OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
O, pokazik! Fanfary, tak, tak, do roboty! Nie. Spokój. Zrobimy tyle, ile chciała mała, nic więcej. Dość bzdur, zawsze się to kończy nie fajnie, pora odwrócić karmę przez zachowanie normalne, a nie jak kretyn..Wyobraził sobie Pyzę, jednak Panią Pyzę, a nie Pana Pyze.. Nie wiedział jak się do tego zabrać.. jak Pyza Pani, no to bez kudazza, dobra, będzie bez. Tak więc stworzył podobiznę swojego brata, z początku.. i nagle zaczęło iść nie po jego myśli.. Pyza materializujący się był ulany strasznie, jednak zaczął bardziej przypominać.. Cynamonkę, niż Pyzę. Pysk i głowa zaczęła przypominać fuzję głowy i pyska Goździk, wyszedł mu także język za duży, grzywka pomarańczowa opadała na oczy Pyzostwora, pysk sam w sobie był... dziwaczny, bo ni to smukły, i rysy Goździk, nie to grzmot jak Pyza... Twór był ciekawy, na zmianę pomarańczowy jak jego przyjaciółka z dzieciństwa, ni to łaciata jak Lot. Dodatkowo, cielsko było miejscami rozszerzone, a miejscami zwężało się do rozmiarów Goździk, która przestała rosnąć w wieku piętnastu księżyców. Ogon był Goździkowy, nie pasujący do bezkształtnego korpusu. Oczy, jedno Pyzy, drugie Cynamonki, patrzyły w różnych kierunkach, jedno było wyżej, drugie niżej. Język za duży, wywalony na zewnątrz. Skrzydełka różowej wróżki zostały przytwierdzone do ciała abominacji, podrywając ją do góry. Stwór oczywiście popiardywał wesoło, latając, kręcąc bączki. Cóż, Świetlik naprawdę się postarał, tyle, że wyszło no... jak zwykle.
Było mu przez chwile głupio, ale nagle zaczął się śmiać do rozpuku.
-Proszę! Masz połączenie taty i cioci, urocze, prawda? – powiedział, śmiejąc się do rozpuku. Urocze to nie było, a przerażające... i komiczne. Mglejarka patrzyła na napuchnięty, latający, pomarańczowo-łaciaty twór z zażenowaniem. Litości. Wzięła śnieżkę, i cisnęła w stwora. Pierdząc głośno uniknął ataku. Bogowie, czyżby szykowała się powtórka z osławionego bagna?