Strona 4 z 44

: 19 maja 2014, 23:32
autor: Znamię Chaosu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

//a i owszem, ale w inny sposob nie rozwinie sie tak szybko atrybutow jakby sie chcialo, jak nie przez PH :>

Naznaczonego nie zdziwila forma obrony Krwiozerczego i gdy tylko tamten wstal na rowne lapy ponownie skoczyl ku niemu, aby celnie i szybko wymierzyc atak pazurami dokladnie w slepia. Mlody Polnocny doskoczyl z lewejstrony swojego przeciwnika, by zaraz potem zaatakowac po skosie od dolu do gory dokladnie w lewe oko przeciwnika. Jego lapa szla z rozczapierzonymi palcami dokladnie od lewego policzka po skosie w gore. Ruch byl szybki i zwinny, nie dawal przeciwnikowi szansy na obrone, nie zwodzil go tez. Moze samo to, ze byl to prosty, szybki atak moglobyc zwodem? W koncu przeciwnik jest czujny, ale zawsze podejrzewa, ze ten drugi wykona zmylke. Tym razem Naznaczony postawil na prostote.

: 20 maja 2014, 7:34
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Szkoda, naprawdę szkoda ^^ Ale z drugiej strony to może być mozolna praca, zwłaszcza jak się przegrywa pojedynek za pojedynkiem (patrz ja :mrgreen: )


Uważnym wzrokiem śledził przeciwnika, a gdy ten zamachnął się łapą do wykonania cięcia pazurami ugiął łapy – ale tylko lekko – po czym wybił się z nich mocno. No i bardzo szybko. Pilnując ogona chciał wykonać jak najszybszy odskok w tył, odchylając jednocześnie głowę, by zabrać ciało spoza zasięgu pazurów przeciwnika. Lądowanie miało się odbyć na pełnej amortyzacji.

: 21 maja 2014, 12:08
autor: Znamię Chaosu
No i znow Naznaczony skoczyl, gdy tylko tamten odskoczyl. Kierowal sie na lewy bok przeciwnika. Walka w zasadzie przypominala taka zabawe w berka. Raz doskakujesz, raz odskakujesz i tak w kolko. Jednakze Naznaczony nie zamierzal po prostu idiotycznie skakac w te i wewte. Wiec gdy tylko mlody poczul grunt pod lapami, zabalansowal ogonem, aby ustawic swoje cialo w pionie. Trzymal caly ciezar na przednich lapach, wykonujac stojke. Zaraz jednak po tym machnal ogonem, przednie lapy ustawiajac tak, aby wykonac szybki obrot wokol wlasnej osi. Przy tym obrocie smok polowicznie rozlozyl skrzydlo, ustawiajac je pod takim kontem, aby ostre krawedzie pior przeciely lewy bok Krwiozerczego. Wszak lotki nie byly idealna bronia, by zabic przeciwnika, ale zdecydowanie byly wystarczajaco ostre, aby przeciac luski i skore, gdy odpowiednio sie je ulozy i usztywni skrzydlo i to wlasnie zrobil Naznaczony.

: 21 maja 2014, 15:08
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Hm, to jakie ty masz te lotki :mrgreen: Nie ptasie?

Jego karminowe ani na moment nie spuszczały wzroku z atakującego smoka. Gdy ten przystąpił, w końcu, to właściwego ataku, w głowie cienistego natychmiast ułożył się plan działania. Odbił się energicznie od podłoża, wykonując tym samym sus do bok. Konkretnie, Długi, aczkolwiek i niski. I oczywiście, z dala od naznaczonego.

: 21 maja 2014, 15:27
autor: Znamię Chaosu
//a kij wie, uznalem, ze smocze lotki sa nieco ostrzejsze xD ale wiesz, to tylko na rzecz nauki, wiec tratktuj to swobodnie raczej.

Naznaczony powoli sie meczyl? Tak, powoli tak, w koncu jego mlode cialo jeszcze nie bylo tak wytrzymale, jakby chcial. Mimo wszystko nauka byla nauka i bez wysilku, efektow nie ma. Polnocny obrkazyl truchtem smoka, zastanawiajac sie nad kolejnym atakiem, gdy byl z jego prawej strony, odbil sie z lap, jakby chcac skoczyc dokladnie na jego skrzydlo, jednakze gdy tylko jego lapy dotknely podloza tuz przy smoku, zamarkowal atak na skrzydlo, po czym odbil sie ponownie, aby przeskoczyc nad nim, a jego prawdziwym celem byl kark smoka, ktory z tej perspektywy byl idelnie odsloniety. Naznaczony zamierzal do ataku wykorzystac kly. Jego szczeki rozwarly sie, by nastepnie wykonac szybkie ukaszenie dokladnie tak, aby jego kly natrafily na aorte. Rany nie mialy byc glebokie, a szybkie, takie, ktore pozwola na uszkodzenie waznej tetnicy, dzieki czemu jego nauczyciel moglby przyplacic zyciem brak uniku.

: 21 maja 2014, 21:07
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Ah, no ale skoro spotkałam się ze zdaniem, że smok chowa pazury – jak kot – to czemu lotki nie mogą ustawiać się po skosie :mrgreen:

Tak. Gdyby był mniejszy, i mniej barczysty, mógł spokojnie przypaść do ziemi, a Naznaczony przeleciał by nad nim, nie robiąc mu żadnej krzywy, ale tak? Chyba trzeba będzie się od turlać. I tak też zrobił. Być może jego manewry obronne dla postronnego obserwatora mogły być nudne i schematyczne, ale ... to nie on się tutaj uczył. On tu robił za worek treningowy. Jednakże, po zerwaniu się na równe łapy – u przyjęciu pozycji gotowości – skinął Kolcowi łbem. Kark! – dobrze, słaby punkt.

: 23 maja 2014, 11:38
autor: Znamię Chaosu
// no coz o.o'

Naznaczony po raz pierwszy widzial chyba az taka aprobate u tego drugiego. No coz, atak dosc prosty, a jednak skuteczny w walce. Tez to wiedzial, ale wiedza w praktyce czesto sie rozni. Zaraz jednak potem ponownie przyjrzal sie smokowi i juz wiedzial co zamierza zrobic. Skoczyl na lewo, potem na prawo, jakby wlasnie ten bok byl celem smoka. Jednakze w czasie skoku na ten prawy bok, Naznaczony wyciagnal szybko lape tak, by pazurami rozorac oczy Krwiozerczego. Rozorac...to raczej zle slowo, biorac pod uwage, ze Polnocny po prostu rozczapierzyl lapy, by przejechac szybkim i precyzyjnym cieciem po galkach ocznych Cienistego. Oslepiony smok, to nie dosc ze slabszy przeciwnik, to rowniez i zdezorientowany przeciwnik. Po wyladowaniu, Naznaczony od razu sie odwrocil, by moc zaatakowac ponownie.

: 23 maja 2014, 20:27
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Po odpisie będziesz mieć 12 postów :P Jeśli chcesz, to możesz spróbować złożyć raporcik – złożenie przez Ciebie raporciku jednak nie będzie to wpływać na naszą potyczkę, bo i tak nie mam co robić, więc mogę poświęcić Ci więcej czasu xD


Spuszczanie ślepi z Naznaczonego, nawet na kilka sekund, mogło być poważnym błędem, dlatego też cienisty uważnie przypatrywał się jego ruchom. I to dzięki temu, wychwycił właściwy ruch gada. Konkretnie ten, gdzie planować rozharatać ślepia. Stąd też, cienisty, odbił się energicznie od podłoża, odskakując błyskawicznie na bezpieczną stronę. Tam gdzie nie było pazurów smoka. Oczywiście, samo odbicie się nigdy nie wystarcza, dlatego też Krwiożerczy odpowiednio się nakierował. Jak? Poprzez delikatny przechył na stronę, gdzie chciał się udać. Sam sus, jak zwykle, nie miał być wysoki, jeno długi. – W górę – burknął, gdy tylko jego łapy zetknęły się z podłożem. Chwilę potem, wzbił się w powietrze, równomiernie machając skrzydłami. Zatrzymał się 2 ogony nad ziemią, z uwagą przypatrując się sylwetce skrajnego. Na ziemi jakoś sobie radził, a jak będzie w powietrzu?

: 26 maja 2014, 17:45
autor: Znamię Chaosu
Naznaczonemu dwa razy powtarzac nie trzeba bylo, wiec gdy tylko tamten rozlozyl skrzydla...zaatakowal bez ostrzezenia jeszcze zanim wzbil sie w powietrze. Zamierzal teraz wykorzystac moment pewnosci, ze w tym momencie po prostu wzbije sie za rada nauczyciela w gore. Na nieszczescie Cienistego, Naznaczony dzialal za rada, ale niekoniecznie zawsze w ten sposob, w jaki oczekiwalby nauczyciel. Tak czy inaczej mlody samotnik rozwarl paszcze i zional w lewe skrzydlo szerokim strumieniem lodu. Drobinki krysztalkow zmrozonej cieczy mialy przedziurawic blone smoka sprawiajac, iz spadnie na ziemie. Dodatkowo, szerokosc strumienia byla na tyle duza, ze moglaby tez spokojnie dosiegnac brzucha, bardzo miekkiego miejsca w porownaniu do calego ciala gada. Zaraz po wykonaniu ataku, Naznaczony odbil sie lapami od podloza i wyskoczyl w gore, rozkladajac skrzydla. Wiedzial, ze tamten sie obroni i byl gotow do kotynuowania dalszej nauki ataku.

//ok, zlozone, teraz od twojego postu Atak V? :)

: 26 maja 2014, 22:04
autor: Krwiożerczy Obłęd
/A jedziemy z tym koksem ;P Obronę też chcesz? xD

Na szczęście, cienisty nie tracił czujności. Za długo był wojownikiem, za długo męczył Nauczyciela, żeby tak łatwo dać się podejść. Zresztą, już wielokrotnie Naznaczony dawał mu do zrozumienia, że nie należy z niego spuszczać ślepi. Nawet na sekundę. I to też, go w jakimś tam stopniu uratowało. Kiedy zauważył, że smok nabiera powietrza, złożył jedno skrzydło, łącząc to – w międzyczasie – z odepchnięciem się drugim skrzydłem od powietrza Lub też, jak kto woli, przechyłem na odpowiednią stronę. oczywiście, tą bezpieczną. Wybór właściwej strony praktycznie tu nie istniał, bo ów manewr mógł wykonać i w prawo i w lewo, stąd też zdał się na wolny los. I na wiatr. Hm. To miał być obrót wokół własnej osi, taka jakby beczka. Po wyprostowaniu, powrócił do równego machania skrzydłami.

: 27 maja 2014, 13:50
autor: Znamię Chaosu
//tak, Usmiech ostatnio czasu zbyt wiele nie ma, wiec obrona IV polaczona z atakiem na V bedzie fajna :)

Naznaczony widzac akrobacje Krwiozerczego juz studiowal jego ruchy w powietrzu. Byl ociezalym z wygladu smokiem, jednak jego zrecznosc i wielkie skrzydla pozwalaly mu na lepsze manewry, no wiec dobrze. Polnocny mial wiec juz plan i pochylil swoje cialo do przodu, ustawiajac je rownolegle do ziemi, a skrzydlami machal tak, by nabrac odpowiedniej predkosci. Chcial przeleciec pod smokiem, nieco z boku. W koncu w powietrzu, smok odslania najdelikatniejsze czesci ciala, wystawiajac sie na kazdy atak. Tak czy inaczej kazdy, moglby sie spodziewac ze przeciwnik wlasnie tam zaatakuje, jednakze Naznaczony mial zupelnie inne plany. W momencie, gdy podlecialby na odpowiednia wysokosci i miejsce, czyli dokladnie wlatywalby pod Krwiozerczego, mial zamiar zlozyc jedno ze skrzydel przechylajac tym samym swoje cialo na jedna ze stron, a tym tozlozonym zaatakowac szybko i zrecznie gardziel wojowninka, aby je przeciac lotkami. Juz raz probowal podobnego ataku na ziemi, jednak w powietrzu, to byla nieco inna sprawa, atak byl blyskawiczny i celny, tak by zaraz potem mlody mogl rozlozyc skrzydla i na powrot zlapac stabilnosc w powietrzu.

: 27 maja 2014, 15:08
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Ok. To po mojej obronie, będzie atak ^^

A co zrobił cienisty? Wykręcił szeroką pętlę. Kiedy Naznaczony był nieco z boku, ale ciut niżej, on ustawił odpowiednio skrzydła – konkretnie, do góry – łącząc to równocześnie z odchyleniem się do tyłu. Chociaż, i tak i siak, najważniejszy był pęd, który powstał przy uniesieniu skrzydeł ku górze. Po zatoczeniu okręgu, i po właściwym ustawieniu się, natychmiast zionął przed siebie ogniem. Celował w bok smoka. Jego prawy bok.

: 29 maja 2014, 14:01
autor: Znamię Chaosu
O, a wiec procz ataku jeszcze obrona? Naznaczony nie zamierzal dac sie usmazyc i zrobil cos, czego w zasadzie nie powinien robic w prawdziwej walce – kontratak, ktory w zasadzie mial byc blokiem, bowiem zional lodem dokladnie w kierunku nadlatujacego ku niemu plomieniowi. Przez co ogien pwinien stopic lod, lod powinien zgasic ogien przez co powstanie para, czyli idealna zaslona dymna dla ataku Naznaczonego, ktory to juz ruszyl przed siebie zaraz po tym, jak stracil z oczu Krwiozerczego. Zapamietal jednak jego pozycje, by zaraz potem zaatakowac, wynurzajac sie z klebu pary. Wystawil przed siebie prawa, przednia lape, aby natychmiast ciac po lewym boku Cienistego, a dokladniej po blonie skrzydla, by zwalic na ziemie molocha. Skrzydlo bylo dobrze unerwione, wiec nawet lekkie jego uszkodzenie zaowocuje dosc sporym bolem, co z pewnoscia zdekoncentrowaloby jego przeciwnika.

: 29 maja 2014, 19:03
autor: Krwiożerczy Obłęd
Fakt, przez parę mało co widział, ale na szczęście wojownicy mają to, czego nie mają inne rangi. Instynkt. Instynkt. Samozachowawczy. Skoro on i się bronił i atakował, to Naznaczony – chyba – zrobił by to samo. I na szczęście się nie pomylił. Kiedy zauważył atak Kolca, błyskawicznie zmienił ustawienie skrzydeł – jedno zwinął, drugie rozłożył na całą szerokość – przechylając się momentalnie na grzbiet. Będąc już na nim, odepchnął się po raz kolejny, wykonując jakby beczkę? Nie, to nie była beczka – mimo, że obrócił się wokół własnej osi – ale coś, co by przypominało ... odturlanie się? Chyba tak! Oczywiście, w miarę swoich możliwości mocno pracował skrzydłami – aby nie spaść w dół.
Chwilę potem, błyskawicznie się rozpędził, machając energicznie skrzydłami. Będąc tuż Naznaczonym, a konkretnie naprzeciwko jego boku, zmienił ustawienie na takie, aby w razie czego móc nimi manewrować. Do tego wszystkiego, schylił łeb. Zamierzał staranować adepta w powietrzu, przy okazji wbijając mu kilka rogów, które znajdowały się na jego czaszce. Cóż, to był manewr dość ryzykowny, stąd też cienisty był gotowy do rozłożenia skrzydeł.

: 31 maja 2014, 13:06
autor: Znamię Chaosu
Teraz, jakby Naznaczony zdecydowal sie na kontratak Krwiozerczy moglby skonczyc ze skreconym karkiem, schylanie lba przy przeciwniku nie bylo madrym posunieciem, ale Polnocny wiedzial, co zamierza zrobic Krwiozerczy i byl to swego rodzaju ciekawy atak wykorzystujacy naturalne gabaryty. Naznaczony jenakze nie zamierzal ryzykowac zranienia, by zabic nauczyciela, wiec postawil na zwykla obrone. Smok machnal poteznie skrzydlami, aby zagarnac jak najwiecej powietrza pod siebie i wyniesc sie po skosie w gore. Cialo wygial w delikatny luk, a lapy podciagnal pod brzuch, aby go oslonic i przy okazji zwiekszyc odleglosc miedzy cialem jednego i drugiego. Zaraz potem przechylil cialo na lewa strone, ustawiajac skrzydla pod skosem, by moc zniesc sie na pozadany pulap i strone Krwiozerczego. Zaraz potem machnal skrzydlami raz jeszcze, by szybkim ruchem zblizyc sie do atakowanego smoka. Otworzyl paszcze, jakby zamierzal zionac ponownie lodem, jednak w tym samym czasie wykonal krotki zryw ogonem, przechylajac lewe skrzydlo w taki sposob, by obrocic swoje cialo tak, by ogon, a dokladniej jego koncowka zwienczona kostnym wyroskiem zostala wycelowana dokladnie w bok szyi Krwiozerczego. Caly ten obrot spowodowalby szybki atak tnacy o jakim pomazylby doswiadczony wojownik. Szybki, celny, zabojczy. Bowiem kolec wycelowany byl w aorte. Naznaczony oczywiscie nie celowalby w takie miejsca nie wiedziac, ze ten drugi po prostu sie obroni.

: 01 cze 2014, 13:10
autor: Krwiożerczy Obłęd
Czy Naznaczony wciągnął najpierw powietrze? Nie, chyba nie ... więc to musiała być zmyłka. I to dość skuteczna, trzeba przyznać. Krwiożerczy, gdy tylko zauważył właściwy atak, złożył skrzydła, pochylając się lekko w przód. Zamierzał, pikując, zlecieć pół ogona niżej. Gdy tam się znalazł, podleciał nieco pod Naznaczonego, po czym zaczął się obracać. Wokół własnej osi. To rozkładając skrzydła, to je składając, aby nie stracić tempa. Od czasu do czasu, przesuwał się do to przodu, to do tyłu. Jednak to nie był koniec. Bo wraz z każdym obrotem, zaczął wysyłać przed siebie strumień ognia. Szeroki i długi.