OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Oczy samicy wlepiły się w pusty kubeczek. Hmm... Może powinna zrobić więcej mimo, że obiecała sobie oszczędzać bez. Aż do wiosny miała jedynie niewielki woreczek suszu, akurat dla siebie na okazje właśnie takie jak ta- rozmyślania.Choć nie była świadoma, że nie po jej łbie krążyło akurat najwięcej myśli z przewagą i to druzgocącą tych nie najlepszych. Zepsucie i to w tak młodym wieku. Skąd mogłaby wiedzieć?
Choć i podobnie jak młody Ebrill tkwiła w szponach dziedzictwa, lecz w przeciwieństwie do Yngwe ona nie chciała od niego uciec, chciała powtórzyć to co dobrego dokonali jej przodkowie, ba! Być nawet lepsza od nich by wyryć swoje imię grubymi runami na kartach historii. Pragnęła bardzo wiele, lecz czymże jest smok bez celu?
~ Przepraszasz, ale nie wiem dokładnie za co. W przeciwieństwie do większości smoków w swoim wieku myślisz, a to dobra cecha choć same myśli do tych dobrych nie należą. Z tego co słyszę twoje wspomnienia wyglądają jakby nie były do końca twoje. Z resztą... Pamiętasz wiosnę na co jesteś ewidentnie za młody.~ Powiedziała nie spoglądając na Yngwe wwiercając spojrzenie w taflę wody. Na jej oko powinien go zobaczyć uzdrowiciel. Może młody umie przewidywać przyszłość? A może po prostu jego umysł wymagał intensywnej pomocy.
Ebrill wzdrygnęła się czując dotyk. O nie, tego nie chciała. Yngwe nie był jej pisklakiem, nawet o rodzinę nie zahaczał więc o jakimkolwiek przytulaniu się mógł zapomnieć. Jej ogon równie miękki co bok odsunął pisklę na odległość podobną tej gdzie znajdował się chwilę temu.
~ Za blisko.~ Jej głos cechowała delikatna reprymenda. Nie gniewała się na samczyka, zwyczajnie szukał ciepła jak każde pisklę, lecz ona nie chciała im tego ciepła dawać. Od tego mają matkę.
~ I puścili cię tak młodego w las ledwie w towarzystwie baby wodnej?~ Zapytała marszcząc brwi. No rodzice nie byli to zbyt wybitni, nie ma co. Yngwe... Ciekawe imię brzmiące równie obco co imię szopowatej. Każdy mieszkający tutaj zdawał się pochodzić z innej części świata. Każdy miał historię do opowiedzenia.
~ Jestem Ebrill. Blodyn rhosyn crwydrol, jak zwykli nazywać mnie w domu.~ Zaśmiała się cicho, na wspomnienie żegnających ją smoków i ludzi. I... Dobrze było w końcu powiedzieć coś po swojemu, nie w wspólnym, jej akcent finalnie nie brzmiał tak obco gdy połączył się z językiem, z którego się wywodził.
I Yngwe chyba nie mógł trafić na lepszego Mglaka. Ebrill była całkowicie odklejona od życia stada, sama dołączając do niego całkiem niedawno i wciąż ucząc się zasad jakie tam panują. Nie miała więc podstaw by oceniać samczyka w kryterium innym niż przez pierwsze wrażenia.
Yngwe