OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Mułek staranie obmył wnętrze swojego pyska. Przed napełnieniem go wodą, wpierw włożył tam parę listków mięty, aby trochę odświeżyć swój oddech. Przecież nie spotka się z nią z śmierdzącą japą! Nawet jeżeli taka inicjatywa miała być tylko z jego strony, to trzeba było zachować jakieś standardy. Profesjonalizm i standard to było jego motto... które nie zawsze się sprawdzało, ale to tylko takie szczególiki.Gdy już uporał się ze swoją paszczą, przyszła pora na resztę swojego ciała. W tym celu wyciągnął spot swojego skrzydła(on ma tam rzeczy poprzyczepiane jakby był jakimś przemytnikiem) kawałek zwiniętego i poszywanego materiału. W ową szmatkę wtarł pocięte liście mięty zmieszane z sokiem z malin. Lekko ją zamoczył i zaczął dzięki niej myć swoje łuski, które to dzięki temu nabierały przyjemnego zapachu miętowej maliny. Pierwszy raz się tak naprawdę się dla kogoś tak przygotował. Dodatkowo omył troszeczkę swoją drewnianą maskę, aby być już zupełnie czystym. Zaraz potem wyszedł z wody świeży i pachnący i... zauważył ją. Nesala szła właśnie w jego stronę. Szeroko się do niej uśmiechnął, ale zaraz... zobaczył koło niej dwa inne smoki. Mułek niepewnie zrobił krok do tyłu, zastanawiając się o co chodzi. Kim oni są i.. co oni tutaj robią?! Czy... przyszli po niego?! Nie... ona... chyba nie chciałaby zrobić mu krzywdy.... no... zrobiła mu szramy na łuskach, jednak to była stanowczo inna rzecz. Więc... nie ma się czego bać? Dlatego przysiadł na swoim zadzie, obserwując przy tym zbliżające się smoki i lewiatana, wyczekując wyjaśnień od swojej partnerki.