Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Nie chciała wyjść na wścibską, ale jakoś nie potrafiła przejść obojętną wobec tego tematu. To chyba naturalne, że była ciekawa, co sprawiało przykrość białej samiczki.
Na jej pytanie o plany uśmiechnęła się. – Myślałam o wstąpieniu do stada Mgieł, ale wpierw muszę znaleźć sposób, żeby znaleźć przywódcę tego stada. Chciałabym się coś niecoś dowiedzieć o tym stadzie, no i przede wszystkim dowiedzieć się, czy w ogóle możliwe jest przyjęcie mnie do nich. A ty do jakiego stada należysz? – Odrzuciła "piłeczkę".
Tym razem zamierzałem pokazać Wisnu Tereny Wspólne. Podczas przechadzki, zauważyłem parę ulatniającą się z pobliskiego (dziwnego jak wszystko inne) lodowca. Podszedłem bliżej i zauważyłem... parujące źródło? Zdziwiony obszedłem je dookoła. Hm, dziwne. Słyszałem, że potrafią występować w zimnych partiach gór, ale tu... to chyba była przesada.
Jednak kto mi zabroni? Zdjąłem torbę, kładąc ją obok pasącej się Wisnu. Wszedłem powoli do wody, już na wstępie czując przypływ ciepła... ah... przyjemnego ciepła. Wpakowałem się w końcu cały i położyłem się odprężony. Żubrochmur zaś walczył z ciepłym powietrzem, chcąc położyć się na wodzie. Wyglądało to komicznie.
Szedł sobie szedł się rozluźnić w relaksujących źródłach na terenach wspólnych, a tu nagle... o. Żubr! I to nie taki procentowy, a prawdziwy, mięsisty żuber! Ja cie, ile z tego mięska by było- oh. Chwila. Piastun dostrzegł leżącą przy nim torbę i od razu się zorientował, że to musiał być czyjś kompan! A czyim kompanem mógłby być żubr, hmmm... Rytm już wiedział, więc bez żadnej zapowiedzi po prostu wbiegł na teren Parującego Źródełka i wyskoczył nad jego brzegiem w powietrze. Zwinął się dosłownie w kulkę i celując w głębszą partię cieplutkiego źródła głośno powiedział: – Trebuszowy głaaaaaz! –I PLUSK!
Leżałem na spokojnie w źródłach delektując się chwilą spokoju (czemu dopiero teraz je znalazłem?), kiedy nagle Wisnu poinformowała mnie o jakimś smoku. O, kolejny towarzysz? Kiedy wyjrzałem, zobaczyłem biegnącego tutaj Rytma. Chwila, co jak trafi we mnie...? Jednak miałem za mało czasu na reakcję.
Kompanka uciekła żeby nie zostać ochlapaną, Żubrochmur też już odleciał, a ja starałem się wyjść z wody, lecz wtedy usłyszałem obok siebie potężne PLUSK i... już byłem cały mokry. Przesunąłem na bok opadnięte na oczy pióra z czubka, patrząc nieco gniewnym wzrokiem na Rytm.
— Mogłeś mnie przynajmniej ostrzec — powiedziałem grymaśnie, wracając do wygodnej pozycji. — Wiedziałeś o tych źródłach? — zapytałem się jeszcze, wyraźnie zainteresowany jego odpowiedzią. Równie dobrze mógł akurat przechodzić, jak ja.
Piastun po krótkiej chwili wynurzył się na powierzchnię i otrzepał swój łebek z wody. – Krzyczałem. – Odrzekł półptakowi na brak jego ostrzeżenia. Tupał jescze głośno nawet! Czy to nie wystarczy? – Pewnie. Często tu przechodzę. – Przytaknął. Z resztą gdyby tak nie było nie skakałby do wody ot tak, w losowe miejsce, nie znając jej głębokości – Świetne miejsce, co. – przekrzywił łebek, rozkładając skrzydła na powierzchni wody, przy czym unosząc się w niej bez trudu.