Strona 2 z 54

: 29 sty 2014, 20:23
autor: Uśmiech Szydercy.

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Kheldar zachichotał gardłowo i nawet nieszczególnie się z tym krył. Przestało mu zależeć, by być cichym i nieuchwytnym. Rozkręcił się i miał ochotę na otwartą walkę. Zrozumiał, że smoczyca musiała się zirytować, przez jej gesty zaczęła przemawiać złość jak i coraz większe zdecydowanie oraz... ryzyko? Wolała teraz bezpośrednie ataki, niż bezpieczne, polegające na przybliżeniu się i szybkim oddaleniu.
Jego ogon został uchwycony, co sprawiło, że ze złości wyszczerzył kły, jednak nie tracił zimnej krwi. Rzadko kiedy krew buzuje w nim na tyle, by odebrać trzeźwość myślenia – właściwie nigdy się to nie zdarza. Umysł pracuje cały czas, mając nad ciałem pełną władzę.
Został pociągnięty w dół. Och, może jest wolniejszy, ale na pewno silniejszy – jako samiec i jako pustynny. Rozłożył okazałe skrzydła, by postawić powietrzu większy opór, i włożył całą siłę swych mięśni w machanie nimi, przez co zastopował atak Morderczej, bo jego ciało ciągnęło ich w przeciwnym kierunku niż ona. Wtedy obrócił łeb w jej stronę i zionął wąskim, ale silnym strumieniem ognia w kierunku jej piersi i pyska, przynajmniej starał się tak wcelować, omijając łapy trzymające go za ogon – to nie byłaby poważna rana.

: 07 lut 2014, 21:04
autor: Mordercza Furia
Spadałam swobodnie w dół, trzymając zadnimi łapami kolczasty ogon samca. Może i nie byłam aż tak silna, ale słaba też nie, a co najważniejsze, nie byłam drobną, filigranową samiczką, a wyrośniętym smoczyskiem. Poczułam jednak szarpnięcie, gdy samiec poruszył skrzydłami, zgarniając masę powietrza pod siebie i wyciągając się ku górze, nie chcąc zostać zrzuconym w przepaść. Uśmiechnęłam się wrednie wiedząc, że taki gwałtowny ruch musiał sprawić mu wiele bólu, ogon był wrażliwym miejscem. Jak nic, po naszym spotkaniu będzie miał obolały przez jakiś czas zadek. Zachichotałam chrapliwie, a gdy ten wygiął się i wystrzelił ku mnie płomienie, puściłam jego łapy i wygięłam się do tyłu, machnąwszy wąskimi, zwrotnymi skrzydłami, aby znaleźć się zaraz tuż za samcem i sama rozwarłam szczęki, naciskając na gruczoły, wypuszczając wąski, silny strumień płynnego ognia, który miał spłynąć od jego szyi, aż przez plecy, zwłaszcza między łopatkami, skrzydładmi.

: 07 lut 2014, 21:45
autor: Uśmiech Szydercy.
Była szybka, musiał jej to przyznać. Nim jego płomień zdążył do niej dotrzeć, zdążyła umknąć mu i zajść go od tyłu. Cóż, wiedział, że nie jest w stanie nadążyć za wyvernowatą, która w powietrzu była jak ryba w wodzie, dlatego postanowił skupić się na tym, by jego ataki były silne.
Nastroszył momentalnie grube, twarde kolce na całym grzbiecie – tam, gdzie smoczyca skierowała ogień – niejako przyjmując je na siebie, lecz wiedział, że w tak krótkim czasie nie stanie mu się większa krzywda, co najwyżej ogarnie go gorąco – kontakt będzie trwał najwyżej dwie sekundy, ponieważ sam pochylił łeb, nurkując w przód i machnięciem skrzydeł wykonał gwałtowny obrót w bok – znów posyłając silnie swój kolczasty ogon w stronę Morderczej, a dokładniej, w stronę jej rozdziawionego pyska.

: 07 lut 2014, 21:58
autor: Mordercza Furia
Zmrużyłam lekko ślepia, czujnie przypatrując się poczynaniom samca, miałam o tyle ułatwione zadanie, iż płomienie tliły się jeszcze przez jakiś czas, opadając ku ziemi, gdzie płynny ogień zaskwierczał w kontakcie z zimnym śniegiem, tworząc ciemne, osmalone ślady. Wyszczerzyłam kły w drapieżnym, morderczym uśmiechu. Och, jakbym chciała zanurzyć szpony w jego ciele, rozerwać gardziel i spijać jego życiodajną krew. Oblizałam się wręcz lubieżnie, a kiedy jego ogon znów śmignął w moją stronę, złożyłam nieco skrzydła, wyginając się do tyłu, pikując łukiem, unikając tym samym trafienia kolczastym ogonem. Rozłożyłam zaraz skrzydła, zgarniając powietrze pod siebie i wyrównałam lot, a następnie popędziłam ku niemu, zmierzając do zwarcia, wysunęłam zadnie łapy, nieco się unosząc do pionu i schwyciłam jego zadnie łapy, a następnie przybliżyłam się do niego, rozwierając paszczę, w której zalśniły w mroku białe kły, zamierzając wgryźć się w bok jego szyi, tuż przy barku, by szarpnięciem łba oderwać spory, parujący kawał mięśni.

: 08 lut 2014, 16:45
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca czuł, jak jego ogon prawie musnął cel, jednak smoczyca znów wykazała się szybkością. Leciał przed siebie, kątem oka obserwując, jak szykuje na niego kolejny atak. Dogoniła go bez problemu i wyciągnęła w jego stronę łapy. Poczuł jej szpony na własnych, zadnich łapach. Został uchwycony, niczym ofiary orłów, które polowały w ten sam sposób. Ofiarą bezbronną jednak nie był.
Gdy Mordercza przysunęła się do niego, rozwierając szczęki i chcąc ugryźć w szyję, Kheldar gwałtownie pochylił łeb w przód, po czym napinając wszystkie mięśnie i usztywniając cała szyję i kark, gwałtownie wyrzucił ją w tył. Ostre rogi uderzyły Morderczą w pysk na chwilę przed tym, jak wbiła w jego czarne łuski swe zęby.

: 09 lut 2014, 14:11
autor: Mordercza Furia
Warknęłam gardłowo, czując, że samiec nie próbuje się wyrwać, ale oddać atakiem za atak. Zatopiłam zębiska w jego ciele, miażdżąc łuski i wgryzając się w ciało, a na mój język spłynęła gorąca posoka. Poczułam silne uderzenie w pysk i aż zamigotało mi czarnymi plamami przed powiekami, na co zareagowałam mocniejszym uchwyceniem samca zębiskami, a następnie szarpnęłam łbem i odfrunęłam od niego, jednocześnie wyrzucając nogi, aby go odkopnąć od siebie na wystarczającą odległość. Syknęłam, potrząsając łbem, aby pozbyć się plam przed oczami.
/A, O IV

: 10 lut 2014, 19:30
autor: Uśmiech Szydercy.
Z gardzieli smolistołuskiego samca wydostał się groźny, głęboki warkot, kiedy poczuł jak zębiska dzikiej smoczycy wbijają mu się pod skórę. Lekki impuls bólu przeszył jego ciało... lecz było warto się poświęcić, gdyż smoczyca została wyraźnie otumaniona uderzeniem w łeb przez twarde rogi Szydercy.
Poczuł, jak odkopuje go jak najdalej, lecz machnięciem skrzydeł zatrzymał się w powietrzu i obrócił w jej stronę, natychmiast mknąc ku niej. Widział, jak próbuje odzyskać ostrość widzenia i postanowił wykorzystać ten krótki moment na atak.
Włożył całą siłę swych mięśni w silne zagarnianie skrzydłami powietrza za siebie, aby choć lekko dogonić smoczycę. Znalazł się pod nią, zadarł łeb i zionął słupem ognia z dość bliskiej odległości w jej brzuch i podbrzusze, uważając jednak na jej łapy, by nie dosięgnęła nimi jego pyska.

: 01 mar 2014, 11:51
autor: Niegasnąca Iskra
Niegasnąca zjawiła się jako pierwsza. Wylądowała zgrabnie na ziemi, składając jednak najpierw jedno skrzydło a potem drugie. Szybko się także rozejrzała. Była tu pierwsza? Na to wygląda. No cóż, poczeka. Nawet to lubi. Ileż musiała czekać na odpowiedzi swoich uczniów?

