Strona 38 z 42

Trakt do Prastarego Drzewa

: 16 kwie 2023, 21:07
autor: Najlepszy Wojownik

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ani myślała się ruszyć. Nieznajomy zachowywał się doprawdy przedziwnie, ignorując wszelkie jej słowa i... warcząc, co najwyżej. Zaczynała coraz bardziej powątpiewać, czy to faktycznie był smok, no. Ale wyglądał na takowego! Nie, nie mogła się pomylić. Zwierzyny by tutaj nie było. A kompanem niczyim tym bardziej nie mógł być. Postanowiła spróbować jeszcze raz, zmuszając się do jak najluźniejszej postawy. Stanęła normalnie i nabrała powietrza.
Hej, jak masz na imię? Jesteś naplawdę duszy – oceniła, siląc się na milszy ton. Jak tak dalej będą na siebie patrzeć bez słowa i tylko napinając mięśnie to szybko zacznie robić się niezręcznie. I chociaż duża jej część chciała zwyczajnie go wyminąć i iść sobie złościć się dalej samemu, to, cóż. Było w nim coś intrygującego. Ten zapach. To, że nie odpowiadał. Może nie znał smoczego?
W. Jakim. Mówisz. Języku? – zapytała bardzo powoli i wyraźnie, najlepiej jak umiała, wpatrując się w nie tyle rozmówcę, co... uczestnika spotkania?

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 17 kwie 2023, 20:42
autor: Vedilumi
  • Rozluźniła się trochę, kiedy i ona się rozluźniła ale w dalszym ciągu zdawał się być czujny.
    Smoczyca zdawała się przełożyć ciekawość nad swój strach i poczęła dociekać imienia. Uhhh. W sumie przechodził przez to wiele razy ale nigdy nikt, kto zaczął od bardziej morderczych zapędów tak po prostu nie pytał go o imię?
    Stwora to trochę zdziwiło no ale..
    –........Veighmmiigrr.. – odpowiedział, dalej uważając to za dobry sposób na przedstawienie się mimo że w dalszym ciągu było to charczenie. No ale skoro Asu była w stanie to zrozumieć a postronne smoki łapały pojedyncze słowa, które szło rozszyfrować po co miałby się starać?
    Uh. Uwłaczające.
    – Smoghhhy. – dodał po chwili, przekręcając łeb ciekawsko i podchodząc bliżej, wciąż jednak na ugiętych łapach z mięśniami napiętymi gdyby ów bycie miłym było tylko przykrywką. Bo też tak mogło być, nachodziło mnie takie dziwne wrażenie że prawie żadna samica, która znajdowała się na tych terenach nie miała czystych intencji i zawsze w każdym spotkaniu kryło się jakieś drugie dno, którego sensu nie chciałem zgłębiać.
    A Bestia nie zaprzątała sobie łba takimi przemyśleniami i po prosty żyła z dnia na dzień.

