W pierwszej chwili, gdy zobaczył jaki tłum zebrał się na skałach, chciał zawrócić. Szczególnie, że było tam mnóstwo smoków z Ognia, które pewnie nie pałały szczęściem na jego widok, zwłaszcza po śmierci Kazza.
Zwyciężyła jednak ciekawość, przez którą wylądował pomiędzy smokami i podszedł do pierwszego rzędu. Wszyscy grupowali się bardziej z tyłu więc było tu znacznie więcej świeżego powietrza. No i mógł bliżej patrzyć co się tak właściwie będzie działo. Przyleciał tu za innymi plagijczykami, nie mając pojęcia, że jakakolwiek wiadomość była przesłana.
Bariera Umysłowa: Smok nie może wysyłać ani odbierać wiadomości mentalnych.
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół
Adrenalina: dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Atuty: Ostry węch, Parzystołuski, Twardy jak diament,
Spotkanie w sprawie praw? Czy bogowie przekazali prorokowi jakąś wiedzę, którą ten pragnął podzielić się z innymi smokami? Marchew nie dowie się, jeśli nie przybędzie na spotkanie. W związku z tym wylądował niedaleko Skał Pokoju, by ostatni kawałek drogi przebyć pieszo. Wiele gadów już było na miejscu, w tym także kilka smoków Ognia. Wybierając miejsce, mógł zwrócić się ku własnemu pisklęciu, bądź przywódczyni... I wybrał tą drugą opcję. Przerośnięte warzywo skinęło ku niej łbem, po czym zajęło miejsce niedaleko. Nim zacznie zadawać pytania, chciał najpierw dać mu się wypowiedzieć.
Skoro dostał zaproszenie od Strażnika, dlaczego miałby nie przylecieć? Tak czy siak może to być ciekawe spotkanie, więc nie widział powodu, dlaczego miałoby go tam nie być. – Dzień dobry wszystkim. – Przywitał się po swojemu, w miarę cicho. lecz ze wszystkimi, łącznie z prorokiem, na którego patrzył dokładnie tak samo jak na resztę barwnego zgromadzenia. Oczywiście z równie... zwykłym ukłonem.
Szybko skierował się w stronę swojej córki, i przywitał się z nią z uśmiechem, jeśli ta się na to zgodziła. – Hej córeczko, jak się miewasz? Czy... widziałaś może ostatnio gdzieś... Sól, albo Toksynkę? Szukałem je i... nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Może wiesz coś... więcej? – zapytał się z lekkim niepokojem w głosie. Mimo wszystko jednak utrzymywał nadzwyczaj dobry humor jak na otaczającą go w ostatnich tygodniach wieczną pustkę braku praktycznie żadnych znajomych. Cóż... życie.
Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885 Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika – – – – – · Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka Motywy muzyczne: Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi Kalectwa: uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)
Zjawiła się również na spotkaniu, z gracją lądując na Skałach Pokoju. Zabrała ze sobą Varnila, którego od razu postawiła na ziemi. Skinęła łbem wszystkim zebranym. Najpierw podeszła do Strażnika, okazując mu należyty szacunek. Nie miała pojęcia, o co chodziło Strażnikowi... czy to coś w związku z tym, o czym kiedyś rozmawiali? W każdym razie – Veir zajęła miejsce gdzieś z tyłu, ale mimo wszystko w zasięgu innych Plagijczyków. Powoli oczekiwała rozpoczęcia Spotkania, chociaż nie zamierzała tutaj zbyt wiele mówić, chyba, że temat będzie naprawdę poważny.
Po koniec, jako jeden z ostatnich, przybył Lark.
W lepszej kondycji niż podczas ostatniego spotkania ze smokami, ale uśmiechnięty jak zawsze. Krok półskoczny, może wyglądający odrobinę jak utykanie, bądź też pisklęcy chód, gdy te uznają, że po prostu MUSZĄ chodzić w dziwny sposób.
Usiadł na tyłach, rozglądając się ślepiami po zebranych, powoli i z długimi pauzami przyglądając się każdemu. Szczególnie zawiesił ślepia na smoczycy o złotawym futrze, lekko przekręcając łeb i stukając pazurem o glebę. Nagle rozszerzył powieki, wydając nieme “och!”. Pokiwał parę razy łbem, wpatrując się w już ziemię, po czym jego uwaga została chyba przyciągnięta przez ślady roślinności, w której zaczął skubać, jakby czegoś szukając.
Kalectwa: +2ST do W; Niezdolność mówienia, ziania, wysyłania mentalnych wiadomości i tworzenia dźwięków maddarą
Również przyszedł na spotkanie, biorąc ze sobą swojego skaczącego pająka, hop, hop! Jak Strażnik coś gada i woła wszystkich, to musi być to naprawdę bardzo ważna rzecz! Mackonur zatem, przytulając Pająka Długonóżka, od razu przywitał się z Księżycowymi ziomkami, ale bardziej rzuciła mu się w oczy jego córeczka. No z Księżycowymi widywał się niemal codziennie, a z Aris już nieco rzadziej. Chciał jej wynagrodzić jakoś to, że nie poszedł za nią do Ziemi... na ten moment. "Cześć, Córuś! Co tam u ciebie?" – Zapytał się, trzymając w łapie Pająka Długonóżka i dając Aris się z nim pobawić. Usiadł sobie gdzieś obok niej i przywitał się też łapą z Błyskiem, który chyba był nieopodal.
❖Okaz Zdrowia❖ Odporność na choroby, brak +2 ST po 110 księżycu. ❖Empatia❖ -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi ❖Przyjaciel Natury❖ Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze. ❖Opiekun❖ Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu. ❖Znawca Terenów❖ Znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 6 liści/5 korz. zioła raz na polowanie/wyprawę/2 razy na polowanie łowcy.
Nagle zerwał się silny podmuch wiatru, a z pobliskich koron drzew gwałtownie pouciekały ptaki. Cykanie świerszczy i innych owadów ustąpiło, jak gdyby natura zamarła. Dotychczas wysoka temperatura zaczęła stopniowo spadać i zaalarmowała smoki, że cokolwiek się dzieje nie było naturalnym zjawiskiem. Ciemne chmury zgromadziły się nad Skałami Pokoju, a przynajmniej do takiego wniosku mógł dojść każdy z zebranych dopóki nie spojrzał w górę. To nie chmury zasłoniły słońce. Tylko nieduża obręcz świetlistego obiektu na nieboskłonie rzucała szczątkowe światło, a pozostałą część zasłonił sama księżyc.
Ziemia Przodków poczuła się niezwykle słabo. Łapy jej się zatrzęsły, mięśnie zwiotczały, a ona sama zakaszlała ochryple, jakby coś miało rozerwać jej płuca. Trwało to na tyle długo, że w kącikach ślepi zaczęły się zbierać kryształowe łzy. Kap kap kap.
Spadła pierwsza, druga, trzecia. Kap.
Spadła czwarta, o barwie onyksu. Kap kap kap.
Przywódczyni Ziemi przestała kasłać, lecz teraz roniła czarne łzy.
Coraz gęstsze i gęstsze.
Obraz się zamazywał i czerniał.
Nie miało znaczenia czy próbowała przetrzeć ślepia łapą czy maddarą, nic nie pomagało.
W końcu zapadła kompletna ciemność. Mimo, że była pewna tego, że ma otwarte ślepia. Ruszała powiekami, ale nic nie widziała.
Co zatem ujrzeli inni, gdy Sekcja przestała już widzieć?
Całe jej oczy pokryła jednolita czerń, a po zielonych polikach spływała czarna maź, brudząca Skały Pokoju. Gdyby ktoś wkrótce odwiedził Świątynię, ujrzałby przy jednym z posągów podobny widok.
Zaćmienie nie ustąpiło, ani czarne chmury. Wyglądało na to, że miały zostać na dłużej, psując nie tylko ładną pogodę, a i potencjalne polowania. Chociaż smoki były drapieżnikami, tak nie były przyzwyczajone do funkcjonowania w takich warunkach. Kto wie, ile taki stan rzeczy potrwa? Bogowie obserwowali. Wyczekiwali.
___________________
Ziemia Przodków:
– kalectwo: ślepota, +4 ST do akcji fizycznych i magicznych, kamieni szlachetnych można szukać tylko przy użyciu sondy (nie można uleczyć ani na Ołtarzu ani nagrodami)
– Percepcja spada do 1, nie ma możliwości podniesienia jej.
