Sosnowy Bór

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Widziałem Panią Ziemi z daleka. Wyróżniała się swoim zielonym futrze na tle czerwonego, niczym krew nieba. Gdy wylądowała ukłoniłem się z życzliwością i miłym słowem. Od razu mogłem od niej poczuć zapach mięsa, co sprawiło, że moje wnętrzności zagrały pięknego marsza.
Spojrzałem łapczywie na leżące przede mną kawałki mięsa. Cała(5/4 mięsa) jedna i ćwierć porcji zimnego, krwistego ścierwa zwierzęcia. Powoli wziąłem jeden do morski i zacząłem delikatnie i powoli przeżuwać. Ciesząc się każdym kęsem tego cudownego posiłku. Długo nic nie jadłem, bardzo długo. Wziąłem kolejny w pyszczek zjadając i tak kolejne. Ciesząc się, że znów mam smak krwi zwierza w ustach.
Chwilę później cała porcja i ta mała ćwierć znikła w żołądku mym. Spojrzałem na Opokę.
Dziękuję za posiłek Opoko. – posłałem jej miły uśmiech – Ratujesz mi skórę, bo w ogniu łowcy ostatnio nie widziałem. – zaśmiałem się w głos…

Licznik słów: 142
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Rozpromieniony Kolec
Dawna postać
Leniwa Buła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2017, 22:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny
Opiekun: Brutalna Łuska
Mistrz: Szczyt Potęgi

Post autor: Rozpromieniony Kolec »

A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Nie wychodził z jaskini od dłuższego czasu. Wysoka temperatura jak i wręcz parzące promienie Słońca skutecznie go zniechęcały do nawet najdrobniejszych wycieczek po terenach swojego stada, a co dopiero do dłuższych podróży do miejsc, których jeszcze nie widział. Tym razem jednak mimo władającego nim lenistwa i niechęci do panującej na zewnątrz pogody udało mu się zwlec z legowiska i ruszyć zad poza chłodną grotę.
A skoro już wyszedł to zdecydował się na dłuższą wędrówkę. Szedł przed siebie, nie mając najmniejszego pojęcia dokąd doprowadzą go jego krótkie łapy. Trzymał się blisko cienia, który zapewniał mu choć odrobinę ochłody i chronił jego złote, nastroszone łuski przed nadmiernym przegrzaniem. Błękitne ślepia dokładnie obserwowały wszystko co go otaczało, a na samym pysku widniał lekki uśmiech – taki sam jak przez większość czasu.
Nawet nie wiedział ile czasu zajęło mu dojście do Sosnowego Boru, ale nie przejmował się tym ani odrobinę. Było to dobre miejsce żeby zrobić sobie przerwę. Z jego pyszczka wydobyło się ciche ziewnięcie. Zatrzymał się w pobliżu pojedynczego drzewka, które upatrzył chwilę wcześniej, po czym wygodnie się ułożył, jednocześnie przymykając oczy. Był zmęczony, jednak nie zasypiał, nie chciał. Chciał jedynie chwilę odpocząć po czym ruszyć dalej.

Licznik słów: 194
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Now comes the evening of the mind
Obrazek
Here are the fireflies twitching in the blood

Obrazek

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz

W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.