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 17 kwie 2023, 20:56
autor: Najlepszy Wojownik
Miał problem z mówieniem. Dlatego się nie odzywał, co? Wstydził się? Teraz aż zaczynało jej się robić głupio, że w ogóle pomyślała o tym, że może nie być smokiem. Już nie wyglądał tak groźnie. Zadziałało? Może powinna częściej próbować zapanować nad swoimi emocjami. Udała, że w pełni zrozumiała co tam powychrząkiwał i wycharkał, kiwając głową i rzucając jedynie nerwowe spojrzenie w bok co jakiś czas. Aha, fajnie. Przynajmniej język domyśliła się jaki podał.
O. Wiesz, tesz mi mówią sze dziwnie mówię. Ale to nic – stwierdziła. Nie wiedziała dlaczego, ale chyba jeszcze z nikim właściwie o tym nie gadała tak... wprost. Poza Azbest, ale to trochę inna sytuacja. Właściwie to nadal to było trochę niezręczne.
Pachniesz Ziemią – stwierdziła po chwili wahania. I tak pewnie nie zrozumie, jeśli spróbuje jej coś wytłumaczyć. Głupie. Wtem przypomniała sobie o co była taka wkurzona niedawno, a jej mimika nieco się zmieniła na powrót na groźniejszą. – Moja cólka się wyplowadziła, kumasz to? I jeszcze zszuca na mnie winę za to wszystko, sze niby jej oglaniczam wolność. A ona chce być wyzwolona i takie tam. Nie tak ją wychowywałam. Kaynya mogła jakoś wylosnąć na nolmalnego smoka, ale nie, Nyan po plostu nie mogła. Ale wszyscy by ją pewnie chlonili, oczywiście sze tak. Ofelia jest cudowna i piękna i mądla, jak zwykle. I to niby ja jej gloszę, wiesz? A to ona jest niebezpieczeństwem dla nas. Zapytałam ją laz o jej pszeszłość i wiesz co powiedziała? No, sze jest moldelcą. I my tszymamy kogoś takiego w stadzie. To jasne, sze będę zła, skolo nikt mnie nie słucha, a potem mają ploblemy – powiedziała w złości, machając gniewnie ogonem. Głupio przyznać, ale patrząc po tym, jak wymawiał słowa uznała, że nawet gdyby chciał jakoś skomentować jej zachowanie, to... i tak by tego nie zrozumiała. Więc doskonała szansa, aby się wygadać i chociaż trochę z siebie wyrzucić. Właściwie to nawet lepiej gdyby nic nie powiedział. Nie potrzebowała kolejnego frajera do zwyzywania.

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 17 kwie 2023, 21:18
autor: Vedilumi
  • Trzepnął uszami, kiedy znów się odezwała.
    Jak dla mnie robiła dobrą minę do złej gry, nie zrozumiała pewnie ani słowa bo też.. Nie nawiązała do żadnego zdania. Z drugiej strony do czego miała nawiązywać, do charczenia? Kiedy powiedziała jednak że ona też dziwnie mówi, chciało mi się krzyczeć że lekka wada wymowy to nic przy... Po prostu zwierzęcym charczeniu. Okropne i podłe.
    Podszedł jeden kroczek bliżej lecz zatrzymał się kiedy wspomniała o stadzie Ziemi. Znał już.. Trochę smoków z tego stada ale główne rzeczy z zapachem kojarzył z Mirri. Sam zaciągnął się zapachem rozmawiającej z nim Smoczycy, mierzwiąc jej ciepłym oddechem trochę grzywkę. A potem zaczęła tyradę...
    Już troszkę spotkanie z Robaczywym go uspokoiło a raczej wprawiło że są smoki, mówiące wiązanka to też jedynie wycofał łeb, obserwując ogon który językiem ciała nie dawał.. Hm, pozytywnych wibracji. Ale przynajmniej poniekąd używała słów, które rozumiał choć ich znaczenia jeszcze się uczył. Mówiła o córce.. Podawała imiona które mu tak średnio mówiły cokolwiek, chociaż Nyan dudniło w głowie. Coś dzwoniło, jednak nie wiedział w której kaplicy. Ale wyłapał samo córka. I połączył to ze stadem Ziemi. I jeszcze jedno słowo zwróciło jego uwagę.
    – Smoggghhhii mogggdeggrrcyyy.. – wychrypiał. Szkoda że totalną bzdurę, którą ten gruby gnojek powtarzał, zajadając się suto kurczakiem a ów zagłodzonym mordercom rzucając słabo ogryzione kości. Skręcało mnie na samą myśl.
    Ale! Stwór uznał że pozostała kwestia zapachu Ziemi. Wyprostował się więc i nabrał powietrza.
    – Bi.........Bi........Bie........Bies........Biesi.....a..... – o, to coś nowego. Spróbował powiedzieć coś wprost a raczej, starał się wypowiedzieć coś poprawnie. – C......ó.....r.....k......a.... Zieghmma. – cóż, cała magia prysła w ostatnim słowie ale poklepał się po klatce łapą, dając jej do zrozumienia że.. "Biesia, córka, Ziemia". Może skojarzy że chodzi mu o to że ma pisklę w Ziemi i dlatego w jakiś sposób nią pachnie?
    A może to nie o to chodzi?
    Sam nie wiedziałem.