Stado Ziemi:
– Brak możliwości uzyskania błogosławieństw (w tym kryształów) dopóki przywódcą jest Ziemia Przodków
– Brak leczenia kalectw na Ołtarzu Erycala (wycenione mogą jeszcze przyjść z zapłatą) oraz brak wymian w Świątyni dopóki przywódcą jest Ziemia Przodków
Wolne Stada:
– wszystkie testy percepcji mają ST 8 (można je zmniejszyć atutami i innymi bonusami)
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
W razie czego wciąż można dołączyć do spotkania!
Nawet gdyby bogowie w zupełności przedstawili mu obraz tego co ma nadejść zrywający się wokół wicher i spowijająca niebo ciemność nie były zjawiskiem, na które mógł się przygotować. Jakakolwiek wina, którą ich obarczał, jakiekolwiek błędny poznawcze, apatia, czy niezrozumienie wobec śmiertelnych konceptów, w obliczu ich rzeczywistej mocy, zdawały się nic nie znaczyć. Cóż z tego, że nie poproszą, jeśli mogą wziąć, cóż z tego że nie rozumieją, skoro mogą redefiniować. Cóż z tego że są, skoro mogą zniknąć.
Byli przede wszystkim bytami, których nie rozumiał. Głupotą byłoby sądzić, że jedynie Tarram, czy Viliar, byliby zdolni ich zranić.
Irracjonalnie wierzył im, a przynajmniej Immanorowi, iż cokolwiek nastąpi, będzie zjawiskiem, które zdołają przetrwać. Z drugiej strony żal ściskał go na myśl, że to nie pierwszy raz, gdy zaufanie złożył w łapy niewłaściwej osoby.
Opuścił łeb, przenosząc spojrzenie z przysłoniętego okręgu na tłum, a potem, jak zapewne wielu innych, na Ziemię Przodków.
Gniew zawrzał w jego wnętrzu, ściskając go bezlitośnie, a następnie ciało zajął chłód i dreszcze, które wymusiły jeszcze sztywniejsze napięcie mięśni. Spoglądał na nią, jak gdyby wahał się nad skokiem w jej stronę, choć w rzeczywistości jedynie czujnie obserwował.
– Bogowie przemówili – zagrzmiał pewnym, szorstkim głosem, spoglądając znów na tłum. Obserwowanie ich stojących naprzeciwko, gdy pozbawione blasku ślepia badały otoczenie, a także oceniająco wpatrywały się w niego samego, odrzucało go bardziej niż kiedykolwiek. Miał wrażenie, że górował nad nimi, wykluczony z boskiego gniewu i konsekwencji, a jednocześnie poniżej nich, wiązany odpowiedzialnością, której nie mógł dopełnić, bezradny i odseparowany zarówno od panteonu, jak i przejętych jedynie własnym przetrwaniem śmiertelników.
– Jedni stawili się tutaj by poprawić prawa Wolnych, inni jedynie obserwować. Niezależnie od waszego pochodzenia, czy podejścia do Smoczych praw łączy was przynależność do stad, które otoczone są boską opieką. Jesteście tu, na błogosławionej przez nich ziemi, która ofiaruje wam swoje dobrodziejstwa, nawet gdy nie jesteście gotowi pogodzić się z ich źródłem, bądź okazać za nie wdzięczności – kontynuował stanowczo, donośnie i pewnie prowadząc głos, choć nie unosząc go, ani nie pozwalając jakimkolwiek emocjom naruszyć skrzętnie opracowanej persony. Jasno dawał im do zrozumienia, że mają słuchać, jakby wyłącznie on był gotów dać im teraz odpowiedzi. Żałosny, pseudo ochłap władzy.
– Wciąż żyje wśród was wielu takich, którzy zwać się mogą Zdobywcami Iskry. To ci, którzy ruszyli na niebezpieczne wyprawy by zwrócić zagubione kawałki boskich esencji i odnowić z nimi kontakt. W zamian za to, smoki czekała nagroda, albowiem bogowie byli gotowi ofiarować zdobywcom swoje przysługi.