~
Posiadane przedmioty
~~~
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Aileen ostatnio zwiedzała tereny wspólne Wolnych Stad. Rzadko wychodziła poza tereny Cienia, ale jakoś ostatnio na tym terenie znajdowała więcej schronień przed słońcem, niż u siebie. Wszak mogła zostać w legowisku i nic nie robić. Jednak nie potrafiła wysiedzieć w jednym miejscu zbyt długo. Może to przez te dziwne śpiączki? A może przez towarzyszącego jej żbika, który miał duszę wędrowca? Tak, chyba przez Bevana. Uśmiechnęła się lekko do swojego kompana, po czym przystanęła. Wyczuła charakterystyczną woń stada Ognia. Rozejrzała się czujnie i po chwili jej złote ślepia wypatrzyły źródło zapachu – pisklę. Co te pisklęta Ognia? Spotyka już kolejne podczas swojej wędrówki, to jednak wyglądało na zdecydowanie większe, niż poprzednie. Podeszła bez skrępowania do malucha.
Czy stado Ognia nie ma żadnego opiekuna, że pisklęta wałęsają się bez celu po terenach wspólnych, bez żadnego dorosłego towarzysza? – zapytała, ujawniając swoją obecność. Żbik zaś pozostał nieco w oddali, czujny i nieufny.

Licznik słów: 150
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozpromieniony Kolec
Dawna postać
Leniwa Buła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2017, 22:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny
Opiekun: Brutalna Łuska
Mistrz: Szczyt Potęgi

Post autor: Rozpromieniony Kolec »

A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Błękitne ślepia powoli się otworzyły, a źrenice lekko się zwęziły, gdy dostrzegły czyjąś obecność. Smok. Kolejny nieznajomy, na którego trafił. Czy młody miał w sobie jakiś magnes, który wręcz siłą przyciągał do niego nieznajomych, czy może po prostu było ich tu aż tak dużo? Nie do końca to rozumiał, ale każda jego wędrówka kończyła się spotkaniem z kimś obcym. Jednak jak do tej pory wszystkie te spotkania kończyły się dobrze... może i tym razem będzie tak samo?
Przyjrzał się dokładniej nieznajomej. Śnieżnobiałe łuski zdecydowanie wyróżniały ją na brązowo-zielonym tle lasu, a złociste ślepia, które przypominały kolorem łuski młodego, spoglądały prosto na niego. Było też w niej coś, co wyróżniało ją na tle innych smoków... na pewno była ładna, pewnie ładniejsza niż inne smoczyce jakie widział do tej pory, lecz to raczej nie miało zbyt dużego znaczenia dla tak młodego osobnika jak on. Wszyscy... byli tacy sami. Niezależnie od tego czy nie mieli skrzydeł jak Zaraza, czy łap, tak jak jego brat. Nie dostrzegał żadnych różnic.
Mama ostatnio jest zajęta. Nie ma jej – odparł bez większego zastanowienia na słowa smoczycy, a jego głos brzmiał odrobinę smętnie, jakby bez życia, co prawdopodobnie było spowodowane tym, że mało brakowało a zapadłby w sen – Ale wróci, a do tej pory ja dam sobie radę sam, nie potrzebuję opiekuna. Tak samo mój brat. Zawsze chciała żebyśmy byli silni i samodzielni.
Uniósł do góry łeb razem z krótką szyją, a jego szafirowe oczy wpatrywały się wprost w złote ślepia smoczycy. Do jego nozdrzy docierał nieznajomy dla niego zapach... znał już Wodę, znał i Ogień z którego sam pochodził... ale nie miał najmniejszego pojęcia kim jest nieznajoma. Nie bał się jej, ale mimo to nie czuł się też dobrze z myślą, że nie jest w stanie nawet się domyślić kim, czy skąd ona jest.

Licznik słów: 300
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Now comes the evening of the mind
Obrazek
Here are the fireflies twitching in the blood

Obrazek

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz

W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.

~
Posiadane przedmioty
~~~
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Uniosła lekko łuk brwiowy ku górze. Jednak nie odezwała się ani słowem jeśli chodzi o odpowiedzialność tej matki, która porzuca własne pisklęta. W zasadzie opis tego, jak postępowała przypominał jej Brutalną Łuskę, którą niegdyś uczyła. Ona była taka...porywcza i dość mało ogarnięta. Wtedy Aileen myślała, że ta smoczyca w ogóle nie nadaje się na opiekuna. Ale czy jej przypuszczenia był słuszne? Nie dowie się tego. Sama zaś westchnęła w końcu.
A więc lepiej, byś nie opuszczał terenów swojego stada, gdy jej nie ma w pobliżu. W końcu pisklęta są dosyć kruche...i łatwo je zranić. Odprowadzić cię do granicy twojego stada? – zaproponowała, wcześniej pouczając malucha. Po obozie Ognia niech się wałęsa, ale tereny, gdzie grasują drapieżniki i tereny wspólne, gdzie chadzają różne smoki...lepiej póki się nie nauczy bronić, bądź uciekać, unikać. To był klucz do przetrwania i wpajała go każdemu maluchowi, który trafiał się jej do szkoleń.

Licznik słów: 148
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozpromieniony Kolec
Dawna postać
Leniwa Buła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2017, 22:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny
Opiekun: Brutalna Łuska
Mistrz: Szczyt Potęgi

Post autor: Rozpromieniony Kolec »

