OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Fakt iż był zirytowany nie stanowił niestety żadnego boskiego zaskoczenia. Wiele zjawisk w życiu go prowokowało, ale nic nie robiło tego z większą siłą, niż porażka. A był, po ostatnim wydarzeniu, obiektywnie największą dychającą w Wolnych Stadach porażką.Ociągał się z zobaczeniem Jaaha, bo szczerze mówiąc bał się, jak mógłby względem niego postąpić. Nie chciał wyładować na nim gniewu, tak jak ostatnio, a przecież miał go tyle, że gotów był z frustracji wbijać sobie pazury w ramiona. No ale nie robił tego, bo niszczenie własnego ciała byłoby jeszcze bardziej żałosne. Dodatkowy idiotyzm nie uczyniłby go szczęśliwszym. Pomyślał, krążąc wokół wypatrzonego starego drzewa, aż do bólu mięśni.
– Pieprz się, ty zepsuty padalcu. Powietrze gnije wokół ciebie, za każdym razem kiedy robisz wydech – warknął jadowicie, do samego siebie. Nie chciał brudzić sobie myśli, więc wolał wypluć coś na głos. Potem westchnął i ruszył tam gdzie go wezwano.
Dotarłszy na miejsce nie musiał długo szukać znajomego Plagijczyka, choć musiał przyznać, gdy już go zobaczył, że wolałby mieć na ten widok nieco dłuższą chwilę przygotowania. Rzecz jasna nie okazał po sobie zaskoczenia, bo urwaną łapę i wybebeszone ciało widział nie raz. Po prostu ani estetycznie, ani logicznie, podobnej proporcji obrażenia nie pasowały do uzdrowiciela.
Skinął łbem, przysiadając na chłodnym podłożu, w rozsądnej odległości od rozmówcy. Biła od niego surowa oficjalność, choć to nie coś co było w jakikolwiek sposób nowe.
Nie wiedział co powiedzieć.
– Wyglądasz nawet gorzej niż ostatnio – nie było w jego głosie obrzydzenia. Paradoksalnie, gdyby nie treść, była to raczej zwyczajnie brzmiąca wiadomość.
– Domyślam się, że to obrażenia z ostatniej wyprawy – Nie mógł być pewien, ale samiec nie kojarzył mu się z osobą słabą, ani kimś kto marnowałby zdolności na niepotrzebną walkę. Nie zwyczajny drapieżniki więc, ani nie arena.
– Czego potrzebujesz? – dodał z wydechem, czując się dziwnie nieswojo z patrzeniem w jego ślepia. Nie chciał aby rozmówca miał wrażenie, iż w ten sposób jednocześnie stale bada jego obrażenia.