OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie spodziewał się żadnego rodzaju odpowiedzi na przeprosiny, choć parę oddechów po nim, widząc że na jej pysk nie wystąpił nawet najmniejszy grymas, poczuł wyraźnie oblewający go chłód. Słowa, które wypowiadał tak rzadko, wyrzucał z siebie teraz bez żadnego porządku, w rozmowie wewnątrz której nie miały żadnego znaczenia. Najwyraźniej bardziej samemu sobie, niż jej próbował udowodnić, że zależy mu na braku utrzymującej się wrogości. Nie tylko tej wypowiedzianej, lecz pomyślanej również.Nie odwrócił łba, gdy ślepia samicy podążyły wyraźnie w innym kierunku. Jej chwilowe rozkojarzenie pozwoliło im obogju odpocząć od patrzenia na siebie. Podobnie jak ich relacja, nie było przecież obowiązkowe, lecz czuł się dziwnie, gdy nie mógł go podtrzymać, jednocześnie coraz gorzej, im dłużej trwało.
– Bylem zainteresowany co takiego zrobiłaś by zyskać ich zaufanie. Niemniej... – odchrząknął krótko, widząc jak skrzydło samicy unosi się w celu przedrzeźniania ruchu sarny.
– Może istnieją inne szczegóły, które możesz przytoczyć. Co takiego sprawia, że ich kulturę uznajesz za lepszą, niż choćby ludzka? – To pytanie nie miało już charakteru przesłuchania, tak jak wcześniejsze. Kontynuował lekko zgaszony, jakby rzeczywiście pozbył się już całej energii. Starczyło dość na lekką oficjalność, a stosunkowo przyciszony ton, wygładzał naturalną chrypkę.
Widząc odpowiedź smoczycy, sarna gwałtownie odstawiła nogę i wyprężyła pierś. Przez chwilę sprawiała wrażenie zaalarmowanej, jak gdyby interakcja z drapieżnikiem była zapowiedzią jego ataku. Uderzenia serca mijały, a żaden taki nie nadchodził. Co więcej, nawet emocje obrońcy sugerowały, że jest w smoku coś wartego uwagi.
Po chwili namysłu sarna podjęła się kolejnej aktywności. Prychnąwszy krótko nozdrzami, obie przednie nogi podrzuciła do góry, wierzgając nisko racicami. Wszystko po to, żeby z jeszcze większą energią i przytupem opaść na ziemię. Dopiero wtedy, jakby nic nie ważyła, wybiła się całym ciałem, ze wszystkich kończyn. Jej zwieszone w powietrzu ciało skręciło, niemal bezwładnie, kawałek obok, gdzie wylądowała, z nadzwyczajną jak na sarnę niezgrabnością. Uderzenie serca potem uniosła głowę z pośpiechem i znów spojrzała na skrzydło-łapego smoka.