Plac przed świątynią

[Lekkość Wiatru]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Przygotowując się na wypad za barierę, Aderyn musiała najpierw zapłacić prorokowi za błogosławieństwo. Przybyła pod świątynię, kiwnęła głową na powitanie, a potem położyła dwa agaty niedaleko łap Strażnika Gwiazd. Zastanawiała się przy tym, co takiego robił potem z kamieniami. Rozrzucał z powrotem po terenach? Zachowywał w prywatnej kolekcji? Czy może Sennah po prostu je mu zabierała, skoro błogosławieństwo pochodziło od niej? Hmm...

// 26.03, 2x agat

[Diamentowe Serce]

Uśmiech Mory znikł w cieniu zadumy, kiedy wysłuchiwała rozmowy brązowego smoka z błękitnołuską. Lekkie kołysanie jej ogona przemieniło się w istne wicie jadowitego węża. Temat rozmowy dotyczył jakby jej, gdyż to ona przyczyniła się do śmierci niziołka. Zabiła. Nie znęcała się nad nim. Nie torturowała, ani bawiła się nim jak śmieciem. Pozwoliła mu godnie odejść z tego świata. Tak się składało, że ani Orkan, ani Prorok nie mieli pojęcia o tym dlaczego Mora miała święte prawo decydować o śmierci i życiu każdego dwunoga którego spotka. Nie mogła dłużej milczeć. Kłapnęła głucho zębami zwracając na siebie uwagę rozmówców.
– Niskie? Niskie?! Honoru?! – niemalże warknęła na Strażnika. W jej oczach rozpalił się gniew. – To mnie została odebrana godność, młodość i świadomość pochodzenia. Nie zrobiły tego one – wskazała ruchem głowy na Orkan, Czerep i Słońca, stojące za nią kompanki. Ale na moment nie odrywała wyzywająco chłodnego spojrzenia od Proroka. – ... zrobili to oni. Pastwili się nad przerażonym pisklęciem. Bili. Trzymali z dala od słońca i świeżego powietrza przez paręnaście księżyców. Zrobili ze mnie kalekę, który nie wiedział kim jest i nic nie potrafił. Czy to było godne? Wskaż mi smoka, który dopuścił się tak haniebnych czynów wobec pisklęcia dwunoga.
Mora zrobiła krok w stronę Proroka. Zmierzyła go wzrokiem od łap po sam czubek głowy. Jej nozdrza rozdęły się, kiedy wchłaniała jego zapach. Mięśnie na jej nosie napięły się formując zdegustowaną minę. Znowu dała się ponieść wrodzonym instynktom, a one podpowiadały jej, że nie rozmawia ze smokiem... takim jakim powinien być smok. Jej wargi zadrżały, a z gardła wydobył się bardzo rzadki warkot.
– Ale do kogo ja mówię... Nie było cię tam. Ani Sennah, ani Kammanora. Ty nawet nie jesteś już smokiem... – prychnęła z nieskrępowaną odrazą, posyłając mu w nos niegroźne kłębki zimnej pary. Pokręciła głową i odgięła ją do tyłu formując z szyi dostojnie wygiętną "eskę". Wypięła pierś patrząc na Proroka z zawodem. – Klnę się na krew w moich żyłach, że zabiję każdego dwunoga, który nie okaże szacunku mi lub moim kompankom. Mam do tego prawo. Nadali mi te prawo ci, którzy zabrali mi młodość i godność.

[Zgubna Słodycz]

Emocje rosły i chociaż Zorza bardzo rada była ze słów Orkan i Mory, to jednak nie chciała wchodzić w debatę z prorokiem. Powoli podeszła bliżej i szturchnęła Morę ogonem w bark, aby wybić ją z emocji.
– Zrobiłyśmy, co uważałyśmy za słuszne. Rozumiem różne emocje związane z dwunogami, ale nie powinniśmy się unosić, Moro. Mogłyśmy darować mu życie, mogłyśmy próbować go przetrzymać do kolejnej wyprawy. Uznałyśmy, że wiedział za wiele i dokonałyśmy wyboru. Nie cofniemy czasu, więc to bogowie go ocenią, a my możemy jedynie rozważyć kolejne wybory w świetle przeszłości. – Odpowiedziała spokojnym głosem. Nie miała ochoty na dyskusję ze Strażnikiem, który jedyne co mógł robić to ich oceniać z bezpiecznej przystani, jaką była świątynia. Wygodnie było oceniać czyjeś wybory, kiedy nie musiało się ich podejmować. Delikatnie oplotła ogon wokół kończyny Mory, aby ją nieco pocieszyć. Jej spojrzenie było stanowcze i liczyła, że Mora zrozumie i zakończy durnowatą debatę. Żadna kłótnia życia nie zwróci.

[Światokrążca]

Niewiele później przed świątynie wkroczył też Światokrążca, wpatrzony w jeden jedyny punkt, który go interesował zad Aderyn. Gdy już jednak dotarł na placyk zerknął pobierznie na grupkę Ognistych smoczyc, która się tam zebrała.
Jego wargi wygieły się w wąskim uśmiechu gdy uniósł lekko łeb patrząc na nie. Również na szczęście dla niego nie usłyszał słów żadnej z nich bo pewnie musiałby się wtrącić.
– Diament, Słodycz, witajcie. – i Sztorm. Ciekawiło go czy ta jakoś zareaguje na jego obecność, czy jednak uznała, że zatarczki Ziemi, były zatarczkami Ziemi. Póki go nie bedzie zaczepiać nie widział powodów by jakoś ją drażnić. Następnie zastrzygł uchem widząc brak własnej drużyny.
– BURDIG! Idziesz? – zawołał odwracając łeb i zerkając między drzewa, gdzie widział truchtającą do nich czerwona czupryne. Zerknął na Aderyn
– Myślisz, że Przesilenie się zjawi? Wydawał się taki zmęczony ostatnio. Jak tam w Wodzie pod nową władzą? – zapytał przesuwając się do jej boku, a policzkiem przejechał po jej futrzastej szyi i zadowolony wsunął pysk pod jej żuchwe.
Ah! Chwileczkę! On przecież po coś tutaj przyszedł. Maddarą położył na ziemi dwa kamieni szlachetne.

//topaz i tygrysie oko za 26.03.21

[Ruda Ciocia]

– Idę, Idę! Twój kolorowy zadek niczym Złota Twarz zawsze doprowadzi mnie do miejsca przeznaczenia~~! – śpiewny trel rozniósł się w oddali, kiedy to Czerwona Czupryna nadrobiła drogi. Burdig miał bardzo dobry humor ale gdy postawił łapę na placu przed wszystkimi, poczuł CIĘŻKĄ atmosferę, którą można było ciąć pazurem. Może mu się przywidziało? Nikt nic nie mówił w sumie.. Ogniści coś tak jakoś patrzyli krzywo na Proroka ale..-!!!
– Aank, bestyjko Ty moja! Ohh, wieki Cię nie widziałem! – doskoczył wręcz od razu do byłej Łowczyni, ocierając się o jej bok by zaraz odchrząknąć i zdać sobie sprawę że lepiej tu nie mieszać teraz drużyn, bo jeszcze może się krzywo nałożyć Błogosławieństwo. Czy coś. Dołączył więc do swojej brygady, posyłając jednak reszcie ciepły uśmiech. Szczególnie zatrzymał wzrok na Zaćmieniu, którą pamiętał doskonale.
– Kochana aleś wyrosła, hmm hmm! – pokiwał z aprobatą a potem, ustawiając się obok Świata wyciągnął z torby ładnie posiekane mięso i jeden bursztyn, ustawiając go przy podarkach swoich towarzyszy.
Taka okazja na ploteczki stracona!

//4/4 mięsa i bursztyn za 26.03.2021

[Światokrążca]

Samiec zaśmiał się wesoło słysząc odpowiedź piastuna. Gdy ten w końcu do nich pobiegł, Świat wyplątał się spod szyi Aderyn i wyszczerzył do niego zęby a uszy wesoło postawił do przodu. Zabujał ogonem i klepnął udo plagijczyka płetwą ogonową.
– Oczywiście jakże mogło by być inaczej, lecz i twoje piękno mnie zachwyca~ – odparł śpiewnie, pysznie mrużąc ślepia i teatralnie przekładając łape do piersi niczym największa diwa. Nim jednak zdążył coś jeszcze powiedzieć piastun wyskoczył w stronę szarofutrej samicy, co spowodowało, że znów musiał zamknąć jadaczke. Zachichotał, a jego barki drżały luźno. Ah te staruchy! Przyszli i psują poważną atmosferę dyskusji z prorokiem!

[Przesilenie Północne]

Skoro tak długo zajęło im omówienie się na tę wycieczkę, nawet długoterminowy sen nie był w stanie w tym im przeszkodzić. Chociaż niewyraźny i wczorajszy, to się zjawił – i gdy wkroczył do świątyni, jego wzrok padł na klepnięcie Burdiga po udzie.
– Mówisz to złej osobie – westchnął głośno, dotknięty, wyszczerzając się potem rozbawiony. Razem ze sobą wziął trochę mięsa – i rzucił je teraz na ziemię, zostawiając jako zapłatę.

8/4 mięsa, 26/03

[Strażnik Gwiazd]

Sztorm nie odpowiedziała, zapewne zbita z tropu nagłym wybuchem Diamentu. Niezrównoważona furiatka.
Potrafił zrozumieć ostrożność względem innych gatunków. Obrzydzenie, niechęć, nienawiść nawet, również w odpowiedniej proporcji zdawały się racjonalne. Skoro czuła, że ma do tego podstawy, nie zamierzał się wtrącać, lecz gdy w oparciu o swoje poglądy popełniała lekkomyślną decyzję – oto, z czym miał problem. Pozwolił chuchnąć sobie lodowatą parą prosto w nos, jakby to iż utrzyma pozycję, miało być dla niego testem. Zdał go, ale jak zwykle nie wiązała się z tym żadna nagroda. Nic nowego zresztą, bo miał wrażenie, iż każdy jego komentarz i reakcja były fundamentalnie jedynie regulacją strat, nigdy wyborem dobrym samym w sobie. Jeśli by się przed nią cofnął, uznałaby uż boi się konfrontacji, którą sam rozpoczyna, lecz zachowując dumną pozę, prawdopodobnie tym bardziej uczynił z niej sobie wroga. Trudno.
Nim zabrał głos, do rozmowy wtrąciła się Ognista zastępczyni, przywołując do tematu bogów, jakby to proroka należało pouczyć. Strażnik wypuścił powietrze ostrożnie. Naturalnie, niechże powołują się na istoty, którym na niczym nie zależało. Jakież to zabawne, że smoki robiły to tylko wtedy, gdy temat zaczynał być niewygodny.
Głosy przybywających nieco go rozproszyły, dlatego nie omieszkał zauważyć, że tak jak zazwyczaj zwiadowcy zignorowali jego obecność, witając się z każdym innym.
– Witajcie – mruknął, spoglądając na całą drużynę Chciałby ich wymienić imiennie, ale Chochlik nazwał się tak okropnie, że nie chciał kalać sobie języka. Bogowie. Oczu również, biorąc pod uwagę co ze sobą wyprawiali.
Odchrząknął w każdym razie, póki Ogniste były jeszcze w zasięgu jego wzroku, choć prawdopodobnie już odchodziły – Skomentowałem wasze działanie właśnie po to, abyście intensywniej zastanowiły się przed podjęciem kolejnej decyzji. Nikt jako jednostka nie odpowiada za okrucieństwa swojej rasy, tak jak jeden smok, nie odpowiada za całe swoje stado. Ponadto każdy kto zawinił zasługuje na karę, ale to absurd z którego musisz podskórnie zdawać sobie sprawę Diamencie, by twierdzić iż smoki przewyższają dwunożnych honorem. Wątpliwe. Od niewypowiedzianie obrzydliwych decyzji dzieli was okazja i okoliczności, nie płynące w krwi zasady – Bez namysłu zatem może być tylko gorzej, ale tego już nie powiedział.
– Powodzenia w bogaceniu się przedmiotami dwunogów – Nim się zorientowali, swoje błogosławieństwo otrzymali również pozostali, bardziej wymieszani stadnie zwiadowcy. Nie mieli do niego żadnych pytań, to i w żaden sposób się doń nie odezwał.


Błogosławieństwo Sennah 26.03.21
Lekkość Wiatru
– 2x agat

Przesilenie Północne
– 8/4 mięsa

Ruda Ciocia
– 4/4 mięsa i bursztyn

Światokrążca
– topaz i tygrysie oko

Błogosławieństwo Sennah 25.03.21

Posępny Czerep
– 2x ametyst

Diamentowe Serce
– turkus, opal, rubin

Orkan Wieków
– ametyst, akwamaryn

Zaćmienie Słońca
– agat i granat

[Despotyczny Ferwor]

