OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Myślała, że bardziej już nie da się zaskoczyć, ale wtedy Agnar... spróbował przytulić atakującą go matkę? Ciężko było jej pojąć powód poddania się w tak kluczowym momencie, ale może zwyczajnie miał już dosyć sporów? Może myślał, że nie ma już dla niego nadziei? Cóż, sama postąpiłaby inaczej, ale na pewno ułatwiło to smokom Ognia zadanie. Wszystko szło raczej gładko, aż nie przybyła smoczyca pachnąca Ogniem, ale wyraźnie sprzeciwiająca się woli swojej przywódczyni. Oczywiście, zawsze byli tacy, świętsi niż pa... prorocy. Frar skrzywiła się, ale potem skinęła łbem na słowa Żagwii.~ W porządku. Byle nie po naszej stronie. Nie chcę mieć na naszych terenach nieproszonych gości. ~ Ogniści mieli na nie oczywiście wstęp, ale zapewne chcąc nie chcąc powiodą za sobą kordon niezaproszonych tu smoków. Lepiej, żeby zaszyli się z ciałem gdzieś na swoich terenach, a w razie potrzeby Plaga im pomoże. Na razie jednak nie wyczuła takiej sugestii w słowach Zorzy, dlatego nie informowała stada, oprócz delikatnego muśnięcia umysłu partnera, aby był w gotowości.
Na kolejne słowa przesunęła powoli wzrokiem między Żagwią, a wlepiającą w nią ślepia smoczycą i zmarszczyła nos. Pech chciał, że ilekroć widziała pisklęta, uruchamiała się w niej silna potrzeba chronienia ich.
– Nie wiem czy to bezpieczne. – Mruknęła do tej pierwszej, mrużąc ślepia. Niebieskołuska podeszła do niej na niekomfortową odległość. W dodatku nie wyglądała na matkę pisklęcia, ani nie reagowała jak partnerka Agnara czy ktokolwiek mu bliski. Właściwie to czego chciała? Wolałaby oddać pisklę Zorzy w spokojniejszych warunkach, teraz było bezpieczne z nią. Schyliła łeb do maleństwa, gładząc je lekko po łebku. Niewiele mogła zrobić, aby przestało piszczeć, ale mogła chociaż na ten moment uchronić ją przed śmiercią lub łapskami przypadkowych smoków.
– Znasz tę smoczycę, mała? – Z tej wysokości powiodła wzrokiem na Sztorm. Potem znów na pisklę, aby spróbować zaobserwować jego reakcję. Powinna się ucieszyć, jeśli faktycznie była jej znajoma.
Pomijając już fakt, że zwyczajnie martwiła się o pisklę, to nie podobało jej się jak smoczyca zachowywała się względem Żagwii. Miała dostać to co chciała, bo groźnie na nią spojrzała? Powinna dostać za to trzeźwiący cios w łeb, może wtedy nauczyłaby się szacunku do swojego stada.
Westchnęła, po raz kolejny zastanawiając się jak znalazła się w tej sytuacji.