Na Terenach Wspólnych Wolnych Stad znajduje się kompleks jaskiń od dawien dawna pełniących rolę miejsca czci bogów tych ziem. Niestety, boskiej obecności od dawna nie było czuć, ale z jakiegoś powodu miejsce to nadal cieszyło się sporym szacunkiem smoków.
Zawahała się.
– Na swój sposób – odparła ostrożnie, zaskoczona pytaniem – i zaskoczona swoją odpowiedzią. – Ale... możliwe, że nie aż tak. – przyznała z nutą czegoś w rodzaju samokrytycznego rozbawienia. Nieważne jak bardzo chciała się wykazać – nieważne komu, czemu – stawianie się po raz drugi przed swoim oprawcą było beznadziejnie...
Głupie. Na bogów, czemu to rozważała?
Nie zaprzeczała, że dla innych była w tym wartość i nie miała zamiaru im tego odbierać, lecz...
– Ciągle mam poczucie, że czegoś nie dokończyłam, ale chyba powinnam się skupić teraz na czymś innym – skonstatowała, dusząc w sobie obawę, że po tych słowach podziw Veir wyparuje.
– Zapamiętam na przyszłość – odparła z ciepłym uśmiechem na humor Mglistej, mając nadzieję, że faktycznie poczuła się z tym lepiej. Nie miała w tej chwili wiele więcej do zaoferowania.
Gdy po leczeniu Veir padło pytanie, Arel mrugnęła i zerknęła z powrotem na ołtarz; miała nadzieję nie dzielić się tym z nikim, w końcu nie spodziewała się towarzystwa.
– Emm... nie – ale nie w ten sposób. Będę musiała przyjść kiedy indziej – przyznała, wzruszając barkami z zakłopotaniem. – Chyba czas na nas, prawda? – zmieniła temat, przekrzywiając łeb ku wyjściu. Obie załatwiły swoje sprawy.
wygląd ● teczka ● muzyka
nosi na szyi "pleciony naszyjnik z kawałkami bursztynu" ● pechowiec ▶po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. ◀ trudny cel ▶+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej ◀ zaklinacz ▶stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną ◀ pojemne płuca ▶raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze ◀ nieulękły ▶smok ma pierwszy ruch w walce; przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze ◀ ● Kirim – kocur syjamski S:2|W:1|Z:2|M:1|P:3
B,A,O,Śl:1 | Skr:2
Osiem cytrynów zniknęło z ołtarza pod chmurką białego obłoku. Chwilę później ten sam obłok wsunął się w nozdrza Syna Przygody, rozsiewając zimno po całym jego pysku. Ból naprawianych szkód był nie do wytrzymania, a wojownik wręcz czuł jak gwałtownie odrastają mu niektóre nerwy. Po parunastu oddechach to nieprzyjemne mrowienie minęło. Świst raz jeszcze był w pełni sprawny, choć białe znaczenie nie zniknęło z jego pyska.
Wojownik Słońca usłyszał w głowie cichy szept mówiący o ośmiu turkusach.