A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Słowa nieznajomej nieco zirytowały młodego, ale nie dawał tego po sobie poznać. Nadal nie spuszczał z niej wzroku nawet na krótki moment, a lekki uśmiech wciąż tkwił na jego pysku, choć młodzik wcale nie był specjalnie zadowolony. Było mu gorąco, a gdy w końcu znalazł dobre miejsce do odpoczynku to każą mu sobie iść!
Nie chcę – odparł szybko, jednocześnie trzęsąc łbem na boki – Dopiero co tutaj przyszedłem i chcę tutaj na chwilę zostać. Jeszcze nigdy nie widziałem nikogo ani niczego co chciałoby mnie tutaj zranić. Ani teraz, ani podczas poprzednich wędrówek.
Dlatego nie rozumiał o co chodzi z tym całym niebezpieczeństwem o którym wszyscy mówili. Przecież tutaj było... spokojnie. Bardzo spokojnie. Niezależnie od tego gdzie się udał, spotykał jedynie smoki które były do niego przyjaźnie nastawione. Białołuska także wyglądała na jedną z nich.
Wszyscy mówią, że pisklęta są słabe... to dlaczego po prostu nie spróbują od razu nauczyć ich walczyć? – mruknął – Wtedy mogłyby same się bronić i nikt by nie narzekał że chodzą same po takich terenach.
W sumie to mama miała wziąć go ze sobą i nauczyć podstawowych umiejętności... i to było dobre nastawienie! Gorzej z wykonaniem, bo jakiś czas temu zniknęła i z obietnic nic nie wynikło. A szkoda, bo prawdopodobnie młody zaoszczędziłby sobie problemów.

Licznik słów: 213
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Now comes the evening of the mind
Obrazek
Here are the fireflies twitching in the blood

Obrazek

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz

W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.