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 17 kwie 2023, 21:43
autor: Najlepszy Wojownik
Kiedy się do niej zbliżył i zaczął ją obwąchiwać i chuchać, przerwała na chwilę, zamierając. Nie rozumiała. Spojrzała na niego tylko pytająco, trochę takim gestem zaskoczona. Może trochę onieśmielona, ale najbardziej to zwyczajnie zdziwiona. A może to ta cholerna wiosna.
Kiedy już odetchnęła z ulgą i dokończyła swoją opowieść, zerknęła na niego na dłużej. Coś próbował jej przekazać, tak, coś chyba ważnego! Szkoda, że pierwszego powtórzenia kompletnie nie zrozumiała. Ghi Gdercy?
Tak, totalnie. Masz lację – przytaknęła do niego, kiwając głową. Nareszcie ktoś rozumiał... chyba? No, nie wiedziała co te słowa jeszcze oznaczały, ale stanowczo się nie wkurzył, nie oburzył ani nie zaczął wylewać potoku słów dwukrotnie dłuższego od niej, nawet jeśli niezrozumiałego. Po prostu rozmówca doskonały.
Bies? Biesa? Biesia? – powtórzyła po nim, przekręcając głowę i ściągając brwi. Otworzyła lekko paszczę, słysząc kolejne, zaskakująco wyraźne słowa. O, a jednak umiał mówić dobrze. A przynajmniej w kontekście jego pierwszych słów brzmiał zaskakująco klarownie! – Czyja cólka? Ja mam dwie. Tesz masz jakąś? Biesia? To ona? Gdzie jest? – dopytała ciekawsko. A potem, rzecz jasna, nie potrafiła się powstrzymać od własnego komentarza. Z pewną dozą oceniania. – Ja bym nie zostawiła cólki samej. Potem uciekają i nie wlacają. I mają do ciebie wąty. Następnym lazem nie popełniłabym tego błędu. Zawsze tszymaj swoje dzieci w jaskini – poradziła mu. Widać, że ci samotni ojcowie to zawsze są jacyś tacy nieporadni. Dla Kokoro było oczywistym jak prawidłowo wychować dziecko.

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 17 kwie 2023, 22:08
autor: Vedilumi
  • Wiosna... Mieszanka zapachów smoczycy niosła różne wiązanki, jednak głównymi były Ziemia i poirytowanie. W ogóle można nim pachnieć? Samiec odsunął łeb i złapał z rozmówczynią kontakt wzrokowy, przeszywając ją spojrzeniem złotych ślepi i choć miała do czynienia z dzikusem... Nie było w nich wrogości a bardziej zainteresowanie, godne obserwującej z krzaków zwierzyny.
    W sumie był zwierzyną.
    A potem słuchał w ciszy, bo choć nie mówiła tak szybko jak Robaczywy to miała trochę do powiedzenia. Rozumiał słowa jako słowa, sensu już.. Ale gdy zaczęła wymieniać prawdopodobne dla jego córki imiona, na ostatnie które wymieniła (czyli Biesia) pokiwał energicznie łbem, przytakując. I och miała dwie córki! Mieli coś dużo wspólnego ze sobą, przynajmniej zdaniem Stwora. Może ten deficyt samców był w jakiś sposób jedynie mitem i to Mirri była zdobywcą smoczych przyrodzeń? W sumie żadna inna smoczyca aż tak się do niego nie dobierała...
    – Bi.......Bi.....e....sia.... Zi......eg.....Zi......e.......m.......i......igh...a – wydukał, bardzo z trudem ale w miarę już lepiej wyszło mu to Ziemia. Gdy rzuciła wcześniej pytanie czy to jego córka, też pokiwał łbem. No, komunikacja niewerbalna bardzo zbawienna!
    – D....gh...wie... Bi.....e....s...i.....a... – zrobił dramatyczną pauzę bo "i" by go przerosło w tym zdaniu – Asu. Asu ghrrghhota, Bi...ehg...a... Mi.....Mi.....Mi-rri. – wyjaśnił, chociaż niestety któreś z kolei wypowiedzenie imienia drugiej córki, sprawiło mu kłopot. Ale! Potem słuchał grzecznie mądrości Ziemistej o trzymaniu dzieci w grocie. Wyciągnął łeb i pociągnął kilka razy powietrze. Cóż, zapach Małej Asu nie ulatniał się nigdzie, to też raczej w grocie nic jej nie jest. Tu miała racje. Ale czy tak trzymałby ją cały czas w grocie? Przecież musiał nauczyć ją kiedyś polować i przetrwać, prawda? Siedzenie w grocie jej tego nie nauczy.
    Wow, co za dojrzałe myślenie. Z drugiej strony... Teraz nie wyobraża sobie by Młode siedziało gdzie indziej. Więc pokiwał głową z niemym "tak tak, masz rację".
    Jesteśmy do przodu ze słowami, do tyłu z ich sensem.
    Ech.....

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 18 kwie 2023, 20:03
autor: Najlepszy Wojownik
Och. Czyli Biesia, tak? Musiała przyznać, że całkiem kreatywne imię. Uroczo.
Sekcja? Biesia w Ziemi? Zablała ją Mi...l...li? – wydusiła. Zapomniała, jakie trudności potrafiło jej przynosić imię piastunki. Więcej 'r' się nie dało? Ale nieważne. Przynajmniej pod tym względem teraz nie musiała czuć się oceniana. Ściągnęła brwi i przyglądała się futrzastemu olbrzymowi.
Dlaczego miałaby to zlobić? – dopytywała. Nie zrozumiała kompletnie, czym było Asu, ale miała już swoją teorię. – Biesia Asu? Co to Asu? – wolała jednak się upewnić niż trafiać na chybił trafił. Za to bardzo jej to schlebiało jak jej przytakiwał. No doprawdy słuchacz doskonały. A nawet rozmówca! W końcu nawet można to było uznać za pełnoprawną rozmowę. Wtem coś przyszło Kokoro do głowy.
Dlaczego tak mówisz? Nie... płynnie. To jakieś kalectwo? Jesteś choly? Ja chyba mam kalectwo. Ale Azbest ploponowała mi nauki plawidłowego mówienia. To tlochę głupie ale uhh chyba powinnam do niej w końcu z tym pszyjść. Azbest to taka opiekunka do piskląt, mieszka u mnie. Mosze tobie tesz by pomogła? Chciałbyś? – zapytała ciszej i pochyliła bliżej głowę, patrząc do góry na niego. Jakby to miał być jakiś sekret, no bo kto wie? Może był. Sama by tam wolała nie wykrzykiwać zbyt głośno o swojej przeszłości, to i może lepiej było przejść na szepty? Właściwie to sama nie rozumiała co ona proponuje. Azbest wcale nie musiała się zgadzać. Mimo to chyba zrobiło jej się go trochę szkoda. W końcu jej samej nie raz wypominano seplenienie. Nie, żeby ją to jakoś bardzo mocno obchodziło, huh.

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 19 kwie 2023, 17:16
autor: Vedilumi
  • Trochę się zdziwił że ktoś może mieć problemy z wypowiedzeniem imienia... O, no właśnie. Może tak pokojarzy?
    – Mi....r...r..i... Rh...Rg...Rybgh... R-yb-a – jakoś to wypowiedział, na więcej nie było go bowiem stać z poprawnością. Ale potem pokiwał głową że tak "Mirri, Ryba" pasuje do "Zabrała ją Mirri". No dobrze chodźmy dalej. Na jej pytanie czy Biesia to Asu tymczasem, pokręcił łbem z zaprzeczeniem. Dobra, chyba nie jednak do końca nie zrozumieli (co jest w sumie... logiczne. Jedna sepleni, drugi warczy..). Bestia czuła się w obowiązku jakoś to wytłumaczyć.
    Aż nabrała powietrza.
    – Bi...e...si...a....có...rgha... Asu... dhuga... có...rg..rk..a. – wypowiedział, z trudnościami które mogły zaboleć aż fizycznie. Przynajmniej mnie, uh. Może jakoś z tego połamanego języka zrozumie, że chodzi o to iż Asu nie jest czymś a.. kimś.
    Gdy zaczęła dopytywać, aż mną osobiście...UH.
    Odezwała się! Jak gdyby ona nie miała jakiegoś kalectwa, pewnie jest stara a mówi jak niedorozwinięte pisklę a mnie-nas śmie wyzywać od kalekich!
    ......
    I chyba najbardziej denerwowało to, że miała racje.

    Śmieszna smoczyca.

    Bardzo. I chyba o Tobie myśli tak samo.
    Gdy pochyliła się i zaczęła mu szeptać jakoś konspiracyjnie, on też się pochylił i niby jej słuchał, jednak bardziej skupiał się na chłonięciu kolejnych nut zapachowych, czym niszczył jej ładnie ułożoną grzywkę. Raz chuchnął, drugi raz chuchnął...
    Jakaś Azbest, jakaś opiekunka, jakieś mieszkanie u niej? I pomóc?
    – Nighe potgheebować poghmogm.. – wycharczał, zdziwiony propozycja no bo jego zdaniem sam robił duże postępy a sama Asu doskonale go rozumiała. A to że smoki nie mogły jego zrozumieć, nie zdawało się jakimś dużym problemem bo.. Po co by miały? Język ciała był przecież uniwersalny!
    Tak, tak..

Trakt do Prastarego Drzewa

: 21 kwie 2023, 21:06
autor: Najlepszy Wojownik
Och! To robiło sens. Asu nie było przedmiotem, tylko córką. Już myślała, że po prostu czegoś nie zrozumiała, ale... w tym wypadku to robiło o wiele większy sens. Pokiwała głową.
Lozumiem – odparła krótko, szczególnie że lada moment postanowił ją nieco rozproszyć, kiedy to szeptała. Znowu to robił, noo nieee. Przystąpiła z łapy na łapę niepewnie. Czuła się trochę jak przedszkolak.
N-nie lób tak – wymamrotała z lekkim zakłopotaniem, odpychając lekko jego pysk i poprawiając grzywkę. Nie rozplątał jej aby warkocza tym ciężkim i potężnym oddechem? Nie, jest cały. Uf. Niezbyt zrozumiała, co to znowu do niej charkotał, ale chyba czegoś potrzebował? Nie potrafiła zidentyfikować reszty zdania. Przywołała zaciętą minę i przysunęła głowę do jego barku (gdzie pewnie sięgała) i wzięła głęboki oddech, chuchając w jego futro by jak najmocniej je zruszyć.
I co, myślisz sze to takie fajne? – zapytała. Bez złości. Bardziej... nie umiała tego wyjaśnić. Właściwie to sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Właściwie to nadal była trochę zakłopotana. Nie przywykła do takiej bliskości przez ostatnie księżyce... nawet, jeśli to było tylko chuchanie we włosy.

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 21 kwie 2023, 23:38
autor: Vedilumi
  • No proszę a jednak się dogadali! Być może Samica przez swoją wadę miała trochę.. Większe pole myślenia? Rozumienia? W każdym razie lepiej wychodziło jej rozszyfrowanie jego charczącej mowy niż większości, która spotkała go na tych terenach. Zadziwiające i nawet na swój sposób fascynujące?
    Najwyraźniej podobne problemy bardzo zbliżają do siebie smoki....

    Smoczyca dziwnie się zachowywać. Zmienić zapach.

