Kwarce Zręczności i Mocy

[Opiekun]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Kwarce nigdy nie odmawiały, zwłaszcza smokom, które przychodziły z kamieniami. Kwarc Zręczności zajaśniał bielą, oślepiając Plagijczyka i Ognistą. Usłyszeli oni spokojny, samiczy głos, który opowiadał im swoje przemyślenia. Jednocześnie mozolnie pletli wianki z traw, co wcale nie było takie łatwe bez niszczenia łodyżek i kwiatów Po tej rozgrzewce nadeszła pora na skoki i uniki. Ognista i Plagijczyk musieli przeskakiwać głazy, umykać między gęsto rosnącymi drzewami i uderzać szybko niczym żmije. Trening Zgubnej Słodyczy był dłuższy i wymagał od niej także lotniczych akrobacji.
Kiedy Kwarc zgasł, smoki znów siedziały w Warsztacie. Były zmęczone i nieco obolałe, ale zdecydowanie czuły różnice w swoich ciałach.

//Sokoli Kolec: – 2x ametyst, 2x topaz, rubin, agat. Raport ze Zręczności II.
Zgubna Słodycz: – 3x szafir, 2x cytryn, rubin, 2x turkus. Raport ze Zręczności IV.

[Legenda Samotnika]

Mimo zapewnień, że proces pozyskiwania wiedzy z kwarców jest całkowicie bezpieczny, dalej z niejaką obawą na pysku i w duszy wyszedłem z cienia pobliskich zarośli i ruszyłem w stronę warsztatu, rozglądając się czujnie po bokach. Przebłysk wszystko dokładnie mi wyjaśniła, ale i tak wolałem odbyć tę niezwykłą podróż samotnie, aby nikt nie był świadkiem tego wydarzenia, gdyby coś poszło nie tak. Dalej nie do końca dowierzałem owym kryształom i nie byłem pewien, czy nie jest to jakieś oszustwo. Jednak wiele nieznajomych, z zadowoleniem opuszczających to miejsce wskazywało na to, że byli usatysfakcjonowani wynikiem. Obrałem sobie moment, gdy nikogo nie było w pobliżu również z innego powodu. Ojciec zawsze twierdził, że na potęgę trzeba sobie zapracować. Ten sposób wydawał się prosty i nie wymagający wysiłku. Taka droga na skrót. A co, jeżeli później odczuję skutki swojego lenistwa? Miast uczciwie ćwiczyć postanowiłem ofiarować swoje bogactwa i zyskać moc w łatwiejszy sposób...
Potrząsnąłem głową, wyrzucając nieufne myśli. Przebłysk powiedziała, że nie ma co się obawiać, a ja nie miałem najmniejszego powodu, aby jej nie zaufać. Stanąłem więc z prowizoryczną skórzaną torbą między kwarcami i rozejrzałem się, poszukując tego jednego konkretnego. Wreszcie w oczy rzucił mi się podpis "Moc", więc ruszyłem w tamtym kierunku. Nie bardzo wiedziałem, jak mam się zachować, ale zdecydowałem nie ryzykować i niepewnie sięgnąłem do torby, wyjmując po kilka kamieni i kładąc je ostrożnie przed kwarcem. Gdy kamieni w torbie zabrakło, wyciągnąłem także spory kawał mięsa i kilka lekko przejrzałych już od piekącej pogody owoców. Tasza opustoszała i zdjąłem ją z ramienia, odkładając na bok. Rozejrzałem się jeszcze na wszelki wypadek, po czym ułożyłem łapy przy swojej ofierze. Przymknąłem powieki i wymruczałem:
– Przynoszę zapłatę i proszę o obdarzenie mnie wiedzą i zdolnościami rozwinięcia swojego magicznego potencjału. – zerknąłem jednym okiem, ale szybko z powrotem je zamknąłem nie chcąc... sam nie wiem. Speszyć kryształu? Nieważne. Zacisnąłem powieki i błagałem w myślach, by podziałało, bo wydawało mi się, że muszę teraz wyglądać jak idiota – stojąc tak z górą skarbów przed kamieniem i się do niego modląc.

