OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// oh what the hell, nie wiedziałam że minął miesiącDziw bierze, że Strażnik zgodził się na wyprawę z Axarusem, ale było w tym smoku coś dziwnie przyciągającego. Nie żeby wierzył w niego, czy nie daj borze go lubił, ale nie chciał też zupełnie to zostawiać, zwłaszcza gdy ten tak mocno zaangażował się w znalezienie wilczycy. Dobrym usprawiedliwieniem spędzenia z nim czasu byłaby tu choćby chęć obserwacji jego poczynań i na ile samiec postąpi zgodnie z rozsądkiem, gdy już nastanie czas konfrontacji.
Jako że Axarus wiecznie miał dużo do powiedzenia, a Strażnik nie chciał słuchać kolejnych mieszających mu w główie monologów, po prostu po prostu poinformował go o swoich zamiarach, a także gdzie i kiedy powinni się spotkać i na tym zakończył się ich dialog.
***
Do giganta nie dotarł, bo Strażnik w porę zagrodził mu drogę. Trudno powiedzieć co akurat robił, choć wyglądał na zmęczonego i wcale nie spodziewał się zaczynać dnia od interakcji. Oczywiście Agatowy wcale nie musiał chcieć odwiedzać właśnie jego, ale tak się złożyło, że skrzyżowały się ich drogi i Strażnik pomyślał, że nie przypadkowo. Wyprostował się dumnie na jego widok i skinął mu łbem
– Szukałeś mnie? – Pytał bez entuzjazmu, zwyczajnie potrzebował informacji, żeby wiedzieć czy może się stąd oddalić.