Kanion Szeptów

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Granie umarłego przy takim zagrożeniu ataku serca... Hmm, nie, Żar by tego nie przeżył. Dosłownie.
Leżał załamany, zwinięty w kłębek koło jednego z okrągławych głazów, korzystając z jego cienia. Miał wrażenie, jakby świat wokół niego poszarzał i zwolnił, a czyste niebo przestało być jaśniejącą przestrzenią pełną nadziei, od tej smutnej chwili rozwiewające jedynie bezdenną rozpacz. Ciemne ściany kanionu zrobiły się dziwnie przytłaczające, ciężkie, i groźne, a sama ziejąca otchłań przecinająca w poprzek przejście wypuszczała z siebie pełznące po ziemi eteryczne smugi czarnego zwątpienia i bezsilności, przenikające cały otaczający go świat. Żar czuł, jak po kolei każdy z jego mięśni flaczał, opanowywany przez obezwładniającą gorycz coraz większą gulą rosnącą mu w gardle. Chciało mu się płakać. Ale po co?... Żeby uzmysłowić światu, że przegrał? Zaparł się resztkami gasnących sił, z trudem przełykając rosnące łzy. Obiecał sobie, że nie uroni ani jednej. Będzie bronił swojego honoru. Do ostatniej kropli krwi.
Na krawędzi spojrzenia mignął mu cień. Wielki, mroczy, przeszywający przestrzeń niczym upiorna strzała śmierci. Żar jedynie zamknął ślepia i mocno je zacisnął, kuląc się jeszcze bardziej. To był taki moment, że mały chciał, aby tym cieniem był dziki drapieżnik, który zaraz rozszarpie go na strzępy i pożywi się jego już pozbawionym życia ciałem. "Tak, tylko po to zostałem stworzony... – pogrążał się mentalnie, schodząc coraz głębiej po spirali nieszczęścia i rozpaczy. Skulił się jeszcze mocniej, chowając łeb i drżąc lekko czekał na wyrok. Zejdzie z tego świata wśród koszmarnego bólu, umierającym umysłem wertując marne 10 księżyców jego życia, móc wspominać jedynie porażki, niepowodzenia oraz desperackie i głupie próby ucieczek z rodzinnej, ciepłej i bezpiecznej groty, a przede wszystkim od kochającego ponad miarę Opiekuna, w swoim nieskończonym miłosierdziu dla jego czynów. Ale nawet teraz żal z tego powodu nie był na tyle wielki, by chcieć wrócić w czasie i rozegrać wszystko od początku, tym razem jako wspierający rodzinną wspólnotę odpowiedzialny samiec. Z resztą... I tak niczego by nie naprawił. Był przecież małym, nie potrafiącym przeskoczyć przeszkody robakiem.
Widząc przed oczami jedynie czerń powiek poczuł jak ziemia drży, a za nim staje jakaś ciężko dysząca istota po męczącej podróży, bądź zwyczajnie opętana żądzą krwi. Żar zwarł szczęki, mocniej zacisnął ślepia i spiął wszystkie mięśnie, leżąc wygiętym grzbietem prosto w kierunku czekającego przeznaczenia. Skulił się mocniej, przygotowując się na kły, pazury, cierpienia, powolną agonię... I nic. Następne kilka chwil upłynęło, a jedyny "ból" jaki poczuł na swoim ciele, był delikatnym szturchnięciem jakimś w miarę ostrym obiektem. Taki kuksaniec, jakby ktoś sprawdzał patykiem zwłoki. Ale szarołuski nadal nic nie zrobił. Dopiero przerażony głos kogoś stojącego za im uświadomił mu, że pożyje jeszcze kilka księżyców, dopóki nie wpakuje się w kolejną podobnie beznadziejną i upokarzającą sytuację. A jednak... Żar czuł głęboki zawód. Nie był pewny, czy to dlatego, że nie pozwolono mu umrzeć wyswobadzając szlachetnie świat od swojej osoby, czy może z powodu, że przedstawicielem Stowarzyszenia Pomocy Powodzianom był sam... Trzy Odcienie.
Leżący przed Łowcą niewielki smok powoli się rozluźnił, głęboko wzdychając. Wkrótce po tym jego pysk uwolnił się wreszcie z kryjówki własnego ciała i wraz z nim odwrócił się w stronę przybysza. Ślepia małego były podejrzanie szkliste i mrugające, jednakże cała pozostała fizjonomia pyska trwała w ponurej obojętności, z trudem określanej jako konkretna mina. Bez trudu nawiązał kontakt wzrokowy, ale nie wyrażał on nic, jakby właściciel obumarł w środku, zamknięty przez niewzruszoną, smoczą powłokę. Szara paszcza rozwarła ostatecznie szczęki, a z pomiędzy ledwo poruszających się w pionie zębów uleciało kilka cichych słów.
– Czego chcesz?...

Licznik słów: 569
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
– Żar...– zaczął Odcień, niemal błagalnym tonem. Przyjrzał się w milczeniu swojemu synowi. Wyglądał na wyczerpanego, nie, na pewno był wyczerpany i te jego oczy. Łowca położył się przed nim i westchnął przeciągle, kierując spojrzenie w dół i ponownie wzdychając – Martwię się o ciebie... nie chcę abyś bez wiedzy chodził tak daleko, chcę ci tyle pokazać i powiedzieć a ty... Powiedz mi, czy ja ci poświęcam za mało uwagi? Czujesz się źle albo samotnie, bo nie dobrze się tobą opiekuję?– spojrzał na niego teraz tak, jakby go błagał o jakieś słowa. Zamknął jednak ślepia i otarł się czuło jednak bardzo delikatnie o Żara. Nie miał zamiaru na niego krzyczeć, chciał na spokojnie z nim porozmawiać, a nóż się uda, może przy okazji spędzą ze sobą więcej czasu?

Licznik słów: 128
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
Poważne rozmowy incoming! Może jeszcze się dowie jak się robi pisklęta?! dasdasdasd
W momencie, kiedy ujrzał wzdychającego Opiekuna, który kładzie się na wprost przed nim, w umyśle małego włączył się jakiś podświadomy mechanizm obronny, zamieniając kleistą mieszaninę emocji pesymizmu, strachu i depresji w wycofanie, zawziętość oraz zamknięcie w sobie. Wyprostował się dumnie unosząc beznamiętny pysk na wysokość Płowego, po czym wbił bezlitosny wzrok w ojcowskie ślepia. Nie drgnąwszy nawet powieką usilnie utrzymywał kontakt wzrokowy, czując jak już na samym początku tej niepisanej konfrontacji zyskuje znaczną przewagę. Ale wahał się, czy ją wykorzystać. Ojciec bowiem samym swoim przybyciem wydawał się przejąć niedawne uczucia szarego, lamentując, martwiąc się, a nawet błagając, niecelnie wstrzeliwując się w zestalone już wyobrażenie ognistosercego jak powinien się zachować. Żar obawiał się spotkania, niemalże przeczuwając że dostanie ostre lanie, jeżeli nie utonie we własnej krwi cudem przeżywając furię Trójcy. A tu taki szok... Widać coś było na rzeczy w tych utopijnych opowiadaniach, gloryfikujących miłość, uczucia i więzy łączące smoki. Ale skąd się to brało? Zielonooki nie miał o tym bladego pojęcia. Szacunek do życia? Niee. Strach przed śmiercią? Pfff... Cóż, dorośnie, zrozumie.
Bezkresny ból emanujący ze ślepi Opiekuna połączony cienką niestabilną linką z rzeką słów zbiły Popieła z tropu. Z początku chciał coś odszczeknąć, rzucić ot tak i niech się dzieje co chce, ale teraz... Dezorientacja i dziwne uczucie ściskania pod sercem nie tylko zatrzymały szczękę na miejscu, ale też odwróciły wzrok, którego wyraz złamał się, zachowując tylko niewyraźną cząstkę dawnej bezduszności. Mimo tego jednak... To był jedyny powód dla którego milczał przez dłuższą chwilę, bo Odcień swoimi błaganiami nawet nie strząsnął górnej warstwy kłębiących się wątpliwości, kopiąc za skarbem nie tam, gdzie trzeba. A ta cala wrogość była tylko i wyłącznie winą instynktu, podświadomości i przeczucia, jeżeli nie czegoś jeszcze głębszego. Jemu po prostu zdawało się, że...
– Ty nie jesteś moim biologicznym ojcem, prawda? – zapytał bez ogródek, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy. Wiedział, że nie odpowiedział na żadne z pytań i spodziewał się, jaka była odpowiedź na ten zarzut. Ale zawsze mógł mieć nadzieję. Bo nadzieja umiera ostatnia.

Licznik słów: 342
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
Serio Żar? Masz aż takie problemy żeby pogadać z.. Odcieniem? Gdzieś w środku łowcy rosła powoli bomba złości i zniecierpliwienia, która chyba za chwilę wybuchnie i zmieni go nie do poznania. Wstał gwałtownie, słysząc pytanie, wbił pazury w ziemię i zamilkł. Spojrzał w bok, minę miał taką co zwiastuje wybuch tej wewnętrznej bomby. Nawet gdy się odezwał, jego ton był zmieniony
– Nie. Znalazłem cię jeszcze jako jajko, ktoś cię porzucił. Unosił się lekki zapach stada Życia i Ognia... Nic więcej nie wiem...– Life is brutal.

Licznik słów: 86
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
"-Jak poszło spotkanie z Odcieniem?"
"-Było bombowo..."
Niezauważalnie drgnął i cały spięty zastygł, widząc pomniejszy wybuch wściekłości ruchach Opiekuna. Wzrok szarołuskiego, wciąż wbity w miejsce gdzie przed chwilą nawiązywał kontakt ślepi, był pusty jak kubełek po zjedzonych lodach, a sam w okamgnieniu stał się równie smutny co osoba, która właśnie sobie uświadomiła że wyżej wymienionych lodów więcej nie ma. "A więc to aż tak drażliwy temat?... " – zmartwił się w myślach ognisty, przeżuwając gorzko wyraźną zmianę nastawienia Płowego. Przez długi moment tkwił w tej samej pozie wegetacji i obumierania, nie mając pojęcia co mógłby powiedzieć dalej, żeby jednocześnie nie sprowadzić na siebie wzrastającej wściekłości Trójcy. Chrapliwe słowa przecięły powietrze. Co teraz? Jak ma odpowiedzieć? Kontynuować temat, czy dać sobie spokój i wbrew samemu sobie spróbować skierować wspólne rozważania na tor czegoś bardziej przyjaznego? Przytłaczające milczenie zawisło w przestrzeni, a Żar delikatnie ruszył pyskiem, nieśmiało podnosząc wzrok ku górze i szukając ślepi Odcienia. Nie wyczytał z nich zbyt wiele, ale nie mia co do jednej rzeczy wątpliwości – atmosfera się zagęszcza. Czuł, jak z coraz większym trudem oddycha.
Powolnymi, sztywnymi ruchami wstał i niemalże pełznąc zrezygnowany wzdłuż jednej ze ścian Kanionu zbliżył się do środka ogromnej przepaści, przedzielającej dno otaczającej ich formacji skalnej na dwie oddalone od siebie części. Stanął nieruchomo i poluzował mięśnie szyi, pozwalając ciężkiej głowie zawisnąć bezwładnie czubkiem nosa skierowanym prosto w ziejącą zimnem czarną otchłań. Widok ten otumaniał, kusił i nęcił, obiecując niewzruszonym mrokiem zapomnienie i wieczny spokój, przyrzekając, że jeden krok zbawi małego i bezwzględnie skreśli wszystkie jego problemy, pytania i wątpliwości. Zamknął ślepia.. Podniósł przednią łapę i zamarł z nią wyciągniętą nad czeluścią, rozkoszując się ściągającą siłą ciemności i pustki, którym nawet najtrywialniejsze prawa fizyki dodają mocy milczącą potęgą grawitacji. Wyprostował się, nabierając bolesnego oddechu.
– Ojcze przepraszam... – zaintonował cicho, opuszczając odrobinę łapę i biorąc kolejny wdech wyraźnie poszukując odwagi – Ja nie chciałem być złym synem. Po prostu mój instynkt... – zamilkł czując jak drżące łapy zaczynają się pod nim niebezpiecznie uginać.
– On... Każde mi cię nienawidzić.

Licznik słów: 336
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
Odcień nie chciał jakoś krzyczeć, jednak po prostu jakoś tak wyszło. Chciał mu o tym powiedzieć, jednak nie teraz, nie kiedy był taki młody. Robił wszystko aby nie miał tak zepsutego dzieciństwa jak on sam. Jednak nie docenił Żara, ten sam jakimś cudem się zorientował. Może to różnica charakterów? A nie, to instynkt. Widocznie jest u szarołuskiego silniejszy niż Trzy się spodziewał. Odwrócił się do niego lekko tyłem, jednak zareagował gdy ten niemądrze zbliżył się do przepaści. Przednią prawą łapą powstrzymał go, kiwając łbem i wzdychając. Uspokoił się i teraz mówił już swoim łagodnym tonem – Kocham cię, bez względu na to co każe ci twój instynkt. Będę robić wszystko abyś stał się silnym smokiem, bez względu na twój instynkt. Będę cię uczyć, jeżeli zechcesz, będę chronił i karmił aż nie staniesz się samodzielny. Słodycz Zbawienia pomoże ci zostać kolejnym Uzdrowicielem, wiem że chcesz nim być od naszej Przywódczyni. Twoje istnienie jest dla mnie bardzo ważne i nie chcę cię stracić...– Tymi oto słowami chciał jakoś pocieszyć syna i odwlec go od samobójczych myśli. Przekonać go o tym, co myśli o Żarze. Jego instynkt był dziwny, trochę. Powinien nienawidzić swoich prawdziwych rodziców. Nie kochali go, inaczej nie zostawili by go na pastwę losu. Jesień Bzów (chociaż jej nie znał) i Widmo Poległych który odszedł (tego znał z walki) mieli go po prostu gdzieś. Zrozumiałby wojownika, jednak smoczyca z Życia? No to dla niego było nienormalne.

Licznik słów: 235
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
Otworzył pysk w niemym niezrozumieniu, kiedy Opiekun siłą odsunął go od krawędzi. Zachowanie szarołuskiego nie było aktem desperacji jak najszybszego zakończenia własnego żywota, przecież to nonsens! Chciał jedynie wiedzieć, że ma gdzie uciec, w wypadku gdyby Ktoś rzucił się na niego w furii i spróbował powyrywać mu wszystkie łapy w reakcji na aroganckie słowa młodzika. I tym kimś był Płowy. Nie, nie bierz tego do siebie! Zielonooki po prostu... Nie zna Cię aż tak dobrze. Dla niego jesteś jedynie zlepkiem łusek i mięśni, miłych, choć mylnie obieranych za sztuczne uśmiechów i delikatnych ruchów, które pomimo że skrywają najlepsze intencje, dla dorastającego kleryka wydają się jedynie echem groźby oraz stanowczymi pozami uzmysławiającymi mu, kto tu jest panem, a kto sługą. Poszukiwanie u młodego jakichkolwiek głębszych uczuć w stosunku do Mentora też sczezłoby na niczym. Czemu? Ognistosercy nigdy nikogo nie darzył nawet ułamkiem jakiejkolwiek emocji. Zawsze, kiedy tylko siadał gdzieś w osamotnieniu i wnikał myślami głęboko w swoje serce desperacko poszukując czegokolwiek co by go poruszyło, zawsze tylko błądził gdzieś o swym umyśle, czując na karku lodowaty oddech jakiegoś eterycznego bytu. A za nim... Nigdy nikogo nie było. I pewnie nigdy nie będzie.
Kanonada słów Płowego nie odcisnęła na małym żadnego trwalszego piętna, pomimo, że nie zdołał jej przepuścić mimo uszu nawet wspomagany wewnętrzną mocą usilnych starań. Spojrzał tylko otumanionym wzrokiem ku górze, na Trójcę i rozwarł lekko pysk, gdzieś tam w środku swojej egzystencji zastanawiając się, czy następną chwilę powinien zużyć na bezmyślnym gapieniu się jak klient KFC w pusty kubełek po Nuggetsach, czy zabrać się za tą część życia, gdzie potencjalnie bzdurne słowa jednak okazują się mieć jakiekolwiek znaczenie. Chwilę... Tak, chwilę mu to rozważanie zajęło. Taką, że prawie zbliżył się do tej pierwszej opcji.
– Czuję się obgadywany – zarzucił bezczelnie, pustymi ślepiami wpatrując się w dwa o wiele bardziej iskrzące zrozumieniem źrenice rozmówcy. Na wpół rozwarty pysk lekko się uśmiechnął, a rozpogadzająca się atmosfera wyraźnie sugerowała, że w jakiś sposób nastawienie tego młodszego zaczęło się zmieniać. Jednakże, gdy tylko skończył wpatrywać się w czarną przestrzeń jednego z centrum ślepi Płowego, ponownie opuścił łeb, wykrzywiając pysk w ledwo widocznym grymasie bólu. Zaburczało. Żar gwałtownie odskoczył do tyłu, znajdując się w ciągu jednego uderzenia serca poza zasięgiem łap łowcy. Na pysku zabłysł złośliwy uśmieszek, kiedy spojrzał prowokacyjnie pod kątem w to samo miejsce, gdzie ostatnio znalazł serdeczny wzrok starszego. Ogon powoli machał na boki, a rozstawione łapy w międzyczasie jakoś same się odrobinę ugięły. Bycie ojcem to chyba nie taka prosta rzecz.
– Wspominałeś coś o karmieniu?...

Licznik słów: 417
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
Nie można było powiedzieć, że Odcień mógł odetchnąć z ulgą czy tak też zrobić. Widział w nim Widmo
Poległych. akie same charaktery. Cichy, bez emocji. Łowca cofnął się krok w tył, jakby bojąc się nierealnego ataku ze strony Żara. W rzeczywistości zrobił to odruchwo i nie kierowały nim w tym ruchu żadne obawy. Bał się, że nigdy się nie zrozumieją i że tak może się stać. On i Żar to są kompletnie inne charaktery. Jednak chciał aby się rozumieki ale czy do Żara to dotrze, że chce jak najlepiej dla niego? Że to nie są puste słowa i że chyba Żar musiałby dokonać jakiejś zbrodni czy rabunku żeby naprawdę się wkurzy. Ale jest za niego odpowiedzialny i musi go pilnować. Tym bardziej że słyszał co robi Cień stadzie Wody. A co jak te robaki będą chciały wszcząć wojnę i wpierw wybiją pisklęta z każdego stada? Wtedy to on by dostał szału. Pierwszy raz od wielu księżycy, chyba zauważył jakiś uśmiech na jego pysku. Potem znajomy odgłos i już wiedział co robić. Przywołał z groty mięso dwóch łabędzi i powiedział tylko – Smacznego. Wrócisz ze mną do groty?

Licznik słów: 187
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
Wdaliśmy się w tatusia, co?
Przekrzywił łeb i zmarszczył brwi, widząc jak jego przybrany ojciec się cofa o krok w kierunku przepaści. Przecież Szary nie był taki straszny! Spojrzał pytającym spojrzeniem na Opiekuna, nie rozumiejąc jego zachowania. Ponownie rozdziawił pysk na niewielką skalę, ale szybko go przymknął, też cofając się do tyłu kilka tąpnięć i trzepiąc na boki opuszczonym łbem. Kiedy podniósł wzrok wydawał się z lekka otumaniony ale też o wiele pogodniejszy, mimo że nieśmiały uśmiech skrywał rozrywający ból promieniujący od żołądka. Ból, który rozgorzał nową siłą na widok dwóch trucheł dorodnych łabędzi pojawiających się znikąd tuż przed pyskiem zielonookiego. Wpierw zlustrował je nieufnie cofając łeb, chwilę później nierozumiejącym, potężnie zaskoczonym spojrzeniem wędrując wielokrotnie pomiędzy teleportującą się zwierzyną, a stojącym przed nim czarodziejskim łowcą, bijącym na głowę Salomonowe wyczyny. Wzruszył barkami. Jedzenie to jedzenie. Zabrał się do dzieła. Chwycił pyskiem naraz dwie ptaszyny i odciągnął pod pionową ścianę skalną, tylko po to, żeby bestialsko rzucić się na pożywienie i w ciągu kilkunastu uderzeń serca być po posiłku. Jakież to było dobre.
Ukontentowany mlasnął jęzorem i zwracając błogo przymrużone ślepia w kierunku Odcienia. Grymas sprzeciwu wykrzywił mu nienaturalnie ospałą mordkę, kiedy źrenice spod ściągniętych brwi skierowały się w kierunku ziejącej przepaści. Pokręcił łbem. Nie miał zamiaru jeszcze wracać.
– A mógłbyś mi najpierw wskazać jakiś sposób, na przeskoczenie tej szczeliny? – zaintonował poważnie, powoli wygładzając mimikę. Z powrotem nawiązał kontakt wzrokowy. Nie wyglądał, jakby miał zamiar się stąd ruszać.

Licznik słów: 239
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
//Nie da się przeskoczyć za duża jest ta przerwa xd Przelecieć jak już :P

Westchnął cicho i popatrzył gdzieś w bok. Ruszył do przodu i wyminął Żara, po czym zatrzynała się. Przeskoczyć? Raczej się nie da. W sumie, Żar jest najedzony więc może by tak pouczyć go czegoś? Latania i wiedzy chociażby. Odwrócił się do niego i uśmiechnął mile – Da się ale nie taką wielką szczelinę. Można przelecieć– rozłożył lekko skrzydła i czekał. Chciał aby Żar do niego mówił, cieszył się gdzieś w podświadomości z tego – Nauczyć cię?

Licznik słów: 90
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
// No weź, Ja fabularnie stworzyłem tą szczelinę specjalnie na potrzeby nauki skakania, a ty mi mówisz, że jej nie przeskoczę?! No szczyt bezczelności! xD

Słowa... Ech, wszyscy zawsze rzucają się do wszystkiego z miliordem ruchów paszczą i tylko mlaskają obsesyjnie językiem, zamiast zwyczajnie podkreślić kilka głosek wyraźnym gestem lub zmianą w mimice. Bo im więcej mówisz, tym bardziej twe słowa tracą na znaczeniu. Satiacja semantyczna, kochani!
Nabyć jakiejś wiedzy też w sumie można by... Ale to nie jest coś, na co młodzik przystanąłby z taką chęcią. Był typem obserwatora i nasłuchującego – często domyśla się więcej zwyczajnie patrząc na jakieś zdarzenie, niż wychwytuje spośród potoku dźwięków dobiegających z paszczy potencjalnego nauczyciela. Z drugiej strony też nie jest aż takim samoukiem... Prędzej połamałby sobie całe skrzydła i kręgosłup w kilku różnych miejscach, niźli sam nauczyłby się latać. Ale sama wiedza o świecie?... To nie jest przecież aż takie trudne!
Szarołuski gniewnie zmarszczył brwi kiedy usłyszał, że szczelina jest zbyt szeroka, żeby ją przeskoczyć. "Co? Przecież to kłamstwo!... " – zarzucił w myślach wyraźnie nieprzekonany, zgrzytając cicho zębami. Gdyby nie to, że szansa na przeżycie podczas próby przebycia nad czeluścią nawet na oko wynosiła około 10%, Żar już stałby na tamtym wystającym nad przepaść kamieniu i próbował swoich sił udowodnienia Opiekunowi, w jak wielki błąd wpędził go strach przed samym spróbowaniem. Chociaż...
Nim Opiekun jeszcze zdążył rozłożyć skrzydła, powietrze przeszyło gwałtowne skrobanie pazurów. Odcień nawet nie miał czasu, żeby dokończyć zdanie w spokoju, bo miejsce gdzie jeszcze przed chwilą leżał Żar, teraz leżało puste. Zostały tylko ślady. Ślady pazurów. Skrobanie rozległo się znowu, a Odcień mógł się odwrócić, żeby zobaczyć jak jakaś szarawa tupiąca rytmicznie smuga przecina przestrzeń za nim, tworząc okrążający go łuk. Nie miał szans zareagować. Ostatnie, co zdążył zobaczyć łowca, był cel do którego kierowała się rozmazana sylwetka. Nawet nie trzeba było się domyślać do kogo należała, kiedy z chrzęstem wbiegła na wystający nad przepaść głaz i odbiła się używając całej zgromadzonej w młodym ciele siły. Nie było tu mowy o precyzji. Szarołuski działał napędzany surowym instynktem, a ten nie miał zamiaru zadziałać tak dobrze jak ostatnim razem, kiedy podszeptywał mu prawdę o jego pochodzeniu. Dopiero kiedy zobaczył, jak pod nim rozciąga się nieprzenikniona czerń pustki, wziął się na kolejną ocenę szansy powodzenia. Skok nie był dobry, nie w ogóle nie przypominał skoku – zielonooki nie odbił się tylko z tylnych łap jak powinien i w ten sposób radykalnie ukrócił nadzieję na happy end. Leciał za nisko, za wolno... Oczami wyobraźni już widział jak rozbija się o ścianę skalną i bezwolny leci w dół ku obojętnym objęciom śmierci. Nie...
"Nie dam się."
Krawędź zbliżała się zbyt wolno, by przeleciał nad nią. Nadciągała też za szybko, by nie miał nawet cienia szansy przeżycia. Na tą myśl mięśnie szarołuskiego same spięły się, a nowa dawka adrenaliny zaczęła pompować się do jego krwioobiegu. Determinacja. Zapał. Tanio łusek nie sprzeda. Kiedy dolatywał do nieuchronnego klifu, rozciągnął się granicy swoich możliwości i przygotował, aby przyjąć cios zgotowany przez własny, głupi rozpęd. A cios był niewyobrażalny. Ostry kąt łączący przepaść z podłożem wbił się młodemu ostro pod żebra wypychając cały dech z jego płuc i zgniatając organy wewnętrzne, które natychmiast zaczęły tłamsić ognistego od środka. Powietrze przeszył głuchy łomot i rzężący jęk, kiedy Żar wybałuszając ślepia z miażdżącego bólu próbował desperacko wbić pazury przednich łap w glebę następnego brzegu. Skrobanie chrzęst, stłumione wycie, agonia... Walka którą rozgrywał w tym momencie ognisty niespodziewanie wybuchła też pod jego czaszką, kiedy mobilizował wszystkie siły i próbował przełknąć promieniujący puls niebezpiecznego ciepła, odbierającego zmysły. To był moment, kiedy myślał że wszystko stracone. Drapiąc chorobliwie podłoże przed sobą zsuwał się coraz bardziej, czując jak złamany w pół stracił czucie w dolnej części ciała. Nienasycony mrok zaczął wypływać mu na grancie wzroku i kotłować się ciemnymi plamami, wypalając nadzieję razem z każdym płytkim panicznym wdechem. Ale jeszcze nie wszystko stracone. Jeszcze żył.
Kiedy śmierć puka do drzwi, w smokach budzi się coś, czego nikt nie chciałby nigdy doświadczyć. Strach. Przeraźliwy, otumaniający, katujący, rozrywający duszę.. Strach. Instynkt przestaje być tylko dodatkiem niegdyś racjonalnej istoty i ujawnia całą swą siłę, kiedy opanowana żądzą przetrwania wypaczona kreatura traci na moment wszystko, co zyskała podczas dotychczasowego życia. A przede wszystkim... Traci kontrolę. Serce Żara przyspieszyło, krew zaczęła szumieć w uszach, a świat przed ślepiami podszedł poznaczoną żyłkami czerwienią. To było ostatni moment, kiedy jeszcze czuł resztki swojej egzystencji. A potem mógł tylko obserwować. Obserwować, jak monstrualnym wysiłkiem jego skorupa wypełza na powierzchnię.
Legł prawi jak martwy na boku, zostawiając tuż za sobą nieprzenikniony mrok ciemnego, ciągnącego się daleko wgłąb ziemi włomu skalnego. Mięśnie mu się trzęsły, kości wydawały się kruche i słabe, a pulsujący ból nieustannie zalewał wnętrze jego podbrzusza upiornym ciepłem, które w tajemniczy sposób utrudniało mu oddychanie. Czuł też, jak tylne kończyny i łapy zaczynają mrowić kłującymi igiełkami, tym razem zwiastującymi tylko nadciągającą ulgę oraz powracającą oporną kontrolę. Był wtedy, jak na swoje standardy, niespotykanie słaby i wątły. Ale musiał się podnieść. W końcu leżąc i kwicząc nikomu niczego nie udowodni.
– Nie da się przeskoczyć?... – wyszeptał złowrogo brzmiącym szeptem, wyraźnie siłując się z każdym słowem. Wstał pośród niekontrolowanych drgawek każdego włókna mięśniowego i z trudem ustawił się na rozstawionych pewnie łapach w pozycji gotowości. Błyszczące szalonymi iskrami ślepia patrzyły na Odcienia prosto z wyprostowanej szyi. Mlasnął jęzorem.
– To nauczysz mnie skakać po dobroci, czy mam sam spróbować jeszcze raz? – zarzucił pewny siebie. Był to pewnego rodzaju... Ultimatum. Kolejny podobny skok już na pewno go zabije, a mały nawet nie chciał słyszeć o nauce latania, nie potrafiąc nawet porządnie skakać. A więc co wybierasz? Ryzyko, czy ugodę? A może połączyć to? Trening skakania i latania?


// I żeby mi nie było, że Odcień jakimś nieosiągalnym wysiłkiem powstrzymał Żara od tego skoku >.< Za dużo mi zabrało pisanie tego wszystkiego!

Licznik słów: 960
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
//ale długi! Nie chce mi się czytać xD

Odcień obserwował Żara. Hej! Ale szybki, faktycznie nie dał rady się zorientować na wczas. Podbiegł jeno do przepaści a serce waliło mu tak, że jeszcze chwila a rozerwie mu klatkę piersiową i ucieknie hen daleko za horyzont. Ale teraz prócz trwogi poczuł coś innego. Złość. Ta tykająca w środku bomba wybuchła, pierwsza fala już zalała jego organizm i nie dało się tego procesu zatrzymać. Można się było tylko poddać. Patrzył jak Żar skacze w stronę drugiego końca, "płetwa" na szyi samca położyła się ze złości i przerażenia. Nie uda mu się! Skoczył w górę i poleciał w jego stronę. Ale Żar okazał się bardzo odważny i wytrwały, co już zdążył zauważyć, teraz jednak spotęgował ten fakt. Kiedy ten sie obrócił aby powiedzieć coś do Odcienia który miał stać na drugim końcu już go tam nie było. Samiec stanął nad synem, rzucając wielki cień na niego – Żar!!!– powiedział ledwo powstrzymując krzyk ale teraz było słychać że jest wściekły – Z kolei ja radzę ci nie denerwować mnie aż do tego stopnia bo zrobi się naprawdę nie przyjemnie.....! Skoro chcesz skakać musisz znać podstawy i jak ustawić ciało. Do tego zacznij od małych przeszkód a potem jak osiągniesz większy wzrost skacz sobie nad przepaściami!– Wydał z siebie cichy warkot i dla pouczenia lekko uszczypnął zębami szyję Żara ale nie zranił go, nawet mała stróżka krwi nie popłynęła
– Przyjmij pozycję, ryzykancie. Łapy rozstaw i ugnij lekko, skrzydła równo do ciała, ogon unieś na wysokość kręgosłupa i trzymaj nie wywijając nim. Szyję też wyprostuj i opuść. Niech łeb, szyja i ogon tworzą linię prostą z kręgosłupem. Na razie masz wykonać tylko to polecenie i nie skaczemy teraz przez szczelinę-
Całe jego ciało lekko drgało. Ostatnio był taki wkurzony po tak pechowym polowaniu że aż Bogowie by się wściekli i sprowadzili armagedon na świat. Lepiej nie igraj z Ogniem zwłaszcza który był uśpiony a teraz zaczął szaleć. Chociaż w miarę jak mówił to się uspokajał ale jeszcze trochę potrawa zanim ponownie powróci do "normalnego" zachowania.

Licznik słów: 340
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
No, wreszcie wyprowadziliśmy Opiekuna z równowagi. A teraz przydałoby się trochę pośmia... Nie, tato, przestań! To boli! Proszę... Będę już grzeczny! Obiecuję!
Łatwo było przewidzieć minę, jaka wpełzła młodszemu na pyszczek, kiedy z początku dziarski i pewny siebie spojrzał wyzywająco na przeciwległy brzeg przepaści. Spodziewał się ujrzeć bezradnego, przerażonego do szpiku kości ojca, którego ślepia błyszczą mieszanką uwielbienia dumy i nienawiści... A zamiast tego nie zobaczył tam nikogo. Samotny liść przefrunął przez przestrzeń, niesiony bezstronnym wiatrem smagającym milczącą przestrzeń. Pewność siebie szarego rozpłynęła się w jednej chwili. Panika spływała na niego strumieniami, podczas gdy jego umysł podsuwał mu jedyne logiczne rozwiązanie obecnej sytuacji. I właśnie wtedy objął go wielki cień. Powoli, zesztywniały od wzmagającej się trwogi obrócił się i spojrzał ku górze. Odcień. Przełknął ślinę.
Mięśnie same się zerwały do dzikiego odskoku, kiedy tylko usłyszał swoje imię. Niezgrabnie rąbnął grzbietem o glebę, siłą rozpędu brutalnie dociągnięty do samej krawędzi otchłani. Spetryfikowany ze strachu umysł rozumiał co trzecie słowo, a cienkie jak kreski źrenice zdawały się nic nie widzieć, kiedy nieporadnie próbował się obrócić na bok i podnieść z ziemi. Chciał uciec. Ze wszystkich sił. Tak oto on, niegdyś odważny, niepowstrzymany i nieokiełznany Żar któremu za nic były nieskończone przepaście i dni jałowej wędrówki, teraz wił się przerażony w szczękach Opiekuna, tylko wzmagając jego warkot. Cóż za ironia losu.
I nagle... Wszystko ustąpiło. Trójca odsunął się, gromki gardłowy furkot ustał, a sam jeszcze przed chwilą opanowany przez gniew łowca cofnął się, oferując propozycję nie do odrzucenia. Niepewny, wciąż pochłonięty absorbującym zadaniem umierania ze strachu Żar zastygł w bezruchu, żeby nieco chyżej spojrzeć w górę, ku groźnemu posągowi Płowego jaszczura patrzącego na zielonnokiego z wysoka swoim mrocznym, poważnym wzrokiem. Zupełnie nie jak jego ojciec. Szary ostrożnie wstał i jak najdelikatniejszymi ruchami odsunął się od czeluści, zerkając co chwila jak zaszczute zwierzę na przesłaniającego Jasną Twarz molocha. Miał wybór? Niespecjalnie... Mógł zawsze spróbować ucieczki, a nawet powinien... Gdyby nie fakt, że w zasadzie dostał to czego chciał, a wyprowadzony z równowagi kolos widocznie naprawdę go kochał. Ognisty trochę się rozluźnił. Tak, żeby po prostu mięśnie już tak nie bolały.
Zanim wykonał kolejne kilka kroków w zasadzie okrążających Trójcę, zdążył prawie przewrócić się o sporawą skałę, idealnie zagradzającą mu drogę. Wysokością nie dorównywała mu specjalnie, ale trudno było ją też nazwać niską, kiedy przychodziło do porównania z innymi odłamkami skalnymi, rozsianymi wokoło. Ot, zwykły, okrągławy kawał kamienia. Aspirujący na adepta zatrzymał się przed owym zjawiskiem i obejrzał go uważnie. Nie chciało mu się jego też okrążać, no... Więc pomyślał, jakby mógł go tam wykorzystać. Luknął pytająco na Opiekuna, po czym odsunął się na pół ogona od przeszkody i stanął do niej na wprost, mierząc ją groźnym spojrzeniem przymrużonych ślepiów. I... Od czego by tu zacząć? Przystanął w dogodnej pozycji na lekko ugiętych łapach, przykładając możliwie najciaśniej skrzydła do smukłych gadzich boków. Kiedy podniósł ogon, możliwie jak najskrupulatniej wykonując polecenie, niespodziewanie zauważył, jak jego wężowata szyja sama opuściła się na odpowiednią wysokość i dopełniła dzieła postawy przekazywanej od zarania dziejów z pokolenia na pokolenie. Luknął na Odcienia. Przełknie tą pozę, czy wszystko zaneguje?

//A i wszystkiego najlepszego, opiekunko ty moja! ;)

Licznik słów: 516
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trzy Odcienie
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 901
Rejestracja: 05 lut 2015, 17:30
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Trzy Odcienie »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
//Dzięki i sory ale miałam nieobecność :)

Odcień spojrzał jeszcze wściekły na Żara. Czyżby jego wybuch bomby poskutkował? Najwyraźniej tak. A po chwili i Żar znalazł sobie coś co chciał przeskoczyć. Odcień jednak pokręcił łbem i powiedział – Najpierw poćwiczysz skoki w z miejsca na długość a potem na wysokość. Potem będziesz przeskakiwał. Pamiętaj że całą siłę wyskoku nadają ci tylne kończyny. Kiedy już się od nich wybijesz, musisz podciągnąć lekko przednie łapy, skrzydła muszą przylegać do ciała a w powietrzu nadajesz sobie ogonem równowagę i tor lotu. Jest to instynktowne więc nie powinieneś mieć z tym problemu. Kiedy zbliżasz się do ziemi lekko pochyl ciało w przód i pamiętaj. Najpierw lądujesz na przednich i musisz je ugiąć aby zamortyzować upadek a dopiero potem dostawiasz tylne. Gdybyś chciał na przykład wylądować na prostych łapach mógłbyś sobie je nawet złamać a tego nie chcemy. Skocz więc najpierw do przodu, potem w górę a skakać przez przeszkody nauczę cię, jak dobrze wykonasz polecenie- Zdawać się mogło że jego oczy są teraz w tak jadowitym kolorze błękitu, że aż każdy by się zlękł i zwiał gdzie pieprz rośnie. Odcień postanowił się położyć, obserwując poczynania Żara. Posłucha go czy postawi na swoim i zechce przeskoczyć kamień?

Licznik słów: 202
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę
jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I -–
II -–
III -–
IV -–
V -–
VI -–

l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l
Niewinna Łuska
Dawna postać
Niewinny Dotyk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1153
Rejestracja: 30 gru 2014, 0:08
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Partner: Płacz Aniołów

Post autor: Niewinna Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Łapa za łapą, schodził w dół po stromiźnie, prowadzącej w dół, w objęcia mgły. Uwielbiał poranne spacery, zawsze budził się razem z pierwszymi ptakami i z racji, że wszyscy inni wtedy jeszcze przewracali swoje leniwe tyłki na legowiskach, często oddawał się samotnym spacerom, by rozładować nadmiar wzbierającej w nim energii. Teraz, gdy nadszedł czas królowania mgieł, to one najczęściej były jego towarzyszkami przy przechadzkach. Dlatego bez strachu wkraczał w objęcia gęstego oparu, zalegającego na dnie Kanionu Szeptów. Słońce swoimi długimi, czerwonawymi promieniami przecinało mgłę w niektórych miejscach, tworząc malownicze, świetliste sztylety. Ale i one zanikły, gdy schodził niżej i niżej. W końcu, opadł go mrok, w którym rozróżniał tylko szare kształty i ciężkie, wilgotne zapachy. Kierował się w stronę szumiącej wody. Do końca nie wiedział co chce zrobić, może po prostu się napije, a może nawet popływa? Zależy, jak duże jest to, co przepływa przez kanion. Stąpał miękko i z gracją, po części tak jak zwykle, a po części dlatego, że nie chciał wywrócić się na jakiejś przypadkowej nierówności. Przystanął, gdy szum strumienia był już tuż-tuż. Faktycznie, trochę wody przepływało w tym miejscu. Ale zdecydowanie zbyt mało, by pomieścić jego cielsko. Nachylił się więc nad szepczącą strugą, zanurzając pysk w jej chłodnym nurcie. Pił do syta, ciesząc się smakiem czystej wody, zmineralizowanej przez otaczające ją skały. Oprócz wody, nikt i nic nie dawało głosu w tym opuszczonym miejscu. Trochę tu nudno – pomyślał tylko, kończąc zaspokajanie pragnienia.

Licznik słów: 237
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~

Obrazek
Atuty:

~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.

Tutaj są wszyscy których uczę...

A tutaj KP


Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek

https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772

Avek i pixelek by Brutal
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Nic i nikt? Owszem, bo Sombre poruszała się jak Cień. Kaszmirowy nie mógł jej dostrzec czy usłyszeć. Mrok dawał schronienie jej ciału, a szum wody jej krokom, choć poruszała się niemalże bezszelestnie. Starała się, by nie kopnąć przypadkiem jakiegoś kamyka, nie nastąpić na gałązkę, nie potknąć się o korzeń lub nie wkroczyć do kałuży. Obserwowała samca z zainteresowaniem. Chociaż to nawet nie ciekawość zmusiła ją do pójścia za nim, a bardziej pokusa, by zacząć straszyć nie tylko pisklaki i adeptów. Nadeszła pora, by zdobyć posłuch także u starszych smoków. Skoro samiec śmierdział Życiem, mogłaby za pomocą maddary dodać do pitej przez niego wody dodać trochę trucizny, ale... nie, za mało zabawy. Skupiła się na swoim źródle, a potem wyobraziła sobie, jak wokół szyi Kaszmirowego pojawia się stalowa obręcz. Była nie do ruszenia – nie żadne cienkie linki, albo kruchy metal. Gruby i wytrzymały, nie do przegryzienia albo zniszczenia metal, do którego przymocowany był łańcuch. A łańcuch przymocowany był do ziemi. I cały czas się skracał, zmuszając tym samym smoka do najpierw tylko zniżenia łba, ale później nawet do położenia się, bo w pewnym momencie łańcuch znikł, a metalowa obręcz dotknęła ziemi. Tchnęła w twór maddarę i obserwowała wszystko, wciąż pozostając w objęciach cienia. Dopiero, kiedy jego łeb znalazł się przy ziemi, ujawniła się, wychodząc powoli i majestatycznie. Nie spuszczając z niego żółtych ślepi, uśmiechała się złośliwie.
Kogo ja tu złapałam? – mruknęła, niemalże z podnieceniem w głosie, a już na pewno zadowoleniem i dumą. Podeszła kilka kroków, ale wciąż zachowywała spory dystans i wcale nie na wszelki wypadek. Nie miała ochoty się zbliżać do nikogo z Życia na więcej, niż było to konieczne poza walką.

Licznik słów: 276
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej