OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Koziołek wyszedł na prowadzenie. Dość oczywiste biorąc pod uwagę, że miał przewagę w ilości nóg, nawet jeśli tym razem starał się nie używać ich z tą samą intensywnością. Czasem nawet trochę niezgrabnie zginał lewą przednią i tak z nią kuśtykał, oglądając się na samiczkę, która z wytrzeszczonymi w zdziwieniu ślepiami skakała tuż za nim.Mimo ciężkiej relacji z obrońcą, odkąd trójnoga pojawiła się w jego życiu, koziołek częściej wracał do swojej dawnej nierozgarniętej swobody i chęci odkrywania. Oczywiście zmiany które zaszły w nim ze względu na upływ czasu oraz emocje samego smoka były nieodwracalne, co czyniło go na swój sposób dojrzalszym i surowiej ociosanym w niektórych aspektach. Nie przejmował się tym jednak, dopóki przynajmniej część krawędzi dało się z powrotem wygładzić.
Czasami miała wrażenie, że jest na powrót rzeczywista. Koziołek nie był wspomnieniem z jej młodości, więc musiał stanowić coś nowego, a od kiedy to w śmierci pozyskiwało się doświadczenia? Nie potrafiła logicznie połączyć wszystkich zjawisk, ale była spokojniejsza. Wciąż oderwana od życia jako takiego, stąpająca po trawie, jak po miękkiej chmurce, ale przynajmniej częściej zaczęła zwracać uwagę na dźwięki albo bliskość obiektów wokół siebie.
Trójnoga nie miała pojęcia ile wysiłku kosztowało go zastępowanie jej drogi, za każdym razem gdy zmierzała ku rzekom, tajemniczym jaskiniom albo niebezpiecznym granicom. Ileż to razy musiał pociągnąć ją za ucho, zanim wyszła jakiemuś smokowi na przywitanie, sądząc że może potraktować go w ten sam, naiwny sposób co obrońcę. Żadnych instynktów samozachowawczych!
Na szczęście nie zostawiał jej ani na chwilę. Każdej nocy i każdego dnia czuwał nad jej bezpieczeństwem, jednocześnie samemu wielokrotnie dygocząc ze strachu. Zapewne dlatego, choć obrońca był tak męczący jako jednostka, jego widok miał jeszcze szanse go uspokoić. Choć nie chciał by podchodził zbyt blisko, gdy zachowywał dystans, mógł być nawet mile widziany.
Wyjątkowo zatem, dzisiejszego popołudnia to nie smok postanowił pojawić się na peryferiach wizji roślinożerców.
Trójnoga zatrzymała się, odrobinę zmęczona pseudo wyścigiem narzuconym przez drugą sarnę i uniosła łeb, strzygąc szarymi uszami w stronę znajomej postaci. Dzielił ich jeszcze krótki spacer, ale ponieważ jej wyznaczający tempo towarzysz zaniechał wędrówki, nie zamierzała narzucać nic od siebie.
Dostrzegając wpatrujące się w niego sarny odwrócił ku nim łeb, wyraźnie łapiąc z nimi kontakt wzrokowy. Nie mieli żadnej sekretnej metody komunikacji, toteż nie miał pojęcia o co im chodzi. Sam fakt, że nie omijały go szerokim łukiem musiał mu chyba wystarczyć.
Prychnął do samego siebie, wstając ze swojej dostojnej pozycji, że odsunąć się od ciepłego źródła. Może przyszły właśnie do niego, z zamiarem wypoczynku, dlatego czekały aż smok znudzi się i sam odejdzie.
Koziołek przekrzywił łeb, jakby rzeczywiście w oczekiwaniu aż smok przemieści się gdzie indziej.
Zmrużył ślepia, czujnie wpatrując się w posturę i mowę ciała małego ssaka. Przez chwilę między obojgiem panował impas, aż smok nie zdecydował powoli unieść jednej łapy i z jeszcze bardziej flegmatyczną manierą, jakby mimo ściółki pełnej suchych liści nie chciał wydać żadnego dźwięku, odstawić ją krok dalej, przed sobą. Koziołek drgnął na to lekko, wprost komunikując, że zmiana pozycji gada jest mu po drodze.
Drzewny głowił się nad tym przez chwilę, jakby miał przed sobą jakiś ciężki do rozpracowania szyfr.
Gdy wszystkie za i przeciw zostały rozważone, wycofał się jeszcze bliżej w stronę parującego źródła i usiadł ostentacyjnie.
Tak. Był ostoją altruizmu. Miał tutaj własny interes do rozegrania, więc nie pozwoli się wygonić przez pieprzone sarny.
Prychnął na nie nozdrzami. Jak chcą być obok źródła, to tylko w jego towarzystwie.
Koziołek strzygnął uszami zdezorientowany i obejrzał się na trójnogą. Samica nie miała żadnej opinii na temat zdarzenia, toteż oboje utrzymali pozycję. Może oddalą się później, po tym jak chwilę wypoczną, bez przejmowania się drapieżnikami. ***
Prorok odetchnął powoli, przymykając ślepia. Spodziewał się czuć wyłącznie słabość i apatię, ale zamiast tego wszystko go denerwowało. Musiał zdecydowanie uspokoić się przed rozmową z Nowiną, żeby nie zrobić na nim takiego przepięknego wrażenia, jak podczas pierwszego dłuższego spotkania. Nie miał ku temu żadnej szczególnej determinacji, ale przynajmniej z zasady powinien nie zachowywać się jak idiota.
~ Witaj Kharcie. Biorąc pod uwagę twoją poprzednią cenną aktywność w związku z łowcami, chciałbym zamienić z tobą parę słów na temat dalszych kroków. Jeśli pozwolisz, dowiedzieć się także, jak obecnie prezentuje się sytuacja z twojej perspektywy. ~ przemówił do samca znajomym, oficjalnym tonem. Oczywistym było także przekazanie mu swojej lokalizacji.
Na miejscu, przy samym źródle północny zastałby siedzącego sztywno drzewnego, oraz pasące się trzy ogony dalej, dwie sarenki.
Mroczna Nowina