OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Biesia szybko wstała z powrotem na cztery łapy, gdy Rzeczny Kolec zaczął opowiadać o lataniu, słuchała go uważnie i starała się wyciągnąć z tego wnioski, ale cóż, nie była dobra w takiej nauce, choć teorii zawsze warto wysłuchać.Jak pokazał pyskiem miejsce, gdzie chciałby poćwiczyć, Biesia od razu skierowała swoje ślepia w tamtą stronę, według niej to zbocze wydawało się również dobrym pomysłem. Nie odzywała się cały ten czas, choć miała kilka pytań, postanowiła poczekać aż smok zatrzyma się i pozwoli jej odezwać, bo nie było na to zbyt dużo czasu. Rzeczny Kolec szybko jednak ruszył do nauki praktyki, oddalając się od pisklęcia sprawnym susem, coś co ona umiała zrobić, ale drugi ruch wydał jej się wręcz magiczny i nieosiągalny. To jak szybował i zwinnie omijał drzewa, wydawało się jej niesamowitym widokiem, czas jej na chwilę spowolnił, gdy uświadomiła sobie, że niemal straciła go z zasięgu wzroku. Ruszyła więc prędko, nie próbując jakichś zaawansowanych technik, po prostu wykonała sus i machnęła skrzydłami, nic to jednak nie dawało, poza tym, że nieco przedłużyła skok. To był może jakiś efekt, ale zdecydowanie niewystarczający. Nie rozumiała za bardzo, jak mogłaby osiągnąć zadowalający lot, aby nie walnąć przy okazji łbem w drzewo. Jaskrawe łuski towarzysza wybijały się na tle całego tego obszaru, a więc mimo że nieco wolniej, dogoniła go zwykłym biegiem.
– Opanować powietrze? – zwróciła się do gada na temat pierwszej wypowiedzi o lataniu i poczuła jak wiatr owija jej skrzydła i futro, mocno dmuchając, jakby chciał ją zrzucić z tego zbocza. Ona jednak miała już na tyle dużą masę, że nie był to dla niej problem, by się utrzymać. Mimo to nie miała pojęcia jak mogłaby wykorzystać ten wiatr, aby pomóc sobie z lataniem. Wiedziała natomiast, że będzie jej na pewno łatwiej próbować latać z nim, a nie na siłę przeć mu na przekór. To była chyba jedyna rzecz, której była pewna w tym momencie, dlatego usiadła tuż przy nim i machnęła kilkukrotnie ogonem, czekając na dalszą część nauki.
Rzeczny Kolec