Oto był stan waszej relacji. Bogowie spełniali przysługi, oferowali błogosławieństwa, leczyli wasze kalectwa i opiekowali się wami, w zamian oczekując jedynie szacunku.
Są wśród was smoki, które pragną więzi i takie, które interesują jedynie korzyści z niej płynące. Inni zaś wzgardzają bogami, nie pragnąc zmian, ani nie dążąc do zrozumienia – pasywnie akceptując nagrody, nawet kosztem własnej dumy.
Żadne z nich nie jest bezpośrednim sprawcą dzisiejszego zdarzenia – Jego lodowate spojrzenie znów spoczęło na Ziemi Przodków.
– Stając naprzeciwko tych, którzy wspierają was swą mocą, Ziemia Przodków uczyniła bogów swoimi wrogami. Zamiast dostarczyć iskrę Lahae do Świątyni, przekazała ją w łapy wrogiego bytu.
Historie walki o przetrwanie, jaką musieli przetrwać Wolni, zarówno w walce z innymi smokami, siłami natury, czy samym Tarramem nie dość nauczyły was o zagrożeniach i czyhającej śmierci.
To bogowie czynili ów ziemię bezpieczną, również przed agresją ze strony niematerialnych sił.
Lecz teraz są wami zmęczeni. Zmęczeni waszą interesownością i pogardą.
Tylko od was zależy, czy pozostaną wśród was, czy zamilkną, pozostawiając was na łaskę waszych wrogów i losu. – Jaka byłaby wtedy jego funkcja? Jeśli wyrwa między śmiertelnymi a bogami okazałaby się zbyt wielka, czy i on nie straciłby na wartości? Umarł, bez sensu, jak pozostali?
Nie zależało mu na tym. Nie wiedział co się stanie i nie chciał o tym myśleć, zbyt wstrząśnięty natłokiem zdarzeń.
– Ziemio Przodków. Obierając rolę przywódcy, stałaś się reprezentacją i decydującym głosem swych smoków. Wyrządziłaś stadu szkodę, lecz dopóki przewodzisz, bogowie uznają cię za przedłużenie woli Ziemi. – rzekł do niej, powstrzymując odruch zaciśnięcia szponów.
Wielokrotnie gardził tym kim była.
Nie wierzył w jej starania, nie wierzył w honor, nie ufał jej zapewnieniom, nie potrafił być jej wdzięczny. Nie myślał o niej, nie tęsknił, nie sądził, że jest jego uczennicą, sojuszniczką, przyjaciółką ani krewną. Nie miała wartości, nie ofiarowała mu nic, nie próbowała pomóc.
Nie widziała jak płacze, nie ufała mu. Nie sądziła, że jest jej równy, nie próbowała go zrozumieć, nie zależało jej na jego radach, nie pamiętała o czym rozmawiali.
Była nikim, od zawsze.
Pragnął, żeby tak było, bowiem myśl, iż bez refleksji podążyła by zniszczyć to, czego i on był częścią, nie ważne co sądziła o samych bogach, było zbyt bolesne. W tyle głowy, pośród całego gniewu i poczucia zdrady majaczyła ledwie wyczuwalna iskierka nadziei, iż nie pojmowała co czyni, że ją okłamano.
Nie chciał dawać jej szansy, lecz wyczekiwał.
W innym wypadku, równie dobrze mogła umrzeć.
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
Pozostawała w ciszy, wciąż trzymając pod skrzydłem skuloną Erlyn. Siadającego nieopodal niej Hadesa powitała tylko oszczędnym, ledwo dostrzegalnym skinieniem łba, po czym w spokoju obserwowała kolejnych przybywających, notując pyski znajome jak i zupełnie jej obce.
Co kilka chwil jej wzrok, mimowolnie, wędrował w stronę Proroka. Widziała, że coś się z nim dzieje, ale jej inteligencja emocjonalna nie była wykształcona na tyle, by była w stanie konkretnie stwierdzić w czym tkwi jego problem, ani co konkretnie dzieje się w jego umyśle. Nie była też na tyle szalona, by bezpośrednio próbować z nim teraz porozmawiać – bo i o czym? Zapytać się o jego dobrostan?
Nie zależało jej na nim w aż tak dużym stopniu. Po prostu nauczyła się funkcjonować ze świadomością jego istnienia – a to i tak, w sumie, było zaskakująco dużo.
