się ku piersi Ymry.
– Rzadko widuje się rany bez krwi, wstępny opatrunek jednak nie zaszkodzi. Połóż się na plecach z lewym udem bliżej ziemi bo zabrudzisz opatrunek na prawym boku.
powiedział szorstko zajęty już miażdżeniem babki lancetowatej w łapach. Wilgotne liście rozłożył na wszystkich ranach które powstały na piersi samiczki. Akurat kiedy zioło zacznie działać będzie miał czas na przygotowanie papki ze ślazu i nawłoci. Wrzucił oba zioła do naczynia po wcześniejszym lekarstwie ze ślazu i zaczął trzeć je tłuczkiem. Kamień sam poruszał się podług myśli Daru, on z kolei wrzucał właśnie sproszkowane nasiona lulka do gotującej się już wody. Druga dawka szarego tym razem proszku trafiła do trzeciej przygotowanej zawczasu miski. Dolał doń nieco wody i zaczął mieszać w tym już swoim szponem pilnując zarówno parzącej się herbaty z lulka i miażdżonego ślazu wraz z nawłocią. Odetchnął cicho i złapał w łapę gotową papę roślinną z dwóch ziół, rozsmarował ją po piersi samicy pozostawiając miejsca wolne na drugi rodzaj mazi tym razem stworzonej z żywokostu. Oba smarowidła nie zaszkodzą, a wręcz przeciwnie. Ostudzona oddechem lodu herbatka trafiła do pyska Ymry, Dar pomógł jej podnieść głowę by mogła się napić.
Kiedy wszystko już było gotowe przyłożył łapę do jej leżącej luźno przedniej kończyny i wsączył własną magię w jej ciało. Maddara niemal od razu rozpoczęła wyścig za mikrobami niszcząc je szybko. Naprawę ciała Dar rozpoczął rzecz jasna od najgłębszych tkanek zarówno pod ranami lżejszymi jak i tą poważniejszą na klatce piersiowej. Mięśnie, żyły i nerwy powolutku namnażały się równomiernie łącząc ze swoimi starymi braćmi i siostrami... jeśli tylko można było odróżnić płeć komórek miało się rozumieć. Długo zajęło bawienie się z naprawą sieci która roztaczała się pod skórą smoka, ale Dar nigdy się nie spieszył. Najciężej było naprawić uszkodzenia sięgające żeber i mostka. Udrożnione naczynia krwionośne znów zaczęły pompować tlen i składniki odżywcze do naprawionych mięśni i ścięgien. Czas było przejść do skóry właściwej i warstewki tłuszczu ale zanim to... samiec usunął wszelkie pęcherze (wywołane ogniem) zwyczajnie niszcząc je maddarą. Nawet jeśli pojawiłaby się krew – leki i jego magia szybko powinny to naprawić. Tkanki zasklepiały się pokrywając Ymrę skórą i szczotkową łuską jeśli taką miała. Zalążki futra zostały pobudzone i wzmocnione dzięki czemu przed upływem czterech księżyców powinna mieć już całkiem długie odrosty.
Lepka Ziemia pisze:MAGIA PRECYZYJNA
Poznawszy tylko swoje własne źródło, wiele z nas zostawia tajniki odtwarzania rzeczywistości i kreowania iluzji na rzecz wyspecjalizowanej formy magii, jaką jest walka – co nie jest ani dziwne, ani jakkolwiek złe, biorąc pod uwagę, jak ważną rolę w stadach pełnią Czarodzieje. Jednak maddara nie tworzy tylko po to, aby zaistnieć na arenie – może tak czarować, jak i oczarowywać, łapać za serca, pomagać tłumaczyć zagadnienia podczas nauki, pomagać ciału się regenerować...
Co zabrania złorzeczącym smokom stworzenie nam w przełyku rozbłysku ognia tu i teraz, stąd, skąd stoją? Dlaczego muszą wyczarować sidło działające jak to zwykłe, zamiast po prostu zniknąć coś z brzucha odpowiadającego za nasze przeżycie? Maddara każdego z nas powleka nasze powłoki wewnątrz i tworzy swoistego rodzaju barierę – nieprzepuszczalną, jeśli nie nastąpi dotyk. Najzwyklejszy w świecie. Dlatego Uzdrowiciel musi dotknąć ciało nawet na wskroś przeżarte grzybem lub pozbawione skóry – dlatego objęcia są gestem takiego zaufania.
Niestety, nawet najbardziej precyzyjne rozwinięcie swoich umiejętności czarowania nie stworzą czegoś z niczego na stałe. Przeobrażasz wyobrażenie w rzeczywistość. Na moment, na chwilkę, łączysz to, co realne i namacalne z tym, co siedzi jedynie w twojej głowie. Możesz przeciągać tą chwilę, ale nie możesz jej uwiecznić – iluzja akwamarynu będzie oszukiwała widza, że opiera się zgrabnie o twoje paliczki tak długo, jak w obraz ten będziesz czerpać z własnej mocy. Nie możesz wiecznie utrzymywać dwóch połówek czyjejś kości. Dlatego tak ważne jest wpływanie na otoczenie – wniknięcie w piszczel i poznanie jej struktury, a następnie pobudzenie jej tworzywa do namnożenia się i odpowiednie poprowadzenie go według poznanego wzoru – czy to kość, czy mięsień, czy błony, czy skóra; bycie precyzyjnym magiem to bycie dobrym obserwatorem. Nie oszukasz widza, gdy nie zadbasz o odpowiednie wklęśnięcia czy wgłębienia w fakturze przedmiotu, nie zregenerujesz naczyń krwionośnych gdy nie zauważysz różnic w budowie ścianek tych rozprowadzających, a tych prowadzących z powrotem do serca; niech fantazja cię nie zwodzi, gdy prowadzić ma cię wzór gotowego świata.