    ...Zbliża chyba za bardzo.
    No nie, nie, nie, nie, nie, nie każ mi, nie każ sobie po raz kolejny przez to przechodzić i szczególnie tamtej smoczycy bo uh, czy ona w ogóle.. W ogóle chciałaby? To znaczy, nie nie wydaje mi się, przecież chce byś przestał, stawiasz ją w bardzo niekomfortowej sytuacji.

    Hm?

    Oh.
    Przysunęła się.
    Bestia wzdrygnęła się niewyczuwalnie czując jak się zbliżyła a potem spróbowała mu pomierzwić swoim oddechem futro. Lekko przechylił łeb, to na jeden bok, to na drugi jak gdyby.. Nie rozumiał jej języka ciała w połączeniu z nowymi woniami. Czy aż tak bardzo nie podobało jej się chuchanie a może... Ugh. Oby to nie zaszło za daleko.
    Przypomniał sobie gest, jaki wykonywała w jego stronę Mirri i po prostu polizał ją po policzku, mając jakąś dziwną nadzieje że być może to ją w jakiś sposób uspokoi? Dziwne połączenie – Tu chęć słuchania, tu nerwy, tu trochę radości, tu trochę...

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 29 kwie 2023, 14:43
autor: Najlepszy Wojownik
Jako że sama była w tych sprawach bardzo sztywna, nie sposób dla niej było wyjść z tej sytuacji bez jakiejkolwiek niezręczności. Machinalnie zdrętwiała na uczucie języka na policzku, nie wiedząc, co z tym faktem zrobić. Tkwiła przez chwilę bliżej niego niż by chciała, niezdolna do ruchu. I trochę przerażona gdzieś tam w środeczku. Czy to miała być jakaś oznaka? Czegoś??? W końcu dała radę przystąpić z łapy na łapę, wyjątkowo ślamazarnie, biorąc głęboki wdech i przegryzając lekko wargę. Skupiła się na jego futerku, na jej teksturze, lekkim muskaniu wiatru, a może nie? Może już jej się mieszało w oczach od tego całego feralnego dnia. Czy właśnie drgnęły mu mięśnie? Czuła się jakby była wielkości jego łapy. Taka maciupka. Olśniło ją. Oczywiście, że musiał być taki duży i umięśniony, jeśli chciał przeżyć sam. Bo na to wyglądało – nie należał do żadnego ze stad, chociaż zapach wskazywał niby na Mirri. Ale nikogo innego. Nie Ziemi. Konkretnie Mirri.
Jesteś... silny. Zawsze taki byłeś? – wymamrotała, błądząc wzrokiem po jego barku i odsuwając się o sztywny krok. Westchnęła. – Ja nie jestem. I mój pielwolodny syn tesz nie. Nyan splawia ploblemy i tylko Kay wydaje się naplawdę mnie słuchać. Czy myślisz, sze to wina genów? Fifi? Mosze jednak jej molskie geny nie były dostatecznie silne? – kontynuowała tok myślenia, przez lekkie zawstydzenie mając wrażenie, że już kompletnie wygaduje jakieś bzdury. Ale chodziło jej to już po głowie wcześniej, chcąc nie chcąc. Fifi mogła być potencjalną przyszłą partnerką, ale... może nie powinna mieć z nią piskląt, skoro nadal przenosiły się na nie w większości złe geny?

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 29 kwie 2023, 15:59
autor: Vedilumi
  • "Zawsze taki byłeś?"
    ......
    Samica boleśnie sięgnęła mojej świadomości, zadając z pozoru bardzo niewinne i proste pytanie, które miało za zadanie jedynie chyba rozładować piętrzącą się w napięcie atmosferze. A jednak, przejechała pazurem po jeszcze nie zasklepionej zadrze, która zaczęła na nową sączyć posokę, pomieszaną z zanieczyszczoną ropą.
    Bestia nie pamiętała swojego ja. Miała wspomnienia z początku niewoli, jednak były one z każdym księżycem coraz to bardziej mgliste, nieważne, przemijały w zapomnienie gdy instynkt brał górę i próbował jakoś utrzymać górę mięsa przy życiu.
    Nieznajomo, nie zawsze. Moją jedyną zbrodnią były geny niepoznanego mi nigdy Ojca, które sprawiły że byłem większy od innych. Siła, mięśnie i ten bezwstyd to już pysk Bestii, która odebrała mi to wszystko. Jak za dotknięciem jakieś wiedźmiej różdżki, choć nigdy moje – nasze drogi z takim bytem się nie przecięły. A może czegoś nie zauważyłem, powoli tracąc prawo do własnego głosu..
    "Ja nie jestem".
    Oboje nie jesteśmy.
    Oboje.

    Wina? Genów?

    Bestia przebiła się delikatnie w echo umysłu, choć zesztywniała na moment, słuchając smoczycy. Nie rozumiała tego o co chodziło z genami, co to w ogóle było, dla niej ten koncept był zbyt... Irrealny, obcy, niezrozumiały. Prosta istota jednak wyczuła unoszące się w powietrzu przygnębienie to też delikatnie oparła wielki pysk na ramieniu Ziemistej i zamruczała jej spokojnie, jak gdyby była pisklęciem – Takim małym i wystraszonym.
    Ja natomiast mogłem pogrążyć się w agonii bez echa. Czasami to nie nasza wina że los napisał dla któregoś istnienia dramatyczną historię z gorzkim zakończeniem.
    Ja nie chciałem już żyć, bardzo dawno. Bestia jednak miała za silną wolę tego pieprzonego życia.

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 01 maja 2023, 23:28
autor: Najlepszy Wojownik
Kokoro nie słyszała nic, co działo się wewnątrz rozmówcy. Dla niej istniała tylko krótkotrwała cisza po jej słowach, chwila niepewności i... przytulas dwukrotnie większego samca. Nadal nie była pewna czy aby na pewno ją rozumiał. Czy w ogóle wiedział o co chodzi? Nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Otworzyła delikatnie pysk, zamierając. Ostrożnie, z wyraźnym trudem, oparła się na tylnej części ciała i ogonie, unosząc drżące łapy. Kiedy ostatni raz to robiła? Kiedy zwierzała się matce z bliskiego spotkania ze śmiercią? Kiedy Toksyna przyprowadziła jej pisklę i wmawiała, że to ich wspólne? Kiedy Nyan i Yan były świeżo wyklutymi pisklętami? Nawet nie pamiętała czy ktokolwiek jeszcze ją tak naprawdę przytulał. Zatrzęsła się jeszcze mocniej, próbując objąć jego szyję krótkimi jak na smoka łapami. Również oparła łeb, ale raczej o szyję i jego polik, lawirując rogami tak, by nie zrobić mu przypadkiem krzywdy. I żeby poczuć, że faktycznie to się dzieje, teraz, przy niej. Jest tego bezpośrednim świadkiem jednocześnie tak wielkiego oraz tak małego wydarzenia. Przegryzła wargę, próbując za wszelką cenę nie zacząć mu tu smarkać w futro. Głupie, głupie łzy. Zawsze tylko przeszkadzały.
Ale teraz to już jej było wszystko jedno.

Vedilumi

Trakt do Prastarego Drzewa

: 13 maja 2023, 22:27
autor: Vedilumi
  • Nie zadrgał nawet, kiedy próbowała objąć jego wielka szyję i po prostu chłonął jej zapach, który mówił.. Dużo. Może trochę za dużo? Wyglądała na kogoś zranionego, nie potrafiącego znaleźć sobie miejsca, w pewnym sensie może troska o jej pisklęta przyćmiła jej w jakiś sposób umysł?
    Czy ze mną też tak było – Dzikość narodziła się z chęci ochrony przed światem? Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, pogrążony we własnej goryczy ale i nieszczęściu, próbując z jednej strony stać się jednością ze Stworem by nie czuć bólu, z drugiej jednak dalej próbować zachować swoją niezależność chcąc oddzielić nasze jaźnie od siebie. Niestety, byliśmy skazani na współistnienie w którym Bestia nie miała nawet pojęcia o moim istnieniu. Tak, nie prowadziliśmy dialogu po prostu reaguje zawsze niemo w eter na jej poczynania, zazwyczaj negatywne i depczące po dawnym obrazie...

    Ciepło.

    ... Nie wiadomo czy na sercu, na duszy czy dosłownie. Do uszu Samca doszedł szloch, na który poruszał uszami. Delikatnie zabrał łeb by spojrzeć na nią i korzystając z tego jak byli blisko, wyciągnął swój potężny jęzor i zaczął zlizywać z jej policzków te gorzkie łzy.
    Dobrze że miała na to miejsce.
    Dobrze że potrafiła płakać.
    Dobrze że Bestia miała w sobie jeszcze jakieś uczucia, choć wciąż tak bardzo proste jak na psa przystało.

    Najlepszy Wojownik

Trakt do Prastarego Drzewa

: 23 sie 2023, 8:53
autor: Malachitowa Noc
Śniłam, byłam niemal pewna, że śniłam o podobnym miejscu – pomyślała młoda, szmaragdowołuska smoczyca, krocząca trochę niepewnie zarośniętym traktem. Traktem, którym od dawna nikt już nie stąpał, o czym świadczyły wybujałe krzewy, zgarniające zachłannie każdą wolną przestrzeń, dzikie trawy sięgające brzucha, drzewa pochylające się w pokłonie, splatające swe konary w gorących uściskach, nie przepuszczających za wiele światła.
Była taka zmęczona, jeszcze nie doszła do siebie po urazie głowy, a chociaż obrażenia nie były zbyt wielkie, ból głowy, który ją nękał, był bezlitosny. Nawet źródło zdawało się uśpione...
Kroczyła, trochę zagubiona, szukająca swej utraconej niegdyś cząstki. Takie miała myśli, takie uczucia w niej kwitły. Niepełność, tak mogła się określić.
Zagubiona na ścieżkach kariery, rzucona przez przeznaczenie, wypluta... zza bram?
Bredzisz, po co wychodziłaś? Po co?
Oparła się barkiem o mijane drzewo, wsłuchała w swój ogłupiały organizm. Czasem dalej męczyły ją mdłości, echa znikającego wstrząsu głowy. Czasem miała wrażenie, że wcale nie jest lepiej.
Westchnęła, odgarniając niemal czarną, tak ciemnozieloną, łapą długie włosie z pyska.

Othela

Trakt do Prastarego Drzewa

: 23 sie 2023, 16:35
autor: Okowy Przeszłości
Właśnie te wysokie trawy, teraz bujane spokojnymi powiewami powietrza, były jej schronieniem. Nie tylko przed grzejącym słońcem, chociaż cienia dawały znacznie mniej niż korona drzewa, które miała za sobą, ale jednak, a i przed spojrzeniami innych. Nie przywykła do obcowania z nowymi twarzami, czy raczej pyskami. Peszyły ją one, a co rusz spotykała kolejne. Co ciekawe, tylko i wyłącznie smocze.
Spędziła tu nieco czasu, o czym mógł świadczyć wyleżany obszar. Rozespana otworzyła prawe ślepie, gdy czyjeś kroki zakłóciły panującą tutaj cisze. Ale i one ucichły w końcu. Najpewniej wróciła by w objęcia drzemki, gdyby nie westchnienie. Uniosła powoli łeb, teraz z pewnością znacząco odcinający się barwą od otoczenia i obserwowała.

Odezwać się, nie odezwać. Może lepiej odejść cichutko? Smoki tu wydawały się miłe, a przynajmniej nie trafiła na takiego, co by nie był.
– Stać coś? – wydukała w końcu. Znajdowała się na prawo od smoczycy, ledwie kilka kroków. Ta wyglądała trochę jak chora i może stąd jej zainteresowanie?

Miłosierna Łuska