Jej ślepia powędrowały instynktownie w kierunku nieba, gdy na Skały nagle spadł cień. Patrzyła, jak zarówno błękitny całun i słońce zostają zakryte, tylko po to by przerywaną ostrymi podmuchami wiatru ciszę przerwał w końcu głos Proroka.
Słuchała. I nie dowierzała.
Prawie zaczęła się śmiać.
Bogowie. Oczywiście, że znowu coś im nie pasowało. Żałosnym wydmuszkom, które uznały, że nie podoba im się zachowanie śmiertelników. Co to miało być? Pokaz siły? Raczej pokaz słabości emocjonalnej, wybujałego ego. Brzmi znajomo?
Nie zdołała powstrzymać lekkiego, kpiącego półuśmiechu, wpatrując się w ciszy w okaleczoną, jak się okazało, przywódczynię stada Ziemi. Mahvran akurat zgadzała się z jej postępowaniem, ale nie oznaczało to, że było jej żal smoczycy. Nienawiść wiedźmy do tego stada przeważała nad czymkolwiek innym, toteż obserwowanie jak jego fundament zostaje zamieniony w ślepe pośmiewisko i obiekt, zapewne, nadchodzących obelg ze strony zapatrzonych w bóstwa głupców sprawiało jej po prostu radochę.
A bogowie? Cóż, niech zamilkną i odejdą. Świat wcale ich nie potrzebował. A wybudzenie Wolnych Stad z tego transu pseudobezpieczeństwa mogłoby w końcu przetrzebić stada z jednostek słabych, ciągnących całą smoczą rasę na dno jego możliwej reputacji.
Przycisnęła skrzydło ze schowanym pod nim Erlyn nieco bliżej swojego ciała, przeczuwając że mała uzdrowicielka bardzo źle zniesie to wszystko. Mahvran mogła kpić z ogółu, ale mimo wszystko nie zamierzała być całkiem ślepa na samopoczucie współstadnych. Zwłaszcza tych, którzy nie odwrócili się w przeszłości przeciwko niej.
THE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT: do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice... HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?
✦ PECHOWIEC— po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. ✧ RETORYKA— stałe -2 do ST przy testach na perswazję. ✦ SZCZĘŚCIARZ— jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06]. ✧ NIEUGIĘTA— możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
+4 do ST akcji broniącego się. ✦ POJEMNE PŁUCA— raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji. ✧ GOJENIE RAN— raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01]. ✦ ZDROWA JAK RYBA— odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
tylko wynik 1 z rzutu k10. ✧ MAGICZNY ŚPIEW— raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023 KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;
Wezwano go tutaj, aby zastanawiał się nad prawami i zasadami, a w obecnej chwili wyglądało to tak, jakby cały mrok skumulował się nad nimi i to w krótkim momencie. Początkowo nie było słów, po prostu jedną z Ziemistych zaczynało coś... atakować? Potem wszyscy zmieszani usłyszeli słowa proroka. Khart usłyszał dość, aby wyjść zza samic Plagi.
Owa Ziemia Przodków zamieniła ich tereny w miejsce, praktycznie nie do życia. Jak powiedział sam prorok, była ona problemem ich wszystkich... na co więc miałby czekać?
Khart zamierzał dobiec do Ziemi Przodków i zaatakować jeszcze zanim cała reszta wybudzi się z tego amoku jaki zapadł w obecnej chwili.
Wojownik nie musiał używać formułki skoro grzechy tej samicy zostały wypowiedziane na głos... Bogowie Wolnych Stad przynajmniej istnieli. Jego zasady mówiły, aby unikał niepotrzebnej walki, jednak wydawało mu się, że słusznie postępował chcąc pozbyć się ze świata żywych istoty, która była odpowiedzialna za zło, które spadło na nich wszystkich.
Khart zamierzał dobiec pod przywódczynię Ziemi i zamachnąć się na nią ogonem, który najpierw kieruje od ziemi, a potem w górę w stronę gardła.
Plagowe smoki doskonale wiedziały, że w ogonie Kharta kryją się kolce, które ostatnio rozerwały gardziel demona. Może i tym razem uda mu się uczynić to samo, tylko tym razem owy demon był w skórze smoka.