Mułek przylazł na to miejsce szykując się na misje ze swoją partnerką. Dawno go nie było poza wolnymi stadami, a była to idealna okazja na wznowienie swoich podróży. Nie planował szukać czegoś konkretnego, ale liczył na to, że razem spędzą naprawdę miłe chwile. Będąc zaraz obok Chaosu, chwile porozglądał się po placu i zaraz złożył tutaj stosowną opłatę. Jego plamisty ogon lekko oplótł się wokół ogona Fille, a spod drewnianej maski żółte ślepia z przyjemnością przyglądały się wdziękom samicy. Oby Strażnik się nie spóźnił, bo bądź co bądź, mimo braku kompetencji wciąż zachowywał chociaż pozory dobrej pracy. Do profesjonalizmu mu jeszcze brakowało, ale miał zapewne jeszcze sporo czasu przed sobą, dlatego kto wie? Może to osiągnie za jego życia? W co szczerze wątpił.

//rubin, ametyst za 09.04 godz 19:00

[Maros]

Przybyła na miejsce wraz z łowcą. Im bliżej znajdowali się celu, tym gorszy miała humor, co jak zwykle starała się ukryć. Mimo słodkiego napoju i efektów jakie wywołał, doskonale pamiętała ostatnie spotkanie ze Strażnikiem pysk w pysk. Nie należało ono do zbyt miłych, a samo jego zakończenie było jeszcze gorsze...
Nie pomagała nawet wizja wypadu z Mułkiem w nieznane, wręcz przeciwnie. Pojawienie się tu wraz z partnerem napawało ją delikatnym niepokojem. W ciszy przystanęła na swoim miejscu. Z torby wydobyła trzy kamienie szlachetne, które ułożyła przed sobą i tak wpatrywała się w nie. Czuła dotyk na ogonie, jednak nie zareagowała.

/Szmaragd,. malachit oraz cytryn za 09.04 o 19:00

[Strażnik Gwiazd]

Styczność z Kwintesencją na ceremonii zdecydowanie różniła się od bezpośredniej konfrontacji, choć podobnie jak smoczyca, drzewny przetwarzał wszystko wewnątrz. Wiedział, że ich ostra wymiana zdań nie powinna zostać pozostawiona bez komentarza, ale nie potrafił znaleźć odpowiedniego momentu i słów dostatecznie szczerych, żeby ją przeprosić. Nie uważał zresztą, że mylił się w tym co przekazał, bo nerwy nigdy nie ponosiły go do kłamstwa, czy wyrażenia informacji, które postrzegałby za nieobiektywne. Jego błędem było jednak, iż miał wobec niej oczekiwania i zwabił ją na dyskusję, której sam nie był zdolny przeprowadzić.
Bez mówienia jej że była głupia zapewne też mógłby się obejść...
Błogosławieństwo przebiegało tak jak zwykle, jaskrawe światło, ciepło w piersi, znikające kamienie. Strażnik nawet nie otworzył pyska. Żałosne. Bał się konfrontacji, ale nie mógł jej egoistycznie odkładać bo przecież nie chodziło wyłącznie o jego komfort. Oczywiste co było w tym przypadku bardziej honorowe.
~ Czy moglibyśmy porozmawiać, gdy wrócisz? ~ Stanowcze mentalne pytanie, niemal nie znoszące sprzeciwu. Co jeśli nie czuła się na to dość gotowa? ~ Nie jest to konieczne, jeżeli sobie tego nie życzysz. Jedyna istotna informacja, którą zamierzałbym tedy rozwinąć to sprostowanie naszego spotkania. Niepotrzebnie zlekceważyłem twoją osobę, wymagając postawy, która nie była dla ciebie naturalna. Przepraszam – Oczywisty był fakt że wybrała sobie Despotycznego na partnera, ale nie miał ochoty się do tego odnosić, bo z ogromną łatwością przyszłoby mu obrażenie przy tym również Kwintesencji.
Chociaż szczerze, miał nadzieję, że była bardziej zaślepiona i smutna niż wierząca we własne, powierzchowne zauroczenie. Jakim cudem mogła do niego pasować? Wydawała się wyciszona niczym Perła, a on w wyłącznie negatywnym aspekcie narwany i nierefleksyjny. Czy mógł ją manipulować? A może to ona była na tyle niewyżyta, że... AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA motylki.

Ah... Tak... Miał przemilczeć wątek.
Odprawił ich zatem tym samym, uprzejmym skinieniem łba, którym ich powitał.


Błogosławieństwo Sennah 09.04.21

Kwintesencja Chaosu
– Szmaragd,. malachit oraz cytryn

Despotyczny Ferwor
– rubin, ametyst

[Ślepa Sprawiedliwość]

Przybyła jako pierwsza z grupy, czując się trochę niepewnie. Czy może przyszła za wcześnie? Emm.. jak coś źle zrobi to ją Strażnik poprawi, tak.
Położyła więc kupkę mięsa i sporą ilość morszczynu na placu czekając na przyjście Proroka. Tata powiedział jej, że może wziąć to zioło bo akurat mają go nadmiar. Chociaż, trochę dziwnie że akurat to, skoro w innych mieli znacznie więcej. Hmm...

// 20 morszczynu (z zielnika Ziemi) i 4/4 mięsa za 14.04.2021, 20:30

[Echo Zbłąkanych]

Przylazł i on.. nie wiedział, z kim będzie szedł na tą.. misje, prócz Błyska. A tu proszę, Mirri. Ha, będzie na pewno ciekawie. Podszedł, i przysiadł obok niej.
-Witaj Sekcjo, gotowa na przygodę? – zagadnął. Humor miał taki sobie, bo musiał odpalić cenne rzeczy strażnikowi. Stary grzyb jeden za błogosławieństwo sobie drogo liczy.. No cóż, takie zasady, nie ma co się z nimi kłócić. Przytargał coś ze sobą, no bo, zależy mu na przygodzie z przyjacielem, i jak się okazało, uzdrowicielką.

/szafir, 1/4 grzybów, 2/4 owoców, 1/4 ślimaków, 4/4 mięsa za misje 14.04.21 20:30

[Błysk Przeszłości]

Och, ups... znowu ostatni. Przynajmniej widok jego przyjaciół polepszył mu trochę humor. Odrobinkę. Choć z zewnątrz było to widać jeszcze mniej. Lekko zasmęcony przyszedł na miejsce z grzybami i po prostu położył je tam, gdzie zwykle składał opłaty. Delikatnie podniósł kąciki pyska w górę, gdy witał się z pozostałymi.
– Dziękuję wam jeszcze raz, że się zgodziliście.

// 8/4 grzybów za 14.04.2021, 20:30

[Maros]

Czy powinna czuć się źle z tym wszystkim? Zapewne mogła by rozwodzić się nad tym znacznie dłużej, niż czas jaki poświęciła na wpatrywanie się w te trzy kamienie, które za chwilę i tak znikną.
Gdy na miejsce przybył również Strażnik, jak zawsze nie dała po sobie nic poznać. Pomijając fakt, że zapewne niewiele go interesowało to jak czuje się po ich ostatniej rozmowie, tak po prostu było lepiej. Samo błogosławieństwo za każdym razem wyglądało tak samo. Oślepiające światło, odczuwalne ciepło gdzieś wewnątrz, kamienie znikły i tyle. Już miała zbierać się do odejścia, gdy we łbie rozbrzmiał tak dobrze znany głos. Zaskoczona znieruchomiała na moment, nie do końca wiedząc jak miała by zareagować. Kolejna rozmowa, mogąca zakończyć się jeszcze większą kłótnią.
~ Dobrze... ~ na szczęście głosem stworzonym za pomocą maddary łatwiej było manipulować, niż zwykłymi słowami. Tak więc zabrzmiała tak jak zwykle.
Zaraz po tym powoli odeszła, o ile Despota zrobił to samo, a i sam Prorok nie miał nic do dodania.

[Strażnik Gwiazd]

Nie takie "dobrze", bo okazało się, że na spotkanie wcale nie mieli czasu, ale mógł poczekać....

Kilka dni później na miejsce zjawiła się Ziemista drużyna. Strażnik powitał ich uprzejmym skinieniem łba, na oko oceniając zgodność zapłaty, a następnie przystąpił do błogosławieństwa. Było proste, znajome, choć tak samo motywujące i przyjazne, jak za pierwszym razem. Moc Sennah zupełnie nie pasowała do sztywnego manieryzmu proroka. Ale najwyraźniej jej to nie przeszkadzało.

Błogosławieństwo Sennah 14.04.21

Echo Zbłąkanych
– szafir, 1/4 grzybów, 2/4 owoców, 1/4 ślimaków, 4/4 mięsa

Błysk Przeszłosci
– 8/4 grzybów

Sekcja Zwłok
– 20 morszczynu (z zielnika Ziemi) i 4/4 mięsa