: 01 mar 2014, 13:13
autor: Krzyk Honoru
Machałem skrzydłami ile sił. Cóż, nieznajomość terenów Wolnych Stad robi swoje. Troszkę się z tatą pogubiliśmy, więc spanikowany próbowałem jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Tata leciał za mną. Wyglądała na spokojnego i opanowanego. Rozglądał się z ciekawością wokół, a ja z paniką wymalowaną na pysku poganiałem go jak mogłem.
-Synu, uspokój się bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę. Jestem pewien, że to gdzieś niedaleko.[/color] – łagodnie przemówił do mnie tata.
-Tak, tak jasne.– mruknąłem. Akurat znaleźliśmy się nad Kanionem Szeptów, w miejscu, gdzie umówiłem się z moją nową nauczycielką.
-To tu!– wykrzyknąłem i zapikowałem w dół lądując przy nieco już podstarzałej smoczycy. Jestem pewien, że to ona, choć nie miałem jeszcze możliwości jej poznać. Wygląda tak, jak sobie wyobrażałem.
-Przepraszamy za spóźnienie, tak jakby nieco zabłądziliśmy. -wydyszałem składając niezgrabnie swoje skrzydła. Tata wylądował przy mnie i uśmiechnął się na przywitanie do Iskry.
-Witaj Niegasnąca Iskro. [/color]
-Ah, no tak, jestem Piękny Kolec.– przedstawiłem się z roztargnieniem.

: 01 mar 2014, 14:55
autor: Niegasnąca Iskra
Przekrzywila nieco glowe, choc usmiechnela sie do Pieknego. Na luzie. przepraszamy? Zabłądziliśmy? Czy ona dobrze slyszala? Liczba mnoga? Przeciez ten adept jest sam, nikogo innego nie zauwazyla. A moze to byl jej blad, i wzrok zaczynal ja zawodzic. a tam! wazne, ze w koncu bedzie mogla przekazac swoja wiedze. znowu. Wzruszyla wiec tylk o barkami, skinawszy mu glowa. a jakze, z usmiechem. – Milo Cie poznac- odparla, skinawszy mu glow z szacunkiem. – To co? Zaczynamy kolejne wtajemniczenie MO – to bylo pytanie retoryczne na ktore nie trzeba bylo odpowiadac. – Z racji, ze na tym stopniu, albo nastepnym, staram sie wprowadzac swoich uczniow do nowego typu obrony, bariery ze skory, to ... Slyszales kiedys o barierze, ktora nie pozwala tworzyc atakow wewnatrz Ciebie, bez dotyku przeciwnika?

: 01 mar 2014, 15:07
autor: Krzyk Honoru
//Sorki tam był błąd miało być zabłądziliśmy – już edytowany


Przekrzywiłem łeb w prawo w zastanowieniu. Bariera, która nie pozwala tworzyć ataków wewnętrznych... Przez moment milczałem zamyślony.
-To ja wam nie będę przeszkadzać, usiądę sobie tutaj i poobserwuję.– oznajmił tata wycofując się parę kroków.
-Dobrze tato.– skinąłem mu na potwierdzenie łbem. Właściwie to jego obecność mogłaby mnie tylko rozpraszać. Odwróciłem wzrok do Niegasnącej Iskry. Przypomniała mi się bowiem jedna rzecz.
-Słyszałem kiedyś, że po zranieniu, bariera z maddary na naszej skórze też ulega destrukcji. Co prawda bardzo szybko się regeneruje, żeby znów nas chronić, ale przez ten krótki okres czasu, można dotrzeć obcą maddarą do wnętrza ciała. Taką technikę chyba stosują Uzdrowiciele, o ile się nie mylę...– zmarszczyłem nos, a blizny na moim pysku zrobiły się bardziej wypukłe i wyraźne.

: 01 mar 2014, 16:05
autor: Niegasnąca Iskra
//to ja tez to edytne ale jak przejde na kompa, bo na telefonie nie chce mi sie z tym bawic, zwlaszcza, ze to zajmuje troche czasu xD

Wysluchala uwaznie slow ognistego, kiwnawszy glowa. – Masz racje, to domena Uzdrowicieli, ale i Czarodziej i wojownik moze rowniez z tego skorzystac. Jest jednak male ale. Uzyciemaggi w przypadku wojownika, gdy ten zmierza do przerwania ciaglosci skory, spowoduje, ze jego atak bedzie o wiele, wiele slabszy niz ten, ktory by wykonal tylko za pomoca klow, pazurow, ogona .. Zas atak magiczny moze wogole mu nie wyjsc, bo szczerze mowiac nie slyszlam przez te kilkadziesiat ksiezycow a takze z opowiesci z dawnych dziejow, zeby ktos w ten sposob atakowal. Niestety nie ma smokow uniwersalnych. I to samo dziala w druga strone, u czarodziei. Obrona, ktora chce Ci pokazac jest podobna, ale nie taka sama. Bo kazdy bedzie mogl z niej skorzystac bez jakis skutkow ubocznych. – jak zwykle zrobila krotka przerwe, po czym przeszla dalej. – a teraz, poprosze, o przygotowaniesie do uzycia maddary. Cisza, spokoj, rozluznienie .. o to wnosze ..

: 01 mar 2014, 16:33
autor: Krzyk Honoru
Wysłuchałem w skupieniu słów Niegasnącej Iskry. San też nie słyszałem o Wojowniku, który atakowałby w ten sposób, szkoda czasu i energii, tak mi się przynajmniej wydaje. Ale ja sam chciałbym spróbować, ciekaw jestem czy bym umiał...
-Oczywiście.– uśmiechnąłem się. A więc zaczyna się nauka, już nie teoretyczna, ale ta która bardziej mnie interesuje, ta praktyczna, gdzie będę mógł stanąć oko w oko z atakiem.
Odetchnąłem głęboko. Przymknąłem na moment oczy, by nic z otoczenia nie rozpraszało mnie. Bez problemów wymiatałem ze swego umysłu wszystko, co mogłoby mi przeszkadzać. Każda myśl nie związana z magią i treningiem szła w odstawkę, aż w końcu mój umysł stał się czysty, niczym niezamalowana karta, którą zaraz będę mógł zapełnić. Otworzyłem ślepia i wpatrywałem się z błyskiem w Iskierkę.

: 01 mar 2014, 21:09
autor: Niegasnąca Iskra
Niegasnaca spokojnie czekala, az Piekny osiagnie stan pelnego wyciszenia;, nie poruszajac sie jednak. Tylko rowno oddychajac i mrugajac , reszta byla slala. -Kiedy tylko dostrzegla gest, ktory widziala juz wielokrotnie – otwarcie slepi – przeszla dalej.– A teraz trudniejsze zadanie. Spobuj wyizolowac maddare, ktora znajduje sie w twojej skorze. Ale pamietaj, musisz to robic ostroznie. I wyczuciem. Nie manipul jednak komorkami swego ciala, bo uszkodzisz swoja skore.

: 02 mar 2014, 9:14
autor: Krzyk Honoru
Skinąłem łbem. To dość ciężkie zdanie, zważywszy, że nigdy tego nie robiłem. No, ale przecież po to tu jestem, by nauczyć się czegoś nowego. Zagłębiłem się więc w siebie. Powoli przemierzałem swój organizm, aż dotarłem do ostatniej warstwy skóry. Jej komórki wyglądały normalnie, nieregularne kształty, jądra, ale miały w sobie odrobinę fiołkowej substancji. Każda komórka zawierała trochę maddary, na której teraz się skupiłem. Wyobraziłem sobie jak moja fiołkowa mgiełka delikatnie oddziela się od nich. Unosi się i wypływa z komórek. Pozostawiając je w nienaruszonym stanie. Postępowałem ostrożnie, tak, by niczego nie uszkodzić.
Spojrzałem na Niegasnącą Iskrę czekając na dalsze polecenia.

: 02 mar 2014, 21:23
autor: Niegasnąca Iskra
//Ale nie da sie wyciagnac maddary z ciala. Tak jak ty to zrobilas. Wiec to musi isc do edycji ;) Ja uznam;, ze tego nie bylo.
I znow odczekala chwile, aby Piekny wykonal jej zadanie. Poprawnie. – Dobrze, to teraz etap II. A teraz, majac zgromadzona maddare, rozluz ja, prosze, na swoich luskach.To ma byc, mniej wiecej, cos takiego, taka oslonka, gdy ktos atakuje bliskio twojego ciala. Jako, ze maddara nie moze istniec bez rozkazow, nadaj jej prosze wlasciwosc odporna na ataki fizyczne ... – nie bylo to trudne, wiec PK nie powinien miec zadnych problemow z tym zadaniem.