*Strateg Raz na pojedynek/wojnę/2 tygodnie polowania +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny)
Następne użycie: 03.04 *Pełny brzuch – 1/4 pożywienia do sytości; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół *chytry przeciwnik +2 st do akcji przeciwnika raz na walkę
Następne użycie: – *Czempion + 1 sukces do akcji ataku, raz na walkę *Przezorny +2 ST dla przeciwnika kontrującego *Poświęcenie +1 Sukces w ataku kosztem rany lekkiej
~ N-nic – wyminęła odpowiedź do Erysa, chociaż słychać było, że to nie do końca prawda.
Potem zadziały się straszne dziwy. Erlyn siedziała zgarbiona pod skrzydłem wywerny wystawał tylko koniuszek jej pyska. Nagle zawiało, ptaki uciekły, zrobiło się chłodniej oraz ciemniej. Coś.. coś pożarło słońce! W życiu czegoś takiego nie widziała! Kiedy zaś jakaś smoczyca zaczęła krwawić na czarno z oczu, jak postać z jakiejś strasznej historii, tego było za dużo dla jej zajęczego serca.
Wcisnęła się głębiej pod beżowe skrzydło. Leżała spłaszczona na ziemi, a na słowa proroka (i atak Kharta) pozostała częściowo głucha i nieświadoma, zasłaniając sobie uszy łapami. Pod nosem nuciła jakąś miłą melodyjkę, która zawsze ją uspokajała.
~ M-Mah? – trąciła ją lekko nosem w kostkę, choć nadal była schowana pod jej skrzydłem. Polegała jedynie na swoim słuchu. ~ Czy s-słońce już wróciło? – strasznie rozbolało ją podbrzusze, zupełnie jakby... o nie! ~ M-możemy iść d-do d-domu? – poprosiła jeszcze. Prześpi się w obozie i wszystko wróci do normy, prawda?
◖MAYBE WHAT I NEEDED ALL ALONG◗ was someone to hold me up, rather than tear me down
»wygląd⬩rodzina⬩theme«— zielarz — +2 sztuki do zbieranych ziół_ _— retoryka — -2 ST do testów perswazji— ostry węch — dodatkowa kość do testów percepcji na węch (zioła, zwierzyna)
— szczęściarz — jeden sukces zamiast niepowodzenia raz na dwa tygodnie (17.09)eisern⬩ samiec demona S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B,Skr,Śl,MP: 1| MA,MO: 2______ ______ehelos⬩ ż. wody (widłoróg) S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
Pł,Skr,Śl,MP: 1| MA,MO: 2edel⬩ samiec kolibra 1 niemechaniczny kompan
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
No dobrze, nie cierpiał Sekcji, ale brak jej wypowiedzi w chwili tak kluczowej jak ta czynił sytuację bardziej problematyczną. Wciąż poza tym zależało mu, by usłyszeć cokolwiek, inaczej pośrednio czułby się katem, który przed karą wyrwał jej język.
Nie drgnął z miejsca, choć widząc jak Plagijczyk zrywa się ze swojego miejsca podjął głośno.
– To iż Ziemia Przodków zdradziła Wolnych, nie oznacza, że nie powinna być wysłuchana, inaczej odbieracie stadu Ziemi ich jedyną szansę by odnieść się do czynów swojego przywódcy– Nie spodziewał się, że powstrzyma w ten sposób wojownika Plagi, ale nie chciał by podążyli za nim kolejni.
– Z bogami wśród was, czy bez bogów, takim postępowaniem wywołacie wojnę między samymi sobą. To nie sposób by zrozumieć co zrobić LEPIEJ– warknął pod koniec, zaskoczony jak prędko smoki zamieniały się w dzicz.