[Opiekun]

Ah, kolejny odwiedzający. I do tego samotnik! To była faktyczna rzadkość. Kwarce jednak nie segregowały smoków ze względu na ich przynależność. Właściwie to nie segregowały ich w ogóle, każdego przyjmowały w niemalże taki sam sposób. I nigdy nie odmawiały swojego wsparcia, oczywiście o ile zapłata się zgadzała. Tak, tak, nie ma nic za darmo na tym brutalnym świecie.
A Delavir zapłacił i to sowicie. Kamienie, owoce, a nawet trochę mięsa! Miło. Szkoda tylko, że biedne kwarce nie potrzebowały jedzenia, nie skorzystają na tym za bardzo. Tak czy inaczej, liczył się efekt końcowy – a był raczej zadowalający. Haracz zniknął, pochłonięty przez jasnozieloną mgiełkę, a po chwili samiec zaczął słyszeć w swojej głowie głos nieznanego mu smoka, tajemniczego Mistrza, który tłumaczył mu nowe sposoby kształtowania magii wedle własnej woli. Proces zajął tylko kilka chwil, a mimo to samiec mógł poczuć się, jakby właśnie przeszedł wielogodzinny trening.

DELAVIR
– Topaz, 2x perła, 2x szafir, koral, cytryn, 3x turkus
– 7/4 owoców
– 5/4 mięsa

+ Moc II, III

[Wrzawa Wierzb]

Nigdy jeszcze Ćmia Łuska nie leciała obładowana tyloma drobiazgami. Pierwszy raz też leciała na Tereny Wspólne o własnych siłach, ale bardziej niż widokiem przejmowała się teraz tym, czy żadnego darowanego jej kamyka przypadkiem nie zgubi. Ciężko zresztą było się skupić na czymś innym niż ciążących jej wyraźnie przedmiotach.
Całe szczęście, że podróż powietrzna była znacznie szybsza. Nie minęło wiele czasu, nim z lotu dostrzegła garść rozrzuconych na ziemi... Kwarców, tak się nazywały. Zatoczyła nad nimi kilka kręgów, stopniowo obniżając lot, i ostrożnie wylądowała. Ciekawe miejsce, tuż obok świątyni... Może tam zajrzy później.
Podeszła do Kwarcu i mozolnie rozładowała torbę z kamieni i zwierzyny. I teraz chyba miała czekać, tak przynajmniej mówił Błysk. Czekała więc, przyglądając się na zmianę błyskotkom i Kwarcowi.

//4x szmaragd, nefryt, koral, bursztyn, jaspis, perła, 8/4 mięsa, 4/4 owoców – Moc II i Zręczność II

[Opiekun]

Młoda kleryczka Ziemi nie musiała czekać zbyt długo – gdy tylko wylądowała i pokazała kwarcom swoją zapłatę, te zabrały się do pracy. Pierwszy zamigotał ten z prawej, minimalnie lśniący przyjemnym fioletem. Zabrał on część kamieni, mięsa i owoców, pochłaniając je magiczną mgiełką, z której po chwili wyłonił się też mały, biały świetlik. Poszybował on w kierunku głowy Ćmiej i w jej wnętrzu zniknął, dosłownie wtapiając się w czaszkę. Młoda usłyszała wiodący ją przez naukę głos, przedstawiający jej nowe tajniki magii.
Po chwili obudził się drugi kwarc, zabierając drugą połowę haraczu. Tutaj jednak obyło się bez magicznego świetlika – kolejny, inny głos rozbrzmiał pod czaszką Ziemnej bez asysty czegokolwiek świecącego, a ona sama poczuła, jak jej mięśnie napinają się i rozluźniają, zupełnie jakby właśnie ukończyła długi, pełen różnych przeszkód bieg.

ĆMIA ŁUSKA
– 4x Szmaragd, nefryt, koral, bursztyn, jaspis, perła
– 8/4 mięsa
– 4/4 owoców

+ Moc II
+ Zręczność II

[Pikujący Upiór]

No i znów się zjawił! Tym razem już przyleciał i od razu na polankę, gdzie znajdowały się kwarce. Minęło parę ładnych księżyców, odkąd po raz pierwszy zajrzał do warsztatu. Młody podszedł do kwarcu mocy, w końcu jako przyszły uzdrowiciel musiał jakoś ogarniać swoją maddarę, żeby nie mieć problemów z leczeniem w przyszłości. Ułożył starannie kamienie, po czym zrobił parę kroków w tył, czekając na odpowiedz od kwarca.

//2x szmaragd, ametyst, bursztyn, 2x rubin – Moc II

[Opiekun]

Kolejny gość! Kwarce zalśniły, ciekawe, który będzie wybrańcem tego dnia. Jak się okazało, padło na kwarc który zaliczał się raczej do kategorii tych popularnych. Powitał więc Sokolego nieco figlarnym błyskiem, po czym magicznie pochłonął podarowane mu kamienie szlachetne, pozwalając im zniknąć w objęciach bladożółtej mgiełki, z której wyleciał mały, biały świetlik. Zatańczył on Hebogowi przed oczami, po czym wleciał prosto w czoło. Młody samiec usłyszał w swojej głowie głos prowadzący go przez spokojną naukę, ukazując mu nieznane do tej pory Hebogowi strony maddary, pokazując mu jak ją kształtować wedle swojej woli.

SOKOLI KOLEC
– 2x Szmaragd, ametyst, bursztyn, 2x rubin

+ Moc II

[Mgliste Wrzosowiska]

Wzruszenie ściskało moją pierś ostrymi pazurami. Oddychałam głęboko, próbując opanować gwałtowne uczucia, które rozkwitały w moim wnętrzu.
Okazana mi dobroć oraz wiara były czymś, czego nie potrafiłam nawet pojąć, wyrazić słowami. Przywódca przychylił się do mej prośby, a tym samym zaciągnęłam kolosalny dług, który będę spłacać przez kolejne księżyce, ale byłam szcześliwa.
Przyleciałam więc do kwarców, odwiedzając pierwszy z nich. Złożyłam przed nim pokaźny stosik błyszczących kamieni.
– Witaj, o ile mnie rozumiesz. Pragnę wzmocnić swoje ciało, aby skuteczniej podkradać się do zwierzyny – odezwałam się, patrząc na kwar.

/ szmaragd, 4x nefryt, szafir, onyks, tygrysie oko, agat, ametyst
Zręczność 5

[Opiekun]

Kwarc, wyglądało na to, doskonale rozumiał – a ponieważ Sufrinah raczyła się ładnie przywitać i równie ładnie poprosić, to z pewnością umiliła temu tajemniczemu kryształowi dzień. Zalśnił on jasnym, błękitnym światłem, a magiczna chmurka pochwyciła podarowane mu kamienie szlachetne, by w tym samym czasie mięśnie Wrzosowisk zaczęły jakby same z siebie się spinać i rozluźniać, a jej oddech mimowolnie przyspieszył. Głos w jej głowie prowadził ją przez naukę, która faktycznie zmęczyła samicę... Chociaż, co ciekawe, nie ruszyła się ona w ogóle z miejsca!

MGLISTE WRZOSOWISKA
– Szmaragd, 4x nefryt, szafir, onyks, tygrysie oko, agat, ametyst

+ Zręczność V

[Dziedzictwo Wojny]

Kolejnym z Kwarców, które odwiedził był ten, który miał zwiększyć jego szybkość. Smukłe ciało skryte pod grubym futrem nie było tak imponująco umięśnione jak u jego matki, posiadając raczej niewielkie rozmiary północnych wraz z budową ciała morskiego ojca. Cóż, mała zmyłka, prawda? Nie brakowało mu jednak siły do tego, by przytargać ze sobą mały skarb w postaci wielu, wielu kamieni szlachetnych. Wszystkie odziedziczył po matce, więc chociaż były ładne i teraz należały do niego, rozstawał się z nimi prawie zupełnie dobrowolnie.
Wysypał kolorowa kupkę przed Kwarcem, a przez myśl przeszło mu pytanie, które zaprzątało zapewne głowy wielu smokom przed nim – po co Kwarcom kamienie. Czy Kwarce były jednak rodzajem drapieżników, zjadających błyskotki? Jeśli tak, czy nie był to kanibalizm?


//– 4x bursztyn, 3x cytryn na Zręczność III
– 4x rubin, 2x akwamaryn, 2x granat na Zręczność IV

[Opiekun]

O, znowu ten sam smok! Czyli tego dnia więcej niż jeden kwarc zostanie odwiedzony przez białego adepta. Ten, który obdarowywał smoki zwinnością zamigotał z zadowoleniem, gdy położono przed nim pokaźny stos kolorowych, lśniących kamieni szlachetnych. Niestety to, do czego one są kwarcom potrzebne pozostanie tajemnicą – póki co błyskotki zostały po prostu pochłonięte przez obłok magicznej mgły, a po chwili w głosie młodego smoka rozbrzmiał czyjś głos, mówiący mu o tym jak lepiej korzystać z gibkości swojego ciała. Mało tego, Puchaty poczuł się jakoś tak... Hmm, jakby jego ciało się zmieniło. Ale prawdziwą zmianę poczuje, gdy spróbuje swoich sił w biegu, na przykład z powrotem do obozu. Na pewno zauważy, że zyskał na szybkości.

PUCHATY KOLEC

– 4x Bursztyn, 3x cytryn, 4x rubin, 2x akwamaryn, 2x granat

+ Zręczność III, IV

[Porwana Obłędem]

Zjawiła się i Ydra. A właściwie teraz znana poza Plagą jako Czarcia Łuska. W swej drodze do zostania Łowcą, pragnęła poprawić swoją Zręczność, wiedząc, jak ważna jest to cecha.
Czarnołuska smoczyca wylądowała zgrabnie w Świątyni i skierowała się do warsztatu, a konkretnie Kwarcu Zręczności. Przybyła ze skarbami na swoim grzbiecie – smoczym truchłem, zdolnym pożywić dorosłego smoka... którego jednak jeść nie zamierzała, a także z kilkoma kolorowymi kamykami. Wszystko to położyła przy Kwarcu, zgodnie z instrukcją swej Matki i... czekała. Czy będą jakieś magiczne rozbłyski, a może nagle poczuje przypływ energii? A może niczego w ogóle nie poczuje. Liczyła, że wszystko zrobiła dobrze i cały eksperyment zadziała.

/ 4/4 smoczego mięsa, dwa jaspisy, topaz, cytryn, granat, nefryt za Zręczność III

[Opiekun]

Wiatr leniwie powiewał w Warsztacie, szarpiąc okolicznymi koronami drzew. Polana pełna kwarców zawsze tętniła przyjemnym spokojem i podobnie było także teraz. Gdy Czarcia wylądowała i podeszła do wybrańca tego dnia, magiczny kryształ zalśnił w ramach powitania, po czym magiczna chmurka pochłonęła podarowane przez adeptkę mięso i kamienie szlachetne. Minęło kilka krótkich chwil, aż w końcu młoda usłyszała pod czaszką czyjś głos, mówiący jej o tym jak lepiej korzystać z gibkości własnego ciała. Jednocześnie Ydra poczuła, jak jej mięśnie spinają się i rozluźniają na przemian, jakby była w trakcie intensywnego treningu... A przecież nie ruszyła się z miejsca.

CZARCIA ŁUSKA
– 4/4 mięsa
– 2x Jaspis, topaz, cytryn, granat, nefryt

+ Zręczność III

[Słodycz Ziemi]

Młoda przybyła do świątyni, pamiętając drogę, gdy odwiedziła ją kilka księżyców temu, będąc jeszcze pisklęciem. Tym razem stawiała kroki pewniej, przepełniona podniosłym uczuciem przebywania bliżej bogów. Przyszła tutaj z darami i prośbą. Podeszła powoli do pierwszego kwarcu, kładąc na ziemi obok drogocenne kamienie szlachetne, których szukała na swoim ostatnim polowaniu. Delikatnie, w równym rządku ułożyła różowy diament, jeszcze z czasów Spotkania Młodych, dwa zwykłe diamenty, perłę, topaz oraz dwa tygrysie oka. Zamknęła ślepia, niepewna co się zaraz wydarzy.
– Eee... Bardzo bym chciała zostać zręczną Łowczynią. – Szepnęła cicho, czekając w napięciu czy coś się wydarzy.

//różowy diament, 2x diament, perła, topaz, 2x tygrysie oko za Zręczność III

[Opiekun]

No tak, bo i kto by pogardził zręcznym, gibkim ciałem, dzięki któremu smok może poruszać się z niewymuszoną, hipnotyzującą gracją? Raczej nikt. Faktem jest że trzeba było za to zapłacić, a przynajmniej w tym wypadku, ale... No gardzić nie wypada! Jak można, to trzeba brać.
Kwarc zamigotał przyjemnie w ramach powitania, po czym magiczny, bladoróżowy obłok wchłonął podarowane przez Imbirową kamienie szlachetne. Ona sama zaś usłyszała pod czaszką czyjś głos prowadzący ją przez tą nietypową naukę. Poczuła też, jak jej ciało się zmienia, mięśnie zyskują na kształcie, acz w sposób typowy dla kogoś zwinnego, aniżeli bazującego na brutalnej sile. Ogółem adeptka wyglądała po prostu... Ładniej. Bardziej samiczo, można by rzec. Gibka, ładna istota.

IMBIROWA ŁUSKA
– Różowy diament, 2x diament, perła, topaz, 2x tygrysie oko

+ Zręczność III

[Przesilenie Północne]

Synowie osiągnęli wiek piętnastu księżyców i – tak jak sobie obiecywał – postanowił przepuścić swoje pieniądze.
To znaczy, postanowili pomóc każdemu z nich wejść na pewien nowy okres w ich życiu, a kamieni mieli wystarczająco wiele, by nie przejmować się kosztami, ale myśl ta wciąż go śmieszyła. A na domiar złego wraz z Szyszką robił z tego prezent, więc nawet o spłacenie ich przytuleniami nie będzie mógł się w przyszłości upominać – i ta jego część marudnego rodzica miała ochotę tylko kręcić głową i palcem.
Skoro już wydawali własne pieniądze, których połowa wartości była w mięsie , owocach i innych roślinach , a nie kamieniach, jedyne, czego mogli się domagać, było przeniesienie tego wszystkiego na miejsce – więc po zmuszeniu synów do zabrania się z całym bagażem pożywienia, sam wojownik z czarodziejką lecieli rozbawieni na przedzie, niosąc w torbie tylko pozostałe, brakujące kamienie.
Wylądowali już przy świątyni, wstępując zaraz na plac, pośród którego rozsiane były kwarce. Sam nie zamierzał z nich korzystać, więc tylko przysiadł z boku, w miejscu, z którego widział wyraźnie cały plac. Jeżeli Szyszka przysiadła obok, drażnił się z nią ogonami.
Zdjął torbę przepasaną przez ramię i podał synom, spoglądając na nich z szerokim uśmiechem z góry.
– Proszę bardzo – po jednej prośbie do kwarcu na łebka. – Wyszczerzył się.

Bójka, trzymająca się raczej z boku i niechętnie spoglądająca na marnowanie takiej ilości pożywienia, sama też miała jednak skorzystać z pomocy kwarców. Spłynęła z góry, ciemna burzowa chmura, i niosąc maddarą część z przyniesionych dóbr, położyła je przed kwarcem mocy.


22/4 mięsa, 22/4 owoców, 8/4 roślin, 6x topaz, 3x cytryn, 3x granat do rozdania między:
Bójka – moc II
Bezgwiezdny Kolec, Drapieżny Kolec, Żabi Kolec – atrybut na poziom III