–
Syn Przygody
-8x cytryn
– kalectwo: częściowa utrata węchu i wzroku, paraliż lewej połowy pyska [+2 ST do wszystkich akcji], fabularnie: seplenienie
Przez moment patrzyła się na lichy Ołtarz Erycala, myśląc nad odpowiedzią Arel. Może nie zagięła jej, ale sprawiła, ze horgifellijka musiała sięgnąć do pewnych rejonów swojego umysłu. – Czym smoki byłyby bez walki, mam rację? Bez niej nie wiedzielibyśmy, czy nadal jesteśmy godni. Że możemy żyć dalej ze sobą. Przywykłam do ciągłych testów, coraz silniejszych przeciwników i skutego lodem podłoża, działającego na niekorzyść obu stron. Gdy walczyłam na Arenie Viliara i wiedziałam, że po jednym pokonanym przeciwniku przyjdzie kolejny... czułam się jak w domu. Dlatego żałuję, że na demonie się skończyło. – Odpowiedziała, mówiąc trochę o tym, czym jest walka dla niej. Wspominała już o tym trochę pod kapliczką, która niestety została zniszczona. Widać było spory kontrast niepewnej Arel, która nie była pewna, czy powinna zmierzyć się z demonem i Veir, która żałuje, że ma to już za sobą. Może ten duży entuzjazm, jeżeli można to tak nazwać, zachęci w pewien sposób przywódczynię? – Na szczęście bądź nieszczęście – sporo walk z łowcami smoków stoi przed nami. Demona możesz zostawić sobie jako ukoronowanie inwazji łowców, domknięcie niedokończonych spraw. – Dodała na koniec. Odnotowała informację o tym, że nie udało jej się dojść do porozumienia z Erycalem. Z jednej strony chciałaby ją w tym wesprzeć, jednak z drugiej... z jakiegoś powodu pojawiała się w niej satysfakcja, ale nie z krzywdy Arel. Veir aż ciężko było to przyznać przed sobą, ale sprawiało jej to rodzaj satysfakcji, gdy kolejne osoby sprawiały sobie wrażenie z tego, kim tak naprawdę są byty, które zwali wcześniej bogami. – Gdybyś potrzebowała kamieni, daj znać. Mam ich dosyć sporo i masz rację, nic tu już po nas. – Powiedziała do smoczycy i opuściła Ołtarz Erycala, nie kłaniając się przed nim, ale też nie plując. Jeżeli chciałaby to zrobić, był inny bóg, który na to zasługiwał. Potem udały się z Arel na spacer... może rozmawiały dalej o walce, a może szybko rozeszły się w swoje strony. Kto tam wie.
Wrócił po paru księżycach, gdy już dogadał się ze skarbcem stadnym na wymianę. Położył na ołtarzu wymaganą zapłatę, poruszając niechętnie obolałym, białym barkiem. Miał nadzieję, że chociaż odzyska skrzydło. Przyda mu się do niechybnej walki pod Rathen.
Kamienie drgnęły i zniknęły jeden po drugim, a w tym samym czasie kikut w miejscu ramienia skrzydła zaczął samca niebotycznie boleć. Wojownik upadł na posadzkę i wił się po niej, gdy stopniowo z jego boku wyrastały długie pióra oraz nowa kość ramienia. Kolor pozostawał stary – rudobrązowy. Jedynie w miejscu, gdzie nastąpiło ucięcie, nadal widniała biała plama futra. Słoneczny wyczuł też, że bóle mięśni minęły na dobre.
–
Rdzawogrzywy: -8x turkus
-brak prawego skrzydła, bóle mięśni [brak lotu, +2ST do fizycznych, +1ST do wytrzymałości]
Czuła lekki ścisk w klatce piersiowej na myśl, że walka dla niej i dla Veir najwidoczniej znaczyła coś trochę innego. Że może jednak nie gloryfikowała jej tak jak Mglista; że przez swoją niepewność, wieczną, nieustanną, pozwalała sobie samej odpłynąć dalej od smoczycy, z którą chciała się przyjaźnić.
Ta świadomość kłuła bardziej niż się spodziewała. Wrażenie, że robi coś nie tak, przykuło ją do chłodnej posadzki świątyni – a przecież wszystko było w porządku. Ta sprzeczność – nagły motłoch uczuć, podczas gdy Ołtarz nadal spokojnie do niej mówiła – zdawała się wręcz absurdalna. Nie na miejscu.
Przymknęła na moment ślepia; zmusiła się do zrelaksowania, choć resztki spokoju ją opuszczały. Przeczyściła gardło.
– Po pokonaniu łowców – powtórzyła nieobecnie. – Myślę, że to dobry pomysł, wtedy do tego wrócę – przyznała, nabierając z powrotem barwy. Wróci do rozważania tego, to był szczegół godny pominięcia. Tak czy tak, nie musiała się tym przejmować, teraz.
– Dziękuję – wyrwało jej się jeszcze ze szczerego – jak zawsze w przypadku tej emocji – zaskoczenia. Uśmiechnęła się na powrót.
Ołtarz Wyniesionych
– – –
Minęły księżyce, nim zjawiła się pod ołtarzem po raz kolejny, lecz tym razem przywódczyni była... bardziej pewna swego, o ile pewność była czymś dla niej w jakikolwiek sposób osiągalnym. Stanęła w świątyni, zawieszając spojrzenie na powietrzu; tym razem nie mówiła na głos, woląc nie kaleczyć słów.