Odpowiedź nie była dla niej satysfakcjonująca, zwłaszcza, że teraz była przekonana o zniknięciu siostry. W ten pojawił się jej ojciec, to zebranie stało się większe niż się tego spodziewała. Temat był bardzo ważny, więc też nie dziwne, że pojawiło się tyle zainteresowanych. – Cześć tato, wszystko w porządku. Sama szukałam toksyny, wydaje się, że ze zniknęła jak kropla w kałuży. O ile ją znam to pewnie przyszło jej coś dzikiego do łba i gdzieś poszła. Nie martwiłbym się o nią za bardzo.–Wciąż, chciałaby z nią chociaż porozmawiać, długo nie widziały się w 4 oczy, w sumie to chyba wcale. – Będę siedziała tutaj jeżeli będziesz chciał dołączyć.–Powiedziała po czym usiadła na wolnym miejscu, jeszcze raz rzucając szybkie spojrzenie na Gwar.
Potem przemówił Strażnik, a jej przywódczyni zaczęła cieknąć jakąś dziwną mazią. Oczywiście wszystko co stało się smoczycy było dla niej niesamowicie przerażające, ale słowa proroka ustawiły jej wszystko we łbie. Kara bogów? Jak ona mogła coś takiego zrobić? Odbicie to jedno, ale sprzeciwianie się bogom? Cały szacunek jaki miała do samicy zmienił się w pogardę, to nie było to co obiecywała na ceremonii. Okłamała ich? Wtedy na oślepną przywódczynie skoczył smok, przygotowując się do ataku. Raczej nic to nie zmieni, patrząc na fakt że istnieje odbicie. Samica była sprytna, na pewno miała w zanadrzu jakiś plan. Nie miała zamiaru ingerować w walkę, głównie ze względu na jej obrzydzenie przemocą. -To nawet nie jest oryginał, a przynajmniej mi się tak wydaje.–Powiedziała bez wzruszenia, nie kierując słów do nikogo specjalnego, a jednie smoków tu zgromadzonych. W razie gdyby ktoś jeszcze chciał zaatakować samicę, przynajmniej pomyślą zanim wykonają cios, czy to w ogóle warte zachodu?
"My sight may be gone, but my vision holds true."Tekst:#BCBF81 | Dialogi:#E57222 | Mentalki:greenMentor: może uczyć B/L/Pł/W/M na poziomy wyższe niż sam posiada
Boski ulubieniec: 1/polowanie smok spotyka duszka, który może mu dać równoważnik 2 kamieni. Empatia: -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
Jej aura kpiącego rozbawienia szybko rozpłynęła się we mgle, gdy onyksowe ślepia – w przeciwieństwie do Sekcji, będące częścią naturalnej aparycji, a nie karą od urażonych bożków – wychwyciły ruch wystrzelający do przodu. Khart, do tej pory trzymający się na tyłach... Już i tak trzymających się na tyłach Plagijczyków bez słowa i wahania ruszył do ataku.
Umysł wiedźmy nagle stał się kilkukrotnie bardziej świadomy wielkości zgromadzenia dookoła, zaczynając zastępować obce pyski tymi, które widziało trzyksiężycowe pisklę na Zdradliwym Urwisku. Mięśnie na jej ciele zjeżyły się momentalnie, łuski zaś nastroszyły niczym u jeża, grożąc nawet uszkodzeniem delikatnej skóry skrytej pod gęstym futrem kryjącej się Erlyn.
Oddech wiedźmy stał się cięższy, bardziej chrapliwy, gdy zaczęła podejmować walkę z własnym instynktem i traumą, nakazującą jej działać.
Zakręciło jej się we łbie, gdy szarpnęła wodzami własnego umysłu, czując jak kompani zaczynają dzielić jej niepokój, zabierając części jego na siebie, pozwalając jej odzyskać częściową czystość umysłu. Póki co panowała jeszcze nad sobą, ale nie mogło to trwać wiecznie.
Spojrzała przelotnie na kulącą się pod nią Erlyn, po czym powiodła spojrzeniem na szarżującego wojownika. – KHART. –Warknęła donośnie, kłapiąc onyksowymi zębiskami.– Wracajże tutaj, impulsywny młokosie. Jej ton był ostry, przebijający się pomiędzy chrapliwymi oddechami. Nie zamierzała bronić przywódczyni Ziemi – aż tak źle z wiedźmą jeszcze nie było – ale idiotyczny wybryk Nowiny mógł doprowadzić do rzezi, której Infamia nie chciała być częścią.
Idiota. Ceremonia Plagi ledwo się zakończyła, a ten zupełnie zapomniał, co się na niej wydarzyło.
Wróciła wzrokiem w dół, na puszystą kulę futra pod swoim skrzydłem, lekko muskając ją pyskiem. – Idź do tyłu, pomiędzy moje żywiołaki i nie ruszaj się stamtąd. –Poleciła uzdrowicielce, wskazując pyskiem na hydrę, wilka oraz hienę stojących pół ogona dalej, gotowych do ataku bądź obrony. Wiedźma potrzebowała teraz czystej przestrzeni w razie, gdyby słowa na nic się nie zdały.
Spojrzała krótko na Hadesa usytuowanego najbliżej, jakby chcąc dać mu do zrozumienia, by zyskał na baczności. Chociaż wątpiła, by zachęta od niej była ku temu konieczna.
THE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT: do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice... HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?
✦ PECHOWIEC— po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. ✧ RETORYKA— stałe -2 do ST przy testach na perswazję. ✦ SZCZĘŚCIARZ— jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06]. ✧ NIEUGIĘTA— możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
+4 do ST akcji broniącego się. ✦ POJEMNE PŁUCA— raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji. ✧ GOJENIE RAN— raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01]. ✦ ZDROWA JAK RYBA— odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
tylko wynik 1 z rzutu k10. ✧ MAGICZNY ŚPIEW— raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023 KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;
Nie zdołał dobrze przetworzyć tego co tu miało miejsce, bo jakiś pajac postanowił zrugać nazwę tego miejsca. Były piastun poderwał się gwałtownie z ziemi i zaczerpnął maddary, która miała się skumulować pomiędzy ślepą smoczycą, a jej napastnikiem. Kamienna ściana zasłoniłaby ją całkowicie, wyrastając znienacka. Była twarda jak diament, niczym wola Immanora. Ogon Kharta powinien nie tylko się od niej odbić z impetem, ale też mógłby się połamać gdyby samiec nie zwolnił. Ale to już nie byłoby winą Gwaru. Sam sobie chciał nabić guza, samobójca. Jawny atak w obecności tylu smoków?
– Trzymaj się na wodzy – warknął ostrzegawczo w kierunku Nowiny. – Nie tobie wymierzać osądy, ani sprawiedliwość. – Niechętnie bronił Sekcji, ale wolał samodzielnie obedrzeć ją ze skóry, niż dać tę satysfakcję komuś innemu. Zaraz, co? Skarcił się w myślach za takie barbarzyńskie odruchy.
Aris ucieszyła się na widok swojego ojca, wyszczerzyła swoje ząbki i pokicała w jego stronę. – Tato, tato, mam kompana! Tam jest! –pokazała łapką na demona, który czaił się wśród drzew, a na widok zachwyconej samiczki przekręcił ślepiami. Czarodziejka zrobiła wieeelkie oczy na pajączka. – Wujek Astral też takiego ma! Fajowe są –powiedziała biorąc stworzenie w łapki i przytulając do piersi.
Na spotkanie przybywało więcej smoków z różnych stad. W życiu nie widziała takiej zbieraniny! Ani tego, co miało za chwilę nastać... Ogromny poryw wiatru i ciemność. Głucha cisza, jakby cała przyroda i świat zamilkł i zatrzymał się w czasie.
Zalane czarną cieczą oczy Mirri, a następnie przemówienie Proroka...
Zachłysnęła się powietrzem, nie mogąc w to uwierzyć. Czy ich przywódczyni właśnie naraziła Stado.. Nie. Cały ich świat włączając w to resztę stad na niebezpieczeństwo?
Z jednym zgadzała się ze Strażnikiem, Mirri musiała wyjaśnić to, co uczyniła i Czarodziejka nie miała zamiaru obserwować biernie ataku smoka z Plagi.
Szybko upuściła pajączka ojca i zebrała w sobie maddarę czerpiąc z niej magię.
Skupiła ją w sobie formując wokół całej szyi, od żuchwy aż do torsu kamienną obrożę, która miała zablokować atak wojownika. Twór był gruby na półtora smoczego szpona z gładką powierzchnią, by ogon ześlizgnął się z "tarczy" i ochronił szyję Ziemię Przodków.
☙ Pełny brzuszek ❧ / pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół ☙ Niestabilna ❧ dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka♥