Jezioro

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Kwiat Uessasa
Uzdrowiciel Mgieł
Samotny Hras
Uzdrowiciel Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 415
Rejestracja: 27 wrz 2022, 23:43
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Górski
Opiekun: Gerna i Isir

Jezioro

Post autor: Kwiat Uessasa »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 4| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,A,O,W,MP,MO,MA,Skr,Kż,Prs: 1| Lecz: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny;
Po raz kolejny miałem bliskie spotkanie z tą wiedźmą. Może przy bliższym poznaniu trochę zyskuje, ale naprawdę jest, jaka jest... Specyficzna na swój prosty i dominujący sposób. Jest do polubienia... Może kiedyś bezie mi dano poznanie jej drugie, mało brutalne i typowo niefunkcyjną stronę...
Wylądowałem o tej niesmoczej godzinie na brzegu jeziorka, było ono czarne i zimne. Myślałem, że będę pierwszym na tym małym zgromadzeniu, ale jednak byłem w błędzie. Przybyłem tutaj zaraz po Dynie. Spojrzałem lekko onieśmielony na czarną niczym noc smoczycę i przywitałem się cicho wraz ze skinieniem łba. Zaraz po niej przywitałem się z osobą, będącą mistrzem tego spotkania, a może preludium do rzeźni...

Słuchałem uważnie, co ma do powiedzenia przywódczyni. Gdyż prostych, żołnierskich słowach opisała co mamy zrobić i jak ro zrobić. Dobrze, że płynęła z nami. Gdyż czułem, że może być to ciężkie, a raczej się obawiałem, ze kamienie pociągną mnie ku czarnej toni tego miejsca. Wkroczyłem w zimną toń wód jeziora z naprawdę olbrzymim niesmakiem wypisanym na moim pysku. Nie przepadałem za zimną wodą, tym bardziej lodowatą jak tą tutaj. Ta woda była mokra i to zimna, zbyt zimna... Czemu... Wkraczałem głębiej. Były momenty, w których chciałem wyjść z niej wyjść, uciec do ciepłego jeziorka w tej, mojej świątyni ziół i paproci...
Gdy tylko woda sięgała połowy szyi, stanąłem. Oddychałem głęboko, nadal marznąc, ale próbowałem przyzwyczaić ciało do tego zimnego jeziorka. Patrzyłem w toń i teraz tylko nie utopić się, a raczej nie upaść na dno jak kamień, którym jestem. Choć taki wieczny sen pod wodą, jakaś to opcja zawsze była...
Ruszyłem ponownie w przód, tak aby łapy nie mogły dotknąć podłoża. Przycisnąłem do siebie obie pary skrzydeł, na tyle ściśle by nie odpadły podczas ruchu, ale na tyle luźno, by nie utrudniały mi gibkości, ona jest tutaj przecież najważniejsza. Delikatnie podniosłem łapy, tak aby ciało zaczęło dryfować na wodzie. Delikatnie wyplotowałem ogon, choć tutaj był raczej rozluźniony i pozostawiony za podążaniem za. Trzymałem rozdwojone końcówki przy sobie. Inaczej mogłyby sprawiać kłopot przy odpowiednim utrzymaniu kierunku. Łepetyna wystawała nad wodę, niestety nie jestem kawałkiem gadziej ryby jak Zhelre, i jeden wdech wody a będę tymi kamieniami na dnie...
Zacząłem powolutku ruszać łapami jak do biegu, najpierw prawa potem lewa. Trzymałem palce złączone razem, aby jak najwięcej zebrać wody i stawić jej większy opór. Ruszałem nimi jak przy biegu. Na zmianę. Najpierw niepewnie, pomimo wiary, że mi się uda, jakoś podświadomie bałem się, że niczym kamień polecę na dno i nikt, nawet wiedźma mnie z tamtego bagienka nie wyratuje. Rzuciłem okiem na nauczycielkę, patrzyłem jak ona radzi sobie z pracą łap i grzbietu. Chwilę patrzyłem na nią, analizując te ruchy, a następnie starałem się odwzorować pracę ciała nawet dziś miłej Heksy, ruchy grzbiety czy łap i ogona. To pozwoliło mi powoli iść przed siebie, a raczej popłynąć wraz z minimalnym unoszeniem się pośród wód. Czułem, jak woda przepływa przez moje kryształy, otula swoim już znośnym zimnem moje czarne i złotawe łuski. Pilnowałem, aby łeb nie spadł mi do wody, a zawsze unosił się trochę ponad poziom. Oddychałem powoli i miarowo, jak przy biegu. Przecież to bieg, ale w wodzie. Rzuciłem okiem, jak idzie czarnej smoczycy i mogę stwierdzić, że szło jej lepiej ode mnie. Ponownie spojrzałem na Mahvran, która przyjęła przed nami. Wyglądał niczym kacza mama, a my jesteśmy jej pisklętami. Drobnymi i słabymi. Ta myśl wywołała szczery uśmiech, i zdławiony śmiech, co zabrzmiał jak kaszel. Dobrze, że oni nie wiedzą co mi po głowie chodziło, tam siedziały straszne i dziwne obrazy...
Wykrzywiłem swoje ciało na prawo, aby móc skręcić na tę stronę. Dokładniej zrobić kółeczko, potem wykrzywiłem się w lewo, kręcąc się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Robiłem tak jeszcze z dwa, no może trzy razy. Pomimo bycia dość sporym kamieniem, jakoś udało mi się utrzymywać na wodzie. Czyli to z czego się niektórzy śmiali, jakoś się udało! Jak zapanowałem nad najprostszymi odruchami i poruszaniem po powierzchni, zrobiłem to co heksa chciała. Czyli nurkowanko. Złapałem głębszy oddech i wsadziłem głowę w wodę, przechylać masę ciała ku przodowi. Czułem jak całkowicie zakrywa mnie woda. Lekko zaczynała wlewacie w nozdrza, ale delikatnie wypuściłem kawałek oddechu. Tak pozostawiłem drogi oddechowe bezpieczne. Widok pod wodą był, inny, rozmazany i ciemny. Widzaiełm tam kamienne dno pokryte częściowo glonami czy piaskiem. Co jakiś czas coś od dołu odbiło kawałek światłą, błyszcząc ładnie. Lecz najbardziej mnie przestraszyły ryby... Tak ryby, małe i czerwone, które nagle pojawiły się w moim polu widzenia. Tak się przestraszyłem, ze się obróciłem brzuchem do góry. Patrzą tutaj tez miałem ciekawy obraz. Widząc smoki od dołu. Ateralku, to wyglądało całkiem uroczo. Kilka smoków ruszających łapkami o różnych rozmiarach. Warte zapamiętania... Ruszam łapami podobnie jak na powierzchni, ale głowa była teraz na równi z ciałem. Powoli się tak ruszałem, gdy minęło z dwadzieścia, no może trzydzieści uderzeń serca, czułem, ze oddechu zaczyna brakować. Uniosłem głowę, i ruszyłem ku powierzchni. Byłem jednak blisko granicy pomiędzy światami. Wynurzyłem się i zaczerpnąłem spory haust powietrza. Miło jest pływać pod nią, ale lepiej jest nad wodą.
Ponownie spojrzałem na Nauczycielkę i czekałem co ona powie, przy okazji patrzyłem na resztę...

Licznik słów: 838
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ᚢᛁᛊ ᛖᚣ ᚾᚣⲔᛁᛊⳖ ᚣᛒᛢⳘᚱᚧᚣᚳᚢᛊⳖ ᚱჍᛊᛈჍᛉᛧ Ⲕᚾᛜ́ᚱᛊⳖ ᛒᛉ ᛢᛖᛜⲔ ᚢᛁᛊ Ⴭᚱᛜᛒᛁᚳᛧ ᚹᚱᛜ́ᛒⳘⳖᚣᛈ ᚢᚣᚧᚣᛈ ჍᛉᛈᛁⳘ ⳖᚣⲔᛁᛢ ᛢᛊᚢᛢ
Main Theme | Berserk Theme
Atuty:
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙʟᴏɢᴏꜱʟᴀᴡɪᴇɴꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – xx.xx
ɴɪᴇꜱᴛᴀʙɪʟɴʏ ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴀ ᴋᴏść ᴅᴏ ᴍᴘ, ᴍᴀ ɪ ᴍᴏ, ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ɴɪᴇᴘᴏᴡᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ – ʀᴀɴᴀ ᴄɪężᴋᴀ
          Járnsax
Nocnica
S:1 | W:1 | Z:1 | M:2 | P:1 | A:1
B, MA, MO, Skr, Śl: 1
  • Jedzonko:
    – 8/4 mięsa i 1/4 roślin
    Błyskotki:
    – akwamaryn
    Potki:
    – chroniący przed atakiem fizycznym oraz magicznym
    – usprawniający wytrzymałość
#7f7187 | #ffbf00 | #bf00ff
Av by Sherinae | Av by Lampart
Discord: @Shiro#8745
Raksh
Smok Mgieł
Smok Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 13
Rejestracja: 27 lut 2023, 18:59
Stado: Mgieł
Płeć: Samica
Księżyce: 3
Rasa: Wężowy
Opiekun: Kuszenie Diabła

Jezioro

Post autor: Raksh »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 3
U: Pł: 1
Myśli Raksh o wstawaniu o tak wczesnej porze z pewnością mogłaby zawstydzić niejednego starego smoka. Nawet nie chodzi o to, że były to jakieś konkretne słowa, czy klątwy, raczej uczucia... Bardzo agresywne uczucia, ale wstała i pojawiła się wraz z pozostałymi młodymi. No nie takimi młodymi, bo jakoś wszyscy byli od niej starsi. Ją przyprowadził Ur, kompan matki, raczej nikt nie chciał, by pisklę włóczyło się samo po terenach wspólnych.
Małe uszka podniosły się, gdy ich nauczycielka — przywódczyni zaczęła mówić.
Dużo słów, dużo do zrozumienia, dużo do spróbowania.
Na słowa skierowane do niej, mała wężowa pokręciła łebkiem.
– Nie mała, Raksh!
Bursztynowe ślepia rozejrzały się dokładnie, jak patrzyła, gdy inne smoki wchodzą do wody. Nie mogła być gorsza prawda?
Postąpiła parę kroków wprzód, wchodząc do zimnej wody. Największego szoku doznała, gdy woda sięgnęła jej do czarnego brzucha. Zimno, zimno, zimno. Była najniższa, więc i najwcześniej po wejściu pewnie tego doświadczyła. Jej oddech się zaciął, spłycił. Nie była przyzwyczajona do takiego zimna. Zalewającego jej ciało.
Oddech, Wężowa starała się oddychać spokojnie. Przyzwyczajając się do niesmoczej temperaty jeziora. Trochę jej to zajęło, ale było warto.
Jej ciałko tak śmiesznie poruszało się w wodzie, wolniej niż na brzegu, ale płynniej, bardziej niezwykle. Woda odbijała się od jej klatki piersiowej, naciskała na jej łuski. Plątała jej grzywę i unosiła wąsy.
Gdy chłód przestał przeszkadzać małemu grzechotnikowi. Odważnie uznała, że może ruszyć dalej i odepchnęła się od dna w stronę, gdzie nie sięgała już łapami dna. Przez pierwszą chwilę nawet nie machała łapami, po prostu trzymała je luźno, oddychała spokojnie, pozwalając, by woda ją unosiła i dryfowała.
Zimno już jej nie przeszkadzało, trzymając głowę nad wodą, sięgnęła prawą przednią łapą do przodu, starając się zagarnąć wodę za siebie, a potem tylną, a potem na zmianę jedna tylna i przeciwna przednia. Tylne łapy kopały wodę do tyłu, a przednie zagarniały ją pod długie ciało. Nadal jednak była wolna. Woda obmywała jej grzywę, ale ona prawie się nie poruszała. Bu!
Korzystając z tego, że przywódczyni płynęła blisko niej, miała okazje podpatrzeć, jak ona pływa po swojemu.
Po chwili zastanowienia Raksh złączyła palce, układając łapki w małe łódeczki. Rzeczywiście płynęła trochę szybciej.
To było niesprawiedliwe, czemu ona miała takie małe łapki w porównaniu do wszystkich innych tu obecnych?
Bardzo jej się to nie podobało, przestała nawet, trzymać się w miarę wyprostowanej formy, a lekko skrzywiła się na długości.
Ogon miał być sterem, ale co ze steru jeśli Raksh nie miała napędu...?
...A co gdyby ogon też miał być napędem? W końcu ogon to miała stosunkowo najdłuższy. Łatwo by się jej było owinąć wokół zebranych tu smoków. Wróciła do machania łapkami, tylko że dołożyła do tego machnięcie ogonem. Wywalało ją na bok. To trzeba zrobić inaczej.
Tym razem machnęła ogonem podwójnie w obie strony delikatniej, co pozwoliło jej się utrzymać na kierunku, w którym chciała się przemieścić mniej więcej.
Tym razem ruch zaczęła już od pyska, skręcając go delikatnie w lewo, a potem w prawo puszczając ten ruch po całym ciele, cały czas, zagarniając łapkami wodę za siebie. Płynęła szybciej, kontynuowała starając się nadążyć za Mahvran, wijąc się raz w lewo, raz w prawo, napędzając swoje pływanie łapkami i ogonem. Jej ciałko było jednym wielkim napędem i nawet nie była sztywna.
Dobra a jak się skręca? Ogon jest sterem jak w bieganiu i lataniu... szkoda, że nie potrafiła żadnej z tych rzeczy. Ale wcześniej mocniejsze odchylenie ogona wywaliło ją w bok, może to właśnie na tym polega?
Skierowała łeb w prawo, podążając za skrętem przywódczyni i naśladując ją, przebierając łapkami i na chwilę przestając wić się w wodzie, wygięła się w łuk w tym kierunku. By zaraz ponownie wrócić do korzystania z ogona jako napędu również. Zostało nurkowanie prawda? Raksh nie bała się utonięcia, może całkowicie fałszywie, ale czuła się bezpiecznie.
Zepsuła, swój miarowy oddech, gdy nabrała więcej powietrza i pochyliła łeb do przodu, zaciskając ślepia, starając się zanurzyć pod wodę. Trochę się zanurzała, a na końcu jej ogon i grzechotka na końcu plasnęła o wodę.
Miała wrażenie że gdy trzyma powietrze, sama woda próbuje wyciągnąć ją na wierzch. Wyzwaniem więc nie było nurkowanie, a utrzymanie się pod wodą. Machała łapami i ogonem, by nie zostać wypchniętym. Nieśmiało otworzyła oczy, podwodny świat wydawał się jeszcze ciekawszy niż świat ponad wodą. Widziała przepływające ryby i inne żyjątka, widziała smoki, które pływały obok. Nie wiedziała, ile to jest piętnaście uderzeń serca, o których mówiła przywódczyni. Starała się wytrzymać jak najdłużej. Najchętniej by tu została, tu było tak inaczej i w ogóle, ale gdy poczuła potrzebę powietrza, bezzwłocznie skierowała się w kierunku powierzchni.
Przez parę uderzeń serca, myślała, że nie zdąży, jak gdyby wcześniej wypychająca ją woda, nagle ją polubiła i nie chciała puścić, ale w końcu jasno-lawendowy pyszczek wynurzył się z wody, oddychając powietrzem. Problem był taki, że Raksh nie do końca widziała cokolwiek w tym momencie.
Jej zielona grzywa pod wpływem wody przylepiła jej się do pyska, zasłaniając ślepia, a że grzechotniczka używała do utrzymania się na powierzchni wody wszystkich czterech łap, nie miała czym tę grzywę odsunąć.

Licznik słów: 829
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozwiane Myśli
Łowca Mgieł
Ilo Rozwichrzony
Łowca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 144
Rejestracja: 24 wrz 2022, 07:03
Stado: Mgieł
Płeć: samiec
Księżyce: 21
Rasa: górska
Opiekun: gerna, isir

Jezioro

Post autor: Rozwiane Myśli »

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 2| P: 2| A: 1
U: Pł,O,W,Kż,Prs: 1| B,A,Śl,Skr: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Pamięć Przodka;
 Konieczność przybiegania wszędzie, gdy większość innych smoków mogła latać, była odrobinę frustrująca. Całe szczęście, że potrafiłem szybko biegać, dzięki czemu trudno było pozostawić mnie w tyle! Z drugiej strony i tak przybyłem jako ostatni, nieco zasapany – wybiegłem odrobinę zbyt późno, myśląc, że miałem jeszcze zapas czasu. Kto by pomyślał, że czas był w stanie raz płynąć niezwykle mozolnie, by następnie umykać w mgnieniu oka? Przynajmniej powietrze było rześkie i zimne o tej porze, co mnie szybko rozbudziło.

 Na miejscu skinąłem głową obecnym smokom, odrobinę zaskoczony widokiem proroka i jego kompanów. Zaraz jednak pokręciłem pyskiem – nie moja sprawa. Skoro wciąż tu był, to znaczyło, że Mahvran nie przeszkadzała jego obecność. Pozostało mi skupić się na słowach wywerny. Od teorii zawsze słabły mi inicjalnie chęci, ale przynajmniej nie było to coś w stylu perswazji, gdzie wszystko było tylko mówione. Przesunąłem końcówkę języka wzdłuż górnych kłów. Mój ogon kiwał się w pozornie nieregularnym rytmie, choć starałem się nikogo nim nie uderzać.
 Skrzywiłem się wewnętrznie na wieść o nieprzyjemnej temperaturze wody, ale w gruncie rzeczy już nie było tak zimno jak wtedy, gdy Veir mnie wepchnęła do morza... Miałem nadzieję, że jeziora nie zawierały w sobie żadnej soli, która miałaby potem zaschnąć między moimi łuskami. Oddychanie robiło sens, bo przy biegu również trzeba było tego pilnować. W gruncie rzeczy kopanie wody za siebie nie brzmiało szczególnie skomplikowanie, ale trochę niepokoiło przez brak stabilnego podłoża. Musiałem zaufać przywódczyni na słowo, że woda będzie mnie wypierać na powierzchnię, jeśli będę postępował według jej wskazówek. Tym intensywniej wytężyłem umysł, by zapamiętać jak najwięcej.

 Wreszcie przyszła kolej na praktykę. Wzdrygnąłem się wyraźnie, gdy zanurzyłem pierwszą łapę w lodowatej wodzie – zdawała się parzyć! Zerknąłem niepewnie na resztę grupy, decydując, że gdyby miała mi się stać krzywda, nie bylibyśmy w tym miejscu. Przełknąłem również wspomnienie z tamtego razu jak Veir wepchnęła mnie do wody; uczucie słonej cieczy wdzierającej się do mojego gardła, próbującej zalać płuca. Nie chciałem pozostać w tyle.
 Najpierw oswoiłem się z dziwaczną temperaturą wody, następnie – głębiej – z jej naporem na moje ciało. Wreszcie, znalazłszy się w odpowiednim miejscu, odbiłem się od dna i zgodnie z poleceniem zacząłem zagarniać łapami wodę za siebie. Kontynuowałem oddychanie miarowo i z zaskoczeniem zauważyłem, że nie opadałem z powrotem w kierunku dna. Wciąż czułem się niepewnie, ale nie na tyle, by wpaść w panikę. W gruncie rzeczy, gdybym zaczął opadać, mogłem potem znowu odbić się od podłoża i wrócić na powierzchnię – o ile nie zostałbym uratowany przez Mahvran, ale wolałbym jej nie robić kłopotów.
 Nie płynąłem najszybciej, ale utrzymywałem stabilne tempo. W pewnym momencie na próbę wygiąłem ciało w łuk, silniejszym ruchem ogona zagarniając wodę; gdy znów zacząłem stabilnie płynąć w linii prostej, tylko tym razem w innym kierunku, wykręciłem ciało i ogon w przeciwną stronę niż wcześniej. Spróbowałem nawet przepłynąć slalomem, gdy poczułem się pewniej w tym co robiłem.

 Zacząłem kierować się w stronę brzegu w podobnym czasie co inni. Do zanurkowania musiałem zebrać nieco więcej odwagi, ale wreszcie udało mi się zanurzyć łeb – powietrze prawie natychmiast spróbowało uciec z moich płuc, powracając ku powierzchni pod postacią różnej wielkości bąbelek. Byłbym natychmiast powrócił razem z nimi, ale moją uwagę przykuł podwodny świat, niezbyt widoczny znad tafli wody. Zapomniałem nawet na moment o poruszaniu łapami, ale szybko się na tym złapałem, gdy zacząłem opadać. Na szczęście stosunkowo łatwo było poruszać się nawet pod powierzchnią. Wreszcie jednak brak powietrza zaczął piec i zacząłem zagarniać wodę tak, by popłynąć w górę. Gdy moja głowa przebiła taflę jeziora zauważyłem, że znajdowałem się stosunkowo blisko brzegu. Postanowiłem jednak dalej krążyć i ćwiczyć, bo Mahvran wciąż była z nami w wodzie.

Licznik słów: 601
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
☌☍ xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ɪ ғᴇᴇʟ ɪᴛ ɪɴ ᴍʏ sᴏᴜʟ, ɪ ғᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ᴇᴍᴘᴛʏ ʜᴏʟᴇ
ᴛʜᴇ ᴄᴜᴘ ᴛʜᴀᴛ
𝓬𝓪𝓷’𝓽 𝓫𝓮ғɪʟʟᴇᴅ
ɪ ғᴇᴇʟ ɪᴛ ɪɴ ᴍʏ ʙʟᴏᴏᴅ, ɪɴ ᴛʜᴇ ғɪʀᴇ ᴀɴᴅ ᴛʜᴇ ғʟᴏᴏᴅ
𝓽𝓱𝓮 𝓫𝓮𝓪𝓼𝓽ᴛʜᴀᴛ ᴄᴀɴ'ᴛ ʙᴇ ᴋɪʟʟᴇᴅ

ɪ sᴛɪʟʟ
𝓽𝓪𝓼𝓽𝓮 𝔂𝓸𝓾 ᴏɴ ᴍʏ ʟɪᴘs, ʟᴏᴠᴇʟʏ ʙɪᴛᴛᴇʀ ᴡᴀᴛᴇʀ
ᴀʟʟ ᴛʜᴇ ᴅᴀʏs ᴏғ ᴏᴜʀ ᴅᴇʟɪɢʜᴛs ᴀʀᴇ
𝓹𝓸𝓲𝓼𝓸𝓷 ɪɴ ᴍʏ ᴠᴇɪɴs
Obrazek
#824A4A #A8826C
ɴɪᴇʟᴏᴛ ɴɪᴇᴢᴅᴏʟɴʏ ᴅᴏ ᴍᴀɢɪɪ
ᴡʏɢʟĄ ᴛᴇᴄᴢᴋᴀ
xxObrazek
xxx
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙŁᴏɢᴏꜱŁᴀᴡɪᴇŃꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – xx.xx
ᴘᴀᴍɪĘĆ ᴘʀᴢᴏᴅᴋᴀ -2 ꜱᴛ ᴅᴏ ᴡᴀʟᴋɪ ᴢᴇ ᴢᴡɪᴇʀᴢᴇ̨ᴛᴀᴍɪ ɪ -𝟷 sᴛ ᴅᴏ ᴡᴀʟᴋ ᴢ ʀᴀsᴀᴍɪ ʀᴏᴢᴜᴍɴʏᴍɪ
Infamia Nieumarłych
Przywódca Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Przywódca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 8057
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 203
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy
Mistrz: mroczne elfy
Partner: to strażnikomplikowane

Jezioro

Post autor: Infamia Nieumarłych »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Ruszyła na przedzie, chociaż z czasem pozwoliła się sobie zostać nieco bardziej z tyłu, aby młoda Raksh mogla za nią nadążyć. Wolała mieć oko na pisklę, bo u niego najłatwiej było o potencjalnie problemy. A bez młodych pokoleń stado nie przetrwa, więc idiotyzmem byłoby zostawić małą w tyle i pozwolić jej się utopić, jeśli straciłaby nad sobą kontrolę i spanikowała.

    Obserwowała poczynania całej czwórki. Dynahecanailliora radziła sobie całkiem dobrze, mimo, iż pokrywało ją gęste futro, które z jednej strony pomagało częściowo w zachowaniu ciepła, a z drugiej będzie strasznie nieprzyjemne gdy już wyjdzie z wody. Ale cóż, zawsze może ogrzać się i osuszyć za pomocą magii.
    Gdy w jej łbie rozbrzmiała odpowiedź Strażnika, parsknęła cicho pod nosem.

    ~ Dlaczego mnie to nie dziwi. ~ mruknęła tylko w odpowiedzi, nie mając ochoty na dalsze ciągnięcie dyskusji. Zaczepiła go, wbiła szpilę, a potem postanowiła zostawić zdziwionego. Typowe.

    Obserwowała uczniów, chcąc mieć kontrolę nad nimi głównie na etapie nurkowania. Za sprawą magicznego kryształu, wiedźma mogła swobodnie oddychać pod wodą tak długo, jak tego chciała, toteż spokojnie została pod powierzchnią aż do momentu, w którym ostatnia młoda dusza wypłynęła na powierzchnię i skierowała się do brzegu. Obyło się bez problemów, całe szczęście.
    Dała Ilo znak ruchem łba, że może wyjść na brzeg, po czym sama to zrobiła, gdy tylko Raksh znalazła się na suchym lądzie.

    – Gratuluję moi młodzi, pierwsze poważne spotkanie z wodą zaliczone, a wskrzeszenie u Aterala niezmarnowane. – uśmiechnęła się kącikiem pyska, stając obok wężowego pisklęcia. Sięgnęła po magię i otuliła Raksh stałym podmuchem ciepłego, ale nie gorącego wiatru, dosyć szybko osuszając przemoczone ciało i grzywę.
    – To by było na tyle. Chodź, odprowadzę ciebie do domu. – mruknęła do małej, po czym powoli skierowała się z powrotem ku terenom Mgieł, o ile nikt nie miał do niej pytań.

    [Raport: Pływanie 1. Pamiętajcie, że składając raport z nauki grupowej musicie uwzględnić posty wszystkich uczestników, nie tylko swoje i nauczyciela.]

Licznik słów: 318
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
THE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji; bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [xx.xx].
✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem; +4 do ST akcji broniącego się.
✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku, ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.
✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej. Ostatnie użycie: 01.01
✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy tylko wynik 1 z rzutu k10.
✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
______________ Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 28.02.2023______________STATYSTYKI ŻYWIOŁAKÓW
_______________________________________________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
_______________________________________________________B, Śl, Skr, Kż, MP: 1| MO, MA: 2
Obrazek
Błąd [duszek] « pozoruje jako kompan Mahvran pod postacią żywiołaka powietrza w formie myszy.
GŁOS INFAMIIODGŁOS RYKU MOTYW GŁÓWNY MOTYW BITEWNY FULLBODY DRZEWO GENEALOGICZNE
____KARTA VÍÐBLAÍNN ✦ KARTA ULFHEDINNA ✦ KARTA MÖRKVARGA ✦ KARTA NIÐHÖRGGA ✦ KARTA FEN'HARELA
Czarna Łuska
Adept Mgieł
Adept Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 176
Rejestracja: 13 sty 2023, 17:57
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 35
Rasa: północny
Mistrz: Infamia Nieumarłych

Jezioro

Post autor: Czarna Łuska »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,W,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MO,MA: 2
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz;
Patrzyła jak reszta sobie radzi z nauką. Wciąż czuła respekt przed wodą, bo to był nieprzyjazny żywioł. Dlatego była trochę spięta dopóki reszta szkolących się uczniów nie wyszła na brzeg. Dopiero potem popatrzyła na Infamię odrywając czujny wzrok od reszty, i podziękowała jej kiwnięciem głową. Wyszła na brzeg i osuszyła futra i pióra mocnymi machnięciami skrzydeł. Resztę dosuszy w trakcie lotu. Wzięła nieduży rozbieg i wzbiła się w powietrze.

/zt

Licznik słów: 70
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Ostry wzrok
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne)
Szczęściarz:
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie

Dialogi
smoczy język
ludzki język

Brak lewej przedniej łapy, problemy z oddychaniem:
+2 ST do wytrzymałości i akcji fizycznych, +1 ST do akcji magicznych

ODPOWIEDZ

Wróć do strony głównej