"Przepraszam za swoje niezdecydowanie poprzednim razem; dziś-– jeśli tylko jesteś skłonny, Erycalu, chciałabym prosić o uzdrowienie i ucha, i migren."
Poleganie na samej myśli było niepokojące – bo skąd założenie, że ta jedna będzie głośniejsza od innych, zamotanych i pozbawionych składu? Jednocześnie dziwną rzeczą było myśleć, iż bogowie mogą być zdolni tak po prostu do wejrzenia wewnątrz cudzego umysłu. Gdyby tak działało to tylko na zaproszenie... hm.
Znowu się przejmowała. Chyba nic na to nie poradzi.
// darmowe wyleczenie kalectwa za "Nawracające migreny i częściowa głuchota, [+3 ST do magii, +2 ST do testów percepcji na słuch (zwierzyna i drapieżniki) oraz śledzenia]"
wygląd ● teczka ● muzyka
nosi na szyi "pleciony naszyjnik z kawałkami bursztynu" ● pechowiec ▶po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. ◀ trudny cel ▶+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej ◀ zaklinacz ▶stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną ◀ pojemne płuca ▶raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze ◀ nieulękły ▶smok ma pierwszy ruch w walce; przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze ◀ ● Kirim – kocur syjamski S:2|W:1|Z:2|M:1|P:3
B,A,O,Śl:1 | Skr:2
// na przyszłość, zamieść w chociaż narracji informację o zapłacie, fabularnie nie masz talonu na balon, tylko po prostu z kp nie są odejmowane kamienie szlachetne
Tym razem smoczyca nie spotkała się z żadną odpowiedzią. Zapłata zniknęła z Ołtarza, a sama Arel poczuła, jakby w bok pyska uderzył ją bolesny i zimny piorun. Wiązka elektryczności przeszła przez jej policzek, omijając oko. Wsunęła się w skroń niczym robak, wędrując przez nerwy, które odzyskiwały czucie jeden za drugim. Nieprzyjemne odczucie minęło wraz z na nowo słyszanym przez lewe ucho dźwiękiem... acz tylko na chwilę. Później smoczyca znów ogłuchła całkowicie, choć nie było to związane z jej stanem zdrowia per se.
– Powroty Słońca
– darmowe wyleczenie kalectwa
– kalectwo: nawracające migreny i częściowa głuchota, [+3 ST do magii, +2 ST do testów percepcji na słuch (zwierzyna i drapieżniki) oraz śledzenia]
Egzekucja podeszła do ołtarza. W torbie zawinięte w skrawek materiału leżały nefryty. Wyciągnęła je ostrożnie i ustawiła w eleganckim rzędzie. Po tym odsunęła się o krok i pokłoniła. – Przybywam z zapłatą. Będę godnie wykorzystywać tą szansę.
// 6x nefryt za usunięcie kalectwa +1ST do wytrzymałości
Pechowiec:po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu. Trudny cel:+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony✦ Theme--–✦ Głos--– ✦ Wygląd#96C4D0
Kamienie zniknęły z ołtarza, jeden po drugim rozmywając się w kłębie rześkiej mgiełki. Następnie chłód wślizgnął się między nozdrza smoczycy, rozlewając zimno po całym jej ciele. Miała wrażenie, że jej organy zamarzają: serce, płuca, żołądek. Po chwili ból i nieprzyjemne doznania minęły, a Gwiezdna Egzekucja poczuła się... lepiej.
–
Gwiezdna Egzekucja:
-6x nefryt
– kalectwo (+1 ST do wytrzymałości)
Rozdzielili się w świątyni. Bealyn poszła wymienić kamienie, on zaś przyszedł tutaj. Zatrzymał się przed ołtarzem, milcząc dłuższą chwilę. Pochylił lekko łeb, w geście szacunku względem Erycala.
Kolejny raz złapał się na próbie normalnej mowy. Trochę czasu minie, zanim przywyknie.
~ Chciałby poznać cenę, wyleczenia kalectwa. ~ Poprosił mentalnie, no i czekał. Dostanie odpowiedź? A może nie?
