OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Omszały nie uważał się za dobry materiał na partnera, ale teraz, kiedy już jednym został, nie zamierzał lekko traktować tej roli. Można wręcz rzec, że było zgoła odwrotnie. Chcąc nie chcąc, zaangażował się w ten związek, z każdym dniem coraz mocniej uświadamiając sobie, że nie był on tak ulotny i nietrwały jak mu się początkowo wydawało. Stopniowo dochodził do takiego wniosku, słuchając mentalnych wiadomości, które wysyłała mu Serenada. Znaczna ich część nie dotyczyła lekkich tematów, co dało mu poczucie pogłębienia relacji którą zdołali nawiązać. W związku z tym, Tiishoyr miał świadomość złego samopoczucia Ziemnej i nie dawał mu spokoju fakt, że nie mógł na to nic zaradzić. Wszak same słowa nie mogły załagodzić odczuwanego bólu, a na domiar złego on sam nie był najlepszy ani w doborze wypowiedzi ani w regulowaniu emocji. Czy to swoich czy cudzych.Nie mógł jednak pozostawić takiej sytuacji bez żadnej reakcji, dlatego zaczął rozmyślać nad sposobem na pocieszenie partnerki. W gruncie rzeczy nie wiedział jednak zbyt dużo o tym, co ta lubi bądź nie, więc próbował wymyślić coś, bazując jedynie na informacjach które już wcześniej posiadł. Kiedy Celeste wyglądała na najszczęśliwszą? Co sprawiłoby, że znów by się uśmiechnęła? Głowił się nad tym i głowił, ale nie ważne ile czasu temu poświęcał, wciąż stawał mu przed ślepiami ten sam widok: Celeste rozprawiająca z entuzjazmem o swoim gnieździe. Może to był odpowiedni trop? Tiishoyr nie wiedział, ale i tak postanowił spróbować. Zgarnął więc z groty dawno nieużywaną torbę i ruszył na obchód po terenach Mgieł, który zakończył lotem w stronę ziem wspólnych.
~ Celeste? ~ zaczepił samicę mentalnie ~ Czy...ym, czy mogę cię zobaczyć? ~ zapytał dość niepewnie, świadom faktu, że nieszczęśliwe smoki mogą nie mieć ochoty na jakiekolwiek spotkania. Nie wiedział więc czy w tym przypadku byłby mile widziany, dlatego nerwowo wyczekiwał odpowiedzi. Mimo wszystko liczył na to, że ta będzie pozytywna, bo był już wszak w połowie drogi.
Serenada Poległych