~
Posiadane przedmioty
~~~
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Nie dał może mimiką pyska po sobie poznać, jednak ona dostrzegła tę nutkę poirytowania w jego ślepiach. Uśmiechnęła się sztucznie, ale takie pisklę nie będzie w stanie rozróżnić jej emocji, bowiem była idealną aktorką. Nauczyła się tego przez wiele księżyców egzystowania w swoim stadzie. Musiała bowiem ukrywać już wszelkie emocje, jakie nią targały. Tymczasem Bevan doskonale zrozumiał jej intencje i począł obchodzić z daleka dwójkę smoków, by znaleźć się dokładnie od strony zadniej pisklęcia z Ognia. Tymczasem Aileen go zagadywała, podczas gdy żbik się skradał.
A więc miałeś szczęście i masz rację, w zasadzie jest tu spokojnie, ale nigdy nie wiesz, kiedy trafi się niebezpieczeństwo. A nauka tak młodych piskląt walki mija się z celem. Macie zbyt słabe, nieskoordynowane ciała. Najpierw powinnyście poznać podstawy umiejętności, jak bieg, czy skok, by dopiero potem móc w ogóle myśleć o nauce walki, o opanowaniu magii nie wspominając. Dalej więc zastanawiasz się, czemu jesteście bezbronne? – zapytała z rozbawieniem słyszanym w jej melodyjnym, pięknym głosie.
Pisklęta bywały takie głupiutkie...tymczasem podczas całej tej rozmowy żbik podkradł się na odległość skoku i dokładnie wymierzył, by wyskoczyć na małe Ogniste pisklę, by po chwili powalić je na ziemie i z sykiem przyjrzeć się swojej zdobyczy. Aileen udała zdziwienie i zaskoczona, odskoczyła kawałek w tył, otwierając szeroko oczy ze zdumienia, jakby nie spodziewała się tego wszystkiego, a potem przyjęła pozycję gotowości do walki i także wydobyła z siebie ostrzegawczy dźwięk – cichy, acz gardłowy pomruk.

Licznik słów: 238
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozpromieniony Kolec
Dawna postać
Leniwa Buła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2017, 22:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny
Opiekun: Brutalna Łuska
Mistrz: Szczyt Potęgi

Post autor: Rozpromieniony Kolec »

A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Nie rozpoznał sztucznego uśmiechu smoczycy, co było raczej oczywiste. Większość smoków się do niego uśmiechała, więc uznawał to za miły gest i nawet przez moment nie przeszło mu przez myśl, że może być fałszywy... a nawet jeśli to co miałby oznaczać w tym momencie?
Zamrugał, jednocześnie biorąc głębszy wdech, a nastroszone łuski na jego grzbiecie lekko się poruszyły ocierając się o siebie, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. Do jego łebka powoli dotarły wszelkie informacje przekazywane mu przez samicę. Za słabi na walkę... nie podobało mu się to, ale co mógł na to poradzić?
Mama chciała nauczyć mnie podstawowych umiejętności, ale potem zniknęła... – zaczął mówić, ale nie zdążył dokończyć całej wypowiedzi, bo do jego uszu dobiegł dźwięk, który nie zwiastował niczego dobrego.
Czy była jakakolwiek szansa, że uda mu się zauważyć skradającego się drapieżnika? Może i była, ale zapewne jedynie wtedy, kiedy ten popełniłby jakiś błąd, nadepnął by na gałąź czy potknął się o wystający korzeń. Ale tak nie było w tej sytuacji. Zanim pisklę zdążyło wyczuć obecność żbika, ten już był przygotowany do ataku. Źrenice młodego zwęziły się, jednocześnie wbijając chłodne spojrzenie w atakującego zwierza.
Nie nauczono go atakować, nie nauczono go też się bronić. Ale gdzieś z tyłu niewielkiego łebka wciąż siedziały niektóre słowa jego matki. Miał nie okazywać strachu, nie pozwolić żeby przeciwnik miał nad nim przewagę pod tym względem... łatwo powiedzieć. Serce malucha zaczęło bić jak oszalałe, nie był w stanie zebrać w sobie myśli, nie miał najmniejszego pojęcia co robić... i być może było widać przerażenie w jego oczach, to sama mimika pyska zostawała niewzruszona. Zawsze coś, prawda?
Jednak to nie był pierwszy raz kiedy znajdował się w takiej sytuacji. Pamiętał jedną, ardzo podobną, kiedy to jego brat zdecydował się na niego skoczyć. Złotołuski zrobił coś, dzięki czemu udało mu się uniknąć poważniejszych szkód... może i tym razem się uda?
Wtedy wykorzystał swoją wielkość jak i siłę. Z pierwszym się udało, z drugim już nie bardzo, bo brat wcale od niego nie odstawał. A żbik? Nie miał najmniejszego pojęcia czego może się po nim spodziewać. Jest groźny, ma przewagę umiejętności, na pewno jest szybki... ale czy silny? Nie miał najmniejszego pojęcia.
Nie wiedział o istnieniu czegoś takiego jak blok przy pomocy łapy, nie wiedział jak może odskoczyć... ale potrafił napiąć wszystkie miejsce, stanąć w miejscu i się nie ruszać, jednocześnie nie pozwalając przeciwnikowi na to żeby go wywrócić. Świetlik był duży, bardzo duży – był już starszym pisklęciem, ale wielkością dorównywał młodemu adeptowi, a możliwe że i przewyższał niektórych z nich. Z siłą tez nie było u niego źle, jednak nie wiedział jak dobrze ją wykorzystać. Dlatego jedyne co był w stanie zrobić to mocno wbić pazury w ziemię, jednocześnie napinając mięśnie łapek. Zamknął oczy mocno zaciskając powieki, a sam łeb pochylił, jednocześnie obniżając krótką szyję. Rogi skierował ku górze... może kot przypadkiem się na nie nabije? Nie miał pojęcia czy były na to jakiekolwiek szanse. Jego ogon zamiast zwisać luzem, po prostu oparł się o ziemię, także starając się podtrzymać samczyka.
Chciał tylko ustać na łapach, nie pozwolić żeby przeciwnik go przewrócił. A co później... nie miał pojęcia. Nie patrzył się na białołuską, więc nie wiedział w jaki sposób zareagowała, ale miał nadzieję, że będzie w stanie coś zrobić... bo żbik raczej nie będzie miał zamiaru tak po prostu uciec.

Licznik słów: 547
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Now comes the evening of the mind
Obrazek
Here are the fireflies twitching in the blood

Obrazek

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz

W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.

~
Posiadane przedmioty
~~~
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Żbik był drapieżcą, doświadczonym łowcą. Nie miał najmniejszego problemu z powaleniem pisklęcia. Ale nic się więcej nie wydarzyło, a zaraz potem żbik...zniknął, gdzieś na którymś z drzew. Kot wydał cichy pomruk.
I co to miało być? Stałbyś tak, jak słup soli i pozwolił się zabić? A gdyby nie było mnie w pobliżu? – podeszła i pomogła wstać krnąbrnemu pisklęciu, które pozjadało wszelkie rozumy.
W jej ślepiach widać było naganę, jednak nie złość, ani strach. Stała pewnie na łapach, nieskazitelna i piękna. Pokręciła głową.
Jeśli tak bardzo rwiesz się do wszystkiego, włącznie z przygodami, warto byś znał jednak podstawowe umiejętności...mogę cię ich nauczyć, jeśli jesteś w stanie mnie słuchać... – powiedziała, w końcu to do jej obowiązków należała opieka nad pisklętami i ich nauka. Nie robiło jej różnicy, z jakiego stada to były stworzenia.

Licznik słów: 135
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozpromieniony Kolec
Dawna postać
Leniwa Buła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2017, 22:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 17
Rasa: Skrajny
Opiekun: Brutalna Łuska
Mistrz: Szczyt Potęgi

Post autor: Rozpromieniony Kolec »

A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Czyli jednak się nie udało. Przewrócił się na ziemię pod wpływem ataku żbika, zacisnął mocno kły i nie otwierał oczu, spodziewając się najgorszego... ale nic się nie stało. Do jego uszu dotarł jedynie cichy dźwięk oznaczający to, że drapieżnik się oddalił. Ale... dlaczego?
Uciekł... – powiedział niepewnie, jednocześnie otwierając oczka i powoli podnosząc się z pomocą smoczycy – Czemu? Wystraszył się ciebie?
Nie za bardzo wiedział o co tutaj dokładnie chodzi. Skoro kot miał tak dobrą okazję to czemu z niej nie skorzystał? W łebku młodego pojawiało się coraz więcej pytań, jednak więcej ich nie zadawał.
Nie wiem. Nie umiem biegać, więc pewnie by mnie złapał. Nie chciałem dać się przewrócić, ale byłem za słaby – odpowiadał cicho, krótkimi zdaniami, najwidoczniej nie pozbył się jeszcze tego całego szoku związanego z niespodziewanym atakiem.
A co do biegu... chyba właśnie ma okazję czegoś się nauczyć! Na pysk pisklęcia znów wrócił uśmiech, a niebieskie ślepka zabłyszczały wesoło. Co prawda nie znał jeszcze zbyt dobrze białołuskiej smoczycy, ale skoro złożyła mu propozycję nauki to czemu miałby nie skorzystać.
Chcę się nauczyć! – odpowiedział szybko – I umiem słuchać. Zawsze słuchałem tego co kazała mi robić mama i chyba nie wychodziło mi to źle.
Ogon samczyka zaczął powoli kiwać się na boki, młody nawet nie próbował ukryć podekscytowania jak i zainteresowania tym wszystkim. W końcu jeszcze nic nigdy się nie uczył.

Licznik słów: 229
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Now comes the evening of the mind
Obrazek
Here are the fireflies twitching in the blood

Obrazek

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz

W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.

~
Posiadane przedmioty
~~~
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Aileen popatrzyła powątpiewająco na pisklę, gdy to stwierdziło, że ucieknie. Jak? W końcu nie potrafiło biegać, w zasadzie to chyba nic nie potrafiło...
Tak, uciekł, bo się mnie wystraszył... – skłamała lekko, bo młody musiał mieć silny bodziec, aby chcieć się uczyć.
Choćby takiego biegu, który pozwoli mu uciec w podobnych sytuacjach. W końcu nie musiał wiedzieć, że żbik był jej kompanem i nie zrobiłby mu najmniejszej krzywdy, a teraz po prostu wyleguje się na którymś z drzew, nie przeszkadzając nikomu. Aileen uśmiechnęła się ciepło, gdy w końcu wszystko dotarło do łebka młodzika, po czym cofnęła się kawałek.
Mam na imię Aileen, jestem Piastunką Cienia, więc słuchaj się mnie uważnie, bo nie lubię się powtarzać. Ustaw się tak, jak ja – poleciła i przyjęła pozycję wyjściową do biegu.
Rozstawiła trochę szerzej łapy, delikatnie wysuwając lewą przednią i prawą tylną do przodu, ale niewiele. Opuściła nieznacznie głowę, nie za nisko. Ogon zaś delikatnie uniosła, ale nie był on sztywny. Skrzydła samica poprawiła na swoim ciele, aby lepiej przylegały do boków, jednocześnie nie krępując jej ruchów. Oddychała spokojnie i patrzyła przed siebie. Ogon delikatnie się bujał na boki, leniwie, utrzymując jej równowagę, a ciężar jej ciała był dobrze rozłożony.
Taka pozycja przyda się w każdej kolejnej umiejętności. Ważne jest, by skrzydła nie krępowały ci ruchów, a twoja postawa była taka, by dobrze rozkładać ciężar własnego ciała. Wspomniałeś już, że by uciec, trzeba umieć biegać. Do czego jeszcze taka umiejętność biegania może ci się przydać? – zapytała, wciąż będąc w pozycji gotowości i czekając na to, aż pisklę przybierze podobną postawę.

Licznik słów: 261
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wunundufali
Dawna postać
Biały Krokodyl
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 26 cze 2017, 22:35
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny

Post autor: Wunundufali »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: Kż,B,S,L,Śl,MP,MA: 1|
Wiatr tego późnego wieczoru był wyjątkowo pomyślny. W powietrzu unosiły się zapachy wszelakich grzybów, roślin i zwierząt. Chociaż to ostatnie zaintrygowało samca najbardziej. Krocząc przed siebie obserwował roślinność dookoła zatrzymując się przy każdym jednym ciekawszym egzemplarzu. Szczególnie jednak zaintrygowało jedno znalezisko. Bardzo rzadki fioletowy kwiat o kształcie trąbki wypełniony od środka licznymi czarnymi plamami z jeszcze mniejszymi białymi punktami wewnątrz. U nasady kwiatostanu rosły poziomo liście, które wyginały się ku dołowi. Samiec nie wierzył swoim oczom. Był to Yrush'cusunta, lub jak go z ojcem nazywają Barczący Całun, bowiem po wysuszeniu i zaparzeniu nasion tego kwiatu, osoba zaczyna widzieć rzeczy, których żaden śmiertelnik nie jest w stanie. Potrafi rozmawiać z gwiazdami, a drzewa zaczynają tańczyć. Nigdy nie był w tym stanie, ale miał okazję spróbować. Okazję jedną na milion. Zadowolony zerwał owy kwiat i za pomocą maddary stworzył sobie materiałowy mieszek zawieszony nad żebrami pod skrzydłem, w którym umieścił swe znalezisko. Zadowolony z siebie wędrował dalej wypatrując większej liczby Całunów. Jednakże to sprawiło, że dostrzegł on liczne ślady. Zarówno zwierząt jak i smoków. Przynajmniej trzech. Tylko, że dwa z nich miały inne ślady od trzeciego. Były głębsze, a odległość pomiędzy nimi mniejsza. Powąchał ślady i starał się wyczuć osobniki, jednakże wszechobecny zapach wilgoci mu to uniemożliwiał. Było to dużo trudniejsze niż na pustyni, gdzie do nozdrzy wędrował jedynie zapach piasku i ewentualnej istoty. Dlatego też kierował się tym razem zmysłem wzroku. Dostrzegł, że zarówno kopyta jak i ślady smoków są stosunkowo blisko siebie i albo kroczyły razem, albo kroczyły tą samą drogą w krótkim odstępie czasowym. Którakolwiek to opcja by nie była, wydawało się, że musi być tam coś ciekawego. Może większa liczba kwiatów, o których wiedzą tylko te smoki, a to zwierzę z kopytami...szło tam bo...nie wiedział. Próbował jakoś sobie uzasadnić po co miałby tam iść jakiś nieparzystokopytny i jedyne co mu przychodziło do głowy to jakiś wodopój. Może i z tego samego powodu smoki tam szły. Cóż. Zawsze jest szansa, że znajdzie tam coś ciekawego. Wędrował więc przed siebie, aż dostrzegł sylwetkę smoka. Chyba. Raczej Wiwerny. Ewidentnie posiadała jedynie cztery kończyny, a w tym skrzydła. Czy kroczyła zatem chowając skrzydła jak ptak? Czy nie wygodniej było się na nich opierać? Może po prostu się nie odbiły tak wyraźnie. Tak czy siak wyglądała na istotę rozumną. Postanowił więc podejść i dowiedzieć się czegoś o zasadach panujących w tym dziwnym stadzie. O ile ona do niego należy. W końcu nie jest prawdziwym smokiem jak reszta, którą widział, ale byłe ewidentnie największym z osobników jakie widział w tym stadzie. Może nawet to ona jest przywódcą. To by się świetnie złożyło, bo miał do niego wiele pytań. Wyszedł więc spomiędzy drzew jak gdyby nigdy nic i skłonił lekko łeb na powitanie w chwili wymiany spojrzeń. Jego oczy nie wyrażały żadnych emocji, ale wzrok wydawał się być ostrożny, ale i z lekka zadziorny.