Podziękował za odpowiedź lekkim skinieniem łba oraz odpowiedzią mentalną. Po czym wrócił do Bealyn.
Jego ponowna wizyta tutaj, miała miejsce niewiele po otrzymaniu ceny. Dziwnie czuł się z brakiem możliwości odezwania, a wszelkie próby, gdy próbował się tego podjąć w chwili zapomnienia, kończyły się oczywiście porażką.
Zatrzymał się przed ołtarzem, wyjmując z torby sakiewkę. Znajdowało się w niej sześć jaspisów, zgodnie z tym czego zarządzał Erycal.
//6x jaspis za usunięcia braku mowy i +1st do zionięcia
Gdy tylko sakiewka szczęknęła o kamienny ołtarz, zdematerializowała się. W miejscu blizny wojownika zaczęły pojawiać się drobiny szronu, które wsiąknęły przez skórę samca i sięgnęły jego strun głosowych oraz gruczołów. Oblicze czuł się jakby połknął kilka śnieżek. Zimno paliło jego ciepły organizm od środka. Nie trwało to zbyt długo – wkrótce chłód zniknął, wraz z niemocą mówienia i trudnościami w zianiu.
Atuty: Pechowiec, Niestabilny, Twardy jak diament, Uzdolniony
Kalectwa: +2ST do W i akcji fizycznych [osłabione płuca]
Uhhhh… Nie wie, czy tego żałować, czy nie. Z jednej strony, odruchowo nieco się skrzywił na te miłe słowa Obejmującego. Dopiero po chwili dotarło do niego, że… No tak troszkę go to pocieszyło. Poprawiło na chwilkę humor. I jeszcze potem to zapewnienie o… Porada? Ostrzeżenie? O tym jaki Erycal jest i jak to może wyglądać, bądź działać… No, jednak coś dobrego wyniknęło z tej oferty pomocy wobec Obejmującego. Ruszył więc dalej, w stronę Ołtarza.
No, dotarli więc przed Ołtarz. Spojrzał jeszcze niepewnie po swoich towarzyszach, jakby zbierając się na odwagę, żeby coś powiedzieć. W końcu zgodził się być pierwszym, prawda? Nie wiedział tylko, że będzie go to tak stresować. – Uhm, chciałbym poznać cenę za uleczenie konsekwencji – zawahał się na chwilę. Uh, czy tak to powinno brzmieć? Może nie?– Uhm, za wyleczenie moich płuc –powiedział, niepewny czy dobrze ubrał to w słowa. Tak należało zrobić? Było to dobrze? Czy może poprzednia myśl, z konsekwencją wskrzeszenia byłaby dobra? Czekał więc tak zestresowany.
//Osłabione Płuca: +2ST do wytrzymałości +2ST do akcji fizycznych
Proszę, jeśli to ofc pasuje Narratorowi, o poczekanie na pozostała dwójkę pingniętych graczy
“Boy, I love meeting people’s moms. It’s like reading an instruction manual as to why they’re nuts.” Ted Lasso
Atuty: Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Niestabilny: dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka Gorąca prośba do wszystkich Mistrzów Gry. Bardzo bym prosił, o dodawanie do czarów motywów zimy, mrozu, śniegu. Prosiłbym również, by negatywne efekty niestabilnego również orbitowały wokół tych motywów i żywiołów. Nie wiem, twór nagle cały zamarzł i zranił Kairakiego odłamkami lodu, twór na łapie był tak zimny, że odmroził mu łapę i tym podobne rzeczy. Dziękuję.
Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
Kalectwa: Osłabione Płuca: +2ST do wytrzymałości +2ST do akcji fizycznych
Na szczęście Ołtarz nie był daleko, więc Obejmujący dokuśtykał do niego bez większych problemów. Po drodze poślizgnął się jedynie raz, ale szybko odzyskał równowagę, więc nawet nie musiał wspomagać się obecnością Kairakiego, w którego pobliżu wciąż pozostawał. Nie opierał się o niego ani w żaden inny sposób mu się nie narzucał, bo i tak widział, że Pąk jest zestresowany. Najwyraźniej próba podniesienia go na duchu nie dała długotrwałych efektów. Ale to nic! Ciirioh i tak posłał uśmiech szarofutremu, kiedy ten mówił bóstwu o swoim problemie. A więc chodziło o płuca? Obejmujący wciąż nie wiedział co mogło mu się przytrafić, ale to była niespodziewana wskazówka, która sprawiła że na moment futro stanęło mu dęba. Chyba nie zaniedbał swojego zdrowia? Za późno wyleczył chorobę? Albo... Nie, Ciirioh zdecydowanie nie chciał teraz myśleć o tym, że woda mogłaby odebrać kolejne życie. Nie przy Yulo, który wciąż trzymał się za nimi, czekając na swoją kolej. Aha! A jak już o tym mowa, to chyba powinien się odezwać! Pokłonił się więc przed Ołtarzem, okazując mu szacunek. ~ Witaj, Erycalu. Ponownie przychodzę przed twoje oblicze, choć tym razem w towarzystwie przyjaciół ~ zagaił boga z uśmiechem, zdecydowanie nie spodziewając się, że ten w jakikolwiek sposób mu odpowie. Zrobił to dla nich wszystkich, uznając że nie warto pozostawać w nerwowej atmosferze ~ Proszę, mi również wskaż cenę uzdrowienia, żebym znów mógł śmiać się i skakać wraz z nimi ~ dodał, specjalnie nawiązując do ich rozmowy. Tym samym powiódł spojrzeniem od Kairakiego do Yula, któremu posłał rozbawiony uśmiech. Potem przesunął się na bok, robiąc mu miejsce między nimi. Pora na jego prośbę!
//(1) niezdolność do mówienia, +1 ST do ziania; (2) +1 ST do akcji fizycznych (brak prawej tylnej łapy)
Yulo szedł za nimi i na pysku nie malowało się nic oprócz zmęczonego wyrazu pyska. Nikt na nie go nie patrzył to i nawet nie chciało mu się kleić uśmiechu na pysk. Ot, rzucił wzrokiem na zad Ciirioha i pewnie skoczyłby, aby mu pomóc, ale nawet przy doświadczeniu... sam też mógłby się wywrócić i wleciałby wtedy pyskiem w jego zad. Raczej takie sceny nie były tu pożądane. No i wierzył też w to, iż Obłoczki nie chciał być traktowany cały czas jako kaleka. Podszedł i najpierw odezwał się Kai, potem pewnie Ciirioh powiedział swoje mentalnie...
Yulo zanim jednak zapytał, wlepił wzrok w tył łba wiecznie wygaszonego samca
– Utopiłeś się? Stąd twój strach przed wodą?– zapytał wprost nie uważając tego za coś wartego przemilczenia. Jak idiota kręcili się dwa razy podczas rozmowy przy wodzie, a ten nie raczył mu nawet powiedzieć, że jego strach wynika z... utopienia się? A może przyczyna była inna, a strach miał po prostu wrodzony?
Mniejsza teraz o to. Podszedł nieco bliżej i stanął przy nich. Przy tym, który był głównym powodem dla którego w ogóle tu się zjawił.
Nie przemówił, wolał zrobić to po cichu i to pewnie tylko dlatego, że nie uważał szarego smoka za kogoś tak bliskiego mu, aby słuchał jego najskrytszych problemów. Nawet jeśli jego kalectwo towarzyszyło już od dawna i było tak dobrze widoczne.
~Chociaż moje kalectwo towarzyszy mi już tyle księżyców, nigdy wcześniej nie czułem motywacji, aby przyjść tutaj i prosić o pomoc. Nigdy wcześniej nie byłem pewny tego, że chcę wreszcie odrzucić od siebie tą słabość. Ostatnio jednak patrzę na moich bliskich i wiem, że muszę być dla nich wszystkich silny, a skupianie się na swoich słabościach do niczego mnie nie zaprowadzi... Dlatego właśnie proszę cię, powiedz mi jaka jest cena odzyskania mojej łapy.
Przez całość słów patrzył na posąg i czekał, aż przyjdzie do jego świadomości wiedza, której na tą chwilę nie miał.
//+1st do akcji fizycznych (brak prawej, przedniej łapy)
I
Boski ulubieniec Darmowy zwiad raz na miesiąc II
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika,
drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej III
Tancerz stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną