OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Syn Przygody nie przeszkadzał. Pozwolił, aby Gorzki Miód sama zebrała teraz swoje myśli, aby sama mogła przemyśleć wydarzenia sprzed niedawna i sama zaakceptowała ich bieg. Czuł, że wypełnił swoją rolę; nakierował ją, ale ostateczną drogę musiała obrać sama.Z jakiegoś powodu czuł, iż obierze właściwą.
Ożywił się dopiero, kiedy Arel zaczęła wspominać o swoim imieniu. Nadstawił uszy, słuchając jej wyjaśnień. Ciekawe. Samica mogła ujrzeć rosnący na pysku smoka uśmiech.
– To głębokie. I mądre – powiedział, patrząc na jezioro. – Nie musisz podawać metafor, gdyż wiem, co masz na myśli. Ja sam myślę podobnie. Czasem... nawet za bardzo – parsknął śmiechem. – Głęboko wierzę, iż niemal każdego, kto czyni źle, można zmienić. Wierzę w to, ponieważ zło nie bierze się samo z siebie. Zło jest efektem złych doświadczeń, niewłaściwych nauk, środowiska, które cię za takie zło nagradza. Czasem do zawrócenia kogoś ze złej drogi wystarczy, aby pokazać mu inne aspekty sprawy. Tak było, gdy kiedyś, dawno, dawno temu, rozmawiałem z jednym z duszków za barierą. Wykorzystał nas; użył naszej mocy, aby uwolnić wywerny, które zaatakowały Wolne Stada. Wielu zapewne natychmiast by go za to znienawidziło, nie chcieliby z nim rozmawiać. Ale spróbowałem. – Świst wzniósł wzrok ku górze. – Okazało się, że jego czyny były przepełnione goryczą; chciał się na nas zemścić za zdradę Mirri, która oddała Bachosowi iskrę Lahae. Kiedy jednak zrozumiał, że my nie mamy wobec niego złych zamiarów... i że też pragniemy odzyskać iskrę... zmienił się. Nie mógł odwrócić tego, co już kiedyś uczynił, zrozumiał jednak, jak w wielkim był błędzie, oceniając wszystkie smoki przez pryzmat jednego wydarzenia. I od tego czasu stoimy po jednej stronie – zakończył. – Wystarczyło po prostu go nie znienawidzić. Dostrzec, iż w przepełniającej go goryczy tak naprawdę znajduje się miód. Tylko nienawiść chwilowo go przykryła.
Zamilkł na moment. Jeszcze nigdy nikomu nie opowiedział tej historii. Nie opowiedział jej, ponieważ chciał chronić Dila; nie wiedział, czy inni mu zaufają... nawet jeśli od tego czasu naprawdę był ich sojusznikiem. Dziś zapewne byłoby łatwiej, gdy dzieła Bachosa, przynajmniej chwilowo, zniknęły. Choć nadal mieli do odzyskania iskrę z łap łowców. Ale wtedy...
Nabrał powietrza. Od początku do tego dążył, już kilka razy myślał o tym przykładzie podczas tej rozmowy, a teraz po prostu znowu sam mu się nasunął. Nie mógł tego dłużej dusić w sobie. Jeśli... Jeśli ktoś go naprawdę dobrze w tym zrozumie, to Arel.
– Ja... – zaczął dukać lekko drżącym głosem. – Ja głęboko wierzyłem, że z Noxturnem uda mi się zrobić to samo. Że kiedy pokażę mu, kim naprawdę jesteśmy, on stanie po naszej stronie i powstrzyma łowców. Z tego powodu chciałem zrobić wszystko, aby go ochronić. Nawet wbrew przywódcy – powiedział, opuszczając łeb. – Dlatego dziś nie jestem już jego zastępcą.
Gorzki Miód