OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
-Czyli obie zostałyśmy dobrze poskładane- uśmiechnęła się, choć na hasło, że niby jest seksowna, aż z zaskoczenia zamrugała ślepkami. Trochę ją to onieśmielało, ale z drugiej strony skłoniło do zastanowienia. Tak się skupiła na zdobywaniu wiedzy i ćwiczeniu i świecie dookoła, że jakoś nie wpadła na to, żeby siebie pod tym kątem oceniać... Zaraz jednak pokręciła łepkiem, wyrzucając te myśli. Nie teraz.-Myślę Noir, że to wspaniały pomysł- pokiwała łebkiem, podchodząc i delikatnie przysiadając przy kupce drewna, która już wkrótce stała się ogniskiem. Przyjemnie grzało i nastrój zrobił się taki. Miły, a zarazem trochę tajemniczy, może nawet mroczny.
-W sumie całkiem spora gromada korzysta z waszej groty- zaśmiała się, słysząc o tym, że Mułek jest niewygodny… Sama Laguna zaś prawie cały czas śpi sama w dużej pustej grocie... Znaczy jeszcze brat, ale on śpi od wielu księzycy pod grubymi futrami... Może... Tasu chciałaby czasem u niej przenocować?
Miała zacząć tylko co by tu opowiedzieć. Do tej pory nic zbyt ciekawego się w jej życiu nie działo. A jak już tak, to przeważnie było połączone z jakąś tragedią… A to nie był moment na opowiadanie osobistych tragedii...
-O! Wiem, co wam opowiem!– aż się lekko podniosła uśmiechnęła się i od razu zawahała. A co jeśli się im nie spodoba? Słyszała te historie od jakiegoś starego smoka, który wędrował przez wspólne tereny. Eh za późno…
-Zaczyna się bardzo banalnie, dawno temu pewien smok wędrował samotnie przez przeróżne krainy. Pustynie- tu się wzdrygnęła– wielkie równiny i wysokie góry, aż przybył w pobliże pewnego lasu. Wtedy jeszcze nie było stad i każdy żył na własną łapę albo trzymał się swojej rodziny. On był sam z własnego wyboru i wędrował, poszukując czegoś ciekawego, chciał przygód. A oto przed nim rozpościerała się puszcza, jakiej jeszcze nie widział. I wszedł do tego gęstego lasu, z zachwytem przyglądając się światłom tam latającym, dziwnym cieniom i czarnym kwiatom- uśmiechnęła się lekko tajemniczo. A zaraz potem za sprawą maddary utworzyła maleńkie świetliki o barwach złota, czerwieni i fioletu, fruwające przy nich. Jakiś krzyk z prawej, jakiś jakby śpiew ptaka niesiony echem po lewej. Jakiś cień przebiegł za Noir. -Las był pełen magii. Jednak złowrogiej magii. Bo w gęstwinach tych kryło się to co, ginęło w promieniach słońca. A nasz nieszczęśnik z ciekawości wszedł w sam środek tego, nawet się nie orientując, co go czeka. Wędrował, przyglądając się niesamowitym tym zjawiskom, aż zobaczył małą dziewczynkę przy źródełku. Postać przypominającą człowieka, o długich złotych włosach, sięgających ziemi, o rękach i dłoniach prześwitujących, jakby były z wody. Zaczął rozumieć, że coś jest nie tak…– tu naprzeciwko siebie utworzyła postać chudej niskiej dziewczynki, z jej opowieści, o oczach tak jasnoniebieskich, że niemal białych -W tamtych czasach i miejscu, stosunki między smokami a ludźmi, były inne, lecz też nie najlepsze. A dziewczynka mówiła głosem ptaków, a do tego znała też smoczy język. Więc nie mogła być człowiekiem... prawda? Jedynymi jej słowami było to, że chce, by zostali przyjaciółmi, bo jest bardzo samotna w tym lesie. Jak mówiłam, nasz bohater nie należał do najrozważniejszych, lecz co złego może być w zaprzyjaźnieniu się z kimś, kto jest do ciebie przyjaźnie nastawiony? I tak smok ten pozostał w lesie. Bawił się z dziewczynką i tylko co chwilę widział cienie i niepokojące kształty przebiegające gdzieś między drzewami. Jakby chciały go dosięgnąć, jednak czegoś się obawiały. Woził ją na grzbiecie, ścigał się z nią pomiędzy drzewami, robili zawody kto dalej żuci szyszką…– tu się cicho zaśmiała -aż poczuł głód. Wszystkie zapasy, które miał przy sobie się skończyły. ”Będę musiał pójść zapolować, nie mam co jeść” powiedział, któregoś dnia, a dziewczynka, która plotła wianek z czarnych kwiatów, z ostrymi kolcami, pokręciła głową. “Nie wyjdziesz z lasy Smoku”. “Ale tu nie mam na co zapolować” mówił dalej, ale ona tylko w kółko powtarzała, “Nie wyjdziesz z lasu Smoku”. A głód rósł. Nie było tu nawet żadnych owoców. A w małym źródełku żadnych ryb. Jedynie drzewa, tajemnicze cienie i czarne kwity.
I w końcu postanowił uciec. Znaczy, zamierzał pójść zapolować i wrócić, bo naprawdę polubił dziewczynkę, choć zaczynała go przerażać. Jednak problemem okazały się drzewa, które zaczęły się jakby przestawiać. Nie były to enty. Drzewa po prostu się przesuwały korzeniami pod ziemią. Przyspieszył, chcąc jak najszybciej się wydostać, lecz coś zaczęło go gonić. Zobaczył te tajemnicze cienie zaraz obok siebie! One miały, zęby i dziury zamiast oczu- popatrzyła mrocznie po reszcie i poruszyła maddarowymi cieniami pomiędzy drzewami, sprawiając, że trawy i liście zaszeleściły -smok poczuł, jak go kąsają. Wręcz zjadają i ale nadal starał się uciekać i prawie się udało. Pomimo licznych ran, od ugryzień i pazurów, prawie uciekł. Już widział światło padające na polane… –
nabrała powietrza -ale zemdlał, w bólu… – wręcz wyszeptała, odwołując świetliki, cienie i dźwięki. Zapanowała cisza, przerywana cykaniem świerszcza.
-Jednak to koniec… Obudził się i jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że leży w jednej z tych ludzkich budowli, a nad nim pochyla się kobieta i dwójka ludzkich piskląt. Chciał się podnieść… Jednak co to?! Zamiast łap, nogi i ręce! Zamiast pyska, ludzka głowa! Brak łusek, brak ogona. Jak to możliwe? Dowiedział się od wioskowej czarodziejki, że nie jest pierwszy. Cienie zjadły częściowo jego ciało, a dziewczynka, która okazała się magicznym urzeczywistnieniem mocy mrocznej puszczy to, co z niego pozostało, przemieniła w człowieka, pozostawiając mu wspomnienia. Nie wyszedł z lasu jako smok. Lecz nikt tak naprawdę nie wiedział, dlaczego duch lasu to robił. Przecież miał kontrole nad postaciami mroku. A odwrotu nie było. Smok raz przemieniony pozostał człowiekiem... – zakończyła, bo nie znała dalszej historii. Smok, który ją opowiadał, po prostu oddalił się do jakiejś groty, a nie wypadało aż tam za nim iść... Może same ją wymyślą?