Licznik słów: 469
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Wiesz, co jest życiem, póki się nie obudzisz?
Najwspanialszy z Wunundu'fali autorstwa Hienki Podobnie jak Avatar.
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Usłyszała samca na długo, zanim wyłapały go jej ślepia. Była wiecznie czujna, jej zmysły zawsze były wyczulone, jak na doświadczonego łowcę przystało. Od razu więc odwróciła się w kierunku nadchodzącej istoty, gotowa na każdą ewentualność, w tym walkę. Podpierając się na swoich skrzydłach w zastępstwie przednich łap przybrała coś na kształt pozycji oznaczającej gotowość do pojedynku, ale po chwili się nieco rozluźniła. Chociaż mięśnie nadal były lekko spięte. Z początku myślała, że widzi przed sobą pewną Ognistą, starą smoczycę, którą miała okazję raz spotkać. Ale... Ona na pewno już nie żyła i to od bardzo dawna. Smok przed nią był samcem, to raz. Dwa, że wyglądał na młodego. Młody-dorosły, można by rzec.
___– Valar Morghulis. – Powitała go na swój sposób, mierząc go badawczym spojrzeniem. – Czego chcesz? – Zapytała może nieco ostro, ale nie przejmowała się tym zanadto. Smok podszedł do niej, tak po prostu, bez powodu i nie powiedział ani słowa. Czyżby coś planował?

Licznik słów: 156
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wunundufali
Dawna postać
Biały Krokodyl
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 26 cze 2017, 22:35
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny

Post autor: Wunundufali »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: Kż,B,S,L,Śl,MP,MA: 1|
Gdy tylko samiec dostrzegł agresywną postawę samicy zatrzymał się w bezpiecznej odległości. Niedługo pózniej usłyszał inny dzwięk. Nie dobiegający z gardła samicy. Dostrzegł nieparzystokopytnego, który na dodatek latał wysoko ponad nimi. Uśmiechnął się patrząc na to dziwne zwierzę. Na pustyni, z której pochodzi nie widział nigdy czegoś podobnego. Pewnie dla tutejszych smoków podobnym widokiem byłby skrzydlaty wielbłąd. Nagle jednak samica się odezwałą nie spuszczając z niego wzroku, po czym powiedziała coś, czego się nie spodziewał. Jednakże coś w tym zwrocie było nie tak. Być może to sprawa obcej kultury, w której się znalazł, ale w jego stronach mówi się raczej Valar dohaeris. I tak też odpowiedział samicy licząc na zrozumienie z jej strony, że nie jest tutejszy i że nie ma złych zamiarów. Uśmiechnął się skromnym uśmiechem, aby zachować chociaż trochę dobrych manier, których jej widocznie brakowało. Gdy spytała czego chce, ten pochylił się przed nią jeszcze niżej prostując przy tym swą lewą przedniąkończynę ku przodowi, aby wykonać ukłon. Gdy się podniósł zaczął mówić bacznie obserwując samicę, aby móc po jej ruchach i gestach odczytać jej myśli, których nie chce wypowiadać. Była nieufna, a więc albo ma wrogów, albo to stado nie jest bezpieczne. Sam jednak nie miał złych intencji wobec niej.-Witaj. Jestem Wunundu'fali, co oznacza po Waszemu Białego Krokodyla. Przybywam z daleka i nie mam złych intencji. Poszukuję przywódcy, aby dowiedzieć się czegoś więcej o panujących tu zasadach i zwyczajach. Nie chcę bowiem sprawiać problemów. Chcę jedynie móc rozwijać się w swoich naukach.-powiedział cały czas stojąc przed smoczycą, bowiem wedle manier z jego stron, to starszy powinien siąść przed młodszym. Czy tutaj jest jednak tak samo się okaże, ale był dobrych myśli. Była silnym i zdrowym smokiem, wyposarzonym w liczne zęby i ostre pazury. Byłoby cudownie móc zbadać organizm takiego osobnika. Myśląc o tym na pysku samca pojawił się nieco większy uśmiech a sam zaczął się nieco nahalnie przypatrywać poszczególnym częściom ciała samicy. Jej umięśnione skrzydła i giętka, ale silna szyja zdawały się być zdumiewające. Znacznie lepiej była przystosowana do latania od czworonogów. Jednakże w lesie, to bieg daje przewagę. Spojrzał tylko jeszcze na chwilę na ziemię przed niąi spojrzał na odciski łap, które zostawiła. Ewidentnie przybyła w to miejsce pieszo. Widać nie miała dogodnych warunków, by z powietrza wylądować właśnie tutaj. Jednakże czego chciała? Czy może po prostu tak jak on sam uwielbiała samotność.

Licznik słów: 386
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Wiesz, co jest życiem, póki się nie obudzisz?
Najwspanialszy z Wunundu'fali autorstwa Hienki Podobnie jak Avatar.
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Uniosła łuk brwiowy. Valar Dracarys? Co do cholery? Skąd pochodził ten smok? Czyżby z jakiegoś rodu, które przed wiekami opuściło Północ i zamieszkało gdzieś indziej? Może dzielili język, kilka słów? Interesujące... Albo irytujące. Dla Zmory, która szaleńczo kochała swoje pochodzenie i zazdrośnie strzegła tych tajemnic, słyszenie nieco znajomego powitania było niczym szpony wbite prosto w serce.
___I do tego ten ukłon. Zdecydowanie samiec nie pochodził stąd. Pierwszy raz w życiu ktoś jej się kłaniał, okazywał w jakiś sposób szacunek, nie licząc bezwartościowych skinień łbem. Skwitowała sytuację jedynie krótkim prychnięciem.
___– Przywódcy. Ale jakiego stada? Tutaj są cztery. Cienia, Ziemi, Ognia i Wody, z czego ja jestem z tego pierwszego. Musisz dokładniej się określić, samcze. Z czego ja nie jestem w stanie zaprowadzić ciebie do władcy stada innego, niż moje, bo zwyczajnie nie znam dokładniej obecnej lokalizacji innych przywódców. – Odpowiedziała, mrużąc subtelnie liliowe ślepia. Czuła na sobie ten badawczy wzrok, ale nie wyraziła swoich myśli słowami. Nie siadała też, co mogło rozczarować młodego samca. Łowczyni nigdy nie siadała. Nigdy. Było to dla niej zwyczajnie niewygodne i niekomfortowe. Gdy stała, była w każdej chwili gotowa do obrony lub ataku. Reagowanie z pozycji siedzącej zabierało cenny czas.
___– Skąd jesteś? – Spytała przy okazji. Kto wie, może otrzyma odpowiedź? Ten samiec wyglądał na dosyć chętnego do rozmowy, może przy okazji podzieli się dodatkowymi informacjami o sobie.

Licznik słów: 224
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Wunundufali
Dawna postać
Biały Krokodyl
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 26 cze 2017, 22:35
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny

Post autor: Wunundufali »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: Kż,B,S,L,Śl,MP,MA: 1|
Czterech przywódców na jednym terenie? Nie byłoby łatwiej z jednym? Chyba, że zginął już ten główny i toczył się spór. Zwykle go nie interesowały sprawy polityczne, ale musiał wiedzieć więcej jeżeli miał trafić do jednego z przywódców nie narażając się innym. Spytał więc-Czy nie wygodniej by było gdyby panował jeden przywódca? Chyba nie macie aż tak wielkich terenów, by jeden smok sobie z nim nie poradził. Bo chyba nie macie stanu wojennego?-spytał, bowiem coraz bardziej sięobawiał, że przybył do tego miejsca w nieodpowiednim momencie. Wszyscy agresywni i czujni, a na dodatego czterech przywódców. Z tego nie może wynikać nic dobrego.-Jestem z pustyni Fung Maja. Jest w trzy ogony stąd. Jeżeli lecisz do samej granicy, nie zajmie ci podróż krócej niż 9 księżyców. Ale to skąd pochodzę nie jest istotne. Odpowiedz mi proszę, czy znajdę na tych terenach stado, gdzie nauka jest doceniana? Jak i czy jesteś w stanie zaprowadzić mnie do swojego przywódcy? Obawiam się, że będę potrzebował jego pomocy.-powiedział lekko drżąc końcówkąogona z poirytowaniem. Cały czas miał wrażenie jakby rozmawiał z kimś, kto chce go zaatakować. Czy przez to, że stoi, ona nie potrafi się rozluznić? Cóż. Trzeba złamać etykietę, aby relacje były może choć odrobinę cieplejsze. Położył się więc opierając się na swych łokciach i zaczął patrzeć na świat poza nią. Czy nie rosną może tu jakieś ciekawe okazy. Jeden udało mu się znalezć, który rosnął tuż obok samicy. Oby tylko go nie zdeptała. Nie wyróżniał się bowiem niczym szczególnym pośród innych. wyglądał jak zwykła babka, ale miała bardziej mięsiste liście. Mogły służyć do obniżenia ciśnienia i przyspieszenia gojenia się ran. Najwyużej wezmie ją sobie, gdy już sobie stąd pójdą, albo gdy pozwoli na podejście bliżej. Po dłuższej nieobecności wzrokowej jednak spojrzał na oczy samicy. Dotarło do niego to, że właściwie się nie przedstawiła nawet. Dlatego też zarzucił do niej próbując jeszcze bardziej przełamać lody.-Jak Cię zwą tak w ogóle?-spytał z lekka mróżąc ślepia. Było dość ciemno, a jej kolor zaczynał wtapiać się z otoczeniem.

Licznik słów: 327
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Wiesz, co jest życiem, póki się nie obudzisz?
Najwspanialszy z Wunundu'fali autorstwa Hienki Podobnie jak Avatar.
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej